Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi opublikowane przez Emhyrion

  1. Wystaje bo musi wystawać. Bo to kawał bomby, 250 kg w skali 1:6, podczas gdy potrzebujemy 12,5 kg w skali 1.5,5. Ale takie już mam...

    Zresztą - zaczep będzie schowany w skrzydle na powierzchnię wypuszczę tylko tyle co trzeba. W zestawie jaki kiedyś kupiłem dostałem też dwie płytki do zamontowania na dowolnym kształcie (na przykład podwieszanym zbiorniku paliwa), więc teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie w przyszłości zrobić bomby bardziej stylowe i pasujące.

    O ile w ogóle zrobię. Wciąż się waham, wiem, że były samoloty z zaczepami, ba - leciały na czołgi nawet. Ale może jednak wygra opcja "jak najniższa masa".

  2. No patrz... Mi też to przyszło do głowy. A realizacja będzie prosta o tyle, że zamierzam wbudować w skrzydło "pylony" systemu Quanum Bombs. Waży tyle co nic, a zabawy dostarcza mnóstwo...

     

    Zastanawiałem się jeszcze na jedną rzeczą... Czy by nie kupić dwóch tanich replik ASG, tych z silniczkami elektrycznymi, wyjąć z nich mechanizmy i nie wsadzić w skrzydła. Do każdego magazynek na powiedzmy 30-40 kulek. Właściwie wciąż chodzi za mną ta myśl, choć zdaję sobie sprawę z tego, że albo FUN, albo walka o jak najniższą masę całości. Zobaczymy, co wygra :)

     

    Co do masy - jaki masz plan na pokrycie? Ja kupiłem jakąś bardzo lekką balsę (nie standard) i na to pójdzie Oratex. Ze wstępnej kalkulacji model powinien ważyć jakieś 4500 g, choć to się okażę, bo jak wspomniałem, pakiet będzie kupowany na koniec, będzie i źródłem zasilania i odważnikiem zarazem...

  3. Dokładnie taki zestaw: http://www.modelemax.pl/product_info.php?cPath=8_19_706&products_id=10792

     

    Do tego takie śmigło: http://www.modelmotor.pl/smiglo-drewniane-fiala-15-x-8-electro.html

     

    Zasilane będzie pakietem 6s. Pewnie kupię coś na HobbyKing, póki co mam tę: http://www.hobbyking.com/hobbyking/store/uh_viewItem.asp?idProduct=35895

    Ale to tylko tymczasowo. Docelowo planuję zakup dwóch, trzech pakietów (o ile samolot w ogóle będzie chciał latać) z serii Turnigy Nano 35~70 albo 45~90. Ale konkretne zakupy chcę zrobić dopiero zakończeniu budowy modelu, to będzie konkretny pakiet o konkretnej masie, taki, żeby nie trzeba było za bardzo dociążać.

  4. Pilota kupiłem w Modelemax, czyli tam gdzie Jarosław S. poleca silniki i inne takie. Zresztą - silnik też mam stamtąd, regulator, właściwie prawie wszystkie klocki.

    Nominalnie to on był Niemcem. Miał Żelazny Krzyż na szyi i dystynkcje Obersta, piaskowy mundur. Nożykiem odciąłem krzyż, poprawiłem trochę naramienniki. Więcej dłubać mi się nie chciało, wychodzę z założenia, że to ma latać a nie stać w muzeum historii lotnictwa. Przemalowałem i wystarczy.

     

    Tak to wyszło...

    https://plus.google.com/photos/112197739963733861321/albums/5946581440955112785?authkey=CJiY4-_3koyCZg

     

    Samolot będzie napędzany elektrycznym silnikiem Foxy. Jakoś nie mogę się przekonać do spaliny...

  5. Przede wszystkim nie kieruj się wyglądem. To ma latać, nie wyglądać. Ma być łatwe w pilotażu, nie wyglądać. Ma być odporne na uszkodzenia, nie wyglądać.

     

    Powiem Ci, co się stanie jak kupisz na pierwszy model coś, co Ci się podoba. O ile w ogóle uda Ci się wystartować - zaraz spadniesz. Albo odlecisz kilkadziesiąt metrów i przy pierwszej "ewolucji" spadniesz. Rozbijesz te małe kółeczka, rozbijesz ten piękny samolocik, wióry będą latać. Dlaczego? Bo kierujesz się sercem (wygląd modelu) a nie rozumem (właściwości modelu).

     

    Sam zaczynałem podobnie, tylko miałem szczęście, że mam doświadczonego kolegę który spiął się ze mną aparaturami i trochę mnie pouczył na żywo. A przede wszystkim całą zimę przed pierwszym startem spędziłem przy symulatorze. I to nie jakimś na komórkę (Mam Absolute RC Plane) - uwierz mi, to nie uczy niczego, to świetna rozrywka do autobusu jak się książkę skończy czytać, ale do tego, żeby latać modelem? Bez szans... Jeśli nie masz co robić wieczorami (teraz wcześnie robi się ciemno) to kup sobie aparaturę, polecam Turnigy, podepnij ją do RealFlight albo innego symulatora na komputer i zacznij się bawić. Nie przestawaj, póki nie wystartujesz, nie polatasz i nie rozbijesz się przy lądowaniu dowlnie wybranym modelem samolotu z długiej listy dostępnej w menu.

     

    A wiesz co jest najlepsze? Że to i tak nie gwarantuje, że prawdziwym samolotem nie rozwalisz się przy pierwszym starcie. Bo zachowa się inaczej, bo wiatr zawieje, bo źle ocenisz odległość, prędkość. Bo dochodzą emocje.

     

    Nie kupuj czegoś, co Ci się podoba, tylko kup coś, co jest stworzone do nauki. Paru moich znajomych pierwsze kroki stawiało na Bixlerze/Beta/SkySurfer - świetna sprawa, bo nawet jak dziobem zaryjesz to nic się nie stanie, szansa na złamanie śmigła jest minimalna. Może też być jakiś motoszybowiec, jest spora oferta. Wspomniany wyżej Multiplex, koniecznie z dużymi kołami jeśli już ma być podwozie, choć i tak nie sądzę, żebyś od razu lądował "na trzy punkty", prędzej będziesz cyrklem półokręgi kreślił.

     

    Zacząłbym latać gdzieś na łące. Pozazdrościć takiego lądowiska jak masz, ale mały błąd i będziesz mógł naocznie stwierdzić, że EPO bardzo fajnie się ściera na betonie. Na trawie model ma szanse przeżyć upadek, na asfalcie kończy się katastrofą. Dalej - jak zrozumiałem, chcesz latać na jakimś osiedlu? Miedzy budynkami odbyć dziewiczy lot? Cieszę się, że nie jesteśmy sąsiadami...

     

    Pewnie naoglądałeś się filmów z Bananhobby i innych takich, gdzie staje sobie gość, porusza dwoma drążkami a samolot robi cuda na niebie. W praktyce to jednak nie jest takie proste i im szybciej nabierzesz troszkę pokory tym mniejsze koszty poniesiesz w przypadku kolejnych katastrof lotniczych, rozbitych szyb w samochodach/mieszkaniach, czy nie daj boże władowaniu się modelem w postronnego obserwatora... Pewnie, nie święci garnki lepią, każdego można nauczyć latać, to nie jest aż tak skomplikowane. Ale nie zaczynaj z wysokiego poziomu, bo dłużej będziesz spadał...

     

     

     

    PS - ASW może być. To bardzo fajny model do nauki latania.

    • Lubię to 2
  6. No i chyba o to mi chodziło. Co prawda nie wiem, czy da się ustawić tak, że pod jedną dźwignią spada bomba i prostuje lot, ale to jeszcze jest do ogarnięcia. Niechętnie, ale mogę rozbić na dwa drążki... Natomiast podoba mi się to, że można mu w ramach wychodzenia z nurkowania ustawić lot lekko wznoszący :)

    A nie wiesz, jak szybko on się załącza? Bo musi właściwie bez zwłoki...

  7. Tak jak napisałem - chcę spokojnie śledzić tor lotu bomby, a nie robić zeza, jednym okiem patrząc na "mączną eksplozję" a drugim na samolot. Dlatego zależy mi na tym, żeby przez te parę sekund samolot sobie leciał prosto i równolegle do ziemi, sam, automatycznie, bez mojej ingerencji, a żeby jego samodzielność była sprzęgnięta z dźwignią zrzutu bomby, bo to mi daje poniekąd gwarancję, że czegoś nie pomylę, nie zrobię w odwrotnej kolejności czy o czymś nie zapomnę...

  8. Wydaje mi się zawodny, bo trzeba go zastosować przed rozpoczęciem nurkowania. Czyli na jakiejś wysokości. Żeby zabawa miała sens, Stukas zdążył troszkę zawyć podczas nurkowania trzeba zacząć odpowiednio wysoko. Może nie 4500 m jak oryginał, ale z 200 metrów to by się przydało. Nie potrafię na wysokości 200 metrów jednoznacznie stwierdzić, czy on leci płasko, troszkę w górę czy troszkę w dół. Tym samym możliwy jest mały błąd. O ile na wysokościach większych ten błąd nie ma znaczenia, jest kupa miejsca i czasu na reakcję, o tyle jeśli się pomylę choćby o kilkanaście stopni względem poziomu to zanim bomba spadnie Stukas już będzie ciął trawę śmigłem albo wpadnie do Krecika na herbatkę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.