Wczoraj wpadli koledzy. Ktoś miał przy sobie GoPro, gumki się znalazły w domu, kamerka zamocowana, więc polataliśmy:
Te podejścia do lądowania dzikie, bo koledzy podpuszczali, by wylądować na trawniku, a nie na trawie ;-)
Skoro tak dobrze się latało, to może jeszcze raz. Niestety, tym razem tak dobrze nie poszło. Zakończenie filmu jest zaskakujące, także dla mnie, jako "pilota":
Nie pytajcie, jak to zrobiłem - nie mam pojęcia..
Kamerka cała, kadłub popękany, elektronika cała, pakiet nieco ucierpiał, ale raczej działa. Znów czeka mnie klejenie.