Skocz do zawartości

mjs

Modelarz
  • Postów

    1 051
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez mjs

  1. Pianka jest 2-3 razy cięższa od styropianu. Lepiej wkleić go na piankę (cienka warstwa), niż wypełnić przestrzeń. Raczej na pewno wybrzuszy poszycie, ale później może się skurczyć i poszycie wciągnąć... Miałem tak kiedyś w desce windsurfingowej. No, ja też przebieram nogami do kilku rozłożonych w czasie prac, ale model 90 wziąłem teraz na stół. W marcu powinien być gotowy. A widziałeś ten ślizgacz z tematu o opowieściach? Rocznik: 1955. Co za wlot powietrza pod kadłub!
  2. https://allegro.pl/oferta/pila-tarczowa-do-drewna-100x0-9x10-90z-pilana-nv-8962482451
  3. Jakby mnie zmrok zastał. :)) Światełka nawigacyjne i dziobowe dla oznakowania jednostki pływającej dość szybko. Dla bezpieczeństwa i dekoracji. Atrakcji. - Komorę wypornościową może zastąpić styropian.
  4. Pokład ma duży kokpit do przykrycia, więc jakaś pokrywa będzie, pewnie wypukła. Ale zanim go przykleję, to muszę pomyśleć co w dziobie ulokować, może jakieś światła czołowe. I ewentualnie małą komorę dla balastu dziobowego, gdyby trzeba wyważać kadłub.
  5. Odtajniłem, coś drgnęło:
  6. Będzie, będzie. Mamy rok chińskiego Zająca, wodnego. Spójrz, co znalazłem w Modelarzu nr 7/1955:
  7. Lotnisko jest podstawą modelarstwa lotniczego. Już sam obszar napawa entuzjazmem. Przestrzeń, płasko i daleki horyzont z lasem. Trawa. A w trawie czasem jakieś niespodzianki... Pamiętam bieganie z holem szybowca i doping pilota, żeby biec szybciej. :)) Przygodę też mieliśmy podczas oblotu CSS-a 11. Wczesnym niedzielnym porankiem czerwcowym na poboczu lotniska z wysoką trawą i nierównościami terenu. Model przygotowany do startu, a kątem oka mam wrażenie, że ktoś nas podgląda. Ósma rano! I to nie jeden, a z kilku kierunków. Kolega przy modelu też zdziwiony, bo też coś odczuwa, ale nie wie co to jest? Rozglądamy się uważnie w bezruchu dookoła i po chwili jest pierwszy wyskok do góry, spadek i cisza. 100 m od nas. Za chwilę drugi i trzeci. Co to jest? No i wtedy tajemnica się wydała - to Zające grasowały w wysokiej trawie. Kilka, kilkanaście, a potem jeszcze więcej. Szaraki chyba bawiły się w chowanego. Gdy odpaliliśmy silnik zniknęły. Lotnisko, to baza. Zwłaszcza blisko domu. A bez lotniska jest ciężko. Mniejsza motywacja. Chociaż nie można jej zgubić podczas klejenia skrzydła czy kadłuba. Wakacyjne klejenie Wicherka U25 powodowało wczesne (jak nigdy) wstawanie, żeby sprawdzić czy się skleiło. No i sny były bardziej lotnicze... Podstawą jednak są plany. One wytyczają i wskazują. Plany, materiały, miejsce, czas. A czas, to pieniądz. Modelarstwem lotniczym zajmowałem się do 19-go roku życia. Wtedy to trafiłem na kurs żeglarski i moje zainteresowania przeniosły się nad wodę. Mazury, morze, dwa małe jachciki zbudowane razem z bratem. W warunkach klubowych i przy pomocy kolegów. Bardzo przydało się doświadczenie modelarskie! W tym czasie model CSS-a 11 wisiał dostojnie na ścianie. Aż któregoś pięknego dnia odwiedził mnie kolega Heniek (też technolog drewna, też szkutnik amator i też modelarz lotniczy) i przechwycił mój model wraz z całym zapleczem serwisowym i silnikowym. Dla swojego siostrzeńca. Na ścianie zawisł rożek mgłowy, a ja rozmyślałem nad modelami żaglówek. Na przełomie dziejów założyłem firmę szkutniczą i po 15 latach działalności zastopowałem z przyczyn obiektywnych. Zająłem się projektowaniem łodzi i jachtów. A z tym wiązało się robienie modeli pływających. Tu już było blisko do modeli latających, chociaż nie od razu tak się stało. Niewątpliwie mało pieniędzy przesuwało moje lotnictwo ciągle do przodu. Zaglądałem już do sklepu modelarskiego, bo kupowałem tam listewki sosnowe do klejenia kadłuba modelu