RyżyKoń Opublikowano 22 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 22 Sierpnia Arado Ar 232 - potocznie zwany Tausendfüßler ( „Stonoga”) , lub Tatzelwurm ( Trzmiel). Samoloty transportowe to jedna z ważniejszych formacji lotniczych II wojny światowej , na rozległych i oddalonych od siebie linii frontów była wręcz nieodzowna. To dzięki nim utrzymywana była gotowość bojowa jednostek , przerzuty oddziałów , dowóz części , amunicji , lekarstw, transport rannych, żywności itd.....Każda ze stron biorących udział w działaniach wojennych o tym doskonale wiedziała i miała swoje samoloty transportowe. W większości były to przerobione bombowce które pełniły właśnie taką rolę. Niemcy nazistowskie zrozumiały to pierwsze jak ważną rolę na polu walki odgrywają takie samoloty, produkując w bardzo dużej ilości średni samolot transportowy Ju 52/3 zwany potocznie "Tante Ju" / ciotka Ju/ , używany również przez wiele państw na świecie do końca lat pięćdziesiątych. Niemcy stworzyli wcale pokaźną flotę takich samolotów wykorzystując do tego również samoloty pasażerskie np. Ju90 czy FW 200 "Condor" Powstał też niesamowity Messerschmitt Me 323 Gigant Wszystkie te samoloty potrzebowały lotnisk, a potrzeba była taka , aby samoloty transportowe lądowały na polowych lotniskach dosłownie wszędzie. W związku z zapotrzebowaniem na typowy samolot transportowy , zbudowano od podstaw taki samolot. W 1941 r oblatano Arado Ar 232A-0 /stonoga/ , samolot który stał się pierwowzorem wszystkich samolotów transportowych na świecie i w oparciu o jego konstrukcje buduje się dzisiaj nowoczesne samoloty transportowe. Tylna rampa, dźwig wewnętrzny, regulowana wysokość podłogi , pudełkowy kadłub i wiele innych cech sprawiło że samolot przyjęto do produkcji i wyprodukowano ich aż 5 egzemplarzy . Udokumentowanych jednostek właśnie tyle było, ale znawcy lotnictwa twierdzą że było około 10 wykorzystano je w tajnych misjach. Niestety Ar 232A-0 miał świetne silniki które potrzebne były do FW-190 dlatego postanowiono zastąpić je słabszymi ,ale czteroma silnikami przedłużając środek płata o 1,7 m celem ich zmieszczenia i tak powstała już ostateczna wersja samolotu transportowego Ar 232B-0. Najciekawszym elementem tych samolotów było stałe podwozie 20 kół niskociśnieniowych które umożliwiły lądowanie i start z przygodnie napotkanych lotnisk. Dlaczego właśnie ten samolot wybrałem ? Bo to naprawdę piękny samolot , trochę dziwny ale przez to niezwykły a może i dlatego, żeby Mirolek nie mógł powiedzieć "...takim samolotem już ktoś latał w Eskadrze Kraków..." oczywiście żart. Warto pokazać takie samoloty , przypomnieć o ich istnieniu , a jeszcze jak uda mi się zmieścić w regulaminowej wadze dla ESA to będzie sukces. Po skontaktowaniu się z Markiem / wiecie, nie muszę pisać z jakim/ i poinformowaniu go o co mi chodzi , jaki samolot i dlaczego , po naprawdę szybkim czasie przyszły pianki o fajnej wadze . Dodam że moja "stonoga" to Ar 232A-0 czyli dwusilnikowa, bo z własnego doświadczenie wiem ,że czterosilnikowe kombaty się nie sprawdzają w realu , ale Marek posiada również w swojej pracowni czterosilnikową wersję Ar 232B-0. Jeżeli ktoś by chciał takie cudo budować , a ręczę za niesamowity wygląd takiego samolotu, to wystarczy zamówić. Kadłub. Przód cały ze szkła , ale dzięki temu jest dość oryginalny, będę musiał znaleźć odpowiednio dużą butelkę , bo wymyśliłem sobie że jeżeli obkurczę ją przy wlewie to będę miał otwór na karabin maszynowy. Koła z oponami niskociśnieniowymi są na stałe przymocowane do podwozia Marek dołączył element imitujący koła wypalony ze sklejki. Postanowiłem trochę poprawić , użyłem do tego starych wałków do układania włosów które dostałem od teściowej , wypełniłem epp-e i mam koła z bieżnikiem. Kadłub składa się z trzech części , trzeba wyciąć z niego co się da , bo ważny jest każdy gram i trzeba zrobić miejsce na elektronikę . Arado Ar 232A-0 to górnopłat . Od spodu 21 jeden kół , czyli baterię będę wkładał przez kabinę pilotów, a całą elektronikę od tyłu przez rampę ładunkową. Skrzydło składa się z czterech części , a przez centropłat przechodzi rurka która jest jednocześnie szkieletem całego samolotu. Łączy ona kadłub ,skrzydło, przechodzi przez ogon kadłuba i statecznik poziomy. Łączy trzy części w jedną całość. Rura to mój kłopot bo ona waży!!!! Marek sprytnie pomyślał , ale dla mnie to problem. Właściwie to wszystko. Zamówiłem silniczki i serwa , postaram się obkurczyć butelkę / jak znajdę taką dużą/ usztywnić cały kadłub . Trochę komplikuje się sprawa umieszczenia serwa steru wysokości . W ogonie lub statecznikach pionowych nie zmieści się , trzeba to zainstalować na suficie kabiny pilotów. Pozdrawiam . m. 3 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mirolek Opublikowano 23 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 23 Sierpnia Aż sie popłakałem ze śmiechu jak przeczytałem Twoje wprowadzenie 😂 Chyba zbyt dosłownie interpretujesz moje stwierdzenie, że każdy model może być kombatem ESA ale niezwykle mnie cieszy fakt, że znajdujesz tak rozmaite konstrukcje i budujesz je w ten charakterystyczny sposób. Nie wiem tylko czy jest sens walczyc (jak sam napisaleś) o każdy gram. To jest tak niesamowita konstrukcja, że chyba nie warto ją nadmiernie odchudzać ... usztywniająca rura węglowa jako belka ogonowa i stelaż konstrukcyjny całego układu to świetny pomysł. To musi byc mocny, sztywny i nie skrętny układ "ogon-skrzydło" aby model latał prawidłowo a podwieszone do niego pudełko transportowe ... będzie tylko dodatkiem. Marku, jesteś niesamowity ze swoimi pomysłami 👍 ms 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RyżyKoń Opublikowano 29 Sierpnia Autor Udostępnij Opublikowano 29 Sierpnia Niby to duży samolot , a jak trzeba umieścić elektronikę wewnątrz to miejsca tam nie za dużo . Serwo steru wysokości musiałem umieścić w suficie kabiny pilotów . Trudno do niego będzie dojść bo na nim będzie zamocowana wieżyczka karabinu maszynowego. Jedyny mankament takiego rozwiązania to przeprowadzenie bowdena przez całą długość modelu do steru wysokości. Myślałem ,ze robiąc rampę załadunkową rozwiąże dostęp do rozmieszczenia elektroniki wewnątrz kadłuba i umocowania wszystkiego chociaż na rzepy . Niestety nie da się i musiałem wyciąć " kanał rewizyjny" od spodu aby chociaż poukładać wiązkę kabli. Szkoda że nie można zostawić tego na stałe , bo w tym miejscu jest dwadzieścia niskociśnieniowych kół . Powoli zbliżam się do końca , ale duży problem stanowi znalezienie odpowiednio dużej butelki i wypalenie z niej kabiny pilotów z otworem na karabin maszynowy. Samolot zapowiada się bardzo efektownie i jest duża szansa na zmieszczenie się w limicie wagowym mimo ciężaru węglowej rury spinającej całość. Bardzo zdziwiłbym się jak byłby z niego rzeczywiście super kombat , ale wszystko przed nami. Pozdrawiam m 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RyżyKoń Opublikowano 1 Września Autor Udostępnij Opublikowano 1 Września Trudno znaleźć butelkę która by pomieściła taki gipsowy monolit / kopyto pod kabinę pilotów mojej "stonogi"/. Niemniej jest takowa butelka 2,5 l znanego napoju. Obkurczona / staje się bardzo twarda/z otworem na karabin maszynowy , przyklejona do kadłuba dała sztywność i wydawała się pancerna . Całość była sztywna i naprawdę można spokojnie powiedzieć ,że przy kolizji z kretem da radę , ale przypominam że muszę ją zdjąć, aby umieścić wewnątrz baterię . Trzeba było to odciąć i...... tu okazało się ,że po odcięciu całość była mało stabilna . Podobnie było przy Żubrze i tam przyklejenie na cyjanoakryl sklejki jako podłogi załatwiło sztywność co uratowało model podczas kraksy. Tutaj przykleiłem dwa patyki od lodów znacznie zmniejszając ruchomość podłogi na zginanie. Dodatkowo zabezpieczeniem przed "kretem " będzie doklejenie przedniego koła podwozia i jego urządzenia hydraulicznego , które będzie stanowiło jakby "taran" podczas przygód przy lądowaniu. Jest jeszcze jeden element usztywniający całość samolotu, dwadzieścia niskociśnieniowych kół wklejonych w kadłub. Niestety ze względów estetycznych / w moim samolocie jest ich tylko 18 / musiałem ująć dwa bo zbyt daleko sięgały, prawie że do rampy rozładunkowej / jakoś to źle wyglądało , a że to nie makieta...../. Nie bardzo wiem jak to cudeńko pomalować , bo model jest niesamowity jeżeli go się przyszpilkuje . Zobaczymy. m 2 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RyżyKoń Opublikowano 16 Września Autor Udostępnij Opublikowano 16 Września Kończąc model zastanawiałem się nad jego pomalowaniem , ale ponieważ bardzo chciałem zmieścić się w limicie wagowym postanowiłem chociaż trwa lato , pomalować go w barwach zimowych. Mimo tego nie udało się, gdyż model waży 682 gramy ma rozpiętość 104 cm , oraz74 cm długości kadłuba a wygląda tak: Samolocik posiada również opuszczaną rampę załadunkową , wynika to z konieczności dostępu do odbiornika. Chcąc zapewnić choć minimalne chłodzenie elektroniki wymyśliłem sobie że powietrze będzie wchodzić przez otwór karabinu maszynowego a wychodził nieoszklonym "bulajem" kadłuba. Powiem szczerze bardzo dziwny samolot , ale jakże piękny przez swoją inność. Czy będzie to rzeczywiście " Creme de la creme" kombatów ? Zapewne nie , ale zobaczymy jak ten cudak da sobie radę podczas oblotu. Pozdrawiam wszystkich , namawiając do budowy takiego samolotu, bo wart jest poświęcenia mu trochę uwagi. Marek 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
japim Opublikowano 16 Września Udostępnij Opublikowano 16 Września Ładna maszyna. Jednak tak jak ACES poszło w niedorzeczne latające bombowce, tak tutaj latasz transportowcem... Aby oddać realizm to w każdej walce przeciwko myśliwcom powinieneś ginąć Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RyżyKoń Opublikowano 17 Września Autor Udostępnij Opublikowano 17 Września Masz rację Przemek , troche śmiesznie wygląda jak bombowiec czterosilnikowy dogania myśliwca, jak to ma miejsce w przypadku mojego "Halifaxa" i chociaż dalej jest normalnie , myśliwiec jest bardziej zwrotny , jednak to naprawdę parodia . Podobnie ma to miejsce w przypadku łodzi latającej np."Catalina" która jest szybka , a nawet bardzo szybka i tak samo tworzy to nierealistyczne widowisko . Może należy odejść od takich przypadków i jeżeli możliwe i będzie dużo chętnych stworzyć odrębną "ligę" dla wielosilnikowców , a może tylko dla bombowców , wszak myśliwce dwusilnikowe też się trafiają , lub to wszystko samo wygaśnie ze względu na koszty budowy takich modeli i ich krótkiego żywota. 🤔 M Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mirolek Opublikowano 17 Września Udostępnij Opublikowano 17 Września Model pięknie sie prezentuje i dla takiego widowiska w locie warto go budować. Dla możliwości walki powietrznej oczywiście nie, bo choć może być szybszy to przegra zwrotnością, kosztem stworzenia i eksploatacji z tradycyjnym jednoslilnikowym myśliwcem ESA. Inaczej będzie gdy analogiczny model powstanie uproszczony z sylwetowym kadłubem a więc zdecydowanie mniejsza wagą ... zyska na zwrotności, czasie budowy a dwa silniki mogą okazać sie kluczem do sukcesu. Do walk aircombat model musi być tani, szybko budowany i powtarzalny w charakterystyce lotu. Budowanie makiet nie mieści się w tych założeniach bo ani tanio, ani szybko a zwiększona masa drastycznie zmienia na niekorzyść zachowanie modelu w walce. Zatem czy każdy model da się wykonać w technice ESA - TAK ... i Marek to udowodnił po raz kolejny, ale nie każdy tak wykonany model będzie dobrym kombatem ms Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi