madrian Posted December 16, 2008 Share Posted December 16, 2008 Małe ostrzeżenie. Model jest w aktualnie wykonany w 98%. Została naprawdę mało roboty - tak na jeden dzień, ale brak czasu po prostu - święta, te sprawy. Zamieszczam opis budowy, w kilku cześciach. Każda zawiera "trochę zdjęć", zatem rozgrzejcie modemy... :wink: Co jakiś czas wrzucę kolejną część relacji. Model, jak Depronowca powstawał dość długo. Wstęp (uwaga – będzie sporo zdjęć) Spoglądając na sponiewierane szczątki „Mayday’a” (depronowego Piper Cup-a w wersji „very-soft”), który był moim pierwszym modelem RC nie licząc Lamy V4 i który skończył tragicznie przez nierozgarniętego kierowcę – http://pfmrc.eu/viewtopic.php?t=8941&highlight=mayday) postanowiłem zbudować nowy model, zamiast remontować pogruchotane szczątki. Dlaczego? No cóż, nie ukrywam, że mój pierwszy model miał kilka wad i błędów. Był platformą do nauki budowy modeli z depronu, materiału którego wcześniej właściwie nie znałem. Dodajmy do tego braki w wiadomościach, brak doświadczenia itd. W rezultacie powstało coś, co w końcu poleciało, ale nie był to na pewno orzeł. Dlatego podjąłem decyzję o budowie nowego modelu. Część Pierwsza Przyjąłem wstępne założenia. Model miał być konstrukcją depronową, ze wzmocnieniami z drewna (balsa i sosna). Rozpiętość 1m. Klasa – parkflyer/trener. Z założenia miał to być górnopłat, oparty na istniejącej konstrukcji (coś mi chyba zostało po okresie modeli redukcyjnych ). Nie chciałem, aby był to Piper. Z pogardą patrzyłem na Cessny. RWD ma prawie każdy. Lata tego tyle, że komary wiosną czują się przytłoczone. Zdecydowałem się w końcu na jakiś mniej znany górnopłat z okresu międzywojennego. Szukałem dość długo. Pewnego dnia obejrzałem sobie jakiś program na Discovery o pilotach pocztowych, czy coś. Był tam pokazany pewien dziadek, który od blisko pół wieku lata Aeroncą. Spodobała mi się ta maszynka, mimo dużego podobieństwa do Pipera. Zacząłem szukać czegoś o tej „marce”. Dziś firma ta nie buduje już samolotów, lecz produkuje komponenty dla przemysłu lotniczego. Ale w okresie międzywojennym i tuż po wojnie, miała sporą kolekcję maszyn. Spodobał mi się model, wykorzystany przez USAF w charakterze maszyny obserwacyjnej Aeronca O-58 / L-3 „Grashopper” (wspólna nazwa dla cywilnych maszyn obserwacyjnych wykorzystywanych przez lotnictwo. L-4 np. oznaczał Piper Cup-a). O-58 był przerobioną wersją cywilnego modelu 65. Nadal lata spora grupa tych maszyn i mają sporo fanów. Zacząłem od wyszukania planów wspomnianej wersji L-3. I tu zonk. Mimo wojennej przeszłości, sporej liczby zachowanych maszyn, dużej liczby fanów – akurat ta wersja nie jest zbyt popularna w świecie modelarzy. Nie wiem, dlaczego. Nawet płatnych planów nigdzie nie było. Udało mi się z trudem wygrzebać plany „orzeszka” na gumkę, w wersji dość uproszczonej. Oraz plany balsowej spalinki, jednak w wersji cywilnej, która nieco się różniła od „weterana”, w dodatku nieco innego modelu. Trafiło się też kilka planów innych modeli tej marki, głównie balsiaki. Pod depron, nie było nic. Pozostało wymyślić coś samemu. Głównym moim planem był rysunek L-3 w trzech rzutach. Przeliczanie wymiarów ze skali, opracowanie planu budowy i rozwiązań, zajęło mi blisko 3 tygodnie. W końcu jednak zabrałem się do budowy. Wstępnie powstały 4 depronowe (6mm) wręgi kadłuba. Połączone podłużnymi listewkami sosnowymi5x2mm. Konstrukcja była trochę wiotka i łatwo się skręcała i uginała. Doszło zatem kilka drewnianych rozpórek, które wzmocniły konstrukcję. Rozpórki zostały wykonane z tych samych listewek co podłużnice. Przygotowałem też wręgę silnikową pod silniczek TP 2410-9. Balsa 8mm nasączona CA i sklejona z drewnem żywicą. Później połączenia dodatkowo wzmocniłem szkłem. Przed wklejeniem wręgi silnikowej, okleiłem ją kilkoma warstwami depronu 6mm i postanowiłem spróbować pierwszego laminowania w życiu. Zdecydowałem się na metodę traconego sdepronu. Oszlifowałem i przygotowałem formę przyszłego dziobu. Okleiłem ją taśmą przezroczystą i położyłem laminat – tkanina szklana 40g/m2 (ok. 3 warstw) + żywica epoksydowa UHU 300. Po około dobie, zdjąłem laminat z formy, obciąłem naddatki, wyszlifowałem powierzchnię kilkoma gradacjami papieru ściernego (skończyłem na 1000). Za pomocą miniszlifierki wyfrezowałem otwory na atrapę silnika i otwór wentylacyjny. Wzorowałem się na wyglądzie oryginału, ale przyznaję, że nie osiągnąłem 100% zgodności. Na koniec, po pomalowaniu, wkleiłem do środka atrapy silnika z kostek szarego depronu i szlifowanych. Zarys konstrukcji wisi na żyrandolu. Wręga silnika. Forma do maski silnika w trakcie obróbki zgrubnej. Mój pierwszy laminat w trakcie produkcji I część wynikowa - jeszcze tylko trochę farby… I depronu… I uzyskujemy coś, co sugeruje masę koni mechanicznych pod maską. Link to comment Share on other sites More sharing options...
madrian Posted December 17, 2008 Author Share Posted December 17, 2008 Część druga W spód kadłuba wkleiłem przyszłe mocowanie podwozia. Rolę tę podjęła płytka twardej balsy 8mm. Później została odpowiednio wzmocniona, co opiszę przy budowie podwozia. Potem zająłem się statecznikami. Chodziło i oto, by po ewentualnej kraksie, stateczniki dało się łatwo zdemontować i wymienić. Na czas transportu i użytkowania, stateczniki miały być stałe. Tył kadłuba wzmocniłem dwoma płytkami balsy 3mm, od spodu i od góry. Górna miała pełnić rolę łoża stateczników. Wymyśliłem sobie, że wkleję w kadłub, dwie pionowe rurki duraluminiowe 4mm, które będą trzymały pręty węglowe, będące wzmocnieniem dla statecznika pionowego. Statecznik poziomy miał „leżeć” na łożu, ale był dodatkowo przykręcony śrubą M3. W spodzie łoża statecznika, znajduje się nakrętka kłowa, dodatkowo przyklejona żywicą. Pręty wzmacniające statecznik pionowy, przechodzą przez otwory w stateczniku poziomym. Wkleiłem też mocowanie tylnego kółka. Kadłub i wklejone rurki trzymające statecznik pionowy. Pręty wzmacniające przyszły statecznik. Tu, ze śrubką mocującą statecznik poziomy. Tylne kółko. Jeszcze w stanie surowym. I lekko podgotowane. Ale do dalszych prac i dla łatwiejszej manipulacji modelem potrzebowałem podstawki, czyli podwozia. Chciałem, żeby było możliwie zbliżone do oryginału. Jako element „czynny” wykorzystałem drut stalowy 2mm. Wstępnie zamocowałem go na „wrędze podłogowej”. Miejsca przejścia przez balsę zostały wzmocnione wklejonymi na CA kawałkami czerwonego Bowdena. Całość została pokryta tkaniną szklaną 25g/m i laminowana żywicą epoksydową. Podwozie przymocowane Następnie skrzyżowałem wychodzące końcówki podwozia, tak, jak w oryginale. Miejsce krzyżowania się prętów, zostało obwiązane nitką nasączoną CA. Połączenie takie umożliwia niewielki, wzajemny ruch uginających się prętów. Ale pozostały zewnętrzne golenie, które jak zdołałem rozeznać się w dostępnych wiadomościach o tym modelu, są bierne, czyli poruszają się na zawiasie i nie są amortyzatorami. Zawias powstał z czerwonego Bowdena w którym umocowana jest ramka z drutu. Bowden jest przyklejony do konstrukcji kadłuba. Na drugim końcu ramki golenia, jest przymocowana rurka duraluminiowa, pełniąca rolę ślizgacza, po osi koła. Ponieważ rurka duraluminiowa była trochę za szeroka, wkleiłem do jej wnętrza kawałki Bowdena. Po wstępnych testach, dodałem dodatkową amortyzację w postaci kawałków sprężynki z długopisu. Amortyzują one lekkie wstrząsy. Wytrzymałość została oczywiście sprawdzona. Całość wytrzymuje upadek z 1m (sprawdzone przypadkiem ) całkiem ładnie amortyzując wstrząs. Po wykonaniu podwozia wkleiłem deseczkę z balsy, pełniącą rolę półki na wyposażenie i mającą chronić elektronikę w wypadku, gdyby mocowanie podwozia puściło. W tylnej części kabiny powstała półka na Serwa. Podwozie Serwa i półka na wyposażenie. Brakowało mi sterów. Postanowiłem wykonać je w formie zawiasów, na osi z drutu, tak, by przypominały oryginał. A tak naprawdę, to nie wychodzą mi zawiasy taśmowe Zarówno stery jak i stateczniki, wzmocniłem listewką 6x1mm Pociąłem odcinek Bowdena na kilka kawałków i nawlokłem je na drut. Potem przyłożyłem całość do statecznika i część bowdenów przykleiłem CA do listewki statecznika. Resztę Bowdenów, przykleiłem do listewki steru. Otrzymałem całkiem udany zawias. Końcówki osi zagiąłem i wcisnąłem w stateczniki, przyklejając je dodatkowo. Uzyskałem spory zakres ruchu i dużą sztywność zawiasów, przy swobodnym ruchu. Zawiasy taśmowe nie wychodziły mi tak dobrze. Niestety, to jedyne zdjęcia, jakie zrobiłem przyszłym sterom. Góra statecznik z ośką i zawiasem. środek– ster. Dół – tak to z grubsza wygląda. Zapomniałem też uwiecznić ster kierunku. Mając przygotowane stery i wykonane podwozie, okleiłem boki tylnej części kadłuba depronem szarym 3mm (rowkowany). Następnie przeprowadziłem Bowdeny do przyszłych sterów. Popychacze pracują w białym Bowdenie, osłoniętym czerwonym. Drut dopasowany do białego Bowdena. Na końcu gwintowana końcówka i kupny snap. No dobrze. Poszedłem na łatwiznę, zamiast własnoręcznie wystrugać go ze stuletniego dębu C.D.N. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Konrad Posted December 17, 2008 Share Posted December 17, 2008 Elegancki modelik,chociaż mógł Pan zainwestować w porządny depron,gdyż szarawa pianka pod względem właściwości nie jest zbyt wdziecznym materiałem.Projektując go uwzględniłbym również zastąpienie połowy tej sosny balsą,gdyż w niektórych miejscach jest to jedynie zbędna waga. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Norbert Posted December 17, 2008 Share Posted December 17, 2008 Te lotki nie beda ciut za małe? Link to comment Share on other sites More sharing options...
Michu_94_ Posted December 18, 2008 Share Posted December 18, 2008 Te lotki nie beda ciut za małe? Okaże sie w locie :twisted: :twisted: Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marcin K. Posted December 18, 2008 Share Posted December 18, 2008 wtedy to już będzie za późno. Lotki przy samolocie typu trener powinny być: 1. jeżeli na całej długości płata to szerokość ich powinna wynosić 1/8 cięciwy 2. przy 1/5 długości płata szerokość lotki wynosi 1/4 cięciwy Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wojtass_nt Posted December 18, 2008 Share Posted December 18, 2008 IMO jeżeli ma to wyglądać jak chociażby ćwierć makieta to szykuj kółka większego rozmiaru. Po za tym te obecne wyrwą Ci podwozie przy pierwszym lądowaniu. Link to comment Share on other sites More sharing options...
olo Posted December 18, 2008 Share Posted December 18, 2008 Widzę kilka ciekawych rozwiązań Najciekawsze to chyba amortyzowane podwozie chociaż te sprężynki na osiach nie pochłaniają praktycznie energii twardych lądowań.Na zdjęciu zaznaczyłem miejsce gdzie można zamontować gumkę lub sprężynę.Można dodać jeszcze ogranicznik ruch zabezpieczający przed całkowitym ,,rozjechaniem podwozia w przypadku pęknięcia gumki lub naprawdę twardego lądowania. Możesz to w taki sposób jeszcze zrobić,działa to lepiej i to częstsze rozwiązanie amortyzacji w modelach i samolotach. Można dyskutować czy amortyzowane podwozie jet akurat potrzebne w tym modelu ale skoro już je zrobiłeś to niech amortyzuje jak najlepiej ps. Te odcinki bowdena w których są mocowane druty podwozia oprócz klejenia możesz jeszcze owinąć nicią razem z listwą do której są klejone. Waży to prawie nic a trzymać się będzie o 100% lepiej,sam klej to często za mało i trzeba szukać jakiegoś ,,podparcia''. Link to comment Share on other sites More sharing options...
madrian Posted December 18, 2008 Author Share Posted December 18, 2008 Kółka na razie takie, bo większych nie mam na składzie. A teraz C.D. Część trzecia Znowu dziób. Podobnie w jak niewykończonym Beaverze, nie bardzo mi wyszedł. Widać na zdjęciu ślady walki z nieposłusznym depronem. Właściwie to kłopoty wynikające z pomyłek matematycznych przy wyliczaniu wymiarów ze skali mojego „planu”. W końcu Dół dziobu udało się doprowadzić do kultury przez szlifowanie. Wkleiłem podparcie z depronu 3mm, dla przewodów i regla. Okleiłem spód dziobu depronem i wzmocniłem dziób od środka szkłem. Szczególnie mocowanie z wręgą silnikową. W końcu, postanowiłem odłożyć wykończenie górnej części dziobu na później. Nie wychodzi... Na razie… W końcu zająłem się skrzydłem. Żeberka z depronu 3mm, z wyjątkiem 3 szt. na skrzydło, które wykonałem z Balsy 3mm. Żeberka Balsowe to żeberka skrajne + żeberko mocowania wspornika skrzydła. Uparłem się, żeby skrzydła miały wsporniki, tak jak w oryginale. Dźwigar powstał z dwóch litewek sosnowych 3x6mm ułożonych jedna nad drugą i połączonych rozpórkami z takiej samej listewki i oczywiście żeberkami. Właściwie, to są dwa takie dźwigary „drabinkowe”. Jeden z przodu skrzydła, drugi w tylnej części, na wysokości mocowania lotek. Skrzydło wyszło może lekko ciężkie, za to mocne i sztywne. Zaczynamy – Balsa na krańce, na koniec lotki i na mocowanie wsporników. Do