Skocz do zawartości

kombaciarze z Warszawy i okolic


pacek

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 241
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

No faktycznie Arek - mieliście min 5 ale my też min 5.. Zapomniałem o Twoim drugim, sory.

Generalnie i tak bardzo dobrze Wam poszła obrona zwłaszcza że nalot był dużo większy niż w zeszłym tygodniu i z różnych kierunków. W sumie było nas 6-ciu do WWII i 3 do WWI.

 

c2341c03cd582f6dmed.jpg

 

Z kierunku zachodnio-północnego nadleciał Japim i Maverick uzbrojeni w zachodni sprzęt: Hurricane Japima na mvvs 3,5ccm (wystrzeliwany zresztą z przenośnej wyrzutni pocisków V1 http://lh4.ggpht.com/_xTiHcYrWRxw/ScUxxL3WLMI/AAAAAAAAHEY/AQU2ETspLEc/s720/IMG_9946.JPG

oraz Spiteful 2,5ccm OS LA i P40 Mavericka (Mvvs 2,5ccm).

http://lh5.ggpht.com/_xTiHcYrWRxw/ScUwqjL9MMI/AAAAAAAAHBk/sugrdBpTHIg/s720/IMG_9924.JPG

 

Z północnego -wschodu naleciał Aimeiz i ja wyposażeni w głównie radziecką myśl techniczną: czyli Ił-2 (mvvs 3,5) dodatkowo Me-109 oraz ja Il-10 (3,5 ccm) oraz LaGG-3 (mvvs 2,5ccm) fiński (zdobyczny).

http://lh5.ggpht.com/_xTiHcYrWRxw/ScUwQ1hsaXI/AAAAAAAAHAw/kspWjF-W_QQ/s720/IMG_9918.JPG

 

Kalwaria broniła się Hellcatem (OS 4ccm) Me-109 (3,5ccm) - Arka, oraz Andrzeja Ki-64 (os 4ccm) i "coś ci było kiedyś Migiem-7" na mvvs 4,6 - chociaż tu mogłem coś pomieszać, w każdym razie ten ostatni samolot był w dość oryginalnym stanie wizualnym :)

2bff026648c22421med.jpg

 

Po dłuższym czasie rozruchowo-wyładunkowym rozpoczęły się loty a w zasadzie walka przerywana na szukanie części z porozbijanych modeli.

 

W pierwszym starciu siły Kalwaryjskie nie dały się zaskoczyć i osiągneły dość spory sukces bojowy. Arek miał jedno cięcie meserem a Andrzej aż 3 (!) swoim nowo-odbudowanym Ki-64. Podczas tej akcji miał chyba lekką obcierkę z czyimś modelem, którą przetrwał - jednak nie dane mu było lądować o czym za chwilę.

 

Poza tym Japim miał też cięcie i Aimeiz też. Ja do końca latałem o "suchym pysku" więc miałem silną wolę urwania komuś taśmy. Ił po odbudowie skrzydeł zachowywał się dość narowiście zwłaszcza na lotki i nie latał precyzyjnie. Nie mogłem narzekać za to na silnik który po ostatniej terapii rozwierceniowej grał prawidłowo. Podczas kończenia rundy przeprowadziłem dość nierozsądny atak na lądujące Ki-64 Andrzeja. Hmm no cóż - efekt był taki jak tydzień temu tyle że tym razem ja "ufundowałem pomnik 'pagibłego liotczika'" w formie Kawasaki Andrzeja.

 

http://lh6.ggpht.com/_xTiHcYrWRxw/ScU0_0ylx-I/AAAAAAAAHLU/GVrO1TiG2IY/s720/IMG_0001.JPG

 

Tak było wczoraj:

26d5888ec751a242med.jpg

 

Przypominam - tydzień temu było tak:

f065019d822285bfmed.jpg

Zadanie - znaleźć 10 szczegółów różniące te dwa zdjęcia :mrgreen:

 

W rezultacie będzie trzeba naprawić skrzydła, a Andrzej musi chyba znowu dokonać reanimacji modelu.

 

W każdym razie po pierwszej rundzie Kalwaria broniła się dzielnie i miała przewagę 4:2 w cięciach tracąc jednak jedną maszynę podczas killa któregom uczynił (taśmy okazało się że nie urwałem). Wydaje mi się że Andrzej mógłby dalej lecieć, bo wszystkie urządzenia do lotu miał w stopniu wystarczającym zachowane, najwyraźniej było za nisko na odzyskanie kontroli.

 

Do następnej walki należało rzucić rezerwy. Wydawać się mogło że mój Łagg-3 którego zdjęcie z 'otwartą maską' przewinęło się w tym wątku średnio nadaje się do skutecznej walki. Ma tylko 84cm rozpiętości, silnik 2,5ccm i małe śmigło 7x5. Andrzej uruchomił Mig-a aby wesprzeć Arka w obronie.

Rozpoczął się bój i długo nie trzeba było czekać - coś trzasnęło i patrzę :shock: - mój myśliwiec pomyka bez statecznika pionowego.Okazało się że Arek trachnął się ze mną czołówkę, ale oberwałem tylko ja w statecznik jego śmigłem. Dodatkowo została ścięta taśma i kawałek anteny. Z początku targnęła mną obawa czy model będzie latał prawidłowo jednak okazało się że lata doskonale! Tak doskonale że zaraz potem udało mi się uciąć 3 wrogie taśmy (!) Lądowałem z braku paliwa, ale chwała była wielka.

Tu widać Łagga bez SK.

http://lh4.ggpht.com/_xTiHcYrWRxw/ScU4MnvIT6I/AAAAAAAAHTY/tYsroDH_7rI/s720/IMG_0075.JPG

 

Wynik przesunął się zatem na 5:5 - chociaż mogę się mylić.

 

Do ostatniej rundy startowałem z podoklejanymi kawałkami SK jednak niewiele ich było a model latał dobrze. Podczas tej akcji nastąpiło niespodziewane spotkanie czołowe Hurricane'a Japima i Hellcata Arka. Było bardzo efetkowne, chmura części opadała powoli niesiona daleko przez wiatr. Nad polem bitwy krążyły jak sępy mój Lagg i Aimeiza Me-109... Zarządziliśmy przerwę w akcji...

 

Japima Hurricane miał montowane skrzydło na śrubę, podczas zderzenia kadłub odzielił się od skrzydła spadł jak bomba.

997c1d9091de9cb6med.jpg

 

wgniótł się nawet tłumik

48bebbb5c890e00cmed.jpg

 

Arka Hellcat też spadł trochę wolniej bo całe skrzydło nie odpadło - zostało pół.

f4f13c4181b1a7b6.jpg

 

Do WWI startowaliśmy we trzech i zrobiliśmy jedną szybką rundę. Miałem jedno cięcie i jedno zejście taśmy po skrzydle, na Andrzejowym SE5. To wystarczyło aby uzyskać panowanie w powietrzu, chłopakom pogasły z wrażenia motory i pospadali na łąkę ;)

Cóż uzbrojone w doskonałe os-maxy nowe gładkie modele uległy pod ogniem mojej ciężkiej, mało zwrotnej balilli pędzonej chińskim motorem ASP :)

he he he....

 

Około 16:30 nad polem ucichło.

Nie ma to jak mądrze spędzona sobota :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak patrzę na te zdjęcia i chyba latawce to nie tylko w Lubiniu będą potrzebne

 

to miała być tajemnica, ale dobra :lol: na głębokim zapleczu frontu mamy zakład zbrojeniowy. Jak narazie niewykorzystujemy wpełni jego mocy produkcyjnych, ale kto wie :mrgreen:

 

Dodać nalęży że najeźdzcy zaliczyli 5 cięć nie koniecznie na obrońcach Kalwarii :mrgreen: :ble:

a i na usprawiedliwienie wyniku IWW latałem ranny :mrgreen: ubity w ręke przez własne śmigło, ledwie draśnięty ale lało się jak z dzika :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Latało się naprawde fajnie szkoda że w pierwszym locie ubili mi KI64 :lol: Najpierw Japim urwał mi koniec skrzydła który tydzień wcześciej składałem z puzzli już 2 raz :crazy: a potem Janek przyatakował kiedy lądowałem wyrywając mi z zawiasów wszystkie ruchome części.

Na pocieszenie miałem 3 cięcia :jupi:

 

Obawiam się o Japima bo powiedział mi że swojego Hurricane składał 3 lata :? to chyba następnym razem spotkamy go na lotnisku w 2012 :rotfl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się o Japima bo powiedział mi że swojego Hurricane składał 3 lata :? to chyba następnym razem spotkamy go na lotnisku w 2012 :rotfl:

 

Eee - nie jest tak źle... Hurricana składałem tak długo, bo w międzyczasie miałem czym innym latać.

Po ostatniej rozwałce Miga-7 nota bene także u Was (tylko wtedy strąciłem balsowego P40), Hurricana wykończyłem w kilka godzin...

Na dniach przyjdzie do mnie kupiony od ECO400 F4U, a i FW-152 się wykańcza...

 

EDIT: Oto i moja galeria: http://picasaweb.google.com/przemyslaw.jakubczak/KombatGoraKalwariaII#

 

Szkoda że Picasa nie wrzuca filmów :(

 

EDIT2: Sorry - wrzuca. Już się ładują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś była kolejna odsłona bitwy o Kalwarię. Przyjechałem i tradycyjnie wróciłem z dużą ilością forniru i styropianu które kiedyś razem tworzyły model.

 

W nomenkalturze wojennej wyglądało to tak. Niewielkie siły sowieckie próbowały uzyskać panowanie nad Górą. Obrońcy wytoczyli swoje najlepsze :) maszyny z hangarów i mimo wysokich strat uzyskali efekt czystego nieba (o panowaniu w powietrzu to raczej trudno powiedzieć :) )

 

Było tak: po dość drugim strojeniu motorów i kilku lotach próbnych (aby wszystko było tipes-topes) wystartowaliśmy we trzech do walki. Arek Iłem-2 (dość przechodzonym i bez kabiny), Andrzej Migiem (również eleganckim) i ja Iłem 10 który jest ostatnio rozbijany raz na tydzień w Kalwarii (z przyczyn wojennych).

Wcześniej założyliśmy dłuższe taśmy a'la WWI aby zminimalizować możliwość zderzeń :)

 

Po pewnym czasie Arek zgłosił, że jego Ił nie leci tak jakby chciał tego pilot. Jednak walczył z maszyną do końca. W rezultacie jego model wbił się z impetem około 30 metrów od nas.

 

9b4a122fd3494d6bmed.jpg

 

Co ciekawe silnik wraz z bakiem był oddalony o ok 1,5m od samolotu i wbity w glebę. W sumie nie ma wielkich strat tym bardziej że Ił nie był modelem pierwszej linii tylko drugiego rzutu strategicznego. Kadłub się połamał, jednak w skrzydle nie było wiele uszkodzeń.

Co ważne taśma pozostała nietknięta! :)

 

Po tym zdarzeniu pozostaliśmy sami z Andrzejem w powietrzu i po chwili Andrzej uciął całą moją taśmę. Do tej pory starałem się latać ostrożnie, jednak ta zniewaga spowodowała gwałtowny wrost chęci rewanżu i zacząłem gwałtownie latać w okolicy Andrzejowego Miga. Po chwili rozległ się łomot i oba nasze modele miały odrąbane po skrzydle. U Andrzeja przy samym kadłubie, więc spadł od razu. Mi udało się lecieć dalej bo sporo skrzydła jeszcze zostało (około połowa).

Niestety lot mógł być kontunuowany tylko na pełnym gazie . Gdy zdjęłem gaz zaczął kręcić coraz szybsze beczki i lecieć coraz bardziej pionowo. Model łupnął w grunt jakieś 150 metrów od nas.

 

Gdy przyszliśmy wyglądało to tak

 

a64375973cc410e9med.jpg

 

Wyczynowy motor się trochę przykurzył

7c6fa4940d3fb7f5med.jpg

 

Andrzeja maszyna była bliżej, ale w podobnym stanie

7b3cb64a1c206d31med.jpg

ce13f733508f1d13med.jpg

 

Arka Ił wyglądał nienajlepiej ale zniszczenia nie są duże.

 

ea2b891d1b747bdbmed.jpg

 

A tu cały komplet

Zwraca uwagę dziura którą zrobił silnik Ił - Gruzowik (pierwszy z lewej)

60d91b52ca51bf9amed.jpg

 

Po "lotach" ważne jest aby pozbierać wszystkie części to bardzo ułatwia naprawę

Nasz sprzęt prawie złożony

b35e8548cb4cceffmed.jpg

 

 

W każdym razie ja moje skrzydła już skleiłem, Andrzej z tego co wiem też, Arek chyba jeszcze się nie pozbierał mentalnie bo awarii ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się dobrze zastanowić to dla kogoś patrzącego się na naszą zabawę z boku normalni nie jesteśmy :crazy:

 

klejenie i rozwalanie i tak w koło Macieju, :D z tą moją psychiką po wczorajszym zongu to nie jest źle, ale co innego polec w boju w chwale, :D a co innego przez swoją głupotę :oops: , zamiast lądować zaraz po pierwszych objawach problemów z odbiornikiem to nie polatam sobie no i sobie polatałem :lol:

 

225d0bd40067cfe2.jpg

a to pęknięte serce mojego IŁ-a

 

z tego wszystkiego jeden pozytyw nie musiałem szukać po całej okolicy części :mrgreen: komplet do złożenia leżał w promieniu 1,5 m :mrgreen:

Moi przeciwnicy nie mieli tak dobrze, poszukiwania trwały jakieś 40 miut

 

093c3f3d41c3d2ee.jpg

 

a swoją drogą to z czego zrobiny jest kadłub IŁ-a Janka, :?: wbija się w ziemie jak oszczep i nawet nie drgnie :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, zabawa niezbyt normalna, ale:

1. Trening czyni mistrza

2. Czego się nie robi dla chwały :)

 

Co do kadłuba podstawą jest brak odejmowanej przedniej części i wręga systemu Zygmunta (macie to w ki) . Do tego kołpak na podstawie duralowej.

 

 

Poza tym macie dość miękki grunt w Kalwarii...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki - koniec tych makabrycznych zdjęć. Każdy z waszych wpisów powinień lądować automatycznie w dziale kraksa :P

 

Darek - skoro rozwałka nie jest Ci obca i nie wyrywasz sobie włosów jak model wbija się pionowo w ziemię to zapraszamy do kombatu. Na dzień dobry może być ESA :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Dawno nic tu nie pisałem ale udział w zawodach jest na tyle wyczerpujący (sprzętowo przede wszystkim :D ) , że na naszym lotnisku w zasadzie nic się nie działo oprócz rutynowych lotów patrolowych.

 

Ale że sezon w zasadzie się skończył, przynajmniej jeśli chodzi o Puchar, to znów zaczęło się nam chcieć latać radośnie tzn nie patrząc na straty w sprzęcie.

 

Tym bardziej że mamy w eskadrze mistrza MP i zarazem zdobywcę PUCHARU IIWW czyli Andrzeja - WŚCIEKŁEGO FRYZJERA. :D:D:D

W myśl zasady bij mistrza nie szanując powagi tytułu doszło do 2 potyczek japońsko - amerykańskich, 1 zakończona remisem 0/0, 2 już bardziej agresywna amerykanie cieli pierwsi, myślałem że się ze szczęścia z.........am,

ale czynem tym tak wkurzyłem Fryzjera, że po kilku próbach się odgryzł, było jeszcze jedno cięcie, ale Fryzjer krzyczał że to jego, a ja że moje, :mrgreen: i tak pozostało

 

Strat w sprzęcie nie było :P

 

No i najważniejsze dziś odbył się chrzest bojowy naszego nowego członka eskadry, Andrzeja - "GÓRASA", na razie ESĄ ale już przygotowuje IWW i IIWW, i co by tu napisać :oops: , chyba nam dokopał, zanosi się, że może być silnym wsparciem eskadry, :D

 

W gotowości bojowej czekamy na nalot z za Wisły :D (Janek, Marcin) a może są w okolicy jeszcze jacyś ukryci kombaciarze ZAPRASZAMY

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i dziś nastąpił nalot.

 

Mistrz został zneutraliwoany po pierwszej konfrontacji z sowiecką techniką i taktyką.

 

A było tak:

 

Najpierw - podobno ;) - motor mu nie chodził należycie i musiał lądować, to się z Packiem zaczailiśmy (bo wiadomo ciąć Mistrza to liczy się podwójnie - albo i potrójnie).

Gdy znów wystartował rzuciliśmy się z przewagą wysokości, szybkości i twardości materiału w przedniej części modeli. Po sekundowym przymierzeniu mój IŁ znalazł się w tym samym miejscu co Kawasaki mistrza co spowodowało zamieszanie, urwanie lotki u Mistrza i wyłączenie streru wysokości łącznie z półką na serwa - także u niego. Taśma tyż odpadła. Jednak Mistrz nie spadł od razu, używająć jednej lotki i chyba jeszcze przepustnicą się podpierał - polatał jeszcze trochę pokrzykując gniewnie aż wreszcie wylądował średnio kontrolowanie ale nieźle jak na ilość urządzeń kontroli które mu pozostało.

 

Później okazało się że Mistrz przywiózł tylko jeden model! Skandal.

 

Więc kontynuowaliśmy pojedynki 'mano a mano' z Arkiem.

 

Ich rezultat to 2/2 mimo rozegranych 4 lub 5 walk. Ale po ucięciu taśmy jednego lądowaliśmy. Mi motor na koniec kiepsko chodził okazało się że totalnie stracił kompresję przez świecę (to już drugi przypadek pod rząd - ciekawe).

 

Panowie rozegrali szereg bitew ESA, ale nikt o dziwo nie ciął taśmy, raz tylko się chłopaki trachnęli i modele popsuli. Ja niestety nie przywiozłem mojego Raty który zbudowany jest z cyjanoakrylu z niewielką domieszką EPP, więc mogłem tylko podziwiać walczących i kibicować.

 

 

Arek zrobił kilka lotów Zwillingiem, jeden w stratosferze, drugi z podskokami zakłóceń już dość nisko, oba zakończone wyłączeniem jednego z silników (chyba nie dotarty) ale ten model lata na jednym silniku kontrolowanie o dziwo.

 

Był również popisowy lot Balillą z atakiem na słupek (cel naziemny) Po ok 10 próbach słupek przetrwał ale za to Ziemia trafiła w Balilę.

 

Później kolega Goras przy pomocy modelu Esa poćwiartował na drobne kawałki wyżej wymieniony słupek.

 

A później nie wiem czy ktoś coś jeszcze dewastował bo pojechałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w zasadzie wszystko się zgadza, niestety Janek rozgryzł mój styl latania i na prędce musiałem zmienić taktykę :D gdyby jeszcze HELLCAT chciał latać tam gdzie ja chcę :( no cóż ale złej baletnicy to i ......... . W sumie i tak nieźle 2/2, szkoda tylko, że mistrza to Janek a nie ja :twisted:

 

A z Ballilą to miałem tylu doradców, że nie wiedziałem którego słuchać, no i troche przeciągnąlem i ziemi w objęcia.

 

a Zwilling jest super do podniesienia adrenaliny ale raczej nie do walki :mrgreen: lubie go za dziwęk jaki wydaje przelatując (na obu silnikach) :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.