Niestety to juz kolejny raz jak mam takie zdarzenie to komórka zostaje w domu. Gość się absolutnie kwalifikował do zgłoszenia na Policje bo wycelował w moje plecy (zauważyłem jak się odwróciłem) broń. Powiem że mi trochę skóra ścierpła na grzbiecie. Niestety wracając słowem się już nie odezwałem po prostu ze strachu, bo jak piszesz głupich nie sieją, a ja dodam WARIATÓW nie brakuje.
Dokładnie widzisz wypadło mi to z pamięci. Z tego co pamiętam to i nasi niektórzy również dziwnie patrzyli jak na ... no właśnie .. oszołomów, dziwaków???
Jeszcze przytoczę jedną historię, mój syn z klasą w gimnazjum (ładnych parę lat temu) poszli na Politechnikę Wrocławską na dzień Fizyka czy coś takiego. Przed wejściem głównym A1 stoją i czekają. Młodzieniec z klasy syna skubie słonecznik i pestki pluje na ziemie. Syn podchodzi do kolegi i zwraca mu uwagę, że nikt po nim nie będzie sprzątał więc niech skubie do ręki a 5 m dalej jest kosz. Wywiązała się mała awantura, wkroczyła wychowawczyni. Następnego dnia wzywają mnie do szkoły. Jestem mocno zaskoczony bo syn średnią ma 5,75 i generalnie jest niesamowicie spokojny. Jadę i co się okazało. NAUCZYCIELKA wpisała naganę mojemu synowi i grozi niedopuszczeniem do egzaminu (he, he notabene i tak go nie pisał, bo nie musiał). Kolega został uniewinniony a pani skomentowała to, że no przecież on tylko słonecznik jadł. Matka kolegi skoczyła na mnie zanim jeszcze usta zdążyłem otworzyć, że mój syn szykanuje jej dziecko.
Powtórzę to jeszcze raz. Wychowanie wynosi się z domu, bo nawet szkoła nie jest w stanie nic poradzić.
Jak idzie dziecko 4-7 letnie z rodzicami i widzi, że ojciec peta wywala na ziemie, pustą paczke wywala na ziemie to jak myślicie co będzie to dziecko robiło w wieku 20 lat. :evil: