Skocz do zawartości

Wzmacniacz lampowy - odpoczynek od RC


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Za późno może dlatego że ma się mniej ćwiczeń i grania za sobą. To fakt i trudno się nie zgodzić.Natomiast technicznie pewne rzeczy da się osiągnąć, ale trzeba chcieć.  Dwa lata temu jak wróciłem do brzdąkania to miałem palce jak druty, zastanawiałem się czy w ogóle jest sens. Godzina dziennie, czasem piętnaście minut i systematyka. Po dwóch latach efekty widać ale cel jest odległy. Modelarstwo oczywiście poszło w kąt.

 Tak na marginiesie- rynek muzyki gitraowej , dostęp do wykonawców czy płyt z dobrą muzyką rockową w naszm kraju jest żałosny. Spytaj przeciętnego polaka kto to jest Pat Matheny a spytaj kto to jest  Zenek. Nawet w telewizji mówią "myzyka taneczna" zamiast nazwać sprawę po imieniu. No ale jak teraz kawalerka nazywa się "mikroapartament" z kiblem w kuchni czy eksponat to "instalacja" to o czym tu mówić. Kreuje się  taki ryenek muzyczny na którym robi się kasę i efekt jest taki że właczsz TV a tam koleś stęka do mikrofonu przy dwóch taktach i jeszcze w innych językach bo odrazu będzie gwiazdą w GB czy USA.

 Tak czy inaczej myślenie" nawet nie będę próbował bo i tak z tego nic nie będzie" jest kompletną pomyłką. 

 I tak dla rozluźnienia atmosfery AC DC cover https://www.youtube.com/watch?v=e4Ao-iNPPUc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i dotarłem do końca ze SLO 50. Dzięki Piotrkowi mam już logo. Poskładałem wszystko w jedną całość. Oczywiście na sam koniec nie obyło się bez dramatu. Otóż w tylnym panelu miałem odwrócone nazwy wejścia i wyjścia pętli efektów. Okazało się że wysłałem do Piotrka panel przed poprawką. Niewiele myśląc zrbiłem nową płytkę gniazd pętli efektów i po problemie. Tak się to prezentuje.

post-20633-0-95311700-1568715051_thumb.jpg

post-20633-0-67468900-1568715087_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze wracając do grania w moim wieku. Wirtuozem pewnie nie będę i nie zamierzam, robię to tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności. Ale że wykonuję dość delikatną pracę to ręce mam raczej sprawne :) .

Rozpocząłem równo 2,5 miesiąca temu, będąc całkowitym analfabetą w tym względzie. Nigdy nie grałem na żadnym instrumencie. Staram się codziennie trochę poćwiczyć, minimum z 15 minut - pół godziny, raz w tygodniu chodzę na lekcje i widzę już efekty, a że czas mam, nikt mnie nie pogania, to czy lepiej będzie za pół roku, czy może za rok, to nieistotne, grunt że stale odrobinkę idę do przodu. Przyjemność w każdym bądź razie mam i o to chodzi :)

A dobra gitarka z pewnością nie zaszkodzi, zacząłem od startera Yamahy, całkiem przyjemny zestaw, a ponieważ mnie wciągnęło to kupiłem wściekle czerwonego Strata i to co Sławek napisał, akcja strun inna, nawet ja taki beton od razu poczułem różnicę na plus. 

Zazdroszczę Wam Panowie umiejętności robienia takich zabaweczek.

A tak z innej beczki ma ktoś jakieś doświadczenie z cyfrowymi wzmakami typu Marshall Code lub Fender Mustang GT, z informacji i filmików w sieci wydają się być ciekawą alternatywą do domu, co sądzicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akcję strun, krzywiznę gryfu -wiadomo- można ustawić ale jak  progi nie są równo nabite to wizyta u lutnka konieczna. Ja szlifowałem sam u siebie progi ale miałem dwa czy trzy lekko wystające.Widać było że fabrycznie były równane ale coś nie dokładnie. Przy okazji je wypolerowałem.

 Co do piecy czy wzmacniaczy cyfrowych- no niestety- nie miałem tranzystorowych czy cyfrowych od 10 lat a gitarowych w ogóle, zawsze lampowe.

Chyba zamiast cyfrowego pieca wolałbym lampowy head, do tego kolumnę (pewnie 212 którą sobie zrobię za jakiś czas) i  dobry procesor gitarowy (chyba w każdym są teraz symulacjie kolumn, wzmacniaczy, itp) Dodatkowo w procsorze jest metronom, lopper (taki nagrywacz tego co gramy)  no i są ścieżki perkusyjne które są bardzo przydatne po jakimś czasie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rób, rób, fajnie Ci to wychodzi, a jak się znudzisz to chętnie potestuję :)

Zdecydowanie na dobrze ustawionej gitarze gra się po prostu lepiej/łatwiej, już to poczułem :)

Lampa to lampa, nie ma co do tego wątpliwości, tylko, że w zasadzie każdy wzmak ma swoje indywidualne brzmienie, a taki cyfrak symuluje ileś tam znanych modeli + dodatkowo ileś efektów, więc do domu jest to wygodne, można poeksperymentować. Z filmików z sieci, dźwięk akurat tych dwóch modeli jest naprawdę niezły.

Jak w każdym hobby, im dalej w las tym więcej drzew (wydatków ;):) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak w każdym hobby, im dalej w las tym więcej drzew (wydatków  ;)  :) )"   Hahahah ; Nic nie mow .........

 

U mnie ( pomimo dosyc ograniczonych umiejetnosci ) zaczelo sie od jakiegos Schectera ( ja jestem metalowcem , wiec wybor gitar wiadomo jaki ; na 100% zadne TELECASTERy :-)))) , pozniej Jackson a skonczylo sie na Peavey Wolfgang ( jako fan VH nie moglo byc inaczej ) . Pozniej zaczely sie moje problemy ze stawami ( glownie niestety palcow reki ) i gitara stala sie tylko ozdoba ( to samo z moim sprzetem windsurfingowym ) . Po kilku latach jednak znalezli lekarstwo ( jakies kurewsko drogie leki biologiczne ) i moje stawy znacznie sie poprawily ( moze nie 100% sprawnosci , ale pewnie do 95 ) , z tym ze i gity i deski z zaglami poszly do ludzi. Na szczescie gitare i piec kupil moj koles dla syna , no i syn zasuwa teraz nawet po Gdynskich  knajpach :-) . Wiec te moje meki jednak przyniosly JAKIS efekt . Na gitarach i piecach wiele nie stracilem ( zawsze udawalo mi sie kupic TANIO , jak serwa z innego postu :-) ) , natomiast deski i zagle ( plus mase masztow i dodatkow ) sprzedalem prawie nowe za pol ceny .... Dzisiaj palce mam juz tak zdrowe , ze mysle o nowym elektryku ( akustacznej sie nie pozbylem ) , ale o plywaniu ( ze wzgledu na czas ) nawet nie mysle. Mam jeszcze te cholerne rowery ktore pochlaniaja mi polowe zycia :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Windsurfing fajna sprawa :) Też nauczyłem się tego względnie późno, wysłałem Pociechy na obóz i aż żal było nie spróbować, więc sam odbyłem kurs, a potem poszło. Nigdy jednak nie doszedłem do tego etapu fascynacji by kupować własny sprzęt, zwłaszcza, że o ile deskę od biedy można mieć jedną, to żagli wypadałoby cały komplet, bazowałem więc na wypożyczanych. Ale z gitarką to inna sprawa, zwłaszcza, że pomysł grania narodził się po ponownym odkryciu Dire Straits tym razem z winyli (mam wrażenie, że szczególnie gitara i wokal z winyli brzmią jakoś inaczej :) ). Jest taki utwór z ich pierwszej płyty "Wild West End", zawsze gdy tego słucham, mam wrażenie że Strat Knopflera jakby wchodzi w dialog z jego śpiewem.

Gdy więc pojawiła się możliwość zakupu używanego, ustawionego do grania i w perfekcyjnym stanie Strata, nie zastanawiałem się długo :)

Co prawda przeszło mi przez myśl, czy dla takiego betona jak ja nie szkoda takiej gitary, ale co mi tam, już czuję różnicę, że ćwiczy mi się na niej lepiej, a dodatkowo znalazłem taki cytat, z którym się całkowicie identyfikuję. Powiedział to George Harrison, brzmiało to jakoś tak " Stratocaster mógłby być czymkolwiek, a nie gitarą, a i tak nadal jest to kawał pięknego designu" :)

 

Schecter - zacna marka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jakoś nie kocham szczegónie Stratocastera ale jedni lubią blondynki a inni szatynki więc kto co lubi. Kiedyś, miałem jakąś kopię strata ale sprzedałem (25lat temu) później maiałem Epiphone Les Paul ( kumpel złamał mi gryf -pdobno upadła mu gitara na chauturze). Teraz mam Ibaneza z mostkeim Floyd Rose. Skurczybyk trzyma strój jak cholera, pewnie to też załuga strun Ernie Ball Cobalt.

 Tymczasem odgrzebałem super mega wypasiony projekt którego realizację przerwał SLO EL84. Czas powróić do potwora. Zrobiłem dzś sekcję zasilacza. Dla porównania obok multimetr. Moc maksymalna 2000mW (2W :D)

post-20633-0-43388400-1568907737_thumb.jpg

post-20633-0-64977000-1568907744_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oryginalny Floyd Rose jest drogi jak cholera.  Gotoh robi jeszcze dobre mosty, Ogólnie jest kilka firm. Bolączką flojdów sa noże, Ibanez robi mostki które mają łożyska zamast noży. Zdaje się że nazywa się to Zero Gravity. No ale dla mnie to poza zasięgiem.To co mam to wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powróciłem do małego heada na amerykańskim compactronie 15BD11, Przedwzmacnaicz ala fender , moc na głośnik 2W. idealny do brzdąkania w "chałupie"  Miał trochę za małą czułość, dziś zmieniłem punkty pracy lamp ale nie zdążyłem sprawdzić. Przez własną głupotę spaliłem oscyloskop USB. Zacząłem go naprawiać  ale najwyraźniej zwalony jest procesor i nic z tego nie będzie. Szybko drugiego nie kupię więc narazie grzebanie we wzmaniczaczach wstrzymane na czas nieokreślony. Szlag byto trafił.... ( no właściwie trafi oscyloskop)

post-20633-0-08617900-1569093217_thumb.jpg

post-20633-0-82783400-1569093223_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehh Marcin, oscyloskop w pomiarach to dokładnie tak jak kardiomonitor.  Bez tego nie ma szans. Prosta sprawa, Rośnie prąd anodowy  a teoretycznie nie powinien, dopiero na oscyloskopie widać że wzmacniacz wzbudza się na kilkudziesięciu kilohercach na narastających zboczach sygnału. 

Przykład pomiaru.

post-20633-0-78152900-1569094063_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.