poharatek Opublikowano 2 Lutego 2016 Opublikowano 2 Lutego 2016 Speedy Bee jeszcze nie oblatany (co prawda zrobiło się ciepło, ba wręcz upalnie, jak na tę porę roku, ale duje niemiłosiernie, a przy obciążeniu powierzchni nośnej 30g/dm2 to Speedy się z wiatrem raczej nie polubi...), ale miejsce w warsztacie się zwolniło i czas zabrać się za coś nowego. Postanowiłem popełnić kolejną "pszczółkę", tym razem NewBee według planów Adriana Page. Po złożeniu powinienem otrzymać coś przypominające model na zdjęciu: Na stronie Adriana Page'a są zdjęcia innych malowań Newbee: http://www.adrianpage.com/newbee.htm Plany można pobrać np. stąd : http://www.outerzone.co.uk/plan_details.asp?ID=6005 Z tym, że są kiepskiej jakości. O ile rysunki złożeniowe po zabawie w fotoszopie jeszcze da się wykorzystać, to rysunki części - koszmar. Kiepska rozdzielczość, brak zachowanych proporcji przy skanowaniu, rozmyte kontury... W końcu siadłem przy komputerze i przez kilka wieczorów rozrysowałem części na podstawie rysunków złożeniowych. Przy okazji zrobiłem konwersję na "balsę metryczną". Budowę zacząłem od wycięcia sklejkowych elementów kadłuba i domku silnika. Na "grupowym zdjęciu" widać, że przednia wręga ma w górnej części spory otwór - mam bowiem taki szczwany plan, żeby zrównać półkę na pakiet z domkiem silnika - w ten sposób zyskam dodatkowe 5 cm pola manewru na wyważanie pakietem. Do półki podwozia (wykonanej ze sklejki brzozowej 3mm) dokleiłem żywicą nakrętki M3 (znowu mi się nakrętki kłowe nie mieszczą... ). Było trochę zabawy, żeby "złapać" właściwą geometrię tych elementów sklejkowych, co jest o tyle istotne, że ustawiają one całą resztę kadłuba Jakoś się udało - gotowy przód z mocowaniem podwozia. Dałem tam trochę dodatkowych wzmocnień, a po skończeniu kadłuba pewnie to przelaminuję jeszcze tkaniną szklaną, bo mam zamiar obniżyć podwozie o 4 - 5 cm i siły działające w tym miejscu będą znacznie większe. Podstawowa część kadłuba to "dechy" z balsy 5mm o wymiarach 560 x 75 mm. Miałem trochę dumania nad tym jak przenieść rysunek tej części na drewno, w końcu szarpnąłem się na wydruk A2 (caaaaaaaaaaałe 2 pln ) i "przetamponowałem" acetonem na balsę. Wyszło fajnie - wyraźne, ale delikatne linie. Łatwo po nich ciąć i równie łatwo będzie je usunąć (nie lubię jak na balsie zostają czarne krechy, mimo, że w gotowym modelu będzie to niewidoczne). Tu już gotowe boki, z doklejoną kratownicą na dole. Początek montażu kadłuba - boki sklejone z przodem. Na dole wklejone są listwy balsowe 12x12mm - dodatkowo wzmacniające mocowanie podwozia, a w przedniej części trójkątne listwy 9x9 mm. I gotowy, wstępnie oszlifowany kadłub. W kolejności - powinienem teraz wykonać garb za kabiną i samą kabinę, ale chcę teraz zrobić skrzydła. Po pierwsze chce mieć jak najszybciej z głowy ich pasowanie z kadłubem (a coś czuję, że będzie z tym niezła jazda ). Poza tym - chcę zrobić napęd sterów na sztywnych popychaczach. Muszę więc wyznaczyć miejsca pod przelotki w punktach, gdzie popychacze będą wychodzić z kadłuba, a żeby to zrobić trzeba najpierw skleić skrzydło, w którym będą półki serw. Zbieram się więc do wycinania szablonów żeber.
Elkojote Opublikowano 2 Lutego 2016 Opublikowano 2 Lutego 2016 Masz tempo Kolego , model uroczy ... czym wycinasz elementy że tak ładnie wychodzi ??
poharatek Opublikowano 2 Lutego 2016 Autor Opublikowano 2 Lutego 2016 czym wycinasz elementy że tak ładnie wychodzi ?? Ha! Kolejny dowód na to, że się opłaca robić kiepskie zdjęcia Bo w rzeczywistości jakoś tak specjalnie ładnie nie jest - co najwyżej: "akceptowalnie". A wycinam - tak jak chyba każdy: balsę - różnej maści nożami i skalpelami (najczęściej wąskim nożem segmentowym Olfy - polecam szczerze, sam nóż i ostrza do niego niewiele droższe niż te marketowe, a komfort pracy i trwałość ostrzy znacznie większe), sklejki - piłką włosową. Jedyne, z czym się nie spotkałem na tym forum - do docinania listewek balsowych używam żyletki. Jest to przyzwyczajenie jeszcze z czasów, gdy kleiłem gumówki. Żeby dociąć listewkę balsową (zwłaszcza z miękkiej balsy) i nie zgnieść jej w miejscu przecinania, to zwykłym nożem trzeba się sporo namachać wykonując n+ 1 płytkich nacięć. A żyletką - wystarczy przyłożyć ja prostopadle do listewki i docisnąć. Z tym, że wycięcie to początek zabawy jest. Zawsze docina się z marginesem, a później trzeba doszlifować do kształtu. W szlifowaniu pomaga mi taki dynks. Jak widać na zdjęciach jest to niezwykle skomplikowane urządzenie, a wykonanie jego jest bardzo pracochłonne (całe 15 min roboty ). Dwa kawałki płyty meblowej połączone ze sobą tak, żeby dolny wystawał na 2-3 cm. Do górnej płyty, prostopadle do jej krawędzi przymocowany jest kawałek listewki. Jako klocków do szlifowania najczęściej używam kawałków płyty meblowej (albo grubszych listew),które oklejam papierem ściernym za pomocą taśmy dwustronnej. To co na ustrojstwie sobie leży to kawałek balsy o grubości 5 mm. Doszlifowanie go do "prostokątnego prostokąta" o idealnie prostopadłych krawędziach zajęło mi - bo ja wiem - 10 - 15 sekund... Za pomocą tego dynksa można też doszlifować końcówki listewek przy robieniu kratownicy. Pewnie - to wszystko da się zrobić na krawędzi stołu. Ale krawędź stołu ma tą wredną właściwość, że jest stacjonarna i nieprzenośna
Elkojote Opublikowano 2 Lutego 2016 Opublikowano 2 Lutego 2016 Dzięki za zdradzenie tajników ,a maszyna prosta ale genialna... też sobie zrobię
rajaner Opublikowano 3 Lutego 2016 Opublikowano 3 Lutego 2016 Wybrałeś ciekawą serię modeli. Zastanawiam się czy będzie trzeci klon tego modelu.
poharatek Opublikowano 3 Lutego 2016 Autor Opublikowano 3 Lutego 2016 Dzięki za zdradzenie tajników ,a maszyna prosta ale genialna... też sobie zrobię Daj spokój "Zdradzenie tajników" - to brzmi jakbym ujawniał strzeżone od pokoleń sekrety mistrzowskiego rękodzieła A ja w gruncie rzeczy jestem początkującym modelarzem. Ot czasem mam pomysły, które mogą kogoś zainspirować - i tyle Wybrałeś ciekawą serię modeli. Zastanawiam się czy będzie trzeci klon tego modelu. Rodzina "pszczółek" to modele zaprojektowane przez Andy Clancy'ego. Oprócz Speedy Bee należy do niej Lazy Bee (w licznych wariantach). Tak się prezentuje: Wątek o tych modelach (razem z planami): http://www.rcgroups.com/forums/showthread.php?t=916960 NewBee - to taki trochę przyszywany kuzyn, utrzymany w podobnej stylistyce. Może trochę za wcześnie o tym mówić, ale następny model to będzie na 99% "coś z zupełnie innej beczki".
