Skocz do zawartości

Katastrofa w Nowym Mieście


Gość Galileo

Rekomendowane odpowiedzi

łatwo jest oceniać...........

Aco tutaj oceniać?

kierowca pojechał na czołówkę i koniec .

Uderzył na lewym pasie w auto jadące prawidłowo .

 

Oczywiście hieny dziennikarskie zaraz będą snuły swoje chore teorie co kto kiedy gdzie i nawet znajdą sprawców ... ale innych niż kierowca ...

 

Nie wiem kim trzeba być by szukać winnych poza kierowcą?

Sam zajmuje się zawodowo przebudową pojazdów na busy nie jest to tajemnicą i powiem że niestety wozacy gdyby mogli to wstawiali by miejsca stojace albo układali pasażerów warstwami......

ulubione moje teksty klientów :

Ładownośc pojazdu dopuszcza 11 miejsc - co tam zapakujmy 17 foteli przecież się zmieszczą... panie w dupie z przeglądem ja to załatwię ze znajomym szwagra ...co sie pan martwisz policją przecież kuzyn tam pracuje... ..... co że nie ma tachografu - dostane 500 mandatu i jeżdżę nadal bo drugi raz nie mogą mnie ukarać......

Tak wygląda Polska codzienność . Mało to razy byłem wyprzedzany przez busa albo auto z kratką w środku miejscowości na linii ciągłej albo z lewej strony wysepki ?

Bo czas to pieniądz ....

 

Co powiedzieć rodzinom zabitych ? że zabiła ich ekonomia , polityka PO czy może składki ZUS?a może propaganda pis?

NIE zabił ich kierowca busa bo chciał pewnie obrócić jeszcze z dwa trzy razy rano .........

Zabił ich ten co siedział za kierownicą i nic tu i nikt nie ma do rzeczy.

Fakty są takie jakie są do zderzenia doszło na lewym pasie więc tam gdzie bus nie miał prawa się znajdować...

Kierowca jest zobowiązany jechać z taką prędkością by stale panować nad pojazdem........

jeszcze kilka artykułów można by wymienić z P.R.D

 

Daję skrzynkę dobrego trunku że pojazd jeździł na dziko i nie miał tachografu ważnych badań technicznych oraz nie miał co ważne ogranicznika prędkości ( 90 km/h)wymaganego od wielu lat dla tego typu pojazdów ....

można powiedzieć że ludzie Ci płacąc za dojazd zapłacili za własną śmierć...

 

 

 

znam wszystkie numery stosowane przez kierowców - nawet zaklejanie niesprawnych pasów gumą do żucia żeby nie wyskakiwały ze spinek ... chyba tylko prawo - oko za oko zmusi przewoźników do myślenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daję skrzynkę dobrego trunku że pojazd jeździł na dziko i nie miał tachografu ważnych badań technicznych oraz nie miał co ważne ogranicznika prędkości ( 90 km/h)wymaganego od wielu lat dla tego typu pojazdów ....

Przecież to 6cio osobowe T4 - jaki tachograf? Jaki ogranicznik?

 

To że jechało nim 18 osób.... to już inna sprawa - bez komentarza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym raczej patrzył na właściciela sadu, który wysłał po pracowników 3-osobowy, samochód dostawczy. Że kierowca prowadził jak prowadził, że tak się skończyło to inna sprawa. Mgła, prędkość, przymrozek - wina jest.

Ale to mógłbyć normalny bus, z siedzeniami i pasami. MOŻE ktoś by wtedy miał szansę.

Na pewno większą, niż siedząc w kucki między skrzynkami na jabłka, w metalowej puszce lecącej pewnie ze 100km/h. Bo w 50km/h to ja nie wierzę.

 

Tego kogo mi żal, to drugiego kierowcy. Wyobraźcie sobie - jak wyłazi ranny z kabiny i zagląda do środka wraku... A tam nie jeden czy dwóch...

Ja bym chyba na miejscu osiwiał.

 

Ludzie, którzy wsiedli do tego Transportera nie mieli właściewie wyboru. Stawki za zbieranie owoców są, jakie są. Jeżeli ktoś się decydował na taką pracę, to zapewne musiał to robić, a nie chciał.

Pojechali po parę nędznych groszy na chleb dla dzieci i przez dwóch baranów, z których jednemu było w kieszeni za ciasno by rękę włożyć, a drugiemu się śpieszyło ciut za bardzo, stracili to co mieli najcenniejszego.

A teraz pomyślcie, że może tam są jeszcze rodziny, które czekają na męża, ojca, brata - i nie wiedzą czemu nie wraca... Bo wszystkich jeszcze nie zidentyfikowali.

 

[*] [*] [*] [*] [*] [*]

 

[*] [*] [*] [*] [*] [*]

 

[*] [*] [*] [*] [*] [*]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wygląda Polska codzienność . Mało to razy byłem wyprzedzany przez busa albo auto z kratką w środku miejscowości na linii ciągłej albo z lewej strony wysepki ?

Bo czas to pieniądz ....

Niestety ale w Polsce 95% kierowców łamie przepisy nieustannie dzień w dzień.

Ja należę do mniejszości która staje tym "prawdziwym" kierowcom na drodze. Dziennie dwukrotnie pokonuję odcinek Gliwice-Bytom na którym jest ograniczenie do 70 km/h. Jeżdżę tamtędy utrzymując wskazówkę prędkościomierza pomiędzy 70-80 km/h i czuję się jak zawalidroga. Nie raz auta wyprzedzają mnie z prędkością dwukrotnie większą od mojej.

Tak się dzieje bo nie ma bata, za mało Policji a mandaty są niestety wysokie tylko dla tych co mało zarabiają.

 

Dlatego tylko chciałbym zwrócić uwagę osobom które będą wieszać psy na sprawcy wypadku niech zrobią rachunek sumienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inaczej by się jeździło gdyby były drogi szybkiego ruchu. Tam statystycznie wypadków się nie odnotowuje. Stan dróg swoją drogą.....

utopia, ja nie uniewinniam kierowcy busa, ani go nie usprawiedliwiam, ale Ciebie tam nie było tak samo jak i mnie. Nie chce mi się wierzyć że nigdy nie popełniłeś błędu, z tą różnicą że tu zginęło 18 osób. To jak Ci ludzie byli przewożeni pozostawiam bez komentarza, ale prawda jest taka tego typu proceder szybko nie zniknie. Jak już wiadomo to byli raczej biedni ludzie i nie myśleli wsiadając do tego pojazdu że tak może się ich życie zakończyć. Myśleli raczej o tym żeby zarobić coś pieniędzy z których utrzymają rodziny.

Dziś jadąc rano do pracy mijałem z naprzeciwka busa który wozi ludzi. 12 miejsc siedzących + kierowca. Był tak przeładowany że ciężko było rozróżnić pasażerów gniecacych się na przedniej szybie od kierowcy. Gdyby ten pojazd miał podobny wypadek, na pewno było by więcej ofiar i przypuszczam że to nieodosobniony przypadek, bo sam w czymś takim brałem udział jako pasażer nie mając jak dojechać do pracy. Wsiadałem bo nie miałem wyjścia.

Po wczorajszych wydarzeniach, nie tylko w kraju (autokar który wjechał prosto pod pociąg i wszyscy zginęli), i tym co widzę na co dzień będąc uczestnikiem ruchu drogowego jak kierujący pojazdem; znów zastanawiam się czy dożyję spokojnej, a przynajmniej starości. Wszyscy wiedzą jaki jest stan infrastruktury drogowej. Za mało jest robione przez rząd w kwestii polepszenia bezpieczeństwa, przepustowości i ogólnego stanu dróg o znacznym nasileniu ruchu. Swoja drogą idą umiejętności kierujących i ich zdrowy umiar i rozsadek. Najgorsze jest to że Ci piratujący kierowcy mają głęboko w "D" bezpieczeństwo innych użytkowników dróg, bo jak się taki sam rozmaże na drzewie to mała strata. Powinien mieć z resztą świadomość że obciąża tym swoich bliskich, gorzej, jeżeli za jego brak odpowiedzialności płacą nie tylko bliscy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DarekRG, widzisz - konkluzja jest taka że jednak zawinił kierowca - amen

Nie pomoże tutaj teraz szukanie winnych na siłę ( sprawdzają czy pojazdy były sprawne technicznie ... bo może uda się sprzedać winę komuś żyjącemu ..)

Zginęła masa ludzi zupełnie niewinnych chcących tylko przetrwać i zarobić na życie ...

 

Co by się nie działo Kierowca jest odpowiedzialny za pasażerów koniec kropka .

A gdyby był pijany ? wtedy nagle zmienicie swoje poglądy ?

 

 

Dopiero co rozmawiałem z "wzburzonym " kierowcą jednej z pilskich firm bo policja zabrała mu dowód rej.... miał 56 osób w liniowym busie na 38 kolejna tragedia gotowa

Nie mam na myśli tych co chcą przetrwać i zgodzą się na wszystko ale ludzi jeżdżących co dzień do pracy i płacących za przejazd .... jak idziesz do szewca to oczekujesz że naprawi Twoje obuwie a nie zmasakruje do reszty ...

To jest kwestia odpowiedzialności zawodowej ..

 

Ale co by nie pisać ileś rodzin ma ciężej niż miało .......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inaczej by się jeździło gdyby były drogi szybkiego ruchu.

Oczywiście, że inaczej ale czy bezpieczniej? Czy to brak dobrych dróg powoduje, że na skrzyżowanie wjeżdżamy na "czerwonym"? Dla przeciętnego polskiego kierowcy znak 50 oznacza jadę 70, znak 90 jadę 120 i tak dalej. Linie ciągłe traktuje się jakby ich nie było. Ciekawe, że więcej jest wypadków w dni słoneczne o bardzo dobrej widoczności natomiast przy gorszej pogodzie ilość wypadków maleje.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że inaczej ale czy bezpieczniej?

Oczywiście bezpieczniej i to dużo!

 

Np. Jak sam piszesz o czerwonym świetle.. prawdopodobieństwo wjazdu na skrzyżowanie na czerwonym świetle jest wprost proporcjonalne do natężenia ruchu....

 

Drogi szybkiego ruchu, autostrady, obwodnice przyczyniają się do spadku natężenia ruchu w miejscach o wysokim ryzyku zdarzeń drogowych. (miasta, drogi o niskim standardzie itp. idt w Polsce generalnie wszędzie!)

 

Przykładowo:

 

Na odcinku Piaseczno koło Gniewu (początek pomorskiego) do Gdańska na drodze krajowej ginęło zawsze w granicach 15-20 osób rocznie (ok 70km). Po otwarciu równoległej autostrady wysokość wypadków śmiertelnych spadła dziesięciokrotnie na tym samym odcinku drogi. Na autostradzie odnotowano jak dotąd chyba jeden przypadek śmiertelny (motocyklista)....

 

To robi tylko dobra droga, nie ludzie, nie ich samochody, nie prędkość, nie ich rozsądek lub jego brak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem Ci Marcinie tak: gdyby babka miała kółka, to by była wózek...

Dróg ekspresowych, nie mówiąc o autostradach , pr

praktycznie nie ma i nie będzie co najmniej do połowy tego wieku. Nie będę się rozpisywał na temat tego , dlaczego ich nie ma, bo to temat - rzeka, ale powiem Ci jedno. To notoryczny brak poszanowania i nagminne łamanie elementarnych przepisów ruchu drogowego są najczęśtszą przyczyną wszystkich /conajmniej 95%/ wypadków. Dwa przykłady: jeżdząc po Danii na początku lat 90-tych, aż samemu nie mogłem się nadziwić dlaczego WSZYSCY tamtejsi kierowcy /żadnego innego nie widziałem/ jechali przez każdą z miejscowości równiutko 50 km/h i nikt nie wyrywał do przodu. U nas w tym przypadku jest zdecydowanie inaczej.

Przykład drugi: mam obok domu przebudowane, aleganckie, równiutkie skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną. Do jazdy na wprost i do skrętu w lewo, dla dwóch pasów ruchu jest jedna lampa sygnalizacyjna, czyli przy zielonym można jechać na wprost i w lewo. Z przeciwnej strony skrzyżowania jest JEDEN pas ruchu do jazdy na wprost i skrętu w lewo.

Dla jadących z tej stronu w tym samym czasie zapala się zielone, jak dla tych jadących z przeciwka. I co? Praktycznie co drugi dzień dochodzi tam do "dzwonu" bo ten skręcający w lewo na zielonym myśli /???/, że ma pierwszeństwo, bo mu się zielone zapaliło. Ten z drugiej strony też ma zielone, ale to on ma pierwszeństwo, bo dla tego pierwszego nadjeżdza "z prawej" strony. I dzwon gotowy i wielkie zdziwienie!!! A przepis wyraźnie mówi: na równorzędnym skrzyżowaniu - ustąp pierwszeństwa dla nadjeżdzającego z prawej strony. Tylko jeszcze trzeba wiedzieć, która to prawa strona i że w naszym kraju obowiązuje taka zasada "prawej ręki". I dla jeszcze jednego "naprzykłądu": osiedlowe uliczki, jedna idąca od kościoła, "po kościelnym", a druga prostopadła od bloków, dochodząca do niej pod kątem prostym z prawej strony. Nie ma żadnych znaków. I kto na tym skrzyżowaniu ma pierwszeństwo? Zawsze ci, którzy są na "kościelnej" drodze, bo jadą wypasionymi furami , odstawiwszy wcześniej dzieciaka do kościelnej szkoły. Celowo bardzo często udaję, żę wjeżdzam pod kołą takiego SUV-a, czy innego Land Rowera i jeśli taki delikwent z przerażeniem na twarzy zahamuje, to korzystam z ustąpienia mi pierwszeństwa, a jeśli nie, to staję i na migi pokazuję takiemu "wybitnemu" kierowcy, co o nim myślę. Nie chwaląc się Marcinie , mogę powiedzieć, żę za kółkiem siedzę od 7 roku życia, a trochę lat już mam, z czego teraz przez 20 lat bez przerwy jeżdzę zawodowo, kręcąc średnio dziennie ok 100 - 150 km i co się naoglądam na drogach, to moje. W całej tej jeździe życiowej miałem dwie stłuczki wynikłe wyłącznie z mojej winy, tzn. brak dostosowania szybkości do warunków jazdy i jadąc wolniej, spokojnie bym tych stłuczek uniknął, ale cóż, też byłem wtedy "polskim kierowcą" i nadal nim jestem, ale ciut więcej rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Marku opisujesz rzeczywistość ja natomiast odpisuję na pytanie czy odpowiednia infrastruktura drogowa wpłynęła by na bezpieczeństwo - a jest tak że tak i nie przeszkodzi w tym nawet typowa polska mentalność kierowców :)

 

W Polsce są drogi jakie są i do tych dróg należy się dostosować - to nie ulega wątpliwości.

 

Drugą stroną medalu jest fakt iż są to drogi wyjątkowo niebezpieczne i niespełniające wymagań dzisiejszej motoryzacji.

 

Dziś sposób bycia, pracy i ciągłego pośpiechu wymaga by podróżować w miarę szybko i bezpiecznie - tego nie da rady powstrzymać akcjami policji, apelami, znakami... a czy rzeczywiście dziś po Polsce można podróżować przedewszystkim bezpiecznie nie mówiąc już o tym że w miarę szybko?

 

Ja odnoszę się do statystyk, nie do pojedynczych przypadków. A te statystyki dla Polski w obrazie krajów zachodnich są bezlitosne.

 

Odnosząc się do wypadku - zakładając taką samą nieodpowiedzialność kierowcy, taki sam błąd lecz na drodze wyposażonej chociażby w pobocza... czy na takiej drodze szansa wypadku jest taka sama? - Nie! Prawdopodobieństwo wypadku jest znacznie niższe. Zakładając istnienie równorzędnej autostrady lub drogi ekspresowej już potężnie obniża prawdopodobieństwo wystąpienia tak niekorzystnego splotu okoliczności.

 

Ja nie twierdzę teraz że to droga winna :) Próbuję jedynie przekazać że odpowiednia i na czasie infrastruktura drogowa zdecydowanie - wręcz dosłownie - ratuje życie i to zdecydowanie bardziej doraźnie niż apele, akcje, czarne punkty, światła w dzień i wszystko inne razem wzięte do kupy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku - a teraz wyobraź sobie, to swoje "przerażające skrzyżowanie" z Wydzielonymi pasami do skrętu, osobnymi sygnalizatorami dla każdego kierunku i cyklem świateł ustawionym tak, by nie było kierunków kolizyjnych na jednym "zielonym".

 

Teraz nie trzeba już eksperta od KD (choć teoretycznie kazdy kierowca nim być winien). Wystarczy laicka zasada - czerwone stój, zielone jedź. I ile wtedy będzie "dzwonków"?

 

Trudne? Niemożliwe? Nie. Tylko wymaga wydania ciut więcej na nowy sterownik i kilka sygnalizatorów + puszka białej farby. I już głupota kierujących jest niwelowana.

Zresztą często za tę głupotę odpowiadają nasze wspaniałe drogi. Często nafaszerowane takimi ilościami znaków, w niesamowitych konfiguracjach, że każdemu kierowcy wcześniej czy później mózgówka paruje.

 

Infrastruktura drogowa istnieje właśnie po to, żeby regulować ruch tak, by kierujący skupił się na prowadzeniu, a nie na odczytywaniu intencji miejscowych urzędników.

 

Dlaczego się tego nie robi? bo prościej i taniej postawić kolejny znak, nawet jak sensu nie ma. Ważne że jest, że siem zrobiło, że :ass: kryjka jest. I nie trzeba szukać wykonawców, występować o fundusze i co najgorsze - myśleć jak to dobrze i sensownie wykonać.

 

Ale jak się pomyśli i zrobi (czyt. ruszy :ass: ) to nagle się okazuje, że to samo miejsce stało się cudowną oazą bezpieczeństwa. A przecież kierowcy nie zmądrzeli. Po prostu przestali dostawać dziwne sygnały i nie od nich już zależy ustalanie kto i gdzie ma być pierwszy. Wiadomo, że wówczas KAŻDY jest tym najważniejszym.

 

Jeżeli na takiej drodze jak w/w - jednopasmowa powiatówka, po jednym pasie w każdą stronę, zdarzają się "czołówki" to tu nie pomoże kojeny znak z mniejszą cyferką, czy malowanie kresek na jezdni. Pomoże dodatkowy pas ruchu, oddzielony barierką.

Taka droga powinna być drogą lokalną, dojazdową - a nie tranzytową, między województwami. Tym czasem chyba podan połowa dróg to właśnie takie niebezpieczne i wypadkogenne dróżki, po których poruszają się furmanki, kombajny, rowerzyści i TIR-y o masie 60-ciu ton. Do tego czesto remontowana od wielkiego dzwonu, najcześciej jak jakiś radny koło urwie.

 

Infrastruktura służy właśnie temu, aby pewne zdarzenia po prostu nie mogły się zdarzyć. Na ekspresówce sprawnej, czołówki raczej nie zaliczysz.

Bezkolizyjne skrzyżowania - i nie ma dzwonków przy skrętach w lewo.

 

Oczywiście w 100% takich zdarzeń nie wyeliminujesz, ale sprowadzisz je do marginesu, gdzie tylko świadome i umyślne złamanie zabezpieczeń może doprowadzić do takich sytuacji.

 

Kierowca będą coraz głupsi (szczególnie jak samochody będą coraz mądrzejsze). Ale trzeba drogi wykonać tak, aby głupota nie miała szans na wydanie owoców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co ja biedny, mogę Wam odpowiedzieć? Powtórzyć przypowieśc o babce? Infrastuktura drogowa jaka jest, każdy widzi i najmniejszego wpływu na to, aby była inna, ja u siebie nie widzę. Mogę głosować na jakiegokolwiek radnego, jakąkolwiek partię i tak w drogownictwie niczego to nie zmieni. W moim Krakowie od iluś tam już lat chwalono się kontraktem z Simmensem, który miał wprowadzić pełną elektroniczną kontrolę nad światłami w mieście, tu miał ten system zielone wydłużać, tam skracać, no miał być cud, miód i ultramaryna... A "zielonej fali" jak nie było, tak nie ma i jedzie się na każdej główniejszej drodze od czerwonego, do czerwonego. I każde czerwone zwiększa ilość stojących przed nim autek. Oczywiście na "moim" skryżowaniu, o którym napisałem, można by założyć dodatkową lampę do skrętu w lewo, ale pewnie miasto nie miało już grosza, lub też inżynierowie od inżynierii drogowej wiedzieli lepiej. Pisałem głownie o "czynniku ludzkim", bo też i on zawsze, w każdej sytuacji jest najważniejszy. Tak, jak ten z Nowego Miasta, czy ten z Ukrainy. I ponoć ten czynnik będzie coraz głupszy, wraz z nabieraniem "inteligencji" przez coraz doskonalsze autka. No to ja "wymiękam", dziekuję i już zaczynam ganiać z kijkami, tak po norwesku, zdrowo i bezpiecznie... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja pragnę zauważyć jeszcze jedna rzecz. Coraz częściej jestem świadkiem gdy na skrzyżowaniu równorzędnym, lub gdy światła nie działają, ludzie nie wiedza co mają z sobą zrobić, a tym bardziej z autem w którym siedzą. Prawdziwa komedia zaczyna się gdy do akcji wkroczy "Pan mundurowy" i zaczyna machać rękoma w języku którego oczywiście nikt nie znaju, tylko stają i się gapią jak by na skrzyżowaniu UFO wylądowało :crazy: Ręce opadają....

Dla niektórych zielone światło ze strzałką, światło zielone bez strzałki i strzałka do warunkowego skrętu, to to samo. A w ogóle irytujące jest to że niektórzy nie wiedzą do czego służą kierunkowskazy i jak ich używać!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I z tymi kierunkowskazami trafiłeś Darku w samo centrum sedna!!! Ja Ci wyjaśnię do czego te kierunkowskazy są: otóż są to takie ładniutkie pomarańczowe światełka, mrugające zresztą bardzo zalotnie, które właśnie do tego celu służą, aby sobie nimi pomrugać. Np. Przed skrzyżowaniem, na którym ten "Mrygacz" ma pierwszeństwo, ja stoję, aby go przepuścić, a on skręcając w prawo, właśnie wraz z obrotem kierownicy postanawia sobie pomrugać. Przezabawne, nieprawdaż? Inne tego typu mruganie, to jazda na holu z pięknie migającymi światełkami. I bądź tu mądry w sytuacji, kiedy ten holowany zamierza zmienić pas ruchu... No i najzabawniejsze jest mruganie, kiedy taki "Mrygacz" wbije mi się "na chama" tuż przed maskę mojego auta, o włos unikając "dzwona" /raz to przerobiłem, kiedy wydzwoniłem w takiego palanta. Straciłem reflektor, ale on dostał centralnie między dwoje drzwi. Policjanci nie mieli żądnych wątpliwości. Dostał punkty i 500 mandatu, no ale to był "przedstawiciel handlowy", którym to zawsze najbardziej się spieszy/ i nast. w ramach "przeprosim" pomryga mi hazardem. Można "pęc" ze śmiechu!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.