Skocz do zawartości

Przepis na samobojstwo


Apathor

Rekomendowane odpowiedzi

Koledzy, wróćmy do podstaw. Wychowanie dzieci i młodzieży i nauczenie ich odpowiedzialności i rozsądku w szkole i domu! Tu jest pies pogrzebany.

Certyfikaty, szkolenia, licencje, opłaty, znaczki skarbowe i co tam jeszcze to nabijanie kasy nic nierobiącym urzędnikom z wydziału "bezproduktywnego pierdzenia w stołek".

 

Jak pisałem wcześniej UK to miejsce gdzie konieczność szkoleń i certyfikatów zmierza powoli w stronę całkowitego utrudnienia obywatelowi, normalnego życia.

Jakkolwiek nadal jest tu kilka spraw rozwiązanych lepiej i ciekawiej niż w kraju nad Wisłą.

 

Szkolenia na prawo jazdy. W Polsce to jest święty dokument i uzyskanie go wiąże się niejednokrotnie z wieloma wyrzeczeniami i potężnymi łapówkami.

 

UK: Jeżeli mam angielskie prawo jazdy min 5lat (wystarczy wymienić polskie - robię to listownie dokonując opłaty za nowe dokumenty, nigdzie nie łażę), to wykupuję ubezpieczenie dodatkowe.

W sklepie za funta kupuję naklejki magnetyczne z dużą czerwona literą L i zapraszam do nauki moją żonę, syna czy kogo tam. Jeździjmy po mieście i poza miastem MOIM AUTEM. Nie można jeździć po autostradzie. Nic w moim aucie nie musi być przystosowywane czy certyfikowane!

Jak szkolący czuje się pewnie idzie do ośrodka egzaminacyjnego i podchodzi do egzaminu, może wykupić (lub nie), godzinę lub dwie z instruktorem, on mu opowie jak wygląda egzamin i tyle. Powodzenia na egzaminach.

Testy i egzamin są trudne i trzeba się przyłożyć ale jak zaliczysz to zaliczysz za wiedzę i umiejętności a nie łapówkę.

 

I co wam powiem? Jakoś dookoła na ulicach nie widać rozbitych samochodów i ofiar wypadków, mało tego z rzadka usłyszysz żeby ktoś trąbił! Kultura jazdy stoi na poziomie nie do osiągnięcia w Polsce nawet za 50lat.

 

Kolejne ułatwienie życia z tej samej beczki: Kupujesz auto.

Jak to wygląda u nas to każdy wie kto kupował. Ile straciliście czasu i nerwów? O opłatach nie wspomnę.

 

Kupiłem auto w UK. Sprzedający dał mi świstek na którym napisał, ze tego dnia i o tej godzinie sprzedał mi auto (sobie zabrał kopię) W dokumentach auta (tutaj jest to papier wielkości A3), wypisał rubryczkę o sprzedaży, z tych dokumentów wydarł (jest perforacja), drugi kwitek dla kupującego (czyli mnie). Ja zabrałem kwitki i online wykupiłem polisę OC+AC. Zabrałem auto, kluczyki, kwitki i do widzenia. Już mogłem sobie jeździć ile chciałem.

Sprzedawca wysłał papiery od auta (ten papier formatu A3) do DVLA (biuro zajmujące się rejestracją aut) i DVLA w dwa tygodnie wysłało mi do domu nowe dokumenty auta, na moje nazwisko. I to tyle, nic nie musiałem załatwiać, opłacać i biegać. Jedyne co to pamiętać o Road TAX, przeglądach i OC+AC. To tyle.

Tablice rejestracyjne? Tu są przypisane do auta od pierwszej sprzedaży do złomowania i się nie zmieniają.

