Skocz do zawartości

Slang modelarski i nie tylko...


bubu2

Rekomendowane odpowiedzi

Jureczku, nie jestem obeznany , czyli języki obce są mi obce i mogę się mylić, ale kokpit (w oryginalnej pisowni - cockpit) to dziura na ...), a panie też latają...

Ostatnio mocno nadużywane słówko m.in. w motoryzacji...

Taka francowata moda na amerykanizację...

Jakbyśmy swoich nazw nie mieli :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może byśmy się lepiej "przypięli" do używanych coraz częściej makaronizmów typu: "briefing premiera" "banner", "spot", "lunch", 'halloween", "timming"(nie chodzi o regulator), "market","gaming"?nawet "sytułejszyn"?! , że innych nie pomnę.

I nie chodzi mi o wyrażenia techniczne które często nie mają polskich odpowiedników, czy wyrazy zakorzenione już w j.polskim (jak kokpit czy choćby radio), ale "nowomodę" używaną dla podkreślenia swojej "światowości" i obycia.

A w TV jest jak jest :evil: - to znaczy coraz gorzej. Poprawnie zbudowane i komunikatywne dłuższe zdanie zaczyna być na wagę złota. Podobnie z stylem i dykcją. Ton zaczynają narzucać reporterzy trajkoczący z szybkością karabinu maszynowego, nienaturalną intonacją, złym stawianiem akcentów, błędami wymowy wyrazów obcych, a często i rodzimych. Widać nikt ich tego nie uczy, ani nie wymaga jako warunku

No i czy to jest konieczne? Anglicyzacja ma być li tylko ułatwieniem?

Kontrapunktem może być przykład środowisk francuskojęzycznych, które chcą

nawet hot-doga nazywać po swojemu. Wniosek oczywisty - żadna przesada, żadna

skrajność nie jest dobra.

 

Pozdrawiam, albo nawet i gritinguję z regardsami!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość pitplane

a posłuchajcie Miodka co prawi właśnie o anglicyzmach i innych.

 

Gdyby nie niemiecki nie mielibyśmy w słowniku obok polskich ziemniaków, również i kartofli :D itd.

 

Tak wiec bez przesady. Dopóki się rozumiemy i nie robimy szopek z języka jak to kolega przykładnie przejaskrawił :) nic złego się nie dzieje.

 

Pozdrawiam

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może byśmy się lepiej "przypięli" do używanych coraz częściej makaronizmów typu: "briefing premiera" "banner", "spot", "lunch", 'halloween", "timming"(nie chodzi o regulator), "market","gaming"?nawet "sytułejszyn"?! , że innych nie pomnę.

I nie chodzi mi o wyrażenia techniczne które często nie mają polskich odpowiedników, czy wyrazy zakorzenione już w j.polskim (jak kokpit czy choćby radio), ale "nowomodę" używaną dla podkreślenia swojej "światowości" i obycia.

A w TV jest jak jest :evil: - to znaczy coraz gorzej. Poprawnie zbudowane i komunikatywne dłuższe zdanie zaczyna być na wagę złota. Podobnie z stylem i dykcją. Ton zaczynają narzucać reporterzy trajkoczący z szybkością karabinu maszynowego, nienaturalną intonacją, złym stawianiem akcentów, błędami wymowy wyrazów obcych, a często i rodzimych. Widać nikt ich tego nie uczy, ani nie wymaga jako warunku

No i czy to jest konieczne? Anglicyzacja ma być li tylko ułatwieniem?

Kontrapunktem może być przykład środowisk francuskojęzycznych, które chcą

nawet hot-doga nazywać po swojemu. Wniosek oczywisty - żadna przesada, żadna

skrajność nie jest dobra.

 

Pozdrawiam, albo nawet i gritinguję z regardsami!

Poczekaj 20 lat - samo się wyklaruje / przyjmnie - patrz -> komputer ( pol. maszyna cyfrowa )

 

ps. a z tym angielskim to jest jedna zaleta - mają 2-3 x więcej słów i czasami brakuje polskich i łatwiej używać tych zagranicznych - mam często taki problem z tłumaczeniem i przeniesieniem "sensu, ducha" niektórych sentencji z ang na pl :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...mam jednak dziwne wrażenie, że z tymi makaronizmami, czy raczej dokładnie, anglizmami, to w 90% szpan... :evil:

 

pitplane,

Zapożyczenia z innych języków, to rzecz normalna; moja babka na rzodkiewki mówiła redyszki...Jeśli brak odpowiedników. Bo jeśli są we własnym języku, to próba dowartościowania się, snobizm, etc.

