Skocz do zawartości

FMS Junkers Ju-87D7/G2 Stuka


Emhyrion

Rekomendowane odpowiedzi

Nie Jurgen Cośtam tylko Hans-Ulrich Rudel. Najbardziej znany pilot Stukasów, który rozwalił tyle ruskich czołgów że czapki z głów zrywa. Zagorzały nazista, wierny Hitlerowi do grobowej deski i ogólnie kawał sukinkota, a przy tym genialny siewca śmierci uderzającej wprost z nieba. Historia osądziła jego czyny i jego kolegów. Pozostając w szacunku dla umiejętności bojowych gardzę nim jako nazistą. 

 

I co z tego? 

 

Wciąż podkreślić chcę jedno - historia lubi się powtarzać... Czy przez fakt, że do końca świata nikt więcej nie narysuje swastyki świat będzie piękniejszy i wolny od wojen? O ile mi wiadomo, w Rosji jest ona zakazana, ale jakoś nie przeszkadza to Rosjanom głosić haseł nacjonalistycznych i najeżdżać na sąsiadów. Zawsze znajdzie się jakiś debil głoszący, że faszyści byli super, że za Hitlera Niemcy kwitły, że holokaust to wymysł żydowskiej propagandy i temu podobne. Myślisz, że jeden neofaszysta z drugim będzie się onanizował na widok mojego Stukasa ze swastyką? Nie sądzę, mają mnóstwo innych fetyszy... 

 

Uważam, że należy pokazywać jak wyglądała wojna. Ze wszystkimi okropieństwami. Mówić, że samoloty z czarnymi krzyżami i swastykami niszczyły i paliły. Zresztą te z białymi lub czerwonymi gwiazdami czy z niebiesko-biało-czerwonymi kokardami też. Trzeba o tym mówić właśnie dlatego, żeby dać sobie nadzieję. Nadzieję na to, że to się nie powtórzy. Że żaden prawdziwy samolot ze swastyką więcej nie będzie bombardował.

 

Zresztą... Właśnie - krzyże. Wiesz, na czym też polega problem? Że swastyka jest na cenzurowanym a krzyż nie jest. Sęk w tym, że niemieckie krzyże są tak charakterystyczne, że jako oznaczenie na samolocie jest praktycznie niemożliwe do pomylenia z innym. Czy swastyka na Stukasie jest czy jej nie ma to przez fakt krzyży na skrzydłach nikt nie będzie miał wątpliwości, że to samolot niemiecki, hitlerowski. Stanisław Skalski swoje wspomnienia z kampanii wrześniowej zatytułował "Czarne krzyże nad Polską". Słowo o swastyce? Nie. Czy jak mieszkańcy Warszawy, Londynu czy innch miast i wsi widzieli na samolotach oznaczenia narodowe, to jak myślisz, co widzieli? Wielkie krzyże na skrzydłach czy małe swastyki gdzieś na stateczniku pionowym? Ja stawiam na krzyże...

 

Tylko weź tu człowieku zdelegalizuj krzyż... W Polsce.... Już to widzę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 76
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Khem...

A co z modelem Lancastera z jednego z dywizjonów bombardujących Drezno? Albo "Enola Gay"?

Ogólnie - jeśli robi się samolotu wykorzystywanego do walki, trzeba się liczyć z tym, że był użyty do zadań dwuznacznych moralnie (eufemistycznie rzecz ujmując), niezależnie od tego jakie oznaczenia były na nim namalowane.

 

Ja wykonuje model dlatego, że podoba mi się dana maszyna - obojętne: polska, rosyjska, niemiecka. I staram się jak najwierniej odtworzyć jej wygląd, łącznie z oznaczeniami, nawet jeśli budzą kontrowersje.

To do czego była używana - o tym decydowali ludzie.  Ich postawę, ideologię która za tym stała - można już oceniać, popierać, lub też potępiać.

 

 

Nie widzę najmniejszej sprzeczności w tym, że bardzo mi się podoba Ju 87 A, nawet jeśli wiem, że w czasie wojny domowej w Hiszpanii był używany głównie do mordowania z powietrza cywilów.

Bo samego samolotu, tego co jest na nim namalowane nie sposób wartościować etycznie. To maszyna jest i tyle.

Powtarzam: o tym do czego była używana decydowali ludzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojna to nie bajka, a jak mówią: "historię piszą zwycięzcy".

Czy można porównać smierć zadaną przez angielskiego pilota niemcom do śmierci zadanej przez niemca anglikom? Jedna jest ok a druga nie, to chyba dziwne?

Wojna to nie film, człowiek traci swoje człowieczenstwo, swoją duszę. Widzieliście może animację "Ścieżki nienawiśći"

Oby nigdy nas to nie spotkało, dlatego trzeba pamietać i uczyć dlaczego tak się stało, aby nie popełnić znów takich samych błędów a nie w imię dziwnej poprawności politycznej zamiast swastyk malować wesołe kwiatuszki.

 

PS:I przy okazji - niemca a nie jakiegoś nazistę z kosmosu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojna to nie bajka, a jak mówią: "historię piszą zwycięzcy".

Czy można porównać smierć zadaną przez angielskiego pilota niemcom do śmierci zadanej przez niemca anglikom? Jedna jest ok a druga nie, to chyba dziwne?

 

Wcale nie dziwne - raczej nie należy zapominać kto jest oprawcą a kto ofiarą i wtedy już widać co jest bardziej usprawiedliwione a co nie ... Podobne myślenie widać gdy zaatakowany przez podpitych kolesi starszy pan został skazany za to że miał czelność się bronić i naruszyć cielesność oprawcy - widać ,pewne standardy ulegaja zatarciu w ramach poprawności takiej czy innej...

 

Niechcący spowodowałem mały off top tego wątku za co przepraszam jego założyciela  - zaznaczę że nikogo nie posądzam o szerzenie nazizmu czy złe intencje - rzecz w tym aby nanosząc swastykę na model wiedzieć co ten symbol kiedyś oznaczał w tym konkretnym okresie czasu i w naszej części świata . Jeżeli potrafisz się jeszcze zgodzić z uwagami tych którym to nie bardzo się podaba to plus dla ciebie  - znaczy że rozumiesz i akceptujesz uczucia innych ludzi zwiazane z tym delikatnym tematem .  Ja osobiście posiadam jeden model niemieckiego samolotu z tamtego okresu i uważam że równie świetnie wygląda i bez swastyki  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcale nie dziwne - raczej nie należy zapominać kto jest oprawcą a kto ofiarą i wtedy już widać co jest bardziej usprawiedliwione a co nie ... Podobne myślenie widać gdy zaatakowany przez podpitych kolesi starszy pan został skazany za to że miał czelność się bronić i naruszyć cielesność oprawcy - widać ,pewne standardy ulegaja zatarciu w ramach poprawności takiej czy innej...

i to właśnie miałem na myśli pisząc, że historię piszą zwycięzcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdyby tak Paweł historię napisali zwycięzcy z krzyżem to pewnie nie byłoby tego Twojego modelu, Ciebie może i Twoich Rodziców. Ale widzę że lubisz bardzo te czarne krzyże, mimo że niemieckie konstrukcje latały w barwach różnych państw, więc można by zrobić inaczej i bardziej ciekawie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwila - nie bardzo wiem, co rozumiesz przez  "lubię krzyże". Bo jak na razie to mój trzeci samolot z krzyżami (na 39 jakie miałem w życiu), z czego dwa nawiązują do pierwszej wojny światowej, gdy Polski na mapie nie było. Na dobrą sprawę takim albatrosem mógł latać Kowalski, zrządzeniem losu poddany cesarza Wilhelma. Więc jeśli można prosić - przyhamuj nieco z insynuacjami...

 

Co do historii - oczywiście masz rację. Mogło nie być mnie, mogło nie być Ciebie. Ale jesteśmy. Czy ma to oznaczać, że mamy zapomnieć o historii? Albo ją FAŁSZOWAĆ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Kolejne loty Stukasem. Ogólnie rzecz biorąc latanie tym samolotem w wersji fabrycznej nie jest szczególnie porywające. Start następuje już po chwili, słucha się sterów, lata bez narowów, ale też bez szaleństw. Jak się za bardzo chce fikać po niebie to junkers - jak to bombowiec - zaczyna się zachowywać dziwnie, skręca gdzie nie trzeba, świruje. Spokojnie latać można, ale ... ile można?

 

Model jednak pokazuje pazur po dokonaniu w nim drobnej przeróbki, jaką było zmiana uzbrojenia z "działek przeciwpancernych" na bomby. Junkers w wersji "powrót do źródeł" czyli jako bombowiec to wspaniała zabawka. Do tego stopnia, że zamiast "latać i latać" większość czasu zajmuje mi nasypywanie mąki do bomb, startowanie i lądowanie niż sam lot. Ale zabawa jest przednia. Dochodzę nawet do pewnej wprawy i już z grubsza trafiam tam gdzie chcę - z dokładnością do kilku metrów. Ale jak to mówią - ćwiczenie czyni mistrza :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemieccy piloci mieli łatwiej, bo nurkując widzieli cel przed sobą. Ja nie widzę. Jedno co mogę zrobić to lecieć na siebie - przy takim bombardowaniu z lotu nurkowego pewnie trafię w cel, ale chyba nie o to chodzi :). Inne opcje póki co mam nieprzećwiczone. I nie chodzi o przyglebienie, tylko zrzucenie bomby w takim miejscu, żeby jej potem godzinami nie szukać. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, to chyba lepsze rozwiązanie...

 

Ale celownik i tak muszę zrobić. Teraz na osiem lotów tylko w dwóch widać "wybuch", choć odległość od obiektywu czy wysokość samolotu nie różniły się jakoś dramatycznie. Kwestia naciągnięcia czapki mniej lub bardziej na czoło. 

Ideałem byłby osobny operator filmujący lot bomby, ale cóż ja poradzę, że kolega jakoś nie lata w tym roku :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.