Skocz do zawartości

poharatek

Modelarz
  • Postów

    1 374
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    25

Treść opublikowana przez poharatek

  1. Jak na razie to masz powycinane sporo elementów - i tyle A wytrzymałość - to ocenia się już na gotowej konstrukcji. Sklejaj, na razie bez żadnych odstępstw od oryginalnych planów. Jak już skleisz i faktycznie będzie coś nie tak np. ze sztywnością skrzydeł, czy ogona - to się będzie kombinowało czy dawać tam jakieś nakładki, dodatkowe listwy itp. Oklejanie taśmą w niewielkim stopniu wpływa na sztywność konstrukcji, stosuje się je bardziej, żeby zabezpieczyć model przed uszkodzeniem np. podczas lądowania. No i trzeba pamiętać - swoje waży, a lepiej zrobić model lekki niż pancerną cegłę Jeśli już koniecznie chcesz czymś ten depron oklejać - to polecam zapoznać się z tym: http://napolskimniebie.pl/index.php/sklep/materialy-do-budowy/folia-pokryciowa-wersja-matowa-soft-touche-detail (trochę się nią bawiłem - bardzo fajna sprawa w ktorymśtam kolejnym modelu mam zamiar ją zastosować).
  2. O ja cie... to jak ten Flash robi beczki na takich wychyleniach? (Bo u mnie na 40 stopniach jest już wiertarka wysokoobrotowa....)
  3. Niedawno zanabyłem, złożyłem i ulotniłem Sbacha 342 od RcFactory. Przeglądając instrukcje do innych modeli tego producenta, znalazłem zdjęcie fajnego gadżetu: Spodobała mi się jego użyteczność i prostota. Posiedziałem chwilę w programie graficznym , potem 15 min w warsztacie i powstało takie cuś: Wykonany jest on z depronu 3 mm, na który został naklejony szablon wydrukowany na zwykłym papierze. Po wycięciu zabezpieczyłem papier przez naklejenie bezbarwnej taśmy klejącej (można też polakierować, ale leniwy jestem ). Za ośkę robi nit kaletniczy 3mm. Jeśli ktoś chce zrobić trwalszą i bardziej pancerną wersje - to zamiast depronu można użyć np. twardej balsy 3mm, lub owocówki. Nie jest to hiper-dokładne narzędzie i nie nada się do ustalenia wychyleń na 11,324 stopnia w dużym modelu, ale do określenia o ile stopni wychylają się stery w jakimś szkoflajerze - jak najbardziej. Na przykładzie mojego Sbacha: Ster wysokości 60o. Lotka - 40o. (Jak widać kawał waryjata jest z tego Sbacha, ale o tym napiszę w innym wątku, jak w końcu uda mi sie jakieś filmy z lotów nakręcić ) Na spinaczu załączam plik pdf z rysunkami kątomierza - może komuś się przyda katomierz.pdf
  4. Ta Cessna to jest dosyć trudny model (i to zarówno jeśli chodzi o budowę, wyposażenie, jak i oblot). Przy czym plany są na tyle fajnie opracowane, że można na ich podstawie zbudować piękną półmakietę ładnego samolotu. I nie to, że chcę Cię zniechęcać Składaj powolutku sobie Cessnę,z tym, że sugeruję zaopatrzyć się w depron - np. tu: http://www.sklep.modelarnia.pl/index.php?k166,materialy-konstrukcyjne-pianki-modelarskie , lub tu: http://www.marvio-rc.pl/produkty/materialy-do-budowy-modeli/plyty-piankowe,2,4560. A w międzyczasie zbuduj z podkładów jakieś proste latacze - np. takie jak tu: http://flitetest.com/articles?grid=true#/textSearch=FTScratchBuild , nauczysz się na nich latać (bo Cessną się jednak zupełnie inaczej będzie latało, niż motoszybowcami, które miałeś wcześniej), nawet jeśli jakaś krzywda się im przy nauce podzieje - to żadna strata, bo to są modele do złożenia w jeden - dwa wieczory. Przy okazji nabierzesz doświadczenia, które bardzo Ci sie przyda przy budowie Cessny.
  5. Całkiem fajny program w tym roku będzie. http://www.pikniklotniczy.krakow.pl/index.php/piknik/program Kindernay's Flying Circus Rewelacyjni byli w zeszłym roku na pokazach w sierpniu:) Szkoda, że teraz bez Bleriota...
  6. Rysownikowi pasowało to do kuncepcji artystycznej A serio, to na tym zdjęciu widać wydechy "nówki, nie śmigane" (przynajmniej dwa tylne): A tu masz już po bożemu przepalone i spracowane:
  7. Niestety, złe nawyki bardzo łatwo się utrwalają... Dlatego właśnie trzeba zadbać o różnorodność modeli jakimi się lata (wariat do poszalenia, jakiś warbird, trenerek) Bo jednak są spore różnice w sposobie pilotażu takich maszyn. Filmy przypominają mi moje pierwsze boje z P-47, gdy usiłowałem go wypuszczać i latać nim jak Ultronem
  8. Serio? Nie widzisz żadnego związku miedzy tą "serią niefortunnych zdarzeń", a starannością wykonania modelu? Latający model RC to jest jednak dosyć skomplikowana maszyna, sporo rzeczy może tam zawieść. Awarie zdarzają się nawet, gdy wszystko zrobione jest "zgodnie ze sztuką", jednak gdy model jest zrobiony na odpierdziel - będą one plagą. Nie wpadłeś na pomysł, że jeśli któryś tam raz odmaszerowało Ci śmigło z silnika, to popełniasz błąd w jego mocowaniu? Pomyślałeś o tym. co by było, gdyby zamiast przewodów, czy anteny trafiło na Twoje palce? Do mocowania śmigła na propsaverze polecam stosować uszczelki/oringi o średnicy 1/2 lub 3/8 cala. Można je kupić w każdym sklepie wodkan za grosze (dosłownie). Przed każdym uruchomieniem silnika trzeba sprawdzić w jakim stanie jest oring (zwłaszcza gdy model poleżał sobie kilka dni). Przy czym mocowanie na propsaver sprawdza się tylko przy lekkich śmigłach i wolnoobrotowym silniku. W innych przypadkach - trzeba zamocować śmigło na sztywno za pomocą odpowiedniej piasty. Niezależnie od sposobu mocowania trzeba też sprawdzić wyważenie śmigła (zwłaszcza jeśli używa się "chińczyków"). Piszę o tym, bo ogólnie "optymalizacja" budowy modelu spowoduje, że albo w ogóle nie poleci, albo będzie się kolibał po niebie. Jeśli "zoptymalizujesz" coś w zespole napędowym - może Ci się stać krzywda...
  9. Przy "antycznych" kalkach może się pojawić jeszcze inny problem - z czasem szlag mógł trafić warstwę kleju i będą odpadać z modelu. Miałem tak przy składaniu gumówek z Guillowsa, pomogło kładzenie kalek na mokry Sidolux (tzn pomalowałem Sidoluxem miejsce gdzie miała się znaleźć kalkomania i kładłem ją na model zanim Sidolux wysechł).
  10. Sprawdź na kawałku kalki, czy nie wystarczy jej polakierować lakierem bezbarwnym (nawet kilkoma grubymi warstwami - w końcu to nie redukcyjny plastik, gdzie kalka ma "zniknąć" po nałożeniu).
  11. Khem... A co z modelem Lancastera z jednego z dywizjonów bombardujących Drezno? Albo "Enola Gay"? Ogólnie - jeśli robi się samolotu wykorzystywanego do walki, trzeba się liczyć z tym, że był użyty do zadań dwuznacznych moralnie (eufemistycznie rzecz ujmując), niezależnie od tego jakie oznaczenia były na nim namalowane. Ja wykonuje model dlatego, że podoba mi się dana maszyna - obojętne: polska, rosyjska, niemiecka. I staram się jak najwierniej odtworzyć jej wygląd, łącznie z oznaczeniami, nawet jeśli budzą kontrowersje. To do czego była używana - o tym decydowali ludzie. Ich postawę, ideologię która za tym stała - można już oceniać, popierać, lub też potępiać. Nie widzę najmniejszej sprzeczności w tym, że bardzo mi się podoba Ju 87 A, nawet jeśli wiem, że w czasie wojny domowej w Hiszpanii był używany głównie do mordowania z powietrza cywilów. Bo samego samolotu, tego co jest na nim namalowane nie sposób wartościować etycznie. To maszyna jest i tyle. Powtarzam: o tym do czego była używana decydowali ludzie.
  12. No "troszkę" czasu minęło od ostatniej aktualizacji... Ale - znana przypadłość, czasu jak na lekarstwo, a i mimo tego, że całkiem sporo przy modelu zrobiłem to prace były żmudne i mało fotogeniczne W dodatku, standardowo; parę przygód było i parę męskich decyzji trzeba było podjąć. Ale po kolei. Ostatnio model był gotowy pod szpachlowanie i przygotowanie powierzchni pod oklejanie szkłem i malowanie. Szpachlowałem lekkim szpachlem akrylowym Den Bravena (zarówno epp jak i balsę). Fajna rzecz - lekki, łatwo się rozprowadza, błyskawicznie wysycha i łatwo szlifuje (bez zapychania papieru ściernego). Ale ma jednak kilka wad... Już po przeszlifowaniu i przed kładzeniem gruntującej warstwy EzeKote chciałem na szybko usunąć pył i odtłuścić powierzchnię, Chwyciłem więc za butlę z alkoholem izopropylowym i dawaj odtłuszczać i odpylać, do momentu, w którym się zorientowałem, że zmywam szpachlówkę z powierzchni modelu... Okazuję się, że szpachlówka akrylowa reaguje z alkoholem (nie wiem, czy każdym, nie eksperymentowałem, z izopropylowym na pewno), który ją rozpuszcza. To tak dla potomnych, ku przestrodze (albo ku poradzie, jakby ktoś chciał ją zmyć), ja w każdym straciłem przez to kilka wieczorów pracy... Kolejna rzecz na którą trzeba uważać, wynika już nie tyle z właściwości szpachlówki, co epp, z którego zrobiony jest model (Lanyu to tworzywo chyba EPS nazywa). Mianowicie - kiepsko się cokolwiek na nim trzyma (czy to farba, czy szpachlówka), i trzeba uważać na końcowym etapie szlifowania, gdy szpachlówki zostają setne milimetra, bo lubi ona odpryskiwać z pojedynczych ziaren epp. Plan był taki, że tkaniną szklaną zostanie zabezpieczony spód kadłuba i dolne powierzchnie skrzydeł. Tak też i uczyniłem. A żeby ładnie i równo było, nakleiłem taśmę maskującą jako "odcięcie" zabezpieczonych obszarów. I zonk przy usuwaniu taśmy - odrywa szpachlówkę... Wyobraziłem sobie co się będzie działo przy malowaniu (nie mówiąc już o późniejszej eksploatacji) i podjąłem męską decyzję - laminujemy całość. Przyszło mi to tym łatwiej, że wzrost wagi był całkiem akceptowalny, ale o tym za chwilę. Sama praca z EzeKote i tkaniną szklaną - bajka. Idzie to łatwo, szybko i przyjemnie. Używałem tkaniny szklanej o gramaturze 25 g/m2 i 21 g/m2 , świetnie się układa na obłościach. Jedyne co powoduje problemy to jej docinanie, nożyczki muszą być naprawdę ostre. Sposób działania był następujący: 1. Położyłem warstwę gruntującą Ezekote. 2. Ułożyłem z grubsza docięty kawałek tkaniny szklanej i przesączałem ją EzeKote malując miękkim szerokim pędzlem (ważne, żeby był miękki, sztywne włosie może pochrzanić splot takiej lekkiej tkaniny). 3. Nadmiar tkaniny "odciąłem" szlifując papierem ściernym 100. 4. Nałożyłem kolejną warstwę EzeKote. 5. Szlifowałem powierzchnię na mokro papierem ściernym o gradacji 500. 6. Nałożyłem pierwszą warstwę podkładu. 7. Kolejne szlifowanie na mokro - tym razem papierem 600-800 (w zależności od tego jak wyglądała powierzchnia). 8. Finalna warstwa podkładu. Cały model został pokryty jedną warstwa tkaniny szklanej, na krawędź natarcia skrzydła i jego dolne końcówki poszła dodatkowa warstwa, zalaminowany został również zbiornik paliwa, klapka baterii, zaczepy podwieszeń i same podwieszenia. Całość wygląda teraz tak: Z efektu jestem w miarę zadowolony. Oczywiście są miejsca, gdzie przeoczyłem jakieś nierówności, miejscami wyłazi ziarnista faktura epp, ale całościowo wygląda to nieźle. Nieźle również zabezpiecza, co prawda nie robiłem "testów wytrzymałościowych",ale już po zalaminowaniu - o cośtam modelem uderzyłem, cośtam spadło na niego - ale śladu nie zostawiło Nieco mniej jestem zadowolony z tego jak wyszło oklejanie "wycinanego" epp - czyli zbiornik paliwa. Jest ono bardziej miękkie i trudniejsze w obróbce. No cóż przy następnym modelu będę musiał to jakoś dopracować. A tak wygląda powierzchnia modelu w zbliżeniu. Jak widać udało się "zgubić" splot, fakturę tkaniny szklanej. Widoczna jest ona dopiero na ostatnim zdjęciu, wykonanym z odległości 1 cm od skrzydła. Powinna całkowicie zniknąć podczas malowania. Model, w stanie jakim jest teraz, waży 410 g. Miałem podobne zdjęcie, ale wykonane przed zabawą z EzeKote i szkłem, ale coś mi się z kartą pamięci podziało i szlag je trafił, więc będziecie mi musieli uwierzyć na słowo, ze waga wskazywała wtedy 360 g. Laminowanie i podkład zwiększyły wagę modelu o 50 gramów - co według mniej jest bardzo dobrym wynikiem. Nieco gorszym wynikiem jest fakt, że gotowy model wraz z wyposażeniem będzie ważył około 700 gramów. Mam nadzieję, że nauczyłem się latać szybko...
  13. Dziś o 15 będzie w Muzlocie prezentacja nowego nabytku. Wstęp jest za darmochę, wiec jakby komuś estetycznie samolot nie podchodził, to zawszeć może wykorzystać okazję, żeby inne sobie pooglądać Ale jak dla mnie ładny on jest - wyścigówka udająca myśliwiec Tu link do galerii redukcyjnego, którego kumpel popełnił: http://www.pwm.org.pl/viewtopic.php?f=13&t=24181 A tu zdjęcia z transportu, jak widać jest w całkiem niezłym stanie: http://lotniczapolska.pl/Hercules-z-mysliwcem-na-pokladzie,37264?gallery=yes
  14. Piękna robota Mam pytanie - sprawdzałeś może o ile Ci model przytył po oklejeniu papierem?
  15. Pierwotnie planowałem, że w długi weekend majowy odbędzie się oblot Razrobacka.... No cóż - planista ze mnie żaden; P-47 nadal w proszku, ale coś tam przy nim podziałałem i chyba do końca jest już bliżej niż dalej Przepraszam za jakość zdjęć - idiotenkamera mi się zbuntowała i musiałem się ratować aparatem w komórce. Do owiewek silnika dokleiłem klapki chłodnicy. Powstała też nowa klapka zamakająca wnękę na pakiet. Oryginalna zaginęła dawno temu - zdecydowała się opuścić model w locie i tyle ją widzieli. Zrobiłem zamiennik z depronu, ale średnio się to sprawdzało: depron jest stosunkowo miękki i ugniatał się podczas otwierania i zamykania. Więc tym razem postanowiłem ją zrobić z balsy. Z tymi elementami można już ocenić całość sylwetki modelu. Wydaje mi się, że jest w miarę poprawna. Na zdjęciach widać też (a raczej byłoby widać, gdyby były lepsze - jeszcze raz przepraszam za ich jakość), ze pozaklejałem paskami depronu wszystkie "rowy podziału blach". Kokpit też uzyskał już ostateczny kształt. Natomiast z owiewką kokpitu był (ha! - był, nadal jest) problem. Patrząc na modele kartonowe P-47 ma ona taki kształt, że łatwo się rozwija. Postanowiłem więc oszczędzić sobie roboty z kopytem i tłoczeniem, powiększyłem siatki owiewki z wycinanki i zaczęła się zabawa. Chyba utraciłem "kartonowego skilla", bo ni cholery mi to nie wychodziło - powstało 4 wersje i wszystkie wylądowały w koszu; zbyt wiotkie lub zbyt sztywne, albo upaćkane klejem... Muszę się przejść po sklepach i kupić jakąś dosyć grubą, ale jeszcze elastyczną folię i będę walczył dalej (albo skończy się na tym, że jednak w końcu zrobię kopyto i ją wytłoczę). Zrobiłem też mocowanie "podwozia" - w P-47 zbiornik był podwieszony na 4 dosyć delikatnych wspornikach - wątpię czy przeżyłyby one pierwsze lądowanie. Musiało powstać coś niezbyt zgodnego z oryginałem, ale za to znacznie solidniejsze. W sumie zostało już niewiele prac przed szpachlowaniem, oklejaniem i malowaniem. Muszę się przyznać, że trochę obawiam się malowania. Doświadczenie z aerografem mam niewielkie, a ten model jest "troszkie" większy od plastika 1:48... No cóż w tym tygodniu się okaże jak to będzie A propos malowanie: W ostatnim poście zadałem pytanie co ten Razorback będzie woził podczepione pod skrzydłami. Jak się okazuje udało mi się wystrugać coś z wyglądu podobne do niczego, bo nikt nawet nie próbował zgadnąć Pod skrzydłami będą powieszone zasobniki z dnighy. A ja się będę starał pomalować model tak, żeby choćby odlegle przypominał samolot ze zdjęcia: Czyli A-5F z V Eskadry Ratowniczej.
  16. Antycypował Się dziennikarzowi daty pokićkały - jutro to ten Caudron ma być transportowany do Krakowa.
  17. Nowa maszyna do "obmacania" na żywo sie w Muzeum Lotnictwa pojawi http://facet.interia.pl/obyczaje/historia/news-caudron-renault-cr-714-legenda-trafi-do-krakowa,nId,1724072
  18. Czas na aktualizację wątku remontowego. Miałem nadzieje, że więcej przy modelu przybędzie, ale wiosna nareszcie nastała - więc roboty wokół domu i w ogródku multum, a jeszcze trochę czasu na polatanie trzeba znaleźć Jednak coś tam się zrobić udało: Zacząłem od korekty kształtu dzioba; przedtem był on zbyt mocno ścięty od dołu i raz - nie wyglądało to najlepiej, a dwa (i to znacznie ważniejsze) owiewka silnika nie miała w tym miejscu dobrego oparcia i przy lądowaniu były kłopoty... Kawałek 10mm EPP i trochę depronu załatwił sprawę. Mogłem dzięki temu dopasować owiewkę i wymierzyć, a potem zrobić domek silnika. Oryginalnie w modelu silnik był mocowany za pomocą obsadki na 10 mm listewce. Musze powiedzieć, że to rozwiązanie nawet się sprawdzało, niestety w trakcie eksploatacji owa obsadka się khem.. nieco zmasakrowała... a nie znalazłem zamiennika w żadnym sklepie modelarskim - trzeba było więc zrobić silnikowi domek. Oprofilowanie przejścia kadłub/skrzydło według projektantów z Lanyu wyglądało dosyć "oryginalnie": Trzeba było coś z tym zrobić. Zabawy było sporo - jednak ostateczny efekt jest (według mnie) zadowalający. Jak już wspomniałem w innym wątku najbardziej psuje wygląd modelu zbyt mała owiewka kokpitu: na zdjęciu widać ją razem z owiewką "ćwiczebną" - zrobioną na szybko, w celu dopasowania kadłuba, ale już o właściwych wymiarach: Żeby ją dopasować do kadłuba znów poszło trochę depronu. Dokładny kształt wycięcia pod kokpit odwzoruję dopiero gdy zrobię i dopasuje ostateczną wersję owiewki. Jak widać wygląda to teraz znacznie lepiej. Na owiewce silnika dojdą jeszcze lekko uchylone klapki chłodnicy, co powinno jeszcze spotęgować efekt "grubego ryja". Potem zabrałem się za zrobienie "podwozia". Oto podwozie główne, czyli podwieszany zbiornik paliwa. Zrobiony jest z 3 warstw 10mm EPP. W środkową i górna warstwę zostały wklejone klocki balsowe; samo EPP byłoby zbyt wiotkie i nie dawałoby oparcia dla rurki węglowej, która będzie łączyć zbiornik ze skrzydłami. Podwozie pomocnicze, czyli zaczepy podwieszeń razem z samymi podwieszeniami. Tu pytanie do Was: ciekawe, czy zgadniecie, co ta P-47 będzie woziła pod skrzydłami? (Dla ułatwienia dodam, że nie będzie to typowa maszyna zagłady niosąca śmierć i zniszczenie )
  19. "Szpetny Anton" to według mnie najładniejsza wersja sztukasa. Te łapcie! Kształt owiewki kabiny! Szkoda trochę, że żeby takim polatać, trzeba sobie go samemu wystrugać, dla producentów gotowców to chyba zbyt niszowy temat...
  20. Najlżejszą ogólnie dostępną: 25g/m2. Przy cięższych trudno jest "zgubić" splot; przy gramaturze 25g/m2 podkład/szlifowanie/podkład i już jest gładko, przy 50g/m2 - po takim potraktowaniu jeszcze splot wyłazi.
  21. Tego artykułu akurat nie widziałem, dzięki Jak się okazuje mniej więcej podobny sposób działania, z tym, że nie usuwał starej farby (widocznie nieźle się trzymała). EPP spieniane w formie i tak ma w sumie całkiem fajna powierzchnię, szkło i EzeKote chce tu dać bardziej dla zabezpieczenia, niż wykończenia. Natomiast znacznie ważniejsze i (ciekawsze) jest to, jak wygląda powierzchnia wycinanego EPP po takich zabawach. Kilka eksperymentów już przeprowadziłem, efekty są całkiem obiecujące. Wydaje mi się, że się uda wyprowadzić powierzchnię całkiem "na gładko", zachowując przy tym elastyczność materiału. No ale jak to będzie, to wyjdzie "w praniu", przy następnym modelu
  22. A czemu by się miało nie dać? Tylko dwie sprawy: 1. Texan to jest samolot treningowy, średnio się z prędkością kojarzy 2. Jeżeli masz zamiar zmieniać wyposażenie, to lepiej wziąć jakiegoś kita http://www.toys.warez.pl/czesci-zamienne-samolotow-kity-c-4_21.html?dostepny=tak , bo po co płacić za silnik/regulator, którego nie ma się zamiaru używać?
  23. Kabina jest zdecydowanie zbyt mała (naprawdę solidnie - tak o 50% w porównaniu z planami). Skrzydła - jeśli chodzi o kształt są w miarę w porządku (Na zdjęciu na szybko zrobione przyłożenie do planów, kadłub trochę się z planami rozjeżdża, bo zdjęcie modelu jest jednak w perspektywie). Krecią robotę na skrzydłach robią lotki - ale tego nie będę już korygował, zbyt duży zakres ingerencji. Obecnie jestem właśnie w trakcie dłubania poprawek. Na zdjęciu widać jak zmiana owiewki kabiny poprawia proporcje Zdjęcie robione na szybko i koszmarnej jakości - przepraszam, lepsze pojawia się w aktualizacji wątku remontowego. I pytanie - bo jakoś tak się dyskusja w tym miejscu rozwinęła - poprosić moderację, żeby scaliła te dwa wątki?
  24. A nie wiem, czy warto - jakie takie doświadczenie mam tylko z P-47 tego producenta. Zestaw, który podałeś to wersja RTF, Lanyu co prawda daje ponoć niezłe wyposażenie, ale osobiście bym wolał sam wybrać "bebechy"... Po za tym jest jeszcze jedna rzecz, o której się przekonuje na własnej skórze: "dużymi się lata lepiej", i jeśli teraz miałbym wybierać to brałbym jakiegoś kita 1,4m. (np. tego http://www.toys.warez.pl/tw7581k-modelu-mustang-p-776.html?cPath=4_21 , lub tego http://www.toys.warez.pl/tw7582k-modelu-texan-p-779.html?cPath=4_21 ) Tak, wszystkie te mini warbirdy od Lanyu mają demontowalne skrzydła.
  25. Lata bardzo fajnie. Były na początku przygody, ale to wynikało z mojego braku umiejętności (tak jak to opisałem). Na plus dla modelu - że nie odniósł przy tym żadnych poważniejszych uszkodzeń. Jeśli byś się na niego zdecydował zalecam raczej montaż podwozia i lądowanie na nim, bo inaczej czeka Cię zabawa z dorabianiem owiewki silnika. Wiadomo - jest to taniocha, więc jakość wykończenia, detale pozostawiają sporo do życzenia, natomiast samo EPP (EPO?) z jakiego jest wykonany - jest rewelacyjne - bardzo twarde i lekkie, w razie czego daje się łatwo obrabiać. Mój egzemplarz sobie gdzieś długo poleżał i niektóre elementy trzeba było prostować, dobrze też jest przyjrzeć się spoinom, bo w niektórych ktoś poskąpił kleju przy montażu (ale soudal + CA załatwia sprawę). Ogólnie - jak za te cenę - świetny model.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.