tego dwa dźwigary. Żeberka… Dobry Pan da mi żeberka… więcej żeberek… Moje żeebeeeeerka… Małe zbliżonko. Jeszcze tylko rozpórki listew między żeberkami. Niestety, bez fotki. Zająłem się robotą i z rozpędu zamknąłem skrzydło przed zrobieniem fotek. Teraz ta kupa listewek i pianki wygląda wreszcie na coś, co ma latać. W środku skrzydła włożone są przedłużacze do serw lotek. Każda lotka ma własne Serwo, połączone na środku skrzydła przewodem typu Y. Pracują na wspólnym kanale. Niestety, posiadana aparatura nie pozwala na więcej. Lotki wykonałem podobną techniką jak stery, na zawiasie z Bowdena. Deseczki wzmacniające lotki są wykonane z balsy 3mm. Z lotek jestem zadowolony. Udało mi się uzyskać identyczne zakresy wychyleń w dość szerokim zakresie. Na koniec wykonałem końcówki skrzydeł. Tu jedna z subtelnych różnic względem Pipera. W Piperze, końcówki skrzydeł są przedłużeniem dolnej powierzchni skrzydeł. W Aeronce – górnej. Jeszcze tylko końcówka… Kto by pomyślał, że to będą lotki, a nie inspekt na pomidory? Widać zawiasik. Po zgrubnym oszlifowaniu. I przymiarka do miejsca pracy. Skrzydło było gotowe. Na koniec zająłem się wspornikami skrzydeł. Skrzydło miało być demontowane, czyli wsporniki, siłą rzeczy też. Wykorzystałem patent, jaki użyłem przy wykonywaniu podwozia i sterów. Z czerwonego Bowdena przygotowałem kilka tulejek. Po trzy na wspornik. Jedną przykleiłem do konstrukcji kadłuba przy mocowaniu podwozia. Odsłoniłem fragmenty balsowego żeberka, które miało być mocowaniem wspornika i przykleiłem dwie tulejki do żeberka, w miejscach mocowania oryginalnego kadłuba. Sam wspornik (a właściwie dwa) powstał z dwóch listewek balsowych. Na ich końcach zamocowałem haczyki z drutu 1,5mm. Haczyki zostały przyklejone wstępnie CA do drewna, a potem obwiązane nicią nasączoną CA. Potem rozpórka środkowa, balsowa deseczka maskująca łączenie listewek i malowanie. Montaż wspornika następuje po zamocowaniu skrzydła do kadłuba. Oba wsporniki siedzą pewnie i nie grozi im wypadnięcie. Liczę też, że w razie kraksy łatwo się złamią i nie staną się powodem destrukcji skrzydła. To tylko cienka balsa. Wsporniki w całej okazałości – jeszcze przed malowaniem. Mocowanie do skrzydła. I do kadłuba Na stanowisku pracy. Pozostał nie lubiany etap – pozostawiona samej sobie górne cześć dziobu. Po nieudanych walkach z rzeźbieniem w depronie górnej części dziobu, co dodatkowo skomplikował pomysł, by była demontowana, dla dostępu do elektroniki i mocowania silnika, po prostu postanowiłem wykonać ją jako element laminowany, wzorem maski silnika. Przygotowałem ponownie formę z depronu. Okleiłem taśmą klejącą i nałożyłem podobny laminat jak dla maski silnika. Szkielet formy w trakcie produkcji. Forma pokrywy. I sama pokrywa po zdjęciu z formy. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wojtass_nt Posted December 18, 2008 Share Posted December 18, 2008 Przyznam sie ze pierwsze widze skrzydla gdzie rowkowany depron ulozony jest w poprzeg a nie wzdluz skrzydel. Link to comment Share on other sites More sharing options...
bzik4 Posted December 18, 2008 Share Posted December 18, 2008 no nieźle, a powiedz mi ile ten model teraz waży? Link to comment Share on other sites More sharing options...
Barlu Posted December 19, 2008 Share Posted December 19, 2008 Przyznam sie ze pierwsze widze skrzydla gdzie rowkowany depron ulozony jest w poprzeg a nie wzdluz skrzydel. Nic w tym dziwnego Wojtku. Po prostu jak się rowki weźmie w poprzek żeberek łatwiej jest zgiąć i dostosować pokrycie do profilu by jak najlepiej go odwzorować. Można tak i tak A jak płyta jest rowkowana w poprzek to takie ułożenie rowków skróci nam prace o cięcie depronu. :twisted: Link to comment Share on other sites More sharing options...
a_skot Posted December 19, 2008 Share Posted December 19, 2008 Przyznam sie ze pierwsze widze skrzydla gdzie rowkowany depron ulozony jest w poprzeg a nie wzdluz skrzydel. Zobacz zatem tutaj Metoda równie dobra jak każda inna, ma swoje wady ale i też zalety Link to comment Share on other sites More sharing options...
madrian Posted December 19, 2008 Author Share Posted December 19, 2008 Powiem, że tego typu rowkowany depronik, lepiej się gnie w poprzek rowków niż wzdłuż. Wzdłuż rowków ma straszną tendencję do pękania na zagłębieniach między grzbietami, i nawet wzmocnienie taśmą nie zawsze pomaga. Link to comment Share on other sites More sharing options...
madrian Posted December 20, 2008 Author Share Posted December 20, 2008 Część czwarta Zaczyna się horror... Model był prawie gotowy. Pozostało wykończenie. Etap, który zaczął się obiecująco, ale skończył się klęską. Użyłem najpierw farb „RC Styro Colours” w spray’u. Pierwszym etapem było pokrycie modelu białym kolorem podkładowym. Goły depron (szary) zbytnio przyciemniał główny kolor. Tu nie było problemu, no może poza dużym zużyciem farby – poszły całe dwie puszki. Miłe początki. Przyszła pora na kolor główny. Znalazłem w sieci fotki „mojego” modelu w pomarańczowym malowaniu cywilnym z czarnymi akcentami. Oparłem się na tym schemacie. Położyłem główny kolor – pomarańczowy. Na razie było nieźle, ale zbliżałem się do czerwonej linii. Główny kolorek już czeka… Pozostała ostatnia część malowania – nałożenie czarnych akcentów. Prosta sprawa. Niestety ten etap zniszczył cały efekt. Kupiłem w markecie taśmę maskującą PCV (taka poprzecznie prążkowana). Taki mały koń trojański. Nałożyłem maskowanie i pomalowałem model. Kiedy farba wyschła, zdjąłem maskowanie, aby nacieszyć się pięknym modelem. Niestety odsłonił się obraz rozpaczy. … ale koniec straszny. Plamy pod dolnym paskiem to nadtopiony depron. Klej z taśmy okazał się zbyt toksyczny dla depronu. Miejscami zdołał się przegryźć przez dwie warstwy farby i dotrzeć do powierzchni depronu. Nie zdążył jej całkowicie zniszczyć, ale spienił ją i zmieszał z farbami. Ale detale wyszyły. Takie szczęście w nieszczęściu. Trochę lepiej wyszło skrzydło, gdzie szybciej zdjęty klej nie zdołał naruszyć powierzchni pianki, za to oderwał miejscami farbę, tam gdzie przesaczył się przez jej warstwę. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wojtass_nt Posted December 20, 2008 Share Posted December 20, 2008 Same dziwne rzeczy się tutaj dzieją Ile schnęła czerwona farba zanim nakleiłeś na nią taśmę? Czy wiesz, że? Do malowania depronu nadają się nawet farby akrylowe typu motip czy duplicolor. Co nie znaczy, że nie zżerają depronu. Jeżeli okażemy się zbyt pośpieszni i za jednym razem potraktujemy depron zbyt dużą ilością farby to zacznie zżerać. Jedak nakładanie 3-4 warstw mgiełki nie spowoduje żadnych uszkodzeń. Link to comment Share on other sites More sharing options...
bzik4 Posted December 20, 2008 Share Posted December 20, 2008 ja depron maluję farbami ftalowymi i nic złego się nie dzieje, nawet jeśli maluję wałkiem z gąbki baardzo grubą warstwą, jedyny warunek - nie rozcieńczamy! Link to comment Share on other sites More sharing options...
madrian Posted December 20, 2008 Author Share Posted December 20, 2008 Farba jest pomarańczowa, nie czerwona. Schła około 3 dni, przed nałożeniem taśmy. Zrobiłem sobie próbę i nakleiłem tę taśme na goły ścinek pianki. Sprawdziłem po dwóch godzinach i depron był już mocno nadgryziony. Wczoraj kupiłem taśmę firmy Tamiya, ale nie miałem okazji zrobić próby. Ale przy okazji jest przykład jak drobiazg może zniszczyć cały efekt. :cry: Zastanawiam się czym szpachlować ubytki. Boję się stosować szpachlę samochodową. Pachnie mocno nitrowato. Kreda z z jakimś klejem? Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ładziak Posted December 20, 2008 Share Posted December 20, 2008 Wczoraj kupiłem taśmę firmy Tamiya, ale nie miałem okazji zrobić próby. O te taśmy maskujące możesz być spokojny . Do większych powierzchni i do robienia szablonów do wzorków polecam natomiast papier transportowy - do nabycia np. w sklepach dla plastyków czy studiach reklamowych. Gdyby ktoś nie wiedział co to, to jest to papier samoprzylepny z dosyć słabym klejem - raczej nie zniszczy wcześniej pomalowanej powierzchni. Służy do przenoszenia napisów czy wzorów wyciętych z folii samoprzylepnych np. ploterem na docelową powierzchnię. Link to comment Share on other sites More sharing options...
madrian Posted December 24, 2008 Author Share Posted December 24, 2008 Żeby nie było, że w temacie się nic nie dzieje. Po prostu święta i karp domagał się nadprogramowej uwagi Obecnie robię drobne poprawki malarskie przy modelu. Troszeczkę zmieniłem schemat malowania. Odkryłem drobny problem ze staecznikiem poziomym - Depron pod podkładką się ubił i statecznik zaczął "latać". Albo wymyślę jakąś podkładkę usztywniającą depron w miejscu mocowania, albo po prostu go przykleję. :wink: Wymyśliłem sobie ciekawy pomysł na stylizację kabiny, ale to niespodzianka. :mrgreen: Został mi jeszcze montaż kołków do gum mocowania skrzydła, czyli wywiercic dwie dziury przez kadłub. Chcę w ostatniej części relacji pokazać model gotowy do lotu, dlatego na razie się wstrzymuję z ostatnim odcinkiem. PS - Jakie macie patenty na szpachlę do depronu? PS 2 - Co do mgiełki z farb na rozpuszczalniku Nitro. Zrobiłem sobie próbę na kawałku depronu. Faktycznie - nie pieni tak depronu z dużej odległości, ale słabo kryje (duże zużycie farby) i robią się mikroskopijne "wżerki", których nie widać z dużej odległości, ale z bliska "świecą" barwą depronu. Z daleko efekt jest zadowalający, ale jednak farba uszkadza nieco depron. Z bliskiej odległości depron się błyskawicznie spełnia, a w efekcie końcowym uzyskujemy miejscami grubą, zbitą warstwę , a w innym miejscu mocno wgłębioną powierzchnię pokrytą "kraterami" i dużymi wżerami. Jeśli dodatkowo podgrzejemy świeżo pomalowany depron (np. żarówką do ok.40*) to tworzywo dosłownie znika w oczach, silnie się pieniąc. Dlatego bez oklejania i izolowania farby i jej rozpuszczalnika od depronu się raczej nie obejdzie. Chyba, że zastosujemy farby na bazie nie agresywnej w stosunku do pianki. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Archived
This topic is now archived and is closed to further replies.