Dylus Opublikowano 21 Lutego 2011 Opublikowano 21 Lutego 2011 Witajcie wszyscy forumowicze, amatorzy i zawodowcy latających RC oraz pasjonaci i hobbyści tego zacnego sportu Nazywam się Dominik, mieszkam na śląskiej ziemi ojczystej (obok Tarnowskich Gór). Do tej pory moja styczność z latającymi modelami RC (które, nota bene najbardziej mnie interesują z grupy zdalnie starowanych maszyn) ograniczała się do sporadycznego oglądania spotkań pewnych ludzi z samolotami na lotnisku w Przylepie przy okazji odwiedzin rodziny. Spędzone ostatnie noce na tym formu oraz kilku innych utwierdziły mnie w przekonaniu, że gdzieś tam we mnie siedzi chęć wejścia w ten świat, a nie jest to tylko chwilowe 'zauroczenie'. Jak wspomniałem, do tej pory nie sterowałem samolotami więc jestem świadom, że moje pierwsze przeloty powinny odbyć się modelem stosunkowo tanim, wytrzymałym, lekkim, łatwym w sterowaniu, przy dobrej pogodzie i najlepiej pod okiem wyprawnego modelarza. To będzie krok pierwszy, czyli nauka. (Nawiązując do mojej osoby:) Ludzie, jako istoty dość niecierpliwe, już myślą o szybkim przejściu przez naukę i zakupie własnej, większej spalinowej maszyny i sprawnym śmiganiu w przestworzach. Ja chciałbym połączyć ten etap z pierwszym, dlatego zwracam się do Was. Plan na najbliższe miesiące mam taki: - doczytać sporo kwestii dot. ogólnie pojętego modelarastwa lotniczego, - pojawić się na 'lataniach' w mojej okolicy (m.in. Tarnowskie Góry, Kozłowa Góra - będę liczył chłopaki na Wasze wsparcie :wink: ), - potrenować na trenerze przez kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt godzin startowanie, latanie, upadanie, się rozbijanie (oby jak najmniej), w powietrzu się obracanie, podstawowe powietrzne manewrowanie, i wreszcie - lądowanie, - zakup i złożenie własnego modelu spalinowego, - delektowanie się przyjemnością podniebnych lotów :jupi: oraz kamerowanie terenu dookoła/robienie zdjęć (to będzie taka moja kropa nad 'i' w tej całej zabawie). O ile większość etapów jest dla mnie jasna, zastanawiam się głównie nad 4 etapem - własnym spalinowcem. Zaznaczam, że przeczytałem prawie cały wątek o sławetnym Spitfire'u wydawnictwa DeAgostini, no nie powiem, na napawa to opytmizmem ale coś pokusiło mnie, aby zastanowić się nad jego następcą - Fekker'em Dr.I (Czerwony Baron). Znalazłem dość ciekawą ofertę, mianowicie komplet egzemplarzy (71 odcinków) + silnik dodawany przez DA, model JBA52A. Mały szkopuł polega na tym, że są to wydania niemieckie (Rote Baron), ale w dość znacznym stopniu wynagradza to cena zestawu - ok. 1700zł. Do tego musiałbym dokupić aparaturę, odbiornik, 4 serwa, zasilanie - kolejne 600zł, daje nam ok. 2300zł. Zastanowiłem się na chłodno (o ile tak można powiedzieć :wink: ) i doszedłem do wniosku, że: - jako człowiek bez doświadczenia w składaniu, mogę pewne rzeczy poprostu źle złożyć, - model nie jest do końca odpowiedni jako model na pierwszy raz, no może jako pierwszy poważny samolot po małym trenerze, - elementy kadłuba niepotrzebnie są montowane w tylu kawałkach (wiadomo - musieli to porozmieszczać w tylu egzemplarzach), - ogólnie całość nie jest najlepiej dopracowana, zwłaszcza za tą cenę, - no i właśnie - cena, te 2300zł nie jest dla mnie zaporową kwotą nawet na start, ale stosunek jakości do ceny jest tutaj hmm... na dość niskim poziomie :roll: . Najwięcej przyjemności czerpałbym ze spokojnych, wolnych przelotów niemałą maszynką, więc krok po kroku dotarłem do modelu Piper J-3 Cub. I tutaj sprawa wyglądała by ze strony cenowej następująco: - wspomniany Piper w wersji ARTF ok. 550zł (skala 1/5), - silnik O.S. MAX - 46 ok. 450zł lub równoważny 4T za ok. 550zł, - sterowanie, serwa, odbiornik, zasilanie - analognicznie jak w Dr.1, ok. 600zł. Razem, cuzamen do kupy, udałoby mi się złożyć model, który już teoretycznie lepiej by spełniał moje oczekiwania, za dobre kilkaset zł mniej, a i pewność lotu byłaby sporo większa. Jak myślicie, ta opcja z Piperem jest chyba bardziej warta rozważenia? Oczywiście przyjmuję, że pierwszy lot odbędzie się pod okiem kogoś doświadczonego (kogoś z Was :wink: ) i po mojej nauce latania na lekkim modelu. Co do nauki - chętnie bym poznał Wasze propozycje zakupowe, mogą być nawet używane modele. Chyba, że ktoś ma do wypożyczenia nieskobudżetowy egzemplarz - postaram się nie rozbić :wink: . Sorki, za taki długi wpis na początek, ale męczą mnie wątpliwości, zwłaszcza, że stawka nie jest mała, od tego pewnie zależy moja przyszłość modelarska (jak bym się tak zniesmaczył na Dr.I), a pozatym do czwartku muszę się określić w sprawie Barona. Liczę na Waszą przychylność i konstruktywne uwagi. Szerokich lotów Dominik
Callab Opublikowano 21 Lutego 2011 Opublikowano 21 Lutego 2011 Szkoda pieniędzy na tego Barona. Zdecydowanie cena zbyt wysoka. Co do początków, to tak naprawdę nie musisz pytać. Wystarczy poczytać forum i już będziesz wiedział od czego zacząć. Za cenę Barona z De Agostini, kup sobie dwa inne modele, którymi nauczysz się latać. Na początek na przykład Easy Glider firmy Multiplex. Jak go opanujesz to spraw sobie jakiś zestaw modelu górnopłata z napędem spalinowym, który zbudujesz i rozbijesz kilka razy. A jak nie chcesz budować to kup RTF-a - może być Piper, ale lepiej coś co się łatwiej naprawia - na przykład EXCELL 2000. No i lataj. Poćwicz na symulatorze, polataj EasyGliderem (albo innym podobnym) a potem odpalaj spaliniaka. Poproś o pomoc w pierwszych lotach jakiegoś modelarza z Twojej okolicy. Będziesz miał mniejsze straty na początek. A straty będą na pewno. Przygotuj się na nie psychicznie. Powodzenia.
marcin133 Opublikowano 21 Lutego 2011 Opublikowano 21 Lutego 2011 No nic tylko kupować, trenować, latać i się rozbijać. Pierwsza i najważniejsza rzecz to aparatura i wyposażenie. Jak praktyka wskazuje - jej wybór jest uzależniony nie tylko od grubości portfela ale i też od preferencji. Innymi słowy: Kompletnie źle jest kupować najtańszą - byle tylko była. To wybór poważny i na dłużej a swoboda programowania, ustawień i pewność działania pozwoli się bawić tym hobby a nie stresować. Myślę że to powinien być pierwszy wydatek wraz z symulatorem lotu - to na tym będziesz ćwiczyć w domu - a bardzo wiele to daje. Jaka aparatura i jaki symulator - na tym forum takich tematów pod dostatkiem. Naprawdę nie ma sensu po raz kolejny dyskutować. Poczytaj i wybierz coś dla siebie. Model który wybrałeś jest tym z łatwiejszych do opanowania (Piper oczywiście...o Fokerze z De Agostini nie wspominaj szkoda nerwów) co nie oznacza że go nie uszkodzisz. Jeśli rzeczywiście chcesz latać modelami spalinowymi i pod nie kupować wyposażenie warto zastanowić się nad samym płatowcem trenerka. Koszt dodatkowy niewielki rzędu 250-300zł. Wyposażenie i silnik wspólne najpierw używane w trenerku - później w modelu docelowym. Zalety trenerka to łatwy pilotaż i przedewszystkim prosta budowa co później skutkuje łatwymi naprawami łaty poszycia czy inne dziwadła w trenerkach to rzecz normalna. Zdziwisz się jak wiele w tym hobby trzeba się nauczyć aby latało się pewnie i w cale nie chodzi wyłącznie o samą umiejętność latania ale i o umiejętności montażowe i obsługowe. Do modeli spalinowych pomocne okazują się "gadżety" startowe i obsługowe takie jak: rozrusznik, pompka paliwa, klips na świecę, panel, ładowarka i wiele innych (podkreślone oceniam na obowiązkowe - niektórzy radzą sobie bez rozrusznika ale to upierdliwe). Pompkę paliwa można zastąpić dużą strzykawką, panel klipsem na świecę wraz z akumulatorkiem i ładowarką, ładowarkę modelarską zwykłą ładowarką sieciową dostarczaną wraz z aparaturą (tylko w przypadku modeli spalinowych). Pierwszy lot modelem spalinowym tylko pod okiem kolegi modelarza najlepiej na kablu uczeń-trener. Wrażenia w pierwszym locie są zupełnie inne niż wrażenia z lotu na symulatorze
jarek996 Opublikowano 22 Lutego 2011 Opublikowano 22 Lutego 2011 Witam ! Nie popelniaj podstawowego bledu ! Przygody z modelarstwem nie zaczyna sie od makiet lub od ulubionego modelu jakiegos mysliwca . Zaczyna sie ( nie zawsze w dzisiejszych czasach) od topornego trenerka , a potem dlugo,dlugo nic ....... Przyklad : http://www.kingslynnmodelshop.co.uk/m16/Hangar9/p1655/Hangar_9_Alpha_40_Dx5e_Ready_to_Fly_Trainer_(Just_a_few_Left)/product_info.html Ja po 10 latach "nielatania" ( sorry za wyraz ) zaczynam przygode od mojego starego trenerka ( szykujac oczywiscie inne cacka na pozniej ). Takie sa realia . Pamietam jak mialem 12 lat , czytajac pod poduszka ksiazki Wiesia Schiera tez marzylem o samodzielnej budowie aparatury do zdalnego sterowania i silnika pulsacyjnego !!! Na modelarni budowalem na szczescie modele na uwiezi i wolno latajace Dzisiaj mamy inne czasy : kupujesz symulator , komplet TRENER-aparaturka i start ! Tak wiec posluchaj rad bardziej doswiadczonych kolegow ( ja az TAKI doswiadczony nie jestem ) i poczytaj wiecej postow o poczatkach latania... Pozdrawiam ; JAREK P.S I tak jak MARCIN133 zaznaczyl : to ze jestes mistrzem symulatora nie oznacza , ze wyladujesz w realu w pierwszym locie ....... Smutne , ale prawdziwe
Motylasty Opublikowano 22 Lutego 2011 Opublikowano 22 Lutego 2011 No to zapraszamy do .... Tarnowskich Gór na jakieś wspólne latanie. Jest nas tu mała ekipa. Tu masz linka do naszej ekipy, miejsca etc : http://rcclub.eu/viewtopic.php?f=38&t=920
Kristoff Opublikowano 22 Lutego 2011 Opublikowano 22 Lutego 2011 Prawda jest taka, że o lataniu pojęcia dużego nie mam. Natomiast o rozbijaniu modeli wiem bardzo dużo. To nie jest tak jak się wydaje. Kupisz aparaturę, symulator, trenerka, poćwiczysz i gotowe. Symulator to tylko marne podstawy przy locie na powietrzu okazuje się, że model inaczej reaguje na wiatr czy też twój organizm płata figle. Stres, adrenalina, uda się czy nie uda. Ja zacząłem nieprawidłowo. Aktualnie zbudowałem toto7 i na nim uczę się latać i to też nie jest tak że trenerek musi latać Jest wiele wiele czynników, które składają się na to że nie lata. Przy pierwszym locie popełniłem z 15 błędów (z niewłaściwym doborem modelu na czele) i co lot może udaje się wyeliminować 1 może 2 Więc do latania i lądowania pewnie jeszcze przede mną jak i przed Tobą długa droga wybrukowana szczątkami modeli. Oczywiście każdy jest inny. Pewnie jest wiele osób, którym nauka latania nie sprawiła tyle kłopotów co mi. Bardzo ważna sprawa to znaleźć kogoś, kto będzie chciał ci pomóc i kto potrafi latać. To plus właściwy model to już 50% większe szanse na udany lot:) Życzę powodzenia i poprawności w doborze pierwszego modelu. Pozdrawiam Krzysiek
Dylus Opublikowano 23 Lutego 2011 Autor Opublikowano 23 Lutego 2011 Witajcie ponownie, dzięki wszystkim za informacje. Rozwialiście ostatecznie moje wątpliwości dot. zakupu Fokkera Dr.I wydawnictwa DeAgostini (mimo, że niemieckiego). Zrobię tak, jak mówicie - zaopatrzę się w zestaw 'trenerski' za ok. 500zł, w między czasie kompletując spalinowego Pipera Cub (jeszcze podoba mi się Cessna 182 :wink: ). Tutaj pojawiają się 2 pytanka: - czy przed prawdziwym lataniem konieczne (lub bardzo zalecane) jest kupno aparatury do komputera PC i trenowanie lotów tak naprawdę na sucho? - biorąc po uwagę sporo wolnego czasu, samozaparcie, uczenie się na błędach i (mam nadzieję) szybką naukę latania, możliwy jest bezpieczny pierwszy wylot większym spalinowcem w ciągu ok. 3 miesięcy? Piszcie tak z własnego doświadczenia Żeby nie było całkiem OT w tym dziale - biorąc pod uwagę moje zamierzenia co do przyszłego modelu (raczej Piper Cub J-3 w skali 1/5) wyczytałem, iż zalecanym silnikiem jest jest np. 2T ok. 0.6 cala sześciennego (10-12 ccm3). Moglibyście zaproponować do tego ciekawą alternatywę 4T? Powiedzmy w przedziale ok. 500zł (no, do 600zł jeśli warto). Domin
daan Opublikowano 23 Lutego 2011 Opublikowano 23 Lutego 2011 Praktycznie sam odpowiadasz sobie na pytania - nie jest konieczne ale bardzo zalecane. Drugie pytanie: szkoda spalinowca. Bardzo zależy to od umiejętności, a dobrze by było je sprawdzić na tanich modelach, a najtańsze to te wirtualne(: można tak w koło tłumaczyć i wszystkim, że i tak powinno się najpierw korzystać z symulatora. A już jak dojdzie do pierwszych prób w realu, to nie samemu tylko z bardziej doświadczonym kolegą pójść i można próbować spalinowca puszczać, chociaż zazwyczaj głośne są i wydzielają jakieś duże kłęby siwego dymu ;D
Jano Opublikowano 23 Lutego 2011 Opublikowano 23 Lutego 2011 Najważniejsza sprawa to nie zaczynać samemu bo wtedy popełnia się masę błędów.Poszukać kogoś kto już lata takimi modelami jakimi chcesz latać Ty.Ja zaczynałem od trenera typu Canary nazywał się chyba Laki Star miał 160cm rozpiętości ważył 2.5kg był napędzany 10ccm3 4T.Polatałem chyba ze 5 razy na kablu z kolegą i nauczyłem się latać.Miałem za sobą parę godzin na FSM,e.I tyle.Nie jest to takie staszne.Jak się zaczyna jakimiś popierdółka które ledwo trzymają się powietrza to łatwo się zniechęcić.To oczywiście moje zdanie.Każdy orze jak może.
mario70 Opublikowano 24 Lutego 2011 Opublikowano 24 Lutego 2011 - czy przed prawdziwym lataniem konieczne (lub bardzo zalecane) jest kupno aparatury do komputera PC i trenowanie lotów tak naprawdę na sucho? Nie musisz kupować żadnej specjalnej aparatury - spokojnie możesz użyć tej, którą będziesz latał modelem w realu. Dodatkową aparaturę kupuje się aby "oszczędzić" tą drogą. Ja np. kupiłem z forum aparaturę Esky za 50zł.
Dylus Opublikowano 6 Marca 2011 Autor Opublikowano 6 Marca 2011 Witajcie, trochę czasu minęło, trochę doczytałem, trochę porozmawiałem (dzięki Jano), trochę pooglądałem, trochę pokupowałem. Na tą chwilę wygląda to tak, że posiadam już u siebie m.in.: - Aparaturę Turnigy 9x V2 - mimo pewnych mniej przychylnych opini, zaopatrzyłem się w tę aparaturę, - półmakietę Piper Cub J-3 - skala ok. 1:6,5 (1720mm szerokości górnego płatu), - silnik po niewielkim nalocie OS.Max 46 LA, - śmigło 11x5 (dodatkowo 10x6). Jak idzie składanie, możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach. Ogólnie kilka nocy już zasiedziałem do 1-2 godziny dłubiąc to i owo (wciąga jak psia mać!), zostało jeszcze na spokojnie ok. 3-4 popołudni pracy. Kilka moich spostrzeżeń na początku modelarstwa: - balsa - ciekawy materiał, takie piankowe drewno, niesamowicie leciutkie ale i dość delikatne, można je gnieść i łamać w palcach, - makieta samolotu ciekawie zrobiona, ale niestety kilka drobnych rzeczy jest tutaj nie do końca takich, jak by się chciało, np. górne poprzeczki kadłuba, na których osadza się płat są dość wiotkie, więc musiałem je wzmocnić; mimo rekomendacji silnika pod ten model o pojemności 0.40 - 0.46, łoże jest dość spore jak na takie pojemnościowo silniki (już zostało zmienione), - folia w kilku miejscach na makiecie zdążyła odejść, więc będę musiał ją przyprasować, - dobrze związany wikol jest naprawdę dobrym klejem do zastosowań modelarskich, - gdy sobie pomyślę, że prawie miałem jechać po te kilkadziesiąt egzemplarzy niemieckiego Rote Baron (wydawnictwa DA), za które skłonny byłem wydać 1750zł (w komplecie oprócz gazetek jedynie silnik) to zastanawiam się, jak mogłem być taki głupi, żeby wogóle się nad tym zastawiać :ble: fakt, że Fokker Dr.I jest ślicznym modelem, ale wydać na niego jakieś 1500zł było by równie mądre, jak ogrzewać dom na pełny gwizdek, jednocześnie mając otwarte wszystkie okna... 'Bes sęsu'. Moja makieta kosztowała mnie jakoś 385zł, - jeden z kilentów RC4MAX, z którym rozmawiałem w sklepie prawie godzinę podczas zakupów modelu, polecił mi - oprócz wzmocnień kadłuba - zamontować silnik lekko krzywo, tj. patrząc na niego z góry, silnik nie jest idealnie wstawiony w osi kadłuba, tylko delikatnie odchodzi na prawą stronę. Ma to na celu częściowe wyeliminowanie efektu 'ściągania' samolotu podczas startów w lewą stronę (wiadomo, ruch obrotowy). Spotkał się ktoś z Was z takim sposobem montażu? Wg producenta makiety, waga samolotu na gotowo to 2200-2600g, ja obecnie mam prawie ze wszystkim równe 2000g więc spokojnie się zmieszczę raczej w dolnej granicy. Plany na najbliższy czas to podszkolić się np. na FMSie w pilotażu (mam kabel USB do aparatury), dokończyć składanie modelu, pokazać go komuś doświadczonemu w celu wykrycia ew. rzeczy do poprawek, ustawić sterowanie i lecieć :wink: Obiecane zdjęcia: Jak coś mi się jeszcze przypomni, napiszę na dniach. Czekam również na Wasze opinie i uwagi. Pozdrawiam, Dominik
klaps6 Opublikowano 7 Marca 2011 Opublikowano 7 Marca 2011 silnik nie jest idealnie wstawiony w osi kadłuba, tylko delikatnie odchodzi na prawą stronę. Ma to na celu częściowe wyeliminowanie efektu 'ściągania' samolotu podczas startów w lewą stronę (wiadomo, ruch obrotowy). Spotkał się ktoś z Was z takim sposobem montażu? Jak najbardziej rada trafiona a czynność wśród modelarzy powszechna. Patrząc od tyłu (czyli jakby z pozycji pilota) modelu wykonujemy wykłon silnika w prawo i skłon lekko w dół. Podkreślam, że od tyłu ponieważ część początkujących wykonuje to zgoła odwrotnie, patrząc od strony śmigła co powoduje tak na prawdę wykłon silnika w lewo co jeszcze pogłębia efekt. Dobierzesz dokładne wartości skłonu i wykłonu gdy już oblatasz model. Zadbaj o odporność podwozia na ugięcia w osi innej niż prostopadła do osi kadłuba, jeśli podwozie będzie zbyt miękkie starty będą utrudnione (ciągłe ściąganie, duże opory toczenia). Zwyczajnie model będzie się rozjeżdżał jak żaba a rozbieżność kół będzie tak duża, że będzie to coś w rodzaju hamowania pługiem. Możesz także wykonać niewielką zbieżność kół co ograniczy myszkowanie modelu na pasie szczególnie przy mniejszych prędkościach, kiedy SK jest mało skuteczny. (działa to na bardzo prostej zasadzie: kiedy model skręca w lewo opory toczenia lewego koła spadają, prawego rosną i model powraca do toru prostego)
zbipok Opublikowano 15 Marca 2011 Opublikowano 15 Marca 2011 Podobnie jak wcześniej Motylasty zapraszam na wspólne latanie, mam na wyposażeniu Easy Glidera Pro i aparaturę Turnigy 9x. Kiedyś byłem w podobnej sytuacji odnośnie umiejętności latania, mogę więc udostępnić drążki, byś się nie zraził pierwszym polowaniem na krety.
mikon Opublikowano 19 Marca 2011 Opublikowano 19 Marca 2011 Trzymam kciuki za sukcesy w pierwszych lotach. Jeżeli jesteś zauroczony wdziękiem tzw. "Barona" (wiem, wiem...) to może zainteresujesz się modelem typu Stik, w ładnym malowaniu: http://www.greatplanes.com/airplanes/gpma1220.html Te modele naprawdę wdzięcznie latają (są dużo zwinniejsze od zwykłych "trenerków", jednocześnie małe obciążenie powierzchni powoduje że ich pilotaż jest wręcz trywialny). Wrzuć do niego jakiegoś czterosuwa (np. ASP .61), taki zestaw da Ci naprawdę wiele radości. Piper co prawda lata bardzo łatwo, ale absolutnie nie jest neutralny w pilotażu oraz ze względu na wydłużenie płata, jest dość "drętwy". Tak, wiem co Ali Machinchy potrafi ze swoim Piperem wyczyniać ale jest to tylko dowód na to do czego ten samolot się nie nadaje:) Michał
Irek M Opublikowano 19 Marca 2011 Opublikowano 19 Marca 2011 Dylus napisał/a: silnik nie jest idealnie wstawiony w osi kadłuba, tylko delikatnie odchodzi na prawą stronę. Ma to na celu częściowe wyeliminowanie efektu 'ściągania' samolotu podczas startów w lewą stronę (wiadomo, ruch obrotowy). Spotkał się ktoś z Was z takim sposobem montażu? Jak najbardziej rada trafiona a czynność wśród modelarzy powszechna. Pierwszy raz słyszę o takim mocowaniu. Silnik mocujemy w osi modelu, a nie z odchyłem w prawo. Gdy już jest w osi to albo za pomocą podkładek ustawiamy go pod lekkim kątem w prawo lub cześniej wręgę silnikową przykleiliśmy pod takim kątem. Jednak mocowanie jest zawsze w osi modelu. Domyślam się, że własnie to miałeś na myśli źle wyrażając ją bo chyba nie przesunięcie mocowania względem osi :mrgreen: .
marcin133 Opublikowano 19 Marca 2011 Opublikowano 19 Marca 2011 klaps6 napisał/a: Dylus napisał/a: silnik nie jest idealnie wstawiony w osi kadłuba, tylko delikatnie odchodzi na prawą stronę. Ma to na celu częściowe wyeliminowanie efektu 'ściągania' samolotu podczas startów w lewą stronę (wiadomo, ruch obrotowy). Spotkał się ktoś z Was z takim sposobem montażu? Jak najbardziej rada trafiona a czynność wśród modelarzy powszechna. Pierwszy raz słyszę o takim mocowaniu. Silnik mocujemy w osi modelu, a nie z odchyłem w prawo. Gdy już jest w osi to albo za pomocą podkładek ustawiamy go pod lekkim kątem w prawo lub cześniej wręgę silnikową przykleiliśmy pod takim kątem. Jednak mocowanie jest zawsze w osi modelu. Domyślam się, że własnie to miałeś na myśli źle wyrażając ją bo chyba nie przesunięcie mocowania względem osi :mrgreen: . Oba sposoby są poprawne i oba są stosowane.
Kwazio Opublikowano 19 Marca 2011 Opublikowano 19 Marca 2011 To śmigło chcemy mieć w osi, więc łoże przesuwamy ciut w przeciwną do skosu. Przesunięcie = L sin α ... :rotfl:
hubert_tata Opublikowano 19 Marca 2011 Opublikowano 19 Marca 2011 Czekam również na Wasze opinie i uwagi.Jak przetrwa naukę, odwróć silnik, bo jakoś bolą oczy. Co do mocowania silnika/łoża w osi modelu.... Pierwszy dopasowany do sylwetki modelu kołpak uzmysłowi prawdę wyłuszczoną przez Kwazia
Callab Opublikowano 19 Marca 2011 Opublikowano 19 Marca 2011 Ja montuję tak, żeby śmigło (kołpak) był w osi modelu, co powoduje, że silnik jest przesunięty lekko w lewo - tak jak pisze Kwazio,
witold_pi Opublikowano 20 Marca 2011 Opublikowano 20 Marca 2011 oczy bolą ale lepiej żeby palce były całe
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.