Skocz do zawartości

Tak to wyszło wczoraj


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Już miałem spakowane modele i miałem wracać do domu , ale miałem  naładowane baterie więc jeszcze wyjąłem małego elektryka aby się raz przelecieć , no i kiepsko się to dla niego skończyło.

 

  • Lubię to 1
Opublikowano
15 minut temu, Shock napisał:

Cóż by tu napisać ? 

Fajna, efektowna kraksa ! ?

Rafał jeszcze mój nie dogasł i zdążył się w tym czasie spotkać z ziemią edge z hobbykinga innego modelarza , pamiętam jak mówiłem aby się z nim spieszył na ognisko nim mój dogaśnie

Opublikowano

Nie chwalcie się tym... ogniskiem, bo jeszcze znajdzie się porąbany ekolog i Wam zrobi koło pióra ...

Jakoś nie mam serca w ten sposób zakończyć  żywot moich modeli.

Może jak by był taki rytuał ze podpala się pilota.... to tych kraks byłoby mniej... ?

 

  • Lubię to 2
Opublikowano

Józef- rytuał palenia rozbitych modeli to stara słowiańska tradycja. Paliliśmy swoje rozbitki na obrzeżach lotniska w Gliwicach nie jeden raz. Ale to było dawno, sama sklejka, sosna i balsa. Do tego papier japoński i cellon, który powodował, że dym był lekko nie eko. Tyle, że obok było koksownia, dymiła 24/7, więc to nie miała znaczenia. Jak wiało od wschodu i szło się z A-dwójką na start, to słychać było delikatne, cichutkie bębnienie spadających z nieba drobinek koksu o wspomnianą japonkę. Tak się jakoś rozrzewniłem pod wpływem tego wątku?

Opublikowano
5 godzin temu, zbjanik napisał:

stara słowiańska tradycja

Skoro tak  ... to nie ma o co chodzi  ... ?

Trzeba mieć charakter żeby definitywnie zakończyć temat.... a ja ciągle zbieram rozbitki z nadzieją ze je odbuduję. Pewnie nigdy się to nie stanie... i tak rośnie sterta z którą nie wiadomo co robić . Chyba zacznę wprowadzać "nową świecką tradycję ..."   ?

 

 

  • Lubię to 1
Opublikowano
13 minut temu, RobRoy napisał:

Chyba zacznę wprowadzać "nową świecką tradycję ..."   ?

To zależy jak model jest uszkodzony , akurat w tym przypadku  to został z modelu tylko dziób więc naprawa nieekonomiczna , za dużo czasu trzeba by poświęcić na naprawę, obstawiam że to by zajęło kilka tygodni żeby takie wiórka posklejać, a sklejenie nowego modelu to max 3 wieczory, jak się ma plany gotowe wycięte.

Tak samo jest z drewnianymi konstrukcyjnymi modelami , raz rozbiłem model że kadłub był do wymiany , był to model extra 260  1,8m , model kupiony w sklepie i żadna dokumentacja do niego nie istniała.

Samo rysowanie zajęło mi dwa miesiące , strzępy sklejałem w całość i gotowe elementy odrysowywałem na kartonie, i dwa miesiące takie trociny kopiowałem na karton, później z kartonowych szablonów odrysowywałem części na sklejce , a później trzeba było części wyciąć , i pewnie blisko 3 miesiące pracy a ja dopiero miałem części i mogłem zacząc budowę kadłuba.

Naprawiłem ten model , ale dzięki niemu jestem wyleczony po dziś dzień z naprawiania rozbitych modeli.

Przesiadłem się na projekty naszego forumowego kolegi , do modeli są kompletne plany pod ploter , i uszkadzam kadłub to zamawiam kadłub 3-4 dni i przychodzi paczka, gotowe puzzle składa się z 3-4dni , no z oklejaniem może z tydzień.

Uszkodziłem statecznik , zamówiłem , poczekałem kilka dni i kurier dostarcza paczkę 3 wieczory i model naprawiony.

Pracuje się komfortowo , wszystkie części pasują do siebie idealnie , nic nie trzeba kombinować , nie ma stresu nie ma nerwów , znając projekt to czasami to nawet jest dobra zabawa taka odbudowa.

Tak że  konstrukcyjnego modelu jeszcze mi się nie zdarzyło w całości unicestwić , ale kilka kadłubów poszło do Abrahama , ale jak mam poważne uszkodzenie to szybciej jest zutylizować uszkodzoną część modelu i zrobić nową od zera niż naprawiać uszkodzenia.

  • Lubię to 2
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.