skipper Opublikowano 19 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 19 Stycznia 2016 Skończyłem szpachlowanie i szlifowanie zewnętrznej powierzchni kadłuba. Oczywiście to nie ostatnie szpachlowanie, po położeniu laminatu wykończenie zewnętrznej części bedzie wymagać tej operacji, jak każdy laminat robiony na formie pozytywowej. Kolejny etap to wklejenie łączników pokładu z burtą. W tym wypadku będą to balsowe listewki 5*3, wzmocnione przy podwięziach wantowych.
skipper Opublikowano 20 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 20 Stycznia 2016 Pewne prace wymagają zachowania okreslonej kolejności. Nie wylaminuję skrzynki "mieczowej", dopóki nie wykończę płetwy balastowej, ta wymaga bulba, bulb formy a forma szablonu. W końcu go dopiłowałem. Drobniutka różnica `0.1 mm w maksymalnej grubości. Wygładzanie i lakierowanie gotowca załatwi sprawę. Niestety lakier (capon) okazał się trochę sztywny. Mam tylko nadzieję, że jutro, moze pojutrze aceton doprowadzi go do porządku.
mike217 Opublikowano 20 Stycznia 2016 Opublikowano 20 Stycznia 2016 Lakier Capon rozcieńcza się rozpuszczalnikiem RC01 z Dębicy. Rocznie kupuję tego 6 beczek po 200 litrów.
skipper Opublikowano 20 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 20 Stycznia 2016 Michale, masz słuszną rację, nie miałem pod ręką nitro, tylko czysty aceton. To główna przyczyna. Druga to to że aceton szybciej to zrobi. Często stosowałem ten zabieg szczególnie przy gruntowaniu balsy pod laminat lub przy przygotowywaniu kleju na bazie AK-20 (to patent podpatrzony od najwyższej klasy fachowców z F1D). Zachodnie specyfiksy do gruntowania troszeczkę kosztują (kiedyś gdy na poważnie bawiłem się w modelarstwo często były nieosiągalne w Polsce), natomiast capon mocno rozcieńczony acetonem bardzo głęboko penetruje materiał, później prawie wszystko odparowuje, natomiast nasiakliwość balsy żywicą, drastycznie spada, to przy walce z gramami w modelu dosyć istotny czynnik. Zabawę z acetonem jest dobra na pierwsze warstwy gruntujące. Pamiętać tylko trzeba czym się kleiło. Lakierując caponem powinno się stosować zwykłe, dobre o znanym składzie (tak jak ten który rekomendowałeś), wtedy lakier ładnie się rozpływa po wyrobie mając odpowiednio długi czas życia. Aceton mocno skraca ten czas i często powoduję smużenie pod pędzlem. Coś za coś.
mike217 Opublikowano 20 Stycznia 2016 Opublikowano 20 Stycznia 2016 Ja przemysłowo stosuję Capon i mieliśmy przeboje z nitrem. Jedynie Debica w Polsce trzyma jakość. Jest kilka mniejszych firm, które robią nitro a właściwie to robią wyrób nitropodobny do marketów .
skipper Opublikowano 20 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 20 Stycznia 2016 Domyślam się, nie znam modelarzy przerabiających 1200 kg rozpuszczalnika rocznie. W modelarstwie i nie tylko często jesteśmy bezlitośnie wykorzystywani przez sprzedawców. Dziwne produkty, dziwne firmy itd. Mniej więcej co dwa - trzy lata maluję antyporostówką z Oliwy dno dużej łódki. Po półrocznym byciu w wodzie wystarczy lekko opłukać myjką i można mysleć o nowym sezonie. Dębica, Oliwa, Sarzyna to firmy z doświadczeniem, renomą i tradycjami. Tak wygląda "Cinderella" świeżo po wyjęciu z wody. Farba z 2012, w 2014 nie pływala.
mjs Opublikowano 20 Stycznia 2016 Opublikowano 20 Stycznia 2016 Nooo, ale jakby dziób wysunąć o jakie 10%, to byłaby dopiero extra lux torpeda.
skipper Opublikowano 20 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 20 Stycznia 2016 Dzięki, z żaglami wyglada lepiej. Mój "Kopciuszek" ma 32 lata, pochodzi z dobrej stoczni a ja jestem jej armatorem od 1994r. Wodowana w 1984. Na tej łódeczce przez ponad 20 lat zostawilem za rufą gdzieś około 17000 Mm. Mirku, wtedy tak nie projektowano. I tak mało jachtów, często i większych i teoretycznie szybszych potrafi dotrzymać mi towarzystwa, szczególnie jak jest trochę fali.
mike217 Opublikowano 20 Stycznia 2016 Opublikowano 20 Stycznia 2016 Ja to bardziej w stronę motorówek patrzę bo mieszkam nad rzeką. Szukam już troszkę czasu jakiegoś kadłuba niezniszczonego ale ciężko trafić na nie zniszczone egzemplarze.
skipper Opublikowano 20 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 20 Stycznia 2016 Jedni wolą brunetki inni blondynki. Napisz na PW czego szukasz, może coś zobaczę? Chyba każdy już tęskni za sezonem? Coś na poprawę zimowego humoru ;-)
mike217 Opublikowano 20 Stycznia 2016 Opublikowano 20 Stycznia 2016 Kadłuba klasycznej motorówki ale pod silnik stacjonarny. Motorówki z szybą z przodu o klasycznym kształcie jak Alga . Nie chcę silnika zaburtowego bo raz, że je kradną to są koszmarnie drogie.
skipper Opublikowano 20 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 20 Stycznia 2016 Jak coś mi trafi w oko, lub usłyszę dam znać. W tak zwanym międzyczasie wytrasowałem cięcie końcówki płetwy balastowej. Z projektu wynika, że pomiędzy spływem a cięciwą przylegającą do bulba jest 89.1o. Ulubiona ekierka załatwiła sprawę. Tyle do obcięcia.
skipper Opublikowano 22 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 22 Stycznia 2016 Kolejny mały kroczek do przodu. Wkleiłem podwięzie wantowe i olistwowałem krawędź burty. To wzmocnienie łączenia burty z pokładem. W miejscu mocowania powięzi będzie naklejona jeszcze jedna, krótka, fazowana około 10 cm listewka uszczelniająca przy okazji wyjście podwięzi na pokład. Sklejka z podwięzią jest wklejona epoxydem (DISTAL Classic), listwy poliuretanowym Soudalem.
skipper Opublikowano 25 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 25 Stycznia 2016 Powolutku wkraczam do odlewni. Na początek kolekcja "spławików". Od prawej model bulba do pierwszego MINI, drugi do MINI 02 i dalej już tak trochę na zapas, może później dorobię do nich jakieś kadłubki. Trzeci planuję do wykorzystania w MINI w wersji bardzo lekko wiatrowej (masa balastu ~ 300 g). Przy tak małym balaście decydującym czynnikiem będzie stateczność kształtu. Bulb ma tylko zapobiec zrobieniu "grzyba", lub inaczej zapewnić dodatni moment prostujący przy przechyle przy którym maszt z żaglami lekko wchodzi w wodę. To trochę balansowanie na krawędzi, ale obliczenia pokazują poprawność tego rozwiązania do około 1,5 m/s. Dla skoczków narciarskich to już prawie powód do odwołania imprezy.
skipper Opublikowano 25 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 25 Stycznia 2016 Przygotowałem skrzyneczki na formy gipsowe. Materiał doskonale znany, chętnie używany szczególnie przez poczatkujących modelarzy lotniczych. Kiedyś przymierzałem się do pianek, ale to materiał lichy i paskudny, na dokładkę w moim odczuciu uczący bylejakości w modelarstwie. Akurat w sam raz na skrzyneczki. Polepiłem dwie, (jedna w rezerwie) i zaformowałem w masie gipsowej bulb. Teraz trzeba uzbroić się w ciepliwość i spokojnie wysuszyć odcisk. To dopiero połowa formy. Póżniej kołki ustalające i kolejna forma. 1
skipper Opublikowano 26 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 26 Stycznia 2016 Forma spędziła noc na kaloryferze. Rozdzielenie kopyta odbyło się bez problemów. Teraz czas na zamocowanie kołków ustalających. Kołki to podpórki do półek. Dwa wystarczą. Powierzchnia wewnętrzna ma na środku kilka ubytków, ale ta wielkość i ilość jest do pominięcia. I tak powierzchnia balastu będzie szlifowana. Wtedy jest dużo łatwiej usunąć nierówności zewnetrzne.
skipper Opublikowano 27 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 27 Stycznia 2016 Jeden z dwóch bardzo istotnych momentów przy produkcji formy na balast. Pierwszy to formowanie górnego odlewu, drugi rozdzielenie formy. Zacznę od formowania górnego odlewu. Podsuszona forma została pokryta rozdzielaczem (bezbarwna pasta do butów), do formy został włożony model balastu, również wypastowany. Na to wszystko nałożyłem kolejną skrzyneczkę z zielonego paskudztwa i uszczelniłem połączenie taśmą malarską. Rozrobiłem gips, używam jakiejś masy szpachlowej – pozostałość po remoncie mieszkania, i wypełniłem masą formę. Przy wypełnianiu warto robić to partiami, zacząłem od noska, później z jednej strony bulba, tył i druga strona. To zapobiega tworzeniu się pęcherzy powietrznych pod masą gisową. Po wygłaskaniu czas na kolejną operację. Niestety zapomniałem o niej przy robieniu dolnej formy. Wibracje. To najskuteczniejszy sposób na poprawienie jakości form. Formy położyłem na deseczce na której najczęściej wycinam różne rzeczy ze sklejki piłeczką włosową. Do wiertarki wkręciłem jakiś pręcik lekko krzywy ( z prostym nie działa). Wirujący pręcik, wetkniety w jakiś otworek w desce, powodował powstawanie drobnych drgań, które powinny wystarczyć do odpowietrzenia masy. Czy tak się stanie, będę wiedział dopiero o rozdzieleniu formy.
skipper Opublikowano 27 Stycznia 2016 Autor Opublikowano 27 Stycznia 2016 Operacja rozdzielenie formy zakończyła się sukcesem. Wibracje wiertarkowe zadziałały, to chyba ich zasługa, że wewnętrzna powierzchnia formy wyszła dużo lepiej. Doskonale to widać na zdjęciu. Kolejne dowiadczenie. Teraz długi okres suszenia. To już wiem z wcześniejszych odlewów. Niedokładnie wysuszona forma, zawierająca ślady wilgoci to powstająca para wodna przy kontakcie z rozgrzanym metalem. Dodatkowo zachodzi odwrotny proces przemiany gipsu z wersji uwodnionej w nieuwodnioną. Nigdy nie próbowałem z cementem, forma byłaby trwalsza, może kiedyś. Poza wysuszeniem, pozostaje wykonanie otworów odpływowych i wlewowego.
mike217 Opublikowano 27 Stycznia 2016 Opublikowano 27 Stycznia 2016 Uważaj z tym ołowiem w gipsie! Dobrze piszesz, trzeba wysuszyć. Zawodowo mam styczność z laniem ołowiu, jednak my lejemy w formy ze stali.
Rekomendowane odpowiedzi