Skocz do zawartości

mjs

Modelarz
  • Postów

    1 049
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez mjs

  1. 45 mm Forma wysmarowana. Model poszpachlowany. Czyli, jak to uczyli nas w technikum, dwutorowo. Zrobiło się chłodniej, nadciąga front, jutro ma być 20 *C.
  2. Kąt jest, po "puszczeniu" model z formy wyszedł swobodnie. Formę tylko przeszlifować, nawoskować i można działać. Śrubkę napędową mam do odebrania!
  3. Najpierw zabrałem się za formę, żeby sprawdzić czy się nie przykleiło. Tylko przywarło, forma cała.
  4. Szpachlówka. Zapomniałem, że pod lakierem jest szpachlówka, a ona ma słabą wytrzymałość. Gdyby to był laminat, nic by nie puściło... Rozdzielacz zrobiłem z roztopionego wosku i terpentyny. Położyłem dwie warstwy. Coś mogło wsiąknąć przez cienką warstwę lakieru do szpachlówki. Jeszcze o tym nie myślę.
  5. Do późnych godzin wieczornych trwało "wyrywanie" formy z modelu. W ruch poszły karty plastikowe, szpachelka, nożyki do wykładzin, śrubokręty, listwy i listewki, no i gumowy młotek, który okazał się bohaterem wieczoru. Przełomowe przetarcie dokonał metalowy liniał, jednak nie on rozdzielił obie materie, a solidna listewka sosnowa, która wjechała do samego dziobu i trachhhhh-pach. Jest... Robota. :))
  6. Lepsze jedno lato, niż dwie zimy. Staropolskie Najpierw pierwotnie, a później chyba strugowodny. O dziwo, żywica była prawie bezzapachowa. Już myślałem, że to może winyloestrowa. Ale stała ze dwa lata i może trochę wywietrzała. Jakiś posmak po niej pozostał. I tu ciekawostka chyba sprzed 20 lat... o pewnej pani naukowiec, która otrzymała nagrodę państwową za wynalezienie dodatku do żywic poliestrowych, który całkowicie blokuje emisję styrenu, czyniąc je bezzapachowe. I co? Patent kupily dwie firmy... z Niemiec. Dziękuję, ale ona jeszcze nie wyszła. Chociaż poszła piorunem. Burza była czcigodna, początkowo poszła bokiem, a później nadeszła druga. Jednak szału nie było (miały przetaczać się przez caołą noc), na jedej się skończyło. Popadało i przestało. Błyskawice były spore, jedna na horyzoncie, w ciemności rozświetliła okolice. Ech, w takich chwilach chce się mieć aparat w rękach...
  7. Zdążyłem przed burzą... i laminowałem w upale. W drodze powrotnej na każdym znaczącym skrzyżowaniu widziałem błyskawice. Teraz błyska się co chwilę, jeszcze nie ma wiatru, jeszcze nie ma deszczu, ale ona już tu jest. Zagrzmiało. Pada. Zapowiada się noc z burzami.
  8. Właśnie tam na prawej burcie był skos ujemny, wyprowadziłem go szpachlówką, także teraz nie ma miejsca blokującego zdjęcie formy. Co więcej, odkręcana pawęż odsłania rufę i wtedy jest dźwignia o długości 90 cm. Nie powinno być niespodzianek. Pasta rozdzielająca jest. Jeszcze trzeba położyć laminat p/s. Goście są ważniejsi od innych spraw.
  9. Granatowy żelkot na Modelu 90:
  10. :))) Humor z rana, jak śmietana. Jednoczęściowa. Poprawiłem jeszcze pochylenie burt, żeby z formy chciały wyjść. Pawęż dokręcana, żeby można zrobić ją ze sklejki, czyli jednak dwuczęściowa.
  11. Oj, ile razy tak samo zapierałem się, ale to jest za trudne. niemożliwe. Patrz Model 90... I to jest chyba błąd. Bo to jest determinacja. A tutaj potrzeba swobody i systematyki (ale nie na mus). Chyba lepiej jest pójść drogą kolejnych kroków z założeniem, że nie musisz tego w ogóle skończyć, ale możesz podciągnąć kolejny etap i co dalej, to jutro. Wtedy nie stresujesz sie podczas pracy i osiągasz małe sukcesy. Cegiełki. Trochę odpuszczasz, a to podobno wielka cecha. Gorąc rozdaje karty. Tylko pod Czereśnią znalazłem jako takie warunki i szło mozolnie. Prowizoryczne mocowania podkładu do kadłuba puściły, później co chwilę coś było w poprzek. No, ale było duszno. Gdy się ściemniało odpuściłem cel dnia i wtedy... się udało!!! :)) To tak działa. Jest gotowość do smarowania pastą rozdzielającą i kładzenia żelkotu oraz laminatu. Co może nastąpić jutro, ale nie musi. Bo jest zmęczenie... Ale i gwarantowana satysfakcja. Zapomniałem zrobić zdjęcia...
  12. Bardzo dobra zasada. Chciałeś wyprzedzić czas?
  13. Oj, Dromadera zostaw. Dobry rozmiar. Już mnie poniosło w tę stronę...
  14. Nie, to jest racjonalność. Podsumowanie dnia przed zaśnięciem pozwala na otwarcie nowego dnia, nowym pomysłem. Wtedy jest płynny rozwój. Czyli masz naturę twórcy, a mniej wykonawcy. Wystaw teraz, to nowy posiadacz będzie mial szansę użytkowania jeszcze przed zimą. Sinusoida. Biorytmy. Oczekiwanie na dostawę... Szansa jest. Możliwości są. Czas pokaże. Zastanawiam się czy nie zdjąć formy z kadłuba? Bo, jest okazja... teraz...
  15. Krzysztof, nie uraziłeś mnie w niczym, cytat z Koniem dotyczył podarowanej szpachlówki (czyli, że nie powinienem do niej zaglądać). :)) Ja trochę idę na żywioł, bardziej na wyczucie, niż chłodna kalkulacja. Emocje też są potrzebne, bo one podładowują do dynamicznego działania, nawet krótkiego zrywu. Tutaj była iskra, która emanowała od Twojego działania i postępu, jaki robiłeś. A potem poszło po kolei... W sumie najtrudniej jest rozpocząć (podjąć decyzję). Poszpachlowałem, poszlifowałem, polakierowałem, jest blask.
  16. Budowę modelu rozpocząłem 19 lipca, czyli jest 23 dni po powiedzmy 2 godz. dziennie... Można przyjąć 50 godzin na gotowy kadłub. Przekładka z zapasów, klej - 12,30 zł., tkanina https://allegro.pl/oferta/tkanina-szklana-mata-100-g-m2-wlokno-szklane-1m2-12296668820 - 15 zł. żywica Epoxy M - 200 g - 16 zł. szpachlówka - darowizna, teraz dokupię za 14,40 zł. lakier - 10,70 zł. listewki swoje. Razem: 70 zł. Plus przesyłki: 30 zł. Stówka. Kadłub przekładkowy jest samonośny. Sklejkowy potrzebuje kilku wręg. Obydwie technologie są porównywalne. Wybrałem tę, która była pod ręką. Nie liczyłem kosztów, ruszyłem liniowo: pianka, klej, laminat, szpachla, lakier. Wydatki rozłożyły się w czasie. Nagle nie, zaglądałem do puszeczki i widziałem ile jej ubywa (chociaż darowanemu Koniowi w zęby się nie zagląda). Krzysztof, nie jest źle. Jest dobry kadłub.
  17. No i tu jest szkopuł, bo tego czasu jest mało, za szybko umyka i trzeba iść na skróty technologiczne, czyli robić tak, żeby było możliwie najszybciej. A u mnie najsprawniej idzie stara metoda laminatu, szpachli i lakieru. No i zamawianie kolejnych materiałów też przeciąga sprawę... Szpachlówka się skończyła, wygrzebałem z puszki co się dało i podciągnąłem pewne nierówności na krawędziach burt oraz przetarłem całość papierem... na sucho. O dziwo dało się zetrzeć nadmiary! A kadłub, wydaje się lekki. I sztywny.
  18. Teoretycznie powinno być 3 x 150 g. Tu jest przekładka, więc jedna warstwa przechodzi do środka, a dwie na zewnątrz. Jednak dwie 150-ki dają powłokę nieco elestyczną, wytrzymałą, ale podatną na odkształcenia. 250-ka jest tkaniną rowingową, coś jak juta, ona usztywnia płaszczyznę. I dzięki temu łatwiej się szpachluje i szlifuje, bo jest sztywny podkład. Tkanina wygładzająca 48 g w dużym stopniu starłaby się podczas szlifowania. Ot, takie dylematy. Upór musi być i mozół. :)) Nowy model, zwłaszcza ten stworzony od zera, generuje ciekawość na każdym etapie budowy, przyciąga i motywuje do pracy. Przypominają mi się dawne czasy budowy Wicherka na stole, kiedy kleiłem coś wieczorem i rano budziłem się wcześniej, żeby sprawdzić czy się skleiło i kontynuować montaż. Teraz jest podobnie, ale mamy więcej doświadczenia i łatwiej jest przewidzieć to, co będzie.
  19. Szlifowanie w domu nigdy nie jest fajne. Ale gdy wyjdziesz pod drzewo i tam rozłożysz swój warsztat, to to zaczyna wyglądać zupełnie inaczej. Po prostu ścierasz na mokro i bez większego wysiłku.
  20. Jest! Jest kolor! Szlifowanie na mokro szpachlówki poliestrowej idzie dość szybko i równo. Pod warunkiem użycia nowego papieru 120 i małej deseczki, jako podkładki. Teraz widać wszystkie nierówności, bo większe papier ściął jak spychacz. To jest ciekawy etap modelowania kadłuba... Pierwszy połysk jest budujący.
  21. Jest! Jest sandwich! Wylaminowałem wnętrze kadłuba (tkanina 150 g/m2) i jest przekładka. Wcześniej zrobiłem łoże montażowe. Teraz można pracować wygodnie.
  22. 5 mm przy burcie zupełnie wystarczy na mocną spoinę. Później przyjdą pokładniki (albo wręgi) i tam ze dwie, trzy listewki się znajdą. Jeszcze nie rysowałem pokładu. Najpierw określę położenie wału i silnika. Mocowanie itp. Dzisiaj nic nie jest tanie, chyba że okazje. Komercja jest powszechna, a konsumpcja stała się niemal jedyną drogą do sukcesu. Niedawno jednak trafiłem na starą i niezawodną technologię... klajstru. Pamiętam ją ze szkoły, gdzie z kawałków gazety i kleju z mąki i wody, tworzyliśmy wspaniałe wazony, figurki, bryly. Dzisiaj jest tkanina szklana i żywica, ale jakby się kto uparł, to z klajstru też ulepiłby jaki bolid prototypowy. Ekonomiczny.
  23. Lux Torpeda. Krzysztof, nie mogę iść Twoim tropem od razu, bo byśmy się zdublowali. A tak, Ty idziesz awangardowo, a ja jakby bardziej klasycznie, spokojniej i łagodnie, chociaż z akcentem long (Lc). I jest urozmaicenie, tematy przeplatają się i o to chodzi. Byłoby nudno, gdybyśmy budowali takie same kadłuby, z takim samym napędem i ścigali się, kto pierwszy zwoduje. Tego nie ma. Ja oczywiście dojdę do pułapu typu jet, ale Ty jesteś liderem. Ja się wiozę... (Jak Szozda za Szurkowskim.) No i wybrałem wariant oddolny, oszczędnościowy, by sprawdzić czy się da uprawiać rekreację za jak najmniejsze pieniądze. Wyszpachlowałem szpachlówką, którą dostałem kiedyś od kolegi (Sklep Hobby), wygląda jakby to był gips. I wkleiłem dwa wzdłużniki przy pomocy 42-ch pomocników. Kupiłem też lakier w sprayu, ale koloru na razie nie ujawniam. Najtańszy.
  24. Ten wydaje się bardziej adekwatny: https://pl.aliexpress.com/item/33016176690.html?spm=a2g0o.detail.1000014.12.2db47f5fZEBEVs&gps-id=pcDetailBottomMoreOtherSeller&scm=1007.40050.281175.0&scm_id=1007.40050.281175.0&scm-url=1007.40050.281175.0&pvid=c937e9f4-cd1c-491a-b276-d57826e688bb&_t=gps-id:pcDetailBottomMoreOtherSeller,scm-url:1007.40050.281175.0,pvid:c937e9f4-cd1c-491a-b276-d57826e688bb,tpp_buckets:668%232846%238109%231935&pdp_ext_f={"sku_id"%3A"67235572012"%2C"sceneId"%3A"30050"}&pdp_npi=2%40dis!PLN!295.38!265.85!!!!!%400b0a23ae16597778927766559e67f0!67235572012!rec, choć pewnie to zależy od silnika. Ale fi 40 mm budzi zaufanie. I on jest wydrukowany. Chropowatość powierzchni może się okazać lepsza od gładkości lustrzanej, gdyż jest to jak rybia łuska, albo jazda po granitowej kostce (względem jazdy po asfalcie). Kolor może pozostanie? Układanie sklejki na pokładzie, to nie tylko wręgi, ale i wzdłużniki, które tworzą kratownicę. Zatrzymanie lub wywrotka modelu na wodzie... To jest problem, który może rozwiązać ponton, kajak lub deska SUP.
  25. Gdyby zastosować laminat, to reguła jest taka, że na 1 m długości kadłuba, przypada 1 mm grubości laminatu. Sklejka jest podobnym materiałem konstrukcyjnym i można by spróbować od 1 mm grubości. Wiem, wiem, czuję napęd strugowodny od czasu, gdy zobaczyłem Twój napęd w akcji. Nie wierzyłem, że 26 mm średnicy wypuści taką strugę. Wydawał mi się o połowę za mały... No, ale dał czadu. Myślałem o wydrukowaniu takiego napędu, ale ostatecznie sięgnąłem po to, co mam na półce. Wał. Żeby było szybciej. Takie są koleje losu, bądź co bądź, prototypu. Wygrzałem szpachlę na słońcu. Pół godziny, potem przyszły chmury i pokropiło. Nowy papier P36 nie pozostawił złudzeń, zebrał nadmiary. Bez wiertarki. Pył na stole był najlepszym dowodem na skuteczność korundu. Nooo i resztkami sprayu do felg przykryłem szlifowanie, żeby zapomnieć. Jeszcze przyciąłem listewki 5x5 mm jako wzdłużniki burta/pokład, ale natura postanowiła zakończyć tę zabawę na dziś, posyłając w moją stronę duże krople dzeszczu... Czyżby znak z niebios o rychłym wodowaniu??? Zrobiło się chłodno! Model nie jest już bardzo lekki, co mnie nawet cieszy, bo stał się taki akurat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.