



-
Postów
1 374 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
25
Treść opublikowana przez poharatek
-
Warsztat jakby ciemniejszy niż w sklepie A replika piękna
-
Bardzo mi miło, że się podoba, dziękuje Tak, żeby wyjaśnić sprawę do końca: jest to moje pierwsze oklejanie folią, ale nie pierwsze oklejanie w ogóle. Kilka lat temu wyprodukowałem sporo modeli swobodnie latających i oklejanie japonką mam całkiem nieźle opanowane. A podstawowe zasady są te same: złapać poszycie na krawędziach, tak, żeby nie było fałd i naprężyć (i robić to bardzo powoli i starannie). Tak samo mam spore doświadczenie w pracy z foliami samoprzylepnymi, znam parę sztuczek jakie można zastosować przy ich nakładaniu (i dlatego coś czuję, że Orastick będzie moim ulubionym materiałem wykończeniowym ) Przy okazji pytanie: Czy zna ktoś jakąś tabele/przelicznik z poetycznych nazw, jakie stosują producenci folii modelarskich, na jakiś "ludzki" standard (Pantone najlepiej - bo mam wzornik pantonowski). Bo kupowanie folii przez internet to loteria. Zamówiłem folię o nazwie "Royal Magenta" - i na zdjęciach w sklepie internetowym wyglądała, tak jak chciałem; stonowana, lekko złamana barwa. A do tego co przyszło najbardziej pasowałaby nazwa "Wściekły oczo...ny róż"... EDIT: Co do mocowania lotek/sterów - to szczeliny pod zawiasy są już wycięte. Tak samo gotowe są same zawiasy. Wystarczy teraz przeciąć folię w miejscu szczelin i je wkleić. Przymierzyłem też lotki do skrzydeł już po oklejeniu - szczeliny pasują do siebie, nic mi się nie zdeformowało w czasie oklejania i naprężania.
-
Uffffffff.. skończyłem oklejać (Wyjaśniając wątpliwości: tak, był to mój pierwszy raz, ale muszę przyznać, że nie bolało za bardzo ) Jako, że (prawie) skończyłem z żółtym, mogłem się zabrać za metalik. Z dołem poszło szybko, wziąłem się więc za boki. I tu schrzaniłem sprawę: uparcie zaprasowywałem fałdę na folii, która okazała się być zagnieceniem... Oczywiście narobiłem wokół mnóstwo nowych zagnieceń. Wyglądało to fatalnie (naturalnie na zdjęciu to ledwo, ledwo widać). Na tym może troszeczkę lepiej. Cały czas powtarzam, jak mantrę, ze błyszczącą folię ciężko się fotografuje i zdjęcia nie do końca oddają wygląd modelu. To nie jest żadna kokieteria, czy krygowanie się z mojej strony - ale asekuranctwo Po prostu po skończeniu pewnie zrobię sesję fotograficzną na zewnątrz, przy naturalnym oświetleniu i nie chcę, żeby oglądający uciekli z krzykiem gdy Speedy odsłoni swe prawdziwe oblicze Co do oklejania to jest jednak dla mnie nadzieja - uczę się i wyciągam wnioski, drugi bok okleiłem bez żadnych wpadek. Potem zabrałem się za ozdabianie skrzydeł - tu spotkałem nowych kumpli o których pisałem wcześniej - bąbelki. Pojawiły się one, przy przyklejaniu folii metalicznej w miejscach, gdzie nie ma żadnego podparcia wewnątrz. A nie wykombinowałem metody która by je wyeliminowała. Przy podniesieniu temperatury oklejania - folia się marszczy i tworzą się niemożliwe do usunięcia fałdy, przy niższej z kolei - podczas przesuwania, czy przykładania żelazka odkleja się i łapie pod spód powietrze. Najmniejsza ilość bąbli powstaje gdy powoli (ale to naprawdę w żółwim tempie), przesuwa się delikatnie przystawione żelazko od rogu w stronę zewnętrznej krawędzi folii, wpychając spod niej powietrze. Ale i tak bestyje się pojawiają. Co prawda jest na nie sposób, ale najpierw trochę informacji o folii. A mianowicie jest ona dosyć wredna w aplikacji.. Jest grubsza od transparentnego oracoveru, sztywniejsza, trzeba ją przyklejać w nieco wyższej temperaturze (i często czyścić żelazko - bo brudzi). Jako, że jest dosyć gruba, ciężko idzie przekłuwanie bąbli szpilką - trzeba zastosować sporą silę i zostaje później duży otwór (który nie znika po przeprasowaniu). Poradziłem sobie w ten sposób, ze folię nakłuwałem czubkiem skalpela Olfa AK3 (mojego wiernego sługi jeszcze z czasów, gdy kleiłem kartonówki ), po czym żelazkiem usuwałem bąble, wyciskając powietrze w stronę otworku. To co widać na zdjęciu, to jest 3 wersja tych ozdób - wcześniejsze po oderwaniu wylądowały w koszu... Fotka pokazuje też, że coś schrzaniłem przy wklejaniu balsowych wzmocnień na skrzydle - uciekły mi one w dół przy wyginaniu i teraz niestety jest to mocno widoczne. Potem rozpocząłem walkę z zagłówkiem Wcześniej już pisałem, że mocno mnie wkurza jego wygląd i muszę coś z nim zrobić. Zerwałem z niego folię i okleiłem na nowo. Co prawda udało się to zrobić bezzmarszczokowo ale.. górna belka wygięła się w piękny łuk. Maiłem szczwany plan, żeby ukryć to pod ozdobami, ale poległem na ich przyklejaniu. Była to już n+1 godzina zabawy z tym elementem, więc się wkurw... Ops sorry - "Silnie się zirytowałem" I zrobiłem tak, jak powinienem zrobić od początku: Zerwałem folię, odciąłem belkę, dokleiłem do niej od spodu listwę balsową 3x10mm (robiąc z belki teownik), i mrucząc pod nosem "Teraz się spróbuj pindo wygiąć" okleiłem na nowo. Poszło szybko, sprawnie i bezproblemowo Potem okleiłem pozostałe elementy: Przed oklejeniem owiewki silnika pomalowałem na granatowo wszystkie miejsca, których nie dam rady okleić, żeby nie świeciły później bielą balsy. Gotowa osłona jest chyba jedynym elementem, który wygląda lepiej na żywo niż na zdjęciach Lampa błyskowa powyciągała białe linie kleju na łączeniach brytów foli. Schrzanione oklejanie przodu kadłuba nie dawało mi spokoju, Jako, ze został mi zapas niebieskiej folii, okleiłem to miejsce na nowo. W międzyczasie doszła żółta folia - okleiłem więc lotkę i klapki serw (o których wcześniej zupełnie zapomniałem). CD poprzedniego posta. (straszne kolubryny mi wychodzą, a nie posty... ciekawe, czy ktoś ma cierpliwość to czytać?) To jeszcze nie koniec ozdabiania modelu - teraz przyszedł czas na pszczółkę na ster kierunku i napisy na skrzydło. Wykonałem je z folii Orastick - najbardziej przypomina ona samoprzylepne folie reklamowe, z tym, że jest od nich lżejsza i znacznie cieńsza, no i mimo tego, ma warstwę samoprzylepna, wymaga przeprasowania by ją przymocować na stałe (bez tego można ją przyklejać/odklejać do upojenia - bardzo fajna cecha). Przy okazji chciałem pokazać jak można przykleić dosyć skomplikowane aplikacje na model, bez używania folii transferowej. Tu wycięta stylizowana pszczoła, która trafi na ster kierunku. Jak widać podczas wycinania, nie wywaliłem wszystkich ścinków, ale zostawiłem te, które usztywnią mi ten element podczas nakładania i wzajemnie ustawią wszystkie jego części, po czym złożyłem je w całość i skleiłem taśmą maskującą. Film ochrony został usunięty tylko z tych elementów, które mają być przyklejone do modelu. Ster został spryskany płynem do szyb, co pozwoliło na dokładne ustawienie naklejek. Po wypozycjonowaniu można wycisnąć płyn spod folii - ręcznikiem papierowym, lub szmatką. Potem to, co niepotrzebne można usunąć. Folia transparentna ma tę zaletę, że oklejając drugą stronę steru już nie musiałem się bawić tak, jak opisałem powyżej. Wystarczyło mocno spryskać ster płynem do mycia szyb i ustawić naklejki tak, żeby zakryły te widoczne od spodu. W podobny sposób powstały napisy na skrzydle. (na zdjęciu jeszcze ocieka ) I hura hurraa hurrrrrrrraaaaaaa! Skończyłem oklejanie Poskładałem wszystkie elementy modelu, bo byłem ciekaw jak się prezentuje w całości (i ile waży teraz). Wygląda tak: Waga jest niezła - to, co na zdjęciach waży 350g. Do końca budowy bliżej już niż dalej - ale jeszcze trochę roboty pozostało. Od jutra zabieram się do "malowanek" a wbrew pozorom jest ich całkiem sporo...
-
Jutro skończę oklejać - to zaktualizuję relację i pokażę na zdjęciach o co mi chodzi. "Na sucho" - ciężko mi jest to wytłumaczyć. (Teraz się pochwalę, że udało mi się w końcu dojść do ładu z cholernym zagłówkiem... co mi ta bestia krwi napsuła....)
-
A i owszem - na folii (i pod folią ). Jak na razie spotkałem dwa rodzaje tych draniów: 1. Jeśli mamy przypadek folia - folia - a pod spodem "coś" (drewno itp.) "bombelki" powstają jeśli wierzchnią warstwę folii przykleja się ze zbyt dużą temperaturą, łatwo tego uniknąć - po prostu oklejać w niskiej temperaturze. 2. Znacznie wredniejsze, pojawiające się w przypadku gdy mamy układ folia - folia, a pod spodem nic. Wtedy jest naprawdę bardzo trudno - przynajmniej dla mnie - nakleić wierzchnią warstwę bez zamykania pod spodem pęcherzyków powietrza.
-
Relacja, SU-27 depron w skali 150%
poharatek odpowiedział(a) na enter1978 temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Chodzi Ci o gondole silników? Tam przecież nigdzie nie ma trójkąta... masz owal przechodzący płynnie w prostokąt. No chyba, że chodzi Ci o to, że w miejscu przenikania walca i prostopadłościanu na dolnej płaszczyźnie gondoli tworzy się rysunek trójkąta? W każdym razie: Zanim zaczniesz formować depron (podkłady), wytnij szablon z papieru uformuj go i przymierz go do modelu - zmieniłeś grubość materiału z jakiego robisz model, nie wiem, czy tam wszystko będzie do siebie pasowało, w szczególności, czy z wylotów nie zrobią się owale zamiast okręgów. Nie wiem, czy te podkłady pod panele są od spodu rowkowane, albo (jeśli są z obu stron gładkie) - czy tak samo łatwo zawijają się w obu osiach. Wytnij gondolę w ten sposób, żeby rowki w depronie (lub oś wzdłuż której łatwiej zwijać depron) przebiegała wzdłuż części. Zaczynasz formować od wylotów. Zwijasz depron na wałkach/rurkach, o różnej średnicy nagrzewając go w miejscu formowania np. suszarką do włosów. Chodzi o to, żeby zdjęty z szablonu "sam z siebie" trzymał kształt. Gdy dojdziesz mniej więcej do połowy części - przechodzisz na przód, trzeba uformować wloty. Są dwie metody: 1. Wyznaczasz od środka miejsce zagięcia i robisz wzdłuż tej linii nacięcia pod kątem 45o. tak , żeby po złożeniu boki i góra zeszły Ci się pod kątem prostym. - może to być dla Ciebie dosyć trudne... 2. Wyznaczasz miejsce zagięcia od spodu i góry, od spodu naklejasz w tym miejscu taśmę klejącą, od góry robisz nacięcie (mniej więcej na połowę grubości depronu), po czym zaginasz (jest to metoda "score and fold" stosowana m.in. w parkjetach od rcpowers i frcfoamies). Potem w rogu możesz dokleić kawałek depronu i oszlifować do kształtu. Edit: Jeszce jedna rzecz: Nie wiem, czy w końcu zdecydowałeś się na profile KFm (ja bym jednak radził je zrobić - albo przeszlifować skrzydło do profilu symetrycznego, przy tej wadze i rozmiarze przyda Ci się każdy N siły nośnej...) Jeśli tak, to łatwiej będzie dopasowywać gondole silników do gotowych skrzydeł. -
Albo mam tępe szpilki, albo grubą folię... Najlepiej sprawdza się ostry czubek Olfy AK3.
-
Rozumiesz teraz, czemu się tak trząsłem nad kolorem koszulek bowdenów? A ja siedzę i dalej oklejam (pewnie jutro - pojutrze skończę i wtedy zaktualizuję relację). Jak na razie powiem tylko tyle: Poznałem nowych kumpli - nazywają się "bąbelki" Niestety dosyć wredni z nich goście - natarczywi, uparci i cholernie trudno się ich pozbyć... Musiałem użyć na nich noża...