poharatek Opublikowano 7 Lutego 2016 Autor Opublikowano 7 Lutego 2016 Zgodnie z zapowiedzią - zabrałem się za skrzydła. Żebra wyszlifowane na bloczku (u góry widać szablony ze sklejki). A tu już co nieco poskładane. Przekładki pomiędzy dźwigarami dałem zgodnie z projektem - po 25 mm, przy żebrach. Według autora planów ma to być "bardziej niż wystarczające" - czy faktycznie - się zobaczy Na górnym dźwigarze widać piękny napis "góra". Wyjaśniam od razu, że górny i dolny dźwigar są identyczne, a chodziło mi o to, że listewki rzadko kiedy są idealnie proste, napisem oznaczyłem ustawienie listewek, w którym ich krzywizny się wzajemnie znoszą i nie zwichrują gotowego skrzydła (oznaczenie kropką było zbyt dyskretne). Widok z boku pokazuje, jak sprytnie jest w tym modelu pomyślany montaż skrzydła o grubym , symetrycznym profilu - obyło się bez stopek, a listwa 6mm podłożona pod dolny dźwigar ustawia skrzydło tak, że krawędź spływu i końcówki żeber opierają się na desce montażowej. Widać też, że pomyliłem się i kupiłem zbyt dużą listewkę na krawędź natarcia (12x12 zamiast 10x10 mm), było potem trochę szlifowania... Przyklejone górne pokrycie kesonu. Nie obyło się tu bez wpadki - na zdjęciu jest v. 2.0. Początkowo okleiłem zbyt miękką i kruchą balsą, którą musiałem w tempie ekspresowym zrywać, gdy przedziurawiłem ją paluchem. Tu kolejna wpadka. Po wklejeniu półek na serwa, chciałem zeszlifować ich boki, tak, żeby się zrównały z żebrami. I tak sobie szlifowałem, szlifowałem, aż po odwróceniu skrzydła okazało się, że zeszlifowałem przy okazji całkiem sporo żebra. Musiałem się ratować doklejką. Napęd lotek. Oj długo kombinowałem jak go zrobić. Serwa osadzone na skrzydle - po prostu mi się nie podobają. Z kolei, żeby je ukryć w skrzydle - zbyt dużo roboty. Ostatecznie zrobiłem to tak, jak przewidywał oryginalny projekt - na bowdenach, z tym, że lotki będą napędzane dwoma serwami. W opisie budowy napisano, że jako bowdenów użyte czegoś o nazwie NyRod. Pogóglowałem trochę i wyszło, że jest to bowden którego wewnętrzna koszulka ma kształt wielokąta/gwiazdy - w celu zmniejszenia powierzchni styku, a tym samym oporów podczas przesuwania. Ot takie cuś: Odpowiednikiem dostępnym w Polsce jest bowden gwiazdkowy - http://www.sklep.modelarnia.pl/index.php?p4782,bowden-gwiazdkowy-m2-1m-pelikan. Zastosowałem go u siebie i faktycznie, bowden wygięty w łuk o promieniu 14 cm, a opory przesuwania bardzo małe. Swobodnie nim porusza serwo SG 90, a docelowo będą tam zamocowane znacznie mocniejsze. Potem było sporo szlifowania skrzydła, a jeszcze potem równie sporo szlifowania kadłuba, a w końcu tada! Udało się spasować płat z kadłubem. Wcześniej pisałem, że zmieniam kolejność budowy, bo chcę wkleić w kadłub przelotki napędu sterów. Zasadniczo - potrzebne by mi były do tego również same stery, ale pogłówkowałem i w kilka minut zmajstrowałem takie coś: "Dynks", który przymocowany na ogonie modelu pokazał mi miejsca, w których znajdą się dźwignie sterów i gdzie mają się kończyć popychacze. W ten sposób łatwo mogłem już wyznaczyć punkty, w których popychacze będą wychodziły z kadłuba. Potem było sporo wiercenia - wiertłami i iglakami o różnej średnicy. Tu widać przelotkę wklejoną i zeszlifowaną do kształtu kadłuba. Wstępnie są też ponaprawiane uszkodzenia, jakie powstały podczas wiercenia - ostatecznie "dopieszczę" to miejsce przed oklejaniem folią. Przelotki zrobione są z koszulki bowdenu o średnicy wewnętrznej 3,2 mm (popychacze mam zamiar wykonać z prętów węglowych 2mm). Jak widać udało całkiem nieźle zgrać popychacze ze "sterami" A tak to wygląda od strony serw. Za "figurantów serw" robią "supermocne" serwa SG 92 R - jest to jedyne modelarskie ich zastosowanie, jakie mi przychodzi do głowy, do lotu ich na pewno w żadnym modelu już nie zamontuję
poharatek Opublikowano 15 Lutego 2016 Autor Opublikowano 15 Lutego 2016 Po skrzydłach nadszedł czas na resztę stolarki. Gotowy zagłówek. Klapka dostępu do pakietu i wyposażenia - na razie szkielet. I już oklejona balsą 1,5 mm. Zgodnie z zaleceniami autora planów sklejałem ją i oklejałem na kadłubie. Wymagało to nieco gimnastyki, ale warto było, bo pasuje idealnie. W tylnej części zdjęcia widać, że wklejone są już klocki balsowe stanowiące zakończenie kadłuba i mocowanie statecznika pionowego. Zrobione mocowanie klapki. Na zagłówku widać doklejkę balsy. Źle dobrałem balsę na oklejanie, w jednym miejscu zrobił mi się dołek. Poratowałem się doklejając w tym miejscu kawałek bardzo miękkiej balsy 1,5 mm. Po przeszlifowaniu wygląda na to, że jest ok (w każdym razie pod paluchem nic nie czuć), czy tak jest faktycznie - okaże się po oklejeniu Na zdjęciach widać również, że został wklejony domek silnika. Doszedł zakupiony przeze mnie Dualsky ECO 2826C kv1080 i mogłem spasować jego mocowanie. Domek został wydłużony o 15 mm w stosunku do wymiarów jakie wynikały z planów - nie powinno to zaburzyć proporcji modelu. Kombinuję w ten sposób, bo jest to konwersja ze spaliny, a wolałbym nie wozić balastu na dziobie. Potem powstały lotki. I końcówki skrzydeł. Tu trochę nazmieniałem w stosunku do oryginalnego projektu. Zakładał on bowiem wykonanie tego łuku na końcu skrzydła jako "puzzle" 6 elementów z balsy 5mm. Przy cięciu ręcznym, dopasowanie ich do siebie, to byłoby sporo zabawy. Zrobiłem więc lamele z czterech listew balsowych 1,5 mm o szerokości 6 mm. Całość zdaje się być bardzo sztywna, ale mimo wszystko obawiam się, czy przy naprężaniu folii lamela się nie zacznie uginać. No cóż - zobaczymy. W najgorszym wypadku zerwę folię, wkleję dodatkowe wzmocnienia i okleję jeszcze raz (tym razem kupiłem folii ze sporym zapasem ) Ażurowania wsporników zrobiłem w napadzie paranoi wagowej Tak po prawdzie to niewiele wagi zbiłem (2-3 g), w dodatku w okolicach neutralnych dla wyważenia. Na wyglądzie też nie zyskam, bo tym razem będę pokrywał folią nieprzeźroczystą Statecznik pionowy ze sterem wysokości. Przy sterze kierunku trochę zmieniłem projekt. Zakładał on tylne podwozie w postaci płozy mocowanej za pomocą okładzin ze sklejki 3mm. Ja zastosowałem rozwiązanie "ukradzione" ze Speedy Bee - kołko ogonowe , mocowane do steru kierunku w kanapce: sklejka brzozowa 1,5mm oklejona balsą 2 mm. Wyszło tak: 99% stolarki zrobione. Tak prezentuje się cały model (poskładany tymczasowo na szpilkach i taśmie maskującej): No fajnie bestyja zaczyna wyglądać A ten widok ucieszył mnie bardzo. Zakładałem, że waga drewna wyniesie jakieś 320 - 350 g. Bo to jednak kupa materiału poszło: kadłub - 2 wielkie dechy z balsy 5 mm, sporo oklejeń keson, zagłówek, klapka... Opłaca się jednak iść do sklepu z wagą i selekcjonować balsę Teraz czas się zabrać za owiewki: silnika i kół.
Marcin81 Opublikowano 15 Lutego 2016 Opublikowano 15 Lutego 2016 Szkoda, że ażurowałeś miejsca (mówię o końcówkach skrzydła) mające być wytrzymałe, a nie choćby 6 żeber. Zyskałbyś parę gram, a nie stracił na wytrzymałości. Pozdrawiam!
poharatek Opublikowano 15 Lutego 2016 Autor Opublikowano 15 Lutego 2016 Pisałem przecież,że miałem atak paranoi wagowej Akurat ten element to i tak będzie wytrzymały. Wsporniki zrobione są z dosyć twardej balsy 3mm. Po ażurowaniu zostały lite pasy balsy szerokości 6 mm na środku i po 3 mm na krawędziach. Najbardziej by się przydało wyażurować tył kadłuba - tam jest decha 5mm (co prawda dosyć lekka), sporo materiału można by było wyciąć i dużo wagi zyskać. Ale na razie zbyt "cienki w uszach" na takie ingerencje w projekt. Może w kolejnych...
rajaner Opublikowano 19 Lutego 2016 Opublikowano 19 Lutego 2016 W takim tempie jak powstaje ten model przepuszczam że jesteś na etapie przygotowania do oklejania.Zastanawiam się kto tym razem będzie pilotem.Przepuszczam że któryś z pozostałych trzech,bo pierwszy już chyba lata.
poharatek Opublikowano 19 Lutego 2016 Autor Opublikowano 19 Lutego 2016 No Muttley jeszcze nie lata. W weekendy, albo pogoda nie ta, albo czasu nie ma... Ale dnia coraz więcej - w ciągu najbliższych tygodni pewnie się wzbije w powietrze (pytanie na jak długo ) Masz rację, pilotem NewBee będzie ktoś z tej bandy - Dastardly konkretnie. Ale z bardziej entuzjastycznym wyrazem twarzy bym chciał go zrobić - o takiego: Jednak jeszcze do tego daleko, jak na razie dopieszczam kopyta maski silnika i owiewek kół.
poharatek Opublikowano 27 Lutego 2016 Autor Opublikowano 27 Lutego 2016 Trochę czasu minęło od ostatniej aktualizacji. Myślałem, że uda mi się szybciej uporać ze zrobieniem tych owiewek, ale cuś mi robota nie szła,.. Owiewki kół postanowiłem zrobić jako formowane podciśnieniowo z tworzywa. Z kopytami postanowiłem za eksperymentować - zamiast strugać je z balsy, zrobiłem je ze styroduru. Dla utwardzenia zostały one pokryte papierem japońskim na Eze Kote (chciałem poćwiczyć tę metodę, bo następny model będę wykańczał w ten sposób ). Owiewki są całkiem spore - mają 18 cm długości. Żeby nie wyszły masakrycznie ciężkie planowałem je wytłoczyć z plexi o grubości 0,6mm. I tu zonk - wytłoczki były bardzo wiotkie, nie było mowy o tym, żeby złożyć z nich jako tako sztywne owiewki. Nie ma przeproś, trzeba było wybrać się na drugi koniec miasta do Exito po HIPSa ,75 mm. Jak widać z HIPSem była to już inna zabawa. Niestety okazało się przy tym, że grubszy polistyren to za dużo dla piankowych kopyt i trochę je zdeformowało przy tłoczeniu. Trzeba było więc po sklejeniu trochę szpachli użyć... Tu owiewki już pryśnięte podkładem. Kolo będzie wchodzić w owiewkę do takiej głębokości - chciałem, żeby między owiewkami a podłożem był jak największy prześwit. Waga kompletu owiewek to 34 g. Z owiewką silnika również miałem niezłą jazdę. Wykonywana była jako laminat na formie pozytywowej. Pierwszy egzemplarz poszedł do kosza - bo albo coś nie tak było z żywicą L 285 (być może zostawiłem ją w nieogrzewanym warsztacie i ją przemroziło), albo podczas wiązania miało za zimno, lub wilgotność była zbyt duża... W każdym razie po 4 dniach się nie utwardziła, ba nawet teraz - po ponad tygodniu laminat dalej jest "gumowaty". Kupiłem więc nową żywicę, też L 285, tym razem czeską, od Pelikana. Bardzo fajna- wydaje mi się że po wymieszaniu jest mniej gęsta niż ta, którą miałem poprzednio i lepiej przesącza