Skocz do zawartości

Znów o motoryzacji, tym razem akumulator


ppompka

Rekomendowane odpowiedzi

BMW z 91r to można powiedzieć że ma bardziej elektrykę niż elektronikę więc wyjęcie akumulator mu nie szkodzi.Spróbuj wyjąć z BMW z 2010 na dłuższy czas(każdy komputer samochodowy ma system podtrzymywania pamięci przez pewien czas)a będziesz nie mile zaskoczony :wink: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 43
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

mój aku ma ~7 lat i kilka dni temu ledwo zakręcił (2l diesel) ale odpalił. przez kilka dni był nie używany.

jedna dłuższa jazda (~45min) i następnego dnia (cały czas ~-15stC) odpalił znacznie raźniej (wręcz normalnie)

 

u siebie aku wyjmować jakoś nie chcę, przynajmniej wygodnie w bagażniku jest, ale jakoś dziwnie poprzykręcany i sterta kabli z niego wystaje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapytam w temacie

 

... Pamiętaj też, że jesli chcielibyście odpalic samochód z drugiego podłączonego aku to plus do plusa ale minus już nie wolno łączyć razem !!!! Trzeba podłaczyć do masy.

Proszę, niech ktoś dobry przestępnie wytłumaczy dlaczego tak ma się robić. bo mi to pachnie jakimiś czarami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę, niech ktoś dobry przestępnie wytłumaczy dlaczego tak ma się robić. bo mi to pachnie jakimiś czarami...

To nie czary - każdy elektryk lub siędzacy w akumulatorach o tym wie. Ksiązka posuwa sie jeszcze dalej - ostrzega, że ten zimy nie dający się uruchomić może eksplodować od bezpośredniego połączenia. Mam to gdzieś w ksiazce o akumulatorach samochodowych ale nie będę specjalnie szukał. Podają również, że łatwo uszkodzić i ten aku, z którego doładowujemy własny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mnie tak uczył ojciec. Ponoć ma to zapobiec iskrzeniu przy akumulatorze. I ewentualnemu wybuchowi oparów z akumulatora. Tylko trzeba pamiętać, że najpierw plus do plusa a później masa do masy. I ewentualne iskrzenie mamy w miejscu masy a nie przy akumulatorze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z elektroniką czy bez, jak się jeździ "w koło komina" tzn do pracy i z powrotem, to trzeba raz na miesiąc, a jak mróz duży to i częściej akumulator doładować. Albo wozić kable :P

Na krótkich, kilka czy kilkanaście km trasach, nie doładuje się tyle ile wyciągnął rozruch, kiedy stoi elektronika też ciągnie, do tego mróz obniża pojemność i do 40%, więc "prądu" nie starcza.

Ot i filozofia. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z elektroniką czy bez, jak się jeździ "w koło komina" tzn do pracy i z powrotem, to trzeba raz na miesiąc, a jak mróz duży to i częściej akumulator doładować. Albo wozić kable :D

Na krótkich, kilka czy kilkanaście km trasach, nie doładuje się tyle ile wyciągnął rozruch, kiedy stoi elektronika też ciągnie, do tego mróz obniża pojemność i do 40%, więc "prądu" nie starcza.

Ot i filozofia. :wink:

Zgadzam się w stu procentach. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę, niech ktoś dobry przestępnie wytłumaczy dlaczego tak ma się robić. bo mi to pachnie jakimiś czarami...

Nie jestem pewien, ale sądzę, że przy takim podłączeniu blacha i kable między baterią a masą robią za rezystor. Przy podłączeniu bezpośrednim (zwłaszcza porządnymi kablami i do mocno padniętego aku) udar prądowy będzie dość spory.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jerzy Markiton

Krankor - masz dobry nos ! Ja wiem, czy dobry ? Może po prostu normalny ?

Znawca, bendix mu puszcza prąd na rozrusznik.....

Aż tylu było na wagarach, jak pani na fizyce Prawo Ohma tłumaczyła ?

Pozdrawiam - Jurek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, ten bendix to straszna rzecz ;)

A tak z praktyki i rozsądnego pomyślunku, czy nie wydaje Wam się, że w momencie podłączania kabla tam nie ma jeszcze żadnych oparów? A jeśli już miałyby być (w co nie wierzę), to nie można podłączyć pierwszego końca kabla na zdechlaku, a drugiego na dawcy?

Ilu z Was słyszało choćby o takim wybuchu pod maską?

 

Osobiście widziałem raz, jak słaby akumulator był ładowany prostownikiem w warsztacie pod ścianą. Gotował się szumiąc z odkręconymi korkami. A idiota-mechanik spawał dwa metry dalej próg samochodu palnikiem acetylenowaym sypiąc co chwila iskrami. No i puknęła jedna z cel.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jerzy Markiton

To już wykracza poza Prawo Ohma - kiedy akumulator gazuje ? Jak padł ?

Jasne, że ostatnie podłączenie powinno się robić na akumulatorze "dawcy". To z punktu widzenia zasad.... I tą zasadą również jest, że najpierw łączymy masy. Aby nie obciążać alternatora dawcy można - dawcy najpierw podłączyć do - biorcy, po czym zdjąć klemę ostrożnie z akumulatora biorcy. + na + i odpalamy silnik biorcy. Po uruchomieniu silnika zakładamy połączone klemy na akumulator biorcy i odłączamy dawcę. Teraz padnięty akumulator obciąża swój alternator.

Jest to sposób, jeśli zapalamy awaryjnie mocno niesprawny samochód, w którym każde 0,5V w instalacji decyduje o tym czy zapali !

Pozdrawiam - Jurek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jerzy Markiton

Ojtam, ojtam.....

Swoją drogą - ciekawe zjawisko, że bąk puszczony przez chłopskiego filozofa na onecie czy wp łatwiej trafia pod strzechy niż podstawy (!) elektrotechniki dostępne na tym samym nośniku ? Różnice ciśnień ? Coś z polaryzacją i wzajemnym przyciąganiu by to wyjaśniało ?

Pozdrawiam - Jurek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.