Emhyrion Opublikowano 8 Maja 2014 Opublikowano 8 Maja 2014 Wydawało mi się, że zapełnienie mojego hangaru (czyli piwnicy) jest całkowite. Jednak... ...gdy zobaczyłem to cacko... ...nie mogłem się oprzeć... Zamówiłem samolot w Niemczech. Polscy dystrybutorzy nie za bardzo mają w ofercie modele Lanxianga ( jak już to w takich cenach że proszę siadać...), a szkoda. Choć nie są tanie, to są po prostu świetne. Od jakiegoś czasu mam Corsaira F4U o rozpiętości 1600 mm, który lata fntastycznie. Jednak jest wielką kobyłą, wyjazd z nim na lotnisko to cała wyprawa, choć składane skrzydła ułatwiają transport, to jednak nie da się samolotu wozić non-stop w bagażniku. Za to Wildcata się da, i to bez problemu. Głównie za sprawą innego sposobu składania skrzydeł, genialnego w swojej prostocie. Model przyszedł do mnie w wersji ARF, czyli że niby prawie gotów do lotu. Ale to lipa, w obecnej postaci nadaje się tylko do tego, żeby zrzucić go z okna wieżowca i patrzeć czy szybuje. W wielkim kartonie był styropian i plastiki, oraz troszkę galanterii różnej. Nie było serw, silnika i regulatora. Pierwszym krokiem według instrukcji jest wklejenie plastikowego łoża silnika. Użyłem kleju epoxydowego, żaden diabeł tego nie ruszy... Kolejnym krokiem jest wklejenie podwozia. Tu ważna uwaga. Samolot jest niestety "jednorazowy". Inaczej - jak coś się stanie to remont będzie dość trudny z uwagi na to, że wiele elementów jest wedle projektu wklejanych, a nie wkręcanych. Z jednej strony to dobrze, bo konstrukcja jest o wiele sztywniejsza, z drugiej jednak nie da się w łatwy sposób wymienić pękniętego kadłuba. Cóż, trzeba będzie latać uważnie Podwozie po wklejeniu jest integralną częścią kadłuba i niejako je usztywnia. Warto przed wklejeniem sprawdzić działanie chowania kół, bo jeśli jakiś silniczek nie działa to po wklejeniu już się go łatwo nie wymieni. Mechanizm podwozia ma swój własny sterownik. niestety, samo wciąganie i wypuszczanie podwozia nie działa tak jakbym sobie tego życzył, jest to szybki ruch. Próbowałem nawet wsadzić opóźniacz serw, ale efekt był daleki od zamierzonego. Opóźniacz opóźniał moment zadziałania, ale nie spowalniał ruchu. Trzecim krokiem jest wklejenie tylnego kółka. Łatwizna... Warto jeszcze przygotować sobie jakieś sznurki, którymi potem się wciągnie kable serw z ogona do środkowej części kadłuba. Dalej tak sobie wklejałem, montowałem, wklejałem, montował, skręcałem, że zupełnie zapomniałem o robieniu zdjęć, więc chronologia w dalszej części już nie będzie zachowana. To co mi się podobało to fakt, że wszystko pasuje do siebie jak ulał, po prostu wkłada się, pasuje i cześć. Kadłub to dwie połówki styropianu, jak wcześniej wspomniałem, usztywnione klatką podwozia. Po sklejeniu kolejnym krokiem było wklejenie klapki od góry "maski silnika" i od spodu kadłuba Czemu aż dwie? Od góry będzie wsadzany pakiet, a od spodu mamy łatwy i przyjemny dostęp do odbiornika. Przymierzyłem do Wildcata dwa pakiety 4s (założenie jest takie, że silnik będzie napędzany właśnie z 14V). Pięknie wchodzi Turnigy 1600, pozostaje sporo miejsca, ale mieści się też pakiet nano 2600 - co prawda ledwo się klapa domyka, ale się mieści Silnik będzie schowany za plastikową osłoną, przykręcaną do kadłuba czterema śrubkami wkręcanymi w specjalnie do tego przygotowane (i wklejone przeze mnie) gniazda. Póki co wciąż czekam na serwa, więc niestety dalsze prace są lekko wstrzymane. Ale nie mogłem sobie odmówić zmontowania skrzydeł i przymierzenia ich do kadłuba. Skrzydła są składane ręcznie. Od spodu jest zasuwka, która blokuje je w pozycji do lotu: jak i w pozycji hangarowej: więc nawet podczas transportu nic złego ze skrzydłem dziać się nie powinno, nie będzie się rozkładać w zależności od szybko pokonywanych samochodem zakrętów Można będzie spokojnie nawet postawić samolot na kołach, zabezpieczyć tylko jakimś kocem, żeby nie jeździł po całym bagażniku i można jechać na lotnisko... Od spodu skrzydła jest klapka-zaślepka, zasłaniająca zawiasy łamanego skrzydła. Przylega do skrzydła za sprawą sprężynki. Ciekawa rzecz - w bardzo dobrej, szczegółowej instrukcji montażu nie ma słowa o tej sprężynce, widać ją na zdjęciu już zmontowaną. Dopiero po dłuższej chwili załapałem, że z jednej strony zaczepia się ją o hak na osłonie (to było dość oczywiste), z drugiej się mocuje śrubką do gniazda przygotowanego w plastikowym elemencie skrzydła. Sęk w tym, że na pierwszy rzut oka tego gniazda zupełnie nie widać, trzeba się przypatrzyć - jest malutka dziurka... To, co mi się bardzo spodobało to fakt, że samolot jest dostarczany w wersji "pomalowany, ale oklej sobie sam". Do zestawu dołączone są kalkomanie z gwiazdami i innymi takimi. A jako, że ostatnio lubię przerabiać fabryczne modele według własnego widzimisię, to już prawie na początku stwierdziłem, że przemaluję model. Oryginalny Lanxiang pomalowany jest znośnie, kolory mniej więcej trzymają się prawdy historycznej, ale już szare plastiki są innej barwy niż szare malowane skrzydła, podobnie z klapkami serwisowymi. Przemalowanie zaś jest o tyle łatwe, że kalkomanie przykleję na koniec, na gotowo, nic nie trzeba rzeźbić, usuwać, poprawiać... Cóż... To na razie tyle. Serwa w drodze, może we wtorek będę mógł je zamontować. Tymczasem skupiam się na pilocie i kabinie, ale o tym będzie w następnym odcinku
poharatek Opublikowano 8 Maja 2014 Opublikowano 8 Maja 2014 No ładne cacko psze pana... To podwozie "jak w prawdziwnym" robi wrażenie. Szkoda, że nie f4f-3, one miały (IMO) fajniejsze malowania, np. takie:
Emhyrion Opublikowano 8 Maja 2014 Autor Opublikowano 8 Maja 2014 Osobiście wolę F4F-4, bo "trójki" nie miały łamanych skrzydeł W ogóle to Kociak występuje w dwóch wersjach kolorystycznych. Mojej: I takiej "sprzed wojny": Ta druga, jakkolwiek ciekawa, to jednak mi osobiście mniej się podoba. Co ciekawe, po paru godzinach szperania w sieci znalazłem historyczne pierwowzory obu tych wersji. Żółtek to malowanie samolotu zaokrętowanego na lotniskowcu Wasp. Z kolei niebieski to malowanie Wildcata z lotniska polowego na Guadalcanal, z dywizjonu VF11 "Sundowners", latał nim niejaki William Leonard. Nie jestem tylko pewien numeru seryjnego i napisu "junior" pod kabiną, ale reszta się niby zgadza... Kociak w podobnym do Twojego malowania też występuje, w postaci modelu Parkzona. Ale już nie ma tak bajeranckiego podwozia Właściwie to w ogóle nie ma podwozia, kółko jest tylko namalowane...
Bartek Piękoś Opublikowano 8 Maja 2014 Opublikowano 8 Maja 2014 Fajny opis. Zadałeś sobie trudu. Model też fajny. A to podwozie wręcz świetne. Z naturalnych powodów ciekaw jestem tego twojego F4U... Może jakiś filmik z lotów? Przy okazji Wildcata, oczywiście !
Emhyrion Opublikowano 9 Maja 2014 Autor Opublikowano 9 Maja 2014 Film z Corsaira pewnie kiedyś powstanie. Tymczasem jednak pracuję nad Wilcatem. Dziś powstał pilot. Ale farba schnie jeszcze, więc pochwalę się nim później. Póki co "silnik". Wiem, Bartek, że tej atrapie nijak się porównywać z atrapą w Twoim F4U, ale w sumie jakoś się broni. Bardzo fajna wytłoczka, jak wiele elementów w Lanxiangu stoi zauważalnie na wyższym poziomie niż w większości "piankowców"... Zanim pędzel zupełnie wysechł po malowaniu srebrną farbą machnąłem jeszcze śmigło: Zastanowię się jeszcze, czy zostanie w takiej formie, czy jednak machnę na Chrome Silver. Na razie jest jak jest
Bartek Piękoś Opublikowano 9 Maja 2014 Opublikowano 9 Maja 2014 Film z Corsaira pewnie kiedyś powstanie. Jak to kiedyś? Społeczeństwo się domaga! Dziś powstał pilot. Ale farba schnie jeszcze, więc pochwalę się nim później. Ciekaw jestem, co zmajstrowałeś. Ja mam problem z doborem nawet gotowej bo skala u mnie 1:8,5. Wybrałem wstępnie jakiegoś Jimmiego ale byłby tylko bazą do przeróbek. Pozostaje chyba robienie, albo przynajmniej malowanie surowej figurki. Albo podwędzę dziewczynkom Kena i zrobię kopię gęby, a resztę dosztukuję. Póki co "silnik". Wiem, Bartek, że tej atrapie nijak się porównywać z atrapą w Twoim F4U, ale w sumie jakoś się broni. Jakbym produkował taki model to bym lepszej nie dał. A broni się bardzo. W dużo droższych jest gorzej. Znacznie gorzej. Bardzo fajna wytłoczka, jak wiele elementów w Lanxiangu stoi zauważalnie na wyższym poziomie niż w większości "piankowców"... O widzisz! Ty też masz rację DSC_6866.JPG Zanim pędzel zupełnie wysechł po malowaniu srebrną farbą machnąłem jeszcze śmigło: DSC_6867.JPG Zastanowię się jeszcze, czy zostanie w takiej formie, czy jednak machnę na Chrome Silver. Na razie jest jak jest Już teraz jest o.k. Ew. jeśli masz aero, to bym pierdyknął chrome silver (lub alu), na to clear, a potem wash z jakiejsik ciemnej farby. Roboty niewiele (nawet pędzlem) a pięknie wydobyłoby kształty. Co do wydobywania wypukłości, krawędzi, przetarć i obić do gołej blachy, to jestem zwolennikiem srebrnych kredek (prosta, szybka robota), ew. cienkiego pędzelka. Technika suchego pędzla ma moim zdaniem ograniczone zastosowanie. Zmiękcza kształty zamiast wyostrzać, choć w realu zazwyczaj wygląda to lepiej niż na zdjęciach. Albo ja tą technikę źle stosuję. Albo w ogóle przesadzam, bo to nie skala 1:48. Tak - przesadzam. Ale mógłbyś jednak spróbować
Emhyrion Opublikowano 9 Maja 2014 Autor Opublikowano 9 Maja 2014 Jeszcze jak malowałem figurki do Warhammera to washe znałem i lubiłem. Ale na takich dużych powierzchniach nie umiem ich używać... W tym jednak przypadku mogę zastosować mój inny patent i coś mi chodzi za uszami, że warto to zrobić. Aerograf mam, i tak myślę że obok kolorów niebieskiego i szarego jednak wezmę jeszcze ten chrom :-) 1
Bartek Piękoś Opublikowano 9 Maja 2014 Opublikowano 9 Maja 2014 Ale na takich dużych powierzchniach nie umiem ich używać... Przecież wash ma i tak zostać w załamaniach powierzchni, więc, można by rzec, punktowo, a nie na powierzchni. Chyba, że chodzi Ci o wash stosowany bardziej jako filtr. Ale jak znasz i używałeś, to nie będę uczył ojca jak dzieci robić . Poczekam na efekt.
Emhyrion Opublikowano 9 Maja 2014 Autor Opublikowano 9 Maja 2014 Nie podoba mi się jak mi wash wyjeżdża poza linię podziału blach. Przećwiczyłem to w modelu Spitfire z Durafly. Poza tym linie są na tyle głębokie, że w dziennym świetle wyglądają lepiej i naturalniej. A co do pilota to on był w zestawie. Nawet znośnie pomalowany. Ale miał to czego zwykle próżno szukać w figurkach pilotów modelarskich (w Kenie znajdziesz) i zwyczajnie postanowiłem to wykorzystać :-) Zresztą - wszystko przez Ciebie. Jak patrzę co robisz z Korsarzem to mi skacze modelarska wena :-)
Bartek Piękoś Opublikowano 9 Maja 2014 Opublikowano 9 Maja 2014 Nie podoba mi się jak mi wash wyjeżdża poza linię podziału blach. Miałem na myśli wash na piaście i kołpaku śmigła, które pokazałeś. No i nie wyobrażam sobie tak nałożyc wash, żeby nie trzeba go było ścierać. Jednak jeśli linie są na tyle głębokie, że w dziennym świetle wyglądają lepiej i naturalniej. to faktycznie poszycia nie warto washowac. A co do pilota to on był w zestawie. Nawet znośnie pomalowany. Ale miał to czego zwykle próżno szukać w figurkach pilotów modelarskich (w Kenie znajdziesz) i zwyczajnie postanowiłem to wykorzystać :-) Muszę nauczyć się robić kopie w silikonie. A Jimmy, którego zakup rozważam, ma twarz Mongoła i wielkie i puste oczy naćpanej sarny. Będzie wymagał interwencji chirurga-amatora, czyli mojej . Zresztą - wszystko przez Ciebie. Biorę to na klatę
dukeroger Opublikowano 10 Maja 2014 Opublikowano 10 Maja 2014 jak szukasz dobrych figurek to tu: http://www.acesofiron.com/
Emhyrion Opublikowano 10 Maja 2014 Autor Opublikowano 10 Maja 2014 Fajne, mam nawet hobbykingową kopią jednego z nich w Albatrosie. Mają jednak ten feler, to raczej figurki do dużych modeli.
Emhyrion Opublikowano 12 Maja 2014 Autor Opublikowano 12 Maja 2014 Pilot w zasadzie jest gotowy. Jeszcze tylko machnę go bezbarwnym matowym lakierem, ale to już na spokojnie jak będzie w kabinie siedział. Na pytanie, czy wiadomo, kiedy samolot będzie gotów do lotu niech się wypowie może sam pilot: No to juz Bartek wiesz, co ten pilot ma takiego, czego nie ma większość lalek pilotów. Gość ma nogi, i głowę która się obraca. W wersji fabrycznej głowa się po prostu kręci jak u Kena czy innej Barbie. Początkowo myślałem, żeby zrobić jakieś szyny, powalczyć z odsuwaniem kabiny, i wykręcać facetowi głowę przed lotem do pamiątkowego zdjęcia. Potem wpadłem na plan iście szatański. Wyciąłem mu w d... wielką dziurę, wsadziłem kij z serwem, na drugim końcu połączyłem to z głową (lekko powiększając otwór w który zatrzask głowy wchodzi, żeby się lżej kręciła). Szparę między szyją a tułowiem zamaskowałem apaszką zrobioną z chusteczki higienicznej i: Serwo będzie połączone z kanałem lotek. Pilot będzie "śledził cel", czyli samolot wychyla się i skręca w lewo, to pilot kręci głową w lewo. Żeby go kark nie bolał to założyłem jeszcze spowalniacz serwa, więc jego ruchy są spokojne, dokładnie takie jak na filmie. Można przyśpieszyć, ale chyba nie ma takiej potrzebny, to zimny drań i bardzo opanowany pies na Japończyków
Bartek Piękoś Opublikowano 12 Maja 2014 Opublikowano 12 Maja 2014 Jestem zdruzgotany. Podperniczyłeś mi pomysł z tym pilotem . P.S. Wygląda świetnie .
Emhyrion Opublikowano 12 Maja 2014 Autor Opublikowano 12 Maja 2014 Bardzo mi przykro, ale ja już miałem pilota w pudełku gdy Ty dopiero myszkowałeś w zabawkach córki
Emhyrion Opublikowano 13 Maja 2014 Autor Opublikowano 13 Maja 2014 Nareszcie! Dziś wreszcie dotarły do mnie serwa. Ładne, metalowe Corony, o tyle ciekawe, że małe, a nie każde serwo mini wchodzi w gniazda przygotowane przez Lanxianga... Jutro rano montaż, i zaczynam malowanie A tymczasem od kolego dostałem pakiet zdjęć jego modelu. Też Kociak z Lanxianga, ale w tym "przedwojennym" malowaniu. Muszę przyznać, że fajnie na tych fotach wygląda. A tu ze złożonymi skrzydłami... ... dzięki którym, jak widać, mieści się w samochodzie typu Skoda Octavia, w dodatku sedan... Bajka Samo rozłożenie skrzydeł i tym samym przygotowanie samolotu do lotu trwa słownie minutę. No niech będzie dwie. Jak dla mnie - rewelacja.
robertus Opublikowano 13 Maja 2014 Opublikowano 13 Maja 2014 Kurcze, ten samolot taki mały, czy bagażnik w Oktawii taki duży?
Emhyrion Opublikowano 13 Maja 2014 Autor Opublikowano 13 Maja 2014 Samolot ma rozpiętości 1200 mm. Długości 90 cm. Więc wcale nie jest taki mały. Tym bardziej, że nie jest to tak naprawdę latający kawałek pianki, bo gotowy do lotu waży w zależności od konfiguracji około 1600-1800 g. Tym samym to już właściwie kawał samolotu... Tyle, że ze złożonymi skrzydłami zajmuje bardzo mało miejsca. Na dobrą sprawę w jednym samochodzie jakby się człowiek postarał to by zmieścił prawie całą eskadrę A to zdjęcie specjalnie dla Bartka. Miałeś rację, chrom z aerografu lepiej wygląda
Bartek Piękoś Opublikowano 13 Maja 2014 Opublikowano 13 Maja 2014 A to zdjęcie specjalnie dla Bartka. 20140512_121812.jpg Miałeś rację, chrom z aerografu lepiej wygląda Noooo! Teraz washyk i gitara . Świetne te skrzydła. Ja właśnie dziś usiłowałem wcisnąć mojego do bagażnika Focusa kombi. O Jezu... Zawsze potem jestem zgrzany i w stresie, zwłaszcza, że zazwyczaj się śpieszę. Ciekawe czy dałoby się takie skrzydła zrobić... Chciałem kupić te Corony, ale spotkałem opinie, że mają zbyt duże luzy. Jak tam w twoich?
Rekomendowane odpowiedzi