mjs Opublikowano 19 Maja 2016 Udostępnij Opublikowano 19 Maja 2016 Ale masz zabawę! Ośmielę się na stwierdzenie, że nie ma takiego drugiego eksperymentu jak Twój, niezwykłe to doświadczenie. No i systematyka wzorowa. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 20 Maja 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 20 Maja 2016 Zabawa jest przednia, jestem pewien, że czytelnicy również dobrze się bawią, czytając o moich wzlotach i upadkach. Eksperyment, to coś co nas uczy, dostarcza nowych danych, danych realnych. Jeżeli potrafimy z nich skorzystać to już nie jest źle. Modele powstaja w bardzo prymitywnych warunkach i przy użyciu najprostrzych narzędzi, ale przyjemność w realizacji własnego projektu jest ogromna. Realizacji od poczatku, od pierwszych kresek na kartce papieru. Pływanie jest koroną naszej modelarskiej zabawy. Przykleiłem,nazwijmy ją "zrębnicę zejściówki" i zastanawiam się teraz nad umieszczeniem anten odbiornika. Chyba wylądują w kokpicie, podobnie jak w pierwszym jachcie. Położenie anten determinuje w pewien sposób położenie samego odbiornika ("druty" mają około 20 cm długości). Alternatywnym rozwiązaniem jest schowanie ich pod pokładem. Konstrukcja kadłuba jest balsowo-szklana, słabo ekranuje, nie powinno być problemów z zasięgiem. Jeszcze nie podjąłem decyzji. Kolejny niewielki problem to wyłącznik. W pierwszym jachcie za namową MIchała, zrobiłem "zworkę" i jestem z tego rozwiązania bardzo zadowolony. Tu mam bardzo wygodny dostęp do wnętrza i kombinuję czy obok zejsciówki ( w środku) nie dać normalnego wyłacznika. Na wszelki wypadek nabyłem 2 małe konektory. I jedno i drugie rozwiązanie jest możliwe. Na razie kończę formę na wylaminowanie pilersu do dużego "Kopciuszka". Bez tego elementu za tydzień nie popływam, chyba że na silniczku, ale to jakoś mi nie pasuje. W sezonie (okolo 60d pływania po Mazurach) zużywam okolo 3-5 l paliwa. To chyba najlepiej określa mój stosunek do tego napędu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 21 Maja 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2016 Zdecydowałem się na umieszczenie anten odbiornika pod pokładem. Odbiornik jest umieszczony z prawej strony gniazda płetwy balastowej w otwartym balsowym pojemniku. Do pojemnika są przyklejone dwie rureczki prowadzące anteny i "rozcapierzające je" pod odpowiednim kątem, około 90 o . Przy przechyle zawsze jedna z nich jest prawie pionowo. Skleiłem i dopasowałem pilers. Poczatkowo chciałem dać tam jakąś rurkę, ale ostatecznie zdecydowałem się na balsowy dwuteownik. To koniec zabudowy wnętrza. Teraz tylko trzeba zabezpieczyć elementy drewniane przed wpływam wilgoci i można kleić kadłub z pokładem. Wczoraj zostały odebrane z żaglowni duże żagle po kosmetycznej korekcie, w niedzielę przyjadą do Białegostoku. Dziś mam w planach wylaminowanie pilersu. Wodowanie coraz bliżej. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mjs Opublikowano 21 Maja 2016 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2016 A jakby antenkę podpiąć do takielunku? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 21 Maja 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2016 Mirku, ja nie mam achterszagu, podwięzie wantowe często w czasie pływania są wodzie (łącznie ze ściągaczami), sztagu też nie mam. Zawsze to jedna dziura mniej. W tym wypadku anteny mają około 30 mm długości, reszta jest ekranowana. W instrukcji są zalecenia o tym aby końcówki były prostopadłe do siebie. Pierwsze MIni ma anteny schowane za pokładówką i w zasadzie tylko na kursie oddalającym się są widoczne, nigdy nie miałem problemów z zasięgiem, nawet na Bełdanach. To jedna z przyczyn dla których schowałem je pod pokład. Przy montazu odbiornika antenki wchodzą w rurki po bowdenach i tyle, nic się nie plącze po pokladzie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 26 Maja 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2016 Brakuje troszeczkę czasu, przygotowania do wyjazdu na Mazury, wczoraj dwa montaże w Warszawie, jestem trochę zmęczony. Próbnie wytrasowałem położenie napędów sterów. W zasadzie są to popychacze, chociaż oficjalnie ciegna bowdena (gwiazdka M2). Prowadzone po linii zblizonej do prostej w położeniu neutralnym. Siły na orczyku są minimalne, stery są prawie zrównoważone, mam tylko nadzieję że nie będą drgać. Wyjście muszę lekko przesunąć (`1 mm) w góre i w lewo). Serwo jest pochylone, płaszczyzna obrotu orczyka jest zbliżona do płaszczyzny tworzonej przez oba popychacze. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 3 Czerwca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 3 Czerwca 2016 Pierwszy rejs w tym roku po Mazurach już za mną. Trochę prac na początku, wodowanie, później trochę pływania. Sporo burz, raczej słabe wiaterki, ale coś tam za rufą zostało. Czas wrócić do MINI. Tu nastapił niewielki, ale zawsze postęp w pracach. Skleiłem pokład z dnem. Teraz to już można nazwać kadłubem. Jeszcze sporo szlifowania, później laminowania i wykończenia. Na razie pracuję nad lekkim kompletem nowych żagli, mam pewne przemyślenia i chciałbym je sprawdzić na wodzie. A za kilka dni znowu na Mazury. Teraz już będzie trochę spokoju na wodzie. Na zdjęciach sklejony kadłub i flauta na Śniardwach (ponad 5 godzin płynięcia z Przeczki do Okartowa). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 4 Czerwca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 4 Czerwca 2016 Uczę się kleić żagle z folii. Ta jest dosyć cienka i każda różnica w naprężeniu dwóch materiałów powoduje powstawanie fałdek. Materiału starczy na całą eskadrę jachtów, mogę testować. Na razie zacząłem od grota. Z założenia ma być głęboki, dlatego wprowadziłem więcej brytów i większy naddatek na przednim liku. Również więcej listew. Jest jeszcze nie okuty, ale to może dziś wieczorem. Może w najbliższym czasie uda go się przetestować na wodzie? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 9 Czerwca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 9 Czerwca 2016 Popracowałem trochę nad miejscem połącznia pokładu z burtą jachtu. Efekty na zdjęciach. Teraz laminowanie. Kadłub w tej postaci waży: 289 G. Dojdzie laminat i lakier. Pewnie wyjdzie około 400 G. Przy tej płetwie balastowej którę mam (po polaminowaniu, ale przed wykończeniem: 520 G) szanse na uzyskanie masy poniżej 1200 są coraz mniejsze. Lżejsza płetwa, tu mam sporą stateczność kształtu. Znowu dylemat do rozwiązania. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 22 Czerwca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 22 Czerwca 2016 Po przerwie spędzonej na żeglowaniu, zabrałem się za laminaty. Na pierwszy ogień poszedł pokład. Jutro może pociągnę dno i burty. Suchutko, cieplutko, idealna pogoda na laminowanie. Na pokładzie muszę jeszcze przelaminować krawędź pokładówki, ale to juz później , po obcięciu farfocli z tkaniny. Rejs jak rejs: trochę wiało, grzmiało, trochę połamanych drzew na brzegach. Normalnie. Matka Natura jednak potrafi zaskoczyć. Niedaleko miejsca gdzie cumowałem, znalazłem ogromnego (ponad 20 cm średnicy) podgrzybka. Stan fatalny, bo w międzyczasie robactwo go prawie przerobilo w gąbkę. Następnego dnia się przełamał. Jesienią by mnie to nie zaskoczyło, ale wiosną, to trochę dziwne. Kolejnym zaskoczeniem była wizyta dwóch owadów na żaglu. Jeżeli ktoś uwarza że kamuflaż w plamy wymyślili ludzie to warto popatrzeć na "naturalny" kamuflaż. Jeszcze nie wiem co to za insekty, szukałem, ale na razie na próżno. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mike217 Opublikowano 22 Czerwca 2016 Udostępnij Opublikowano 22 Czerwca 2016 Jest to Ćma Nastrosz Lipowiec (Mimas tiliae L.) Ćma z rodziny Zawisakowatych. Zajmowałem się kiedyś troszkę Ćmami i to dość rzadki okaz. Bardzo ładną ćmą jest też Zmrocznik Gładysz. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 22 Czerwca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 22 Czerwca 2016 Dzięki Michale, lubię uważnie obserwować przyrodę ale te egzemplarze widziałem pierwszy raz w życiu. Widziałem kąpiące się łosie 20-30 m od łódki, bobra co prawie mnie odcumował. Myślałem że to mogą być ćmy, było już dosyć późno. Poszukam czegoś więcej o tych spotkanych pięknych owadach. Specjalnie dla Ciebie jeszcze dwa ujęcia. Przeniosłem je z żagla na pobliskie drzewo, po około 20 minutach jedna odleciała, druga parę minut później. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mike217 Opublikowano 22 Czerwca 2016 Udostępnij Opublikowano 22 Czerwca 2016 To jest dość sporadycznie spotykany owad. Bardziej popularny i większy jest Zawisak Borowiec , nie jest niestety tak ładnie ubarwiony. Kiedyś " zbierałem " ćmy i motyle ( nie za bardzo wiem teraz po co ) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 23 Czerwca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 23 Czerwca 2016 Zacząłem kleić drugą płetwę balastową. Podobnie jak w pierwszej dźwigar będzie balsowo węglowy, najważniejsza zmiana to powiększenie zanurzenia jachtu o 95 mm i lekka zmiana obrysu. Zmiana jest również w konstrukcji spływu: tu pomiędzy okładki z balsy 2.0 wkleiłem pasek sklejki lotniczej 1.0 . Wzmocni to sam spływ pozwalając jednocześnie na zmniejszenie jego grubości. Trzeba pamiętać że przy cięciwie 40 mm grubość spływu na poziomie 0,4 mm to 1%. Jak w piankolotach. Na początku myślałem o spływie metalowym, ale blacha duralowa 0,5 okazala za krótka. Na razie skleiłem tył płetwy, jutro mam w planach dźwigar. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 25 Czerwca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 25 Czerwca 2016 Upał może wykończyć. Planowałem dziś wyskoczyć na małe pływanko, ale temperatura spowodowałe, że odpuściłem. Konstrukcję dźwigara węglowego w płetwie wzorowałem konstrukcję na dźwigarach stosowanych kiedyś w klasach swobodnie latających. Kiedyś, bo teraz dominują tzw. D-boxy - połączenie dźwigara z węglowym kesonem. W skrzydłach regułą sa silnie zbieżne dźwigary, tu z racji innych obciążeń (ciężki bulb na końcu) można by zrobić dźwigary o najmniejszym przekroju, ale gdzieś na środku. To komplikuje produkcję i nie ma dużego znaczenia. Mój dźwigarek ma dwa pasy węgla 4*1 połączone wypełnieniem z balsy 4*3. Pewien problem stanowi wykonanie wspomnianego wypełnienia. Przy wyginaniu dźwigara wypełnienie jest ściskane przez pasy węglowe. Często popełnianym błędem jest wypełnienie z usłojeniem wzdłuż pasów. Nawet na tym forum jest zbyt dużo takich przykładów wzmacniania konstrukcji. Usłojenie wypełnienia musi być prostopadłe do pasów nośnych. Z racji wspomnianych kłopotów z dokładnym wycięciem wypełnienia całą konstrukcję kleję dwuetapowo. Na zmatowioną i odtłuszczoną (czystym acetonem) powierzchnię przyklejam wcześniej wycięte paski balsy. Ponieważ są cięte w poprzek, nawet używając bardzo ostrego noża nie unikniemy nierówności, drobnych ubytków i skosu w krawędzi cięcia. Dlatego wycinam z naddatkiem około 1 mm. Przed obcięciem kolejnego paska szlifuję krawędź w desce, to dużo łatwiesze niż poprawianie bardzo delikatnej listewki balsowej ze słojami w poprzek. Do klejenia używam tylko klejów opartych na żywicach epoksydowych (np. Distal, Poxipol itd. lub E-53 z wypełniaczami). Nie polecam klejów cyjanoakrylowych. Może dlatego, że ich nie lubię. Po utwardzeniu spoiny, wysokość wypełnienia doszlifowuję do wymaganej wysokości klockiem z papierem ściernym prowadzonym na metalowych listwach. Po wyszlifowaniu można dokleić drugi pas węgla i mamy prawie gotowy dźwigar. Pozostaje tylko dokleić przód i tył płetwy, lub żebra jeżeli to ma być skrzydło czy statecznik. Na zdjęciach dżwigarek w pierszej fazie produkcji. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wapniak Opublikowano 25 Czerwca 2016 Udostępnij Opublikowano 25 Czerwca 2016 Często popełnianym błędem jest wypełnienie z usłojeniem wzdłuż pasów. Nawet na tym forum jest zbyt dużo takich przykładów wzmacniania konstrukcji. Usłojenie wypełnienia musi być prostopadłe do pasów nośnych. To co napisałeś akurat nie jest prawdą. Zrobiłem kiedyś dwa odcinki dźwigarka z płaskowników węglowych i wypełnionych raz w poprzek a raz wzdłuż balsą. Ten z wypełnieniem wzdłuż, miał bodaj trzykrotnie większą wytrzymałość. Balsa ze słojami w poprzek po prostu się rozwarstwia i odkleja od węgla. Gdzieś to na forum opisywałem. Wypełnienie z balsy powinno być słojami wzdłuż węgla, po prostu zwykła listewka. Tyle, że balsa jako wypełnienie do węglowych pasów jest lichym materiałem. Powinno być coś odporniejszego na ściskanie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 25 Czerwca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 25 Czerwca 2016 Pozwolę sobie na polemikę. Darku, jedyne zastosowanie balsy ze słojami wzdłuż to popychacze i ewentualnie zastrzały, elementy gdzie obciążenia są wzdłuż elementu. Balsa i węgiel to tak różne wytrzymałościowo materiały, że sama spoina musi być tylko poprawna (mikro rysy i brak rozdzielaczy czyli zatłuszczeń) Każdy klej, szczególnie epoksydowy ma zdecydowanie większą wytrzymałość od balsy ( w każdym z kierunków). Przez wiele lat budowałem modele obciążane naprawdę ekstremalnie. Startowałem w F1A. Zaczep w szybowcu otwierał się przy około 4-5 kG (to było w latach osiemdziesiątych), skrzydełka o masie okolo 160-180 g musiały to wytrzymać. samo wyczepienie to już 7-9 kG. Węglowe dźwigary pozwoliły na jeszcze większe obciążenie płatów. Nie mam w tej chwili wolnych pasków CF, ale mogę obiecać, że przy okazji, doświadczalnie pokażę różnicę w zależności od usłojenia wypełnienia. W dużych łódkach często używa się balsy (zawsze na sztorc) jako połączenie płatów poszycia. Wykonanie takiej przekładki w modelu jest praktycznie niemożliwe, ale to działa przy większych konstrukcjach. Zaryzykuję twierdzenie, że jest dokładnie odwrotnie, jakiś dźwigar o konstrukcji CF-B-CF obciążany na wygięcie będzie miał znaczaco większą wytrzymalość przy przy wypelnieniu balsowym ze słojami prostopadłymi (na sztorc). Podstawowy problem to samo klejenie. Porównaj wytrzymalość na ściskanie (tu jesteśmy zgodni, że ten parametr decyduje) dla balsy w zależności od kierunku usłojenia. Nie mam dużego doświadczenia w łodkach, ale trochę szybowców naprodukowałem. Balsa trochę przypomina plaster miodu. Odwieczna dyskusja o wyższości świąt... Jeżeli jeden z nas, a może obaj, wyciagniemy właściwe wnioski to będzie sukces, sukces nas obu i może odrobina wiedzy dla czytelników. I o to chyba chodzi. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wapniak Opublikowano 25 Czerwca 2016 Udostępnij Opublikowano 25 Czerwca 2016 Znalazłem to, co kiedyś napisałem: Pozwoliłem sobie na mały eksperyment.Wykonałem dwa dźwigary pasowe z płaskownika węglowego 3x0,5 mm po 250 mm długości .W jeden wkleiłem pasek styroduru, w drugi pasek balsy 3 mm, twardej, włókienkami w poprzek dźwigara. Obydwa o łącznej wysokości ok 8 mm.Klejone na żywicę dwuskładnikową Araldite.Jednym końcem postawiłem to na drewnianym klocku, drugim na wadze. Naciskałem pośrodku, czyli waga pokazywała połowę obciążenia.Dźwigar ze styrodurem rozleciał się przy pokazywanym nacisku ok 400 g.Dźwigar z balsą rozleciał się przy pokazywanym nacisku ok 1200 g.W obydwu przypadkach puściło klejenie,Dla porównania tak samo zbadałem rurkę węglową fi 3 x 0,5 mm.Wytrzymała bez uszkodzenia 2500 g.Wniosek chyba jest oczywisty.Znacznie lepiej jest zastosować gotową rurkę okrągłą czy kwadratową, nawet o mniejszym przekroju, niż budować niemonolityczne dźwigary węglowe. Dźwigar ze styrodurem rozpadł się przy ugięciu ok 10 mm.Najpierw ścisnął się styrodur, o jakieś 1,5-2 mm, potem puściło klejenie.Na balsowym nie zdążyłem zaobserwować, patrzyłem na wagę i nagle było po wszystkim. Środek dźwigara się rozkleił i dźwigar wygiął się na kształt litery S. Końce dźwigara pozostały sklejone. Na paskach węgla pozostały przyklejone włoski balsy.Zrobiłem jeszcze jedną próbę z dźwigarem. Tym razem wypełnienie z balsy, takiej samej jak poprzednio, jednak miało włókna wzdłuż dźwigara.Wytrzymał 2500 g, jednak pękł chyba na skutek nieosiowego przyłożenia siły , bo w poprzek dźwigara.Wychodzi na to, że ułożenie włókien wypełnienia balsowego między dźwigarami pasowymi w poprzek dźwigara, to mit. To wszystko co powyżej było robione niemal "na kolanie" ale i tak oddaje istotę rzeczy, Pomiary nie różniły się o kilka procent , żeby zastanawiać się nad dokładnością wykonania itp., Chętnie obejrzę wyniki Twoich badań w tym zakresie. Pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 25 Czerwca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 25 Czerwca 2016 Dzięki Darku za opis Twoich doświadczeń. Ja robiłem trochę inne próby i otrzymałem trochę inne wyniki. Jeżeli ich nie znajdę, to najwyżej powtórzę doświadczenia. To na pewno pozwoli nam wyciągnąć właściwe wnioski. Na razie oczywiste jest tylko to, że nie należy używać styroduru. Pianki bez wzmocnienia są lichym materiałem, szczególnie na bazie pienionego polistyrenu, na dokładkę ściskane na małej powierzchni. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skipper Opublikowano 26 Czerwca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Czerwca 2016 Do tematu eksperymentów z dźwigarkami jeszcze wrócę, na razie chcę skończyć druga płetwę. Po przyklejeniu wypełnienia czy jak mówią specjaliści od dwuteowników środnika, mogłem go oszlifować na rządaną wyskość. Zdjęcia wszystko tłumaczą. Podklejając paski foli uzyskałem właściwą wysokość elementu. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi