skipper Opublikowano 11 Listopada 2016 Autor Opublikowano 11 Listopada 2016 Michale, dzięki, Generalnie jestem uprzedzony do wszystkich organizacji. Nie należę. Żeglowanie jest takie piękne, a rywalizacja ... . Już może trochę za stary jestem. Chociaż czasem ciagnie. Nie znam Navigi jako takiej, w czasach kiedy startowalem w zawodach organizatorem był Aerokub. Z modelami szkutniczymi jest związany LOK. Do tej organizacji jakoś nie pałam sympatią. Może dlatego , że to było w zupełnie innych czasach. Raz zdarzyło mi się wystartować w tzw. Centralnych zawodach LOK (akurat odbywały się w Białymstoku), wygrałem, dostałem puchar z błędem w nazwie miasta (mojego miasta), medal i później odznakę zasłużony dla LOK. Budowanie modelu wyczynowego do startu w zawodach wymaga bazy. Ja jej niestety nie posiadam. Na razie dobrze się bawię. Małe żagle uzupełniają trochę duże, chęć do majsterkowania zaspokajam właśnie modelami. Dziś zrobiłem i wywiesiłem karmnik dla sikor i innego drobiazgu. Jakoś leci. Kończę projekt RG-65, pewnie go zbuduję, ale czy będzie mi się chciało jeżdzić po Polsce? Chyba nie.
ostry_gl Opublikowano 11 Listopada 2016 Opublikowano 11 Listopada 2016 Pytanie do Michała - dlaczego?
mike217 Opublikowano 11 Listopada 2016 Opublikowano 11 Listopada 2016 Bo po paru sezonach startu zacznie się wyścig zbrojeń a to już według mnie z przyjemnością nic wspólnego nie ma. Przerobiłem to na sobie i mogę tak mówić. A sama Naviga, jest oporna na zmiany i przepisy ułatwiające modelarzom starty. Nie wiem jak w żaglowych ale w elektrykach jeden ruch dotyczący masy akumulatorów i tępe wierzenie, że to dobrze zrobił naszą zabawę bardzo drogą. Zaczął się wyścig w kupowaniu coraz to nowszych ogniw, droższych i bajońskich pojemnościach...
ostry_gl Opublikowano 11 Listopada 2016 Opublikowano 11 Listopada 2016 Mam nadzieję, że dotyczy to tylko elektryków i ślizgów. Nie mam doświadczenia, ale odbieram modele żaglowe jako mniej zagrożone tym o czym piszesz. Ja na bank chcę spróbować i może za rok napiszę coś więcej na ten temat. Wszędzie tam gdzie jest rywalizacja jest swoisty wyścig zbrojeń - ważne by sprzęt nie był ważniejszy od umiejętności zawodnika. Jak to mówią jak sam nie sprawdzisz to się nie nauczysz. Ale dzięki za przestrogę.
mike217 Opublikowano 11 Listopada 2016 Opublikowano 11 Listopada 2016 To nie przestroga, nie odbieraj tego tak. Ja lubię zawody ale przez okres kiedy się zająłem wyczynowo ślizgami , jakoś moje modelarstwo raczej zubożało.. Modelarstwo takie luźne, dla przyjemności.
skipper Opublikowano 11 Listopada 2016 Autor Opublikowano 11 Listopada 2016 Łukaszu, to dotyczy każdej dziedziny modelarstwa wyczynowego. W żaglówkach też. Kiedyś gdy startowałem w szybowcach (lata 80-te ubiegłego wieku) żebra skrzydła z np. z balsy miały różna grubość (w nosku pod kesonem np. 1.0 mm, na spływie 2-2.5 mm. Dodatkowo laminowane po obwodzie włóknem węglowym. W jednym z sezonów zająłem 4 m-ce na MP tylko dlatego że statecznik poziomy łyknął trochę wilgoci (była jesienna mżawka) i dałem za małą poprawkę na zmianę wyważenia. Był minimalnie przeciagniety i kilku sekund zabrakło do maksa. I te kilka sekund zabrakło do pudła. W następnym sezonie już był pokryty mylarem (dużo cieńszym niż teraz używa się na żagle) Ważył 3,6 g (statecznik). Zaczynały wchodzić zbieżne dźwigary węglowe, spływy. To były tylko szybowce. A teraz po prostu dobrze się bawię. A z innej beczki jak się prezentują nowe, jeszcze nie polaminowane ale już czekające na tę operację płetwy sterowe. I moj nowy zabawowy jacht na jacht, o nim troszkę później.
ostry_gl Opublikowano 11 Listopada 2016 Opublikowano 11 Listopada 2016 Ten mały podoba mi się bardzo:)
mjs Opublikowano 12 Listopada 2016 Opublikowano 12 Listopada 2016 Ma około 60 cm? No, to pochwalę się, że poniosło mnie w ten sektor wymiarowy i zrobiłem kadłub nieco dłuższy, ale podobny.
skipper Opublikowano 12 Listopada 2016 Autor Opublikowano 12 Listopada 2016 Dziś podczas spaceru obejrzałem moje modelarskie wody ojczyste. Lud jest cieniutki, zapada się jeszcze pod ciężarem kaczki, ale wolnej wody zostało bardzo niewiele. A dziś ma być w nocy -6 -7. Chyba dopiero na wiosnę będzie okazja przepłukać kadłubek. Mirku, mój modelik jest mniejszy( Lc=500, Lw=400). Dla porównania zdjęcie z kadłubem MINI. Chciałem ustawić jeszcze "El Draco", to byłyby trzy epoki w kształtach kadłubów, ale mój największy okręt wietrzy się w piwnicy. Są tylko dwa. Za kilka dni napiszę coś więcej o tym maluchu, i bardzo się cieszę, że komuś się podoba. Dzięki. Z ciekawości po naszej wczorajszej dyskusji popatrzyłem ilu ludzi ściaga się w zawodach klasy NSS-650 standard. Bardzo mało. Chyba nawet nie ma eliminacji. A my się dziwimy dlaczego tak mało ludzi działa w łódkach, nieważne jakich. Ostatni porzeglądałem trochę niemieckich i angielskich czasopism poświeconych zabawom na wodzie. Inne podejście, może bardziej towarzyskie, ale jest liczność uczestników i chyba dobra zabawa.
BartekSta Opublikowano 12 Listopada 2016 Opublikowano 12 Listopada 2016 Mam rodzinę w Czarnej Białostockiej, mój tata z tamtąd pochodzi. Coś czuję że w międzyczasie będę musiał popełnić jakieś mini ;-) i przy okazji wpaść na regaty. W Czarnej jest chyba spory zalew. Wysłane z telefonu.
ostry_gl Opublikowano 12 Listopada 2016 Opublikowano 12 Listopada 2016 Andrzeju trzeba tą frekwencje zmienić
mjs Opublikowano 12 Listopada 2016 Opublikowano 12 Listopada 2016 W dzisiejszym komercyjnym świecie, coraz mniej jest miejsca na zawody honorowe, towarzyskie. Może to jest ten kierunek?
mike217 Opublikowano 13 Listopada 2016 Opublikowano 13 Listopada 2016 Problem, leży w zatraceniu się wartości takich jak uczciwość czy koleżeństwo na rzecz medalu za 3 zł i dyplomu.. 1
skipper Opublikowano 13 Listopada 2016 Autor Opublikowano 13 Listopada 2016 Macie rację, ja na razie bedę się bawił w modelarstwo. Przed chwila zaprezentowałem kolejne pływadełko RC do zabawy na wodzie. Jacht jest wybitnie nieklasowy, jeszcze nad tym pracuję, może coś wymyślę. Czasem brakuje nam dystansu do tego co robimy. To coraz częściej gości na wodzie w normalnym pływaniu, w normalnej jeździe po ulicach itd. Zresztą nawet te forum, te i inne, często pokazuje jak łatwo jest przekroczyć pewna granicę choćby zwykłej uprzejmości i zachować pewien poziom w dyskusji. Tu sam mogę się walnąć w pierś. Na razie mam zimę na skończenie rozpoczętych modeli. Zaczynam jeszcze jeden, może się to wydać dziwne, ale pewne prace z racji tego że modele buduję w mieszkaniu są wstrzymane. Trudności z wietrzeniem przy takich temeraturach. MINI 02 - tu zostały tylko płetwy do laminowania i lakierowania, EL Draco - długa droga ale nie mam ciśnienia, coś przykleję, popatrzę, znowu coś przykleję itd IOR - 500 - stan jak na zdjęciach powyżej, ostatni projekt to RG-65 lub NSS 650. Skończyłem projekt , zaczynam wycinać szablony. To mogę robic w domu. Po tym ostatnim jachcie chcę wrócić do małej awiacji, tam tez jest trochę do zbudowania i do polatania. 1
mjs Opublikowano 13 Listopada 2016 Opublikowano 13 Listopada 2016 Istotą i siłą zjawiska jest jego struktura, budowana oddolnie. Jeśli coś zaiskrzy, zostanie podtrzymane, to zacznie się rozwijać. I zgodnie z zasadą Laskowika : Żeby się coś działo, to musi być ruch - będzie się działo. Trzeba próbować i budować. A potem pływać, czego Wszystkim i sobie życzę.
ostry_gl Opublikowano 14 Listopada 2016 Opublikowano 14 Listopada 2016 To może spróbować zorganizować takie luźne regaty?
skipper Opublikowano 14 Listopada 2016 Autor Opublikowano 14 Listopada 2016 Łukaszu, raczej spotkanie nad wodą. Można to połączyć np ze wspólnym pływaniem itd, nawet ustawić jakąś trasę. Zaczynasz swojego NSS-a, ja dziś wyciąłem szablony do budowy kopyta, może jutro je skleję w heling. Nie wiem kiedy go skończę? Żeby się pościgać powinny być podobne jachty. Wszystkie formuły wyrównawcze zawsze kogoś preferują. W dużych łódkach poza monotypami, chyba IMS zbliżył regaty do stanu w którym liczą się umiejętności, ale tylko zbliżył. Zawsze jakiś jacht będzie w danych warunkach faworyzowany. Teraz będę miał dwa podobne jachty MINI, ale je różni przede wszystkim masa, kształt kadłuba, balast. osprzęt. Na razie będę probował dalej budowac i dalej się tym bawić. Już samo projektowanie daje spora satysfakcję, budowa materializuje projekt, a później największa radość jak to co się z takim mozołem lepiło pływa. Z pierwszego MINI jestem bardzo zadowolony, pomimo przekroczonej masy jachcik daje sobie radę na wodzie i pływa. Ja pływam coraz lepiej i cały czas się uczę. Wrócimy kiedyś do tematu.
BartekSta Opublikowano 14 Listopada 2016 Opublikowano 14 Listopada 2016 A odnośnie projektowania to jaką literaturę z tego zakresu polecasz? może też bym jakiegoś NSS-a popełnił, ale narysować to małe miki, trzeba to jeszcze policzyć
ostry_gl Opublikowano 14 Listopada 2016 Opublikowano 14 Listopada 2016 Andrzeju zaczyna się od spotkania kilku zapaleńców. Potem robi się drugie, trzecie, ubiera to w jakieś ramy i mamy imprezę cykliczną. Z doświadczenia z mojej pracy, która polega też na organizacji zawodów w innej dziedzinie obserwuję, że na zawodach (imprezach) towarzyskich jest zawodników kilkudziesięciu, a na tych z licencjami kilkunastu:) Ale faktycznie najpierw budowa i trening, a do tematu można kiedyś wrócić
skipper Opublikowano 14 Listopada 2016 Autor Opublikowano 14 Listopada 2016 Bartku, niedługo zostanie wydana prze Almapress książka o projektowaniu jachtów (dużych), mam ją po angielsku - wcześniejsze wydanie, to najlepsza jaką znam, ale jutro coś poszukam to albo tu coś zamieszczę (nie wiem jak z prawami autorskimi), albo (co jest bardziej prawdopodobne) wyślę na maila (50 MB). Mój adres znajdziesz w stopce rysunków które są tu zamieszczane (te w pdfie)
Rekomendowane odpowiedzi