Skocz do zawartości

Szybownik uczy się latać helikopterem :)


Patryk Sokol
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Patryk, nie schodż poniżej 3,65V na tych ogniwkach, a dłuuugo posłużą... Ładuj do max. 4,15V, jeżeli zależy Ci na żywotności kosztem kilku procent ładunku. Większość ładowarek i tak trochę zawyża wskazanie napięcia...

Jak trafiłeś na takie rzeczywiście robione pod brand / dla Samsunga, to się nie zdziw - dopiero gdzieś w okolicy 200-go cyklu coś się znacząco zmieni z pojemnością. Jeżeli zachować warunek 80% DOD (3,30 - 4,15V, rozład. 5C, 30*C max, ład. 0,5C), to 500 cykli dożyć powinny. Nie lubią bardzo przegrzania przy lutowaniu minusa, pole lutownicze nie większe niż approx. fi 5mm, czas : max 3s grotem 290*C. I dokładnie pośrodku denka, po drugiej stronie wewnątrz jest rulonik z łatwo  topliwego tworzywa, ale z niezerową średnicą wewnętrzną - właśnie coś około 5...5,5 mm. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktywnie spędziłeś czas :)

Te 20A prądu rozładowania może okazać się za mało. Przy spokojnym lataniu 450-ką wystarczy. Ale powątpiewam w większe prądy... Wiem że to nie jest pojedyncze ogniwo ale mimo wszystko. Dopiero długotrwała lub intensywna eksploatacja pokaże prawdziwe oblicze tych akumulatorów.

 

Jak się okaże za mało to dobrze ;)

To też sprawdzić trzeba.

 

Fajny filmik, szkoda ze z podkładem muzycznym bo ja jednak wolę muzykę płynącą z wirnika :) Wtedy też wiem co helik robi lub co z nim się dzieje... ;)

Akurat nic do gadania nie miałem ;)

 

Patryk, nie schodż poniżej 3,65V na tych ogniwkach, a dłuuugo posłużą... Ładuj do max. 4,15V, jeżeli zależy Ci na żywotności kosztem kilku procent ładunku. Większość ładowarek i tak trochę zawyża wskazanie napięcia...

Jak trafiłeś na takie rzeczywiście robione pod brand / dla Samsunga, to się nie zdziw - dopiero gdzieś w okolicy 200-go cyklu coś się znacząco zmieni z pojemnością. Jeżeli zachować warunek 80% DOD (3,30 - 4,15V, rozład. 5C, 30*C max, ład. 0,5C), to 500 cykli dożyć powinny. Nie lubią bardzo przegrzania przy lutowaniu minusa, pole lutownicze nie większe niż approx. fi 5mm, czas : max 3s grotem 290*C. I dokładnie pośrodku denka, po drugiej stronie wewnątrz jest rulonik z łatwo  topliwego tworzywa, ale z niezerową średnicą wewnętrzną - właśnie coś około 5...5,5 mm. 

Lutuje lutownicą z grotem z litej miedzi o wadze 1,5kg :)

Dzięki temu lutowanie jest momentalne, spokojnie trzymam pakiet w ręku w trakcie procesu (pobielam, odstawiam, daje wystygnąć i samo lutowanie to tylko dotknięcie. Lutuje topnikiem do cynku).

Ale pakietów nie mogę eksploatować zgodnie z zaleceniami, niestety mam narzucone parametry pracy :)

Ale jak kupię dla siebie to wtedy z ochotą zastosuje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z tymi akumulatorami... to chcesz tym latać helikiem czy zrobiłeś to czysto doświadczalnie?

 

Ogólnie, to ja zastępuje Li-Pole wszędzie Li-Ionami gdzie się da ;)

 

Heli to był jeden z ostatnich modeli gdzie ich nie stosowałem. Powodem był duży pobór prądu (>10C). Na tę chwilę jest to eksperyment (oparty na lataniu), ale liczę, że docelowo w ogóle przejdę na Li-Ion.

 

Niemniej - na tę chwilę na nim latam z zadowoleniem :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem.

 

A co powoduje, że wolisz w modelach Li-Iony?

 

Przede wszystkim - większa gęstość energii. Tzn. mają na każdy kilogram masy więcej watogodzin.

Największą przewagę mają cellki niskoprądowe (np. pakiet 3s 3500, o wydajnosci 9A waży zaledwie 150g, z tych cellek byłby http://www.batimex.pl/towar.php?idtowaru=5891&gclid=Cj0KCQjwv73VBRCdARIsAOnG8u3mH_tp38FkwDCZW8jnYBj6vSC7f69YX1RkT3UvNlJqGrZQw7R_5IMaAnYzEALw_wcB ). Do większości moich samolotów wystarczy to aż nadto, a później mam modele latające godzinę :D

W heli z kolei przewaga aż tak duża nie jest, ale nieco niższa waga i 300mAh więcej już dają 2min czasu lotu więcej.

 

A poza tym - są bezpieczniejsze (bo są w twardej obudowie, więc trudniej uszkodzić), bardziej żywotne, mają znacząco mniejszy rozrzut parametrów (a więc się nie rozjeżdżają w pakiecie) i kosztują naprawdę grosze (50zł za pakiet do heli to nie koszt IMO).

 

Największy kłopot to tylko jeden wymiar, więc trzeba radzić sobie łączeniem równoległym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Patrykiem. Też ostatnio do testów do ESIakow kupiłem cele Sanyo VCT4.

 

Chyba jedyny problem jaki widzę to fakt że baaardzo mocno siada na nich napięcie pod obciążeniem - dużo bardziej niż na LiPoly. Ciągłe obciążanie ich maksymalnym ciągłym prądem zazwyczaj skutkuje mocnym grzaniem. Dobrze sobie natomiast powinny radzić z impulsowym zasilaniem (to akurat opinia z forów dla palaczy elektronicznych papierosów - którzy testują li-ionki w bardzo szerokim zakresie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Patrykiem. Też ostatnio do testów do ESIakow kupiłem cele Sanyo VCT4.

 

Chyba jedyny problem jaki widzę to fakt że baaardzo mocno siada na nich napięcie pod obciążeniem - dużo bardziej niż na LiPoly. Ciągłe obciążanie ich maksymalnym ciągłym prądem zazwyczaj skutkuje mocnym grzaniem. Dobrze sobie natomiast powinny radzić z impulsowym zasilaniem (to akurat opinia z forów dla palaczy elektronicznych papierosów - którzy testują li-ionki w bardzo szerokim zakresie).

A tak - zapomnialem o tym. Ogólnie efekt jest taki, że Li-Pole dają więcej max powera.

 

A jak by się sprawa miała gdybym chciał wyssać 70% pojemności w 3 minuty (tak klasycznie, jak w heliku)?

To albo spadnie im napięcie poniżej cut-offa, albo wytopią się z koszulki :)

Jeszcze musisz na to poczekać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super byłoby żeby w końcu powstały na prawdę dobre i żywotne źródła zasilania dla naszych śmiglaków. To co mamy obecnie o tak jest dużo lepsze niż pierwsze modele elektryczne dźwigające ciężkie pakiety NiCd. Czas lotu był krótki a czas zdrowego ładowania długi. Między innymi Ep Concept latał na takich pakietach. 3 minuty spokojnego latania..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Super byłoby żeby w końcu powstały na prawdę dobre i żywotne źródła zasilania dla naszych śmiglaków. To co mamy obecnie o tak jest dużo lepsze niż pierwsze modele elektryczne dźwigające ciężkie pakiety NiCd. Czas lotu był krótki a czas zdrowego ładowania długi. Między innymi Ep Concept latał na takich pakietach. 3 minuty spokojnego latania..

 

Wiesz, pamiętam kadmy. Może nie w helikach (bo to bylo nieosiągalna dla mnie), ale żadne aku nie dostarczyły mi tylu emocji.

Ten moment kiedy zastanawiasz się czy wysokość będzie, czy złapiesz cut-offa przed pierwszym zakrętem. i ta radość gdy aku wytopił się z latającego skrzydła. Ech, młodość :D

Ale ok - ładowanie w 15min było cool ( i to też było ciekawe - o ile dobrze pamiętam to ładowanie takie skracało żywotność, ale zwiększało wydajność prądową)

 

 

Ale piszę z innych powodów.

Ostatnio zacząłem ujeżdżać loty plecowe. Z racji tego stwierdziłem, że może warto by wziąć się za autorotację (jaki to ma związek? Pojęcia nie mam. Taki po prostu miałem tok myślowy :D ). W tym celu maltretowałem autorotację w Phoenixie na Trexie 450. W symulatorze wypracowałem taką technikę, że podchodzę z wysoka i z dużą prędkością i zdejmuje gaz. Robię wtedy szybkie zejście, utrzymując prędkość, a przed samym lądowaniem gubię prędkość postępową i dodaje skoku.

 

A jak wyszła próba realizacji tego na żywo?

Hmm... Model jest cały, sukces więc? :D

Ogólnie chyba za ostrożnie podszedłem do kwestii zejścia z wysokości. Tzn. mam wrażenie, że dałem zbyt małe kąty (czyli zbyt na minus). W efekcie zejście było z gracją kamienia, straciłem prędkość postępową, a obroty nie ustaliły się na zbyt wysokim poziomie. W efekcie lądowanie było dosyć twarde. no, ale heli na płozach ustał, wszystko jest proste, więc tragedii nie ma.

 

Wydaje mi się, że muszę wyłączyć tryb heli w reglu. Dzięki temu pozbędę się soft startu i będę mógł polatać nieco w autorotacji. Tzn .poćwiczyć samo zejście i wytracanie prędkości, w nieco większej odległości od ziemi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autorotacja nie jest na pewno prosta na początku. Ja Ci pisałem, że preferuję wolniejsze schodzenie bez " gracji kowadła " Każdy musi wypracować swoją technikę :) To my latamy a nie kolega za nas :) Dobrze ćwiczyć na początku na jakimś równym placu. Słuchaj łopat podczas opadania i steruj delikatnie kątami żeby wirnik miał optymalne obroty przy opadaniu. Soft start przeszkadza w nauce. Wyłącz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie nie jestem pewien na ile można zwolnić opadanie moim Trexem w autorotacji.

Nie dość, że model jest mały, to jeszcze napęd ogona ma zrealizowany paskiem :)

 

Istnieje ryzyko, że zaliczyłbym blade-stopa, bo zwyczajnie braknie siły do kręcenia łopatami :) 

Poeksperymentuje jak wyłącze soft-start. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.