Skocz do zawartości

Szybownik uczy się latać helikopterem :)


Patryk Sokol
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Najlepiej podjechać i przymierzyć.

 

Ty tu pitu pitu a ja w w tym czasie w weekend wylatalem 18 lipolków ;)

 

Dzisiaj pogoda mniej rozpieszczala niż wczoraj, ale fajnie wiało wiec można było się pobawić z wiatrem na niższych obrotach. Uwielbiam te pierdzące łopaty... :)

 

b6677adf315f9876def829e81b4d4195.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej podjechać i przymierzyć.

 

Ty tu pitu pitu a ja w w tym czasie w weekend wylatalem 18 lipolków ;)

 

Dzisiaj pogoda mniej rozpieszczala niż wczoraj, ale fajnie wiało wiec można było się pobawić z wiatrem na niższych obrotach. Uwielbiam te pierdzące łopaty... :)

 

b6677adf315f9876def829e81b4d4195.jpg

Brawo Ty !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podoba mi się, jakiś ten ogon taki długi :P

 

A tak poważnie:
Dobrze widzę, że to od 450 rózni się tylko dłuższym ogonem i dłuższymi łopatami?

Jest jakiś powód, żebym nie przerobił swojej 450 na 470tkę, po kraksie w której polegnie belka ogonowa i łopaty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podoba mi się, jakiś ten ogon taki długi :P

 

A tak poważnie:

Dobrze widzę, że to od 450 rózni się tylko dłuższym ogonem i dłuższymi łopatami?

Jest jakiś powód, żebym nie przerobił swojej 450 na 470tkę, po kraksie w której polegnie belka ogonowa i łopaty?

 

Kiedyś ludzie robili stretche 450-ek na 480. Podobno lata się tym nawet a autorotacja na dłuższych łopatach to bajka. Jeśli tylko masz czas i trochę złotych to pewnie że możesz spróbować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten ogon to chyba kwestia ujęcia. Tak wygląda zupełnie z boku:

 

88f998dfab925a583fe63c1b2f89cb14.jpg

 

To nie jeat stretch 450tki (na łopaty 360) tylko "470LM", czyli klasyczna 380tka. Model dość nowy, wyszedł półtora roku temu.

 

Od 450tki mocno się różni i nie chodzi o rozmiar. Inna konstrukcja, inne rozwiązania i przede wszystkim inna kultura pracy i kretowania ;)

 

Z małych helikow miałem różne, trexa, protosa, goblina, latałem trochę gałka czy kdsem. Ten przypadł mi do gustu najbardziej. Głównie ze względu na wagę - w swojej klasie najlżejszy a na pewno w czołówce (pewnie są modele, których nie znam). Do tego fajna precyzja wykonania.

 

Co do damego stretcha - opinie są różne. Ma swoje wady i zalety. Był czas ze wszyscy stretchowali np mini protosy i chwalili, ale po jakimś niektorzy czasie wracali do klasyka twierdząc że lata im się lepiej.

 

Zależy co lubisz. Ja lubię modele lekkie, bo dzięki małej wadze mogę latać na niskich obrotach i wysokich kątach - tak lubię najbardziej. Dla mnie stretch to zaleta bo masa stosunkowo podobna a wirnik większy.

 

Przy stretchu jednak powinieneś rozwazyc:

- przejście z 3s na 6s

- w miarę dobry regiel

- nowe pakiety

- no i jednak rozwalka przy krecie statystycznie mocniejsza.

 

Wiec na ten moment akurat Tobie bym nie polecał.

Natomiast nie widzę przeszkód żebyś kupił dłuższą belkę i pasek/wałek. W niczym to nie szkodzi a na normalnych łopatach tez możesz latać z ciut dłuższym ogonem. Łopaty jeden do testu możesz kupić. Nie podejda to dolatasz na nich do kreta albo puscisz na giełdę czy od reki na palacowej.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się. Wszedł przed trexami z X w nazwie. Jest to nowsza konstrukcja. Mi też się podoba. Ale odkąd zasmakowałem latania dużym heli to 450-ka jest na zabawę bardziej. Ale fakt że wciąż nam sentyment bo to był mój pierwszy poważny heli.

Tak przy strechu silnik na 6s i setup pod niego jest wskazany. Ale 450-ki na łopaty 380 chyba też kaskaderzy rozciągali :) O ile dobrze pamiętam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zależy co lubisz. Ja lubię modele lekkie, bo dzięki małej wadze mogę latać na niskich obrotach i wysokich kątach - tak lubię najbardziej. Dla mnie stretch to zaleta bo masa stosunkowo podobna a wirnik większy.

