skippi66 Opublikowano 16 Maja 2016 Autor Opublikowano 16 Maja 2016 Chciałem wczoraj oblatać " Vulgarusa " ( tak będzie się nazywał; uważam że nazwa jest bardzo adekwatna do mojego sposobu bycia ), ale tak wiało, że nawet nie próbowałem. Za to całą sobotę walczyłem z elektryką. Niby prosta sprawa a jednak... Kilkanaście razy wszystko odlutowywałem, przylutowywałem, zalutowywałem i oblutowywałem. Wszystko na nic. Po podłączeniu pakietu, silnik grał melodyjkę ale cicho tak jakoś, niemrawo. Serwa się ruszały ale motor wykonywał tylko półcentymetrowe ruchy w te i we wte i nic. Sto razy sprawdzałem jakość każdego połączenia, czy cyna błyszczy, szrpałem, giąłem i próbowałem łamać każdy lut. Miernik też był w użyciu. I nic, wszystko niby ok. Ale ponieważ na początku, przed urwaniem wieżyczki, silnik ruszył, wiedziałem że gdzieś nie ma przejścia, że jest zimny lut. Pod wieczór okazało sie że jeden z konektorów, zalany cyną i z wpuszczonym do środka kablem, nie łączył. Coś podobnego! Akurat tego nigdy bym się nie spodziewał. W końcu go odciąłem i połączyłem bezpośrednio ( pozostałe dwa zostawiłem, bo nie znałem kierunku obrotów silnika ). Nareszcie wszystko zaczęło działać poprawnie. Uff. Na koniec dorobiłem jeszcze klapkę z przodu kadłuba ( przewiewność jednak zaczęła mnie drażnić ) i niniejszym model uważam za naprawdę skończony, wyważony i gotowy do lotu. Chyba... Wszystkim bardzo dziękuję za uwagę, TeBe za pomoc, kłaniam się i do następnego razu. ps. zdjęcia z oblotu, jeśli będą, oczywiście zamieszczę. 1
skippi66 Opublikowano 27 Maja 2016 Autor Opublikowano 27 Maja 2016 Dzisiaj odbył się pierwszy prawdziwy oblot " Vulgarusa ". Ten naprawdę pierwszy miał co prawda miejsce tydzień temu, ale wtedy model latał na pakiecie 2S i było marnie. Brakowało mocy, samolot nie miał siły wzbić się w przestworza. W dodatku wiał dość silny wiatr, więc zabawa skończył a się jednym kółkiem na niewielkiej wysokości i ratunkowym lądowaniem z niewielkim cyrklem. Dzisiaj zapakowałem nowy pakiet 3S i poooszło! Model wyraźnie się ożywił i nabrał ochoty do nawet dość żwawego latania. Dodatkowo od pierwszego razu nieznacznie zwiększyłem kąt zaklinowania skrzydła i samolot przestał ryć dziobem w poszukiwaniu kretów. Wyraźnie zwiększyła się nośność płata. Wymagał nieznacznego wytrymowania na kierunku, takiego minimalnego, ledwo widocznego. Pozostało jeszcze zmienić śmigło. Teraz latam na 9x6 a powinno być 9x4,7, co też powinno dodać samolocikowi wigoru. Muszę zamówić w necie, bo w lokalnym sklepie nie ma. Kolega obok latał czymś takim bixleropodobnym i muszę powiedzieć że mój model wyraźnie lepiej szybował. Więc nie jest źle jak na samoróbę, To by było na tyle. Na dowód zamieszczam zdjęcia. Film też co prawda nakręciłem, ale nie kamerą tylko lustrzanką, więc nic na nim nie było widać. Nie mam kamery
Bartek Piękoś Opublikowano 27 Maja 2016 Opublikowano 27 Maja 2016 Ta prześwitująca konstrukcja świetnie wygląda w locie. Gratulacje!
skippi66 Opublikowano 27 Maja 2016 Autor Opublikowano 27 Maja 2016 Ta prześwitująca konstrukcja świetnie wygląda w locie. Gratulacje! Bardzo dziękuję. Właśnie dlatego " robię w drewnie ", dla wyglądu.
AMC Opublikowano 12 Listopada 2016 Opublikowano 12 Listopada 2016 " robię w drewnie ", dla wyglądu. Eeech... Lepiej póżno niż wcale - pomyślałem sobie na marne usprawiedliwienie, że dopiero teraz zobaczyłem "Vulgarusa". Ale nazwa jednak mi nie pasuje jakoś, bo samolocik wygląda elegancko i intrygująco, na pewno go zapamiętam na dłużej. Zdjęcia super (zwłaszcza oglądane w listopadzie), jak spisywał się w pracowitym sezonie ciepło-lotnym ?
skippi66 Opublikowano 12 Listopada 2016 Autor Opublikowano 12 Listopada 2016 Ano trochę nim polatałem w pracowitym sezonie ciepło - lotnym. Powiększyłem wychylenia lotek do maximum, bo słabo reagował, popychacze lotek z początkowych węglowych wymieniłem na stalowe, podobnie snapy z plastikowych na metalowe, co wszystko razem spowodowało że model na samych lotkach chodzi za ręką. Żółte śmigło Kavan 9x6 zaległo na półce, zaś na wał silnika powędrował Apecak 8x6. W tej konfiguracji samolot wznosi się dość żwawo i radzi sobie nawet ze średnim wiaterkiem. Zastanawiam się jednak nad zlikwidowaniem przewietrzania kadłuba, bo obecne dziury powodują, jak się wydaje, spore turbulencje, ograniczając doskonałość i chyba zmniejszając sterowność. Muszę coś wykombinować. Ale to może na wiosnę, bo na razie latam czym innym a poza tym dumam nad nowym modelem. Relację z ewentualnej budowy oczywiście zamieszczę. Generalnie z modelu jestem zadowolony. Chociaż, mimo że jest stateczny i przewidywalny, to jednak wymaga odrobiny uwagi w locie. Ale to może tylko moje odczucia mało wyrobionego pilota. Co do nazwy: koledzy nazywają go " czołgiem " z powodu pomalowanego na czarno kadłuba i głośnego warkotu ( efekt akustyczny na spływie, występujący przy tylnopychach ). Ja jednak obstaję przy " Vulgarusie " i nie mieszkając wytnę stosowny napis i nakleję na skrzydło. O!
AMC Opublikowano 12 Listopada 2016 Opublikowano 12 Listopada 2016 na wał silnika powędrował Apecak 8x6. wytnę stosowny napis i nakleję na skrzydło. O! ... qrczaki ! Czy w czasie lotu pilot będzie przybierał stosowną do napisu minę ? Myślę jednak, że ten napis pozostanie jakoś na uboczu realiów . Gdybyś razu któregoś popadł w nudę nieznośną, to spróbuj zamiast Apecaka 8x6 nadziać na silniczek Giewuesia 8x6 albo 8x5 , najlepiej czarne HD , ale i zwyczajna pomarańczka o prostych łopatach też się nada. Sądzę, że polatasz dłużej i lepiej na jednym pakieciku. Propozycja jest czysto egoistyczna, bo ciekawość mnie zżera, czy w każdym przypadku można zauważyć przewagę dynamiczną Giewuesi nad innymi w tej klasie - bo statyczna jest ewidentna. Zwracałeś może uwagę, też tylko z ciekawości, na jak długo wystarcza Ci teraz jedna porcja soczystego prądu w pakiecie ?
skippi66 Opublikowano 12 Listopada 2016 Autor Opublikowano 12 Listopada 2016 W czasie lotu pilot nie tylko przybierał stosowną minę ale także różne murwy i uuje sypały się gęsto. Choć raczej cicho, pod nosem. Wiem że Gewuesy są lepsze, ale chwilowo mam tylko APC. Z GWS zostało mi jedno 8x4 na dwa modele. Qrczę, muszę kupić kilka śmigieł. Na pakiecie 1300 3S latam na 3/4 gazu ok 6 - 7 minut. Tak do poziomu 3,75 V na celę.
AMC Opublikowano 12 Listopada 2016 Opublikowano 12 Listopada 2016 W czasie lotu pilot nie tylko przybierał stosowną minę ale także różne murwy i uuje sypały się gęsto. Choć raczej cicho, pod nosem. Wiem że Gewuesy są lepsze, ale chwilowo mam tylko APC. Z GWS zostało mi jedno 8x4 na dwa modele. Qrczę, muszę kupić kilka śmigieł. Na pakiecie 1300 3S latam na 3/4 gazu ok 6 - 7 minut. Tak do poziomu 3,75 V na celę. Morwy i wujki wykazują dużą siłę nośną wspomagania procedur ... Do 3,75 V ? To sporo mu zostawiasz, jak powietrza w płuckach. Może jakiś głębszy wydech ? Tylko tak bez zawrotów głowy i omdlenia... Dziś nie wytrzymałem - było -5*C i zachodzące słoneczko, poszedłem. Po 35 minutach zmarzłem troszkę, a samolocik jeszcze nie. Też 1300 efektywnej (nowy miał 1500, nawet ciut więcej), ale full gaz prawie non stop, czyli 60 gramów strasznego ciągu z potężnego 6x3 na wałku mocarnego szczotkowca 280 - 14 watów to nie żarty . Zjadł trochę ponad połowę porcji, do godziny może by dociągnął. Nie dało się przeoczyć, że powietrze gęstsze lepiej niesie, różnica naprawdę spora. Więc jak to porównawczo przemielić między uszami, to Twój powinien najmarniej 15 minut spożywać na dobrym śmigiełku. Nie wiem, czy też tak masz, że dopiero po kilku minutach lotu rozpoczyna się delektowanie delicji ... o ile ręce nie zgrabieją albo komary nie w... moorwią .
skippi66 Opublikowano 12 Listopada 2016 Autor Opublikowano 12 Listopada 2016 Kiej żem swego czasu wyjeżdżał pakiety do 3,3 - 3,4 V, padały jak samce modliszek po stosunku. Teraz nie schodzę poniżej 3,6 i baterie żyją znacznie dłużej.
AMC Opublikowano 12 Listopada 2016 Opublikowano 12 Listopada 2016 Kiej żem swego czasu wyjeżdżał pakiety do 3,3 - 3,4 V, padały jak samce modliszek po stosunku. Teraz nie schodzę poniżej 3,6 i baterie żyją znacznie dłużej. Rzecz cała i ambaras w tym, żeby pod obciążeniem nie dusić poniżej 3,3V , a niektóre wysokowydajne prądowo lipolki nie lubią robić za cytrynkę już od 3,5V w dół. To się bierze z dość gwałtownego wzrostu rezystancji wewnętrznej przy takich napięciach i skutkiem tego takimż wzrostem ilości wydzielanego ciepła. Ilość ta nie jest jednakowa w skali mikro dla każdego miejsca na elektrodach ogniwka, miejscowy wzrost temperatury (chodzi o powierzchnie początkowe - inicjujące degenerkę - rzędu tysiącznych części mm kwadratowego), rozprzestrzeniającą się od tego miejsca koncentrację strat i miejscowe przegrzanie, niezauważalne z zewnątrz. Ale to małe przegrzane miejsce od tej chwili już nie jest aktywne w procesie elektrochemicznym ładowania/rozładowania. Rzeczywiste parametry ogniwka - pojemność i dopuszczalne prądy ładowania i rozładowania - pogarszają się, ale użytkownik o tym niekoniecznie wie i reszta jest już łatwa do przewidzenia. Abym mógł zaufać telemetrii, wprzódy chciałbym ją sprawdzić. Nie wiem, jak będzie wyglądał np. FC XL albo Twin Star ze sporymi wyświetlaczami LED na jednej z bocznych ścian kadłuba. Takie dziwaczne, proste w realizacji pomysły są w planach do realizacji. Nie wiem, czy to jest zakażna choroba, ale na wszelki wypadek ...
Rekomendowane odpowiedzi