Skocz do zawartości

Crazy_Jacek

Modelarz
  • Postów

    63
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Crazy_Jacek

  1. Po tych wszystkich zmianach lata jak oszalała. Dziś 2:30. Korkociągi kręci bardzo słabo, beczki też. Za to pętle, spirale, ósemki, zakręty na wznoszeniu, kosiaki - bardzo ok! Wyszedł też lot plecowy, ale żeby ją wywrócić trzeba sporo prędkości. Z kłopotliwych położeń wychodzi sama, wystraczy puścić stery, zupełnie jak An-2. Na koniec dnia - takie widoki
  2. Ha, ha! Dobre! Mam nadzieję, że nie wyłącznie dlatego, że jej ten "uśmiech" przykleiłem, może ma duszę i cieszą ją widoki
  3. Pamiętam, że jak byłem dzieciakiem, to silniczki rakietowe, które zaczęły się wtedy pojawiać w sprzedaży, były skalowane w Niutonach. To w sumie wszystko jedno, byle byśmy używali tych samych jednostek, choć z czysto formalnego punktu wiedzenia nie jest prawidłowe mierzenie siły jednostkami masy. Beta posklejana lata świetnie. Gęba mi się śmieje, bo dziś nalatałem godzinę. Udało mi się manetkę oprzeć o górny ogranicznik, nawet kilka razy, model wtedy wzbija się błyskawicznie pod kątem 45 stopni, robi wrażenie, jest ciągle sterowny, żwawy. Mam kłopoty z oceną wysokości, ale z całą pewnością byłem przy podstawach. Mam coraz więcej ciekawych obserwacji dotyczących tego motoszybowca, choć brak mi porównania z innymi. Świetny był pomysł z podcięciem osłony silnika, myślę o tym, by jeszcze bardziej go odsłonić. Dynamometr ostatecznie kupiłem, jak tylko dojdzie, wtedy wszystko pomierzę.
  4. Nie to żebym się jakoś sprzeczał, gramy są jednostką masy, a ciąg to siła.
  5. Chyba to właśnie kupię, tylko skala jakaś kiszkowata, trochę bez sensu dynamometr skalować jednostakami masy. Rozumiem, że liczysz 10 N za 1 kg? Jakiego rzędu ciągi dają te nasze silniczki?
  6. Wygląda super, chyba mnie zainspirowałeś. Oblatałeś już go może?
  7. Przegoogluj pojęcie "strumień zaśmigłowy". Zauważ dodatkowo, że ten strumień zawija się wokół kadłuba jak warkocz. Jeśli nic nie znajdziesz, to daj znać, zeskanuję kilka stron z podręczników . Jeden z cytatów: "/.../ zauważono, że w warunkach dysponowania dużą mocą pojawiają się istotne utrudnienia w pilotażu samolotu, powodujące znaczny dyskomfort pilota, a w szczególnych przypadkach mających wpływ na bezpieczeństwo lotu." To dość skomplikowane zagadnienie z mechaniki lotu, jest to powód, dla którego w akrobacji lotniczej do każdej figury podaje się nie tylko prędkość rozpoczęcia manewru, ale także wysokość obrotów. Np. wyprowadzenie z korkociągu odbywa się poprzez lot nurkowy i nie wolno tego robić na wysokich obrotach... Dodatkowo, jeśli śmigło jest na nosie, to skrzydło może "zacieniać" stery ogonowe.
  8. Dziś robiłem próby na ziemi. Zasięg radia jest ok. 100 metrów, z tym że "rozłączanie" zaczyna się już około 70 metrów. Poza tym model pozostawiony na wolnych obrotach w pobliżu radia nie rozłączył się ani razu. Teraz, po uwadze Elkojote i tych moich próbach raczej uznałbym, że to jednak zasięg. Przyjrzałem się też radiu Diamonda - nie robi wrażenia. Święta nie sprzyjają takim próbom, wiadomo, będę musiał to powtórzyć. Nie mniej teraz cały czas zastanawiam się, jak zwiększyć zasięg radia. Nie widzę takiego tematu na forum. Albo co zrobić by radio od Bety zaczęło obsługiwać Diamonda. Nie mogę nic na ten temat wygooglować...
  9. Nada się? http://allegro.pl/ag84-elektroniczna-waga-kuchenna-lcd-5kg-1g-i5077661748.html
  10. To o czym piszesz, też było przyczyną kilku gleb. Obawiałem się, że to jest powodem kłopotów, więc latałem bardzo blisko. Blisko, a więc wiadomo, ciasne zakręty, dość chaotyczne, żeby nie odlecieć za daleko. Ostatecznie sprawdzili to serwisanci, z tym, że z ziemi, nie w locie. Przy odległości 100 metrów nadal był zasięg. Ja nie odlatywałem na więcej niż 30 metrów, a często to rozłączenie zdarzało się tuż koło mnie. Myślę, że to jednak dobry trop, chodzi o to by cały lot wykonać na pieszo, tak jak ćwiczą akrobaci... Spróbuję..., dzięki za sugestię
  11. Przy wymianie elektroniki trzeba przylutować antenkę i kable zasilające. Wymiana silnika to też lutowanie, choć w moich quadrokopterach kabelki poskręcałem, właśnie by wyeliminować lutowanie. Teraz siedzę nad tymi kawałkami Diamonda, zrobiłem wielominutową próbę "dywanową", na wolnych obrotach, maks do 30 %, kręciłem głębokością i lotkami i nic się nie rozłączało, wszystko było OK, poruszałem też elektroniką, kabelkami, wszystkimi połączeniami i nic się nie działo...
  12. Z lutowaniem nie daję rady... Reszta to luzik. Diamonda już kleję, cieszę się, że jeszcze poleci, tylko nie wiem, czy mu tę elektronikę wymienić, a jeśli tak, to na jaką i czy z lutowaniem dam radę, niestety lutowanie to spory kłopot, nie wiem jak to robić, kilka razy próbowałem, ale przy tym wymiękam. Można się jakoś tego nauczyć? Problem jest także z tym, że te stopy na płytkach są wysoko topliwe...
  13. Bardzo przekonywujące, decyzja zapadła, dzięki. Fajne podejście, tak, jakby miał duszę
  14. Dzięki dyskusji na grupie udało się rozwiązać kłopot z Betą. Serdecznie dziękuję. Zwracam się więc do Szanownych Kolegów z następną wątpliwością. Rzecz będzie o pewnym problemie w locie Diamondem, ale w szerszym kontekście. Otóż, tnąc koszty, kupiłem Diamonda w sieci (315 zł, rozpiętość skrzydeł około 60 cm), chodziło o to by nauczyć się na tym latać, a potem przesiąść się na Betę i dalej na Gammę. Pomysł był zły, bo model okazał się nielotem, wyrzucony po raz pierwszy z ręki, poleciał, jak każe grawitacja, prosto do ziemi - co się ułamało, pokleiłem. Dużego zawodu dostarczył mi brak steru kierunku, w sklepiku przekonano mnie jednak, że w modelarstwie RC jest to zbędny gadżet. Żeby się nie złościć, uznałem, że to prawda. Przy kolejnych lotach model pikował, plecował, kręcił korki i spirale. Kleju u mnie jednak dostatek, więc spoko. Ostatecznie po wielu próbach udało mi się wykonać jedno zakrążenie, po czym mój Diamencik wywrócił się na plecy, przyglebił i złamał śmigło. Na szczęście. W efekcie wylądował w serwisie, a tam stwierdzono, że silnik był odwrotnie podłączony. Zmieniono to. Zapłaciłem 40 zł. Sądziłem, że to koniec kłopotów. Rzeczywiście, teraz Diament latał, tyle, że z częstotliwością raz na minutę lotu wyłączał mu się silnik i nie reagował na stery. Usterka trwała sekundę, może dwie i wszystko wracało do normy. W efekcie upadków pourywały się kable zasilające i antenka (40 zł). Po tej naprawie samolocik nadal się rozłączał, było to powodem następnych kretów, klej płynął strumieniem, aż w końcu mój Diament przestał działać. W serwisie, za kolejne 40 zł, dowiedziałem się, że tym razem to kabelek od silniczka, naprawiono i to. Dziś Diamond uderzył w locie nurkowym w ziemię i rozpadł się na cztery części. Chyba jednak udało mi się właśnie w tym ostatnim locie zdiagnozować problem. Otóż przy rozłączeniu model zostawał na takim ułożeniu sterów, jaki były w momencie awarii. Już w domu, na szczątkach samolotu, sprawdziłem, że tak się dzieje, tylko wtedy gdy rozłączam baterię. Wyłączenie radia skutkuje powrotem sterów do neutrum. Oznacza to, że problem jest po stronie zasilania, a nie radia. Poklejenie tego nie stanowi problemu, nawet fajna zabawa, wszystko pozbierałem, jak radził Robertus . Tyle że co z tym dalej zrobić? Wymienić elektronikę? Znów oddać do serwisu dokładniej opisując problem? Wywalić do kosza? Wydłubać serwa i wrzucić do szuflady? Problem jest bardziej ogólny, bo całość kosztowała mnie już ponad 450 zł, do tego masa czasu, paliwa na dojazdy do serwisu, za niewiele więcej można mieć fajną piankę i to ze sterem kierunku. Jednak jak zrezygnuję z dalszych napraw, to 450 zł idzie do kosza już teraz, jak nie, to będę tak dokładał, aż mi z tego cały Fox wyjdzie... Pułapka! Co zrobić? Pozdrawiam wszystkich serdecznie, wielkanocnie, raz jeszcze dziękuję za pomoc z Betą. Jacek
  15. He, he, he! Do łez się uśmiałem! To brzmi jak życiowe motto, ustawiłem sobie w sygnaturce, mogę? Dziurę w skrzydle łatam papierem (z góry i z dołu po łatce, pomiędzy uhu por, potem pociągnę to silikonem). Kokpit i skrzydło sklejone, najgorzej będzie z przeszkleniem kabiny... Na lepszy nastrój zrobiłem jeszcze kilka fotek wieczorkiem, co prawda ani to nie szybuje, ani grama pianki nie ma, ale przynajmniej jest w jednym kawałku :
  16. "Mistrz demolki" - dobre!!! Pocieszasz mnie, dzięki. Czyli nie tylko ja tak mam?
  17. Dzień, przynajmniej do południa, pełen wrażeń, banan na twarzy mimo rozbicia dwóch modeli , ale po kolei. Wiało do 5 m/s, więc wykonałem próbę w locie z nowym ułożeniem śmigła, czyli odwrotnie niż było wtedy, gdy zaczynałem pisać ten wątek i odwrotnie w stosunku do instrukcji polskojęzycznej oraz do ryciny w instrukcji po angielsku. Teraz jest za to zgodnie z Waszymi początkowymi sugestiami, z sugestiami serwisu oraz z moją własną oceną siły ciągu dokonaną na dywanie. Odnosząc się do zdjęć śmigieł zamieszczonych przeze mnie powyżej wirującej baletnicy, (wpis z 03.04.15 godzina 13:07) jest to zdjęcie z prawej, przy założeniu, że dziób jest zwrócony w lewo, a silnik się kręci w prawo patrząc od strony ogona. Krótko: tak jak na zdjęciu w poście z dnia 02.04.15 z godziny 12:11. Teraz jest dobrze, nie mam co do tego wątpliwości, różnica jest kolosalna, choć wiem, że to nadal ocena subiektywna, dlatego zamierzam zdobyć jakiś dynamometr, albo kupić tę wagę kuchenną i pomierzyć to wszystko. Dodam też, że obudowa silnika została "podskrobana" i to zapewne też miało wpływ na wyśmienity rezultat. Tu zebrałem moje obserwacje: 1. Model odchodzi od ręki bez stresu, nie ma objawów "duszenia", nie trzeba wykonywać gwałtownych ruchów drążkiem, manetka jest grubo poniżej 50 %, w mojej ocenie jest to na 1/4, załóżmy 30 %. To nowe ułożenie smigła rozwiązało więc kłopot ze startem, poprzednio model szybował ku ziemi, tuż nad nią wyrównywałem i stopniowo, bardzo powoli zwiększałem wysokość. Przy dodawaniu gazu było widoczne "duszenie". 2. Natychmiast wszedłem na wysokość około 50 metrów. Do tej pory ze względu na opisane wcześniej kłopoty nie nabierałem więcej niż 30 metrów. Różnica znów więc jest kolosalna. 3. Model nadal chętnie wzbijał się. Ustawienie manetki na 10 %, a jest to przecież minimalne wychylenie do przodu nadal powodowało wzbijanie się modelu. Lot poziomy realizowałem przy popchniętej o włos manetce (załóżmy - 5 %), zmniejszanie wysokości przy zupełnie zdławionym silniku, decha stała jak zamurowana. Oczywiście przy samym lądowaniu dokonywałem także minimalnych korekt silnikiem. 4. Nie udało mi się oprzeć manetki gazu o górny ogranicznik, przy 50 % Beta szła jak strzała w górę. Przy 75 % nabierała prędkości mimo wspinania się, w okolicach 80% słychać było nieprzyjemny dźwięk śmigła i silnika. Myślę, że był to już obszar kawitacji, odkształcania się śmigła, jakchś turbulentnych przepływów (stall na śmigle?). Wyobraźnia podsunęła mi, że zaraz się to wszystko rozleci, latam też na F-645 i wiem jak tam grzeje się silnik, tu zapewne takie wysokie obroty też są dużym obciążeniem dla silnika, więc odpuściłem. Do tego momentu nie było jednak duszenia, które było wyraźne wcześniej. Wtedy też mimo wychylenia na 100 % wznoszenie było mizerne, gorsze niż przy niskim położeniu drążka gazu. Pozostanę więc przy tym założeniu śmigła. Ciągle jednak nie rozumiem, dlaczego instrukcje podają inaczej. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakieś celowe ograniczenie mocy, ale to byłoby zupełnie bez sensu, bo lot na odwrotnie założonym śmigle realizowany jest kosztem zużycia silnika i nadmiernego eksploatowania lipoli, wtedy cały ambaras idzie w turbulentne mieszanie powietrza, zamiast w aerodynamikę. Pytanie pozostaje więc otwarte. Niestety moja Beta teraz wygląda tak: A Diamond tak: Jest to zupełnie inna historia, mimo wszystko ryło mi się śmieje, bo wyjaśniło się parę kwestii. Jak napisał wcześniej kolega "nie krwią, lecz potem" mierzymy w RC zdobywanie doświadczeń, zabieram się więc za naprawy.
  18. Niezła nauczka! Ilekroć opuszczałem chatę, a mam tu kilkanaście pakietów, czułem się nieswojo, ale teraz poprostu nie wychodzę, póki skrzynka na amunicję nie przyjdzie!
  19. No kopara mi opadła! SUPER! Dzięki
  20. Dobre! Zajęło parę chwil, zanim zmusiłem mózg do odwrotnej percepcji. Gdyby ktoś miał z tym kłopot, tak jak ja, najlepiej zasłonić baletnicę ręką i popatrzeć na cień stóp i wtedy odsłonić cały obrazek. Dobre, dobre
  21. No właśnie! Ja też raczej byłbym skłonny zrobić to zgodnie z instrukcją, tyle, że wtedy będzie to odwrotnie w stosunku do opinii serwisanta (jego szef, mistrz Polski w modelarstwie z roku któregoś tam, podzielił to zdanie) oraz pozostałych kolegów z forum. Wczoraj sprawdziłem, że przy takim założeniu jak po prawej, jest większy ciąg, przynajmniej na dywanie. Poza tym szukam rozwiązania kłopotu, od którego zacząłem ten wątek. Hipoteza, że smigło jest źle założone, wyjasniała problem. W przypadku Diamonda (pisałem wcześniej) - pomogło. Może jakiś dynamometr by się przydał? Jak wiatr siądzie to lot powinien dać odpowiedź. Nie mniej bardzo dziękuję wszystkim za wypowiedzi, inspirują one do głębszych przemyśleń
  22. Patrzymy na górne ramię śmiagła. Dalsza krawędź jest z lewej niezależnie od sposobu założenia śmigła. Przy ruchu zgodnym z kierunkiem zegara, powietrze będzie "zagarniane" w taki sposób, że będzie wyrzucane w prawo.
  23. Myślę, że wkraczamy w zakres dyskusji akademickich. Co do "myślenia"... Jednym z najbardziej popularnych, ale też zadziwiających lotniczych powiedzeń jest "wyłącz myślenie". Mnie zrozumienie tej zasady zajęło sporo czasu. Latanie jest zajęciem PROCEDURALNYM, a nie intelektualnym. Jest tam zbyt wiele zmiennych, by w sytuacji stresu, gdy wszystko dzieje się zbyt szybko, cokolwiek wymyśleć. Ma to taki związek z naszą dyskusją, że w tym przypadku procedurą jest instrukcja producenta. Można by to też zilustrować kompletnie wyimaginowanym przykładem. Gdyby moja Beta spadła komus na głowę, to komisja z ULC-u, skałdająca się wyłącznie z bardzo doświadczonych pilotów, nie pytałaby jak było logicznie, tylko czy było zgodnie z instrukcją... Tą samą zasadę zastosowałby prokurator i potem ewentualnie sąd. Co do profili, bo i tu widzę szereg nieporozumień... Jest takie powiedzenie, że dobry pilot to i na drzwiach od stodoły poleci. I choć owe drzwi są jakimś tam profilem, nie są one jednak profilem aerodynamicznym. Profil aerodynamiczny to taki, który kosztem "ro fał kwadrat przez dwa" obniże ciśnienie statyczne. Co do łyżeczki..., w wolnej chwili sfotografuję to śmigło założone na dwa sposoby, wtedy stanie się oczywiste, że to taka łyżeczka, która po odwróceniu do góry nogami... nadal jest wklęsła P.S. I pogubiłem się..., już nie wiem, czy mówimy o sile nośnej, czy aerodynamicznej...
  24. Szczerze mówiąc najdziwniejszym sposobem argumentowania jest powoływanie się na "oczywistości", na "fizykę na poziomie podstawówki" - (w podstawówce nie ma w ogole fizyki, zaczyna się ona dopiero w gimnazjum, podczas gdy w kursie gimnazjum i liceum, a więc do matury, aerodynamika wcale nie jest wykładana), narzekanie na "problemy co drugiego forumowicza", czy też odwoływanie się do doświadczenia "starego lotnika", tego co widać i co staje się jasne. Bez urazy Jestem kompletnym nowicjuszem jeśli chodzi o modelarstwo, ale dość szybko ogarnąłem, że tego typu smigło, założone odwrotnie też daje ciąg i to na tyle duży, że można na tym latać. Co więcej "zagarnia" tak samo powietrze. Było to dla mnie dużym zaskoczeniem, wynikającym właśnie z odwoływania się do "oczywistości". Sam tego jednak nie wymysliłem, była to uwaga serwisanta, pisałem o tym wcześniej. Być może to ostatnie słowo ("zagarnia") jest kluczem do zrozumienia tego zjawiska, ponieważ "zagarnianie" powietrza nie jest sensem aerodynamiki, jak napisałem wcześniej, bardziej przypomina wiosłowanie niż latanie. Przypomnę tylko, że w powstawaniu siły aerodynamicznej znacznie większy udział ma podciśnienie powstające nad profilem, niż nadciśnienie powstające pod nim. Myślę, że najwięcej racji jest w wypowiedzi kolegów, którzy radzą założyć śmigło o profilu aerodynamicznym, co czym prędzej zrobię. Nie mniej dzięki tej dyskusji wyjaśniło się wiele kwestii. Z wyjątkiem jednej..., dlaczego instrukcje i ryciny pokazują odwrotnie? Ktoś wie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.