Skocz do zawartości

MINI 65


Rekomendowane odpowiedzi

W porównaniu do problemów z malowaniem pierwszej łódeczki, to to jest nic. Ale trochę irytuje. Pokład i krawędzie burt nie były mocno szpachlowane. Zależało mi na tym co w wodzie, tam powierzchnia jest prawie OK. Szare plamy na pokładzie malowałem gabką, na dokładkę lakier zaczał ja nadgryzać. Z 3 metrów nie widać.

Wodowanie -  jeszcze nie wiem.

Do zrobienia pozostały płetwy sterowe, są wyszlifowane, czekają na laminat, podobnie jak pletwy z balastem. Tu są przewidziane trzy, gdzieś już wstawiałem zdjęcie.

Myślę, że na poczatku kwietnia  powinienem być gotowy na otwarcie jakiejś butelczyny. Prawdopodobnie pierwsze spłynie MINI 01, chcę nim trochę popływać i gdy drugie już będzie na wodzie , zamierzam "jedynkę" dosyc mocno przerobić.

Niedawno jeżdziłem rowerkiem po okolicach i wszystkie moje stawy były jeszcze z lodem. Teraz chyba już puszczą.

W planach mam jeszcze jedno wodowanie. Pod koniec kwietnia woduję i wypływaam w pierwszy kwietniowo- majowy rejsik po WJM. Przy "Cinderelli" też jest trochę rzeczy do zrobienia. To normalne jak się pływa 33 letnim jachtem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewłaściwą, to ta ze zdjęcia. Wyglądała na taką porządną. Na szczęście dwa następne kadłuby do malowania nie będą wymagały praktycznie maskowania.

MINI (szczególnie drugi) mają tak inne kształty od powszechnie przyjętych za słuszne, że malowanie jest czynnikiem drugorzędnym. Nie znaczy to, że nie istotnym.

Ta taśma dobrze sprawdzała się przy klejeniu żagli, czysto odklejała się od materiału.

post-15007-0-90602600-1488616129_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za rady. Spróbuję wyciagnąć wnioski.

Kadłub modelu nad którego kopytem pracuję nie będzie malowany.

 

Na razie chciałbym pokazać nowego foka. Klejony z tej samej, grubej przezroczystej folii co grot. Z jedną drobną różnicą. Powierzchnię foli potraktowałem papierkiem ściernym 1000 i efekty jak na zdjęciach. Nie chciałem przesadzać z matowaniem folii, ale trochę lepiej powinno być widać żagielek.

W rogu fałowym włożyłem jeszcze nie zaklepany nit AL.

post-15007-0-69178300-1488649111_thumb.jpg

post-15007-0-30333700-1488649120_thumb.jpg

post-15007-0-82761700-1488649131_thumb.jpg

post-15007-0-75499800-1488649143_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca ja używałem taśmy bool i i.tak podpływała. Wracając do tematu Piękne żagle.opanowałeś technike do perfekcji ,co prawda nie moja dziedzina ale zawsze miło sie patrzy na piękną czysą prace.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam zaprzyjaźnioną lakiernię, mogą mi zgodnie z obietnicą właściciela polakierować każdą małą łódeczkę, ale oni tyle tego kładą że MINI pewnie by ważyła dużo więcej. Samo podciekanie taśmy to trochę bardziej zlożony problem. Z jednej strony taśma, a z drugiej przygotowanie podłoża. Taśma sprawiała dobre wrażenie, zresztą dobrze się spisała przy klejeniu żagli, jako element utrzymujący bryty na szablonie. Przy budowie jednostkowej zewnętrzna powierzchnia wymaga wykończenia: szapchlowania, szlifowania itd. Można to zrobić bardzo ładnie ale najczęściej kosztem wagi. Gdzieś musi byc kompromis. Dawno temu mielieśmy w klubie kolegę który budowal Cessnę, kadłub laminatowy od Dzika, reszta do zrobienia. Gość tak się zapędził w szlifowaniu i szpachlowaniu, że uzyskał co prawda ładna powierzchnię, ale było to okupione bardzo duzym ciężarem płatowca. Powstał cegłolot. Po próbach z silniczkiem na poszyciu płatów pojawiły się pęknięcia. W łódkach najważniejsze jest to co w wodzie, to co ciągnie czyli żagielki i ciężar. Nie mam praktycznie żadnego doświadczenia w malowaniu, piestoletem malowałem przody w szybowcach, belki pozostawały w naturalnym (czarnym) kolorze, teraz po ponad ćwierćwieczu malowałem z puszki. Nie ma możliwości ustawiana strumienia itd. Czasem coś się zgotuje, no i jeszcze te taśmy. Tyle o malowaniu.

 

Do  pierwszych prób z klejeniem brytów użyłem tasmy TESA na białym podłożu. Później przeszedłem na hiszpańską taśmę już przezroczystą MILAN. I tej pozostałem wierny. Zawsze jest jakieś ale. Przy klejeniu dacronu, miałem problemy. Taśma łapała tylko na na szczytach tkaniny. Drastycznie malała powierzchnia klejenia. Sklejony żagiel po powieszeniu potrafił się rozkleić na brycie. Każde doświadczenie czegoś nas powinno uczyć.

Do perfekcji jeszcze bardzo długa droga, muszę ja zacząć od nowego, bardziej sztywnego szablonu do łączenia brytów i od zdobycia odpowiedniego materiału na żagle. O żaglach bezbrytowch formowanych termicznie mogę tylko pomarzyć. Zresztą do pływania rekreacyjnego te powinny wystarczyć.

 

Wczoraj podczas spacerku na rowerze skontrolowałem pokrywę lodową. Stawy przy Mickiewicza jeszcze pod lodem, a to niewielkie zbiorniczki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uzywam tylko tasm do zaklejania Bochenków chleba w maszynkach co są w marketach. 

http://neopak.pl/tasmy-specjalistyczne/tasmy-do-woreczkow

Taśma się super trzyma , odłazi też super nie zostawiając kleju, Można ją prowadzić po łukach, taśmę należy zrywać 10-15 minut po pomalowaniu a nie zostawiać na drugi dzień. Pomalowałem dziesiątki modeli swoich i moich kolegów, do cieńkich paseczków i skomplikowanych łuków używam 3mm tasmy Boll. 

 

b5083fc7ee735b4cmed.jpg

c12aede79f1e58f5med.jpg

9f7760536d41fc16med.jpg

 

Do malowania modeli nadaje się praktycznie tylko pistolet i dobre dwuskładnikowe lakiery. Takie malowanie jest trwałe, daje się  polerować, jest odporne na oleje, smary i paliwa. Podłoże na laminacie musi być GRUBO szlifowane papierem maksymalnie 320, pierwszą warstwę kładę zawsze biały rzadki akryl i to w te rysy wchodzi i się trzyma. Ten  patent sprzedał mi nieżyjący juz kolega i ja się go trzymam. Mi lakier nie odłazi z modelu, nie stosuję  szpachlówek samochodowych, tylko i wyłącznie żywica z mikrobalonem. Ewentualna szpachlówka tylko do drobnych ubytków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Michale za informację, szczególnie o taśmach. NIgdy ich nie używałem, pewnie spróbuję.

 

Co do szpachlówki, ta użyta do MINI oparta była na E- 53, talku, mikrobalonie i aerosilu. Proporcje na koniec patyczka. Jak ścieka, to czegoś brakuje. Tak robiłem kiedyś ~30 lat temu i to się sprawdza. Jest twarda ( to akurat może nie jest zaletą), bardzo dobrze przylega do podłoża ( to zasługa epoksydu), szczególnie laminatów. Balsę przed laminowaniem szpachluję zwykłą stolarską szapchlówką do drewna (akrylową)

Przed lakierowaniem szlifuję może trochę drobniejszym papierem, ale bez przesady. Później można już spróbować na mokro nawet dochodząc do 2000, ale nie pod pierwszą warstwę. Według mnie ważną czynnością jest też dokładne odtłuszczenie powierzchni przed lakierem. Jeżeli jest to laminat, dobry detergent i sporo wody, jeżeli drewno - aceton.

Z konieczności nakładałem farbę z puszki, o pistolecie i lakierni raczej nie myślę. Wiem że to liche rozwiąznie, ale w moim przypadku najprostrze. 

Pistolet, choćby taki jak kiedyś mieliśmy w modelarni byłby idealny. Mam mozliwość skorzystania z lakierni samochodowej, to napewno byłoby rozwiązanie ładne, ale jak zobaczyłem ile oni nakładają lakieru  to sobie odpuściłem. Następny jacht (El Draco) będzie malowany pędzlem, lakiery poliuretanowe: bezbarwny (jasny miodowy), biały i czerwony . Jedna krecha na linii wodnej. Kolejny ma być biało szary (IOR) lub biały. Następny zostawiam w kolorze laminatu.

Przy drewnianych kadłubach chyba nie ma lepszych lakierów niż poliuretanowe lub epoksydowe, chociaż z tymi ostatnimi trzeba uważać, dają dosyć grubą i ciężką warstwę.

 

Miałem dziś w planach laminowanie, ale w piwnicy była trochę za niska temperatura i zbyt duża wilgotność, za to wkleiłem wszystkie blaszki w maszt i bom. Będzie można wiązać liny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prezentowałem detale żagli, czas na pokazanie jak to wyglada na maszcie. W foku wprowadziłem jeden dodatkowy element regulacji. Topenantę bomu foka. Dla żeglarzy brzmi to dziwnie, to linka w zasadzie spotykana tylko w modelach. Gdy pisałem o regulacjach grota, wspomnialem o topenancie i obciągaczu. W foku w zasadzie w większości klas nie stosuje się obciagacza. Możliwość otworzenia na tylnym liku daje właśnie wspomniana topenanta. Lekko wybrana pozwala na zmniejszenie napięcia na tylnym liku foka i jego otwarcie. To może zapobiegać zbytniemu nawiewaniu grota. Fok prowadzony bez topenenty jest zamknięty i szczególnie w górnych partiach tylny lik jest bardzo blisko masztu.

 

I na koniec dobra wiadomość: najprawdopodobniej następny komplet żagli będzie z mylaru 50 mikronów, dzięki uprzejmości naszego forumowego kolegi.

 

Przy okazji dziękuję Wszystkim za cierpliwość  i wyrozumiałość w czytaniu moich wypocin. To już ponad 600 postów i prawie 49k wyświetleń.

post-15007-0-64487800-1488997468_thumb.jpg

post-15007-0-91018900-1488997478_thumb.jpg

post-15007-0-24396700-1488997487_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna łódka wyszła - podglądałem !  B)

Pozdrawiam !

Dzięki Andrzeju, Twoją dory też śledzę. Piękny okręt.

W przypadku MINI,  najbardziej interesuje mnie jak taki półmisek będzie pływał. Czy praca włożona w projekt linii sprawdzi się na wodzie. Pierwszy pływa i co najważniejsze pozwala dopłynąć tam gdzie chcę.

Niestety chyba będzie kilkudniowa przerwa. Coś mnie dopadło i na razie mam 38,0 C.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, chyba już jest trochę lepiej.

 

Ostatnio pracowałem nad płetwami, do  MINI i do innych jachtów. Coś mi nie leżało w konstrukcji fragmentu wchodzącego w skrzynkę "mieczową". Pierwsza płetwa (MINI_650.01)miała głównie konstrukcję sklejkową i było dosyć ciężka. Wbrew obiegowym teoriom nie wszystko co pod wodą musi być ciężkie. Nie jestem zwolennikiem ciężkich sterów i ciężkich płetw. Między innymi dlatego zrezygnowałem z płetw metalowych.

 

Wracając do fragmentu który jest w kadłubie.  Trapez balsowy z dźwigarem węglowym lub sosnowym pokryty laminatem. Nie dawały mi spokoju krawędzie trapezu. W czasie normalnego płynięcia nic się nie dzieje, ale uderzenie o przeszkodę, dotknięcia dna mogą spowodować pęknięcia i rozwarstwienia. Jeżeli dojdzie woda to zaczynają się problemy. Idea jest dostatecznie czytelna na zdjęciu, ciężar niewielki a wzmocnienie spore. Newralgicznym miejscem jest tył trapezu tuż nad miejscem gdzie kończy się płetwa. Dodatkowe wzmocnienie z olchy po drugiej stronie, ale już pod kadłubem. 

 

Na drugim zdjęciu kolekcja płetw, brakuje tylko płetw sterowych od MINI_650.02, czwarta od lewej to płetwa od RG-65/NSS-650, relacja z budowy MINI powoli dobiega końca, czas zacząć coś nowego.

post-15007-0-78449000-1489216919_thumb.jpg

post-15007-0-38959700-1489216926_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.