 

Można bez dodatkowych urzędów, stania w kolejkach, opłat, podań, certyfikatów i zgody mamusi? Można

 

Jak byłem w podstawówce (za strasznej komuny), mieliśmy taki przedmiot ZPT, tam nauczyciel pokazał nam jak wbijać gwoździe, ciąć deski, czy obsługiwać wiertarkę i nie zabić siebie i wszystkich dookoła. Dzisiaj to najwyżej możesz dostać obrazek od katechety.

 

Reasumując: Jestem przeciwnikiem rozrastania się aż do granic absurdu,  systemu szkoleń i certyfikatów. Utrudni to młodym zabawę i rozwój a starym skomplikuje życie i zwiększy wydatki.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki źle to napisałem. Utrudni to młodym zabawę i rozwój. A starym modelarzom skomplikuje życie i zwiększy wydatki na certyfikaty i badania okresowe ich modeli.

 

Taki miał być sens tego zdania. Palce szybsze były od myślenia :-)

(I mamy przykład braku myślenia :-D ha, ha )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisząc o dobrodziejstwach płynących z selekcji naturalnej z pewnością ucieszysz się Bartku jak dostaniesz w głowę modelem kolegi...Ty będziesz wtedy tym wyeliminowanym nieprzystosowanym organizmem, bo miałeś za słaby refleks, albo zabrakło trzeciego oka z tyłu głowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno się nie ucieszę. Nie uważacie, ze w tym państwie wystarczy już nakazów, zakazów? Nigdzie nie ma formuły "prosi się o", tylko "zakaz", "nakaz". Państwo niewolników na własne życzenie. Jestem zdania, ze bez przesady. Ubezpieczenie obowiązkowe, ale nie jakieś licencje. Może jeszcze godziny wylatane na trenerkach będziecie liczyć, zanim się ktoś na 3d przesiądzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby to tak działało, że modelarz popełniający błąd odczuwa jego skutki tylko i wyłącznie sam na sobie, nic bym nie mówił i tematem się nie zajmował dłużej niż minutę, ale jak widzisz na podanym powyżej przykładzie tak nie jest i mając na uwadze bezpieczeństwo osób postronnych uważam, że jakieś regulacje tej tematyki są potrzebne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paweł, boksujesz się ze ścianą.

Jedynym w tym wątku "rozwiązaniem" (sic!) problemu, podawanym przez twardo stojących na ziemi realistów, dbających o rozwój modelarstwa, branży i kieszeń obywatela, jest zdanie się na dobór naturalny i reagowanie po wypadkach.

 

Nie dziwota, jak przez ok. 200 lat państwo było wrogiem, z którym się walczyło. Od kilku dekad sytuacja się zmieniła, ale myślenie pozostało.

 

A przepisy, Koledzy, i tak wejdą w życie, szybciej, niż się Wam wydaje. Tylko wtedy już nie z naszej, modelarzy inicjatywy, tylko w kształcie zaproponowanym być może przez kogoś, nie mającego pojęcia o specyfice naszego hobby. I wtedy pozostanie się tylko dostosować.

 

Latanie komercyjne dronami już jest wzięte w ryzy prawa. Latanie rekreacyjne poczeka na takie przepisy nie więcej niż kilka miesięcy, prawdopodobnie do końca roku. No chyba, że ktoś w kogoś/coś wleci. No, to wtedy będzie szybciej i z przytupem.

 

A potem urzędnicy wezmą się za resztę bractwa. I znowu będą "tymi złymi".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, ze będą. Bo ZERO infrastruktury, ZERO szkoleń, ZERO organizowania imprez pokazujących nasze hobby, ZERO wkładu w rozwój modelarstwa. Wyłącznie polowanie na kasę (za licencję lub mandat). Licencja, dobra, zgodzę się, może kurs by parę osób uświadomił. Cena licencji: ZERO.

 

Edit: płatny kurs, ale możliwość otrzymania licencji za zero bez chodzenia na kurs, jak ktoś zda egzamin.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, jasne ... komercyjne loty wzięte w ryzy .... nie dalej jak wczoraj widziałem takiego komercyjnego latającego nad ludźmi .... taki z papierami "ohhh ahhh" i z ubezpieczeniem ....

Wytłumacz mi teraz Bartku czemu "papier" nie zablokował możliwości startu .....

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edit do Bartka:

Jasne, ze będą. Bo ZERO infrastruktury, ZERO szkoleń, ZERO organizowania imprez pokazujących nasze hobby, ZERO wkładu w rozwój modelarstwa. Wyłącznie polowanie na kasę (za licencję lub mandat). Licencja, dobra, zgodzę się, może kurs by parę osób uświadomił. Cena licencji: ZERO.

 

Edit: płatny kurs, ale możliwość otrzymania licencji za zero bez chodzenia na kurs, jak ktoś zda egzamin.

Teraz to chyba żartujesz Bartku? Kto ma niby wybudować nam infrastrukturę? Jakie Ty w tym kierunku podjąłeś działania? Co zrobiłeś w celu organizowania imprez pokazujących nasze hobby? Jak myślisz, że zrobi to ktoś za nas to jesteś w ciężkim błedzie...

 

Do Adama:

A zgłosiłeś Adamie incydent gdzie trzeba?

Wtedy by mu papier zabrali i więcej tak nie polata...czyli efekt zostanie osiągnięty.

Możliwości prawne są tylko nikt ich nie używa, chyba że się mylę i jednak zgłosiłeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisząc o dobrodziejstwach płynących z selekcji naturalnej z pewnością ucieszysz się Bartku jak dostaniesz w głowę modelem kolegi...Ty będziesz wtedy tym wyeliminowanym nieprzystosowanym organizmem, bo miałeś za słaby refleks, albo zabrakło trzeciego oka z tyłu głowy.

Ale zaraz, zaraz, ten kolega miał certyfikat. Należy mu go zabrać, za karę, niech się nauczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem za tym, żeby wprowadzić następującą zasadę - jeśli lata się między cywilami, czyli ludźmi nie związanymi z modelarstwem (quad nad weselem, bixler nad miastem), czyli stosunkowo łatwo wpaść na kogoś kto nie ma wyobraźni ani wiedzy na temat tego co mu może spaść na głowę to trzeba bezgranicznie mieć jakieś licencje, szkolenia i bóg wie co jeszcze. Oraz oczywiście ubezpieczenie. 

 

pozostałe formy latania uprawia się na lotniskach modelarskich i w miejscach odosobnienia. Z ubezpieczeniem. Ale bez innych szykan. 

 

A w konkretnym przypadku to mnie zastanawia co innego... Ktoś ranę podwiązał... Ktoś to opisał... Ktoś pewnie pozwalał sobie na żarty w stylu "a czarny rycerz w Monty Pythonie to bez rąk i nóg dalej walczył". DLACZEGO DO CHOLERY nie było nikogo, kto by przerwał tę szopkę? i przemówił gościowi do rozumu, albo i zwyczajnie pomógł mu odpalić tę spalinę bez strat w ludziach?

  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, jasne ... komercyjne loty wzięte w ryzy .... nie dalej jak wczoraj widziałem takiego komercyjnego latającego nad ludźmi .... taki z papierami "ohhh ahhh" i z ubezpieczeniem ....

Wytłumacz mi teraz Bartku czemu "papier" nie zablokował możliwości startu .....

I odkryłeś genialnie, że nie ma rozwiązań idealnych, a jak ktoś chce robić głupio, to nikt mu nie uniemożliwi. Chyba że odstrzeli go dobór naturalny, uniemożliwiając mu robienie czegokolwiek.

Adam, jak przebiegniesz na czerwonym świetle, to mamy zlikwidować sygnalizację świetlną, bo Cię nie powstrzymała?

Taka jest logika tego co piszesz.

