Skocz do zawartości

Dziwne oferty otomoto


rafalgruszka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Przeglądając oferty na otomoto natknąłem się na dziwnie wyglądające oferty

Auta 2-3 letnie za śmieszne pieniądze

oferty bez nr kontaktowych

miał już ktoś z Was kontakt z takimi ofertami, osobami które takie auta sprzedają czy to po prostu jakaś ściema?

http://otomoto.pl/volkswagen-golf-2-0-gti-C22081859.html

http://otomoto.pl/audi-a3-2-0-tdi-sportback-quattro-s-li-C22080698.html

http://otomoto.pl/volkswagen-passat-2-0-tdi-C22081507.html

i wiele wiele innych

rafal

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat Szwajcaria to normalne... tam się nie naprawia aut .

Składki ubezpieczeń są bardzo wysokie ale w większości przypadków firmy orzekają szkodę całkowitą i wypychają trafione fury po lekkich crash testach importerom z PL...a ci biorą z dobrym rabatem wszystko co stoi na placu :wink:

Uszkodzenia widoczne na zdjęciach.

:) :) Ciekawe co z takiego auta można wyciągnąć oprócz kilkuset kilo złomu. I jeszcze ta cena 30 tys :?

..gwarantuję ze potrzeba max 8-9 dni roboczych a nie poznasz tego auta na parkingu pośród identycznych niebitych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie jak pisze kolega Krzysztof- Polscy "fachowcy" wszystko zrobią. Sam byłem jakiś czas temu na warsztacie znajomego, gdzie znajdowały się 2 szt sprowadzonych z Niemiec BMW. Wszystko pięknie się złożyło, bo jedna miała skasowany przód, druga doszczętnie tył...kończyć nie muszę.

 

Ciekawe tylko kto ponosi odpowiedzialność za ofiary na pozór niegroźnie wyglądających wypadków, w których samochody dosłownie rozlatują się na kilka części.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

on halsuje pod wiatr :wink:

 

a tak na marginesie kiedyś miałem wypadek poldkiem, koleś wpadł w poślizg i walnął we mnie czołowo, praktycznie nietknięta była tylko klapa bagażnika (dodam, że obyło się szczęśliwie bez poważnych obrażeń)... ale do czego zmierzam, sprzedałem szczątki a po kilku tygodniach koleś przyjechał pokazać jak go naprawił. Przejechałem się osiedlową uliczką i to niestety już nie był ten sam samochód, coś piszczało, trzeszczało itp. Współczuję komuś kto go potem kupił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Przeglądając oferty na otomoto natknąłem się na dziwnie wyglądające oferty

Auta 2-3 letnie za śmieszne pieniądze

oferty bez nr kontaktowych

miał już ktoś z Was kontakt z takimi ofertami, osobami które takie auta sprzedają czy to po prostu jakaś ściema?

http://otomoto.pl/volkswagen-golf-2-0-gti-C22081859.html

http://otomoto.pl/audi-a3-2-0-tdi-sportback-quattro-s-li-C22080698.html

http://otomoto.pl/volkswagen-passat-2-0-tdi-C22081507.html

i wiele wiele innych

rafal

Ostatnio był artykuł w jednym z pism motoryzacyjnych. Chyba "Auto Świecie" (ponoć dodali go do materiałów elektronicznych dostępnych online).

 

Ogłoszenie na ekstra atrakcyjny samochód, duuuużo poniżej ceny rynkowej. Po kontakcie okazuje się, że właściciel mieszka w "Anglii" (przeważnie), ale chce się przeprowadzić, a ponieważ kierownica nie z tej mańki (tudzież inny mało istotny feler), to okazyjnie się pozbywa.

Auto stoi ponoć w firmie transportowej, gotowe do wysyłki. Trzeba wysłać zaliczkę, przez serwis online, który nie oddaje zwrotów i nie odpowiada za przekazane pieniądze - a druga cześć po otrzymaniu przesyłki. Wszystko cacy, prawdziwa okazja.

 

Oczywiście pierwsza "rata" znika w mroku nocy, a auto nigdy nie dojeżdża. Kontakty milkną, a adresy okazują się adresami chińskich knajp z sajgonkami. :wink:

Viva La Kant!

:mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio był artykuł w jednym z pism motoryzacyjnych. Chyba "Auto Świecie" (ponoć dodali go do materiałów elektronicznych dostępnych online).

 

Ogłoszenie na ekstra atrakcyjny samochód, duuuużo poniżej ceny rynkowej. Po kontakcie okazuje się, że właściciel mieszka w "Anglii" (przeważnie), ale chce się przeprowadzić, a ponieważ kierownica nie z tej mańki (tudzież inny mało istotny feler), to okazyjnie się pozbywa.

Auto stoi ponoć w firmie transportowej, gotowe do wysyłki. Trzeba wysłać zaliczkę, przez serwis online, który nie oddaje zwrotów i nie odpowiada za przekazane pieniądze - a druga cześć po otrzymaniu przesyłki. Wszystko cacy, prawdziwa okazja.

 

Oczywiście pierwsza "rata" znika w mroku nocy, a auto nigdy nie dojeżdża. Kontakty milkną, a adresy okazują się adresami chińskich knajp z sajgonkami. :wink:

Viva La Kant!

:mrgreen:

Jak ktoś wierzy w "garbate aniołki" i inne "okazje" to jego sprawa, mnie życie nauczyło że jak się dwoma ręcami nie dorobisz to na okazje ...

 

pozdrawiam,

jacek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sprzedałem szczątki a po kilku tygodniach koleś przyjechał pokazać jak go naprawił. Przejechałem się osiedlową uliczką i to niestety już nie był ten sam samochód, coś piszczało, trzeszczało itp. Współczuję komuś kto go potem kupił.

http://otomoto.pl/renault-laguna-po-wypadku-C21901372.html

Jeszcze niedawno ten wózek służył mi za teleporter z domu do pracy. 21 października miałem spotkanie z "młodym gniewnym" w Audi A3, który widocznie uznał za zbyt obciachowe zachowanie zatrzymywanie się w miejscu oznaczonym znakiem "STOP". Zabrakło jakieś trzysta metrów do bezpiecznej przystani koło domu - przerwał mi powrót z drugiej zmiany :evil: .

Dostałem strzała w lewy bok i dodatkowo zaliczyłem spotkanie prawym tylnym narożnikiem z betonowym kręgiem składowanym na chodniku przez wykonawcę budowy sieci kanalizacyjnej. Po drodze był jeszcze krawężnik, który skasował tylne zawieszenie.

Żywa zawartość wyszła z tego bez najmniejszej ryski, choć moja ślubna do dziś z oporami wsiada do auta mniejszego od autobusu... :devil:

 

Rozbitka odkupił gość, który odpowiedział na ofertę wystawioną przez towarzystwo ubezpieczeniowe. W ostatnią podróż wózek pojechał na lawecie. Z miejsca zdarzenia pod dom dotelepałem się tym o własnych siłach, choć wyższego biegu od "jedynki" nie dało się zapiąć- zbyt mocno telepało się prawe tylne koło... :devil:

Przymierzał się do kupna wraku jeden koleś, który zapowiadał, że po tygodniu roboty jest w stanie postawić auto na giełdzie jako gotowe do jazdy, "po małej stłuczce". Zrezygnował jedynie dlatego, że nie znalazł innego, które mogło by posłużyć za dawcę brakujących części. Sam jestem ciekaw czy po takiej odbudowie nie byłoby to jedno z tych aut, które muszą jechać nieco bokiem, żeby poruszać się na wprost :roll: .

Na fotkach niezbyt to widać, ale od tego strzału buda dość mocno zmieniła geometrię.

 

Następczyni jest z tego samego rocznika, tylko kolor i wyposażenie inne :faja: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.