 

Całe życie byłem przekonany, że kartofel przywędrował do nas z francuskiego :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja babcia miała w ogródku "redyskę " czyli prawie to samo :D

Poniewaz pracuję w firmie z korzeniami zza oceanu co niektórzy szefowie tez chcą być "zaoceaniczni" :? i ostatnio słyszałem takie okreslenie napiszę fonetycznie .cyt:

No i to o czym mówiłem możecie zobaczyć na " plastłolu" Chodzło mu o tablicę z wykresami :cry: Zapewniam że to nie jedyny rodzynek w firmie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano właśnie, piętnować powinniśmy zwroty używane przesadnie i niepotrzebnie których odpowiedniki polskie istnieją często dawno przed ich anglicyzmami.

Przykład: Manager , gdzie w j. polskim istnieją bardziej nawet szczegółowe pojęcia i używane "od zawsze" (za Wikipedią):

"Menedżerów można podzielić według szczebli:

* najwyższego szczebla (np. prezydent, prezes)

* średniego szczebla (np. kierownik działu)

* pierwszej linii (ang. front line manager) (np. brygadzista)."

No, ale "Manager" to brzmi... nie to co np. brygadzista..

A nie czepiam się tych zwrotów które są używane np w informatyce czy innych dziedzinach, których polskie odpowiedniki nie są dosłowne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jestem z Ziemi Chełmińskiej, a my tu krzyżaki. :) Rower chowam do szałerka. Kupuję w składzie. A akumulatory w modelu zabezpieczam przed przesuwaniem szwamkami. :) Oczywiście odpowiadając twierdząco używam słowa "jo", a przecząc "ni". :) No i w dzieciństwie bujałem się na bujaczce. :) Jak buduję, to pomagam sobie waserwagą, wodę leję ze szlałcha. Itd, itp. Natomiast 9km od Chełmna jest Świecie, miasto kociewskie. Miasta dzieli Wisła, a kiedyś rzeka była barierą. I tam starzy mieszkańcy mówią już inaczej. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówimy tu o slangu ani gwarze-to jest oczywiste. Mówimy o nadużywaniu anglicyzmów. Nawet w modelarstwie. I co ciekawe, nadużywają tego niby modelarze. Juz się nie daje czasami tutaj czytać. Już nosem wychodzą te kity, firewall`e, szpindle etc,-na które istnieją stare odpowiedniki polskie, często krótsze nawet. Wielu uczestników forum nawet czesto nie zna poprawnych nazw polskich, występujacych w literaturze przedmiotu. Nie czytają. Stad tak wiele tu dziecinnych pytań, na które są odpowiedzi w każdej niemal książce o modelarstwie. Te książki kupuje się na Allegro po 5-9zł i mimo to nie ma na nie chętnych. Te anglicyzmy, to nie slang modelarski. O nie. To bełkot nowomowy i szpanerstwa. Bezmyślności i naśladownictwa. Już łatwiej znieść skróty, jak aparatura czy szybol, niż na przykład kity. A czy mówienie na firme stajnia-to slang? Na pewno nie. Istnieje w każdej dziedzinie działalności slang, ale to co obserwuje na tym forum, na pewno nim nie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno, podstawowe:

To jest forum ogólnopolskie, a i paru "obcokrajowców" też się znajdzie, a chodzi o to, żeby wszyscy dobrze się rozumieli i nie trzeba pół godziny, żeby zrozumieć, o czym mowa.

Czyli Kaszub z Góralem, Kurp z Łemkiem i Ślązakiem porozumiewali się bez problemów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bubu ... ( mam nadzieję że się nie obrazisz ) ale to jakbyś chciał być don Kichotem - z Wiatrakami nie wygrasz ... część się przyjmie, część umrze śmiercią naturalną.

 

Tak mi się przypomina jak - św. pamięci mój teść przypominał jak pomiędzy wojnami to w polsce był popularny język francuski i wielu broniło się przed naleciałościami spod Paryża. I co ?? - teraz - all in english ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.