A ja jestem za tym, żeby wprowadzić następującą zasadę - jeśli lata się między cywilami, czyli ludźmi nie związanymi z modelarstwem (quad nad weselem, bixler nad miastem), czyli stosunkowo łatwo wpaść na kogoś kto nie ma wyobraźni ani wiedzy na temat tego co mu może spaść na głowę to trzeba bezgranicznie mieć jakieś licencje, szkolenia i bóg wie co jeszcze. Oraz oczywiście ubezpieczenie. 

 

pozostałe formy latania uprawia się na lotniskach modelarskich i w miejscach odosobnienia. Z ubezpieczeniem. Ale bez innych szykan.

Jeeezu, wreszcie konkret. Dziękuję Ci Paweł. Jak najbardziej na lotniskach można próbować zdać się na wzajemne zaufanie i oprzeć na relacjach człowiek-człowiek. Jak ktoś orbi głupio, to opi......ć, odważnie zwracać uwagę, samemu dawać przykład. Ale to jest możliwe do zrobienia tylko na lotniskach modelarskich (szczególnie aeroklubowych), gdzie wstępny przesiew już nastąpił.

 

Edit:

 

tak, jasne ... komercyjne loty wzięte w ryzy .... nie dalej jak wczoraj widziałem takiego komercyjnego latającego nad ludźmi .... taki z papierami "ohhh ahhh" i z ubezpieczeniem ....

Mógł mieć zgodę wydaną przez odpowiedni organ.

Ale głowę daję, że nie zainteresowałeś się tym bliżej, a przypadek jest tylko wodą na młyn. Mylę się?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja śmiem twierdzić, że gdyby te papiery zdobył uczciwie to by tak nie poleciał i już.


A ja jestem za tym, żeby wprowadzić następującą zasadę - jeśli lata się między cywilami, czyli ludźmi nie związanymi z modelarstwem (quad nad weselem, bixler nad miastem), czyli stosunkowo łatwo wpaść na kogoś kto nie ma wyobraźni ani wiedzy na temat tego co mu może spaść na głowę to trzeba bezgranicznie mieć jakieś licencje, szkolenia i bóg wie co jeszcze. Oraz oczywiście ubezpieczenie. 

 

pozostałe formy latania uprawia się na lotniskach modelarskich i w miejscach odosobnienia. Z ubezpieczeniem. Ale bez innych szykan. 

 

A w konkretnym przypadku to mnie zastanawia co innego... Ktoś ranę podwiązał... Ktoś to opisał... Ktoś pewnie pozwalał sobie na żarty w stylu "a czarny rycerz w Monty Pythonie to bez rąk i nóg dalej walczył". DLACZEGO DO CHOLERY nie było nikogo, kto by przerwał tę szopkę? i przemówił gościowi do rozumu, albo i zwyczajnie pomógł mu odpalić tę spalinę bez strat w ludziach?

To chodzi mi po głowie od samego początku tego tematu, niestety jego autor nasz kolega Apathor ma w tym swój mało chwalebny udział.

 

edit:

Z jedną rzeczą nie mogę się w tej wypowiedzi zgodzić - nie istnieją miejsca odosobnienia - jak pokazało samo życie model w niekontrolowany sposób przeleciał dystans ok 10 km!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siądzie odbiornik i skutek będzie taki sam. Są też prawdziwe wypadki, niezależne od głupoty bądź przezorności człowieka.

 

Jak będzie wypadek to czy będzie certyfikat czy nie to i tak będzie sprawa w sądzie, ktoś ranny, albo martwy.

Sprawca najwyżej będzie miał dodatkową karę i zabierze mu się certyfikat czasowo lub na stałe.

Ludzie przecież tak jest z prawem jazdy. Dokładnie takie same plusy i takie same minusy. Takie same opinie huraoptymizmu i takie same opinie czarnowidztwa.

Więc ja się pytam, po co wymyślać sobie samemu sposób dojenia przez państwo, które nie pomoże, nie wyszkoli tylko będzie kasę zbierać.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.