mjs Opublikowano 28 Kwietnia 2015 Opublikowano 28 Kwietnia 2015 Dobra robota! Jednak czy płetwy sterowe nie są za głębokie? Obciąłbym je o połowę, wszak są dwie.
skipper Opublikowano 4 Maja 2015 Autor Opublikowano 4 Maja 2015 Dziękuję za dobre słowa i zainteresowanie tematem. Wróciłem z Mazur, jacht już na wodzie, po drobnych problemach z nowymi żaglami trochę popływałem. Czas wrócić do modelu. WIelkość płetw. Na tym etapie nie zaryzykuję ich zmniejszenia. MINI ma bardzo szeroki i płaski kadłub, przy przechyle wodnica mocno się przesuwa i odchyla od osi jachtu. Żagla jak widać na zdjęciach to to ma troszeczkę (~34 dm2), to spory moment skręcający, który ma być zrównoważony między innymi działaniem steru. Kiedyś to liczyłem, ale w pewnych zakresach prędkości bardziej się opłaca mieć większy ster, który pracuje przy mniejszych kątach natarcia niż go zmniejszać. Tego doświadczyłem na moim większym "Kopciuszku". Większość współcześnie projektowanych i spotykanych jachtów na śródlądziu ma problem z przechyłem powyżej 300, Przyczyna bardzo prozaiczna ster nie jest w stanie zrównoważyć nawietrzności i łódka zupełnie niepotrzbnie idzie do wiatru. Około dziesięć lat temu wymieniłem całe urządzenie sterowe aplikując płetwę trochę większą, poprawiło się zrównoważenie jachtu i Conrad kładąc się do 400 jest w pełni sterowalny. Podobnie przy małych prędkościach. W modelu zdecydowałem się na dosyć duże płetwy, chociaż jeżeli sie to porówna do powierzchni żagli to już nie są takie duże. Szukałem kompromisu pomiędzy: - skutecznością szczególnie na kursach pełnych (dwie płetwy powinny dobrze trzymać jacht na kursie nawet na większej fali) - skutecznościa na kursach ostrych, jedna płetwa prawie w pionie powinna pozwolić na skuteczne sterowanie. - cięciwy, powierzchnia i wydłużenie - to dosyć istotny problem, mniejsze wydłużenie to wzrost oporu indukowanego, zbyt mała cięciwa to kłopoty z opływem (Re). Płetwa musi wytworzyć określoną siłę i tu też trzeba uwaględnić charakterystykę profilu (biegunową), zwiększenie powierzchni co prawda powoduje wzrost siły oporu, ale uwzględniając mniejszy kąt natarcia potrzebny do jej uzyskania (2-30 dla profili symetrycznych tej klasy), strata na oporze nie jest już taka oczywista. Płetwy są demontowalne i jeżeli po próbach uznam, że są za duże lub za małe to nie będzie problemem zrobienie nowych. Tomku pisałeś, że nie jesteś szkutnikiem, ja też. To moja pierwsza próba, na razie mi się podoba, zabawa sprawia przyjemność pomimo sporej ilości błędów popełnionych w jej trakcie. Z kolei nie wyobrażam sobie poskładania gotowca. Wolę swoje błędy i naukę na nich. Modelarstwo, obojętnie jakiego rodzaju, to również budowanie. Sympatykom żeglarstwa dedykuję puste Śniardwy. W Okartowie też pusto.
mjs Opublikowano 4 Maja 2015 Opublikowano 4 Maja 2015 Doświadczanie rzecz najważniejsza. Niedawno trafiłem na fragment książki Modelarstwo Jachtowe, gdzie całkiem praktycznie opisano dobór parametrów modelu. Jest tam też o kilu i płetwie sterowej. Warto porównać. (zał.) Z moich amatorskich doświadczeń i obserwacji jachtowych... wynika, że pow. płetwy sterowej ma się do pow. miecza/kila jak 1/2. Nadmierne przesuwanie pow. zmoczonej czyli i środka oporu bocznego więcej niż 12* wyprzedzenia żaglowego jest nie najlepsze, zwłaszcza w kierunku ujemnym. Ale próbować trzeba. Współczesne tendencje idą właśnie w tym kierunku. Ciekawy jestem prób na wodzie. Pozdrawiam
skipper Opublikowano 4 Maja 2015 Autor Opublikowano 4 Maja 2015 Dziękuję, przeczytam uważnie i przeliczę. Stosowałem trochę inną metodę, wynikającą po części ze specyficznego kadłuba. Duże jachty tej klasy mają kadłuby charakteryzujące się stosunkowo małym wzrostem oporu kadłuba przy płynięciu bokiem z dryfem do kilkunastu stopni. Coraz częściej pojawiają się okrągłe dziobnice. Wracając do metody. W dużym uproszczeniu sprowadza się do obliczenia dla kilku kątów przechyłu momentu skręcającego ( nawietrzność) wynikającego z asymetrycznego położenia środka aerodynamicznego ożaglowania w stosunku do środka hydrodynamicznego płetwy balastowej przy założonym niewielkim 2-4 dryfie (kąta natarcia płetwy). Płetwa sterowa (traktowana pojedyńczo, druga jest w powietrzu) musi zrównoważyć moment skręcający. Dla symetrycznego profilu np. NACA 009 i niskich Re (~40-50 tys. ) i wydłużenia 4-5 optymalny kąt natarcia to około 2-40, pozostaje rozwiązać jaka dla danej prędkości jachtu powinna być powierzchnia płetwy. Ale to byłoby zbyt proste. Żagiel pracuje przy kątach natarcia od kilku stopni do 90, srodek parcia mocno się zmienia itd. Na tym etapie musiałem też założyć jakąś prędkość, ale na ile ona była realna, nie wiem. Na razie zamontowałem serwa i powklejałem prowadnice szotów na dachu pokładówki.
mjs Opublikowano 4 Maja 2015 Opublikowano 4 Maja 2015 A' propos Jez. Śniardwy. To najatrakcyjniejsze jezioro na Śródlądziu, pewnie ożyje gdy zostanie przekopany kanał na Buwełno. Ale i wtedy będzie dość niebezpieczne ze względu na sporo kamieni pod lustrem wody. Przydałoby się inwestycję jaką unijną zainicjować, by te kamloty powyciągać i ułożyć na Pajęczej. Wtedy akwen będzie super. I do turystyki, i do wielkich regat.
skipper Opublikowano 4 Maja 2015 Autor Opublikowano 4 Maja 2015 Nie będzie i może to lepiej. Moim zdanie szkoda takich jezior jak Tyrkło, Buwełno dla przepływających tylko czarterków lub dymiarzy. Wbrew pozorom kamiennych raf jest dużo więcej na północnych jeziorach Mamry, Kisajno, Dargin Dobskie itd. Znam Śniardwy jak własną kieszeń, pływałem przy każdej nadającej się do pływania pogodzie. Wszystkie rafy na Śniardwach są teraz oznaczone, szlaki do bezpiecznej żeglugi też, a jeżeli ktoś pod Nowymi Gutami próbuje dobić do brzegu , no trudno. Problem jest w czymś innym. Gość płynie z Przeczki do Okartowa po prostej i trafia na Miałką Górę. Są tyczki oznaczające, ale zaryzykuje, że na 10 sterników mazurskich 9 nie wie co oznaczają dwa stożki skierowane do góry i z której strony ten znak stoi przy mieliźnie. KIlkanaście lat temu na MIkołajskim kamienie oznaczono bojami (prawą z lewj strony, lewą odwrotnie, szybko się wycofano bo ludzie to traktowali jako bramkę torową. Wczoraj do portu w Wygrynach przypłynął jakiś gość i zapytał się w którą stronę do Mikołajek... .... Okuwanie drzewc ( z węgla) praktycznie zakończyłem. Prosty sposób na zrobienie zaczepu. Opaski są zabezpieczone CA. Przy okazji sposób prowadzenia szotów. Wpadłem na pomysł zastosowania ściagacza "namiotowego", położeniem którego mogę regulować wzajemny stosunek szotów.: foka i grota. Niestety planowane wodowanie w najbliższą niedzielę muszę przłożyć z racji wyjazdu do Warszawy, trzeba z czegoś żyć.
skipper Opublikowano 5 Maja 2015 Autor Opublikowano 5 Maja 2015 Niewiele pracy zostało do zrobienia. Została tylko kosmetyka i wykonanie kilku drobiazgów, aczkolwiek dosyć istotnych, głównie związanych z transportem. Zmodyfikowałem troszeczkę układ szotów, będzie można je rozpinać na czas transportu nie tracąc regulacji (wcześniej o tym nie pomyślałem). Na króciutkim filmiku widać działanie mechanizmów. Na razie wygląda to znośnie, woda zweryfikuje wszystko. Jacht jest cięższy niż zakładałem, większy balast, sporo farby nawet tam gdzie jest teoretycznie niepotrzebna, sporo dodatkowych wzmocnień w laminowaniu, cięższy maszt, no i przede wszystkim brak doświadczenia w budowie. . Należy pamiętać że ten kadłub rozwinięciem poszycia ( kadłuba i pokładu) i ożaglowaniem zbliża się do jachtów klasy F5E lub IOM. Masa gotowego do pływania to 1450 g. Przy tej konstrukcji można spokojnie dojść do 1100-1200 g bez pogorszenia wytrzymałości. Rezerwy tkwią np. w serwie szotowym (110g), w akumulatorach 4,8V/2000mAh (108g) itd. To może w następnym jachciku, a pewnie taki powstanie. DSCF3123.MOV
skipper Opublikowano 6 Maja 2015 Autor Opublikowano 6 Maja 2015 Próby techniczne przebiegają planowo. Czas na próby z wodą. Dziś testowałem szczelność kadłuba i trym ogólny. Obliczenia odnośnie rozmieszczenia wyposażenia potwierdziły się, to dobry znak. Poziomica pokazła niewielkie (1-2 mm) przegłębienia na lewą burtę. Być może gdy zastosuję pakiet akumulatorów zamiast koszyka na akumulatory przegłębienie będzie niezauważalne. Chyba zostawię je w spokoju. Na jednym ze zdjęć przechyliłem jacht tak żeby nawietrzna ( to trochę dziwne określenie w łazience) płetwa sterowa wyszła z wody. Wychodzi wcześniej niż się spodziewałem, to głównie za sprawą unoszenia "nawietrznej" rufy. Ostatnia rzecz do zrobienia to pojemnik na odbiornik i wodoszczelny wyłącznik. I czas ładować akumulatory. Zmieniłem czerwony pasek na burcie. Poprzedni troszeczkę mnie irytował.
mjs Opublikowano 6 Maja 2015 Opublikowano 6 Maja 2015 Nooo, Panie Dzieju - jak piana się pojawiła na wodzie, to jazda szykuje się przednia.
skipper Opublikowano 6 Maja 2015 Autor Opublikowano 6 Maja 2015 To po cegiełkowaniu pokładu, cieszę się z uzyskanego trymu i z tego że pompa zenzowa nie musiała pracować.
tombrzus Opublikowano 7 Maja 2015 Opublikowano 7 Maja 2015 Wygląda imponująco, mam nadzieję, że na "dużej" wodzie będzie również dobrze! Tomek
skipper Opublikowano 7 Maja 2015 Autor Opublikowano 7 Maja 2015 Cieszę się, że MINI przynajmniej dobrze wygląda. A nadzieje, bez tego będzie ciężko. Ja jestem optymistą, chociaż jak sobie przypomnę pierwszy model latający, to ..., ale to było bardzo dawno temu. Na razie pomimo różnych potknięć, jedyne założenie które nie zostało spełnione to masa. Tym zbytnio się nie przejmuję, to w końcu model rekreacyjny, nie mieści się w żadnej klasie poza MINI. Obliczenia pokazują, że wszystko powinno być OK, ale pomiędzy teorią a praktyką potrzebne jest doświadczenie. Tego trochę mam, ale w trochę większych konstrukcjach. Jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie to za półtora tygodnia będę mógł się pochwalić pierwszym pływaniem na odległość. Nawet nie wiem gdzie. Do tej pory miałem dobrą zabawę i mam nadzieję że inni uczestnicy forum śledzący ten temat też, szczególnie Ci co się znają na temacie. Ilość potknięć trochę mnie oszałamia, ale za każdym razem się podnosiłem. Kołacze mi po głowie kolejny pomysł z malego żeglarstwa, ale na razie muszę się nacieszyć małym "Kopciuszkiem". Dziś wyciąłem i skleiłem jedną stronę stojaka na model (koziołka), jutro go pewnie skończe i polakieruję. Nawet po wodowaniu bedzie jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Trymowanie, dodatkowe komplety żagli itd.
andrzej351 Opublikowano 7 Maja 2015 Opublikowano 7 Maja 2015 świetnie wygląda ta Twoja "łajba" Andrzeju.dla mnie rewelacja! czekam na relację z pierwszego pływania...
king_kong Opublikowano 7 Maja 2015 Opublikowano 7 Maja 2015 Kolego Andrzeju, dziękuje za życzenia, :-), zajrzałem dzisiaj i oczom nie wierzę, Kopciuszek gotowy do wodowania, gratuluje Ci ekspresowego tempa :-). pomyślałem że może wrzucę patent na "koziołka" nad wodę, w naszych jachtach się super sprawdził i może przyda się jeszcze komuś. Wiadomo że nieraz trzeba wytrymować model w niezbyt sprzyjających warunkach, (wiatr, deszcz lub jednocześnie i jedno i drugie :-), otaklowany model w tradycyjnym koziołku jest podatny szczególnie na wiatrzycho, i nieraz trzeba szybko myśleć co łapać pierwsze model czy stojak. poniższy "patent" można modyfikować i ulepszać dodając łożyska, tulejki, pierścienie etc, chciałem tylko naszkicować o co w tym wszystkim chodzi, i zasugerować zalety.... mała obiętość, prostota i bezpieczeństwo modelu. W takim "koziołku" model zawsze obróci się tak by zminimalizować siłę wiatru oddziałującą na żagle, zawsze obróci się pod wiatr, jedna uwaga - wyluzujmy szoty :-). Chętnie pomogę wyjaśnić niuanse :-)
skipper Opublikowano 8 Maja 2015 Autor Opublikowano 8 Maja 2015 Marku, dziękuję za podpowiedź. Przy takim rysunku jak Twój wszystko jest jasne. Sam myślałem o podobnym rozwiązaniu. Zdecydowałem się na tradycyjne krzesełko/koziołka w zasadzie z dwóch powodów. W jakiś sposób muszę trzymać jacht w domu, nie chcę za każdym razem demontować płetw sterowych, z nimi to nawet płetwa balastowa nie bardzo przeszkadza. Pogoda potrafi potarmosić nie tylko modele. Moja sytuacja jest na tyle dobra, że ja mogę iść nad wodę wtedy kiedy będę chciał. Na zawodach to już zupełnie inna sytuacja. Nie zmienia to faktu, że i o takim stojaku jak ten zaproponowany przez Ciebie pomyślę. Andrzeju, bardziej podobała mi się wersja z dekorami czerwonymi malowanymi, a nie naklejanymi z folii jak to teraz ma miejsce. Tam dodatkowo miały być jeszcze srebrne niewielkie "esiki". Nie zdecydowałem się wtedy na zdarcie całej farby. Żagle też wzorniczo i wykonawczo pozostawiają wiele do życzenia. Sporadycznie używałem przezroczystej taśmy do klejenia, wiedząc, że inaczej się nie nauczę jak tego nie bedę robił. Do rewelacji dla prototypu jeszcze daleko, przynajmniej w mojej ocenie. Budując ten jacht po raz drugi, bardzo dużo elementów zrobiłbym inaczej. Na zdjęciu koziołek w fazie produkcyjnej.
skipper Opublikowano 8 Maja 2015 Autor Opublikowano 8 Maja 2015 Na tych zdjęciach już koziołek po testach. Jachcik siedzi dobrze, taśma mi się trochę nie podoba, ale to zawsze można wymienić, taka miałem pod ręką. Na drugim zdjęciu doskonale widać co miałem na mysli pisząc o niechlujstwie wzorniczym na żaglach. Następne będą już dobre, a przynajmniej lepsze. Trzecie zdjęcie pokazuje "plaskatość" dna. Tak miało to wyglądać, ten jachcik a w zasadzie jego większy odpowiednik został zaprojektowany dosyć dawno, w żeglarstwie trendy szybko się zmieniają i współczesne mini są trochę inne, w modelarstwie praktycznie kadłuby o takim lub zblizonym kształcie nie istnieją. Tu też, przynajmniej tak mi się wydaje panują różne mody.
king_kong Opublikowano 10 Maja 2015 Opublikowano 10 Maja 2015 Andrzeju, wziąłem na "warsztat ostatnie z Twoich zdjęć i lekko zafrapowany skusiłem się na zrobienie małego szkicu. Jestem pełen obaw co do wyboru przez Ciebie podwójnego steru, martwi mnie że ster na nawietrznej jest ni to w wodzie ni to w powietrzu, nie wiem jak to się przełoży w praktyce na sterowność i trwałość tego rozwiązania. Nie chcę Ci się "wcinać", bo to Twój model, ale ja bym zaczął, od jednego centralnego steru, a potem eksperymentował.
skipper Opublikowano 10 Maja 2015 Autor Opublikowano 10 Maja 2015 Bogdanie nie wiem kto ma się zastanowić, ale nie o to chodzi. Marku, dziękuję za uwagi. Spróbuję je rozwiać. Na zdjęciu z postu #168 w co prawda sporym skrócie wynikającym z ciasnoty łazienki ustawiłem łódkę do przechyłu, tak żeby nawietrzna płetwa wyszła z wody. Druga wtedy siedzi prawie prostopadle a rufa nie jest przytopiona. Tego ostatniego pomimo symulacji troszeczkę się obawiałem. Nie jest to duży przechył, około 250 wystarczy żeby płynąć tylko na jednym sterze. Skuteczność płetwy zanurzonej prawie pionowo jest największa z możliwych, przy danej prędkości i kącie natarcia. Płetwu mają sporą, może nawet za duża powierzchnię. WIem, że zwiększam powierzchnię zmoczoną, ale to nie jest model wyczynowy. Może następny, będzie zrobiony trochę inaczej. Ostatni argument. Jeżeli urwę jedną płetwę to zawsze można zmienić hals i dociągnąć do brzegu w miarę sterownie na tym co zostało. Zrobię zdjęcie łódki z boku w przechyle, co prawda już bez wody, ale tak to mniej więcej wygląda w naturze. Oprócz samego czystego obrotu wokół np. lini centralnej, tego typu kadłuby zmieniają dosyć mocno trym poprzeczny, unosząc rufę. To narysowałem w jednym z pierwszych postów i widać to na dużej łódce (post 16)
bubu2 Opublikowano 10 Maja 2015 Opublikowano 10 Maja 2015 Było do king-konga.Płetwa prawie ustawiona poziomo przestaje być sterem a staje się skrzydłem z siłą nośną skierowaną do góry, a więc unoszącą rufę. Przestaje być sterem kierunku, a staje się sterem głąbokościowym. Jak w lotnictwie (zamiana sterów). W moich łódkach dwa stery się sprawdzają. Znikło "nurkowaniw" dziobu , a łodka jest cały czas sterowna i trzyma kurs.
Rekomendowane odpowiedzi