Skocz do zawartości

Instalacja do silnika benzynowego


bjacek
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Uważam, że w olbrzymiej większości przypadków nie ma sensu zastanawiać się, czy akumulatory na zapłon i pozostałą elektronikę mają być oddzielne, czy może jednak jeden wystarczy. Oddzielne maja więcej zalet i już. A jeżeli weźmiemy pod uwagę, ze większość samolotów wymaga doważenia na nos, nieraz całkiem sporego, to dwa ( a może i więcej) mniejszych a dających się upchać gdzieś mocno z przodu akumulatorów są bardzo sensowną alternatywą dla ołowiu. Coś pożytecznego, skoro już "cieżarek" jest potrzebny. Niektórzy wręcz instalują przewymiarowane silniki, bo ciężar musi być, a moc przydać się może, w końcu nie trzeba jej w całości używać do ładnych, skalowych lotów. A z kłopotów może wyciągnąć.

 

Co do instalacji paliwowej to miałem kłopoty z zaworami do tankowania, potrafiły zassać powietrze do wężyków i to złośliwie, raz tak, raz nie, błądziłem jakiś czas po omacku szukając przyczyn gaśnięcia silnika. Obecny samolot dalej ma takowy - bo już miał ładny kołnierz do mocowania, chociaż teraz "bebechy" są już inne. Ale na przyszłość raczej już tego nie zrobię, będzie prymitywnie -  wężyk z koreczkiem i tyle. Nawet z bajeranckimi zaworkami ręce benzyną śmierdzą, to niech będzie szczelnie przynajmniej  :). Tematu szczelności nie lekceważ, to, że stojący samolot da sobie radę z jakimiś bąbelkami w instalacji nie oznacza, że w locie też tak będzie. Na króćce zrób mało eleganckie, a skuteczne opaski z drutu - działa. Mała trytytkę też można użyć, ale większość pęka w momencie, jak człowiek uzna że jeszcze jeden ząbek i będzie dość...


I jeszcze jedna uwaga - abecadło o instalacji silnika znaleźć można też na stronie sklepu internetowego Tony Clark-a, chyba w katalogu produktów lub czymś innym do pobrania. Nie mogę teraz poszukać dokładnego linku, ale tam zajrzeć warto więc czas nie będzie stracony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wskazówkę. Faktycznie - w instrukcjach do silników Titan jest opisana cała instalacja, ze schematami połączeń i poradami włącznie. Poprzeglądam jeszcze tę stronę, może jeszcze coś wypatrzę. A jeśli chodzi o "bąbelki" - w instrukcji użytkownika mojego Evolution też mocno ostrzegają przed "lewym powietrzem". Dosłownie jest napisane tak, że mieszanka paliwowa benzyny jest znacznie bardziej wrażliwa na "lewe powietrze" i zanieczyszczenia w paliwie, ponieważ zużywa się jej znacznie mniej, niż metanolu (przepływ jest mniejszy). Stąd też mniejsze średnice dysz i wszystkich innych otworków, które łatwo zapchać brudem i wrażliwość na nieszczelności instalacji, zwłaszcza w okolicach gaźnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Dziś wreszcie pierwszy raz uruchomiłem silnik. Jest już zamontowany w modelu Ultimate. Zatankowałem benzynę, zasiliłem instalację, do uruchomienia w czasie docierania (zgodnie z zaleceniem producenta) użyłem rozrusznika. Silnik dał się uruchomić bez większych trudności. Łagodnie, co jakiś czas zmieniając obroty (wolne i połowa gazu), wypaliłem zbiornik do końca. Ta pierwsza próba była zabawna. Ostatnio, gdy na lotnisku rozmawialiśmy o silnikach, pewien kolega powiedział "tylko wszystkie śruby zabezpiecz loctite'm". Robię to niejako z definicji, tymczasem pierwsze uruchomienie udowodniło, że jednak jakieś były niezabezpieczone, że o czymś zapomniałem albo coś poszło nie tak. Powykręcały się wkręty od owiewki silnika (normalnie scena jak z horroru - śruby się kręcą i odpadają :) ), odkręciła się również jedna od serwa steru wysokości (świetnie, że na ziemi!), A później w Poznaniu zaczęła się burza i model trzeba było odstawić.

Moim zdaniem Evolution to fajny silnik dla początkującego w temacie. Żadnego ssania, w miarę łatwy rozruch i docieranie. Ale jeszcze nie mówię "hop!", bo nie wiem jak będzie w eksploatacji. Już teraz miałem pewne problemy z zalaną świecą, ale to może przez nadmiar mieszanki przy docieraniu. Czas pokaże. Pierwsze wrażenie opisałbym jako "jest moc!".

W moim Ultimate zastosowałem wszystkie serwomechanizmy cyfrowe, o dużym momencie obrotowym. Cała instalacja jest zasilana bezpośrednio z 7,4V (LiPo 2S) - różnica jest ogromna. Serwomechanizmy precyzyjne, natychmiast reagują nawet na drobne ruchy i tak szybkie, że dosłownie można się wachlować sterami. Naprawdę już nie mogę doczekać się, jak to wszystko zadziała w locie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie! Po zaklejeniu wszystkich śrub (niektóre kontrowane za pomocą dodatkowej nakrętki), zmianie zbiornika paliwa, wężyków, rozwiązaniu szeregu problemów z zainstalowaniem silnika i układu zapłonowego, wyważeniem, montażem akumulatorów, chłodzeniem, zmienie wężyków, wstępnym dotarciu, zmianie świecy itd.... Model aż rwie się do lotu i ja też. Ale to kurcze nie będzie ten weekend...

A filmik z brzęczenia tutaj: https://youtu.be/_C7zsgIOzeU

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

Co prawda to stary wątek, ale ja stale go drążę. Ze względu na ilość pracy włożonej w silnik Evolution 20GX, szkoda mi było go wyrzucić, więc temat miał swoją kontynuację. Ostatecznie model lata z tym silnikiem, ale niezbędne były przeróbki.

 

Po pierwsze, padł gwint świecy - może moja wina? Wymieniłem głowicę. Po drugie, odkręcał się tłumik. Jest to bardzo kłopotliwe, bo trzeba było rozmontować model, aby wkręcić nowe śruby lub dokręcić stare (jeśli nie zginęły). Od razu dodam, że żadne podkładki, sprężynki, kleje i inne "wynalazki" nie pomagały. Doszło do tego, że pewnego razu jedna ze śrub okręciła się i wypadła, a tłumik "wisiał" tylko na jednej, która nie wyszła do końca i się złamała. Nakląłem się co niemiara zanim udało mi się ją jakoś wykręcić specjalnym narzędziem. Po trzecie, uszczelka tłumika (też przez odkręcenie się śruby) złamała się i wpadła do cylindra niszcząc tłok, pierścień i cylinder. Wymieniłem na nowe, co trochę kosztowało.

 

W obudowie silnika wywierciłem otwory, nagwintowałem "2" i dałem szpilki M5 - też nacięte narzynką "2", żeby było ciasno. Te szpiki + podkładki + tuleje rozwiązały (jak na razie?) problem tłumika. Model wreszcie lata :)

 

 

Evolution 20GX świetnie pracuje ze świecami żarowymi OS Engines G5 (tymi do żarowych silników benzynowych). Testy wykonywane na podwórku wykazywały, że po zmianie świecy nieco spadają wolne obroty (jakby świeca była zbyt zimna - zjawisko dobrze znane z żarówek), ale silnik pracuje równo i nie gaśnie. Z wydechu jest wyrzucane nieco więcej oleju, a sam silnik pracuje jakby bardziej "miękko", nie jest taki "zrywny". Na filmie krótki test, tylko "dla przekonania".

 

 

Siły ciągu nie mierzyłem, ale jeśli występuje spadek mocy, to jest niewielki. Ostatecznie wybrałem świecę iskrową. Teraz zastanawiam się czy to już koniec kłopotów z EVO20GX? Na kolejny silnik wybrałem MVVS-26...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Odgrzebałem stary temat - chyba ku przestrodze. Silnik normalnie eksploatowany nie powinien stwarzać aż tylu problemów. Wnerwia mnie to, że wydałem kupę pieniędzy i stale poprawiam fabrykę. Tylko nie mówcie mi tu o walorach edukacyjnych :D.

 

O ile poprzednie sytuacje można uznać za spowodowane przeze mnie (urwany gwint), błędy konstrukcyjne (odkręcający się tłumik) lub wypadek (złamana uszczelka, która zniszczyła tłok i cylinder), o tyle fajka spadająca ze świecy i urwany kabel zapłonu, to już zwykłe niedoróbki. Jak widać na fotografiach we wcześniejszych postach, silnik jest zamontowany w pozycji odwrotnej. Kabel wysokiego napięcia jest przymocowany w modelu w taki sposób, aby nie obciążał fajki i nie powodował jej spadania. Pomimo tego i tak spada, również w locie, po prostu na skutek drgań. Nieco pomogło ściśnięcie fajki, ale i tak kontroluję ją przed każdym lotem, bo potrafi się obluzować, co powoduje nierówną pracę i spadek mocy. Muszę wymyślić jakiś "mechanizm" dociskający fajkę, bo takie zachowanie silnika jest naprawdę uciążliwe. Po prostu, nie znasz dnia ani godziny...

 

Musiałem też poprawić producenta i dodać przewód łączący masę silnika z oplotem ekranującym przewodu wysokiego napięcia, co przede wszystkim zmniejszyło poziom zaburzeń "włażących" do odbiornika przy obluzowanej fajce. Pomogło też obniżyć ogólny poziom szumów elektrycznych. Dlaczego producent nie dodał tego przewodu? Bo koszt produkcji wzrósłby o 5 centów? Nie wiem.

 

W ten weekend silnik przeszedł sam siebie - ułamała się fajka świecy. Jak przystało na g. konstrukcję, jest ona włożona na wcisk, a masa jest lutowana do kabla zwykłą cyną. Nie dosyć, że dali jej tyle, co "kot napłakał", to jeszcze "złapali" kabel w dwóch miejscach, po przeciwległych stronach fajki i już. Ktoś (w domyśle - konstruktor silnika) powinien mieć tę świadomość, że przewód będzie drgał i cyna przy takim połączeniu musi się złamać. jest to tym gorsze, że uszkodzenie następuje pod gumową osłoną i go nie widać. Silnik przerywa, traci moc i wcale nie jest łatwo szybko zlokalizować usterkę.

 

post-8458-0-41012000-1479143944_thumb.jpg

 

A kolejny wypadek był z pogranicza zjawisk paranormalnych. Jakieś 3-4 tygodnie temu eksperymentowałem ze śmigłem XOAR 16x8, które wydawało mi się za duże do tego silnika, ale postanowiłem wypróbować je w locie. Pierwsze 3-4 loty przebiegły bez zakłóceń. Za kolejnym razem silnik zgasł w powietrzu. Wylądowałem, obejrzałem i zrzuciłem wszystko na jakiś przypadek. Uruchomiłem go i wystartowałem ponownie - znowuż zgasł. Tym razem po wylądowaniu okazało się, że śmigło stawia wyczuwalny opór przy obracaniu. Od razu pomyślałem o uszkodzonym pierścieniu, cylindrze lub tłoku. Pomyślałem też o tym, że może tłok "spuchł" na skutek przegrzania silnika obciążonego zbyt dużym śmigłem. Ot po prostu, tragiczny proces myślenia. Wymontowałem silnik z modelu, wyjąłem tłok, pierścień i cylinder - w normie. Pokręciłem wałem - opór. Wymontowałem go podejrzewając łożyska. Oczywiście wcześniej sprawdziłem czy któreś z nich nie przesunęło się i czy coś nie ociera. Niby wszystko było w normie. Wymontowałem wał i zabrałem się za sprawdzanie łożysk. Wszystko w porządku - brak luzów, jest smarowanie, kręcą się gładko, nie hałasują. Założyłem wał, kręcę - wszystko w normie. Poskładałem silnik, włożyłem do modelu i zabrałem model na lotnisko, aby sprawdzić jego działanie. Wszystko w normie!

 

Podsumowując. Pomimo łatwej obsługi (reguluje się go jak silnik żarowy, nie ma gaźnika Walbro, ssania itp.) eksploatacja tego motorka to droga przez mękę. Ładnie wygląda, jest lekki, łatwo mieści się w modelu, ale to jedyne jego zalety. Aktualnie kręci śmigłem Fiala 16x8 i nadal siedzi w Ultimate 90 firmy Seagull. Do uruchomienia wymaga rozrusznika, bo trzepiąc w śmigło można sobie urwać rękę. Myślałem, że będzie tak tylko na dotarciu, ale gdzie tam! Pomimo odczuwalnego wzrostu stopnia sprężania silnik nadal wymaga rozrusznika. Przed każdym lotem sprawdzam fajkę na świecy oraz mocowanie tłumika. W powietrzu silnik pracuje równo, ale tylko na wolnych i wysokich obrotach. Na średnich tak sobie. Ciąg statyczny na podanym śmigle to około 4,2 kG. Porównanie to z 15-centymetrowym, 4-suwowym ASP wypada marnie - ten ze śmigłem Fiala 14x6 dostarcza ciąg statyczny 4 kG.

 

Jak się boleśnie przekonałem, napęd to jeden z najważniejszych aspektów w modelu. Kłopoty z silnikiem były przyczyną dwóch poważnych kraks (np. silnik traci moc, ledwo ciągnie model i ten nie mogąc wzbić się w powietrze wali w drzewo) i kilku urwanych podwozi. Być może są szczęśliwi posiadacze tego silnika, ale ja do nich nie należę i jeśli tylko wreszcie doprowadzę model do zadowalającego stanu, i o ile ten do tego "dożyje", to zmienię silnik na inny, a z Evolution 20GX zrobię pompkę do akwarium ;). Pozorne oszczędności na paliwie mają się nijak do nerwów i wydatków na naprawę modelu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze poczytałem, można powiedzieć masz pecha ciekawe jak byś wziął na pierwszy silnik coś z  prostej i popularnej chińszczyzny RCFG, DLE, DLA?

Czy doświadczenia by były podobne, jedno co mnie zdziwiło przy tym co pisałeś zwracając uwagę jak to innrobią stosowanie i nie stosowanie włączania ssania do pierwszego uruchomienia silnika. Można bez dotykania ssania kręcić rozrusznikiem ale po to ktoś to wymyślił aby ułatwić rozruch w prosty sposób.

Powodzenia z następnymi  silnikami benzynowymi polecam tańsze 2T DLE i MVVS :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już jestem posiadaczem MVVS'a, Bardzo podoba mi się w nim aparat zapłonowy. Daje iskrę o sporej energii, a po włączeniu "przepala" świecę, co jest bardzo pomysłowe - od razu słychać czy np. nie jest zalana. A tego Evolution po prostu szkoda mi wyrzucić... Wydałem na niego za dużo pieniędzy skuszony obietnicami "łatwej obsługi". I tak na marginesie - ssanie załącza się tylko przy zimnym silniku, a Evolution ani na zimno, ani na ciepło nie odpala z ręki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.