tkaninę, minus jest taki, że szybciej żeluje (po 30 minutach) i trzeba się śpieszyć z robotą. Tak wygląda owiewka - już "podziurawiona", przeszlifowana i zaszpachlowana. Na zdjęciu widać, że zrobiłem dwa laminaty. Chodziło o to, że owiewkę mocno ażurowałem (dla lepszej wentylacji podzespołów, no i dlatego, że spore bydle z tej owiewki jest, a nie chciałem, żeby na dziobie był taki wielki monolityczny klocek), sporo rzeczy mogło tu pójść nie tak, chciałem mieć zapas, jakbym coś mocno pochrzanił. A tak prezentuje się maska silnika gotowa do malowania. Waga - 32g. W trakcie zabawy z owiewkami było sporo przerw technologicznych. W czasie ich trwania powstał pilot. Jak już napisałem wcześniej - NewBee będzie pilotowany przez sławnego Dicka Darstardly'ego. Technika wykonania taka sama jak przy Muttleyu - najpierw powstał rdzeń z EPP (ojj... zrobienie tego kołnierza sporo krwi mi napsuło...). A następnie został on pokryty lekką modeliną Fimo Air. Dastardly wymaga jeszcze ostatecznego szlifu, ale to dopiero za kilka dni, gdy modelina całkowicie wyschnie. Wąsy oczywiście też będą - wkleję je po pomalowaniu. 1
poharatek Opublikowano 21 Marca 2016 Autor Opublikowano 21 Marca 2016 Oklejałem, oklejałem, oklejałem, aż w końcu okleiłem (Hurra!) Bardzo długo mi z tym zeszło. Ale czasu ostatnio mam mniej, a oklejanie nie jest czynnością, którą da się robić z doskoku, wykorzystując wolne kilka minut. Dało mi nieco w kość, głownie z powodu specyficznej konstrukcji modelu. Bo najpierw okleiłem kadłub, potem wkleiłem skrzydła, dokleiłem końcówki skrzydeł i dopiero wtedy mogłem zabrać się za oklejanie całości. Nie było to łatwe, bo trzeba było przy tym manewrować praktycznie całym modelem (udało mi się go przy tym nie rozwalić - znaczy mocna bestyja ). Nauczyłem się przy okazji, że z foliami do oklejania jest podobnie jak z farbami i malowaniem - tak jak trzeba się nauczyć jak rozcieńczać i kłaść poszczególne kolory, tak samo trzeba wyczuć jak nakładać, naciągać i w jakiej temperaturze oklejać różne rodzaje folii. Kremowa folia, która w tym modelu jest podstawowa, była dosyć "specyficzna" i chwilę mi zajęło zanim doszedłem jak z nią się obchodzić. Przy okazji wiem już dlaczego przy usuwaniu filmu ochronnego z folii trzeba odrywać film od folii a nie na odwrót - nauka kosztowała mnie kilka kawałków, które wylądowały w koszu. Kolejna rzecz - koniecznie muszę kupić żelazko modelarskie. Turystyczne, za pomocą którego oklejałem, zaczęło mnie mocno wkurzać - termostat kiepsko działa i nie trzyma temperatury, cięzko się nim też manewruje przy oklejaniu trudno dostępnych miejsc (np. przy styku skrzydła z kadłubem). Ale dosyć marudzenia, tak prezentuje się oklejony NewBee: Ogólnie jestem zadowolony z efektu. Jedyne zmiany, jakie bym zrobił, to dał dodatkowe "półżeberka" na końcówkach skrzydeł, skośnie do krawędzi natarcia, żeby pokrycie się ładniej układało. No i kolor ozdób - "Standard Red" Oracovera, jest fajny, bo ta czerwień jest trochę zgaszona i nieźle pasuje do kremowego, ale lepiej by było dać jakiś jeszcze bardziej brudny kolor - Burgund np. Z tym, że po doświadczeniach z różowym "Royal Magenta" nie mam zamiaru eksperymentować i nie kupię folii, dopóki nie zobaczę na własne oczy jak wygląda na rolce. Oklejanki zakończone (no oki - na 99,99% zakończone), czas na malowanki. Mam nadzieję, że pójdzie mi z nimi szybciej. 3
Marcin81 Opublikowano 21 Marca 2016 Opublikowano 21 Marca 2016 Czapki z głów! Ładnie będzie wyglądał, bo już dobrze wygląda.
poharatek Opublikowano 27 Marca 2016 Autor Opublikowano 27 Marca 2016 Taa... "początkujący modelarz"... No kurde początkujący... Serio. To żadne krygowanie się z mojej strony. Ledwo dwa lata zajmuje się modelarstwem RC. Zresztą jak inaczej nazwać kogoś kto sporo rzeczy robi pierwszy raz w życiu? (np. przy tym modelu: skrzydło z kesonem, duralowe podwozie - ba w ogóle praca z duraluminium, to jest mój drugi model oklejany folią...) Żeby nie było - bardzo mi miło, że się moja praca podoba i uważam to za dobry prognostyk, bo gdy już w końcu za lat kilka będę się uważał za bardziej zaawansowanego, być może zaprezentuję tu na forum coś naprawdę ciekawego. Ale wracając do modelu: Mimo zamieszania przedświątecznego udało się całkiem sporo zrobić. Żeby nie było całkiem pusto w kokpicie - dodałem tam tablicę przyrządów. Wiatrochron i zagłówek. Kabina pilota gotowa, wartało by, żeby zasiadł w niej pilot. Oto Dick Dastardly w całej swej nikczemnej okazałości: A tak prezentuje się za sterami NewBee W następnej kolejności zająłem się wykonaniem podwozia. Praca z duraluminium okazała się zaskakująco łatwa i bezproblemowa. Wkrótce mogłem się zabrać za malowanie. Tu dwie wpadki: 1) Nie udało mi się idealnie trafić z odcieniem farby. Nie jest to jakaś gigantyczna różnica, ale owiewka silnika i podwozie odróżniają się od reszty modelu. W tym momencie nic już z tym nie zrobię (usuwanie farby i malowanie na nowo - odpada) i będę musiał jakoś z tym żyć Na pociechę: nie odcinają się one aż tak bardzo, w naturalnym świetle jest to niemal niewidoczne. 2) Następnym razem muszę sobie znaleźć inne pomieszczanie na lakiernie. Na "strychowarsztacie" czają się wszędzie miliony pyłów, pyłków i pyłeczków, które tylko czyhają na to, żeby osiąść na świeżo pomalowanych powierzchniach. Tak prezentuje się podwozie i owiewka silnika: Do zrobienia zostało już niewiele: zmontować wszystko do kupy, włożyć wyposażenie - i w górę Co mnie cieszy, bo pogoda zaczyna się fajna robić i coraz mniej się chce siedzieć w warsztacie, a coraz bardziej latać. Tu przy okazji się pochwalę (a jest to dla mnie news roku co najmniej): Będę miał swoje własne lotnisko modelarskie ! Dogadałem się z właścicielem tej łączki i mogę ją użytkować jako lądowisko dla modeli. Teraz trzeba ją będzie "tylko" regularnie kosić i wałować. Nie ma tam zbyt wiele miejsca (50m długości, szerokości - tyle ile będzie mi się chciało przy tym robić - pewnie jakieś 10 - 15 m), ale dla takich małych elektryków wystarczy. Niesamowicie się z tego cieszę Czas wracać do stołu świątecznego. Życzę wszystkim Wesołych Świąt Wielkanocnych 1
young Opublikowano 27 Marca 2016 Opublikowano 27 Marca 2016 Śliczny i ciekawy model. Gratuluję wykonania. Oby był wdzięczny w pilotażu
Rekomendowane odpowiedzi