




MareX
Modelarz-
Postów
2 256 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
9
Treść opublikowana przez MareX
-
Dokładnie tak, Wojtku! Lubię nietuzinkowość i jakąś oryginalność. Co do edukacji, to do czasu, kiedy nie znalazłem strony o lotnictwie Łotewskim, to nie miałem bladego pojęcia, że latali z takimi emblematami. No i kiedy zapoznałem się z historią tych dwóch samolotów, decyzja o wyborze jednego z nich sama się prosiła. O samolotach fińskich sprzed II WW wiedziałem, że takiego znaku używali, ale, że mają go nadal w godle swoich sił powietrznych też nie wiedziałem. Mego Fokkerka zrobiłem dla siebie, nigdzie nie zamierzam nim startować i jedyne co, to może w tym roku zataszczę go na Żar, jeśli będzie piknik. Może jakieś podpowiedzi Kolegów nt. skutecznego i estetycznego przyklejenia folii, z której zrobiłem te czerwone znaki? Tak, aby było gładko i bez bąbli i aby się dobrze trzymało?
-
No, proszę! Wreszcie jakaś dyskusja. I głównie o symbolu. Zajrzyjcie proszę na Fińskie Siły Powietrzne, a w szczególności na ich godło. Mój symbol jest czerwony - RAL 3020, a tam jest czarny, jak dziura u Murzyna. I jest! Na "Sztukasie" /dużym i ładnym/ innego Kolegi też na stateczniku jest taka czarna. I co? Tak, jak powiedział Kolega wyżej - prawda historyczna jest najważniejsza. Amen.
-
Usłyszeć od Ciebie Tomku taką pochwałę, to autentycznie miód na moje serce! :-)
-
No to cała przyjemność Arku po mojej stronie, że udało mi się przynajmniej Ciebie zaskoczyć! Oczywiście problem z tym symbolem, bo kleiłem go najprecyzyjniej, jak umiałem /o czym wspomniałem w innym temacie/ i jak zwykle też , przedobrzyłem, bo aby się lepiej folii trzymał i nie odłaził, zastosowałem dodatkowy klej w postaci sprayowej, jakiego wcześniej użyłem do przyklejenia "czwórki". Trzyma się super, ale lotne frakcje zawarte w kleju przez folię nie chcą się swobodnie uwalniać i kiedy chciałem pomóc i przygrzałem to opalarką, potworzyły się bąble i mimo uporczywego dłubania, dziurawienia i wyciskania, nie udało mi się ich usunąć i folia nie jest gładka. Chyba przyjdzie mi ponownie wykonać tę czynność. Za to chwilę temu udało mi się pozbyć tych opasek plastikowych i tak to szło: Termokurczliwość założona i gotowa do grzania Po zgrzaniu , przygotowanie do malowania. Odtłuszczone i skrzydełko przykryte. Trzask, prask i pomalowane: Zastrzalik nieco przytył, ale jest zdecydowanie lepiej niż było. Jeszcze raz dzięki Heniu za radę!
-
Poskładałem model w całość i zrobiłem kilka fotek. Zanim je tu wsadzę, trochę gawędzenia i historii. Otóż , jak zapewne większość czytających moje wypociny wie, kręcą mnie stare dwupłaty, ale także w jakiś sposób oryginalne. Czy to poprzez ich historię, czy inna cechę oryginalną. Tak było z moim "Jungmasterem", który znalazł się w przedwrześniowej Polsce z wiadomych względów, latał na polskich znakach, przeleciał do Rumunii i tam sobie do dzisiaj stoi w bukaresztańskim muzeum techniki. Podobnie było z moim "SE 5A". Po zakończeniu I WW w odrodzonej Polsce znalazły się dwie takie maszyny, które zostały przejęte przez wojsko, przemalowane w nasze barwy narodowe, biało czerwone i przynajmniej jedna z tych maszyn wzięła udział w wojnie z bolszewikami. Ze skutkiem wiadomym, a kto nie wie jakim, proszę wrócić do mej relacji z budowy tego modelu. Mój ostatni model, czyli Fokker D-VII też jest w barwach biało - czerwonych, narodowych, ale nie naszych, tylko jednego z państw UE i także członka NATO. Państwo to także powstało po zakończeniu I WW, a w 1919 roku powstały jego powietrzne siły zbrojne, który za swój symbol przyjęły czerwony znak boga Perkuna na białym tle. Tutaj więcej o tym znaku: No i historia samolotów, których było w tych siłach powietrznych dwie sztuki, z których jedną pozwoliłem sobie odmodelować. Tutaj link do strony, którą się posługiwałem: http://latvianaviation.com/index.php?en/content/airforce/LAF_Fokker_D7.ssi A teraz kilka fotek modelu: I tyle na razie. Do Henia: Znalazłem taką osłonkę termokurczliwą, w kolorze niebieskim, ale to nie problem. Zaraz będę się brał za jej użycie.
-
Masz całkowitą rację Heniu! Nie pomyślałem o takiej koszulce termokurczliwej, a sądzę, że i kolor by się znalazł całkiem podobny, a jeśli nie to zamiast kabla, tę koszulkę bym pomalował. Obiecuję , że się poprawię i w poniedziałek polecę do Castoramy czy innego Liroya. I tym CA też kable wcześniej połapię. A tak poza tym, może być na Twoje oko?
-
Żeby nie było, że znowu nic nie robię, to zapewniam, że robię, ale teraz już efekty prac są bardzo słabo widoczne. Tak dla "naprzykładu": Silnik posadowiony i mocno przykręcony, chociaż nie miałem sposobności go odpalić na hamowni i tak wypróbować i wyregulować. Zrobiłem zasilanie świecy i przedłużkę do regulacji obrotów. Teraz zamocowanie baku i połączenie go z zaworem wlewowym paliwa. Zrobiłem też mocowanie dla karabinów i będą się trzymały "na fest". Zrobiłem też wlew wody do chłodnicy, ale wkleję go i zaszpachluję dopiero na samym końcu prac, bo pewnie inaczej wcześniej bym go urwał. Przykręciłem też na stałe "N-ki" do dolnego płata , a resztę do górnego , co umożliwiło mi puszczenie po dwóch z nich kabli do napędu serw. Przymocowałem te kable najmniejszymi z dostępnych plastikowymi opaskami, co generalnie uroku całości nie dodaje, ale jakoś muszę je wpuścić do kadłuba i poza tym, to tylko "ćwierć makieta". No i przygotowane miejsce na pakiet i odbiornik: Pakiet musi mi synek polutować, bo lubi i umie to robić, a odbiornik samemu sobie przyczepię. Jak mi się zechce , to całość poskładam w jeden model i też Wam się pochwalę.
-
Fajny, Władku. To lubię! Jutro przerzucę na normalnego kompa, pózniej na "cycka" i pójdę wydrukować. Będzie następny w kolejce. Tylko czy lat starczy?
-
Do "Kolbergu" pojechałbym, choćby zaraz /choć to 15 h zwykłym "pośpiesznym"/, skosztować tych śledzików i nie tylko... /Kocham to miasto !!!/ Ale cóż mógłbym ze sobą przywieżć? Nasze "precle" , już zupełnie nie te, "łoscypki" - te sprzedawane obok dworca, nie zawierają w sobie grama sera owczego, dojścia do "śliwowicy łąckiej" żadnego nie posiadam... Może ogórki kwaszone "charsznickie" na przegrychę bym zabrał?...
-
Bez "bąbelków" to i dzisiaj wieczorkiem sobie otworzę. Mam fajną książkę pt. "Uległość", a i gazetkę trzeba pooglądać, więc będę sobie sączył.A jutro oczywiście z "bąbelkami". Zaraz pojadę do Kauflandu i zrobię stosowny zakup. No i bez przesady z tym tempem budowy...To już lata będą od kiedy to zacząłem. Klecę , kiedy mogę, a raczej, kiedy jestem zdołowany, bo wtedy jedynie to mi się chce robić. Jutro reszta "remamentu" i będzie można dalej dziubać.
-
Zestawiłem strzelby z planami: i wyszło, że Arek miał rację. Są faktycznie ciut za małe, ale 1 : 4 były by zbyt wielkie. Wykończyłem też obramowanie burty kabiny, przy pomocy wężyka paliwowego przeciętego wzdłużnie. Po nagrzaniu opalarką, trzyma się świetnie i teraz farbka schnie, dlatego jest jeszcze błyszcząca: Dalsze kroki chyba pierwszego, czyli już w następnym roku.
-
A może właśnie tak jest Arku, jak mówisz. Miałem wybór: 1 : 4 albo 1 : 6 i coś wybrałem, ale już zapomniałem, co.
-
Niezbyt mi przeszkadzają Wasze uwagi nt panów pilotów, bo jeśli chodzi o tego pana, to raczej pasuje on do skali, czego nie można wcale powiedzieć o strzelbach, które tutaj są od 1 :4, a mój Fokkerek to 1:5. Poza tym mój pp jest wewnętrznie zupełnie pusty, w przeciwieństwie do mnie i mojego "bambola", co daje w sumie dokładnie 90 kg, a pp jest autentycznie lekki, ale go nie ważyłem. Zrobiłem schodek dla pp i uchwyty transportowe, co praktycznie chyba kończy prace nad detalami. Teraz powinienem zamocować górne skrzydełko aby spreparować dziury w kadłubie do przepchnięcia przez nie kabli od serw w tym skrzydle. Pewnie w Sylwestra będę z tym "tańczył" .
-
W poście #231 pisałem o pochodzeniu tego uśmiechniętego, z lekkim przekąsem, pana pilota. Tak , został od Arka "pozyskany", ale nie drogą kupna, a barteru, chyba z satysfakcją dla obu stron. Mirku, znam problem odporności, a raczej - nieodporności lakierów na paliwo. W każdej chwili mogę prysnąć całość taką powłoką zabezpieczającą, ale najpierw muszę model doprowadzić do stanu przedoblotowego, a do tego jeszcze kilka kroczków. Na razie wyborowałem dziurę w wierzchnim okryciu kabiny, przeszlifowałem to i całą resztę kadłuba okleiłem, jak również namalowałem sobie białe kręgi, aby wstawić w nie znak przynależności państwowej. No i nie omieszkałem uzupełnić kadłub o inne jego elementy, tak sobie, dla "popaczenia": W kabinie zamieściłem także "zegary", ale to tak wyłącznie dla niewtajemniczonego widza, który mógłby kiedyś nieopatrznie zaglądnąć do kabiny. A poza tym , to tylko nawet nie "ćwierć makieta", więc zupełnie się nie przejmuję taką improwizacją. I jeszcze z drugiej strony: Teraz obudowa rantu dziury wejściowej /materiał przygotowany, ale nie wiem , czy się sprawdzi?/, zrobienie schodka na nogę pana pilota i dwóch uchwytów transportowych w tylnej części ogona. A nast. już sam nie wiem , co?
-
Tutaj fotel pana pilota, sam pan pilot i fotka fotelika, na której się wzorowałem. A tak, kiedy już go usadowiłem w foteliku: Muszę jeszcze podmalować te drewniane podstawki, którymi określiłem, ile głowa ma wystawać nad kabinę. Nie podobała mi się ta "czwórka", więc jeszcze raz ją zrobiłem i skutecznie przykleiłem klejem w sprayu. Teraz jest właściwie i w dobrym miejscu. Formowałem także i przyklejałem obudowę wierzchnią kabiny: Już wyschło, teraz tylko wyciąć dziurę, całość obrobić i będzie gitara.
-
Dziękuję Arku! Tobie także wszystkiego naj, naj w nowym , kolejnym roku naszej egzystencji na tym ziemskim łez padole. Zapał też Ci przyjdzie, ot, tak, nie wiadomo skąd. U mnie ma to ścisły związek z sezonowością pracy i stresem tym powodowanym. Na tę dołującą przypadłość najskuteczniej pomaga dłubanie przy modelu, co też czynię. Kombinowałem właśnie kilka minut temu z jednym pilotem, zresztą od Ciebie pozyskanym. Zrobiłem mu śliczny fotelik /teraz pomalowany schnie/ i jego też na desce pomieściłem, aby dało się go skutecznie do siedziska przyczepić. W sumie jestem już zdecydowanie bliżej końca prac nad modelem, niż jeszcze tydzień temu. Tylko silnik nadal nie "palony" i nie wiem, jak się spisze. Ale jestem dobrej myśli.
-
Męczące to świętowanie! Aby sobie zmienić nastrój, powiem Wam, jak to dalej się działo. A więc po skończeniu lotek i ich zamontowaniu w skrzydle, okleiłem sobie usterzenie poziome i ówczesne pionowe. No i pomalowałem, a na sterze kierunku nalepiłem pułkowy numer maszyny. Przytwierdziłem w sposób łatwo demontowalny całe usterzenie do modelu i biedziłem się nad połączeniem sterów ze serwami za pomocą bowdenów, lekceważąc kiedyś zasłyszaną od Wojtka radę, aby robić te napędy linkami. Najpierw był połączony ster wysokości: No, pięknie było... Później połączyłem ster kierunku: Było jeszcze piękniej, ale opór na serwie do steru wysokości był tak duży, że zwątpiłem. Na kierunku było trochę luźniej, ale też ciężko to szło. No to się uderzyłem w klatkę z pierwsiami i zacząłem to przerabiać na napęd linkowy. W tzw. międzyczasie doszedłem do wniosku, że jednak całe to usterzenie pionowe jest jakieś koślawe i zbudowałem trzecią wersję. Tak to teraz się ma, a napędy też o wiele lepiej się prezentują i co najważniejsze, chodzą praktycznie bez żądnego oporu. Skróciłem rurki bowdenów w kabinie i tak teraz te linki idą: A tak teraz się ma połączenie z serwami i bardzo prosto da się regulować naciąg linek: I połączenia ze sterami: I to by było na tyle.
-
Okazuje się , że jednak mogę wstawiać foty. Tutaj pokazane przerobione mocowanie choinki, gdyż inaczej nie byłem w stanie zamocować do jej ramion tych beczułek, przez które miały przechodzić druty popychaczy. Pozmniejszam inne fotki i je powstawiam. No więc po kolei: Zacząłem przerwane prace przy moim modelu od zrobienia napędów lotek. Chciałem, aby każda z lotek była napędzana oddzielnym serwem, w sposób zbliżony do oryginału, czyli linkami zamocowanymi do dźwigni z góry o dołu lotki. Dźwignie zrobiłem, ale miejsca na linki nie było, więc serwo i dźwigniami na tak krótkim odcinku połączyłem sztywnym popychaczem wykonanym ze szprychy rowerowej. Między blachą trzymającą serwo a serwem jest pianka poliuretanowa, oczywiście. A tak to z góry i od spodu zamknąłem, aby także folia miała czego się trzymać. Następnie zająłem się oklejaniem lotek i ich malowaniem. Oczywiście nie uniknąłem błędu i folia niebieska, która miała iść na spód, wyszła mi od góry: Po pomalowaniu widać różnicę między oryginalnym kolorem folii, a kolorem , którym całość maluję, czyli RAL 6031 mat w akrylu samochodowym. I tu już właściwie pomalowane lotki. Z dołu "ice blue" lakier na bazie wody, twardy po wyschnięciu, ale na ile odporny na paliwo, się dopiero zobaczy. Oklejone także i pomalowane płaty: To na razie tyle, trzeba przecież świętować!
-
Trzeci egz. usterzenia zrobiony i pomalowany. Linki metalowe do "choinki" podczepione /dobrze się składa, choinka może robić za tę świąteczną ;-)/ , teraz tylko to poskładać i ogon będzie gotowy. Może jutro się uda, chyba, że koleżanka-małżonka coś innego zleci...
-
No to Wam powiem /bo pokazać nadal nie mogę/, że po raz trzeci robię usterzenie pionowe !!! Za razem pierwszym było zrobione wg planów papierowych, którymi dysponuję i było całkowicie nieproporcjonalne, niekształtne i po prostu za małe. Drugie było już lepsze, niby całkiem fajne, ale na modelu też było jakieś rachityczne. Okazało się, że w przeliczaniu jego długości /chyba raczej ; wysokości/ rąbnąłem się o prawie 2 cm, co w tym przypadku robiło widoczną różńicę. Teraz będzie dobrze. Ponoć do trzech razy sztuka...
-
Znalazłem w zbiorach rurkę nierdzewkę o fi, chyba 5mm, najpierw przyciąłem na najdłuższy wymiar, zaokrągliłem brzegi i po nacięciu blachy /wcześniej/, we właściwym miejscu, przyłożyłem wzdłuż nacięcia tę rurkę, położyłem całość na piance gumowej i waliłem po rurce młotkiem, aż się wygło. Następnie skracałem długość rurki i robiłem następne przetłoczenia. Do widocznego skutku. Nie skłamię, mówiąc, że wcześniej trochę potrenowałem na "neutralnych" kawałkach blachy.
-
Do Wojtka /F-150/. Dłubię coś przy Fokkerku, ale chyba za karę /za politykowanie/, żadnych fotek z prac zamieścić nie mogę. Dzisiaj łączyłem napędy sterów z serwami , za pomocą tych bowdenów i na wysokości /cztery napędy/ opór jest , jak cholera, co słusznie przewidywałeś. Jutro będę przechodził na linki /metalowe zresztą/, ale com się dzisiaj narobił zupełnie zbędnie, to moje.A trzeba było Cię od początku słuchać....
-
Szanowni Koledzy! Padł wniosek w gronie modów, o całkowity zakaz "politykowania" na naszym forum, w tym szczególnie w dziale "HP". W związku z tym wnoszą o wykasowanie tego działu z naszego forum, bo skoro to forum modelarskie, to nie ma najmniejszego sensu istnienie takiego działu. Przecież nasze działania modelarskie w najmniejszym stopniu nie są polityczne i nie ma takiego czegoś, jak polityka w modelarstwie. Stąd całkowity brak potrzeby takiego działu, jak "HP". Bardzo proszę Kierownictwo o poważne rozważenie mego wniosku.
-
PZL - 50a "Jastrząb" 1/4.3 czyli "A mogło być tak pięknie!"
MareX odpowiedział(a) na mecenas temat w Makiety samolotów polskiej konstrukcji
Bo też tak to jest: filler to nic innego, jak szpachla wykończeniowa. Putty, to z kolei nic innego, jak podkład z ODRDZEWIACZEM, czyli "na blachę z żelazła", a 2K , to bezbarwny - chemoutwardzalny, w specjalnej puszce ,z zawartością szklanego pojemnika z utwardzaczem, który to utwardzacz, po skruszeniu pojemnika ,wchodzi w reakcję z lakierem i go utwardza. I tyle w temacie. -
PZL MD - 12 , zapomniany polski samolot
MareX odpowiedział(a) na JOKER 2 temat w Makiety samolotów polskiej konstrukcji
Fajna maszynka! W MLP stoi , moknie i marznie. Wszystkie detale widać, jak na dłoni. Był czas, kiedy rejsowo latał z Rzeszowa do W-wy, przelatując nieco z boku mojego ówczesnego miasteczka, na jakiś 2-3km. Gang silnika "Biesa" x 4szt. zawsze podrywał mnie na nogi i gapiłem się w niebo, dumając, co to takiego? Zaraz zresztą z "SP", którą to listonosz co tydzień mi do chaty przynosił, dowiedziałem się, co to takiego. I było by fajnie, gdyby te silniki się tak nie grzały... A może były zbyt słabe? Już nie pamiętam...