-
Four Star 40 - SIG - mój pierwszy KIT
poharatek odpowiedział(a) na michalkamil temat w Modele średniej wielkości
Akurat napęd lotek możesz tu bardzo łatwo przerobić na dwa serwa - wystarczy powiększyć półkę na nie. Sprawdź tylko, czy szerokość kadłuba pozwoli na coś takiego. Powodzenia w budowie -
Tzn - starałem się nie dotykać strony z klejem i mam nadzieję, że nie pozostawiałem tam odcisków palców. Folię zabezpieczająca odrywałem tuż przed przyklejaniem, a przy układaniu na modelu trzymałem za marginesy. Czy to mi się udało - okaże się wnet, bo mam już rozrysowane szablony pod wycinanie i idę do warsztatu nakładać "metalic", ale przedtem Speedyego czeka czyszczenie. Natomiast z wierzchu - masakra! Zwłaszcza na skrzydle bo to spory kląkier i bardzo niewygodnie się nim manewrowało. Co do zadowolenia - to jak na debiut wydaje mi się, że jest OK. (Za wyjątkiem zagłówka - cały czas kombinuję co tam mógłbym zrobić, czy też zostawić już tak jak jest...) Ale jest sporo miejsca na poprawę i następny pójdzie mi lepiej
-
Dzięki za dobre słowo Ale pisałem o tym że błyszczącą folię się ciężko fotografuje. Skoro nie widać na zdjęciach odcisków moich paluchów (a jest ich mnóstwo i przed dalszymi pracami będę musiał model solidnie wyczyścić), to mógłbym ukryć na nich słonia, a nie tylko drobną fałdę Natomiast wracając na chwilę do figurki - rano nie miałem czasu, żeby w pełni odpisać Mateuszowi: Pękaniu zapobiega też rdzeń z EPP. W sumie, w najgrubszym miejscu warstwa modeliny ma najwyżej 3 - 4 mm i jakieś większe naprężenia przy wysychaniu po prostu nie mają gdzie powstać. A z tymi mniejszymi bez problemu sobie radzi elastyczne EPP.
-
Lepiej niż przyzwoicie Wygląda bardzo ładnie. Natomiast przyglądam się skrzydłom i one bardzo mi się podobają takie, jakie są teraz. Rysunek żeber, japonka - robi fajną rytmiczną kompozycję (a ja takie lubię ), Może zastanów się nad tym, żeby je zostawić bez oznaczeń?
-
Ha! Jednak z moim lepiactwem nie jest tragicznie Faktycznie to Muttley Dobrze by było wsadzić w model coś, coby odtwarzało jego chichot... Akurat modelina, której używam - Fimo AirLight jest całkiem fajna pod tym względem. Pojawiły się niewielkie pęknięcia (w miejscach gdzie najmocniej ją zwilżałem, żeby uplastycznić), ale tylko dlatego, że popełniłem błąd i przeniosłem pilota do suszenia "na pokoje", zamiast zostawić w warsztacie. Ale dały się one bez problemu usunąć za pomocą szpachlówki z modeliny mocno rozpaćkanej w wodzie.
-
No podchodziłem do tego oklejania, jak pies do jeża, ale w końcu trza się było za to wziąć... Najpierw sporo poeksperymentowałem na kawałkach balsy, głównie, żeby obczaić co się dzieje z folią przy różnych ustawieniach temperatury, a potem zebrałem się w sobie i... TA DA !!!!!!!!! Okleiłem pierwszy element Wyszło nieźle, więc postanowiłem wziąć byka za rogi i okleić skrzydła. Tam już tak prosto nie było - ale najpierw mały off topic. Z folią transparentną jest ten problem, że nie wiadomo, od której strony jest folia, a od której klej/folia zabezpieczająca. Z przeźroczystymi materiałami, co do których istotne jest rozróżnienie awersu i rewersu, a nie jest łatwo to określić na pierwszy rzut oka - ot np. folia do oklejania derponu/EPP od Marka Rokowskiego, radzę sobie w ten sposób, że w rogu rysuję małą literkę "b". Jak znaczek na folii wygląda tak: Znaczy się coś pochrzaniło i trzeba ją odwrócić. (Najśmieszniejsze jest, że podczas oklejania, nie korzystałem z tego patentu - folia zwijała się tak mocno, że wystarczyło zapamiętać, że folia jest od strony wypukłej ale może komuś się przyda...) Oceniając już po fakcie, muszę powiedzieć, że wybrałem sobie chyba nienajlepszą konstrukcję na naukę oklejania. Wielkie, niedzielone skrzydło.. W dodatku z jakimś śmiesznym zagłówkiem przeszkadzający w manewrowaniu nim, ułożeniu na blacie, i z którego oklejeniem miałem niezłą jazdę... Doprowadzenie do takiego stanu zajęło mi ponad 3 godziny... A po oklejeniu jednej dolnej połówki dopadło mnie coś w stylu kryzysu: Bo to nie trzyma się, przesuwa, marszczy, odkleja... Zniszczyłem z pól metra folii i miałem ochotę rzucić tym wszystkim... Przemogłem się jednak, druga połówka poszła już lepiej. Przeniosłem się na górę i tam czekał mnie naprawdę stresujący moment (przynajmniej dla początkującego oklejacza) - oklejenie skrzydła łącznie z tym garbem/zagłówkiem za pomocą jednego kawałka folii: Jakoś to jednak poszło, powoli nabierałem wprawy i po kilku godzinach skrzydło wyglądało tak: Efekt jest całkiem niezły; na udało się uniknąć zmarszczek, powierzchnia folii jest gładka i dobrze naprężona. Obawiałem się, że porobią się "krowie żebra", ale nic takiego się nie stało. Przy okazji dwie obserwacje: 1. Bardzo ciężko się fotografuje błyszczącą folię przy sztuczny świetle. 2. Rany boskie! Ależ ona się "palcuje"!! Oczywiście nie mogło się obyć bez problemu. Oklejanie zagłówka - masakra Podziało się takie coś: Nie udało mi się tam dobrze ułożyć foli, a przy próbie usunięcia tych zafalowań poprzez naprężanie górna belka dosyć mocno się wygina. (Na zdjęciu nie udało mi się uchwycić tych nierówności - patrz obserwacja nr 1). Ogólnie jest tam fatalny dostęp i nie ma za bardzo jak manewrować żelazkiem. Używam co prawda zwykłego żelazka turystycznego, ale żelazko modelarskie nie rozwiązało by problemu. Przy tym jest to na tyle niewielki obszar, że naprężanie za pomocą opalarki też by raczej nic nic nie zmieniło. Na razie odkleiłem folię od góry, tak, żeby belka się trochę wyprostowała i zostawiłem pofalowaną folię - ale mnie to irytuje i jeszcze będę kombinował, co z tym zrobić. Reszta - to już było "z górki" Lotki i stery oklejałem "na raty": najpierw okleiłem dół, wkleiłem dźwignie (za pomocą żywicy), a potem oklejałem z drugiej strony. Nieco mi to skomplikowało oklejanie, ale za to mam pewność, że dźwignie są dobrze wklejone, poza tym pewnie bym poniszczył folię, gdybym je wklejał na końcu. I całość dotychczasowych "oklejanek": Oczywiście zabrakło mi folii (niewiele - bo na oklejenie lotki od góry). Cóż - eksperymenty, kilka zepsutych kawałków, wycinanie z dużym marginesem - i okazało się, że 3 m to dla początkującego zbyt mało... Folia już zamówiona - a do czasu, gdy dojdzie i tak mam co robić. Ale nie samą folią człek żyje. Speedy Bee ma otwartą kabinę i wartałoby "cuś" do jej środka posadzić. Jako, że jest to raczej zabawny samolocik to i pilot będzie mało poważny. Najpierw posklejałem kilka kawałków EPP: A potem okleiłem je modeliną: Pozostało jeszcze pomalować pacjenta. Musiałem go przymierzać do kokpitu, bo ma "łeb jak sklep" i bałem się, że będzie blokował dostęp do śruby mocującej. (Na zdjęciach widać, jak mocno wygięła się ta belka, były robione jeszcze przed jej prostowaniem.) Przy okazji zagadka (a dla mnie test z dokładności odwzorowania postaci z kreskówek ) Na jakiej postaci wzorowany jest mój pilot? Waga jest całkiem niezła, przy czym jeszcze pewnie spadnie 2 -3 g. Modelina z której zrobiona jest figurka długo schnie (tak - tydzień co najmniej), a pilota wyrzeźbiłem przedwczoraj. Dokładniejsza recepta na pilotów znajduje się tutaj: http://pfmrc.eu/index.php?/topic/49231-marcin-hudyka-poharatek-kat-senior-model-lfg-roland-c-ii-a/?p=531713 (sporo trzeba przewinąć, jest pod koniec długiego posta).
-
Relacja, SU-27 depron w skali 150%
poharatek odpowiedział(a) na enter1978 temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Krzysiek, ale ja mu posłałem suczkę z frcfoamies - to się w 2-3 wieczory buduje i lata aż się nie rozwali (a potem buduje się następna ). -
Fajnie! Przy tym rozmiarze, sądziłem że utyje o jakieś 90g, jak się okazuje w takiej wadze można będzie się zmieścić razem z malowaniem. Coraz bardziej się nastawiam na to, że mojego piankolota okleję Twoją metodą.
-
Dzięki za odpowiedź. Sorry, że tak niegrzecznie dopytywałem się o niepowodzenie, ale spodobał mi się Twój pomysł i chciałem wiedzieć, czy okazał się całkiem chybiony, czy coś z tego by było po pewnych modyfikacjach. Jak sobie "w głowie" oklejałem Barracudę, wyszukując potencjalnych zasadzek, to przyszło mi na myśl, ze skrzydła będą stanowić problem. Myślałem nawet, żeby oklejać "na raty": od dźwigara do krawędzi natacia i od dźwigara do krawędzi spływu wstępnie naprężając bibułę mocując ją np. taśmą maskującą, ale z tego co piszesz, to niestety szkoda zachodu...
-
Dzięki za odpowiedzi na moje pytania. Oczywiście mam następne: Dlaczego bibuła nie zdała egzaminu? Duże bryty rozpadały się podczas przyklejania - przy wyrównywaniu (zwłaszcza na obłościach)? Co do farb, to ja od pewnego czasu używam takich: http://www.szal-art.pl/farby-wodne-premium-rc-color-60ml_1112_4517/ i jestem z nich zadowolony (zwłaszcza jeśli chodzi o wydajność i cenę ). Z tym, że u Ciebie podstawowym kolorem będzie naturalne "amelinium" i chyba faktycznie trzeba będzie posmrodzić, bo nie wiem jak się zachowują akrylowe metalizery..
-
Ouć... czyli niestety spraye później odpadają... Oklejasz standardowo - tzn: kładziesz warstwę gruntująca Ezekote, przyklejasz japonkę, szlif, ostatnia warstwa warstwa Ezekote, szlif? Model wychodzi pięknie Całkiem do rzeczy wygląda ten kanarkowy kolor na Tarpanie
-
Zgodnie z przewidywaniami - roboty było multum, ale postęp niewielki,a efekty słabo widoczne. W każdym razie Pszczółka jest już gotowa do oklejania, ale po kolei: Sprawa z kolorem bowdenów naprawdę mnie zaskoczyła i spowodowała, że dokonałem inspekcji modelu pod kątem: "a co jeszcze będzie widać pod folią?". I wyszło na to, że widoczne będą serwa lotek. Średnio mi to odpowiadało, więc zasłoniłem je kawałkami balsy 1,5mm. Jako, że waga modelu jak na razie wychodzi nieźle, zdecydowałem się już teraz na zrobienie dodatkowego mocowania skrzydła i górnej części kadłuba, o którym pisałem wcześniej. Tak to wygląda od strony skrzydła, półka z nakrętką kłową umocowana do kadłuba jest widoczna na innych zdjęciach jako "bohater drugiego planu". Potem była mozolna robota, przy kształtowaniu końcówek powierzchni sterowych i wycinaniu szczelin pod zawiasy. W międzyczasie zrobiłem same zawiasy (z zachomikowanych dyskietek) i dźwignie sterów ze sklejki 1,5 mm. Odkryłem przy tym, że później może pojawić problem, bo ze względu na umiejscowienie serwa, mocowanie popychacza lotki będzie oddalone od osi obrotu o około 30mm. Co prawda nie potrzebuję zbyt wielkich wychyleń lotek (+/- 25 mm), ale może okazać się, że trzeba będzie zrobić nakładki na ramiona serw. Tu kolejny zonk, na jaki natrafiłem. Mocowanie steru kierunku będzie mocno dostawało po odwłoku podczas starów i lądowań, dlatego zdecydowałem się zastosować tam szerokie zawiasy płaskie. Problem polega na tym, że dolna część steru kierunku to kanapka: sklejka 1,5mm obłożona balsą 3mm. I nie mam ani narzędzi, ani umiejętności, żeby wyciąć w sklejce szczelinę pod zawias. Rozwiązałem go (pewnie tymczasowo) obcinając po prostu zawias do długości 5mm. Zawiasy będą wklejone na żywicę i być może wytrzymają... Będę musiał uważnie obserwować to miejsce podczas eksploatacji modelu. Mając gotowe mocowania sterów i dźwignie, mogłem w końcu przymierzyć usterzenie do kadłuba i wyznaczyć miejsca wyprowadzenia bowdenów. Tu proszę o chwilę zachwytu nad "pięknymi, neutralnie białymi bowdenami" Jak widać na zdjęciu postała też półka pod serwa kierunku i wysokości. Prowadnice bowdenów zrobione są ze skrawków balsy 3mm. Na razie bowdeny są tylko włożone w prowadnice. Jako, że oklejanie kadłuba z wystającymi rurkami byłoby dosyć ekwilibrystyczne, a i ponowne poprowadzenie bowdenów po oklejeniu wymagałoby sporo gimnastyki, mam taki szczwany plan, że wsunę je na czas oklejania do kadłuba, a oklejeniu wysunę, wkleję na stale i dotnę. Osłona silnika została ostatecznie dopasowana do reszty kadłuba, zrobiłem też jej mocowanie. Śruby mocujące wyszabrowałem ze starych kaset magnetofonowych ( dyskietki, kasety... kurcze nie mam za grosz szacunku, dla zabytków techniki ). Przy okazji pytanie: Wie ktoś może, gdzie kupić wkręty 2x10 mm? - takie, jak do mocowania serw 9g. Są dostępne w abcrc http://abc-rc.pl/wkret-do-serw , ale nie planuje tam zakupów w najbliższym czasie, może ktoś zna jakieś inne, mniej oczywiste miejsce? (sklep dla elektroników np.?). Na swoje miejsce trafiła też tablica przyrządów. Sklejkę pociągnąłem bejca i lakierem bezbarwnym. Być może efekt, jaki uzyskałem jest zbyt dyskretny, ale trochę udało się wyciągnąć słoje drewna. Poza tym na balsie bejca będzie bardziej widoczna, a ja chciałbym wykończyć w ten sposób cały kokpit i uniknąć wrażenia wnętrza siakiegoś Rollsa czy Maybacha wyłożonego mahoniem na wysoki połysk. Potem całość modelu została przeszlifowana drobnym papierem ściernym, uzupełniłem ubytki w balsie, a wgniecenia usunąłem zwilżając je lekko i prasując rozgrzanym żelazkiem. Teraz trzeba będzie odkurzyć model, wysprzątać i odkurzyć warsztat, po czym będę gotów do oklejania. Mam nadzieję, że ten diabeł okaże się nie aż tak straszny
-
Relacja, SU-27 depron w skali 150%
poharatek odpowiedział(a) na enter1978 temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Ok Robert, powiem wprost, dlaczego tak mocno zaangażowałem się w ten wątek i jak to wygląda z mojej strony: Zachęcasz mało doświadczonego modelarza do podjęcia bardzo ryzykownego eksperymentu, którego rezultat na 99% zakończy się klapą. Gdyby przeskalowywanie planów RC było faktycznie tak proste - powstawałyby one w jednej skali, a każdy by sobie je dowolnie zmniejszał/zwiększał w zależności od potrzeby. Ale cóż, tak nie jest... Owszem, być może dałoby rade zrobić model w tym rozmiarze i lekko, ale wymagałoby to tak radykalnych zmian w projekcie, że według mnie łatwiej by było rozrysować plany od nowa, a i rezultat średnio przypominał by Su. Ja bym się tego nie podjął - z tym, że nie uważam się za doświadczonego, zaawansowanego modelarza. Przedstawiłem Wieśkowi alternatywę: sprawdzone, proste plany Su 37, z których bez wielkiego wysiłku da się zrobić pięknie latający model i odbieram Twoje posty, jako zachęcenie do marszu na pole minowe (co jest dla mnie absolutnie niezrozumiałe). -
Relacja, SU-27 depron w skali 150%
poharatek odpowiedział(a) na enter1978 temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Miałem się już nie odzywać w tym wątku i w spokoju zająć się Speedym, ale... Zrobiłem z planów Rcpowers Miga 29 - 70 cm rozpiętości, 100 cm długości - same plany zakładają bardzo lekką budowę, a i ja starałem się nie dokładać ciężaru. Waga bez wyposażenia - około 300 g. Jeśli plany Su trzymają proporcje - to przy rozpiętości 90 cm, będzie miał około 130 cm długości. A powtarzam waga rośnie po sześcianie. Poza tym same plany - cóż są nieco archaiczne. Pewnie, że można z nich zbudować piękny model, ale będzie to wymagało sporo rzeźbienia... A jeszcze dodatkowo trzeba będzie powprowadzać modyfikacje i wzmocnienia związane z przeskalowaniem i zmianą materiału (oryginalne plany jako podstawowy przewidują piankę 9mm). I jest jeszcze jedna rzecz - to ma być pierwszy parkjet Wieśka. EDIT: Tu jeszcze takie coś do poczytania - relacja z oblotu Su34 powiększonego do 150% - parkjety od RCpowers ważą standardowo - od 350 - 700 g, ten waży 2320 g RTF https://www.google.com/url?q=http://www.rcpowers.com/community/attachments/big-bird-150-build-pdf.38438/&sa=U&ved=0ahUKEwiDjevOyZPKAhWFDywKHZXTBBMQFggOMAQ&client=internal-uds-cse&usg=AFQjCNHad47DKyHcLG48yuBZnwKQnayQ5Q -
Relacja, SU-27 depron w skali 150%
poharatek odpowiedział(a) na enter1978 temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Z naciskiem na słowo "spokojnie" -
Relacja, SU-27 depron w skali 150%
poharatek odpowiedział(a) na enter1978 temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Ech jo.... Oryginalny projekt to waga około 530g RTF, odejmijmy wyposażenie jakieś (350g), zostaje nam około 180 g pianki. Powiększamy o 150% i waga nam rośnie "po sześcianie" - wychodzi jakieś 600 g samej pianki. No tyle to gotowy model depronowego parkjeta powinien ważyć.. A przecież trzeba tam będzie pokombinować z jakimiś wzmocnieniami... Z wyposażeniem waga minimum 1,2 - 1.4 kg (i to bardzo optymistyczne założenia...). Cały mój poprzedni post tyczył się już nowych planów, które przesłałem Wieśkowi. -
Relacja, SU-27 depron w skali 150%
poharatek odpowiedział(a) na enter1978 temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Nie wiem do końca jakiego wyposażenia planujesz użyć. Pamiętaj,że tam jest otwór, w który wejdzie śmigło max 7'. Jak już pisałem, sprawdzony i polecany setup do parkjetów z rcpowers/frcfoamies to silnik A2212-6 2200kv, do tego śmigło apc 6x4, regulator 45A, pakiet 2200 3s. Zastanów się, może warto zainwestować w taki sprzęt (przecież nawet jak się ten piankolot "wylata" na amen będziesz mógł użyć wyposażenia w następnych modelach, a wiem po sobie, że stopniowo chce się przechodzić na coraz większe). Kolejna rzecz to serwa; z doświadczenia wiem, że przy większych prędkościach standardowe serwa 9g nie wyrabiają jako napęd sterolotek i warto tam dać coś mocniejszego (TP MG91, 92S np.). W modelu Su radziłbym dodać stopnie KFm (bo one dodają sporo stateczności, zwłaszcza przy niskich prędkościach), z małą modyfikacją - tzn przedłużyć je na skrzydło pasmowe i canard, Potem przeszlifować skrzydło do profilu symetrycznego, a LERX z canardem do płaskowypukłego - dodaje to mnóstwo siły nośnej w czasie lotów high alpha i można naprawdę zwariowane ewolucje wykonywać. Powodzenia w budowie i oblocie Latanie tym parkjetem da Ci mnóstwo radochy:) EDIT: To ja byłem tym doradcą. Wyposażenie jakie podał Wiesiek to wyposażenie zalecane przez autora projektu. Powiedz mi Robert, jakie wyposażenie byś planował do modelu, który po powiększeniu o 150% będzie co najmniej 3 razy cięższy?