-
Postów
5 478 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
14
Treść opublikowana przez madrian
-
W celu kompensacji wektora sił reakcji silnika. :wink:
-
Drogi panie Majorze. Dobór silnika do modelu, to zagadnienie "ciut" szersze niż tylko to, ile ten silnik ma ciągu. Ważna jest charakterystyka modelu, masa silnika, wymagane śmigło, prędkość obrotowa. Sławko ma rację. Nie buduje się modelu do silnika. Silnik z Bety nadaje się do takiego modelu jakim jest Beta - czyli dużego motoszybowca, do latania spokojnie na wietrze. Dobór silnika do Ultrona, opisano na forum wiele razy. Spokojnie znajdziesz silnik za ok 30zł. Poczytaj tematy o tym modelu i zobaczysz co kto wkładał do środka, z jakim śmigłem etc. Do napędu tego modelu chętnie używane są popularne Emax-y wolnoobrotowe. lub małe "Dzwonki". Śmigła w zależności od silnika zwykle z zakresu 8-10" Ultron to także odmienny model od Spittfire'a, czy to ESA czy makietowego. W konsekwencji do trzech, tak różnych modeli potrzebujesz trzy różne silniki. I jeszcze masa. Do modelu o masie 300g, nie wsadzisz silnika o masie 60g. Podobnie do modelu 900g nie włożysz silnika o masie 30g. Pozostaje też kwestia mocy. Ogólnie napęd do modelu dobiera się kompleksowo. Śmigło i silnik, dobrane do charakterystyki modelu, do tego dobiera się regulator, a do całego zestawu pakiet, zwracając też uwagę, czy kompletny zestaw jest w stanie dać się unieść przez płatowiec.
-
Dzisiejsza sobota na działce była pracowita. Ale około 17:00 można było odetchnąć. Wyszedłem na balkon, popatrzyłem w dal... Cisza. Ani jeden listek nie drgał na wietrze. Żaden zefirek nie pieścił twarzy. Szeroka zasłonka Cirrostratusów zakryła niebo. Poniżej duże, lecz pojedyncze cumulusy wisiały bez ruchu. Jakiś Boeing pracowicie orał niebo ponad Cirrusami, w dalekiej drodze na wschód. Ideał... Popatrzyłem na ten sielski obrazek, na czekającą robotę i powiedziałem ... no wszyscy wiemy co można w takiej chwili powiedzieć. Złapałem walizki ze sprzętem, profilaktycznie zabrane z domu, szarpnąłem bialutką Betę oplątaną siecią kabli ze sprzętu wywiadowczego, napchałem samochód tymi gratami, dorzuciłem pieska, co by pilnował kretowisk i po raz drugi wygłaszając w/w kwestię pojechałem na pole. 5 minut później dzielna Vectra pokonała wiejski asfalt (wiejski w sensie, że przez wieś idzie, jakość całkiem miejska była. W tym roku na wiosnę kładli ) i wjechała na drogę przez pola. 2 minuty później pokonała wertepy i zaparkowała na stałym miejscu, gdzie na polu są już 4 wgłębienia od opon. Piesek poszedł gonić krety, tudzież inne koszmarki, a ja spokojnie zacząłem montować sprzęt. Początkowo złożyłem model, sprawdziłem i chciałem już go puszczać, ale pomyślałem - czemu nie? Odłożyłem Betę, wyciągnąłem walizkę z namalowanym okiem. Następne kilka minut i stacja odbiorcza zabłysła siedmioma calami chińskiej "Manty". Włączyłem model, kamerę i szykuję się do startu pod wiatr... Ale tu zawód. Cisza. Idealna cisza w powietrzu. Zero wiatru. Dosłownie spokój grabarza. Nie pozostało nic innego, jak puszczać model tam, gdzie najwięcej miejsca i najmiększa trawa. Wyrzut, gaz na full. Nie podparta wiatrem Beta mocno opadła, ale 30cm nad ziemią zadarła nosek i poszła w niebo. Jeszcze chwila prowadzenia wzrokiem i przeskok na ekranik. Lecimy. Szeroki zakręt na wznoszeniu. Obraz idealny. Antenka I-V to był świetny patent. Szerokie koło, jedno, drugie. Wysokość nie taka duża, może ze 150m. Wystarczy. Gaz na zero. Zapada cisza. W szybowaniu widać, że nieco źle wyważyłem model