 

 

Wiec na ten moment akurat Tobie bym nie polecał.

Natomiast nie widzę przeszkód żebyś kupił dłuższą belkę i pasek/wałek. W niczym to nie szkodzi a na normalnych łopatach tez możesz latać z ciut dłuższym ogonem. Łopaty jeden do testu możesz kupić. Nie podejda to dolatasz na nich do kreta albo puscisz na giełdę czy od reki na palacowej.

,

Ja widzę jednak pewien problem z dłuższym ogonem, bo i tak wożę już balast w owiewce ;)

Jak rozbiję będę myślał.

 

Ale powiedz mi - czemu preferujesz lekkie modele i powoli kręcące się wirniki?

Co się inaczej prowadzi, co się wtedy zmienia?

Pytam poważnie, bo sam nie mam odniesienia, a temat mnie bardzo ciekawi, bo o wpływu wagi na latanie szybowcem to mógłbym powieść napisać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,

Ja widzę jednak pewien problem z dłuższym ogonem, bo i tak wożę już balast w owiewce ;)

Jak rozbiję będę myślał.

 

Ale powiedz mi - czemu preferujesz lekkie modele i powoli kręcące się wirniki?

Co się inaczej prowadzi, co się wtedy zmienia?

Pytam poważnie, bo sam nie mam odniesienia, a temat mnie bardzo ciekawi, bo o wpływu wagi na latanie szybowcem to mógłbym powieść napisać :)

Nie wiem jak miruuu to wytłumaczy ale chyba nikt nie zrobi tego tak jak Ci goście :)  Bert Kammerer i Kyle Stacy na przykładzie Goblina Fireball

 

 

O czym tu się wobec tego video rozpisywać??? Z czego się doktoryzować i rehabilitować ??? :)

 

High speed RPM RH = Hard3D  - 2 minuty szarpania kurczaka rażonego prądem :)

Low speed RPM RH = Soft3D /lub F3C - 5 minut baletu :) Ja preferuję to drugie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fireball i low rpm z założenia nie powinny wystepować nigdy w parze, ale jak widać, skill robi swoje :)

 

Patryk, to wyłącznie kwestia subiektywnych preferencji. Model na szybkich obrotach zachowuje się inaczej. Dla jednych figur będzie to łatwiejsze, dla innych trudniejsze. 

 

Jesli lubisz latać ostro i szybko to wysokie rpm Ci to ułatwiają. Model napierdziela łopatami, ogon trzyma jak zamurowany, mniej czujesz wiatr a figury są precyzyjne i szybkie. 

Na niskim model jest bardziej fafluciowaty, bardziej podatny na wiatr, ale lata stosunkowo miekko, łatwiej wykonuje się płynne spokojne manewry no i takie powiedzmy "soft 3D" wychodzi wtedy najefektowniej. 

 

Oczywiście mając niskie obroty istotną wagę odrywają gramy pod (a często też nad :) ) wirnikiem. Na wysokich obrotach raczej mało czuć wagę modelu i sprawia wrażenie leciutkiego. Im mniejsze obroty tym bardziej czuć grawitację. Przy większej wadze czuć to jeszcze bardziej. Zwłaszcza gdy lubisz przytrzymać helika dłuzej w pozycji, w której wirnik nie ma szans powalczyć z grawitacją. Wtedy czuć jak mocno helik opada. 

 

Ale to trzeba po prostu polatać i potestować. Kazdy lubi inaczej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to jakiś ciężki ten Goblin Fireball.

Mniejszy jak mój Trex, a waży tyle samo :huh:

 

Z moich obecnych doświadczeń to lepiej podchodzą mi wolniejsze obroty, jakoś tak bardziej samolotowo pętla wychodzi :)

 

A tymczasem to udało mi się kupić 10 zębów piniona (tego od Gaui). Geometrię ma identyczną jak poprzednik Tarota, wszystko się ładnie zgrywa.

Teraz tylko poczekać aż będzie pogoda i spróbuje wykręcić znowu uczciwe 10 min lotu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fireball to jeden z najbardziej ceglastych helikow. Miałem przez chwile z ciekawości, ale latałem nim krócej niż składałem. Moim najdluzszym epizodem z tym helikiem było oczekiwanie jak dotrze preorder ;)

 

W sobotę zapowiada się świetna pogoda, liczę ze uda mi się obejrzeć na żywca Twoje poczynania :)

 

95cbfffbe85eba5b3f32b3688391f1b5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i pinion w końcu przetestowany.

 

Efekt w 100% jest pozytywny.

Zauważyłem, też że mimo sporo cichszego zawisu i niższego poboru prądu, to odejście w pion po gwałtownym dodaniu skoku jest duże lepsze.

Wniosek jest taki, że na poprzednim przełożeniu silnikowi zwyczajnie brakowało momentu i zdychał po dodaniu gazu.

 

Teraz jeszcze bym chciał przetestować piniona 9t, ale to już na spokojnie jak mnie wiatr zawieje w okolice ArtHobby. Obecnie mam podobne przełożenie jak było oryginalnie (czyli okolice 12,1:1, gdzie oryginalnie było  12,5:1), a stosując 9t zejdę do 13,4:1. Nie wiem czy to krok w dobrą stronę, ale koszt eksperymentu to tylko 15zł :)

Żal nie sprawdzić :)

 

No, ale ok teraz pomówmy o czymś innym.

Minęły dwa miesiące od założenia wątku, przyjrzyjmy się postępom.

 

Prezentuje się to... Nędznie?

Pierwszy miesiąc szedł pięknie, w końcu jeszcze w poprzednim roku pisałem o robieniu ranwersów, pętli czy beczek. Ba nawet zdarzyło mi się zrobić loty pionowo ogonem w dół.

Więc teraz powinno być sporo lepiej, nie?

 

Efekt jest tymczasem odwrotny. Wynika to z tego, że latanie heli stało się dla mnie bardzo stresujące. Kiedy miesiąc temu robiłem pętle to była to po prostu pętla, teraz to naprawdę stresujące przeżycie.

Ciężko określić z czego to wynika, być może to skutek to skutek dwóch kraks które zaliczyłem?

Efekt niemniej jest taki, że wróciłem do latania w kółko i powolnych ósemek.

Grunt, że nie uwsteczniłem się umiejętnościami, sprawa jest jedynie związana z utratą komfortu w trakcie latania :)

 

 

ps. Na latanie w sobotę szans nie ma, mam do wykonania zbyt dużo elementów z kompozytu, które wyglądają jak rolka na papier toaletowy. Nawet nie mogę się dowiedzieć po co, klient twierdzi, że to ściśle tajne :huh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, mi się wydaje że zbyt wcześnie oczekujesz postepow. Zawsze na samym początku pierwsze postępy są szybkie. Po chwili ogarniamy po prostu temat i wtedy zaczyna się rzeźba.

 

Ile wylatales pakietów? Ja na placki pierwszy raz przewrocilem przy setnym locie i uważam, że to szybko. Oczywiście w międzyczasie wylatalem setki pakietów mikrusem.

 

Jeśli chciałbyś szybszych postepow to albo godzisz się mentalnie z częstymi naprawami albo siadasz przed symkiem. Bez przejścia wielokrotnie przez trudne i ryzykowne manewry (czy to w realu, na mikrusie czy symku) robienie szybkich postepow będzie bardzo trudne.

 

Wysłane z mojego SM-G935F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i pinion w końcu przetestowany.

 

Efekt w 100% jest pozytywny.

Zauważyłem, też że mimo sporo cichszego zawisu i niższego poboru prądu, to odejście w pion po gwałtownym dodaniu skoku jest duże lepsze.

Wniosek jest taki, że na poprzednim przełożeniu silnikowi zwyczajnie brakowało momentu i zdychał po dodaniu gazu.

 

Teraz jeszcze bym chciał przetestować piniona 9t, ale to już na spokojnie jak mnie wiatr zawieje w okolice ArtHobby. Obecnie mam podobne przełożenie jak było oryginalnie (czyli okolice 12,1:1, gdzie oryginalnie było  12,5:1), a stosując 9t zejdę do 13,4:1. Nie wiem czy to krok w dobrą stronę, ale koszt eksperymentu to tylko 15zł :)

Żal nie sprawdzić :)

 

No, ale ok teraz pomówmy o czymś innym.

Minęły dwa miesiące od założenia wątku, przyjrzyjmy się postępom.

 

Prezentuje się to... Nędznie?

Pierwszy miesiąc szedł pięknie, w końcu jeszcze w poprzednim roku pisałem o robieniu ranwersów, pętli czy beczek. Ba nawet zdarzyło mi się zrobić loty pionowo ogonem w dół.

