Falkona miałem zciaganego z sosny w Mechelinkach ..na drzewo wleżc nie moglem bark po operacji / prywatnie 10,5 tyś../ zciagala straz pozarna...2-gi raz zabrakło prądu równiez w Mechelinkach a tam nie ma zmiłuj utknalem w krzaczorach a la kaktus mutant na klifie -Piotr Listewnik zsunal sie po niego na linie i wyciagnł bidulę a ja jeszcze wieksza. Prawdziwego przyjaciela poznaje sie w biedzie.