Skocz do zawartości

bjacek

Modelarz
  • Postów

    340
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Odpowiedzi opublikowane przez bjacek

  1. Odpinasz motorek i w to miejsce włączasz diody LED, względnie przez jakiś driver, jeśli chcesz sterować diodami mocy. W związku z tym, że tam jest zmieniana polaryzacja, to nawet można zaświecać dwie diody: jedną "w prawo", drugą "w lewo". Nie wiem jakie silniki bezszczotkowe są stosowane w serwach modelarskich, ale wydaje mi się, że najlepiej posłużyć się płytką od serwa z silnikiem szczotkowym. Tanio, estetycznie, miniaturka, a założę się, że po paru latach praktyki u każdego znajdzie się jakieś zepsute serwo, z którym tak naprawdę nie wiadomo co zrobić.

  2. Jeśli Twój odbiornik toleruje napięcie 8,4V, to użyłbym Hitec HS-430BH oraz pakietu Li-Po 2S (7,4V). W jednym z modeli mam taki pakiet o pojemności 2200mAh, w innym, lżejszym 600mAh. Ten drugi muszę ładować co jakieś 5-6 godzin latania, a więc w praktyce, po powrocie z wyprawy na lotnisko. Zaletą jest zasilanie serwomechanizmów wprost z wydajnego pakietu, co naprawdę procentuje.

  3. Prawda jest taka, że "druty" to najlepsze anteny dookólne pod słońcem i nie ma potrzeby "dziwienia" czegoś specjalnego, jeśli nie trzeba uzyskać charakterystyki kierunkowej. Mnie nie dziwi to, że Graupner zrobił taką właśnie antenę. Za pomocą długości ekranu można regulować jej pojemność (aczkolwiek nie wydaje mi się, aby była krytyczna, bo to są ułamki pF), a wystająca końcówka to po prostu antena nadawczo-odbiorcza. A przy okazji, koszt takiej anteny to dosłownie grosze. Piszesz, że chcą za nie po 26 złotych za sztukę? Zapewne nie kosztuje nawet złotówki... ;)

  4. Tomek, napisz coś więcej - który kawałek anteny odciąłeś? Ten biały, wystający z izolacji? Ile go brakuje? Bo metoda naprawy zależy od długości ubytku. Przy dużym ubytku po prostu przylutuj odcinek przewodu, który go uzupełni i już. Tylko miejsce łączenia zabezpiecz jakąś rurką termokurczliwą, chociaż to nie ma wpływu na odbiór. Przy małym, rzędu 2-3 mm, po prostu usuń kawałek izolacji z przewodu połączeniowego. Niewielkie skrócenie ekranu przewodu w izolacji (tam będzie oplot, który trzeba usunąć) nie powinno mieć wpływu na czułość odbiornika. O zasięg nas nie pytaj - nie powinno być pogorszenia, ale najlepiej sprawdzić to wykonując test na lotnisku. Twoja Sanwa ma taką funkcję ;).

     

    Nie dziw się, że nikt nie chce brać na siebie odpowiedzialności za wykonywaną przez ciebie naprawę. Kiedyś byłem świadkiem, jak ktoś komuś oddał przysługę i przylutował urwaną antenę w odbiorniku. Zrobił to poprawnie, bezbłędnie i bez tzw. smarkania cyną. Po prostu zwykły lut. Następnie ten drugi wziął model, popełnił błąd i go rozbił. Zgadnij co powiedział do obserwujących go ludzi... Oczywiście rozbił model, bo stracił zasięg, bo antena była do d... przylutowana.

  5. Widzę, że duch w narodzie nie umiera ;). I świetnie! Kapitalne konstrukcje, które bardzo mi się podobają. Marcin - jak pisałem, niesamowite połączenie pianki, drewna i spaliny.  Przy oglądaniu modelu Lukasa325 trochę się pogubiłem. Dosłownie szczęka opada. Aż się wierzyć nie chce, że to ten sam model (?). Piękne malowanie i wykonanie modelu przez kolejnego Marcina (użytkownik Krupp)! Oj napracowałeś się. A wygląd modelu sugeruje, że śmiga jak talala i daje dużo radości. A kolumny wykonane przez Wojtka, fakt, trochę OT, ale dobrze wiem, ile trzeba się napracować, aby zrobić dobrze wyglądające i co ważniejsze - właściwie działające kolumny. Tylko szkoda ich do TV, bo tam poziom absurdu przerasta rzeczywistość. Ja wyrzuciłem to urządzenie z domu ;).

    • Lubię to 2
  6. Kiedyś miałem dobrze znany wielu osobom model SuperAir. Nie wdając się zbytnio w szczegóły dodam, że wiele razy naprawiałem go i wprowadzałem pewne zmiany, aż pewnego dnia na skutek mojego błędu przy lądowaniu model zaliczył kreta, po którym kadłub przełamał się na pół i tak samolocik zakończył żywot. Jednak przy uderzeniu puściły plastykowe śruby mocujące skrzydło i nie uległo ono zbyt wielkim uszkodzeniom. Postanowiłem jakoś je wykorzystać. Zdjąłem z niego folię, odciąłem drewniane kołki mocujące i lotki, naprawiłem jedno z żeberek, pokryłem skrzydło folią - przyszła kolej na kadłub.

     

    Proporcje kadłuba określiłem tak "mniej-więcej" trochę na bazie rozbitego modelu, trochę zdroworozsądkowo. Zdecydowałem się na wykonanie kadłuba w wersji "wicherkowej" - przód ze sklejki, tył w formie kratownicy, ponieważ tak było najłatwiej i najszybciej. Dosłownie na desce montażowej narysowałem kratownicę, którą wykonałem z sosny (podłużnice) i z balsy (rozpórki). Wręgi - zależnie od miejsca zamocowania w kadłubie - są albo ze sklejki, albo balsowe.

     

    post-8458-0-15429000-1457567760_thumb.jpg

     

    post-8458-0-00946100-1457567858_thumb.jpg

     

    Następnie, już za pomocą programu, narysowałem boki kadłuba, wręgę,do której jest przymocowane łoże silnika i pozostałe. Skleiłem boki, a później do nich kratownicę. Mocowanie skrzydła wykonałem takie samo, jak w "dawcy skrzydła" - plastykowe śruby i osadzone w sklejkowej poprzeczce "nakrętki". Usterzenie poziome i pionowe również zrobiłem takie samo, jak w SuperAir. Górę kadłuba pokryłem balsą, dół w części przedniej - sklejką. Kadłub okleiłem folią Oracover, która akurat była pod ręką. Ponownie sięgnąłem po komponenty do "dawcy skrzydła": ster wysokości i ster kierunku są napędzane identycznie, jak w SuperAir.

     

    post-8458-0-37100600-1457567921_thumb.jpg

     

    post-8458-0-80325700-1457567942_thumb.jpg

     

    post-8458-0-05403900-1457567968_thumb.jpg

     

    post-8458-0-24422900-1457568004_thumb.jpg

     

    post-8458-0-19934300-1457568037_thumb.jpg

     

    No cóż... Jak to łatwo i krótko się pisze, a przecież oprócz modelarstwa jest jeszcze praca zawodowa i trzeba to wszystko jakoś godzić. A więc od chwili rozpoczęcia budowy do jej zakończenia minęło 8 miesięcy... Jak popatrzyłem na daty, to aż sam złapałem się za głowę. Nie zdawałem sobie sprawy, że aż tyle trwało to moje weekendowe projektowanie i budowanie modelu.

     

    Do napędu ostatecznie użyłem przywieziony z Hong Kongu silnik LEO 8,5ccm. Nazwa egzotyczna, ale moim zdaniem silnik jest wykonany lepiej, niż ASP. Wytłoczkę kabinki dopasowałem z podarowanych mi przez kolegę części z rozbitego modelu. Aby pasowała, musiałem nieco podwyższyć boki kadłuba, co było znacznie łatwiejsze do wykonania niż forma dla osłony kabinki.

     

    Wstępnie wyważyłem model na około 1/3 cięciwy, skontrolowałem pracę sterów i płaszczyzny, i powiesiłem go na ścianie warsztatu. Tydzień temu przyszedł czas na oblot. Postawiłem model na pasie i pomyślałem, że albo będzie latał, albo go po prostu rozbiję i w konsekwencji wyrzucę. Niestety, po dodaniu gazu, pomimo wiatru model zdumiewająco poprawnie oderwał się od pasa i równiutko poszedł w górę ;). Jedyną regulacją, która okazała się potrzebna, był lekki, dodatkowy skłon silnika w dół, ponieważ w powietrzu po dodaniu gazu samolocik nieco ciągnęło w górę.

     

    post-8458-0-24337800-1457568088_thumb.jpg

     

    post-8458-0-75560100-1457568090_thumb.jpg

     

    Naprawdę - nie warto wyrzucać rozbitych modeli ;). Stary, zepsuty SuperAir przydał się jako dawca komponentów. Niestety, patrząc na ceny materiałów w sklepach, taki model wychodzi dosyć drogo no i nie ma pewności, że poleci, ale jeśli poleci, to satysfakcja jest przeogromna. Piszę o tym, bo od czasu do czasu na YT oglądam filmy, w których po prostu pali się takie skarby, a przecież gotowe skrzydło może zaoszczędzić tyle czasu! Aż się serce kraje, gdy na to patrzę ;).

    • Lubię to 2
  7. Dziękuję za odpowiedź. Tekst napisałem w połowie listopada - od tamtego czasu, metodą prób i błędów, zdobyłem potrzebną mi wiedzę i umiejętności, zakup iluś tam śmigieł i eksperymenty również odpowiedziały na pytanie przy jakim obciążeniu silnika uzyskuje się jego pożądaną dynamikę.

     

    Niestety, jak to bywa w takiej sytuacji, gdy człowiek uczy się metodą prób i błędów, nie obyło się bez urwania podwozia i różnych "dziwnych" sytuacji na lotnisku. Twist jest bardzo lekki (jak na swoje wymiary), ma przy tym bardzo gruby profil i radzę spróbować kontrolowanego przepadania tym modelem. W powietrzu bajka, przy lądowaniu koszmar.

     

    Jeśli wieje zmienny wiatr, to bardzo trudno jest znaleźć tę właściwą prędkość. Czasami paradoksalnie lepiej jest lądować z wiatrem wiejącym od tyłu lub z boku niż pod wiatr. Nie twierdzę, że zjadłem wszystkie rozumy, ale mam już trochę doświadczenia z różnymi modelami typu fun fly, a lądowanie Twistem nadal sprawia mi dużą trudność przy zmiennym, porwistym wietrze. mimo iż nauczyłem się radzić z wieloma sytuacjami. Model potrafi dosłownie stanąć w miejscu przy podmuchu i zwalić się na ziemię, gdy ten zelżeje.

  8. Wojtek, za mało losów w tej loterii - gaźnik to nie wszystko ;). Kiedyś dostałem w prezencie drugi taki silnik, zupełnie nowy. Już założyłem go do modelu w miejsce tego sprawiającego problemy. Jakość wykonania nieco lepsza od poprzednika. Nie ma luzów na korbowodzie, takich jak miał poprzednik (tam mierzone na końcu śmigła miały 8mm!). Tłok/cylinder też nie są tak ciasno spasowane, jak poprzednio (poprzednik w GMP prawie blokował się - sprzedawca powiedział, że "one tak mają"). Gaźnik jak coś, to przełożę, mimo iż w poprzednim musiałem nagwintować otwory M4, bo w oryginalnych gwint uległ zerwaniu. Ot tak sobie... Mówią, że ASP to "kopia OS Max", ale daleko im do oryginału. Nigdy nie miałem w rękach lub nie byłem właścicielem silnika OS Engines, który byłby zrobiony tak tandetnie, jak posiadane przeze mnie ASP. Nawet te OS-y mające po naście lat są lepsze, chociaż słabsze. W jednym z modeli używam silnika Leo 46 kupionego "na próbę" w HK coś około 3 lat temu. Jakość wykonania i pasowania części o niebo lepsza od ASP. Wał na dwóch łożyskach, żadnych luzów, drobne problemy z regulacją wolnych obrotów po dotarciu silnika. Co ciekawe, kosztował połowę ceny ASP. Przyszło mi do głowy, że ciekawym wątkiem do dyskusji byłby "ranking tanich silników żarowych".

  9. Rozebrałem silnik, umyłem w nafcie, nasmarowałem Afterrunem'em - może użyję go w jakimś modelu "rekreacyjnym". Jest w zaskakująco dobrym stanie. Łożyska całe i zdrowe, nie ma luzów na wale, drobne ślady korozji na korbowodzie od nitrometanu. Jedynie kompresja wydaje się być jakaś taka marna (w porównaniu z nowym silnikiem tego typu). Mimo tego, silnik można odpalić z palca, chociaż niechętnie pracuje na najwyższych obrotach i jak pisałem, jeśli mieszanka jest zbyt uboga, to uszkadza świece. Jednak w tym modelu, w którym jest zainstalowany, zapewnia duży zapas mocy, więc maksymalnych obrotów używa się przez kilkanaście sekund (start, wznoszenie, kawałek ewolucji), a z takim krótkim "zrywami" radzi sobie dobrze. Dowiedziałem się, że jeśli silnik ABC zużyje się, to po rozgrzaniu będzie albo gasł, albo (początkowo) nie będzie sobie radził przy przedłużającym się obciążeniu. Jeszcze nigdy nie "zajeździłem" silnika na śmierć, to moje pierwsze doświadczenie tego typu i stąd wątpliwości. Jeszcze żadnego motorka nie używałem aż tak intensywnie, jak tego ASP.

  10. Temat turbiny gazowej jest dosyć dobrze, skrótowo, zaprezentowany w Wikipedii https://pl.wikipedia.org/wiki/Turbina_gazowa. Tam też możesz przeczytać wzmianki o sposobach podnoszenia jej sprawności. No i meritum - czymś innym jest sprawność wewnętrzna turbiny i jej komponentów, a czymś innym sprawność zewnętrzna. Wydaje mi się jednak, że ta nasza dyskusja niewiele Ci pomogła (?). Oprócz PDFa nt. silników lotniczych to nie było w niej - przynajmniej z mojej strony - żadnych konkretów. Ot takie teoretyzowanie ;). Nie podpowiedziałem Ci jak podnieść sprawność i przyznam się, że w takich warunkach eksploatacji, jakie musi znieść turbina, bałbym się jej dotykać. Z drugiej strony trzeba też zadać sobie pytania związana z niezawodnością i ciężarem (w sensie - w kg) tego rozwiązania i czy osiągnięta poprawa sprawności to rekompensuje? Patrząc na liczbę problemów do przezwyciężania chyba lepiej skupić się na konstrukcji śmigłowca. Wykonać go lekko i z nowoczesnych materiałów.

  11. Problem (chyba) rozwiązany. Przypuszczalnie silnik jest mocno wyeksploatowany i wymaga bogatszej mieszanki - trzeba go używać na lekkim "przelaniu". W praktyce oznacza to konieczność odkręcenia iglicy szybkich obrotów o jakieś 3 ząbki od pozycji optymalnej. Podpowiadano mi też, że można też regulować obroty z "nosem w górę" i wtedy, po wypoziomowaniu, silnik jest lekko przelany i efekt powinien być taki sam. Tymczasem jest spokój - kilka godzin bez uszkodzonej świecy.

  12. Pomyliłem silniki, ale cieszę się, że chociaż przydał się referat ;). Nie jestem specjalistą, Ot po prostu lubię fizykę. Ale wracając do tematu. Podniesienie sprawności silnika cieplnego polega na obniżeniu temperatury źródła dolnego i podwyższeniu temperatury źródła górnego. W "dużych" silnikach stosuje się w tym celu chłodzenie międzystopniowe. Ma to swoje wady i zalety. Sprawność poprawia też stosowanie wielu wałów i połączonych z nimi sprężarek, dlatego te Twoje obliczenia wydają mi się bardzo ciekawe, ponieważ moim zdaniem powinno wyjść co najmniej 40-kilka procent, a u Ciebie jest o rząd mniej. Niestety, dziś nie jestem w stanie tego sprawdzić - wczorajsze loty zaowocowały dzisiejszym przeziębieniem, głowa pęka w szwach ;)

  13. Moim zdaniem powodem może być brak sygnału z odbiornika lub włączony rewers dla gazu (o ile można go włączyć, bo nie znam tego zestawu w wersji RTF). Jeśli słychać "bipczenie", to silnik powinien ruszyć (zestaw jest sprawny), o ile tylko regulator dostanie na wejście prawidłowe impulsy. Wiele regulatorów działa tak, że po załączeniu zasilania zapamiętują szerokość impulsów podawanych na wejście i traktują go jako poziom odniesienia. Jeśli manetka gazu jest ustawiona na maksimum (lub na minimum, ale jest włączony rewers), to po prostu brakuje zakresu regulacji i silnik nie ruszy. Jeszcze inne regulatory programuje się za pomocą manetki gazu i te reagują jeszcze inaczej. Spotkałem na przykład takie, które cały czas "bipczą" i nie ruszą dopóty, dopóki nie zmniejszy się gazu. Pytanie jaki masz regulator i jak się go ustawia? Jak działa ta Twoja aparatura RTF? Doświadczony modelarz na pewno dałby sobie radę ze sprawdzeniem i uruchomieniem. Nie masz kogoś pod ręką?

  14. Hm... Nie wypatrzyłem tej informacji ani w instrukcji, ani na stronie internetowej (sprawdziłem też teraz) Airtronics. Jeśli tak jest, to chyba z 6 lat żyję w nieświadomości :D. Natomiast w instrukcjach RX-600 i RX-700, których używałem i używam, sposób ustawienia fail safe jest opisany - w tym również na airtronics.net.

  15. Też dręczyło mnie to pytanie ;). Po licznych próbach z elektrykami-akrobatkami, nie mogłem wytrzymać i z ciekawości zainstalowałem RX-60 w modelu trenerka - górnopłata, spaliny. Modelem można było sterować w odległości nawet ponad 400 metrów (400 metrów ode mnie w linii prostej i około 60 metrów nad ziemią). Próba przekonała mnie o możliwościach odbiornika w naszych "warunkach radiowych", na poznańskim lotnisku, jednak po kilku lotach wyjąłem ten odbiornik z trenerka i używam go jedynie w lżejszych modelach z napędem elektrycznym. Podstawową wadą RX-60 jest, która moim zdaniem powinna być brana pod uwagę, gdy rozważamy zastosowanie tego odbiornika w spalinie, jest brak "fail safe". W skrajnym wypadku - model górnopłata ucieka z jakiegoś powodu, ma paliwo np. na pół godziny lotu, z natury leci sobie stabilnie, waży jakieś 3-4 kg i w co przyrżnie? Komu ewentualnie zrobi krzywdę? Oczywiście dmucham na zimne, ale już widziałem 3-4 takie sytuacje, w których nawet zawodowcy nie programowali tej opcji, chociażby głupiego wyłączenia zapłonu i model leciał w siną dal. A do motoszybowca, ze względu na możliwość trafienia na noszenie, na pewno kupiłbym normalny, pełnozasięgowy odbiornik.

  16. Jestem ciekawy, w jaki sposób Kolega obliczył tę sprawność, ponieważ jej wyznaczenie jest niełatwe i zależy od przepływu powietrza przez silnik. Producent nie podaje parametrów silnika, które są niezbędne do jej wyznaczenia. To nie jest tylko energia spalania vs. ciąg lub jego zmiana. Oto cytat z referatu panów Orkisza i Jakubowskiego z Politechniki Rzeszowskiej: "stosowanie definicji sprawności cieplnej, wyrażającej stosunek zmiany jednostkowej energii kinetycznej strumienia (...) do ilości ciepła doprowadzonego w paliwie do komory spalania, wykazuje nieracjonalność jej stosowania (...). Wyrażona w ten sposób sprawność przyjmuje wartości ujemne, podczas gdy silnik jeszcze pracuje efektywnie z termodynamicznego punktu widzenia. Zastosowanie prędkości wypływu spalin, powstałej w wyniku zupełnego ich rozprężenia do ciśnienia otoczenia, powoduje, że sprawność cieplna przybiera fizycznie interpretowalne wartości i przebieg ich zmian." Proponuję lekturę -> http://www.ilot.edu.pl/KONES/2000/01/22_JOK2000.pdf. Gdyby sprawność silnika odrzutowego rzeczywiście była na poziomie 4,7%, to jego stosowanie mijałoby się z celem ;)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.