Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dziękuję za odpowiedź. Z jednej strony to dobrze bo chłopakom straci się łączenie planek w jednej części kadłuba. Z drugiej strony uważam, że największy urok jest w poszyciu słomkowym, tylko jak przy laminowaniu uzyskać taki efekt?

Pozdrawiam,

Łukasz

Opublikowano

Nie jest tak źle, nawet bez inwestowania w droższe specjalne przezroczyste żywice. Dobra, niezbyt gruba tkanina szklana, w tym przypadku  AEROGLASS 80 g/m2 +E53 daje mniej więcej taki efekt (zdjęcie). Kadłubek jest tylko wstępnie szlifnięty. Myślę, że po doszlifowaniu, przetarciu samą żywicą i polakierowaniu bezbarwnym poliuretanem efekt końcowy będzie zadowalający.

post-15007-0-54639100-1475646722_thumb.jpg

Opublikowano

Drewno ma sporo zalet, szczególnie przy jednostkowej konstrukcji, no i ładnie wygląda. Może inaczej,  trzyma klimat. Wady, tych jest niemało, ale to już zupełnie inna bajka. Wszystko zależy od tego co i do jakich celów budujesz. Czy będzie to model regatowy, czy raczej rekreacyjny (pływanie rekreacyjne wyczynowym modelem też ma sens, odwrotnie już nie za bardzo), czy będziesz zamierzal startować nim w regatach itd.

Nie wiem czy dam radę na wszystkie Twoje pytania odpowiedzieć, ale będę próbował.

 

Popracowałem troszeczkę nad okuciami masztu. Największe siły działające na drzewce są zlokalizowane w okolicach pięty masztu i bomu. Przy dobrze wybranym obciągaczu bomu siła z noku bomu kilkukrotnie powiększona próbuje złamać maszt. W niektórych klasach regatowych stosuje się króciutkie wanty mocowane na maszcie w okolicach osi obrotu bomu, delikatny maszt mógłby strzelić. Tu mam nadzieję że rurka wytrzyma. W dolnej części masztu będzie wklejona duralowa rurka (ta po lewej stronie masztu) wzmacniająca tę część drzewca i pozwalająca na przekołkowanie obejm stanowiących osie obrotu bomu i obciągacza. Będzie troszeczkę wystawała od dołu ~1.5mm wchodząc w gniazdo na pokładzie. Śrubki stanowiące osie obrotu oczywiście będą zabezpieczone nakrętkami. Podobnie (wklejona rurka) będzie wzmocniony bom w miejscu mocowania zaczepu obciągacza i szotów.

Zmniejszyłem przekroje rurek CF użytych na drzewca.

W pierwszym MINI maszt i bomy były wykonane z rurek o średnicach 8/6 (maszt) i 7/6 (bomy)

tu odpowiednio: 7/6 (maszt) i 6/5 (bomy).

Mam nadzieję że się nie rozlecą.

 

ps. Te  same okucia  w MINI 01 są w  poście #98

post-15007-0-35001400-1475769307_thumb.jpg

Opublikowano

Pierwsza przymiarka na żywym organizmie systemu prowadzenia szotów. Ciekawym elementem jest sam nazwijmy go stoper na szocie. Szot grota przechodzi przez trzy otwory co praktycznie uniemożliwia samoistne przesunięcie się. Dopięty jest szot foka zakończony węzełkiem. Na szkoleniach żeglarskich do tego typu zakończenia liny poleca się osemkę lub ósemkę podwójną. Ja od wielu lat stosuję inny węzeł czy to na zakończenie szotów czy po prostu jako zwykła gałka. "kulka" jest zdecydowanie większa. Przy cienkich linkach to się przydaje. Na zdjęciu widać jak to się wiąże.

Czarna linka (trzecia) to sznur gumowy około 1 mm napinający lekko szoty na całej drodze wewnątrz kadłuba. Linka idzie przez prezentowane wcześniej okucie dziobowe do zaczepu na rufie. Szoty i napinacz trafiają na rolki zwrotne na lewej burcie, sznurkologia jest zdecydowanie prostrza  w stosunku do MINI 650.01.

post-15007-0-15073900-1476025828_thumb.jpg

post-15007-0-52638600-1476025841_thumb.jpg

post-15007-0-68617700-1476025856_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Opublikowano

Na szczęście nie jest to roler. Nie cierpię rolerów, nie lubię i nie mam. Miałem. To dobry wynalazek, ale w naszej rzeczywistości tylko kaleczy żeglarstwo. Na mojej łódeczce są trzy foki, każdy przeznaczony do innych warunków, nie wyobrażam sobie pływania bez nich. Wiem, niektórzy mogą powiedzieć częściowo zrolowany żagiel może zastąpić mniejszy. Ale ten częściowo zrolowany nigdy nie będzie pracował tak jak jego odpowiednik. Żagiel ma inny krój w swojej przedniej części inny w tylnej, inną gramaturę, inne wzmocnienia i wykończenie, szczególnie to dotyczy żagli sztormowych. Wzmocnienia: róg fałowy i halsowy są nawinięte i nic nie wzmacniają, dłuższe pływanie na częściowo zrolowanym foku powoduje jego trwałą deformację itd. Dla "czarterków" roler to podstawowy sprawca uprawiania przy trochę silniejszym wiaterku żeglugi na samym grocie. O tym jak istotne jest zrównoważenie łódki przykonał się niedawno jeden z naszy forumowych kolegów, a trudno mówić o zrównoważeniu na samym grocie. Duże i małe żeglarstwo naprawdę niewiele się różni.

 

W MINI zamontowałem serwa, jutro będę kleił podpory bowdena w kokpicie. Tu zrobiłem fuszerkę i teraz muszę trochę kombinować. Zamiast te podpory wkleić na np mokry laminat, teraz muszę dojść do czystego laminat w miejscu klejenia. Do lakieru nie będę kleił. Myślenie ma przyszlość.

Opublikowano

Wkleiłem rurki prowadzące napęd sterów. Niestety czeka mnie jeszcze jedno malowanie kokpitu, chyba już tylko pędzelkiem. Przeniesienie napędu to bowden ryflowany M2. Sam napęd to popularne serwo T.Pro MG 92 R. Pozostało mi kilka sztuk. Stery są zrównoważone, opory z racji prostego prowadzenia niewielkie. Powinno sobie dać radę bez problemu.

Ostatnio pogoda nie zachęca do pływania, ale może w najbliższą sobotę lub niedzielę gdzieś się wybiorę z "01".

 

Dopiero teraz zauważyłem, że moje garfomaństwo w tym temacie to już ponad pięćset postów, ale na szczęście koniec jest już coraz bliżej. Na razie nie planuję kolejnego MINI.

Dziękuję wszystkim za cierpliwość, cenne uwagi, słowa otuchy i proszę o wyrozumiałość.

post-15007-0-47726500-1476206337_thumb.jpg

Opublikowano

Po ostatnich modyfikacjach wynikających z barku myslenia odmalowałem kokpit zabezpieczając przy okazji przed wodą podpory popychaczy. Czas na dopasowanie napędu steru. Bowdeny, które stosuję już od dłuższego czasu, to bowdeny ryflowane z rdzeniem stalowym, tzw gwiazdka. Mają kilka zalet między innymi :  mniejsze opory tarcia i możliwość bardzo prostego połączenia ze snapem. To ostatnie warte jest chwili uwagi. Kropelka oleju maszynowego w gwintowanę tulejkę snapa i możemy to nakręcać (gwintując przy okazji) na cięgno. W bardziej ekstremalnych przypadkach zastępowałem rdzeń stalowy, prętem węglowym, ale przy tej długości to już byłby fanaberie. Od strony serwa są zawalcowane fabryczne mosiężne końcówki M2. Regulacja po odpięciu snapa z dźwigni urządzenia sterowego.

 

na zdjęciach: nagwintowana końcówka bowdena, połączenie z orczykiem serwa i dźwignią jarzma steru

 

 

 

 

post-15007-0-21996400-1476353697_thumb.jpg

post-15007-0-81790700-1476353757_thumb.jpg

post-15007-0-68015700-1476353906_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Opublikowano

Dzięki Tomku za dobre słowo. 

Nie jest różowo. Wczoraj taklowałem MINI 650.01 i pojawił się pewien problem. Żagle są wykonane z dacronu, dosyć grubego jak na ten mały model. Przy okazji testowalem nowy pomysł na wzmocnienia rogów szotowych. I pokarało za kombinowanie. Nie chciałem robić luwersów tylko zrobiłem trójkąty z drutu i przymocowałem je paskami które jednocześnie miały wzmacniać róg żagla. Po napieciu olinowania fok się rozleciał. Przyczyny upatruję nie w metodzie a w matriale. Do tej pory kleiłem żagle z cienkich i gładkich materiałów. Powierzchnia do klejenia była dosyć duża, szczególnie przy folii. Dacron pomimo calndrowania (walcownia) ma pod lupą wyraźną strukturę (górki i dołki) i tu upatruję przyczyny rozwalenia się foka. Powierzchnia klejenia, styku tkanin, jest dużo mniejsza.  Zrobię jeszcze jeden żagiel ale póki co wracam do poprzednich metod wzmacniania głowic. Porządny zawalcowany luwers z nitów na razie wytrzymuje wszystkie próby.

Przy klejeniu z tego materiału wyszło jeszcze jedno szydło z worka. Rolka z tkaniną była dosyć ciasno zwinięta. Tu popełniłem kolejny błąd. Przygotowując bryty żagla trzeba układać krzywizny naprzemiennie, być może wtedy duża sztywność tkaniny ustabilizowanej już w jednym kierunku zwinięcia byłaby w jakiś sposób skompensowana.

Ech życie, cały czas trzeba się uczyć. To takie nawiązanie do pięknej starannej roboty.

Są też i dobre wieści. Wkleiłem wszystkie okucia poza dwoma, ale te jeszcze długo będą czekały na montaż. Tu muszę ustalić dokładnie położenie kip foka i grota, bo o nie chodzi, już w czasie prób z żaglami.

Na zdjęciach była i obecna głowica dacronowego grota. Teraz czas na nowego foczka.

post-15007-0-08798400-1476388349_thumb.jpg

post-15007-0-13526000-1476388723_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Opublikowano

Trochę masztowgo ślusarstwa. Ostatnie okucia na maszcie, zaczep sztagu i want oraz mocowanie salingów. W większości modeli, które wyposażone są w achtersztag  salingi są mocowane prostopadle do osi masztu, tu muszą być dosyć silnie odchylone do tyłu o kąt zbliżony do tego, który tworzą podwięzie wantowe z podstawą masztu. W tym modelu będą troszeczkę krótsze niż "01", przyczyna tkwi w sztywności masztu. Grubość ścianki to tylko 0,5 mm, dlatego między innymi zdecydowałem sią na opaskę. Będzie przyklejona i usztwniona dwoma pseudo nitami z epoksydu. Salingi oprócz tego, że są odchylone do tyłu są również lekko podniesione do góry tak, żeby kąt jaki tworzą z wantą był mniej więcej taki sam. To zapobiega wybaczaniu tego małego, ale ważnego elementu takielunku. Same salingi to pręty węglowe 2 mm. Zaczep sztagu będzie kołokowany już tradycyjnie (śruba M2)

Jeszcze trochę głaskania iglaczkami i papierkiem i po odtłuszczeniu w czystym acetonie będzie można je skleić z masztem.

post-15007-0-25414800-1476535359_thumb.jpg

post-15007-0-47553600-1476535370_thumb.jpg

post-15007-0-27883300-1476535378_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Opublikowano

Okucia trafiły na maszt. W miejscach gdzie są mocowane: zaczep obciągacza bomu, nok bomu i zaczep sztagu i want zostały najpierw wklejone tuleje duralowe. Każde z tych okuć będzie kołokowane śrubą M2. Mocwanie salingów tylko na klej. Klejenie etapami. W prawidłowym ustawieniu pierwszych dwóch elementów pomógł pręt węglowy. Nie zmieniałem tylko okucia końcówki salingu. Tam jest wklejona tulejka 3/2 z otworem 1,2 na przejście wanty. W tym modelu na razie nie przewiduję want kolumnowych. To zawsze można dorobić, ale zobaczę po testach na wodzie czy potrzeba. Przykład małego, kiedyś popularnego jachciku BEZ-4 konstrukcji jednego z lepszych polskich konstruktorów pana Jacka Centkowskiego ( na marginesie autora kultowej FOKI w klasie M) pokazuje, że można.

Na zdjęciach porównałem również stare i nowe okucia.

post-15007-0-98890600-1476784581_thumb.jpg

post-15007-0-58761400-1476784599_thumb.jpg

post-15007-0-39090200-1476784616_thumb.jpg

post-15007-0-53795300-1476784625_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Opublikowano

Bardzo dobrze wspominam tokarko-frezarkę chyba robioną w Technikum w Łapach. Piszę chyba, bo ostatni raz coś takiego używałem w 1990 czyli ponad ćwierć wieku temu. Z dawnych lat kiedyś znalazłem ślimak do wyłączników czasowych robionych na podstawie mechanizmów od samowyzwalaczy z aparatu Fed lub Zenit. Zorka też chyba miała coś podobnego. Ten jest dwuczynnościowy, później stosowałem trzyczynnościowe. To  w latach 80 ubiegłego wieku. W jakimś pudełku leżą jeszcze korpusy do zaczepów dynamicznych. Ech wspomnienia. A na tokarkę nie mam miejsca w mieszkaniu. Kicha. MINI 01 gotowe do pływania czeka na jakąś fajną pogodę, tak żeby jakimś miłym akcentem zakończyć "mały sezon żeglarski".

post-15007-0-11252300-1476792912_thumb.jpg

post-15007-0-04307600-1476792923_thumb.jpg

post-15007-0-16252100-1476792965_thumb.jpg

Opublikowano

Czekając na pogodę, zrobiłem nowego foka. Ten jest z przezroczystego mylaru o grubości 0.075 mm. Na żagiel naniosłem imitację zbrojenia, teraz go trochę widać. Niestety ta folia jest w formacie A4 i na grota jest trochę za mała. Może znajdę coś cieńszego,  tak około 0.050 mm i w większych arkuszach np. A3 lub w rolkach.

post-15007-0-84819800-1476963235_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Opublikowano

Żadnych reklam, no chyba żeby ktoś mocno chciał i było go na to stać ;-) . A ścigać się można bez tego. W tym sezonie chyba się nie uda, ale w przyszłym dwa podobne jachty będą na wodzie. Chociaż z drugiej strony pomiędzy nimi jest zbyt duża różnica, na razie w masie. Czy założenia drugiego jachtu się potwierdzą na wodzie, nie wiem. To są mimo wszystko jachty eksperymentalne. Tak jak cały czas eksperymentuję z żaglami szukając jakiegoś dobrego dla mnie rozwiązania, taka samo to co jest od pokładu w dół, też ma ogromne znaczenie. Warto np. porównać te kadłuby, wzorowane na prawdziwych minitransatach z kadłubami które funkcjonują w np. RG-65. Zupełnie inna bajka. W MINI 02 mam nadzieję mocno zblizyć się masą do fabrycznych łódek. Tam dochodzi to do 1300g. Wyczynowe to już sporo mniej.

Potrzebny też jest drugi sternik i można ustawiać trasę.

Praktycznie w modelarstwie nie rozgrywa się regat meczowych. To też zupełnie inna bajka. Warto pooglądać jak robią to najlepsi. W wyścigach floty liczy się miejsce, w meczowych  znaczenie ma tylko pokonanie przeciwnika. Zupełnie inna taktyka, inne zagrania często bardzo nieeleganckie, ale w zgodzie z przepisami.

Czasem zastanawiam się nad zbudowaniem czegoś przeznaczonego do ścigania się, np. F5E, NSS-650. Nawet narysowałem taki kadłub, wygląda poprawnie, ale praktycznie wszystkie imprezy odbywają się na drugim krańcu Polski. Przejżałem wyniki z tego roku i miejsca rozgrywania imprez. Pomorze, Szczecin, Trójmiasto, a Białystok, nic . Najbliżej było chyba do Ełku (NSS), niestety na naszych stawach mogę co najwyżej się uczyć poprawnego żeglowania, pusto jest.

Opublikowano

Andrzej, skoro na zawody lotnicze mogłeś jechać do Gliwic to co to dla Ciebie skoczyć np. do Skarżyska Kamiennej na dwa dni zawodów. Projekt masz, więc składaj 650 i się pościgamy w przyszłym sezonie - będzie fajnie:)

Opublikowano

Ten projekt dopiero powstaje. Jeszcze jest w nim sporo fragmentów nad którymi się zastanawiam. Pewnie go zbuduję, wcześniej czy później  i pewnie w trakcie budowy będzie ulegał zmianom.. Co do samych startów, kiedyś jeździliśmy całą ekipą, kilkanaście osób, czasem to był nawet autokar, czasem busikiem (aeroklubową lub zakładową Nysą), czasem pociągiem no i to było 30 lat wcześniej. Do Gliwic  był dobry dojazd bez przesiadek pociągiem. Teraz tego połączenia juz nie ma.

Najgorszy jest wybór czy pływać dużym czy małym jachtem, gdy jest ta chwilka wolnego czasu. Nauczyłem się nie mówić nie. Na razie w planach na przyszłość mam zbudowanie jakiejś łódki już z definicji przeznaczonej do rywalizacji. MINI powstało, bo chciałem sprawdzić swój stary projekt, EL Draco jako odskocznia dla budowanego żelazka, a to co naszkicowałem to dopiero przymiarka do czegoś innego niż do tej pory budowane modele. Nawet nie potrafię odpowiedzieć, czy to będzie ten model czy może F5E. Raczej nie dam rady w przyszłym sezonie, ale w 2018 ?

I jako ciekawostka, wstępne linie RG-65/NSS-650 nad którymi od czasu do czasu pracuję. Teraz szukam mylaru w A3. Nowy foczek w MINI narobił trochę apetytu.

RG_65_02.pdf

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.