




stan_m
Modelarz-
Postów
925 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
23
Ostatnia wygrana stan_m w dniu 3 Kwietnia
Użytkownicy przyznają stan_m punkty reputacji!
Reputacja
521 ExcellentO stan_m
- Urodziny 16.04.1960
Informacje o profilu
-
Płeć
Mężczyzna
-
Skąd
Sokółka, Dęblin, Warszawa
-
Imię
Stanisław
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
-
PZL - 50a "Jastrząb" 1/4.3 czyli "A mogło być tak pięknie!"
stan_m odpowiedział(a) na mecenas temat w Makiety samolotów polskiej konstrukcji
Kilka uwag: 1. Cytat:” Wtedy przypomniałem sobie że Pan Andrzej Morgała podawał rozpiętość płata pierwszego prototypu jako 9,0 m. Zrobiłem taki rysunek i to było to!.Po policzeniu powierzchni wyszło mi niemal dokładnie owe 15,8 m2.” Pan Inżynier Tadeusz Sołtyk w swojej książce „Błędy i doświadczenia w konstrukcji samolotów” podaje na stronie 17 tabelę z danymi porównawczymi pierwszego Jastrzębia (1938r.) i podaje jego powierzchnię nośną równą 16m2 przy masie w locie 2500kg. Ciekawostką jest obliczony najmniejszy promień zakrętu Jastrzębia przy ziemi= 190m. P-7 miał promień skrętu 125m a P-11 miał 135m. Łoś – 124m (pusty) a Spitfire 163m. Zatem było nad czym pracować i co poprawiać. 2. Cytat:” Gdyby jednak prawdą było, że nowe skrzydło miało mieć około 10 metrów rozpiętości, to po jego powiększeniu do tej wartości powierzchnia wychodziła nieco ponad 19,5 m2 co jest bliskie przekazom że miała ona wynosić 19,4 m2.” W swojej książce „Polska myśl techniczna w lotnictwie 1919-1939 i 1945-1965” na stronie 64 (tabela 1.2) Pan Inżynier Tadeusz Sołtyk podaje parametry „ PZL Jastrząb 1939r.” a więc na pewno drugiego prototypu i tam powierzchnia nośna wynosi 19 m2, co ciekawe przy masie w locie 2400kg a więc o 100kg mniej niż w pierwszym prototypie. 3. Cytat:”… (w tym kratownica kadłuba była policzona wytrzymałościowo ,,na zapas'' dla większych, cięższych i mocniejszych silników)…” Nie była. Kratownica kadłuba była od początku zaprojektowana błędnie pod względem struktury wytrzymałościowej co skutkowało jej dużym ciężarem i dawała jak to ujął inż. Sołtyk, „za niski kadłub Jastrzębia” („Błędy i doświadczenia w konstrukcji samolotów”). Błąd polegał na tym, że kratownica w środkowej części kadłuba przechodziła ponad skrzydłem i była w związku z tym niska (omijała górny keson skrzydła) a co zatem idzie musiała być wykonana z grubych i ciężkich rurek. Podobne rozwiązanie stosuje się dzisiaj w modelach latających dolnopłatów, gdzie skrzydło przykręca się śrubami do dolnej części kadłuba. Należało wykorzystać całkowitą geometryczną wysokość kadłuba (łącznie z „grubością” skrzydeł) prowadząc dolny, zamykający pręt kratownicy pod skrzydłem oraz pionowe pręty w żebrach kesonu, które włączone byłyby w pracę kratownicy. W rezultacie kratownica byłaby o wiele lżejsza i sztywniejsza oraz więcej miejsca byłoby w środkowej części kadłuba. Prawdopodobne jest, że takie rozwiązanie zostało zastosowane w drugim prototypie bo mimo większej powierzchni nośnej jego masa startowa zmniejszyła się o 100kg. -
I ja niechętnie zabieram głos na tematy nietechniczne w pięknej relacji z mistrzowskiej budowy modelu. Jednakże... są tematy, na które koniecznie trzeba zabrać głos wtedy, gdy trzeba. Malowanie jednoznacznie niemieckiej swastyki (bo jest też i polska swastyka z herbie pułkowym 2 Pułku Strzelców Podhalańskich z międzywojnia) wymaga osobistej decyzji wykonawcy modelu a co za tym idzie brania odpowiedzialności za nią. Sprawa wbrew pozorom nie jest taka prosta i oczywista. W Niemieckiej Republice Federalnej, spadkobierczyni III Rzeszy za publiczne pokazywanie swastyki hitlerowskiej płaci się kilka tysięcy EUR kary, w Rzeczpospolitej Polskiej - ofierze zbrodni Niemców spod znaku swastyki za prezentację swastyki gdziekolwiek, nie płaci się nic... Można oczywiście myśleć, że trzeba w pełni pokazać "rozwój technologiczny człowieka jako gatunku" i swastykę malować na tej technologii tylko trzeba mieć argumenty w dyskusji z Polakiem, któremu Niemcy spod znaku swastyki wybili całą rodzinę i spalili jej dom. Można być polskim oficerem, wykładowcą dęblińskiej LAW i pokazywać publicznie przez wiele lat model ze swastyką ale trzeba być przygotowanym na dyskusję z dębliniakiem, któremu Niemcy spod znaku swastyki, w pierwszych dniach września 1939 roku zabili krewnych w nalotach nie tylko na lotnisko wojskowe ale na Twierdzę , stację kolejową i okoliczne wsie, które to obiekty zostały zrównane z ziemią.
-
Heling to ława montażowa używana do montażu kadłubów jachtowych w małych stoczniach. Podparcia wręg kadłuba pełnią taka rolę jak przy tym modelu Zefira 4 pełnią podparcia żeber. Kiedyś tam pracowałem.
-
Bardzo dobry zestaw końcówek popychaczy. Stosuję od wielu lat w dużych modelach. Z tym, że montuję na żywicę 5-min. oraz kołkuję poprzecznie prętem węglowym gr. 1mm. Jeszcze lepsze są końcówki mosiężne ale obie dobrze dają się przewiercić wiertłem 1mm.
-
Kochany Andrzeju, skoro wyzywająco przywołałeś mnie w swoim komentarzu to uprzejmie donoszę, że: 1. Koszulki z rtm. Pileckim sprzedają w Polsce "za każdym rogiem" i doprawdy nie wiem jak mogłeś tego nie zauważyć. Nie mówiąc już o Szwajcarach, którzy mają bliżej a przez internet to mogą kupić za chwilę. Podaję przykład. 2. Filmiki YT a nawet filmy fabularne nie posiadają argumentów źródłowych bo są wytworem reżyserów i producentów, których jedynym celem jest max. zysk finansowy a nie pokazanie rzeczywistego materiału historycznego, który najczęściej nie pasuje do zamierzonego scenariusza. Ja temat polskich dywizjonów wrześniowych i tych z bitwy o Anglię zgłębiłem w bezpośredniej rozmowie z uczestnikami obu kampanii 25-30 lat temu jak też czytając oryginalne dokumenty źródłowe a także książki DOWÓDCÓW niemieckich, brytyjskich i polskich (niestety mocno propagandowych). Zamiast YT polecam ci książkę feldmarszałka Alberta Kesserlinga "Soldat zum letzten Tag" (polskie wydanie ale w słabym tłumaczeniu "Żołnierz do końca"). Tenże Kesserling należał do najlepszych dowódców niemieckich w czasie IIWW a był też znakomitym i odważnym pilotem, któremu Hitler osobiście zabronił latania za kanał . We wrześniu 1939r. dowodził 1 Flotą Powietrzną a w książce dał bardzo dobre opisy walk powietrznych z Polakami, opisując typy polskich samolotów, taktykę i umiejętności polskich pilotów oraz ich zachowanie w czasie kampanii a także zeznania zestrzelonych Polaków. A w czasie bitwy o Anglię dowodził 2 Flotą Powietrzną i w książce także opisał m.in kto i jak walczył, jak liczono zestrzelenia a przede wszystkim jak przebiegała bitwa pod względem operacyjnym. Zachęcam do czytania i zniechęcam do oglądania obrazków choć trafnie zauważyłeś, że nie rozumiesz co się dzieje w Polsce chyba z powodu tego, że Polacy wciąż jednak więcej czytają niż oglądają (ci, którzy nie chcą być ignorantami).
-
W 1918 roku w Niemczech prawie na pewno był dostępny tylko jeden typ wskaźnika ilości paliwa, używany w wielu typach niemieckich samolotów. Dlatego dobrym wyjściem jest zastosowanie do Siemensa wskaźnika ilości paliwa niemieckiej wytwórni Maximall Apparate Fabrik Indicator, Fuel Quantity, German | National Postal Museum , który istnieje już w wersji modelarskiej 3D: 3D Printable Fuel gauge for Fokker Dr1 / DRI by Hagen Wolleb Przy okazji taka ciekawostka: średnica tarczy tego przyrządu wynosi 80mm i jest to standard ustanowiony dla wielu lotniczych przyrządów pokładowych, który obowiązuje do dziś. Tarcze sowieckich przyrządów pokładowych z czasów II WW mające średnicę 80 mm mówią wprost gdzie te przyrządy mają swój rodowód.
-
NIGDY nie szkaluję polskich bohaterów natomiast ZAWSZE krytykuję polskie tchórzostwo, bohaterszczyznę, brak odpowiedzialności i lekkomyślność. W Australii byłem i się nie wybieram ponownie ale i tak nie zamierzam krytykowac ich bohaterów. A na okoliczność polskich bohaterów napisałem kilka artykułów, m.in. Sławni dowódcy Wojska Polskiego walczyli na Sokólszczyźnie podczas Operacji Nadniemeńskiej. Gen. bryg. Bernard Stanisław Mond [FOTO] Wybitni dowódcy Wojska Polskiego walczyli na Sokólszczyźnie w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Gen. bryg. Andrzej Galica
-
Tak. Urodziłem się, mieszkam i pracuję w Polsce. A Ty?
-
Drogi i Kochany Andrzeju, A o historii Polski i Polaków to możemy dyskutować jak w przybliżeniu (dużym) równy z różnym. Natomiast jeszcze raz proszę Ciebie o zaniechanie zwracania się do mnie w temacie CPK bowiem nie masz kompetencji ku temu (nie znasz dokumentacji, projektów, zasad działalności portów lotniczych w Polsce, danych finansowo-projektowych i organizacji komunikacji lotniczej w Polsce). Ja to wszystko znam ale ze zrozumiałych względów nie mogę o tym mówić publicznie. Dziękuję na zapas. A teraz do historii… Wystarczy Ci brudu na Churchill’a Stasiu? - Co ty Andrzeju masz, że każdą opinię negatywną o faktach historycznych czy postaciach nazywasz brudem? To jak ty chodzisz na wybory? Przecież musisz poznawać cechy negatywne kandydatów, czyli chodzisz głosować ubrudzony wg swojego systemu ocen. A może ty nie chodzisz na wybory i płacisz mandat bo tam gdzie mieszkasz w ramach wielowiekowej demokracji płaci się mandat za niepójście do głosowania. Płacisz czy ubrudzony głosujesz? Polacy przyczynili sie w znacznym stopniu do wygrania Bitwy o Anglie, a Ty wyciagasz jakies banaly, ze nie mogli szybko opanowac systemu miar z epoki dinozaurow. - Tak przyczynili się (hihihihi). Dwa dywizjony, razem 32 pilotów, którzy weszli do walki na dwa tygodnie przed końcem bitwy. Szkoda, że nie weszli o dwa tygodnie wcześniej to bitwa by się zakończyła wcześniej. Masz rację, banałem jest pomylenie metrów ze stopami, centymetrów z calami, kilometrów na godzinę z milami na godzinę w lotniczych przyrządach pokładowych (zwłaszcza podczas lądowania). Niestety nie możemy o to zapytać pilotów, którzy tak sadzili bo oni wszyscy już nie żyją… Ale jak chcesz brudu na Downing to prosze bardzo: Po odejsciu od RAF Dowding zaiteresowal sie spirytualizmem i zyciem pozagrobowym. Pomimo, ze wszyscy zaczeli uwazac, ze zbzikowal, on nadal to ciagna do konca zycia. Wystarczy Stasiu? - Znowu o brudzie!!! A po co mi wiedza o marszałku z RAF skoro D.303 należał do Polskich Sił Powietrznych a nie do RAF? Za to dedykuję ci brud Douglas’a Bader’a , który ćwiczył formację myśliwską „Skrzydło” i nie chciał widzieć w nich Polaków bo ci nie znali języka angielskiego i nie rozumieli co się do nich mówi. Ksiazka Arkady Fidler „Dywizjon 303” byla lektura w 7 kl SP i byc moze niektorzy ludzie widzieli 303 jako jedyny dywizjon walczacy z Luftwaffe. Dziwie sie, ze Ty tez do nich nalezales. Inni, juz w tym wieku, czytali wiecej ksiazek i sluchali uwaznie lekcji historii w szkole. - No gdzież mi tam do innych, ja po prostu czytałem wyłącznie „Dywizjon 303”. Będę wdzięczny jeżeli przypomnisz mi tytuły książek wydanych w Polsce w roku 1970 traktujących dokumentarnie o bitwie o Anglię. Zaznaczam, że nie chodzi mi o wspomnienia pilotów tylko o książki zawierające przypisy o dokumentach. Angielscy dowodcy lotnictwa uwazali, ze Polacy i Czesi nie beda sie nadawac do walki z powodu dwoch poprzednich klesk, bo byli tylko domoroslymi psychologami. To zapewne ci sami, ktorzy nie chcieli dawac spadochronow swoim pilotow w czasie 1WW bo uwazali, ze nie bede chcieli walczyc i wyskocza przed walka. Pewnie mieli na mysli samych siebie! - Czy byli owi dowódcy domorosłymi psychologami to nie ma znaczenia! Oni decydowali i już. Co, chcesz dyskutować z angielskimi dowódcami o psychologii? Jest wiele brytyjskich negatywnych ocen tzw. materiału żołnierskiego wyrażonych w secretnych raportach. Rozumiem, że wg ciebie Anglicy się mylili i dlatego wygrali wojnę. A Polacy? Wygrali wg punktu siedzenia na emigracji czy przegrali? Nie musisz sie tez martwic drogi Stasiu o Polakow mieszkajacych dlugo na emigracji. Duzo czytamy, zarowno po Polsku jak i w innych jezykach. Czesto w ksiazkach o konfliktach poruszany jest nielatwy czynik ludzki, ale nikt nie robi tego wrecz z nienawiscia do wlasnego narodu i to w postaci dziwnej satysfakcji! Popatrz co robili Belgowie w Congo, Anglicy w Indiach, RPA (pierwsze obozy koncentracyjne) etc etc Poza tym drogi Stasiu, zycie na emigracji uczy pogody ducha, radosci, optymizmu i ukochania kraju w ktorym mieszkasz. Brak tych atrybutow zostal juz zauwazony przez coraz tlumniej odwiedzajacych Polske turystow: - Martwię się bo szczególnie ta stara emigracja jest skostniała , pogrążona w kompleksach gastarbeiterów albo uciekinierów politycznych przepoczwarzonych w licencjonowanych emigrantów. Ich ocena Polskiej historii jest jednoznacznie bohaterska, bez skazy i zmazy. Są zachwyceni polskimi klęskami, które traktują jak zwycięstwa. Co ciekawe, uciekli w tej Polski, wybrali obce państwa, tam płacili podatki i budowali obcą materię. Jednak grzmią na Polaków w kraju, pouczają ich jak mają oceniać własną historię, co maja mówić i jak powinni myśleć. Zachowują się jak partyzanci z wyciętego lasu. Dla mnie osobiście są nieszkodliwymi dziwakami, bez znaczenia. No i ten stereotyp krzewiony przez tych Polaków kochających Polskę na odległość: „brak pogody ducha, radości i optymizmu”. Przyjedź Kochany Andrzeju do Polski pomieszkaj rok a zobaczysz jak się pomyliłeś bo Polska to dzisiaj nie mały kraj tylko obszar bez granic należący do terytorium, gdzie mieszka pół miliarda Europejczyków. Już sam ten fakt powoduje uśmiech na twarzy, pogodę ducha i codzienny nieznikający optymizm. A jesli chodzi o Polskie slabosci to proponuje raczej zajmij sie brakiem zdolnosci Polakow do polityki i rzadzenia. Przytaczam fragmenty z ksiazki ‘Ostatni pilot mysliwca. Wspomnienia” Jerzy Glowczewski: - Ależ zajmujemy się tym w Polsce sumiennie! Bowiem wybieramy w wyborach to jednych do drugich i w końcu uzyskamy efekt dobrego rządzenia. Nie mamy za to nad sobą króla lub królowej, którzy wiedzą lepiej. Bo juz dawno jest wiadome, ze potrafimy walczyc ale nie potrafimy rzadzic. Wyglada na to, ze na CPK jest juz za pozno i ciagle bedzieci tylko skladac Niemieckie pralki i odkurzacze. No bo przeciez w Polsce nic sie nie oplaca ani CPK, ani Krab, ani Borsuk etc, etc - Ponawiam prośbę: „poniechaj waćpan”. Ale jesli lubisz krzyzowac samego siebie to moze rob to samotnie lub w scislym gronie rownie zainteresowanych samokaleczeniem kolegow i/lub kolezanek. Troche (duzo!) wiecej usmiechu i optymizmu Stasiu! 😁 Ale o mnie nie było do tej pory! Dlaczego przechodzisz na personalia? I jeszcze suponujesz mi i moim koleżankom i kolegom samozabiegi chirurgiczne. A że uśmiecham się mimo to i optymistycznie patrzę również na ciebie to dedykuję ci wiersz Wojciecha Młynarskiego: „Drogi rodaku z kolczykiem w uchu, Z łańcuchem dokoła szyjki, Niech ci choć trochę pójdzie do słuchu Treść mojej historyjki. Bo przyznać musisz, słodki łobuzie, Z gadżetów pełną chatą, Że ładne wszystko masz - oprócz buzi! Buzię masz ryjowatą... Jak ją odmienić - zachodzisz w głowę, Tę twarz, co w lustrze skrzeczy, A ja wyjaśnić chcę w paru słowach Przyczynę stanu rzeczy: Jeśli za mało książek znasz - to ci wychodzi na twarz. Gdy nie wiesz, kim był J.S. Bach - to spłaszcza ci czółka dach. Nieznany ci Edypa los - to deformuje ci nos. Gdy nie wiesz, co to savoir-vivre - żuchwę masz grubą, aż dziw! Owe przykłady można by mnożyć, Proszę szanownych pań, panów, I całkiem długą listę utworzyć Zdeformowanych organów. Niech więc rodakom sprawa ma służy, Tu się nie trzeba lenić: Znam dwóch chirurgów plastycznych, którzy Mogą ten stan odmienić! Dwójka chirurgów jest w stanie Zmienić wam twarz, bez wątpienia: Myślenie i Oczytanie... I tak przez trzy pokolenia!” Jesli chodzi o te niby ziemie Niemieckie to roznie to bylo. Wlasnosc tych ziemi zmieniala sie wielokrotnie w historii, raz byly nasze a raz Niemieckie. Narody zdobywaja ziemie w poprzez napasci, zagrabienie a takze jako zadoscuczynienie. Nie sadza aby Niemcy mieli jakies skrupuly w grabierzy jakiejkolwiek ziemi w czasie IIWW. Wywolali wojne, popelnili okrutne przesteptwa to musza poniesc konswekwencje. Ziemie Slowianskie przed Xw siegaly az poza Berlin. W tym czasie (9?? rok) Niemieccy wodzowie zaprosili Polskich Slowian na rozmowy pokojowe,w czasie uczty wszystkich otruli (och jakie to Niemieckie!) a ziemie zajeli. Uwazam, ze w ramach reparacji Polska powinna zglos roszczenia do ziem az za Berlin. Ale rozumiem, ze takie negocjacje moga zabrac duzo czasu 😁. Powinienes pozbyc sie kompleksow, drogi Stasiu: - A dlaczego sięgasz tylko do roku 9?? a nie wcześniej? I to ma być dowód na polskość tych ziem? Wtedy nie było jeszcze „Polski” było co najwyżej Księstwo Polskie, państwo prywatne bez obywateli za to o ustroju mocno feudalnym w niczym nie przypominające państwo narodowe. Istniał wtedy naród szlachecki a nie taki jak teraz. Chłopi byli przedmiotami. Istotą niemieckości czy polskość jest KULTUROWOŚĆ tych ziem a była ona w mocno niemieckiej przewadze. W X wieku nie było jeszcze Berlina, gdyż powstał ok ok. 1260 roku. Rozumiem, że truli tylko Niemcy zaś Polacy/Polanie miodem nietrującym raczyli…Reparacje ziemiami aż za Berlin? Jestem za. Niemcy na pewno się zgodzą tak samo Amerykanie i Rosjanie. Bo jak nie to wyślemy na nich Dywizjon 303 v.2.0. Polecisz jako dowódca.
-
Zachęcam Modelarzy do zgłębiania historii wojskowości polskiej a zwłaszcza dziejów IIWW bo to nie tylko szczegóły techniki lotniczej ale kontekst historyczny. Dzięki digitalizacji archiwaliów i publikacji wspomnień dostępnych jest wiele materiałów weryfikujących powszechnie panujące opinie o bataliach ( w 90 procentach sprzeczne z faktami) np. Bitwa nad Bzurą, Obrona Wizny i mit Kapitana i wiele innych. Ale są też przypadki bezdyskusyjnego polskiego męstwa, dobrego dowodzenia i polskiej racji stanu. Polecam mój artykuł: Pułkownik Edward Gardy-Godlewski i jego ułani. Ostatnia szarża polskiego pułku kawalerii [FOTO].
-
O!!!! To prawda!!! Bardzo długo propaganda polska powtarzała jakoby było to zdanie dotyczące wyłącznie Polaków. Doskonałym niemal źródłem wyjaśniającym, że tak nie było jest 12-tomowe dzieło Winstona Churchilla "The Second World War", za które autor otrzymał literacką nagrodę Nobla a w Polsce było wydane tylko raz. Co ciekawe nie ma opinii negatywnych bo autor to przecież współtwórca historii a wszystko opisał na podstawie dokumentów. Znamienne jest też, że pierwsze wydanie miało we wstępie taką opinię Winstona o Polakach (popartą udokumentowanymi faktami ), że interweniował z protestem hr. Raczyński i niektóre fragmenty zostały przerobione. Co się tyczy propagandy Dywizjonu 303 to ma ona początek od książki Arkadego Fiedlera wydanej jeszcze w czasie IIW, która była lekturą obowiązkową w siódmej klasie SP. Po przeczytaniu jej myśleliśmy z kolegami, że D.303 sam pokonał całą Luftwaffe...I ten mit trwa u niektórych do dzisiaj. Ja pamiętam uroczysty obiad z polskimi weteranami w Dęblinie z okazji okrągłej rocznicy Szkoły. Przyjechali z całego świata, żyjący jeszcze piloci i mechanicy (800 osób), niejednokrotnie na wózkach inwalidzkich (my przywieźliśmy ich specjalnymi samolotami). Jakie były tam opowieści i jakże różne od bohaterszczyzny. Okazało się, że we wrześniu 1939r. Polacy mieli znikomy nalot bojowy bo eskadry zostały rozczłonkowane z pułków i pojedynczo przekazane do dowództw armii ("Kraków", "Łódź", "Modlin"...), których dowódcy nie wiedzieli co mają z nimi zrobić. Latali więc na rozpoznanie, z którego raczej nie wracali. Jeden pilot opowiadał jak przez trzy dni latał Czaplą na rozpoznanie niemieckich kolumn pancernych i latał tą Czaplą na wysokości 3000m (sic! - tak mu rozkazał obserwator bo to on był d-cą załogi), niżej - ogień własnej artylerii. W opowieściach dominowało Wielkie Rozgoryczenie i żal do IIRP za doprowadzenie do klęski, gdy prezydent, premier i naczelny wódz uciekli z walczącej Polski. Przez to Anglicy traktowali polskich pilotów jako zdemoralizowanych żołnierzy porzuconych przez swoich dowódców. Mitem jest też wielki nalot bojowy w czasie walk we Francji. Jak powiedział jeden z mechaników w Polsce lotnictwo padło po trzech dniach a we Francji po pięciu...O pobycie Polaków w Anglii po dwóch przegranych bataliach nie napiszę, żeby nie drażnić partyzantów polskiego bohaterstwa. Zadziwiające jest jak niektórzy zamknęli się na oczywiste fakty i mówią, że lepiej nie mówić głośno o polskich słabościach i ułomnościach wojennych bo samo mówienie przynosi większe straty niż one przynosiły w czasie działań wojennych. Zwłaszcza zatwardziali w tej materii są Polacy żyjący długo na Emigracji, którzy albo nie mają dostępu do polskich dokumentów albo mają utrwalone polskie kompleksy do tego stopnia, że nie dopuszczają nawet myśli, że polski pilot mógł nie być bohaterem. Dziwne jest to, że nie zauważyli oni iż czy to w USA czy w Anglii pisanie o klęsce wojennej angielskiej czy amerykańskiej (np. walka o przełęcz Kasserine w Afryce czasie IIWW) służy tam do kreowania takiego postępowania by takie klęski już się nie zdarzały. W obecnej sytuacji politycznej nie ma innej drogi jak poznanie wszystkich polskich słabości po to by one się nie powtórzyły w decydującym momencie naszego bytu.
-
Bardzo rzeczowy komentarz. Ja zaś zapomniałem na koniec dopisać, że nie roszczę sobie prawa do ostatecznych rozstrzygnięć. Jednakoż mając szerszy niż inni dostęp do dokumentów mam obowiązek chociaż w komentarzach wykorzystać ich treść (bo do oryginałów nie mam praw) i zapoznać publicznie po to, by nie powtórzył się wrzesień 1939r. co dzisiaj jest bliskie jak nigdy dotąd. Polska megalomania jest naszym grzechem pierworodnym zaś mylenie jej wytykania z brakiem patriotyzmu świadczy o zakorzenionych polskich kompleksach. Dlatego jesteśmy obecnie państwem wielkości jednej rosyjskiej guberni, położonym w 30 procentach na ziemiach niemieckich, którego granice rysowali nam nasi alianci wraz z naszymi wrogami. Jeszcze raz: poglądy moje należą tylko do mnie, niczego ostatecznie nie rozstrzygają i są ogólnodostępne do dyskusji z nimi.
-
Kochany Andrzeju, Niestety stwierdzam, że nie posiadasz kompetencji ani wiedzy na tematy , w których dyskutujesz. A one są w części moim zawodem, który wykonuję dlatego otaczają mnie one codziennie (np. CPK). Dlatego dziękuję za miłą ogólnie dyskusję i życzę wszelkiej pomyślności oraz unikania dyskusji z zawodowcami na tematy, które są ich codziennym zajęciem.
-
Zadziwiaja mnie czesto wysilki Polakow aby samych siebie ponizyc, osmieszyc etc. Niewiele innych nacji napisalo by taka ksiazke o sobie samych; wystarczy poczytac ksiazki takich ludzi jak Galland i inne "asy"; oni nic zlego nie robili, tylko bronili ojczyzny po 1942 etc etc. Podobnie jest z Anglikami, a czytalem i czytam wiele. Podobnie ksiazka "Polskie Szybowce 1945-2011 - Problemy rozwoju". Poniekad bardzo dobra i uczciwe spojzenie ale chcialby zobaczyc podobna ksiazke w innym jezyku np o Niemieckich o problemach. My i problemy? Zadanych! Ostanio bylo duzo wypadkow szybowcow AS. Ludzie z nalotem kilkaset/kilka tysiecy wpadaja w korkociag. Podobnie o przypadku urwania sie tylu kadluba w szybowcu Sigma trzeba duzo naszukac sie aby cos na ten teamt znalesc. Z obecnych przykladow moglbym podac zmiany wprowadzone do CPK, ktore kompletnie zepsuly cala podstawe CPK jako portu lotniczo/kolejowo/spedycyjnego. Teraz bedzie to tylko lotnisko. Andrzeju, zadziwiasz mnie swoją opinią, w której nie odróżniasz poniżania od rzetelnej oceny opartej na faktach, dokumentach, historii wojskowości a przede wszystkim istnieniu SKUTKÓW polskich słabości, które dzisiaj widoczne są na każdym niemal poziomie. I są one niezmienne od dekad zaś ich publiczne pokazywanie jest oceniane jako zdrada polskiej racji stanu. - zapewne uznasz za poniżenie Polaków moje stwierdzenie, że dzisiaj na polskiej wschodniej granicy nieuzbrojeni cywile związali walką jedną polską dywizję zmechanizowaną (18 tys. żołnierzy) nie oddając ani jednego strzału. - zapewne uznasz za poniżenie Polaków stwierdzenie , że ci kupują uzbrojenie gdzie się da i od kogo się da (bez żadnego planowania strategicznego) nawet od naszego największego sojusznika, który jest w stanie zdalnie decydować SAMODZIELNIE z czego mogą Polacy strzelać, do kogo i w jakim kierunku - praca w portach lotniczych to obecne moje zajęcie. Materię więc znam bardzo dobrze. Pokaz mi Drogi Andrzeju coś podobnego w świecie jak nasz CPK w pierwszej politycznej wersji. Pokaż! Gdzie jest, jak działa, jakie przynosi korzyści, jakie destynacje obsługuje i czy zadowoleni są przewoźnicy i pasażerowie. Zwracam uwagę, że jedno mocno rozbudowane lotnisko w Polsce przestanie istnieć po pierwszej ruskiej salwie a przecież Polska leży na froncie, gdzie wszystko staje się arsenałem. A gdzie będzie/będą lotniska zapasowe dla kilku tysięcy lotów dziennie w przypadku załamania pogody, awarii energetyki czy katastrofy lotniczej? Powiedz mi Drogi Andrzeju czy wielkie linie lotnicze oddadzą swoje destynacje do polskiego CPK, czy porty lotnicze, niemieckie, francuskie, angielskie wygaszą swoją działalność? Pas startowy to zaledwie 10% w lotniczo-komunikacyjnym biznesie. Są jeszcze linie lotnicze, firmy obsługujące np. zobrazowanie informacji, systemy transportu i kontroli bagażu rejestrowanego, ochrony bezpieczeństwa „bileciarnia” i dziesiątki innych. Ad1. Ubioru Anglicy dlugo im nie dali i musieli uzywac to co mieli. Nikt nie pije tyle co Anglicy. Wiem bo wsrod nich mieszkam i wiecej... Podobnie bylo juz w czasie 1 WS. W ksiazce Spitfire Ace, Australijski pilot Gordon Olive, opisuje jak wielokrotnie wojsko musialo placic za zniszczone przez Australijczykow cale pub'y w czasie pijatyk. Ogolnie uwazano, ze piloci moga kazdega dnia zginac (np zamieniajac sie wraz z samolotem w plonaca pochodnie) i trzeba im tez wystepki przebaczyc. Podobnie albo i gorzej robili Amerykanie. Ogolnie tez nie mowi sie tez o gwaltach popelnionych przez Amerykanow na kobietach we Francji, Niemczech etc w pozniejszym okresie wojny. Podobno bylo tego +/- tyle samo co robili Rosjanie. Picie dla picia istniało i istnieje w każdej nacji. Rzecz w tym, że polscy piloci z Dywizjonu 303 pili nie dla picia a z rozpaczy bo byli już w trzeciej kampanii wojennej a dwie pierwsze były przegrane z kretesem. Przecież dlatego Anglicy wprowadzili dywizjon do walki tak późno i przez przypadek (opisany w podanej przeze mnie książce) bo nie mieli do Polaków zaufania widząc jak ci topią swoją gorycz dwóch klęsk w alkoholu. Czy „twoi” Anglicy piją z rozpaczy po klęskach? Nie. Ad2. Kolejna przesada. Nauczenie sie obcego jezyka w wieku 20 paru lat zajmuje troche czasu. Ale prawie wszyscy znali Francuski albo Niemeicki a Anglicy naogol zadnego obcego jezyka nie znali. Marian Duryasz w swojej ksiazce "Moje Podniebne Boje" tez pisze, ze nie znal wcale Angielskiego a na poczatku latal w Angielskim dywizjonie. Klopoty z jezykiem byly, szczegolnie przez radio, ale nie kazali mu sie przejmowac i jakos poszlo. A potem tak sie nauczyl, ze pracowal w sztabie glownym. - Drogi Andrzeju, zaskakujesz mnie po raz kolejny. Nie mówimy o znajomości języka angielskiego w celu udania się do pub’u lecz o udziale w lotniczych operacjach bojowych, gdzie porozumiewanie się słowne jest podstawą współdziałania co z kolei jest podstawą każdej walki powietrznej. Dziwne, że akurat Tobie muszę tłumaczyć ale proszę: Miałem okazję być na kursie angielskiego z polskimi pilotami, z których większość lata/latała na F-16. To były trzy kursy sześciomiesięczne (I, II, III poziom) a potem trudny egzamin. Po 8-10 godzin dziennie. Dwa rodzaje języka: „American-English” i „English-English”. Bez znajomości języka OBOWIĄZUJĘCEGO w porozumiewaniu się nie ma pilota bojowego. Tak było, jest i będzie. Twoja opowieść o Duryaszu jest anegdotką. Ad 5 Zalezy kogo sie spyta. Juz o tym kiedys pisalem na PFMRC, ze Richard King (FlyPast March 2024) spedzil 10 lat szukajac w archiwach i stwierdzil, ze nie 126 a 128&1/2 zostalo zestrzelonych Niemieckich samolotow. Jak ktos za Zachodzie przeczyta to ksiazke to znowu beda dowcipy o Polakach: dawali im wiecej a oni mowia NIE, tyle nie chcemy! 🙃 Zamienil stryjek... Nie dawal bym wiary Niemieckim klamstwom. Przykladem moze byc "as na asami", ktory niby zestrzelil 320 samolotow a okazuje ,ze tylko ~20% tych zwyciestw da sie zweryfiowac: - Ale ja zapodałem metodę porównawczą oceny ilości zestrzeleń tzn. raporty angielskie porównywano z meldunkami Luftwaffe w całości przechwyconymi po wojnie przez Amerykanów i po odtajnieniu udostępnionymi Anglikom. Kto co woli a ja wolę porównywać dokumenty. Ad6 Wcale sie nie dziwie. Niemcy robili to we Wrzesniu '39 i czesto w czasie Bitwy o Anglie a takze w Rosji. Opisuje to tez Urbanowicz, kiedy podczas jednej z walk zauwazyl Niemca strzelajacego do Alianckiego pilota na spadochronie. Podlecial do niego i tym razem specjalnie celowal w kabine. Me109 nagle w sposob niekontrolowany podlecial w gore po czym spadl do morza... - Ja też się nie dziwię bo wojna ma swoje niezbywalne prawa i każda jest taka sama jeżeli chodzi o zachowania ludzkie. Natomiast dziwię się dotychczasowej gloryfikacji polskich pilotów jako ludzi bez skazy i zmazy a każda uwaga, że też strzelali bywa uznawana za poniżenie Polski i Polaków. Ad7 Robili to samo Anglicy (ladowanie bez podwozia), nawet jest to pokazane w filmie Bitwa o Anglie. Zdazalo sie to tez Czechom i innym. Takze moim zdaniem, w nosie mam te wyciaganie glupich prawd. Byla wojna i trzeba ja bylo wygrac. - Anglicy lądowali ze schowanym podwoziem incydentalnie bo mieli już przed IIWW samoloty z wciąganym podwoziem natomiast dla polskich pilotów była to zupełna nowość, trudna do opanowania w nawykach w czasie kilku godzin lotów szkoleniowych.
-
Polecam najlepszą moim zdaniem książkę o Dywizjonie 303: Jacek Kutzner "303.Dywizjon Myśłiwski w bitwie o Wielka Brytanię - dokumenty, opisy, relacje i wnioski. Moje wnioski: 1. Brak dyscypliny wśród pilotów dywizjonu w całym okresie bitwy o Anglię : ubiór i wygląd zewnętrzny, notoryczne spóźnianie się, nadużywanie alkoholu i niedyspozycja, lekceważenie przełożonych. 2. Brak znajomości języka angielskiego chociażby na poziomie podstawowym uniemożliwiał latanie polskim pilotom w szykach innych niż polskie. 3. Późne wejście do walki w bitwie o Anglię. 4. Nieznajomość sylwetek niemieckich samolotów przez polskich pilotów co skutkowało podawaniem fałszywych informacji o zestrzeleniach, walkach itp. 5. Rzeczywista ilość zestrzeleń 303. Dywizjonu to 52 wg porównań raportów angielskich i meldunków niemieckich. 6. Strzelanie pilotów dywizjonu do niemieckich lotników skaczących na spadochronach (dwa nazwiska). 7. Notoryczne lądowanie ze schowanym podwoziem i nieumiejętność operowania gazem (DSS odwrotnie niż w polskich samolotach). Nieopanowanie odczytu angielskich jednostek miar.