tym razem. Pakiety za bardzo na przód i Beta ma tendencję do pochylania nosa. Ale niedużo. Bez problemu da się skorygować sterem. Nadal cisza w powietrzu. Mimo wysokości. Żaden wiatr nie spycha modelu. Leci jak po sznurku, tam gdzie chcę. Szybuję ponad polami, zalanymi czerwieniejącym światłem słońca. Cienie pomału się wydłużają. Słyszę, jak mija mnie model, szumiąc lekko skrzydłami, tnącymi powietrze. Opadanie jest dość spore. Ciepłe, nieruchome powietrze nie podtrzymuje najlepiej Bety. Za to prowadzi się idealnie. W kamerze czubki drzew zaczynają się zrównywać z horyzontem. Silnik w ruch i kolejne wznoszenie. Tym razem próba wejścia na większą wysokość. Za punkt nawigacyjny wybieram słońce. Obraz nieco ciemnieje, ale widać linię horyzontu. Lecę w górę. Nadal żadnego wiatru rzucającego modelem. Co pewien czas, zakręt o 180* ze spojrzeniem na okolicę. I dalej w górę. Drobne zakłócenia. To znak, że model jest niemal nad bazą. Słyszę go. Rzut oka w górę. Nic nie widać. Dopiero po chwili błysk na niebie. Malutki krzyżyk przechodzi wysoko nad głową. Wizualnie byłby kłopot już z prowadzeniem. Znów patrzę na ekran. Kolejny zakręt pod słońce. Model idzie w górę cudownie. Wystarczy. Na oko - z 300m. Bywało wyżej, ale co tam. Silnik staje. Znów idealna cisza. Lekko opuszczam nos i... :shock: Nie poznaję okolicy! Zaraz droga - jest. Ale co tu robi las? I gdzie jest wieś? Panika pomału zakrada się w serce. Spokojnie. Model nadal słucha nadajnika. Nie jest źle. Zakręt w poziomie. Szukam znajomych punktów. Ale nie widzę. Dopiero po chwili widzę na ekranie dym z komina. Ale nie po tej stronie. Zaraz zaraz... Już wiem! Przeleciałem za baczną drogę. Jestem około kilometra od bazy. Teraz poznaję las przy innej drodze niż myślałem. Lecę wzdłuż niej. Już się znalazłem. Malutki, wysoki budynek w lesie - szkoła. Zagroda obok - gospodarstwa, za które nie przelatywałem. Są jakieś 500m od bazy. A ja jestem daleko za nimi. Wysokość duża. Widać pole na którym powinien być samochód. Ale z tej odległości drzewa to tylko punkty. Trochę mnie poniosło. Zamiast wracać prosto nad bazę. Odbijam lekko w bok. Beta połyka przestrzeń. Ziemia rośnie. Nadal cisza w powietrzu. Czuję jak komary siadają na łydkach. Jakoś je odganiam drugą nogą. Beta dolatuje do wsi. Widzę już swoją działkę. Charakterystyczny czerwony dach domu. Takiego koloru nie ma w całej wsi. Od bazy do domu jest ok. 700m. Mierzyłem kiedyś Google Earth. Diabeł mnie podkusił. Włączam silnik na 1/3 gazu. Zatrzymuję opadanie i lecę na tym samym poziomie. Nad działką zataczam krąg w stronę bazy. Po chwili znów wracam nad działkę. Nie odważyłem się zejść niżej niż ok 80m. Po drodze jest mały lasek. Bałem się zakłóceń. Zakręcam w stronę bazy. Nabieram trochę wysokości. :ass: ściska żal, że to się nie nagrywa. Byłby piękny film. Pozostaje cieszyć się chwilą. Wracam nad bazę. Odrywam oczy od ekranu i widzę jak zbliża się Beta, świecąca białą, diodą na przedzie. Oprócz tego zielona i czerwona na burtach i niebieska pod ogonem. Ale jest za jasno na takie wizualizacje. Czas na trochę zabawy. Znów spojrzenie na ekran. Ostry zwrot (jak na taki motoszybowiec), z uniesieniem dzioba i zmianą kierunku w najwyższym punkcie. Prawie jak myśliwiec. Teraz niskie przeloty koło bazy. Pies położył się w trawie i wodzi wzorkiem za nadlatującym modelem. Dzisiaj był to jego czwarty spacer, a nie chodzi na krótsze niż 3-4km. Ma już trochę dość. Kiedy jest w pełni sił, w takich wypadkach usiłuje gonić model. Tym razem psinka tylko patrzy się, jak przed nosem, 2m nad ziemią mija go "wielki ptak". Widok na ekranie prześliczny. Niskie kupki siana nie zwiezionego z łąk, przy niskim przelocie wyglądają niczym górskie pasmo. Szerokie pole, otoczone drzewami daje jednocześnie dużo miejsca na latanie i punkty odniesienia w postaci zielonych "ścian". Jedyne co zmusza do uwagi, to bliskość linii WN. W kamerce, na małym ekranie nie widać pod słońce przewodów. To trochę ogranicza pole manewru, do "bezpiecznej" części pola. Ale nadal mam sporo miejsca. Rzut oka na nadajnik. 8 minut pracy silnika. Pakiet ma jeszcze sporo mocy, ale profilaktycznie ograniczam się do 10 minut. Nie chcę by moja platforma latała aż do "odcięcia". Taki drobny środek bezpieczeństwa. Pożegnalne wznoszenie. Bez szaleństw. Ot łagodne kółeczko pod niewielkim kątem. Gdy licznik wybija "dychę", zatrzymuję silnik. Nie jestem wysoko. Na oko nie ma nawet "setki". Ale blisko. Odlatuję szerokim kołem. Przechodzę z zachodu na północ od bazy i zawracam w jej stronę. Baza czyli moja Vectra to ciemna kropka na czerwonozłotym polu. Celuję kilka metrów w bok, tam gdzie stoję ja, pilot. Ślepię w monitor i podchodzę na podglądzie. Trochę za szybko. Model mija bazę pół metra nad ziemią. Odrywam oczy od ekranu i patrzę na model. Błąd. Lotka lekko drgnęła. Z głuchym "łup", Beta uderza nosem w ziemię. Kabinka odpada. Podchodzę do modelu. Cały, dzięki bogu. Odpinam pakiet od kamery i od modelu. Ten drugi cieplusi. Dla zasady sprawdzam jeszcze temperaturę silnika i regulatora. Metodą NWP... Na wskazujący palec. Nawet gorące, ale bez przesady. Nie więcej niż 60*C. Zbieram model. Zwijam stację. Pakuję psa do wozu. Rozglądam się po raz ostatni. Słońce wisi już nisko nad drzewami. Za godzinkę będzie się chować. Powietrze jak było nieruchome, tak niemo milczy. Żadnego wiaterku. Głęboki wdech. Zapach pól przenika płuca. Ostatnie spojrzenie w szerokie niebo. Cirrusy zaczynają się przerzedzać i znika mgiełka zasłaniająca błękit. Głębokie postanowienie - trzeba kupić ze dwa zapasowe pakiety do Bety... :roll: Chwila marzeń o kolejnych wysokich lotach. Solenne przyrzeczenie przed samym sobą - chłopie, załóż wreszcie drugą kamerę z nagrywaniem! 8) I powrót na działkę. Myślicie, że jutro też będzie idealna cisza? :rotfl: Zdjęć niestety nie będzie. Nie wziąłem aparatu... :devil:
-
Akurat rynek aparatur nie jest jakoś specjalnie rozległy. Giganci branży to Futaba, Graupner, Hitec, Sanwa, JR, może jeszcze Spectrum. To jaką aparaturę wybrać zależy od twoich zapatrywań na przyszłość. Jeżeli nie masz w perspektywie rozszerzania działalności modelarskiej, poza łódki - to aparatura 4-ro kanałowa, pistoletowa z komputerem, uznanego producenta - spokojnie ci wystarczy na lata. Można się nawet zdecydować na konkretną częstotliwość. Tak btw, to "stare" 40MHz ma lepszą charakterystykę penetracji przeszkód przy gruncie. A dziś aparatury z syntezą są równie wygodne jak "nowe" cyfrowe. Jeżeli zaś masz w perspektywie poznanie innych typów modeli, to przyda się aparatura uniwersalna - komputerowa o możliwie dużej liczbie kanałów, w uniwersalnym systemie 2,4GHz. Dobrze, by była od renomowanego producenta. Należy też pamiętać, że możliwe jest wymienienie modułu nadawczego w starej aparaturze i w ten sposób "przerobienie" jej na "nową" z zachowaniem pełnej funkcjonalności "starej" ale dobrej klasy. Jeżeli szukasz jakości polecałbym coś Futaby z systemem FASST. Obecnie po prostu nie ma lepszych nadajników kompaktowych. Może w dziedzinie pulpitów wygląda to inaczej, ale na tym się nie znam.
-
Z tym produktem to chciałem powiedzieć, że dla mnie to jak kupowanie pudełka klocków, z których większość jest zamknięta w torebkach na kłódkę i mimo, iż za nie zapłaciłem i je mam, to mogę tylko popatrzeć, a pobawić się mogę dopiero jak dopłacę do ceny kolejny haracz. Ja mam uraz na punkcie takich praktyk handlowych. Cena przy towarze - ja się cieszę, chcę brać a tu mi każą dopłacić jeszcze drugie tyle, żeby ten produkt działał. A jak mam dopłacać średnio 25zł za każdy samolocik, który już w formie programu kupiłem - to mnie po prostu cholera bierze. :wink: Dla mnie to jak kupić zestaw RTF, ale podłączyć serwa można dopiero za dodatkową opłatą. Wg mnie, to po prostu sposób, żeby sprzedać produkt za kilkakrotnie wyższą cenę niż typowa cena rynkowa. Widzisz - tu akurat kwestia Multi mnie nie bierze, bo to tak, jakbyś w przypadku np. IŁ-a, dopłacał za to, żeby latać samolotami "noflyable". Które są też w grze, ale możesz na nie tylko popatrzeć... A dodatki to już osobna sprawa. Dostajesz nowy kod programu. A tutaj, musisz kupić program, ale dopłacić za to, żeby go włączyć... Dla klienta sensu to nie ma. A tak z innej beczki... IŁ-2 znalazłem, ale bez jednej płyty. Więc na razie odkurzyłem LockOn-a... Nalot A-10 też daje emocje podobne jak nalot IŁ-em :mrgreen:
-
Do łodzi wygodniejsza wydaje się aparatura pistoletowa. Masz wtedy prawie koło sterowe i gaz na spuście.
-
RoF fajny, ale niestety nowe samoloty tylko DLC... :? A szkoda, bo z tego co się interesowałem, to naprawdę mocna rzecz pod względem symulacji. A skoro już płacę, to chciałbym pełnowartościowy produkt. Ił-2 CoD (ciekawy skrót swoją drogą... ) tnie się ponoć przez ultrasuperhiper system ochrony biednych graczy, przed epilepsją. Zamiast grać, co tam majstruje przy klatkach, obrabiając je w czasie rzeczywistym... Jakbym nie wiem ilu epileptyków było wśród miłośników gier. W każdym razie, ów proces cudowny żżera więcej zasobów niż Vista po włączeniu Sapera... :devil: Mam nadzieję, że dodadzą po prostu możliwość wyłączenia tego procesu w opcjach, w najbliższych Patchach. :roll: W najgorszym razie, przerzucę tonę śmieci na szafce i odszukam stare IŁ-y... Tylko gdzie ja wsadziłem do nich instrukcje z CD-keyami... :roll:
-
Jeszcze jedną zaletą usterzenia T, jest to iż zwykle znajduje się poza strumieniem zaśmigłowym. Co mogłoby generować różne nieprzyjemne zjawiska.
-
Ciekawe jak będzie ze sterowaniem. Żeby się nie okazało, że LaGG-3 strąca FW-190D, bo ma fotel +5 do komfortu, drążek z gumy +3 do manewrowości i Malowanie "custom" ze sklepu - płatne kartą. Ja mam ochotę ostatnio zainwestować w nowego IŁ-a albo odświeżyć Warbirdsy. Joystick mi się kurzy...
-
Takiego "Orła" to każdy myśliwy zestrzeli, z powinności selekcyjnej... :devil: Brzydkie, nieforemne - mutant jakiś... :wink: A pomysł stary... Już z okazji IWŚ, Niemcy mieli samolocik zwiadowczy w kształcie ptaszka. Też nie pomogło... :devil:
-
Te F-15 to popłuczyny po komentatorze.. Pomylił się i zapowiadał F-15... Co prawda się poprawił za chwilę, ale widać nie usłyszeli wszyscy. :rotfl:
-
Bo jak mówi stare, lotnicze przysłowie": Silnik to nie wszystko... Przyjrzyj się dobrze śmigłu jakie masz założone. Może warto je wymienić na śmigło innego rodzaju lub od innego producenta?
-
Ale pomijając wzajemne animozje z przeszłości... Nie chcielibyście zobaczyć wspólnego przelotu obu maszyn? Tak dla smaczku, ponoć trwa już reanimacja wersji jednomiejscowej LIM-a. Ciekawe, czy kiedyś doczekamy się repliki PZL-37...
-
Ja odnoszę wrażenie, że odkąd zaczęto na pokazach pokazywać i 29-ki i Efki, to specjalnie robią tak, żeby Misie wypadały gorzej... W końcu sprawa polityczna. Nowy zakup musi być lepszy... Z ciekawych jeszcze spraw - nasz wyremontowany LIM. Na ziemi nie podobały mi się nigdy - wyglądają jak ociężałe wieloryby. Ale jak zobaczyć go w powietrzu, to człowiek chciałby sobie taki sprawić... ;D Lata wyjątkowo elegancko. Naprawdę mi się podoba. Na następnych pokazach, chciałbym go zobaczyć w powietrzu, wspólnie z F-86... :jupi: Ależ byłby to pokaz... ;D
-
Miałem cichą nadzieję, że podczas pokazu SU-22, zrobią jakiś mały show pirotechniczny. :wink: Nalot, ostrzelanie ślepakami "celu". Parę petard, świece dymne... :mrgreen: A tak z innej beczki... Jak się wam podobała taktyka :rotfl: walki manewrowej "szesnastek" z "dwudziestkodziewiątkami"? :twisted: :lol2:
-
vowthyn - A ja się z kolei nie zgodzę z tobą. Pierwszy lot to dla nowicjusza ogromny stres. Całkowicie odmienna perspektywa, szalone emocje buzujące w całym ciele, kompletna nie znajomość zagadnienia. Nie możność przewidzenia co się stanie i jak model zareaguje. Twoje porównania są niezupełnie na miejscu, bo piloci pełnoprawnych maszyn, nie zaczynają pierwszych lotów samotnie. Zanim im się pozwoli na samotny lot, mają już za sobą parę, ładnych godzin wylatanych pod czujnym okiem i pewną ręką instruktora, który jest gotów pohamować ich niebezpieczne zapędy. I jest to już dla nich sytuacja w miarę normalna. Tymczasem gro modelarzy jest pozostawionych samym sobie. Szansa na popełnienie błędu jest w tych warunkach bardzo wysoka. Rozbicie modelu w pierwszym locie jest udziałem dominującej części modelarzy. Z tych, którzy tego losu uniknęli, większość rozbiła model w ciągu następnych 2-3 lotów. Zanim nie nabędzie się doświadczenia, łatwo nie tylko wejść w sytuacje trudne, ale też bardzo trudno z nich wyjść. Poza tym, wiele "pierwszych" modeli budowanych jest, nie okłamujmy się, w sposób daleki od ideału. Tu też potrzebne jest doświadczenie. A model wykonany niestarannie to model niepewny, który może zawieść. Początkujący lub całkiem zielony modelarz wtedy nic nie poradzi. Ryzyko rozbicia Pierwszego modelu, niekoniecznie w pierwszym locie, jest na tyle realne, że bezpieczniejszą opcją jest ostrzec przed tym adepta i przygotować go na to, aby nie stał w środku pola "urwując" na modelarzy z pewnego forum, co to go do złego namawiali. Ale by wiedział, że takie rzeczy są normalne i po prostu spokojnie zebrał model, zabezpieczył go i wyposażenie i zajął się jego naprawą. Owszem, możemy namawiać wszystkich do kupna, wielkich, drogich cennych modeli polecać nimi latanie w nadziei, że "może się nie rozbije za szybko". Ale sam powiedz - czy to by było uczciwe? To tak, jakbyś prowadził kurs na prawo jazdy i udawał, że wypadki drogowe nie istnieją. Bo teoretycznie, jeżdżąc zgodnie z przepisami nie powinno ich być. Zatem uczmy TYLKO przepisów i pakujmy ludzi od razu na miasto. Ale teoria to jedno - życie co innego. Dlatego ja wolę wspomnieć, że wypadki jednak istnieją, noszą realne zagrożenie i trzeba się na nie przygotować. Jeżeli się nie zdarzą - bardzo dobrze. Ale jak się zdarzą - to lepiej być przygotowanym i ponieść jak najmniejsze straty.
-
Z definicji pierwszy model się rozbija. :wink: Własnie dlatego polecamy do nauki modele proste i tanie. Stateczność i niska prędkość modelu jest czynnikiem, który może odsunąć kraksę w czasie, ale nie da się jej uniknąć. Ale możesz ją mieć po 5 sekundach, albo po miesiącu. Od ciebie zależy czy posłuchasz, co inni mówią i kraksa będzie autentycznym wypadkiem, czy pójdziesz na żywioł i wtedy będzie wynikiem popełnionych błędów. Samo latanie modelem RC nie jest rzeczą prostą. Nawet czasem przesiadka na inny typ modelu, wymaga nowej nauki. Piękne loty jakie widzisz na filmikach w sieci są efektem wielu długich treningów. A ci, którzy tak ładnie latają, mają też na koncie wiele kraks. :wink:
-
ASW-28 vs Beta 1400
madrian odpowiedział(a) na michalgrabowski temat w Szybowce / motoszybowce piankowe
I porównywalny spadek jakości. Ta chińska podróba Bety ma naprawdę sporo niedoróbek. Cena to czasami nie wszystko. -
Nie... trzeba go przybić osadzakiem prochowym. A jak myślisz? Ale akurat tobie bym tego modelu nie polecał, choć jest prosty w budowie. Lecz jest zbyt narowisty moim zdaniem do pierwszej nauki. Poza tym, mało skomplikowana budowa uczy zbyt mało na temat konstrukcji. Toto np. został opracowany tak, żeby początkujący modelarz łatwo poznał wiele technik konstrukcyjnych, które później jeszcze wykorzysta przy innych modelach.
-
Graupner MX-16s- jak wyłączyć silnik przyciskiem
madrian odpowiedział(a) na Chriss temat w Aparatury RC
Wypuszczaj model, z ręką na gazie. Jeżeli model jest prawidłowo wyważony i ustawiony, to po wyrzucie powinien lecieć prosto. Po to się robi testy wyrzutu bez silnika, przed oblotem. Dodatkowo, jeżeli trzymasz rękę na drążku od sterów, i ręka ci drgnie przy wyrzucie, to wprowadzasz niepotrzebny ruch sterami, który w fazie startu może mieć przykre konsekwencje. Zwłaszcza przy szybkim i zwrotnym modelu. Bierz przykład z pilotów morskich - start jest automatyczny. Dopiero po wyrzuceniu samolotu w powietrze, wolno im przejąć stery. Własnie po to, żeby nie przeszkadzali maszynie w równym locie. A tak, model się spokojnie rozpędza, utrzymując swoją stateczność naturalną. Masz czas przejąć stery i reagować na to, co się dzieje z modelem. -
Graupner MX-16s- jak wyłączyć silnik przyciskiem
madrian odpowiedział(a) na Chriss temat w Aparatury RC
Dokładnie. Łatwiej cofnąć drążek, niż odrywać rękę i szukać przełącznika. -
To trochę mylące określenie... Powiedzmy: w modelach o dużym obciążeniu powierzchni nośnej. Nie koniecznie muszą być to modele duże i ciężkie.
-
I jak tu nie tracić cierpliwości, powiedzcie? A wystarczyło :szukaj: i proszę... http://pfmrc.eu/viewtopic.php?t=36418&highlight=guppy A zapewniam, że to nie jedyny temat na naszym forum.
-
Delta z depronu w 120minut
madrian odpowiedział(a) na bzik4 temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Kiedy pokazał sie Spectrum, miał status dzisiejszej Turnigy 9X... Ultra tania aparatura kompaktowa, w dodatku "nowoczesna cyfrowa". 600zł, zamiast 1200... I jak widać - Cudu nie było... :twisted: Był za to wstyd na cały świat. I też nie od razu. Problemy z odbiornikami serii AR... Kosmiczne ceny i monopol na DSM2 A potem pojawia się Turnigy - 300zł zamiast 600... Widzisz schemat? :wink: