Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Treść opublikowana przez Emhyrion

  1. Tomek... Miałeś dać znać jak coś będziesz robił...
  2. Robert - czyli ustawiasz external? Ok. I jak dalej? Wtyczki w gniazdo balasera? Jak w skrajne to pokazuje te 12 czy 15V. Rozumiem, że ustawiasz alarm dla wartości 10.5V dla pakietu 3s i 14V dla 4s (alarm dla 3.5V na celę) ??? Bo tak niby robię. , ale jakoś nie mam pewności że to właśnie tsk ma być. ..
  3. Robert... Widziałem Twoje filmiki na Youtubie i uważam, że są świetne, poza tym, że się "podłącza" a nie "podłancza" Ale poważniej - utknąłem w dziale telemetria. Oczywiście nie ma problemu z podłączeniem sobie szeregowo iluś tam czujników. Natomiast leżę i kwiczę w temacie "low voltage alarm". Ustawiam, ustawiam, różne wartości, a skubana i tak raz powiadomi a raz nie. Nie wiem też, czemu ma służyć ustawianie "external sensors" dla czujnika napięcia. Przerobiłeś już może ten temat?
  4. Możesz pofruwać w Kałuszynie, daleko nie masz...
  5. U mnie na oblot czeka oprócz Zero jesze De Havilland Mosquito z Freewing, 1400 mm rozpiętości. Ale to już w innym wątku będę go przedstawiał, wart jest tego
  6. Mam trzy modele FMS. Mustangi, liczę jako jeden bo latają tak samo, Stukasa no i Zero. Mustangi i Stukas latają po prostu pięknie. Stukas startuje na klapach z dużą bombą podwieszoną pod kadłubem, a ląduje na klapach prawie jak helikopter, z prędkością bliską bardziej Bixlera niż modelu ważącego ponad dwa kilo... Jeśli Zero będzie latał choćby tak samo jak reszta to już będę mega zadowolony.
  7. A to różnie się nazywał, bo stosowano różne kolory...
  8. Tak, masz rację. Na przykład mój ulubiony działkowy latawiec DHC Beaver jest też sprzedawany pod logo Robbe i Flyzone. Ale akurat w przypadku ASW28 to jest FMS. Podwozie już mam czarne, jak widać na fotach. Co do działek, to oczywiści masz rację, zresztą pisałem o tym we wcześniejszym poście. Póki ie nie złamały to już nie będę ich demontował. Z czasem pewnie sam się "uwiarygodni historycznie" Powiedz, na jakim latasz pakiecie i na ile czasu Ci starcza? Na filmie masz bardzo niską prędkość podejścia do lądowania. Nie bardzo widzę, to na klapach tak szybuje? Masz tam jakiś stabilizator, czy on po prostu tak się trzyma powietrza?
  9. Model jest kompletny, silnik, serwa (wolne na klapach), chowane podwozie, regulator... Złożyć i latać. Jakość - wszystko pasuje, nic nie trzeba piłować czy szlifować. Zresztą, widzę, że masz ASW 28 Pelikana. Pelikan to nic innego jak FMS ,tylko z inną metką, możesz sobie wyrobić zdanie. Generalnie warbirdy są chyba troszkę lepiej wykonane niż szybowce (przynajmniej mogę porównać do FOXa którego kiedyś miałem). Zero jeszcze nie poleciało. Z FMS mam Mustangi i Stukasa - wszystkie latają świetnie, myślę, że Zero nie będzie wyjątkiem. Jak znajdę trochę czasu i dopisze pogoda to wreszcie oblatam, opiszę i będzie film
  10. Tylko szkoda, żeś się tak strasznie wiercił tym samolotem. Oprócz tego, jak ładnie się wychyla ster kierunku i wiązki kabli w kabinie - niewiele więcej widać. Wolałbym jakieś spokojne przeloty nad samolotami stojącymi na pasie, takie, na których będzie widać zbiory muzeum...
  11. Ja mam Extrę 300, lat to cudnie na 4s i nie mam się co czepiać, że za ciężkie czy za słabe. Rocstar fajny, tylko ta cena... Prawie 800 zł za piankę o rozpiętości metra to jednak nie jest mało
  12. Wiesz... To krzyże pierwszo-wojenne, kiedy Polski nie było, więc nie robiłbym z tego zagadnienia. Mogę się umówić, że latał na tym samolocie daleki kuzyn Korfantego
  13. Sam lata... No tak... Ale jak się poprzepina popychacze na pierwsze dziurki, tak że lotki stają niemal pionowo, w aparaturze ustawiasz 120% na wszystkie stery i lotki, ponadto masz troszkę inny silnik niż fabryczny, taki który przyjmuje też 4s to "samolatanie" wygląda troszkę inaczej Można się rozgrzać Przy okazji zamieszczę filmik z latania na 4s i bez kagańców, powyższy miał jedynie zaprezentować model. Muszę tylko dać mocniejszy magnes trzymający kabinę, bo fabryczny puszcza podczas ewolucji i musiałem wczoraj szukać kabinki na polu
  14. Bixler, Beta, Pioneer, SkySurfer - chyba każdy z nas wie, jak to wygląda i jak lata. Jak dla mnie nie ma lepszego samolotu "na rozgrzewkę". Często zabieram ze sobą na lotnisko jako przedskoczka, czy może lepiej powiedzieć - przedfruwajka. Apratura się rozgrzeje, palce też, kolana ustabilizują i można sięgnąć po bardziej zaawansowane modele. Bixler lata często więc i obrywa czasami. A to kiedyś nie przełączyłem modelu w apraturze i po starcie się okazało, że SW jest w rewersie =gleba. A to innym razem podczas szaleństw z kolegą tuż nad ziemią zahaczyłem o jakąś gałązkę =gleba... Model nie jest niezniszczalny, ale wiele wytrzyma, jednak po którymś zaliczeniu obcierki zaczął przypominać starą kamienicę warszawską - tu i tam ślady po pociskach, tam pięterka nie ma, a tu w oficynie okna zamurowane. Przyszedł czas na odnowienie. A że jakaś swoista moda nastała na modele samolotów z I WŚ, to postanowiłem Bixlerka zmobilizować i wysłać na front. Proszę Państwa, oto: Fokker Bixler Ein Model malowany najzwyklejszymi farbami z supermarketu, trochę czarnej, trochę czerwonej, odrobina taśmy maskującej i gotowe. No, prawie - jeszcze czarna taśma samoprzylepna i okleiny z zestawu Ugle Stick firmy Durafly z HobbyHing. Przyznam, że nie chciało mi się robić szablonów na krzyże, poszedłem na łatwiznę. Całe przemalowanie to jakiś jeden wieczór. Wyszło jak wyszło. Mnie się podoba Pięknie prezentuje się w powietrzu, z daleka widać gdzie góra a gdzie dół. Początkowo myślałem, żeby od spodu dać jakieś wyraźniejsze znaki, żeby widać go było nawet jak wzleci wysoko, ale chyba nie ma takiej potrzeby - dziś, mimo zaćmienia słońca widać go było doskonale A tak to teraz lata: Temat uważam za otwarty. Publikujcie tu zdjęcia czy filmy swoich bixlerowatych, jestem przekonany, że jest wiele przerobionych czy przemalowanych modeli
  15. Samolot lata jak po sznurku. Ani start, ani lądowanie nie sprawiają najmniejszych problemów, W powietrzu też można nim robić co się chce. Na poniższym filmie widać, że jeszcze się nim trochę wożę, z założonymi kagańcami na sterach i lotkach. Zresztą - pełne wychylenie SW sprawia, że samolot zaczyna świrować w powietrzu, wręcz odradzam takie sterowanie. Model pięknie sie prezentuje w powietrzu. Jednak ma pewną wadę - bez uprzedzenia przepada. Przyzwyczaiłem się do innych samolotów, gdzie moment przepadnięcia jest sygnalizowany machaniem skrzydłami. Tu tego nie ma. Hurricane bez ostrzeżenia wali się na skrzydło i póki nie nabierze prędkości - spada bez możliwości sterowania. Na szczęście to trwa chwilkę, gorzej jak się stanie tuż nad ziemią.
  16. Irek - poczytałem jeszcze troszkę i upieram się przy mojej wersji malowania kokpitu Owszem, wszystkie powierzchnie wewnętrzne były malowane aotaki, które w połączeniu z duralem dawało przeróżne odcienie, od seledynowego do niebieskiego. No to u mnie jest niebieski (Tamiya X-13 Metallic Blue) Ale kokpity były dodatkowo pokrywane matowymi farbami o różnych odcieniach: szaro-zielone, seledynowo-szare, szaro-żółte, oliwkowe lub beżowe. U mnie jest szaro-zielony (Tamiya XF71 Green). To, o czym piszesz, czyli lakier niebieski zmieszany z bezbarwnym, lub aotaki zmieszany z bezbarwnym, bez dodatkowego matowego po całości miało miejsce raczej później, w 1944 roku, gdy malowano samoloty o wiele mniej starannie niż na początku wojny. Jak wspomniałem, posiłkowałem się instrukcjami malowania modeli Tamiya wychodząc z założenia, że co jak co, ale porządna japońska firma modelarska chyba wie, jak pomalować modele japońskich samolotów. Jeśli wkradł się błąd to trudno. Będzie latał taki "niekoszerny". Zresztą jeden błąd już jest - działka w A6M2 nie wystawały tak ze skrzydła. Olewam to
  17. Nie wiem jak kolor się nazywa po japońsku ale ten którym machnąłem kabinę był z instrukcji Tamiya malowania midelu Zero. Podobnie powierzchnie wewnętrzne pomalowałem na niebiesko jak instrukcja i monografia mówiły. Ten model to jak najbardziej piankowiec :-)
  18. Zero złożone i gotowe do lotu. Pilot siedzi za sterami Pierwotnie planowałem wykorzystać patent podpatrzony na youtubie i zrobić odsuwaną serwem osłonę kabiny. Nawet zakupiłem dwa zapasowe wiatrochrony. Ale po pocięciu okazało się, że one jakieś strasznie wiotkie są. Boję się, że w trakcie lotu będą się wyginać na wszystkie strony a w konsekwencji urywać. Trudno. Samuraj będzie za szkłem, bez możliwości przewietrzenia. Za to dostał celownik. Na zdjęciu wygląda na lekko koślawy, ale to tylko obiektyw zaburzył proporcje. Celownik jest ustawiony, można strzelać Model oczywiście ma chowane podwozie. Golenie składają się dość wolno, wręcz majestatycznie, jak w innych znanych mi modelach FMS w tej skali. Ciekawy patent jest w przypadku osłon kół. O ile drzwi w Mustangu są zamykane oddzielnymi serwami, o tyle w Zero odpowiada za to cienki drucik, który popychany składających się kołem pociąga za sobą drzwi i te się zamykają. Śmiesznie, bo przeczytałem w monografii Zero, że w oryginalnych samolotach to było jakoś podobnie rozwiązane. Silnik schowany jest pod solidną plastikową atrapą. Mocowana jest na dwie śruby, ale tak dopasowana do kadłuba wykonanego z pianki, że i bez tych śrubek dobrze się trzyma. Od przodu jest atrapa 14-cylindrowego silnika. Śmigła powinny być z przodu fabrycznie pomalowane w kolorze duraluminium. Jeszcze to z czasem poprawię, póki co zostawiłem jak jest (farby mi zabrakło ) Sam samolot pierwotnie miał być czysty, pachnący nowością, przygotowany do lotu nad Pearl Harbor. Ale w końcu uznałem, że trzeba go troszkę przybrudzić, będzie przynajmniej coś się działo na tych jasnoszarych powierzchniach. I nie żałuję decyzji, jestem bardzo zadowolony z efektu, który moim zdaniem na żywo wygląda jeszcze fajniej niż na poniższych fotografiach. Samolot ma 1400 mm rozpiętości skrzydeł Przygotowany do lotu waży około 2500 g Latać będzie z wykorzystaniem pakietów 4s 2450 35C
  19. Ja miałem jeden do zutylizowania i drugi, który był po wakacjach bardzo nierówny, ale jednak wszystkie cele trzymały powyżej 3.3. Udało mi się go potem "naprostować", co prawda nie idealnie, ale mniej więcej i działa do dziś. Nic nigdy mi się nie paliło poza jednym pakietem, który był tak pogięty po katastrofie modelu Pipera kolegi (latał na mojej baterii), że przebiliśmy ko komisyjnie na potrzeby filmu. Podczas ładowania nigdy do tej pory żadnych przygód nie miałem. Mam nadzieję, że nie dlatego, iż po prostu mam szczęście, tylko dlatego, że dbam o BHP - nie używam pakietów pogiętych, takich co są ponad miarę spuchnięte, które podejrzanie szybko się rozładowują...
  20. A mi udało się doładować pakiet 3s do 11.8V. Po odłączeniu od ładowarki i sprawdzenia pakietu (ładowałem właśnie bez balansera, bo nie miałem na wakacjach dobrej ładowarki) stwierdziłem, że na jednej celi było całe 1.8V, a pozostałe były mniej więcej równe. Pytanie z zakresu matematyki: do jakiej wartości udało mi się naładować pozostałe cele? Pakiet poszedł do utylizacji, kupiłem drugą ładowarkę z balanserem, jedna jest na stałe w domu, druga na stałe na działce i juz nie ładuję korzystając z opcji charge
  21. Różnica jest taka, że charge dostaje informację, że są trzy cele i ma całość dopchać do 12.6V, a podczas ładowania z balanserem ma trzy cele gdzie każdą ma naładować do 4.2. Niby żadna różnice, tyle tylko, że w drugim przypadku masz pakiet naładowany do 12.6V i wszystkie cele są mniej więcej równo napakowane 4.2-4.2-4.2, w pierwszym wariancie możesz mieć na przykład 0-6-6.4 V
  22. Można i tak. Ja wykorzystuję tryby lotu, bo poza klapami ustawiam jeszcze na przykład wychylenia sterów. Na przykład przy lądowaniu mam mniejsze wychylenia lotek i steru kierunku niż w trybie normal. Z kolei przy starcie mam mniejsze wychylenia steru wysokości i lotek. Działa to niezależnie od kagańca (czyli zaprogramowanego DR/EXP), który w każdej chwili mogę włączyć lub wyłączyć podczas lotu. Dzięki temu czy to przy starcie czy podczas lądowania mam niejako z definicji wyłączoną możliwość ostrego poderwania (a co za tym idzie - zbyt ostrego, kończącego się katastrofą) czy choćby przypadkiem zbyt ostrego machania skrzydłami. Dalej - w trybach lądowania i startu automatyczne mi się włącza stabilizator lotu, który podczas normalnego lotu przeważnie mam wyłączony (chyba, że wieje, wtedy włączam oddzielnym przełącznikiem) A co do patrzenia - patrzę w zasadzie na dwie wartości - czas lotu i ile tam jeszcze pozostało energii w pakietach. Sam wyświetlacz w pełnym słońcu jest mniej czytelny niż w T9x, a cyferki mniejsze. Dodatkowe przesłanianie ich smyczą jeszcze pogarszało możliwość szybkiej kontroli tych dwóch wartości. A przecież po to kupiłem radio z telemetrią, żeby właśnie mieć w trakcie lotu dostęp do tych informacji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.