-
Postów
5 478 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
14
Treść opublikowana przez madrian
-
To niech każdy założy sobie własne konto. Nie ma limitu jedno konto, na jedno koło. Bo tak wprowadzacie potężne zamieszanie. Już obecnie użytkownik "Cacu24" kojarzy się z mało rozgarniętym dzieciakiem i zbiera serię ostrzeżeń. Już mało do bana nie brakuje... Chyba, że wstydzicie się własnej tożsamości.
-
A - A skąd wiesz, że to nie są modele dla ciebie? Tak się składa, że są właśnie dla ciebie. Są małe, łatwe do budowy. Plany Toto są w PDF-ie wystarczy normalna drukarka i posklejanie kartek razem. Zefirka planów nawet nie trzeba - wystarcza linijka, ekierka i ołówek. Plany się kreśli wprost na piance. Prostszych modeli po prostu nie ma. B - Poszukaj sobie miejsca, gdzie będziesz miał dużo miejsce do latania. Nawet jeżeli oznacza to wycieczki rowerem kilka kilometrów za miasto. Modelami nie wolno np. latać po osiedlu lub nad zabudowaniami. Potrzebne, szczególnie dla początkującego, jest szerokie, otwarte pole, pozbawione przeszkód. Modelami nie steruje się łatwo. I na pewno nie jest to tak łatwe jak się zdaje patrząc na filmy z sieci. Po drugie - model może wyrządzić poważne szkody. Jest w stanie mocno zranić człowieka, uszkodzić karoserię samochodu, czy nawet dach domu. I trzeba brać to pod uwagę, szczególnie jeżeli nie masz doświadczenia i możesz łatwo utracić kontrolę nad modelem. C - Pała z czytania ze zrozumieniem. Pała z matematyki. Nie będę ci pisał po raz TRZECI, co to jest HIPS, bo jest :google: Ani do czego się nadaje. Wybacz, ale po prostu odczuwam objawy alergiczne, jak ktoś się zafiksuje na bezsensownym rozwiązaniu, a od innych oczekuje nie fachowej porady, a jedynie potwierdzenia własnych wymysłów. Co do kosztów - Widzisz jakiej grubości jest tworzywo, które chcesz kupić? To 1mm Do budowy modeli, zwykle używa się pianki 5mm. Arkusz HIPS kosztuje na tej aukcji - 26zł Pięć razy grubszy - kosztowałby 5 razy tyle. Plus koszt wysyłki - 22zł Arkusz pianki kosztuje 4zł. a CAŁA paczka 10 arkuszy - 40zł. Paczka starcza na wiele modeli. A można go kupić wszędzie, w całym kraju i osobiście - bez płacenia za przesyłkę. Nie wiem, gdzie uczą matematyki na takim poziomie, że 26+22 jest mniejsze niż 4, ale jakby co przeproś nauczyciela za marnowanie jego czasu na lekcjach. Jeżeli chcesz się modelarstwie kierować wyłącznie kosztami (i to akurat wg bardzo dziwnej logiki) to raczej nie jest hobby dla ciebie. Tu niestety trzeba wyłożyć sporo gotówki. Jeżeli ty masz problem, że chcesz uniknąć płacenia 8zł (bo tyle kosztuje realnie pianka na np. Zefirka (2 arkusze), to zrobisz jak trzeba będzie wydać 40zł na silnik, 70zł na regulator, 40zł na serwa, 60zł na pakiet i 200-300zł na aparaturę? Albo zamiast budować model RC, zbuduj sobie swobodnie latający - np. gumówkę. D - Doświadczenia nie masz. To tak, jakbyś dowodził, że umiesz prowdzić samochód, bo tata ci dał potrzymać kierownicę i ci fajnie szło, póki w mur nie wjechałeś... :wink: Nie na tym to polega. E - Majsterkowanie się przyda. Ale skoro masz kolegę, modelarza obok - to poproś go o pomoc. Możecie przecież zbudować dwa modele wspólnie. Choć ogólnie odnoszę wrażenie, że bardziej ci zależy na zaimponowaniu koledze i pokazaniu mu, że ty nie musiałeś kupować modelu, bo "sam" go zrobiłeś w garażu, niż na modelarstwie. To raczej dziecinne. Dlatego szukasz "dziwnych" materiałów, nie zwracasz uwagi, na to co inni piszą, nie chcesz prostych modeli do nauki, tylko "imponujące" skomplikowaniem. Określ się, czego ty właściwie chcesz? Tak szczerze. Lawirując nic nie uzyskasz. A co mi tam po raz trzeci, tym razem na odpowiednim poziomie: Hips bzitki, HIPS be, didia nie rusza be HIPS, HIPS ne dobry. Dobry Izooflor, Arbitron dobry, damy Cacu depronek. Depronek dobry dla Cacu... :devil: Czy tym razem Cacu zrozumiał? Czy jeszcze zejść z poziomem? Poza Depronem jest jeszcze modelarstwo klasyczne - listewki, papier, klej. Poszukaj sobie planów Wicherka 10. Dobry model dla początkujących, choć nie tak tani w budowie i trudniejszy w naprawach. Ale zaimponuje koledze.
-
Delta z depronu w 120minut
madrian odpowiedział(a) na bzik4 temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Może zburzę twój światopogląd, ale i tak się w końcu dowiesz: Święty Mikołaj nie istnieje. Nikt nigdzie na świecie nie daje nic za darmo. Jeżeli gdzieś pojawia się produkt WYRAŹNIE tańszy od średniej ceny rynkowej danego typu produktów, to nie ma cudu. Jest to po prostu produkt gorszy. Żeby obniżyć cenę, trzeba obniżyć koszty. Jak obniżamy koszty, to kupimy gorszej jakości materiały i zamontujemy je w prostszy, ale mniej pewny sposób. Turnigy nie zrobiło nikomu prezentu i nie dopłaca do produktu, żeby się ludziska cieszyły. Po prostu użyli "ciut" tańszego plastiku, "ciut" mniej precyzyjnych elementów, "ciut" mniej trwałych. To ciut to są czasem centy na kilogramie, ale przy masowej produkcji idą tego tony - i robią się tysiące dolarów różnicy. A że plastik się szybciej złamie? Że potencjometr się szybciej wytrze? Przecież mikron węgla mniej - to realne pieniądze. Ale dla klienta ten mikron może mieć kiedyś decydujące znaczenie. Podobnie jak np. różnica tolerancji elementów elektronicznych. 0,02, a 0,05% niby nie dużo, ale cena za podobny rezystorek czy kondensatorek - znacząca. Podobnie jak wypadkowa niezawodność całego urządzenia. Każdy "bajer" podnosi cenę - więc trzeba ją jakoś zbić na czymś innym. Mało tego - za jakiś czas trzeba by sprzedać następny produkt, więc nie mogą sobie pozwolić na to, żeby twoja aparatura działała wiele dłużej, niż przewiduje to gwarancja. Bo nie kupisz wtedy nowego modelu. Jeżeli coś w sklepie kosztuje 50$, to koszt wytworzenia MUSIAŁ być niższy, bo producent też chce zarobić. Zastanów się tak sensownie - czy kupiłbyś za 50$ wszystkie elementy potrzebne do montażu aparatury, za 50$ a nawet mniej? I to elementy DOBREJ jakości. Widzisz - drewniany stołek to prosta konstrukcja. Można go zrobić z dębiny, albo z sosny i też będzie spełniał swoje zadanie. Można się więc zastanowić, po co kupować droższy? Odpowiedź zwykle pojawia się po pewnym czasie używania stołka. Bo Dębowy będzie z nami do późnej starości, a z sosnowego szybko zrobią się wiórki. Można wtedy powiedzieć "przecież to tanie, kupię drugi". Tylko, że rozleci się ten drugi, trzeci i dwudziesty, a dębowy będzie nadal stał. A jak podliczysz koszty, to się okaże, że za te sosnowe wydałeś dużo więcej niż za jeden dębowy i do tego masz stłuczony tyłek, od załamujących się stołków. Dlatego oszczędności na "tanich" rzeczach są tylko pozorne. I stąd ich popularność. Przynoszą po prostu większe zyski, przy niskich kosztach, a ludzie głupie dalej kupują "tanie". Tak jest wszędzie. Nie tylko w przypadku aparatur. Żaby docenić jakość, trzeba najpierw kupić dobrą rzecz. I wtedy dopiero się człowiek zastanawia, czemu był tak głupi i brał te g... do ręki, z dolnej półki. Tania rzecz w końcu cię zawiedzie, a w przypadku aparatury straty będą znaczne i nadejdą znienacka. Co więcej, móżesz nawet uznać, że to była wina modelu lub ciebie i za jakiś czas znów stracić kolejny model. A wtedy "cena" aparatury mocno podskoczy. -
Tu masz dobre ujęcia: http://www.youtube.com/watch?v=nC7Pu5N76iM http://www.youtube.com/watch?v=iQo1reWsw0g A tu ostateczny dowód... :wink:
-
Jako modelarz, naucz się poprawnego nazewnictwa. W przeciwnym razie przeżyjesz wiele nieporozumień. Dla nas słowo "awionetka" jest jak Matrix - nie istnieje. Jak by coś, to są konkretne typy konstrukcji lotniczych. Po pierwsze - powiedz, co to za plany. Po drugie - poczytaj, jakie modele są polecane dla początkujących. Nie każdy model jest identyczny, bo modele to nie zabawki. Są takie, na których można się nauczyć latać, i takie, na których próba nauki przez niedoświadczonego pilota skończy się mało przyjemnie. Są też modele, które mogą być niebezpieczne dla użytkownika i wymagają bardzo dużej wiedzy i ostrożności. Kierowanie się "wyglądem" modelu, czy np. popularnością oryginalnej konstrukcji - jest poważnym błędem. Powiedz jaki to model. Jeżeli jest to model dla ciebie zbyt zaawansowany, polecimy ci taki, który dasz radę zbudować. Nie szarżuj, że "ty" jesteś "the best" i zrobisz wszystko... Nie zrobisz. Wydasz tylko kupę kasy, zmarnujesz wiele czasu, nic nie osiągniesz i rzucisz to w diabły. Modelarstwo wymaga ostrożnego wchodzenia na drabinę kariery - po jednym szczebelku. Jak spróbujesz wskoczyć na samą górę, to możesz złamać nogę.
-
Delta z depronu w 120minut
madrian odpowiedział(a) na bzik4 temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Jakości... A za "Pana" stawiasz wszystkim pączki. :twisted: -
Bartek - To JEST samolot. Konkretnie - 4 silnikowy. Nad Cuzco przebiega korytarz powietrzny, którym latają maszyny z NY do Limy. Kolor ognisty, jest spowodowany zachodem słońca. Wyraźnie widać silniki i podwójną smugę kondensacyjną. Ciemna "masa" miedzy smugami, to cień jednej z nich. Uploaded with ImageShack.us A to może być A380. Zostawia dość szeroki odstęp między bliźniaczymi smugami. Ale generalnie wiele zależy od warunków na wysokości lotu. Potrafią mocno zmienić wygląd smugi.
-
Bartek - To JEST samolot. Konkretnie - 4 silnikowy. Nad Cuzco przebiega korytarz powietrzny, którym latają maszyny z NY do Limy. Kolor ognisty, jest spowodowany zachodem słońca. Wyraźnie widać silniki i podwójną smugę kondensacyjną. Ciemna "masa" miedzy smugami, to cień jednej z nich. Maciek - A widziałeś ty kiedyś loty VFR, po zachodzie słońca? :wink: Chyba, że w twoim aeroklubie lata się w noktowizorach 4 generacji. :twisted:
-
Delta z depronu w 120minut
madrian odpowiedział(a) na bzik4 temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
No cóż... Turnigy to nie jest "średniej klasy" nadajnik. :wink: Budżetowy - tak. Ilość bajerów w niej jest imponująca, ale nie chodzi tylko o "bajery". To co ważne, skrywa się głębiej. :wink: -
Wymajstrowałem takie coś: http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic2075007.html Daję link, bo nie chce mi się przeklejać zdjęć. A tak, każdy sobie poczyta sam. Może się przyda. :wink:
-
Popraw błędy, bo zaraz ci ktoś wytknie ten półmetrowy kołpak... :wink: W przypadku śmigieł składanych, kołpak nie liczy się. Jeżeli producent silnika podaje śmigło 9x5 - kupujesz łopatki 9x5 i montujesz. Bez przejmowania się kołpakiem. Kołpak nie jest elementem czynnym i nie stawia wielkiego oporu w czasie ruchu.
-
Przy czym za kształt końcowy odpowiada siła i kierunek docisku, a nie wzajemne spasowanie krążka polerskiego i surówki szklanej. Inaczej mówiąc - to operator odpowiada przy obróbce optyki za efekt ostateczny. Dlatego soczewki robione mechanicznie (maszynowo i seryjnie) mają opinie "średnio kiepskich". A te ręcznie obrabiane mają zaś niebotyczne ceny.
-
Błędy typowe dla projektu. Błędy w rysunkach - nie tam dziury, gdzie być powinny być wpusty. Nie przemyślałem miejsca na serwo kierunku, które kolidowało z silnikiem. Nie poprawne złożenie skrzydeł, dwuczęściowych. itp. W wersji drugiej poprawiłem błędy projektowe i zrezygnowałem ze steru kierunku. Bardzo chciałem zrobić powierzchnie sterowe na dolnych skrzydłach, ale zrezygnowałem. Chciałem mu zrobić uproszczone sterowanie typu Delta, na tylnych lotkach. Kadłub robiłem przestrzenny o prostokątnym przekroju. Skrzydła z płyty depronu, jak w MK-34, wzmocnione prętami węglowymi. Prototyp nawet szybował, ale nawet na pusto (sam depron) miał potężną tendencję do zadzierania. Początkowo chciałem mu zrobić podwozie klasyczne, ostatecznie zdecydowałem się na "rowerowe" podwozie oryginału. I tak miał lądować na trawie lub do ręki. Muszę dokładnie przemyśleć koncepcję samego modelu. Moim celem było odwzorowanie konstrukcji w możliwie prosty i schematyczny sposób, bez uciekania w makietę. Ot prosty model na kilka wieczorów do spokojnego polatania. Chyba jednak zdecyduję się na wersję 3 i zrobię lotki, na osobnych kanałach do testów lotności i różnych konfiguracji sterowania. Pewnie w przyszłości wrócę do niego, ale na razie mam dwa inne prototypy na warsztacie. I chcę je dopracować tak, by móc udostępnić plany dla ogółu. Może to nie będzie RWD, ale mam nadzieję, że ktoś z nich skorzysta. Największe problemy to zbyt mało czasu. I tak śpię tylko 6 godzin na dobę, a się nie wyrabiam . A do tego chcę zrobić przeróbkę słynnej Delty 120min. Projekt praktycznie tuż przed cięciem pianki i listewek. Taki napad umysłowy sprzed kilku dni. Może zdziwić kilka osób moja koncepcja tego modelu... :crazy: :mrgreen:
-
Jadę, ale nie umiem podać terminu sobota, niedziela, poza tym, że wyjazd ok 5:00 rano najpóźniej. Chcę być tuż przed otwarciem o 8:00 bo potem będzie masakra zaparkować pojazd. Wyjazd powrót prawdopodobnie ok. 17:00, bo się robi masakra, żeby dotrzeć do wylotówki.
-
Mój pierwszy kombat - Supermarine Spitfire Mk IX
madrian odpowiedział(a) na K(ae)M temat w Modele ESA
Spitfire łatwy w pilotażu nie jest, ale jak go już opanujesz i się z nim oswoisz będzie bardzo wdzięcznym myśliwcem. Problem w tym, żeby zdążył go opanować, nim go rozwali na wiórki kokosowe. :wink: -
Jakiś czas temu zacząłem budowę sylwetkowego, depronowego Stratosa ok. 1,2m. Pierwszy prototyp miał zbyt wiele błędów projektowych i wisi mi na półce w stanie mocno surowym. Kiedyś na którymś z moich zdjęć był widoczny w tle. Drugi ma postać szablonów naklejonych od paru miesięcy na płycie depronu. :wink: Zająłęm się innymi projektami i jakoś do tego dziwoląga straciłem serce. Tak naprawdę muszę na spokojnie przemyśleć jeszcze założenia projektowe. Mimo małych rozmiarów oryginał ma dość skomplikowane sterowanie. Dublowany ster kierunku na wspornikach skrzydeł, lotki na dolnym płacie, pracujące pod dużym kątem - ster wysokości. Sama konstrukcja nie zyskała wielkiej popularności. Na pewno będzie problem z wyważeniem - krótka i szeroka z daleko w tył wysuniętym silnikiem. Ale wiem, że Stratos jest też sprzedawany jako model RC w chińskich sklepach. Widziałem go parę razy.
-
To tak jak ja. Choć straszą mnie w pracy, robotą w sobotę :evil: Ale na Radom zawsze starałem się rezerwować 2 dni. Planowo - sobota. Gdyby nie wypaliło - niedziela.
-
Ważne, Matkas, abyś zaspokoił siebie. :wink: Ja jestem tylko impulsem do naszego wzajemnego coming out-a. Jak widzę, parę osób już znalazło bratnie dusze. Okazuje się, że wielu z nas łączy coś więcej niż tylko pasja do modeli. :jupi: ZZRadek - Na iwebie bywam teraz rzadko. Częściej wpadam na strzelecką.net - Jakoś atmosfera milsza. Zapraszam także.
-
Często się zdarza, że mamy więcej, niż jedno zainteresowanie "pozalekcyjne". Proponuję przedstawić te, które nie są związane z szerokim wachlarzem modelarstwa. Kto wie, może ktoś się zainteresuje jeszcze czymś? Wszak im więcej zainteresowań, tym człowiek bogatszy duchem i weselszy. Przy czym pomińmy hobby wspólne dla wszystkich, czyli kobiety (albo chłopy - ja tam nie gustuję, ale ponoć Unia każe ), wino i śpiew. No może to ostatnie niech zostanie... Ja osobiście również mam kilka zainteresowań, jakie staram się wplatać w smutne życie. Moją pierwszą wielką miłością było nurkowanie w masce i rurce. Teraz się to nazywa snorkeling. Zaczęło się dawno, dawno temu, jak pierwsi członkowie naszego forum, wzdychali jeszcze do nadajników typu "pilot" na wystawie w składnicy harcerskiej... Pływać umiałem. Ale się tak zdarzyło, że wpadając do Sportowego w poszukiwaniu dętki do roweru (wtedy trzeba było takich rzeczy szukać nawet w pralni chemicznej), ujrzałem na półce 3 sztuki ruskiej maski do nurkowania. Przy czym, zaznaczam - to był trochę inny produkt niż myślicie... Wyglądało to to, jak denko od słoika, z gumowym kołnierzem. Ale wówczas to był rarytas. Od tamtej pory, nie wyobrażam sobie wakacji bez wody. A bez traktora mnie z ładnego jeziorka nie wyciągnie... :wink: Dziś mam już zupełnie inny komplet ABC jak to mówią nurkowie, ale pasja ta sama. Najlepse jest to, że nie potrzeba do tego szkoleń, kursów, bycia supermenem. Tylko czystej i ciepłej wody. Drugą wielką miłością, niestety dziś nie kontynuowaną, było szmaciarstwo. Zaczęło się w latach 90-tych, w czasie wakacji w zakopanem. Otóż, wracając ze szlaku, zobaczyłem jak na pole spada spadochroniarz pod Nosalem. Po nim następny i następny. A samolotu nie było... Poszedłem i wróciłem z pod Nosala dopiero ciemnej nocy. Tak się zaczęła miłość do paralotni. Ale musiałem trochę zaczekać. Okazja trafiła się na studiach. Szkolenia organizował klub studencki. Lecz niestety odwołali kurs. Byłem tak napalony, że poszukałem na szybko innej szkoły (w Warszawie nie było za bardzo w czym wybierać - były aż dwie poważne) i Tak znalazłem się na polach pod Zegrzem, gdzie do żywego mięska zdarłem sobie kostki w butach spadochroniarskich (nie próbujcie biegać w nowych butach z cholewami) i rozpocząłem pierwsze treningi. A potem była słynna górka na Ursynowie i pierwszy lot. Może z 30m w lini prostej i 3m, nad ziemią. Ale przeżycie było potężne. Niedługo potem pierwsze loty na holu i wreszcie utęskniona licencja L+H. Byłem szczęśliwy, miałem jeszcze kasę na kupno kasku... Lecz niestety studia wykluczyły możliwość zakupu sprzętu w całości, a bez tego o loty było trudno. A parę miesięcy później UL zmienił przepisy i moja