Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi opublikowane przez Emhyrion

  1.  

    Po oględzinach od pakietu który leżał w szczątkach były oderwane przewody .Wtyczki byłe pozabezpieczane i nie wypięte .Po wpięciu nowego pakietu wszystko wróciło do pracy .

    Innego wytłumaczenia na tą awarię nie mam ,zakłócenia trzeba wykluczyć za długo trwał lot modelu bez kontaktu z nadajnikiem .

     

     

    Ale mogło też być tak, że kable się urwały w trakcie uderzenia. Pakiet swoje waży, a przeciążenie w momencie zmiany prędkości z X do zera jest całkiem spore. Uważam, że na to jest o wiele większa szansa, niż to, że kable tak same z siebie rozerwały się podczas latania, bo luźne styki powinieneś zauważyć już podczas spinania pakietu z regulatorem. 

  2. Akurat używam tanich stabilizatorów Orange. Nie mam jakiegoś bogatego doświadczenia w tej materii, mogę się wypowiadać tylko na temat tego, co mam. I sprawa wygląda tak:

     

    Mam stabilizatory w wielu modelach. Kosztują grosze a są bardzo skuteczne. Można je włączać i wyłączać w trakcie lotu. Włączam jak wieje wiatr, szkoda mi modeli na to, żeby wiatr nimi rzucał podczas startu, lądowania czy niskich przelotów.

    Można też regulować zakres wychyleń serwowanych przez stabilizator. Ale jakie by nie były, to wprowadzają model w drgania. Stabilizator jako urządzenie pomagające latać jest świetne. Przykładowo taki bixler może stać w powietrzu, dosłownie, kładzie się go na wiatr i stabilizator go nie puszcza ani w bok, ani w górę czy w dół. Ale film z takiego lotu jest nie do oglądania - obraz drży jak narkoman na głodzie. W tym samym locie po wyłączeniu stabilizatora model latał w prawo, w lewo, rzucało nim po całym niebie. Ale sam film był lepszy, bez tych drgań (choć i tak do kitu). Od tamtej pory mam nauczkę, że jak filmować z góry to bez stabilizatora. 

  3. Bełkot i bzdury., Bo ja w ogóle pisać nie potrafię. Ale odpowiedzi na każde z pytań znajdziesz przynajmniej z dziesięć razy w wypowiedziach innych osób w innych wątkach. Bo widzisz - ich jest mnóstwo...


    Po ostatnim plenerowym lataniu, spodobał mi się piankolot z tylnym napędem. Chociaż mój Predator MQ1 leży już od dawna w piwnicy, a w najbliższym sklepie pojawiła się oferta warta rozważenia, zdecydowałem się więc na zakup http://boble.pl/p/429/14788/sky-surfer-kit-motoszybowiec-do-zlozenia--motoszybowce-w-ciaglej-sprzedazy-samoloty-i-osprzet.html

     

    VThwciI.jpg

    Jest to pierwszy tego typu model jaki zamierzam obatać, dlatego też zapytam o kilka "drobiazgów", które od razu zwróciły moją uwagę.

    Model ma paskudne naklejki foliowe, a skoro to model do złożenia, mogli darować sobie ich naklejanie.

    Śmigło w zestawie - 5x5, jakoś nie mam przekonania czy jest to wystarczające. Miejsca co prawda jest wystarczająco na śmigło 6 cali, jednak i to wydaje mi się dość niewielkim.

    Łoże silnika - kawałek plastiku, ma niewłaściwie (symetrycznie) rozmieszczone otwory montażowe pod silnik - więc do przeróbki.

    Silnik po zamontowaniu, ma "dziwny" skłon - czytając wypowiedzi z innych wątków, zakładam że tak powinno być. Jednakże jest spory luz, więc od razu mam pytanie, jaki powinien być właściwy kąt wychylenia w takich modelach ?

    Po zamontowaniu silnika, miejsca na wentylację także niewiele, a o ulokowaniu regulatora nie wspominając - chyba będzie na zewnątrz.

     

    Kadłub wydaje się być dość przestronny, jednak 1/3 od dołu to miejsce na serwa i cięgna. Niestety kadłub nie posiada żadnych wzmocnień w postaci prętów lub listew węglowych. Tak więc zastanawiam się nad rozcięciem kadłuba aby powklejać wzmocnienia - a może z zewnątrz przykleić?

     

    Wszelkie sugestie mile widziane :-)

    A odnosząc się do Twojego postu:

     

    Paskudne folie możesz sobie odkleić. 

    Śmigło jest wystarczające, to model z przeznaczeniem do nauki latania, śmigło ma go czasem popchnąć do przodu, poza tym on pięknie szybuje

    Są silniki, które mocuje się do czterech symetrycznie wyciętych otworów. Z drugiej strony przy tym bzyczku jaki tam pewnie wstawisz dwie śruby mocujące to już luksus i więcej nie trzeba

    Skłon i wykłon są takie jak trzeba. Miliony ludzi tym lata, nie jesteś pierwszy

    Wentylacja też jest odpowiednia pod warunkiem, że nie latasz nim z silnikiem włączonym na full przez cały czas

     

    Można to ustawić na trzy sposoby. Pierwszy, to latać modelem wyjętym z pudełka, to sprawdzona konstrukcja, będzie latać i nie ma co filozofować. Drugi sposób to wsadzenie większego silnika i większego regulatora, ustawienie snapów na pierwsze dziurki a nie ostatnie, i model ze spokojnego slow flyera zamienia się w powietrznego wariata. Trzeci sposób to dać większy regulaltor i zmienić śmigło, napakować aparaturą i latać FPV. 

     

    I o tym wszystkim możesz poczytać w wątkach poświęconych SS, Bixlerom, Betom i jeszcze kilku innym konstrukcjom różniących się głównie nazwą. 

    • Lubię to 1
  4. Co do mocy, z tego co kojarzę, latasz na mniejszych śmigłach niż ja, 13 - dobrze pamiętam? Stockowe wyposażenie serii Giant (ok1,4m rozp.) jest uważane za "na styk", jeśli chodzi o moc.

     

    Mustangi latają na śmigłach cztero-łopatowych 14x8. PO wrzuceniu danych do e-calca wychodzi mi, że zestaw silnik+regiel+pakiet+śmigło ciągnie model do 3470g (moje ważą mniej) z prędkością max 70km/h. Pewnie mało... Mnie wystarcza :)

  5. Tak czy inaczej, samoloty bazujące na lotniskowcach w końcówce wojny, czy potem jak już pokój zapanował, nie były tak intensywnie eksploatowane i siłą rzeczy nie były już tak porysowane i poobijane jak Wildcaty czy Corsairy stacjonujące na lotniskach polowych na Guadalcanal. 

     

    (no chyba, że mówimy o tych, które latały we francuskiej marynarce... http://www.warbirdregistry.org/f8fregistry/images/f8f-122095-WRG-0015904.jpg :) )

     

    Póki co ten Bearcat wygląda, jakby się przeturlał parę razy po pokładzie lotniskowca. Za dużo tych obdrapań i na zbyt dużej powierzchni. 

     

    Wojenny:

    http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/17/F8F-2P_VC-62_CVB-41.jpg

     

    i powojenne:

    http://www.almansur.com/jollyrogers/f8f2mar1949.jpg

     

    Zadbane, bezwypadkowe, igła, Niemiec płakał jak sprzedawał :)

  6. Jako dzieciak, a i później też - kleiłem modele. Jeszcze w czasach, gdy niemieckie były dostępne tylko na Wolumenie za ciężkie pieniądze. Tego węża malowanego na Stuka B znam. Swego czasu ojciec mojego przyjaciela z podstawówki zrobił taki model, marzyłem, żeby mieć taki sam.

     

    Nawet mnie kusiło przemalować tak FMS-a, z pełną świadomością, że to nie ta wersja i nie ta bajka. Odpuściłem.

     

    A modele ładne, choć przynajmniej te pustynne trochę na mój gust zbyt sterylne :)

  7. Kacper - wiele zależy od modelu. Jeden będzie się kładł na wietrze i przy prawie zerowej prędkości będzie sobie opadał tym liściem. Inny potrzebuje dużej prędkości, żeby nie zwalić się na skrzydło. Mój kolega troszkę połamał dziś Wildcata, bo zapomniał, że on nie ląduje tak w miejscu jak Cessna i trzeba nim lecieć a nie opadać. 

     

    Jeszcze raz - nie widziałem, ani Jacka, ani zdarzenia, ani w Olceku w życiu nie byłem. Natomiast mogę uwierzyć, że model sam "położył się na ziemi" na skutek szczęśliwego zbiegu okoliczności. 

  8. Nie wiem. Nie widziałem. Może tak było może nie. Pamiętam jak mój Fox sygnał akurat podczas kręcenia pętli. A że wiatru nie było, nic go nie wytrącało z rytmu, to tak sobie kręcił te pętle, każdą trochę niżej, i trochę dalej ode mnie, aż w końcu wpadł do Narwi. Wpadł praktycznie pionowo, ale parę metrów niżej byłoby lustro wody, a spokojnie by "wodował". 

  9. Możliwe... Szedł do góry, zwalniał, bo bez napędu, opuszczał nos, nabierał prędkości, ster zaczynał działać, zadzierał nos, wyhamowywał, znów opuszczał nos i takim liściem w końcu opadł na ziemię. 

    Nie rozumiem, czemu od razu zarzucasz koloryzowanie. Różne rzeczy się zdarzają, czasem wbrew logice...

     

     

    A Sbacha szkoda. Wielka szkoda. To nad Chudoby? W sumie dobrze, że nie wmeldował się komuś na drodze czy na parkingu w samochód. 

  10. Dobra, jeszcze raz się odezwę...

     

    W modelu Mustang FMS ogon jest przykręcany w sumie trzema śrubami. Trzy to o 50% więcej niż dwie, prawda? No i trzeba powiedzieć, że przez pierwsze jakieś 40 lotów wszystko działało jak trzeba. Nigdy nie był odkręcany, przewożę modele w całości. A mimo tego z czasem się poluzowało mocowanie i model już nie reagował tak szybko i pewnie na stery. Nie było tak, że kiwał się w powietrzu jak postrzelona kaczka, ale ewidentnie było gorzej. 

     

    Samo dokręcenie śrub nie pomogło. Co z tego, że gniazda są plastikowe, jeśli są osadzone w piance? Pianka wokół gniazda z czasem się wyrabia. Wbrew pozorom na stateczniki działają duże siły. Może w Mustangu większe niż w szybowcu, ale i Gama w końcu dostanie luzów, to kwestia czasu. 

     

    Sklejone i skręcone działają znów jak trzeba a myśliwiec lata tak jak na początku. Teraz to się trzyma nie tylko w trzech punktach. Śruba nie trzyma stateczników, śruby trzyma sklejone powierzchnie. W tej chwili praktycznie nie ma szansy, żeby cś się poluzowało podczas normalnej eksploatacji. Co z tego, że nie mogę go rozkręcić? Nie mam takiej potrzeby. Wolę pewny model w locie, niż pozorną wygodę. 

  11. przepraszam, ale czego Ty chcesz dowieść? 

     

    Sorry, chyba rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach. Nie odróżniasz sarkazmu od błędu. Dowodzisz czegoś, co związku żadnego z mocowaniem ogona w modelu nie ma, piszesz jakieś androny na temat instrukcji... I jeszcze ta komisja wypadków lotniczych w kontekście latania piankowym szybowcem. Wow... Naprawdę uważasz, że jak wpadniesz Gamą w silnik Airbusa to Ci cokolwiek pomoże fakt zmontowania modelu zgodnie z instrukcją? Wątpię. Jestem przekonany, że będą Cię ścigać za nieuprawniony wlot w przestrzeń powietrzną zastrzeżoną, a nie o to, że był klej zamiast śrubki.

     

    Nie widzę możliwości porozumienia. Rób sobie jak chcesz. Z tego co widzę, wiesz lepiej. Z mojej strony EOT

  12. Ogólnie Jacek, czytając Twoje wypowiedzi odnoszę wrażenie, że masz trochę złe podejście do tematu. Niutonometry, komisje badające wypadki lotnicze... Nie tędy droga. Jak się komuś zameldujesz modelem w ogródku bez strat to przeprosisz i piwo postawisz, jak ze stratami to zapłacisz sam lub z ubezpieczenia. Nasze modele nie mają jakichś specjalnych homologacji i nie ma takiej komisji, która je dopuszcza do lotów. To ZABAWKI, i jak każdej zabawki używasz na własną odpowiedzialność. Zapewniam Cię, że ani Anodina ani Lasek nie przyjedzie w ramach wypełniania obowiązków służbowych oglądać Twojego kreta... 

     

    Wyluzuj, ochłoń i zejdź na ziemię. To co robimy z lotnictwem ma tyle wspólnego, że modele przypominają prawdziwe samoloty. Tylko tyle... 

  13. Ej, no proszę... Komisja sejmowa po spadnięciu komuś do ogródka piankowym modelem? Chyba nie chce mi się ciągnąć tego wątku...

     

    Od tego masz ubezpieczenie, a nie instrukcję. Instrukcję wyrzucasz wraz z pudełkiem do kosza. Model szybowca ze zdemontowanymi skrzydłami idealnie się mieści na kanapie samochodu i w co większym bagażniku. I zajmuje mniej miejsca, dzięki czemu na lotnisko można wziąć więcej modeli. 

     

    Dzięki za zdjęcia. Znam ten model pewnie lepiej od Ciebie. To co mam w stopce to moje obecne modele, bynajmniej nie wszystkie jakie miałem w życiu :P

  14. Fakt, ja już prawie nie wsadzam kamery na pokład, chyba, że ostatnio do Mosquito, bo cieszę się jeszcze jego wymiennym dziobem z przezroczystą kopułką :)

     

    Można pionowo. Z tym, że będziesz musiał coś wykombinować z mocowaniem. Mniejsza o samolot, jak Irek zauważył, samoloty masz duże, kamera wielka nie jest, jakieś trzymadełko na płacie albo na kadłubie i w górę. 

    Ale z kamerą do czapki to już może być śmieszniej. Mobius jest malutki, przyklejam go do daszka czapki i nie wyglądam jak Robocop. Z tym soniakiem już się tak nie da. 

     

     

    Sony generalnie robi dobry sprzęt. Matryce jedne z lepszych na rynku. Obiektyw Zeissa, więc też niemal gwarantuje jakąś jakość. Jeśli cenę da się zmniejszyć, bo gdzieś jest taniej, albo na przykład są te same kamery bez stabilizacji (bo ona raczej się nie sprawdzi za bardzo, przynajmniej podczas filmowania z ziemi) to może i warto brać.

     

    Z tym, że jeszcze jedno: obraz z tej kamery na "wąskim" końcu ma 120 stopni, na szerokim nawet 170. 170 to rybie oko, nic nie widać tylko przestrzeń, do filmowania samolotu kompletnie się nie nadaje, co najwyżej do pokazywania krzywizny ziemi z powietrza. Ale i 120 to bardzo dużo. ?Będziesz musiał latać praktycznie przy nodze, żeby samolot było widać na filmie. A to duże samoloty i tak cały czas przy nodze to chyba nie fruwają. Jeśli chcesz te filmy traktować szkoleniowo czy jako instruktaż, to przy tym kącie widzenia obiektywu raczej niewiele zobaczysz...

  15. Cóż... Ja na swoich filmach widzę to, co widzę, bo monitor taki trochę większy mam niż średnia krajowa...

     

    Ale co do kadrowania to obawiam się, że nie masz racji. Jeśli film nagrasz w pionie w rozdzielczości 1920x1080 to w domu masz trzy rozwiązania:

     

    1. Obrócić o 90 stopni telewizor lub monitor albo położyć się na boku i oglądać

    2. Obrócić obraz i oglądać z wielkimi czarnymi pasami po bokach na normalnie postawionym telewizorze czy monitorze, niby widać wszystko, ale pomniejszone, malutkie, ledwo widoczne. 

    3. Obrócić obraz i tak wykadrować, żeby film wypełniał cały ekran telewizora lub monitora. 

     

    Pierwsze dwa rozwiązania wydają mi się porażką, stawiałbym na trzecie. Sęk w tym, że po wykadrowaniu wiesz, co Ci zostaje? Film w rozdzielczości 1080x608. Tak trochę więcej niż film z taniego breloka ale mniej niż z Mobiusa w trybie 1280x720 60kl/s. W dodatku masz obraz kadrowany i trzeba liczyć się z tym, że nie zawsze zmieściło się wszystko to, co miało się zmieścić. 

     

    Słabo trochę...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.