skipper Opublikowano 10 Maja 2015 Autor Opublikowano 10 Maja 2015 Miód na me serce. Z racji kształtu kadłuba przegłębienie na dziób, to coś czego się obawiałem, z drugiej strony tam jest sporo nadwyżki wyporności. Uwielbiam eksperymenty i tak należy ten modelik traktować. Dla mnie jest to forma nauki budowy czegoś nowego. Niedługo wodowanie, chociaż wczoraj dowiedziałem się że kolejny weekend wypada z gry. Muszę jechać do Gdyni na pomiary. Może w środku tygodnia, chciałbym. Wizytą w aptece rozwiązałem problem łatwo dostępnego i wodoszczelnego wyłącznika aparatury (gumka z zakraplacza). Czasem wszystko jest proste.
mjs Opublikowano 10 Maja 2015 Opublikowano 10 Maja 2015 Płetwy mają profil symetryczny, więc przy kursie "0" i w przechyle zjawisko hydroskrzydła nie powinno wystąpić (siły nośne na profilach się równoważą). Jednak przy skręcie na zawietrzną może być przygoda... ale nie musi, bo dziób swoją wyporność ma (zwłaszcza w przechyle) i na ramieniu o długości kadłuba pewnie się nie podda.
skipper Opublikowano 10 Maja 2015 Autor Opublikowano 10 Maja 2015 Panowie jeszcze momencik, jeszcze chwileczkę, pokażę jak to wygląda na wodzie i będzie wtedy pole do popisu. Oczywiście proszę o kulturalną dyskusję i żadnych inwektyw i kalumni pod adresem "wybitnego" konstruktora. Wszystko biorę na klatę. Sam jestem ciekawy tego co będzie. W Wygrynach stoi Mors kiedyś zapewne szykowany na regaty kabinówek. Nad tym rozwiązaniem to bym się głęboko zastanowił, o co tu chodzi, ba ja nie potrafię zrozumieć po co to.
bubu2 Opublikowano 10 Maja 2015 Opublikowano 10 Maja 2015 mjs A co ma profil do występowania siły nośnej. Samoloty też miewają profile symetryczne, a modele akrobatów prawie wyłącznie. Są jeszcze koąty zaklinowania, natarcia etc mające większy wpływ na występowanie niektórych sił niż wypór profilowy. Zobacz budowę i działanie sterów głębinowych w okrętach podwodnych "zanurzanie i wynurzanie na sterach". Zjawiska w hydodunamice, ze względu na właściwości fizyczne ośrodka są o wiele bardziej zauważalne niż w aerodynamice. Zerowy kąt na sterach mozna pominąć ze względu na czas występowania zjawiska. Sterowania wówczas też nie ma. Nie twórz nowej fizyki.
skipper Opublikowano 10 Maja 2015 Autor Opublikowano 10 Maja 2015 Eksperymentując koncepcyjnie, przez moment zastanawiałem się, czy w płetwach nie zastosować profili asymetrycznych, zrezygnowałem. Przy niedużych kątach natarcia różnica dla cienkich profili (do 12%) nie jest duża, ale to już byłaby ekstrawagancja, chociaż nie wykluczam eksperymentów w następnych modelach. Może nawet w tym, zrobienie nowych płetw nie jest kłopotliwe. Tyle, że wtedy płetwy raczej nie pracowałyby równolegle (kąt natarcia) i opór takiego układu na kursach pełnych, wtedy kiedy obie siedzą w wodzie byłby prawdopodobnie większy. Chociaż w aerodynamice podobnie jak w hydrodynamice dzieją się rzeczy dziwne. Do tej pory nie ma analitycznych rozwiązań, są tylko przyblizenia. A z rzeczy dziwnych: np NACA 009 ma większy opór profilowy niż sporo od niej grubsza NACA 012 (dla Re bodajże 100000 czy 200000).
mjs Opublikowano 10 Maja 2015 Opublikowano 10 Maja 2015 bubu2. Każdy profil generuje siłę ssania po zawietrznej (na wypukłej), tam jest podciśnienie i w tamtą stronę przemieszcza się bryła. Jeśli ma kąt natarcia w stosunku do przepływu czynnika (powietrze/woda). Dla żagla kąt ten mieści się w granicach 10-15 stopni. Na płetwie, przy niewielkim dryfie, może wystąpić również, czyli siła hydrodynamiczna (nośna lub ssąca) zadziała. Zapewne są to bardzo małe struktury, do tego cały czas płynne a nawet turbulentne (np. nadmierne wychylenie steru czy dynamiczny przechył), ale są. Teorie się zmieniają, dziś C. Marchaja uważa się za przeszłość, a wydawałoby się, że to klasyka niezmienna w czasie... jak morze. Zjawiska przepływowe budziły emocje, bo są do końca nieznane. Sama fizyka to za mało, żeby wniknąć w całość zagadnienia. Jest to pewne uproszczenie na potrzeby praktyczne. I tak dość skomplikowane... Taki cytat z S. Wysockiego "Żeglarstwo śródlądowe": Ptaki ze skrzydłami bardziej wybrzuszonymi mogą latać wolniej, ptaki zaś ze skrzydłami płaskimi zmuszone są do latania szybszego, gdyż płaskość ich skrzydeł nie daje tak dużej nośności jak skrzydła wybrzuszone. Skrzydła wybrzuszone nie stawiają przy tym ograniczeń szybkości lotu i ptaki wyposażone w takie skrzydła mogą latać z taką samą chyżością jak ptaki o skrzydłach płaskich. I bądż tu mądry. skipperze, a jakby wyciąć otwory w dolnych obszarach płetw sterowych?
king_kong Opublikowano 10 Maja 2015 Opublikowano 10 Maja 2015 Panowie!... nie zapomnieliście chyba o płetwie balastowej?.... uważam że profil płetwy sterowej ma znikome znaczenie, przy sile grawitacji i oddziaływaniu wiatru na żagle. Andrzeju tak trzymaj, osobiście nie mogę doczekać się pierwszych prób na wodzie i trzymam zaciśnięte kciuki
skipper Opublikowano 10 Maja 2015 Autor Opublikowano 10 Maja 2015 Kiedyś dosyć dawno temu, próbowałem z czymś co wydawało się absurdalne. Statecznik poziomy w modelu szybowca F1A miał górną część płaską, dolną lekko wypukłą, ta wypukłość była położona w około 18% cięciwy. Czy warto było, tak. Pozwoliło to zejść z powierzchnią statecznika poziomego do 3,2 dm2 . Pomimo tak małej powierzchni model był stateczny. Gdybym teraz wyliczył środek ciężkości jednym z tak popularnych , nawet na tym forum, programów do liczenia położenia środka ciężkości otrzymałbym absurdalne, niezgodne z rzeczywistościa wyniki. Chociaż pierwsza wersa z tym samym statecznikiem ale z klasycznym profilem miała środek cięzkości jeszcze bardziej z tyłu (57 %). Nikt do tej pory nie zwrócił mi uwagi, że profil płetwy balastowej ma aż 16% grubości w części przy bulbie. Dlaczego? Co do płetw, najlżejsze to one nie są, to fakt, ale wycinanie otworów ulżeniowych, brr.... wolę zrobić nowe. I jeżeli będą potrzebne nie zawaham się ich zrobić i użyć. A płetwy z otworami będą dziurawe i mogą zatonąć. Nigdy nie przypuszczałem, że temat jednej, może troszeczkę innej niż większość łódki, wzbudzi tyle emocji. Całe szczęście, że nie zacząłem od budowy tego jachciku. open_1250_keel_1.pdf
mjs Opublikowano 10 Maja 2015 Opublikowano 10 Maja 2015 Emocje ważna rzecz. To, one nas - modelarzy napędzają. Liczy się entuzjazm i spokojna praca twórcza. O płetwach i mieczach rozpisuje się ostatnio J. Pieśniewski w Żaglach. W numerze lutowym napisał m. in. tak: Nierzadko buduje się płetwy sterowe o profilu jeszcze grubszym, nawet 16-procentowym. Ale jako typowy pokazuje NACA0012. A o płetwach balastowych wspomina o przesuwaniu max grubosci profilu z 30% na nawet... 60%. Dzięki takiemu zabiegowi przepływ laminarny ma łagodniejsze krzywizny. Wskazuje profil NACA64012 jako przykład. A wygląda on tak: http://airfoiltools.com/airfoil/details?airfoil=n64012-il W numerze marcowym ten sam autor pokazuje rysunek z dwoma mieczami asymetrycznymi (na profilu) i płetwami takowoż, z wypukłościami do osi kadłuba i płaskościami na zewnątrz. Dodatkowo... ustawienie miecza zawietrznego w skosie w kierunku dziobu (kilka stopni). Dzieje się ostatnio sporo w tym zakresie, pewnie za sprawą nowych mieczy do IMOCA. I dobrze.
skipper Opublikowano 11 Maja 2015 Autor Opublikowano 11 Maja 2015 Może błądząc, ale świadomie, zrezygnowałem z profili laminarnych na płetwach. Na gładkiej wodzie jacht co chwilę zmienia przechył i im dalej od osi obrotu poprzecznego dodatkowa składowa do ruchu powoduje że szczególnie końcówka płetwy wykonuje przedziwny taniec. Jeżeli jeszcze do tego dorzucimy niewielką falę, taniec staje się chaosem. Jak wpływa to na "założony" optymalny kilkustopniowy kąt natarcia profilu. Po prostu mocno go zmienia i w takich warunkach, przy niskich wartościach Re (w końcu to przecież model) o opływie laminarnym dającym jakieś korzyści można tylko pomarzyć. Jeszcze jedna brzydka właściowość symetrycznych profili laminarnych, dużo mniejszy zakres użytecznych katów natarcia. Kolejna "dziwność" to fakt, że dmuchając profile i szybko zmieniając kat natarcie obserwujemy zjawisko opóźnienia ustalenia się opływu (histereza). To i trudności wykonawcze (dokładność odwzorowania) spowodowalo, że nawet nie próbowałem zakladać innego niż zblizony do tradycyjnych profili. Czytanie "Żagli" odpuściłem sobie już bardzo dawno temu. Trudno oczekiwać obiektywizmu od ekipy redakcyjnej która sama uczestniczy w kreowaniu rynku żeglarskiego w Polsce. Tzw testy jachtów, opisy nowoczesnej techniki itd. Szkoda w moim odczuciu kasy.
skipper Opublikowano 11 Maja 2015 Autor Opublikowano 11 Maja 2015 Ostatnie elementy układanki: pojemnik na odbiornik, luk z wodoszczelnym wyłącznikiem i wyprowadzenie anten z kadłuba. Pozostało tylko pomalować poliuretanem elementy drewniane i na wodę. Pierwotnie luk miał być ruchomy, ale uznałem że dojście do bebechów jachtu poprzez pokładówkę wystarczy. Gumowy element uszczelniający zwykłego "pstryczka" to fragment zakraplacza.Rurki prowadzace anteny odbiornika, to frgmenty bowdenów, zamknięte od góry. Muszę jeszcze sprawdzić czy wyluzowany szot nie będzie się mógł o nie zaczepić.
mike217 Opublikowano 11 Maja 2015 Opublikowano 11 Maja 2015 Polecam na włączniki sprawdzony patent ze ślizgów, czyli zworkę opartą na 2 wtykach Gold 4mm lub do takiego zastosowania mniejszych. Rozwiązanie najbardziej pewne no i wodoodporne.
skipper Opublikowano 11 Maja 2015 Autor Opublikowano 11 Maja 2015 Dzięki Michale,możesz podesłać zdjęcie tego rozwiązania. Obleciałem sklepy z elektroniką w Białymstoku i niczego co by mi pasowało nie znalazłem. To co zrobiłem na pewno będzie wodooporne, czy wystarczy na długo, nie mam pojęcia. Początkowo za tym lukiem miał być zwykły fabryczny wyłącznik do aparatury. Tu już jest pewien postęp. Wiele rozwiązań w moim jachciku jest nieprzemyslanych do końca, zdaję sobie z tego sprawę, ale mam nadzieję że w następnym modelu je poprawię. Żagle na pewno są do wymiany. Nie wiem jeszcze jak będę wachlował szotami i jakie tu będzie średnie zużycie energii, czyli na ile w praktyce wystarczy akumulatora (4,8V 2000mAh - Duracell). Łódka żaglowa jest o tyle bezpieczna, że nawet w razie awarii, gdzieś popłynie, byle nie zatonęla. Szybowiec czy samolot w tej sytuacji często można tylko pozbierać.
mike217 Opublikowano 11 Maja 2015 Opublikowano 11 Maja 2015 Np tutaj http://www.modelteam.com.pl/fotoserwis/Mono2SigmaKM/Mono2SigmaKM.html Na jednym ze zdjęć widać czerwoną petle. To zwora, w ślizgach jest duża i solidna bo przenosi cały prąd. W kadłub są w klejone 2 goldy rurki i zamykamy obwód pętelką przewodu polutowaną z pasującymi do rurek wtykami. W Twoim modelu zwora wystarczy z goldów 2mm i małej pętelki lub nawet sztywnej wsuwki. Rozwiązanie jest pewne i nie ma żadnych mechanicznych części jak przełącznik. Tu na moim modelu http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/2aa78a0aaede2c0e.html na prawej burcie widać 2 zwory, jedną małą na goldach 2mm zasilającą serwa i sterowanie regulatora, druga to pancerna na goldach 10mm i przewodach 8mm kwadrat.. zasilająca silnik.
skipper Opublikowano 12 Maja 2015 Autor Opublikowano 12 Maja 2015 Dzięki Michale, w zasadzie kadłub Mini wygląda jak kadłub ślizgu, więc dlaczego by nie zastosować rozwiązania ze ślizgu. Czasem dobrze jest pobłądzić, żeby dobrzy ludzie rozświetlili ciemności mojej niewiedzy. Takie elementy mam od jakiegoś silnika, miejsce też się znajdzie. To po co ja te dziury wierciłem?
mike217 Opublikowano 12 Maja 2015 Opublikowano 12 Maja 2015 Polecam, rozwiązanie jest pewne i nijak się do niego mają przełączniki mechaniczne. Fajny model budujesz, ja ostatnio popływałem modelem jachtu ze 40 minut i zaraziłem się bo takiego relaksu ślizgi nie dają.
skipper Opublikowano 12 Maja 2015 Autor Opublikowano 12 Maja 2015 To, że pewne to załapałem jak zobaczyłem. Początkowo kombinowałem co to za zwora, ale zdjęcia tylko potwierdziły moje przypuszczenia. A taki ładny wyłącznik zrobiłem z zakraplacza. Ile to człowiek się narobi.
mike217 Opublikowano 12 Maja 2015 Opublikowano 12 Maja 2015 Jak działa to zostaw go, jacht to nie 10 kilogramowy ślizg, krzywdy nie zrobi jak pójdzie swoim życiem. Miałem kiedyś topowy kadłub od klasy 1 metra od Grzesława Suwalskiego , żałuje teraz , że go sprzedałem.
skipper Opublikowano 12 Maja 2015 Autor Opublikowano 12 Maja 2015 MINI waży niecałe półtora kilograma no i nie te prędkości. Jak mi się coś spodoba, to będzie drażniło, że tego nie zrobiłem - tu tkwi problem. Teraz jakoś nie ciągnie mnie do modeli wyczynowych. Po łódce czas dokończyć mały szybowiec, trochę nie z tej epoki (balsa, sklejka, papier japoński itd), tam już niewiele zostało do zrobienia, a skrzydełka też dobrze przewietrzyć od czasu do czasu. Liczę też na relaks o którym wspomnialeś. To zawsze znajduję pływając większą już ponad trzydziestoletnią siostrzyczką małej "Cinderelli".
skipper Opublikowano 12 Maja 2015 Autor Opublikowano 12 Maja 2015 Wykonałem nowy wyłącznik wodoszczelny oparty na konektorach 3mm i sugestiach Michała. Nie miałem mniejszych, a przez wrodzone lenistwo nie chciało mi się odwiedzać żadnego sklepu. Luk miał być ruchomy, teraz wkleję go na stałe. Złączka jest wklejona na DIstal i dodatkowo opiankowana Soudalem. Jutro rozrobię 10ml poiluretanu i pomaluję ostatnie detale. Szarą taśmą pakową oklejony jest otwór po poprzednim wyłączniku. Zaszpachlowałem go.
Rekomendowane odpowiedzi