żaglówki. No, ale ze sklepu trudno było wyjść... Modele samolotów dookoła oddziaływały. I wciągały. Przyglądałem się aparaturom radiowym i wiedziałem, że to się stanie. Pojawił się internet i znalazłem forum. Na forum konkurs i jakże pięknie byłoby wrócić modelem nowego CSS-a 11 RC. Wystartowałem więc w letnim konkursie: Chciałem zbudować ten sam model z broszurki ZTS, ale większy. Ruszyłem z kopytka, a tu pojawiły się... plany CSS-11 w Modelarzu! Trzeba było się przestroić, zorganizować na nowo i zrobić formę na kadłub, gdyż wydawało mi się, że tak będzie szybciej i w razie kraksy, łatwiej odtworzę pierwowzór. Prace szły sprawnie, jednak silnik 4 cm3 dla modelu o rozpiętości 1,5 m był za słaby. Łudziłem się, że skrzydła zrobię ze styropianu, ale jeszcze nie zrobiłem... Konkurs dobiegł końca. Skorupy kadłuba leżakują w formie i czekają chyba na silnik elektryczny. I oto silniczek TURNIGY D3548/4 1100KV od pewnego czasu spoczywa w kartoniku pod łóżkiem. A pod oknem w dużym kartonie - model szybowca 2.6 m rozpiętości do wyposażenia. Nowa sytuacja spowodowała ruch w modelach pływających, kilka skorup modeli żaglowych, forma dla kadłuba PowerBoata 1,25 m i wszystko... niedokończone! No i ostatnio (czytaj 7 m-cy temu) ruszyłem z modelem pływającym 90 cm i utknąwszy w czasie zimowym. Znów jestem modelarzem lotniczym i rozmyślam nad skrzydłami do CSS-a.
  8. Może będziesz znów? Grunt to młoda mentalność i zdrowa aktywność. Podobno w Ameryce wyprodukowano pigułki młodości, które kosztują milion. Ale, jeśli wierzyć w doniesienia zbliżone do dobrze poinformowanych, to na naszej planecie są już urządzenia MedBed, w których leczy się wszystkie choroby w 3 minuty, a nawet odmładza do ok. 30-go roku życia. Jest też NanoWoda. Trzeba poczekać aż się skończą wojny. Ma być Złota Era. Era Wodnika.
  9. Otóż to. Twórzmy nowe. Zachowując respekt dla wspomnień.
  10. Piękna historia lotnictwa polskiego: https://www.aeroklub-polski.pl/o-aeroklubie-polskim/historia-ap/, gdzie wzmiankowano o modelarstwie dopiero w roku 1948 i w podsumowaniu dziejów, w którym wymieniono 860 medali i 700 tytułów osiągniętych m.in przez polskich modelarzy lotniczych. Jest wspomnienie o modelarstwie przedwojennym i pierwszych zawodach ogólnopolskich datowanych na 26 maja 1926 r., a pierwsze Koło Modelarskie to 18 grudnia 1919 r. http://www.aeroklub.poznan.pl/artykuly.php?id=147 W ubiegłym roku zdobyliśmy 61 medali: https://www.aeroklub-polski.pl/aktualnosci/rekordowy-rok-medalowy-w-aeroklubie-polskim/. W Poznaniu i okolicach jest 20 modelarni! (dane AP). A, tutaj lubelski model o rozpiętości 2,18 m z napędem elektrycznym, czyli powiew dzisiejszych czasów:
  11. Mamy duży dystans, żeby zrozumieć przeszłość. Na tamte czasy, ówczesny system był jedyny i nie był taki zły. Podniósł poziom społeczny i rozwinął wszystkie dziedziny życia. Uruchomił modelarstwo lotnicze. Rozwinął i odniósł sukcesy, których dzisiaj nie mamy. To była dobrze przemyślana struktura modelarska, która przyniosła efekty. W wyniku czego mamy obecnie sporą kadrę doświadczonych modelarzy - seniorów. Rozproszonych, ale funkcjonujących. Budujących i oblatujących. I to jest cenny kapitał. Nowe czasy przyniosły nowe możliwości technologiczne, techniczne, narzędziowe i materiałowe. Rozwinęła się dystrybucja towarów modelarskich do rozmiarów nigdy nie spotykanych. Dodając programy komputerowe do projektowania nowych i rekonstrukcji starych projektów, otrzymujemy nieograniczone możliwości twórcze. Co potwierdzają liczne przykłady prezentowania swoich (prywatnych modeli) na łamach m.in. niniejszego forum. Teraz wystarczy połączyć jedno z drugim i otworzyć pole do wspólnego dalszego rozwoju. A takim polem może być projekt modelarni na palach z kawałkiem łąki do latania.
  12. Czyli modelarstwo obecnie jest poza strukturą społeczną. Może to i dobrze, bo nie ma uwarunkowań lokalowych i merytorycznych. Są jedynie koszty do poniesienia. Samemu jest jednak drożej i gorzej, niż w grupie. Grupa jest mocniejsza, zwłaszcza gdy jest stowarzyszeniem, albo fundacją. Może więcej osiągnąć. Fundacja mogłaby gromadzić pieniądze i rozdzielać na Modelarnie (stowarzyszenia) oraz budować nowe obiekty. Stowarzyszenie może założyć grupa 15 osób. Fundację jedna. W strukturze społecznej modelarze są na dole piramidy, wyżej są modelarnie, nad nimi sklepy, ponad wszystkim Aeroklub ze swoimi Sekcjami Modelarskimi, ale nie obejmuje on wszystkich modelarni. Jakby nie patrzeć jesteśmy zorganizowani poprzez Forum i układy lokalne. W dzisiejszych czasach wszystko oparte jest na pieniądzu, a ten kieruje się rentownością. Chociaż, jakby spojrzeć na coroczne budżety państwowe i samorządowe, to uchwalane są z deficytem. Bogaci mówią, że pieniądze leżą na ulicy. Że nie one są problemem, ale najbardziej liczy się pomysł. Czyli w co je zainwestować. Biedni widzą odwrotnie. Moim zdaniem problemem nie są braki finansowe, ale nadmierne ich gromadzenie. Mieć czy być? - oto jest pytanie. "Nie ma mieszkańca, jest podatnik." A, czy dom postawiony na palach podlega pod podatek od nieruchomości? PS. Modelarnia ze swojego budżetu może wyasygnować drobną kwotę na grę na loterii i powiedzmy za 2 zł. raz w tygodniu szukać szczęścia w krainie nadziei. Czasy się zmieniają i nieco otwierają na takie możliwości jak patronaty czy reklamy w filmach na YT. Najkorzystniej jest chyba znaleźć sponsoring lub mecenat... Choć on jest zwykle tymczasowy. Czasy nie są łatwe, ale to są nasze czasy.
  13. Na forumowej giełdzie jest dolnopłat za 380,- może to okazja? Wiem, wiem, powinien być Wicherek.
  14. A może taki? https://www.conrad.pl/pl/p/samolot-rc-z-napedem-silnikowym-multiplex-twinstar-nd-do-samodzielnego-zlozenia-2182241.html
  15. W Modelarzu nr 5/1955 jest ciekawa instrukcja przygotowania modelarni na jej nowy sezon:
  16. dzięcioł 1.pdfdzięcioł 2.pdf Dzięcioł, to było prawdziwe cudo w porównaniu z Jaskółką. Wklęsłe płaty od spodu nadawały mu powagi zawodniczej w klasie F1A. Z dumą wiozłem go pociągiem z Zielonej Góry do Murowanej Gośliny, gdzie wzbudził duże uznanie podczas późniejszych lotów z nasypu kolejowego: Modelarnia w szkole podstawowej mieściła się w podpiwniczeniu. Duża sala, tuż obok harcówki, szerokie schody (Szkoła Tysiąclatka), kilkanaście stołów, duża nowa szafa narzędziowa i modele do montażu, pod okiem Zbigniewa Gumnego. Zaczynaliśmy od bibułowych balonów na ogrzane powietrze, które po starcie poleciały nad tartak! No a zaraz potem kleiliśmy pierwsze szybowce. Od V do VIII klasy (1968-1972). Z dumą prezentując je podczas pochodu ulicznego. Był też Wicherek U-25 (zbudowany w domu), ale nie wzbił się z powodu kapryśnego silnika oraz braku toru. Przeglądając archiwalne numery Modelarza z lat 50-tych, widać jak to było zorganizowane. LPŻ (późniejszy LOK) prowadził szkolenia dla instruktorów, głównie nauczycieli i uruchamiał modelarnie w szkołach lub domach kultury. Najłatwiej było w szkołach, bo nauczyciele na zajęciach pozalekcyjnych coś sobie dorabiali, a nierzadko mieszkali w budynku szkolnym lub w pobliżu. Struktura była oparta na pionie od rządu, przez województwa i miasta, do placówek na dole. Rzecz jasna było to odpowiednio dotowane, kontrolowane i udoskonalane. Rozwijało się tak długo, jak długo się opłacało. No i od początku wydawano miesięcznik Modelarz. Druga modelarnia w Technikum Mechanicznym Nr 1 w Poznaniu była bardzo mała, też w podpiwniczeniu i też wykorzystywała salkę warsztatową. Stare stoły z dużymi imadłami. Schodziło się do niej wąskimi schodami z boku budynku. Kanciapa instruktora pana Górskiego, wypełniona po sufit materiałami i modelami. Tam zobaczyłem pierwsze deseczki balsowe i wyczynowe szybowce starszych kolegów m.in. wspaniałego kolegi Gibasa. On był prekursorem pierwszego kadłuba szybowca z laminatu. Pokazywał też silniczek Cox, który pojawił się wtedy w CSH i był szalenie drogi. Parę razy pojechaliśmy na zawody szybowcowe, przygody były niemałe, ale i poznawcze, bowiem poznaliśmy osobiście kierownika wyjazdów pana Jana Burego z Aeroklubu Poznańskiego. A jechaliśmy starym autobusem, w którym zawsze było wesoło. Tam docierałem swoje pierwsze nowe silniki: MK-16 i Rytm. Pierwsze loty na uwięzi na szkolnym boisku piłkarskim, na śniegu. Płozy zrobione z blaszki od słoika po gołąbkach. Kos świetnie latał. Kolega Michalski asystował i pilotował. Coś się działo. Ale model CSS-11 do lotów na uwięzi wg ZTS, zbudowałem w domu. Pierwsze loty odbył na lotnisku... Ławica, na lądowisku dla śmigłowców. Przyglądając się obu modelarniom dostrzegam, że one nie powinny był usytuowane w piwnicach. Owszem zwykle jest tam ciepło od rur i kaloryferów c.o. jednak schodzi się tam w dół, a nie wspina do góry. To jest istotna różnica. Po latach, gdy poznałem zasady kształtowania środowiska wg chińskiego Feng Shui, to zrozumiałem o co chodzi. Poziom zero, to ulica. Jeśli lokal jest na parterze, to jest równowaga. Na piętrze jest jakby podwójna energia. A w piwnicy jest jej mniej... Budynek nie powinien mieć kształtu prostokąta, gdyż w narożnikach gromadzi się zła energia. W szkołach wykorzystywano to zjawisko do stawiania w kącie niegrzecznego ucznia! Dlatego tak ważne jest, by budynek dla Modelarni był wszechstronnie przemyślany i zaprojektowany jak najbardziej korzystnie dla jego użytkowników. No i nieco powyżej drogi, przy której stoi, czyli wejście po schodach i na środku budynku (strefa kariery).
  17. W każdym okresie są wzloty i upadki, na czas miniony należy patrzeć obiektywnie, z szacunkiem i respektem. Bo doświadczenia naszych poprzedników utorowały drogę do miejsca, w którym teraz jesteśmy. Oto krótki bilans historii Polskiego Modelarstwa Lotniczego: https://pl.wikipedia.org/wiki/Modelarstwo_lotnicze. Jak powiadają znawcy tematu, do przeszłości nie należy wracać, bo jej już nie ma. Jest teraźniejszość i tylko ona kreuje nasze szanse na lepsze jutro. Nie jest źle, modelarstwo samo się przeorganizowało i rozwinęło w nowe formy. Są nowi liderzy organizacji życia modelarskiego: https://dlapilota.pl/wiadomosci/aeroklub-w-pinczowie/nowi-animatorzy-modelarstwa-lotniczego. Ale czy jest płynność pokoleniowa i satysfakcja z działalności? Czy jest kontynuacja i rozwój? Czy jest wystarczająca struktura modelarska, która gwarantowałaby ciągłość sukcesów? Czy jest baza i praca u podstaw w całym kraju? Czy są możliwości jej udoskonalenia? Czy uczniowie mają równe szanse na spróbowanie modelarstwa? Oto są pytania, na którymi warto pomyśleć, żeby ogarnąć rzeczywistość. Aeroklub tego nie udźwignie, ale samorządy od tego właśnie są. Szkoły, domy kultury czy MDK-i mają ograniczone możliwości. Modelarstwo jest tam podłączone jako dział kultury. A modelarstwo jest sportem! I powinno się rozwijać w formie klubowej, samodzielnej, ale pod skrzydłami samorządów i aeroklubów. W takich samych warunkach dla wszystkich uczestników. I do tego potrzebne są obiekty sportowe - modelarskie. Projekt modelarni mógłby zorganizować Aeroklub Polski i go rozprowadzać po gminach, powiatach i województwach, jako wzorzec do realizacji. A podejmowałyby wyzwanie te samorządy, które widziałyby w tym interes społeczny. Targi modelarskie w Polsce też są, jakieś 10 lat temu zainaugurowano je na MTP w Poznaniu, a teraz są również w Warszawie. https://www.mtp.pl/pl/aktualnosci/targi-hobby-w-warszawie-i-poznaniu/ Czyli jest rozwój propagacji modelarstwa i można spodziewać się dalszego ciągu, w postaci zwiększonego zainteresowania społecznego tą formą zabawy, edukacji i sportu. Czy jesteśmy gotowi na optymalne zagospodarowanie tej fali? I odpowiedzią na to mogą być właśnie modelarnie obiektowe, pod merytorycznym patronatem AP i administracyjnym Samorządów. Ot, taki pomysł wychodzący naprzeciw potrzebom teraźniejszości. Może to szansa na wyprzedzenie czasu...
  18. Czasy minione, jak i współczesne najlepiej oddaje inflacja: https://pl.wikipedia.org/wiki/Inflacja_w_Polsce. A rozwijając myśl o nowych modelarniach, to na taki oto projekt natrafiłem: http://ekocentrycy.pl/ottokar/, który mógłby być adaptowany do potrzeb miniaturowego lotnictwa.