Więc teraz powinno być sporo lepiej, nie?

 

Efekt jest tymczasem odwrotny. Wynika to z tego, że latanie heli stało się dla mnie bardzo stresujące. Kiedy miesiąc temu robiłem pętle to była to po prostu pętla, teraz to naprawdę stresujące przeżycie.

Ciężko określić z czego to wynika, być może to skutek to skutek dwóch kraks które zaliczyłem?

Efekt niemniej jest taki, że wróciłem do latania w kółko i powolnych ósemek.

Grunt, że nie uwsteczniłem się umiejętnościami, sprawa jest jedynie związana z utratą komfortu w trakcie latania :)

 

 

ps. Na latanie w sobotę szans nie ma, mam do wykonania zbyt dużo elementów z kompozytu, które wyglądają jak rolka na papier toaletowy. Nawet nie mogę się dowiedzieć po co, klient twierdzi, że to ściśle tajne :huh:

 

To o czym piszesz to norma a ja pisałem Ci o tym przy którymś tam poście... :) Prawdziwy stres zaczyna się jak podnosisz do góry heli który wart jest ładnych kilka tysiaków i przy którego budowie spędziłeś trochę dni.... i nocy. Przy tym 450 możesz tłuc ile wlezie. Zawsze jak coś idzie nie tak - złe samopoczucie albo jakoś nie czujesz heli lepiej zrobić przerwę, polatać w symulatorze a potem przelecieć się przez podstawy. Zawis tyłem, przodem, bokami, postępowki, ósemki. A potem można próbować sił w czymś więcej. Nie łam się :) Gdybyś miał fikać 3D to byś już to robił :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe. Coś w tym jest. Dobrze kupić sobie jeden większy helikopter choćby po to żeby swobodniej czuć sie tym mniejszym.

 

Ja w weekend standardowo wylatałem ok 20 lipolków. Nawet uwało mi się zaliczyć jednego krecika 380tką - porypało mi się w ósemce na plecach a że byłem nisko to mi się spadło :D Szczęśliwie zapięty hold w dobrym momencie zakończył krecika jedynie pękniętą płozą. Po wyjęciu trawy z wirnika dokończyłem pakiet :) Grunt to się nie stresować przy kretach. Wszystko co lata kiedyś może (albo i musi ;) ) spaść. Mi osobiście dużo dało latanie mikrusem, którym zaliczyłem setki kretów i jeszcze więcej zaskoczeń. Niby nic, ale nauczyło mnie to do samego końca ratować model bez jakichś mocniejszych emocji - a to bardzo pomaga w większych. Także po prostu lataj lataj lataj...

 

A co do braku postępów to opiszę Ci moje doświadczenia w tym względzie. Generalnie od samego początku nigdy nie miałem parcia na szybkie postępy. Do helików podszedłem troche z dystansem i wątpliwością czy się mocniej polubimy bo zawsze latałem samolotami i to w nich zawsze byłem zakochany po uszy. W helikach od początku jakoś tak podchodziłem z założeniem, że latam głównie dla radochy i postępów nie poganiam - bo przychodza naturalnie. Takie podejście sie sprawdza jesli nie chcesz często remontować ;) Ale o co mi chodzi... Ja u siebie widzę takie fazy w rozwoju. Mam momenty że w miesiąc - dwa przeskakuje o level (albo cwierć levelu :D ) w górę a po nich z reguły następuje okres dłuższej stagnacji. Ja to sobie interpretuje w ten sposób, że ta niby stagnacja jest bardzo ważna bo w tym czasie nie robię postępów tylko szlifuje to co potrafię i jednocześnie robię dobrą bazę pod kolejne nowości.

 

U mnie na poczatku było tak:

- pierwsze 20-30 pakietów: wyłącznie zawis i jakieś lekkie pochylanie i przechylanie modelu trzymając go zawsze ogonem do siebie

- po 30stym zacząłem probować latać od lewej do prawej

- po ok 60 lewa - prawa zaczęła być jakby płynniejsza i zaczęły wychodzić pierwsze sensowne usemki

- po 80tym dopiero robiłem swobodnie ósemki, w tym nawracając częściowo wirnikiem w dół - setny pakiet uczciłem pierwszym krótkim zawisem na plecach...

- i od tej pory praktycznie cały kolejny sezon ćwiczyłem flipy, tic tocki i zawis na plecach. po sezonie czułem że potrafię, ale nie potrafię jeszcze precyzyjnie, tak jakbym chcial i w kazdym kierunku - kolejne 2 sezony to właściwie żadnej nowości. tylko szlifowanie.

 

i powiem Ci, że pomimo że nic więcej się nie nauczyłem, to zrobiłem wielki postęp w płynności latania i w poczuciu swobody w powietrzu. Do tej pory krzywo robię tictocki boczne, ale czuje model i nie moje się wygłupiać bo wiem że jeśli nie będe zbyt blisko ziemi to wyciągne go z prawie każdej bubki w powietrzu. - dopiero w tym sezonie udało mi się zrobić kolejny krok po bardzo długim czasie. wreszcie odważyłem się polatać więcej na pleckach i ogarnąłem nieco ósemki. Co prawda bez problemu ósemkuję cały pakiet na pleckach, ale tylko ogonem do przodu. Kabinką do przodu jeszcze mam lęki więc robie tylko takie półzakręty. To zostawiam na nadchodzący sezon i jak się uda będę przeszczęśliwy ;) Także ten. Nie łam się i lataj jak najwięcej. Po okresach stagnacji z reguły z zaskoczenia pojawiają się nowe funkcjonalności w mózgu, które motywują na kolejne szlify ;)

 

Aha - do wczoraj wylatałem 1354 lipolki helikami (nie licząc mikrusów) i uważam, że potrafię na prawde niewiele. Nawet jeśli jesteś mega zdolny to po prostu musisz latać latać latać...

 

No i - czekam jak wpadniesz wreszcie na pałacową :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na plecach to już nieco latałem, nawet ósemkę zrobiłem :)

Na zawis z kolei się nie odważyłem, bo przy tym już samolotowe odruchy tak nie pomogą.

 

Troszkę nie zrozumieliście mojego problemu. On polega nie na tym, że narzekam na swoje umiejętności;

Te się rozwijały bardzo satysfakcjonująco dla mnie i się nie cofnęły.

 

Po prostu w pewnym momencie coś kliknęło i latanie heli stało się absurdalnie stresujące :)

Innymi słowy - jak teraz się zmuszę do zrobienia pętli, to po pętli mam już ochotę lądować (bo wiecie, tętno wyższe niż mam w trakcie biegania) :D

 

Ogólnie - zjawisko nie jest jakieś wyjątkowe, jest dosyć powszechnie opisywane przez teoretyków nauczania, tyle że z reguły wiąże się z jakimś ciężkim przejściem w trakcie nauki.

U mnie tego nie było, więc jest to taka dosyć ciekawa zagadka kognitywno-fizjologiczna.

Trochę grzebiąc w teorii tego zjawiska dogrzebałem się do tego, że mogę istnieć niekoniecznie uświadomione skojarzenia z jakimś innym mocnym przeżyciem z przeszłości, a tu bym paru kandydatów miał.

 

 

Niemniej - robi się pod tym względem lepiej, wręcz z każdym lotem. Dzisiejsze latanie było z grubsza bezstresowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś, pierwszy raz od zakupu helikoptera, miałem okazję pogonić go po uczciwym lotnisku modelarskim, a nie kawałku polany otoczonej drzewami.

 

Wrażenia były nad wyraz pozytywne, okazało się, że latanie bez monitorowania przestrzeni dookoła jest dużo przyjemniejsze. No i była okazja polatać sporo szybciej niż zwykle :)

 

Aczkolwiek zaczęło mnie zastanawiać coś innego.

Obecnie startuje w normalu, robię trochę wysokości i przerzucam się w Idle.

Dziś jednak zapomniałem o tym pstryczku i próba przeciągnięcia części plecowej pętli wyszła zadziwiająco stresująco :D

Szczęśliwie jednak - miałem zapas wysokości.

 

Stąd tutaj pojawia się pytanie:

Po co ja to sobie robię?

Tzn. Czy jest jakikolwiek sensowny powód żeby nie startować od razu w Idle?

Nawet czas lotu, przy obecnej konfiguracji, w normalu się nie różni od Idle1 (Idle2 to inna sprawa).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tzn. Czy jest jakikolwiek sensowny powód żeby nie startować od razu w Idle?

Nawet czas lotu, przy obecnej konfiguracji, w normalu się nie różni od Idle1 (Idle2 to inna sprawa).

 

 

 

Jak masz regulator z dobrym soft startem to na pstryczku zaprogramuj hold<--->idle i po sprawie.

Ze zwykłym regulatorem jak byś od razu idla załączył to siła łopat by Ci model obróciła z dwa razy na płaskim terenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.