Skocz do zawartości

S.E. 5a - jeszcze jeden


MareX
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

A więc podziałałem trochę przy tych końcówkach i od takiej postaci zaczynałem:

 

Dołączona grafika

 

Wcześniej dwie części tej wyażurowanej deski skleiłem ze sobą , na styk, poprzez specjalnie gotowe wypusty, które to zostaną później odcięte, wraz z odcinaniem całych lotek. Te widoczne dwie końcówki są od prawych fragmentów skrzydeł, które dopiero mają powstać. A tak

l wygląda końcówka dolnego płata na tle planu, jak to widział konstruktor modelu, a na tym płacie leży płat górny, jeszcze z końcówką nieoszlifowaną:

 

Dołączona grafika

 

A tak wygląda ten wstępnie oszlifowany płat od dołu:

 

Dołączona grafika

 

Czyli lewe części skrzydeł prawie gotowe, no, jeszcze mocowanie serw, ale to już drobiazg.

Cd ,mam nadzieję - nastąpi. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 146
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Tych regulowanych dźwigni na serwie też nie używam,są wg.mnie zbyt giętkie,może w małych modeli dadzą radę ale to co robisz jest za duże.

Jeżeli masz serwa kilku producentów to dźwignie trzymaj w oryginalnych pudełkach żeby ich nie pomylić i nie zakładać na inne serwo.

Mają tam w otworze taki wieloklin który mi pasował a po kilku lotach okazało się że pod większym obciążeniem na sterach się obrócił i była gleba.

Komisja badająca wypadek odkryła to dopiero przy montażu tego serwa w nowym modelu jak sprawdzałem czy popychacze się nie wyginają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darku! Takich dzwigni ja też do tej pory nie używałem, bo po prostu ich nie miałem. Nadarzyła się okazja zakupić w pakiecie różnych drobiazgów, to i serwa z tymi dzwigniami tam były. Skoro takie z nimi Wasze doświadczenia, to dlaczego miałbym ich nie wymienić?

Dzisiaj nastąpiła zmiana dekoracji i na stół trafiła prawa część planów skrzydeł. Zacząłem też przylepiać do planu dolną część skrzydła i zacząłem robić górny centropłat. Mało tych efektów, ale zawsze krok do przodu:

 

Dołączona grafika

 

i w zbliżeniu:

 

Dołączona grafika

 

Zaczynam dochodzić do "perfidii" /jak mawiał jeden z naszych oficerów w Studium Wojskowym/ w lepieniu tych żeberek, ale nudne to zajęcie i chociaż coraz lepiej mi to idzie, zdania o tym zajęciu nie zmieniam. Tyle na dzisiaj, toż to niedziela, a dzień święty święcić należy, to i idę wysączyć na tę okazję jakiś soczek chmielowy. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję Darku za przesłany link. Być może da on zakładane przeze mnie efekty w postaci rozszerzenia tematu malowania lepionego aktualnie modelu. Pozwoliłem sobie napisać do jednego z "dowódców" tego forum i zobaczę czy i co mi odpowie. A Ty zasłużenie zarobiłeś punkcik w "pomógł". ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba pora aby znowu się pochwalić :wink:

Prace drobniutkimi kroczkami cały czas postępowały i zaczyna być widać "światełko w tunelu", no chyba, że jest to nadjeżdzający express Pendolino, czy jak mu tam, no wiecie, te co kursują już od dłuższego czasu na "Y". :D

Poskładałem dzisiaj w całość te wszystkie centropłaty, części skrzydeł i końcówek.

Tak sobie to stało na mojej skrzynce startowej, która tu, w "modelarni", robi za "kobyłkę warsztatową".

 

Dołączona grafika

 

I jeszcze jedno ujęcie:

 

Dołączona grafika

 

gdzie widać zastrzały kadłubowe oraz takie "dżinksy" ułatwiające dokładne zmontowanie i zespolenie cenrtopłatu z zastrzałami. Uważni "kibice" zapewne zauważą dokonane na tych

"dżinksach" przeze mnie cięcie i ponowne ich posklejanie "na styk", a to dlatego, że pozwoliłem sobie zmniejszyć wysokość zamocowania górnego skrzydła o całe 26 mm, co wyszło mi ze "skrupulatnych" :wink: wyliczeń w odniesieniu do zamocowania tego skrzydła w oryginale. Oczywiście zachowałem ten sam kąt zaklinowania, a estetyka modelu, moim zdaniem, wiele na tym zabiegu zyska. Nie obrażąjąc nikogo, ale ten model ze skrzynki, trzymany przez sympatycznego Indianę, przypomina mi bardziej "gacoperza", jak mawiał mój synek, lub inną czaplę, choć to też był przezacny i poczciwy szybowiec.

Teraz przyklejanie dwóch końcówek, a później mocowanie serw w dolnym płacie i odcinanie lotek.

Cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę ponownie rozpoczynać dyskusji na temat obciążeń sterów ale czy, idąc za cytatem, nie sądzisz że trzy kilogramowe serwa mogą być za małe?

Według mego doświadczenia nie będą za słabe. W moim D.VIII siedzi zwykły standard Hiteca, a model trochę większej rozpiętości. Nie pamiętam jak tu z masą ale mój początkowo ważył prawie 6,5kg. Oczywiście można włożyć silniejsze tym bardziej, że cenowo są na tym samym poziomie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znowu trochę prace przy modelu się posunęły, ale najważniejsze, to to, że skończyło się już to nudne klejenie żeberek i można powiedzieć, że skrzydła są gotowe. Nie mogłem sie oprzeć pokusie, aby ustawić model na kołach w całej jego wielkości, jak to będzie się miało po zakończeniu wszystkich prac. Tak to dzisiaj się prezentuje:

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Jak już sobie do woli na model popatrzyłem, to wziąłem się za dokończenie zrobionych wczoraj gniazd dla serw w skrzydłach:

 

Dołączona grafika

 

Prosta konstrukcja z twardych listewek sosnowych i już tak po włożeniu serw:

 

Dołączona grafika

 

i widok "do góry nogami":

 

Dołączona grafika

 

Teraz wypełniłem to trochę balsą, aby trzymało się większą powierzchnią żeber i dzwigaru i wziąłem się za odcinanie lotek, ale już mi zapał przeszedł i jutro cd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Marku muszę Ci powiedzieć, że odniosłeś kolejny sukces :lol: .

Po przejrzeniu Twojej relacji zdecydowałem się wyciągnąć mojego SE 5a z pudełka w którym leży już ze 4 lata i zabrać do roboty. Stateczniki już gotowe ! Pozostanę przy "fabrycznej" konstrukcji, bez dodatkowych kombinacji, zamierzam ją tylko odchudzić, gdyż jedyny sensowny silnik jakim dysponuję to Enya 80 4T ( a dwutakty, których mam kilka się z tym modelem mocno "gryzą"). Mam nadzieję, że silnik da rady :?: .

Kibicuję dalej (i podglądam).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Tomku!

Mój tartaczek leżał w pudełku 5 lat i nawet nie zgnił, jak to niektórzy podejrzewali. :wink:

Teraz te deski nabrały kształtu i Twoje też nabierają, ale niestety "poza forum", co aż się prosi, aby relacjonować też tutaj tę "równoległość" czy lepiej "paralelność". Mój temat stoi dla Twojej relacji otworem, albo też utwórz drugi temat i dokumentuj swoje kroczki w budowie tego modelu. Niby taki sam zestaw, ale model może być zupełnie inny, chociażby ze względu na rodzaj zastosowanego "odchudzania", czy techniki klejenia. A co dwia "szkoły modelarskie" to nie jedna i zawsze jest to bardziej pouczające dla chcącego coś podpatrzeć i się "naumieć". Też mam nadzieję, że mój silnik wystarczy do ciągnięcia tego modelu po niebie, bo tak sugeruje to konstruktor. Jedno, co mogę Ci z całym przekonaniem sugerować, to obniżenie górnego skrzydła. Pooglądałem sobie filmiki z lotów tego modelu bez przeróbek /latali Włosi, gdzieś u siebie, dwa filmiki znalezione przez Google// i w mojej ocenie tak wysoko umieszczone skrzydło wygląda fatalnie, a i może przez to, model lata mało stabilnie w osi poprzecznej, gdzie podgięcie skrzydeł powinno właśnie dawać efekt większej stabilnośći w tej osi.

Ale i tak zrobisz po swojemu, bo takie też prawo właściciela i budowniczego. :D

Czekam na fotorelację z budowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prace konstrukcyjno-budowlane prawie ukończone i trzeba scalać w jedno, to co się narobiło. Dopasowałem ostatecznie i skleiłem trzy kawałki skrzydła dolnego. Tak sobie teraz schnie:

 

Dołączona grafika

 

Końcówki podpatre ma odpowiedniej wysokości /2 cale -cóż za pogańska miara - plus 5 mm ze względu na podklejoną od spodu dechę "upiększającą" kadłub/, a w międzyczasie wymyśliłem sobie i zrobiłem dodatkową półeczkę do przyczepienia odbiornika.

 

Dołączona grafika

 

Widać, wymienione zgodnie z uzyskanymi poradami, dźwignie do serw oraz konstrukcję pod półkę.

 

Dołączona grafika

 

Tutaj odbiornik już leży sobie na półce i tak to będzie, kiedy klej wyschnie.

Teraz idę na partyjkę scrabli, albo też poczytam zaległą gazetę sobotnią, gdzie dużo o naszej noblistce i niektóre z jej wierszy. Cdn. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wtrącenie w sprawie tych samolotów latających w Polsce. Pewnie nieistotne bo już koncepcję malowania Marku masz.

W latach 20-tych , latały w Krakowie, we Lwowie i stolicy dwa egzemplarze cywilne należące do fabryki Savage SkyWriting. Jako że były to samoloty prywatne , zarejestrowane w Anglii , nosiły oznaczenia cywilne ( G-EBIC oraz G-EBXC). Z tymi samolotami związana jest historia powiedzenia "mieć cykora" . Reklamowały one bowiem cykorię "Enrilio" i były w tak strasznym stanie że latanie na nich było związane z dużym stresem. Historia chyba prawdziwa. Mam gdzieś zdjęcia w książce jednego egzemplarza, mogę skan podesłać.

Mam nadzieję że nie zaśmieciłem zbytnio wątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adamie i Wojtku! Dzięki za uważne czytanie tych moich, nie zawsze, a raczej przeważnie, niezbyt mądrych wpisów i za Wasze uwagi dot. historii tego samolotu. Oto czym ja dysponuję i co udało mi się zdobyć podczas :wink: 5-cio letnich przygotowań do budowy tego modelu. Najpierw moja "najmądrzejsza" księga:

 

Dołączona grafika

 

i fragmenty dot. polskiej historii związanej z tym samolotem:

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Tyle w tej księdze. Drugie źródło to taka kserokopia:

 

Dołączona grafika

 

a w niej też historia:

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

 

Dołączona grafika

 

 

Dołączona grafika

 

To wszystko, czym dysponuję, ale w zupełności wystarczająco, jak na moje potrzeby i tej "ćwierćmakiety".

 

Darku! Zauważyłeś także zapewne, że na serwie "gazu" mam założony snap, aczkolwiek przy gaźniku także "beczułkę", jak ją nazywa Mirek /"Mirolek"/. Te "beczułki" to nic innego, jak ułatwienie sobie roboty i po "dowaleniu" odpowiednio dużej siły przez stosownego "gimbusa", "beczułka" nie ma prawa się odkręcić. Tak też "dowaliłem", bo to "polski" rozmiar i dysponuję odpowiednim narzędziem do ich przykręcenia. Te dwie śruby spinające druty steru wysokości to amerykański wynalazek, z "gimbusami" pogańskich rozmiarów. Poradziłem sobie z tym tak, że te wkręty naciąłem piłką do metalu pod polski :wink: śrubokręt i też "dowaliłem", nie żałując siły. Będzie dobrze, bo to "ćwierćmakieta" i fikołków tym nie zamierzam robić, jeno spokojnie i w miarę majestatycznie fruwać nad polami.

Skrzydełko wyschło i po zdjęciu ze stołu , o dziwo!!!, nadal pozostało w jednym kawałku, co dobrze wróży na przyszłość. :( Tyle na razie, cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.