  19. Krzysiek, w modelarni co roku buduje się takie same modele np. Jaskółki czy silnikówki. A te z poprzedniego roku można sprzedać (gotowe do latania). Seniorzy mogą narysować nowe projekty i je sprzedawać lub wytwarzać w formie zestawów. To może być jeden projekt na rok. Dobry projekt, bo nowy i zespołowy, przemyślany. Modele można wypożyczać, prowadzić szkolenie z pilotażu. Zajęcia modelarskie dotowane lub odpłatne (uznaniowo). Sklepik i kuchnia też coś by generowały. To nic nowego, ale teraz mamy internet, komórki, samochody, firmy, etaty, samorządy. Jest o wiele lepiej, niż 50 lat temu. Można osiągnąć więcej. Tylko trzeba chcieć. Pomysł już jest - za darmo. Można go rozwijać, aż do formy wizji, którą dostrzegą decydenci i inwestorzy. Modelarnia im. Wiesława Schiera Muzyka do kontemplacji:
  20. Orliki zbudowano, stadiony też, korty tenisowe są, baseny są, hale sportowe, ścieżki rowerowe, nowe drogi i chodniki. Jeden tor dla modeli na uwięzi zbudowano! Są nowe tory dla modeli samochodowych. Nie ma nowych modelarni. A one też mogą na siebie (częściowo) zarabiać. Mała wytwórczość modelarska, zawody, pokazy, reklamy, panele słoneczne, sponsorzy, dotacje. A zapotrzebowanie jest (co widać w sklepach z zabawkami), na forach modelarskich i imprezach. Przykład z Niemiec: Przykład z Ameryki:
  21. W Poznaniu sklep modelarski mieścił się w sklepie harcerskim. Wybierając się do sklepu modelarskiego kierowało się do CSH. Już sama nazwa była markowa, fonetyczna. Słowo centralna budziło zainteresowanie (kojarzyło się ze skupiskiem), a składnica przyciągała dużą ilością asortymentu (sklep kojarzony był wtedy ze składem), no a harcerskość zapewniała o solidności i zaufaniu. Zresztą zajęcia modelarskie w mojej szkole (pod Poznaniem) prowadził instruktor harcerski i muzyk w jednej osobie. A w dzisiejszych sprawnościach harcerskich nadal znajdują się sprawności modelarskie: https://www.wgl.pl/category/skladnica-harcerska-nowy-system-instrumentow-metodycznych-sim-zhp-sprawnosci-harcerskie-zhp-nowy-sim/7. Początkowo był to mały kameralny sklep w starej kamienicy na ul. 27 Grudnia, do którego można było dojechać nawet koleją (1300 m od dworca), a później 2-piętrowy nowy budynek przy Armii Czerwonej (dzisiejszy Święty Marcin), gdzie I piętro w całości było dla modelarzy, głównie lotniczych. Po likwidacji sklepu CSH (dzisiaj jest Internetowa Składnica Harcerska) w centrum miasta, na Łazarzu ulokował się wspaniały Sklep Modelarski, do którego można było nawet podjechać samochodem i zaparkować za darmo. Ulica Łukaszewicza. Po zamknięciu tego sklepu (jest jako internetowy) powstał równie wspaniały sklep przy ul. Kasprzaka (też Łazarz). Niestety i on zamknął swoją działalność. Dojazd raczej rowerem lub tramwajem, bo o zaparkowaniu auta można było pomarzyć. Dzisiaj wszystko dookoła jest płatne. Sklep modelarski jest pewnego rodzaju centrum informacyjnym w branży. Prowadzą go zwykle modelarze związani z lotniskiem. Doradzają, kierują, podają namiary. To ważne. Zamykając sklep detaliczny, odcina się modelarzy nie tylko od materiałów, ale i informacji oraz kontaktu. Do sklepu trzeba się wybrać. To już jest wydarzenie. Spacer, tramwaj, rower a nawet samochód powodują konieczność wyjścia z domu. Na świeże powietrze. Jest ruch. Przy okazji można coś załatwić. Sklep internetowy, blaszak z przesyłkami usprawniają dystrybucję towarów, jest to ekonomiczne, ale i izolujące od społeczeństwa. Żyjemy wtedy bardziej samodzielnie i samotnie. Nie ma z kim porozmawiać. A to wpływa na mniejszą motywację do budowania modelu. Zajrzałem na stronę jednego ze sklepów sieciowych i trafiłem na blog: https://www.sklep.modelmaking.pl/W-jaki-sposob-zainteresowac-dziecko-modelarstwem-blog-pol-1623933258.html https://www.sklep.modelmaking.pl/Poradnik-dla-poczatkujacego-modelarza-blog-pol-1617971914.html Gdy małołolat zaskoczy na bakcyla modelarskiego, to trzeba mu przygotować kącik modelarski w domu i odpowiednio wyposażyć. Oraz towarzyszyć mu w budowie. Ile potrzeba miejsca? Powiedzmy, że 4 m2. Ile pieniędzy na pierwsze wyposażenie? Tysiaczek powinien wystarczyć. Duże biurko z szufladami, pierwsze narzędzia, materiały. Model dla 10-latka, to może być stówka. Dla 15-latka powiedzmy cztery razy więcej. 20-latek potrzebuje około 1500 zł. Zabawa przybiera na wartości. W modelarni koszty rozkładają się na grupę. Wspólne narzędzia, materiały hurtowe, magazyn, koszty itp. Czyli jest taniej. Do tego dochodzi komunikacja, wymiana doświadczeń, pomoc, większa wiedza, rywalizacja i szybszy rozwój. Same superlatywy. Modelarnia łatwiej zorganizuje też obloty i wyjazd na zawody. A, gdyby połączyć modelarnię ze sklepem? Miejsce z wygodnym dojazdem, z parkowaniem za darmo? Z małą stołówką? - Przypomina się Dom Kultury. A, gdyby się skupić na Domu Modelarza? Albo Klubie Modelarskim? I wolnostojący dom (o lekkiej konstrukcji) zaprojektować najlepiej jak to możliwe? Tak, by służył modelarzom lotniczym (powiedzmy, że w 1/2), kołowym i pływającym (po 1/4), w zależności od zapotrzebowania lokalnego. Juniorzy na parterze, seniorzy na piętrze? Projekt zgodny z zasadami Feng Shui i usytuowany frontem w stronę południa (Słońca)? Z kilkoma schodami do wejścia... i daszkiem nad nimi? Może trzeba wymyślić taki obiekt? Hm...
  22. W poprzednim systemie politechnizacja była wpisana w proces wychowania i miała docierać do najmłodszych, uczyć zręczności, techniki, zaradności i ambicji. Przygotowywać młode kadry techniczne do przemysłu m.in. lotniczego, a także do różnych form rekreacji, aktywności na świeżym powietrzu. Modelarstwo zaczynało się w kiosku z gazetami, gdzie pojawiały się miesięczniki tematyczne. Szkoły zachęcały do bezpłatnych zajęć pozalekcyjnych, w tym kółek modelarskich. W szkołach średnich były to już koła aeroklubowe. Domy kultury i Aeroklub dopełniały strukturę i otwierały rywalizację sportową. Były sklepy modelarskie. Były wytwórnie modeli do składania. Był constans. Po przemianach ustrojowych politechnizacja jest dopiero na politechnikach. Przemysł został zastąpiony importem towarów. Szkoły tnąc koszty nie angażują się w dodatkowe zajęcia rozwijające. Te przejęły Domy Kultury, ale robią to bardziej happyningowo, no i za opłatą np. 20 zł. za jeden warsztat majsterklepki. To nie to samo, co było kiedyś. Zerwano łańcuch zainteresowania i rozwijania pasji. Nie ma miesięczników modelarskich wydawanych przez LOK. Nie ma kiosków RUCH-u. Nie ma nowych książek modelarskich WKiŁ. Nie ma programów telewizyjnych. Padają sklepy modelarskie. Lotniska są zabudowywane. Coś jest nie tak. Wolny rynek nie rozwiązuje potrzeb społecznych. W zamian mamy internet, który zastępuje literaturę, kluby, sklepy, a nawet lotniska - bo możemy naoglądać się jak latają w Australii czy Ameryce oraz w Polsce (nierzadko na polu czy łące). I w nim leży cała nadzieja modelarska, bo internet łączy. W obecnych czasach budżetowo-konsumpcyjnych należy szukać nowych pomysłów na modelarstwo. Być może należy opracować projekt modelarni autonomicznej, nie związanej z żadną instytucją (do której jest zwykle dolepiany jako atrakcja). Architektoniczny projekt budynku, z pełnofunkcyjną modelarnią i zapleczem. Prawdziwą modelarnią lotniczą. I podsuwać taki projekt samorządom do zbudowania. Taka sama modelarnia w każdej gminie! I na bazie takich małych obiektów tworzyć nową strukturę miniaturowego lotnictwa im. Wiesława Schiera. Kto wie, może trzeba zacząć od domu.
  23. Reportaż z modelarni od 5:20 min. https://cyfrowa.tvp.pl/video/wynalazki-i-konstrukcje,samoloty,60779594 A, tutaj Krosno 1963 rok: https://krosno24.pl/informacje/modelarstwo-jakiego-juz-nie-ma-i-lotnisko-na-filmie-z-1963-roku-i8421
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.