wytęskniona licencja jest już tylko miłą pamiątką. Ciągle mam nadzieję, że wolne z 10k pojawi się w portfelu i wrócę do tego sportu. :rotfl: Wybaczcie, ale tego przeżycia w powietrzu, gdy wisi się samemu tylko na dwóch linkach, 200m nad ziemią - nie można opisać. To tylko można przeżyć. Spokój absolutny. A te widoki... Stąd mój pęd do rozwijanai się w FPV. Marna to namiastka, ale pozwala się poczuć choć trochę wolnym jak ptak. Kolejną moją pasją stało się strzelectwo pneumatyczne. Sport starszy tak naprawdę od broni palnej o wiele, wiele lat. Wiecie, że "Wiatrówek" używał Aleksander Wielki podczas podboju Persji? No nie były jakoś bardzo skuteczne, oraz pełniły rolę artylerii, ale były. W średniowieczu i renesansie, wiatrówki były wunderwafen ówczesnych lat. Były lepsze niż muszkiety. Niestety też tak drogie, że stać było na nie tylko królów i magnatów. Ale dzięki temu można dziś oglądać je w muzeach. W XVIIw, za jedną wiatrówkę, można było wystawić całą rotę muszkieterów. A w XVIII/XIXw. Austria posiadała jedyną na świecie formację strzelców pneumatycznych. Ta broń była tak skuteczna, że Napoleon rozkazał każdego Austriaka złapanego z wiatrówką, wieszać na miejscu i bez sądu. No, ale nie powinni byli próbować zamachu za pomocą wiatrówki - pewnie sta ta awersja... Wiatrówek ostatnio u nas pełno. Choć większość gorsza nawet od 2 kanałowych helików IR z marketu. Nie mniej jest to już sport powszechnie dostępny i legalny. Przed postkomunistycznymi zmianami w ustawie, na wiatrówkę trzeba było mieć zezwolenie na broń palną. Ale od paru lat sytuacja znormalniała. Sam sport jest zadziwiająco bogaty. Istnieje co najmniej 6 oficjalnych dyscyplin strzelectwa penuamtycznego - każda jest inna, stawia inne wymagania strzelcom i sprzętowi i daje odmienne emocje. Podstawową konkurencją jest strzelectwo Field Target (FT). W tej dyscyplinie, strzelec musi w określnym czasie, zestrzelić określoną liczbę celów. Może w tym celu używać dowolnego sprzętu. A to oznacza, że w tej dyscyplinie znajdziemy sprzęt, na którego cenę, modelarz padłby na zawał. 3000$ za silnik to dużo? Dajcie 5000$ za celownik do wiatrówki... :devil: Cele w FT są bardzo specyficzne - są to... zwierzątka. NIestety dla myśliwych - metalowe. Specjalne figurki w ksztacie zwierząt mają w środku specjalny otworek, tzw, kill zone. Jej trafienie powoduje przewrócenie figurki. Po pociągnięciu za sznurek - podnosi się ona do powtórnego strzału. Jest kilka dystansów, na każdym "Ustawowo" stawia się inne zwierzę. Najdalszy dystans to "DZik" - 50m. Jego KZ to kółko o średnicy 40mm. Dla porównania biatlonista strzela na takim dystansie do celu 45mm. Ale KZ może być regulowana. nawet do 25mm. A to już wyzwanie. A powstawały nawet indywidualne ffigurki o KZ równym średnicy śrutu - to dla hardcorów. :wink: Dystanse są duże, jak na wiatrówki bez zezwoleń. Śrut mały i lekki. Cel bardzo mały. Wymusza to bardzo dokładne celowanie i techniki strzeleckie (już nie wspominając o jakości sprzętu). Ilość strzałów też jest ograniczona. Dyscyplina dla prawdziwych mistrzów. Celowniki do takich wiatrówek to precyzyjne przyrządy pomiarowe, zdolne mierzyć odległość z dokładnością do pół metra. Precyzyjne ustawienia, celowanie, poprawki na warunki. Ale byli i tacy, którym było mało. Więc powiedzieli "BASTA". Tak nie ma w życiu! I powiedzieli: Tylko jeden celownik, raz ustawiony, a o resztę niech się martwi strzelec. I powstało Hunting Field Target. Właściwie jest to to samo. Tylko strzelcom nie wolno używać celowników z zoome, pomiarem odległości itd. Mało tego - nie wolno im ich regulować w czasie zawodów. E... małe piwo. Fakt. Dlatego HFT nie rogrywa się na strzelnicach, tylko w lesie... I stając na stanowisku startowym, mając przed sobą las, musisz sam znaleźć figurkę, ustalić jej dystans, wziąć poprawkę i położyć cel. Mało? To jest jeszcze wersja nocna - NHFT. Las, ty, smolista czerń nocy i jedna latarka na lufie... I jeszcze parę innych dyscyplin. Ale i typowy "Działkowicz" Ma co porabiać. Są cele reaktywne - spinery, strzelnice automatyczne, puszki, butelki itd. Wiatrówki mogą się wydawać małe i słabe, ale to precyzyjne urządzenia do posyłania śruciny w cel. Z typowej 'legalnej" Wiatrówki o mocy ok. 16J, można nawet trafiać puszkę ze 100m. O ile strzelec jest dobrym strzelcem i ma uczciwy sprzęt. Mało? Są wiatrówki FAC - na rejestrację. Masz ochotę na wiatrówkę 32J? Mało? To może 600J i śrut 9mm? :twisted: Są i takie. Niestety wtedy już trzeba płacić za wizyty na strzelnicach sportowych. Nie mniej sport jest wspaniały i o pięknych tradycjach. Także jest wdzięcznym tematem dla kolekcjonerów. Wiatrówka z 1935 roku? Proszę bardzo. Wyłóż tylko kapitał. A może orginalny Girandioni ten, za którego Napoleon tak się pienił)? Wiatrówka, która miała 600J mocy, kaliber 17mm i przestrzeliwała jelenia. A przy tym, w XVIIIw. miała magazynek na 5 kul i można było oddać z niej 20 strzałów (choć wcześniej trzeba było cały dzień, ręczną pompką zbiornik pompować). To są obecnie moje największe pasje oprócz modelarstwa i lotnictwa. Może z czasem rozszerzę ten zbiór. Oprócz tego mam całe mnóstwo mniejszych, amatorskich hobby, z którymi czasem się spotykam. Książki, rower, fotografia itp... A wy? Czym się jeszcze intersujecie?
-
Wybacz, ale akurat o tym modelu, na forum jest napisane dużo: Wady, zalety, typowe bolączki, modyfikacje, naprawy. Filmy mniej i bardziej profesjonalne. Nawet są opisane jej chińskie podróbki. I to nie w suahili tylko po polsku, więc nie ma sensu znajomego Zulusa zatrudniać. Mam po raz n-ty napisać: Wersja ARF opłaca się najbardziej - serwa + silnik z regulatorem, model do sklejenia samemu klejem na gorąco. Są jeszcze wersje KIT - puzzle z silnikiem i regulatorem, do samodzielnego złożenia - niewiele tańsze niż ARF, oraz RTF - full opcja, niemal dwa razy droższa od ARF-a. Model lata dobrze. Ale wymaga dobrego wyważenia. Wadliwe są często piasty śmigieł - krzywo wiercone i miewają bicia. Wówczas - do wymiany. Rurka z zestawu do wzmacniania skrzydeł się nie nadaje. Jest cienkościenna i delikatna. Lepiej ją zastąpić litym prętem węglowym, lub zrobić z niej pochwę na bagnet z litego pręta, dobranego do średnicy. Beta lata całkiem znośnie na firmowym zestawie, ale sporo osób wkłada jej większe śmigło - i czasem tego regulator nie wytrzymuje (jak zawsze - liczony na styk). Przy modyfikacji napędu, lepiej go zastąpić większym, co najmniej 30A. Da radę unieść zestaw FPV, łapie termikę. Jest stabilna. Nie lubi akrobacji i silnego wiatru. Ma tendencję do rozsuwania się skrzydeł - trzeba je zabezpieczyć, przez wklejenie magnesów na ich styku, lub spięcie skrzydeł rzepem samoprzylepnym - ten drugi sposób polecam. Magnesy potrafią puścić przy ostrych manewrach. Są dwie wersje - pierwsza "stara" z popychaczami sterów kierunku i wysokości na zewnątrz kadłuba. Druga "nowa" ze schowanymi już w środku. Wielkiej różnicy nie ma, poza mniejszą ilością miejsca w kadłubie. Bolączki ekploatacyjne to słabe mocowanie fabryczne dźwigni sterów - warto je od razu przykleić dodatkowo, np. żywicą. Inna sprawa to pękające zawiasy sterów, głównie lotek - pomaga podklejenie ich dwustronne taśmą przeźroczystą. Są wtedy trwalsze. Skrzydłą mają małą wadę fabryczną - naklejki ozdobne sklejają jeden koniec lotek. Trzeba przeciąć tam naklejkę. Ogólnie Beta jest porównywalna co najmniej z Easy Starem, a niektórzy twierdzą, że nawet ciut lepsza. Solidny i stabilny motoszybowiec, nadający się też do pierwszej nauki. Duży zasób części zamiennych na rynku. łatwe klejenie - pianka EPO świetnie się klei klejem na gorąco. To wszystko było na forum opisane wiele razy. A co do reszty - ja też miewam czasem złe dni. Dzisiaj akurat miałem w pracy Bitwę o Studzianki i nie miałem czasu nawet śniadania ustawowego zjeść. A do domu wróciłem wk... no mocno zdenerowany i wycieńczony pensjonariusz gułagu z 20-to letnim stażem. :wink:
-
A po co, jak możesz kupić małą kamerkę HD, nagrywającą na kartę pamięci, o masie 15-30g? Choćby popularne breloczki szpiegowskie, czy typowe kamery modelarskie np. coś FCO, lub Turnigy. Lub szarpnąć się na coś klasy kamery GoPro. Telefon to nie aparat. Nie ważne ile ma tych Mpx-ów. Z tak dziadowską optyką, potrzebuje długi (w porównaniu z normalnym aparatem) czas naświetlania. W efekcie, zdjęcia robione poruszającym się telefonem wychodzą zwykle mocno rozmazane. Jaki czas temu popularne było montowanie aparatów foto, klasy kompakt, razem z serwem do wyzwalania spustu. Można było wówczas zaprogramować np. naciśnięcie spustu do połowy, żeby wstępnie ustawił ostrość i dopiero robienie zdjęcia. Lecz po upowszechnieniu się tanich zestawów FPV, mało kto się w to bawi. Skoro trzeba kupić mały aparat za 200-300zł i jeszcze go zamontować, - to lepiej podobną kwotę władować w żywy obraz. Choć ten w/w zestaw jest trochę drogi...
-
Dobrze by było, gdyby jakiś użytkownik forum, użył :szukaj: i poczytał "parę" zdań napisanych o tym modelu... :wink:
-
Forumowy oszust . Uwaga na użytkownika imodi.
madrian odpowiedział(a) na extream temat w Nieciekawe oferty
To może nie być wcale takie proste. Towar doszedł, zgodny z opisem. Ale w złym stanie. Więc sprzedawca może powiedzieć, że poczta/kurier zniszczyli przesyłkę w transporcie. Póki co, nie jest u nas przestępstwem, opakować niechlujnie przesyłany towar. -
Potwierdzona: http://www.aeroklubkrakowski.pl/ Cimek - w porównaniu z 2009 i 2010 - nie taki parszywy.
-
Tylko żeby nie było różowo - DEET jest cholernie toksyczny, po użyciu trzeba go jak najszybciej zmyć z ciała. Topi włókna tworzyw sztucznych (ubrania) oraz niszczy barwniki, zostawiając na ubraniach trwałe białe plamy. Może poważnie uczulić. I nie zawsze działa... :wink: