Skocz do zawartości

Corsair LZ

Modelarz
  • Postów

    74
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Corsair LZ

  1. Jeżeli po połowie miesiąca, być może dobrze po połowie bedziesz nadal potrzebował, odezwij się na PW albo tutaj. Chyba mam co potrzebujesz, ale jestem poza domem, nie mogę sprawdzić.
  2. Trochę późno się włączam, ale może jeszcze się przyda. Mój Super Cub też ma skrzydełka podpięte na MPX, ale na sztywno to siedzą te w kadłubie, łatwo dostępne paluchami przez otwierane okno. Część luźna, ta w skrzydłach jest jeszcze dla pewności ściągnięta rurką termokurczliwą, to czyni ją bardziej pancerną i odporną na ewentualne przetarcia. Działa, siedzi to na tyle ciasno, że raczej nie ma wątpliwości i nie trzeba dodatkowych zabezpieczeń. Acha, te na sztywno mocowane MPX-y są w takim gnieździe plastikowym, gdzieś takie znalazłem, wygodne ale można łatwo coś zaimprowizować. Mam jeszcze kabelki zupełnie luzem, ale to do świateł pozycyjnych i lądowania, jak delikatne to też leciutkie więc trwają bez zarzutów, no ale ich znaczenie jest raczej znikome, jakby coś...
  3. Corsair LZ

    Latanie w Tarnowie

    Kochani! W ostatni dzień Starego Roku chcę złożyć Wam i Waszym Bliskim najserdeczniejsze życzenia na ten Nowy Rok! W tym pięknych godzin w modelarni, jeszcze piękniejszych spędzonych z oczami wpatrzonymi w niebo i zawsze radosnego uśmiechu kiedy już wzrok spocznie na zielonym i na tym skupiającym tyle emocji obiekcie w całości czekającym na kolejny lot... Żeby się chciało, żeby było można i żeby była radość i żeby można się było nią z kimś podzielić. Do zobaczenia w Nowym Roku!
  4. Do kolekcji doświadczeń różnych chciałem dołożyć niewielkie moje. Używam elektrycznego E-Flite do Spitire'a z H9 ("dedykowane"). Drogie jak diabli, ale na razie robi swoje, wytrzymało błędy wynikające z uczenia się latania myśiwcem. Najbardziej dostało w tyłek kiedy udało mi się posadzić model brzydko,na jedno koło, nawet oponka od tego spadała. Latam na trawie. W czasie prac montażowych udało mi się też sprawdzić wyłącznik przeciążeniowy, kiedy jakieś rupiecie zablokowały ruch. Zadziałał, szybko odwróciłem kierunek ruchu i po problemie. Nie chciałem sprawdzać, czy faktycznie po zadziałaniu tego zabezpieczenia prądu już nie pobiera , na pewno bez gadania natychmiast "poszedł" w drugą stronę. Mechanicznie sprawia bardzo solidne wrażenie, ile wytrzyma część elektryczna tylko czas pokaże. Brzmi tak fajnie, że chciałoby się próbować i próbować. Acha - nie próbowałem kombinować, czy jego sterownik może działać niejednocześnie na obie golenie, aby było zgodnie z oryginałem. Niemal pewien jestem, że z tym dałby sobie radę model dedykowany do Mustanga, tam sterownik jest bardziej rozbudowany. Za drobną, acz stosowną różnicą w cenie... W pełni zgadzam się z opinią wcześniej wyrażoną przez jednego z kolegów - podwozie musi być adekwatne do tego, co na nim ma wylądować. Wystartować też.
  5. Corsair LZ

    Latanie w Tarnowie

    Siła obronna naszego lotniska wzrosła...
  6. Może ktoś z kolegów podpowie coś sprytnego? Nowy jeszcze, wstępnie dotarty i dopiero po pierwszym lataniu SAITO FG 40 trudno zapala kiedy jest nagrzany. Zimny pali zgodnie z procedurą z instrukcji, bez problemów. Jeżeli zgasi się go, na przykład kombinując z trymowaniem wolnych obrotów, i odpali natychmiast, zagada od pierwszej próby. Ale dać gorącemu kilka minut przerwy to robi się uciążliwy w rozruchu, nie to żeby całkiem nie, ale trudno. Więcej gazu? Mniej? Ze ssaniem? Bez? I tak źle i tak niedobrze. Dwadzieścia minut później zapali, po zassaniu paliwa ( jak całkiem zimny). Ale na gorąco jeszcze się z nim nie dogadałem, jeszcze się go uczę. Jeśli ktoś może podpowiedzieć coś, co ułatwia życie a takiej sytuacji, będę wdzięczny. Nb. rozwiązanie ssania nie jest w tych gaźnikach zbyt szczęśliwe, gwint, w który się wkręca "pociągadło" jest za krótki, żeby zostało wkręcone na stałe, drgania chyba by dały mu radę. Zrobiłem sobie najkrótsze możliwe ale na dłużej go wolę nie zostawiać na miejscu,
  7. Późno zauważyłem ten wątek, ale z dokladnie z takim pakietem, z takiej aparatury, ta jak Wojciecha, miałem niemal identyczny problem. W tamtym roku ta firmowa pseudo-ładowarka już nie sygnalizowała diodami niczego sensownego, ale ładowała, napięcie wzrastało. Dwa miesiące temu przegoniłem kilka powolnych cykli wyładowania i ładowania w normalnej ładowarce i pakiet "brał" już tylko w granicach 1000mAh, regularnie podobne wartości. Wymieniłem, po chyba trzech latach użytkowania. Nb.jak nie muszę ładować dużym prądem, to robię to małym, wszelkie akku. Nadajnik podłączam zwykle jako ostatni, więc bardzo małym, tak do rana niech już sobie siedzi. Dotychczas do ładowania T8FG używałem tej firmowej pseudo-ładowarki, zdając sobie sprawę, że to nie automat, ale ładuje powolutku więc większej krzywdy nie zrobi, a wydłubywanie wtyku jest tam niewygodne. Teraz, już z nowym pakietem, zmieniłam zwyczaje i ładuję tą normalną modelarską ładowarką, ale dalej malutkim prądem. Nie uczestniczę w całodniowych imprezach, to ta metoda "do rana" jest dla mnie wystarczająca. Może to rzeczywiście "programowane zużycie", ceny pakietów firmowanych przez Futabę są imponujące. A może to dla bezpieczeństwa? Co by nie było, akumulatory chcemy mieć przekonujące do swojego stanu, a od nadajnika zaczyna się łańcuszek...
  8. Nie wchodząc w niuanse i precyzję, chciałbym zwrócić uwagę na "patent" na dociążanie, który gdzieś znalazłem a dotyczący popularnego EG - włożyć gwintowany pręt z marketu w dźwigar. Można tym kombinować za grosze, w lotniskowych warunkach ( jakiś brzeszczot może by się przydał ). W wypadku EG fi 8 idealnie pasuje średnicą, a dźwigar jest na ogół bardzo blisko SC. Próbowałem, działa, model przestaje być "gazetą na wietrze", balastowanie bądź co bądź. Oczywiście nie mówimy o 8B na klifie, pylonach... Piankowiec nie do tego służy. Ale jeden z łatwiejszych sposobów na wgryzanie się w temat praktycznie.
  9. Liczę, że wzajemne urazy się "rozejdą", zgromadzono tu kawał wiedzy, koledze się chciało pozbierać wiele spraw w całość, prosto, w jednym miejscu i to jest najcenniejsze. Nie bez powodu wspominałem podręczniki sprzed ponad piećdziesięciu lat, tam to było, jakoś trudno znaleźć współczesny odpowiednik. W Internecie niejedno można znaleźć, ale o systematyczne podejście trudno. Nie dziwię się, że CNC fascynuje, ale to sterowanie, a narzędzie skrawające, wykonawca, dalej robi swoje jak od lat. Przynajmniej w takim zakresie, o jakim może myśleć amator, nie mówimy tu o wydajności, gramach zebranego materiału na sekundę, dodatkowych minutach życia narzędzia skrawającego i tak dalej, to już dla specjalistów i raczej nie o to nam chodzi. Przemysłu maszynowego naszymi modelarniami nie dościgniemy. Może rozdzielić tematy, ale zachować trzeba, to wartościowe wzbogacenie forum. Z mojej strony - wielki szacunek za ten wykład!
  10. Romanie! Czytam, jeszcze pobieżnie, i jakbym widział połączenie podręczników z roku mojego urodzenia i internetowej wiedzy dla amatorów, coś, przez co, jako świeży właściciel tokareczki przekopywałem się niedawno. Wielkie dzięki i gratulacje za umiejętność nazwania rzeczy po imieniu, którą to zależność wyrażamy wzorem 1/1- pierwiastek ...
  11. Corsair LZ

    Latanie w Tarnowie

    To nie na przyszły tydzień EG poleciał, to dopiero dzisiaj. Z emocjami, przygodami, ale cały, ktoś z Was podpowiadał i służył radą - tak musi być za pierwszym razem. Właśnie dostałem maila z relacją. Ale - jest kolejny modelarz na naszym lotnisku! Zazdroszczę Wam grudniowych lotów! I życzę wspaniałych dni w Nowym Roku!!! Piszę z Malezji, już po Chinach, będę brał kurs na "ulubioną" Afrykę Zachodnią. Brzmi może egzotycznie, ale na Lotniczej jest fajniej... Chciało by się...
  12. Corsair LZ

    zerwana śrubka

    Złote słowa, "dla umiejącego..." . Jak człowiek sam nie spie...y, to się nie nauczy. To doświadczenie warsztatowe pozwala kolegom z taką pewnością mówić, że to nie problem, oni tez niejedno skatowali, zanim nabrali pewności siebie i umiejętności. Właściwych narzędzia w "umiejących rękach" też w niczym tu nie przeszkadzają . Czytaj, słuchaj i próbuj, inwestuj w siebie i narzędzia. To się przyda na wypadek urwanego "dynksa" w bardziej kosztownym lub trudnym do zastąpienia elemencie. Jak poczujesz, że to jeszcze nie Twoje granice - proś o pomoc lepszych. Nie zapomnij podpatrzyć, jak to robią
  13. Corsair LZ

    Latanie w Tarnowie

    Koledzy! Aż mi głupio, ze nie ma zdjąć z pięknych październikowych dni, zanim nie wyjechałem do pracy. Nie zrobiłem, a bywało nas po kilkanaście samochodów, OK, może ze dwa to paralotniarze. Lotnisko żyje!! A ja się cieszę, bo przed wyjazdem do pracy się nalatałem, teraz już tyko symulator. I cieszę się, bo jednego z synów, latającego heli mogliście poznać na lipcowych zawodach ( był szanownym Panem Sędzią ) , drugi przechwycił ode mnie treningowego EG i w przyszłym tygodniu spróbuje swoich sił...Obaj niegdyś sięgający nawet najwyższych miejsc na MP w samochodach, wiedzą, o co chodzi w naszym hobby. A może to dobry czas, żeby przypomnieć postać Krzyśka Mamczarza? Kontrowersyjna postać być może, ale nie zapomnę nigdy, kiedy na finałach MP usłyszałem, że to moi synowie na prowadzeniu, jeden przed drugim. Swój udział w tym miał.!Świeczka Krzyśkowi się należy, w tym roku osobiście tego nie zrobię,,,Nawet nie wiem, gdzie leży... Dodam tylko, że jeśli zdarzy się, że synowie spotykają się z dawnymi konkurentami z toru, jest to tak, jakby nie widzieli się tylko minuty... I to pokazuje, jaka jest siła naszego hobby! Latamy dalej!!!
  14. Koledzy! Wyszła wam przepychanka słowna, a je cieszę się że cytowano kilkukrotnie FMT. W Empiku w moim mieście to już bardzo nieliczne z obcojęzycznych czasopism, które jest dostępne, reszta to kubki i długopisiki. Widać, kilku z nas kupuje. Zostanie tylko apple-store???????? A jak wtedy sięgnąć na zakurzoną półkę, bo coś tam kiedyś było w temacie? To aż boli! Bardzo boli!!! Może jakaś zorganizowana akcja z naszej strony?
  15. Zestaw "music wires" na spężynki można kupić w "Conradzie". Niezły set, ale nie zostawia pola do eksperymentów. Skąd wiem? Bo sobie spie... przyrząd do skręcania sprężynek.
  16. Jestem szczęśliwym posiadaczem większego Pipera z H9, super-cuba. Jakkolwiek pierwszy dość szybko zakończył żywot z powodu rozłączenia serwa lotki to muszę powiedzieć, że gdyby to się stało kilka sekund później, to sytuację bym opanował, nawet przy moich bardzo średnich umiejętnościach. Dobry model, to ja nie dałem mu szansy! Co się dzieje, dotarło do mnie tuż przed walnięciem w trawę, a wszystko wyszło na starcie, 2-3m nad ziemią. Powtórzyłem model i daje mi masę uciechy. Do benzyniaków, najpierw 26ccm a teraz 30 ccm bokser nie używałem żadnych elastycznych mocowań silników, drgania są akceptowalne a konstrukcja solidna. Wiele razy spotkasz zalecenia, żeby testować silnik koniecznie z założonymi skrzydłami. Próbowałem z nimi i bez, z oboma silnikami, faktycznie drgania są inne, ale żadne nie sprawiały wrażenia szkodliwych. H9 robi raczej solidne modele. W temacie instalacji paliwowej, miałem niedobre doświadczenia z zaworami do tankowania, puszczały mi powietrze do układu tuż po starcie. OK, Piper bez silnika ląduje świetnie, jeśli tylko ma miejsce (pierwszy odruch - nos w dół i trzymać prędkość, jak jest wysokość, to można pokręcić na pas). Teraz zawór do tankowania nadal mam, jest ładny, sześć dziureczek wywierciłem, ale nie jest już naprawdę trójdrożny. Zasilanie silnika i tankowanie to teraz odrębna rzecz, po modyfikacji rureczek. W żarowym silniku musisz mieć ciśnienie z tłumika do zbiornika, to jedyna różnica, resztę zrób jak Ci pasuje, ale ze zrozumieniem co jest po co. Myślę, że większy i mniejszy Piper zachowują się podobnie. Możesz więc bez obaw kręcić pętlę, nawroty, ale uważaj na ewolucje "przez skrzyło", beczki i podobne. Trwają wieki, czystość spodni jest zagrożona I nie wychodzą ładnie. Nie sprawdzałem, czy Twój model ma klapy (cub nie, super cub tak), jakby miał, to lądując pod bardziej zauważalny wiatr nie używaj ich. Prędkość nad ziemią może spaść do zera . I jeszcze jedno, ja swojego dużego wyposażyłem w duże i ciężkie 'tundra tires". Duże - jest ślicznie. Ciężkie - on to czuje. Wręcz naturalnie, bo w realu lądowanie na tundra tires jest na główne, a nie trzypunktowe, w końcu to te pancerne mają wziąć wszystko na siebie. I tak on teraz chce lądować. Ostatnio pod oceną siostrzeńca - zawodowego pilota, że tak powinno być. Morał z tego - gdybyś chciał dołożyć ekstra wyposażenia, ciężkie koła, kamerę czy cokolwiek, te długie skrzydła uniosą. Tylko pilnuj CG! Powodzenia!
  17. A już się łudziłem, że jest jakiś sposób na bezpieczny test... Nie mogłem go sobie wyobrazić, ale nie jestem specjalistą od kabelków, ot, użytkownik i tyle. Nie bez przyczyny producenci jak ognia unikają tego, krytycznego dla nas tematu. Mają tylko w ofercie kolejny, cudowny produkt. Doświadczenie i chęć podzielenia się nim w sieci - to mamy. Może czasem jestem przeczulony na punkcie bezpieczeństwa, ale takie czasy, za to m.in mi płacą, choć to nie w powietrzu a na wodzie. Dla wzajemnego zrozumienia jeszcze napiszę, że mój power manager kupiłem okazyjnie, za ok pół ceny, tyle że poprzednią wersję i lata teraz w 2.7m Piperze. Po co? Bo mam a skrzydła długie i uniosą. Nawet duże, ciężkie koła zniósł dzielnie A teraz już prośba do "semp", założyciela wątku, który mu zaśmieciliśmy. Zapewne przed zakupem przestudiowałeś możliwości, konkretnie mam na myśli alternatywy TF i H9. Mi H9 podoba się rozwiązaniem podziału skrzydła, podwozie ( to samo od Robarta) zostaje w centropłacie celach transportowych. Pod kilkoma innymi względami - Twój wybór podoba mi się bardziej. Możesz się podzielić przemyśleniami, kiedy już jeden z nich masz w garści? Marzy mi się warbird, trochę się boję, trawiaste lotnisko ale przede wszystkim latam z wymuszonymi przerwami, forma niekoniecznie musi być topowa. Za to wiemy, jaką "wartość dodaną" wnosi chowane podwozie, zwłaszcza Robarta. mam jeszcze czas na decyzję - więc marudzę
  18. Bartku - - lecimy dalej! A poważne, jak się robi taki test odbiornika, żeby go nie sfajczyć? Edit: Nasza dyskusja mi przypomniała, żeby sprawdzić dane odbiornika z podwójnym zasilaniem, konkretnie Futaba R7018SB/2 Niestety, Internet mam mocno kulawy w tej chwili i nie wiem, czy manual mi się załaduje. Czy to jakaś realna alternatywa dla power managementu? Takie rozwiązanie to mogło by być to, co trzeba dla tej wielkości modelu. W reklamie przynajmniej... I jeszcze raz: manual sie załadował. "..perfect for complex aircraft with multiple functions". Konkretnych liczb z symbolem A jak zwykle nie ma... Coś lepiej niż typowy odbiornik, coś mniej, niż full power management. Na pewno dużo lżejszy. 18 kanałów Futaby, to drogi jak...
  19. Słusznie Bartek zauważa, że model potrzebuje power managera albo nie. W realnym świecie, bo w idealnym, jak by uzasadnić, że nawet w najmniejszym i najprostszym jest niepotrzebny? Ja uważam, że w tym konkretnym modelu już jest potrzebny, ze względu na jego kilogramy, prędkość czy wreszcie wartość w pieniążkach, która ma się unieść w powietrze i wrócić bezpiecznie. I prawda, że to graniczna wielkość, stąd powód do dyskusji. Prawda też, że bez managera może latać bezpiecznie przez długie lata. To nie tylko ampery puszczone przez odbiornik lub nie, ale i kompleks dodatkowych zabezpieczeń. Natomiast co do "mania w d..." kogokolwiek, to chyba się nie zrozumieliśmy. Stwierdzenie "kto...zabroni" jest w mojej opinii równie lekceważące, jak byłaby kpina z tego, kto pożyczonymi od mamy nożyczkami robi swój pierwszy latawiec. Po prostu, inny koniec skali, a to samo hobby, a wydatki na nie są z natury pozbawione logiki. Bez tego, nie było by nas tutaj, na tym forum. Myślę wręcz, że to te super-wypasione i może przeinwestowane modele nakręcają nas do kolejnych projektów, które niestety musimy przykrajać do swoich możliwości. Nie tylko finansowych, ale i czasowych, umiejętności warsztatowych czy pilotażowych, wszystkiego. Tą dyskusję lepiej zostawmy na inną okazję, bo nas tu Spitfire zaatakuje lotem nurkowym za zaśmiecanie wątku
  20. Pozwolę sobie dodać swoje (ogólne) uwagi. Jeżeli możesz sobie pozwolić na full power management, a skrzydła go uniosą - nie ma o czym dyskutować, pakuj! Z 10 serw plus tam będzie?/. Jeśli nie masz, każda forma pośrednia też coś wnosi. To już duży model, kosztował Cię kasy, czasu i najcenniejszych w naszym hobby EMOCJI. Nie chcesz, nie powinieneś i nie możesz go stracić. Ciągle ktoś cytuje "kto bogatemu zabroni?". Ano nikt, zwłaszcza sterować swoim życiem tak, żeby mieć luzy w kasie, na modele. Trzeba się wysilić, jeśli tylko okoliczności pozwolą. Są wśród nas na forum niedoścignięci modelarze z niski budżetem jak i ci, którzy kupić mogą wszystko, nawet 10 000 nitów w poszyciu...Piszę posta ze statku, z Afryki Zachodniej, gdzie w niemożebnej ilości papierosów i kawy zarabiam m.in na swoje modele, bo tu nic nie idzie normalnie. nawet w przybliżeniu normalnie. Kto mi zabroni potem zamówić najdroższy model? Ktoś jest chętny podjąć dyskusję???? Rób najlepszy model jak potrafisz, ciesz się, lataj, to Twoje życie i nikt z marudzących na forum Ci go nie odbierze! I podziel się z nami doświadczeniami, sam mam wielka ochotę na dużego warbirda, ale trochę się boję, wiemy, o czym mówimy, czego się bać... A ja latam nieregularnie, z przerwami... Jak nie latam, wtedy zarabiam... Jak to, k... pogodzć? Ps., Radek. ten śliczny Hurricane jeszcze się trzyma? Pytam, bo wrócę do "pieczary" w lutym, jakieś plany trzeba czynić, nawet mając tylko czasami " lokalny" dostęp do Internetu. Nie napiszę "murzyński", political correctness obowiązuje....... Na pewno latasz lepiej ode mnie, margines błędu trzeba ustawić inaczej...Wchodzić, albo nie, w te z chowanym podwoziem...Tu jest mój dylemat
  21. Dzięki! To, co chcę założyć, to GlowPlug2, krajowy produkt. I właśnie brakuje mu takiej ładnej fajeczki, jak na linku podanym przez alyana. Kiedyś tego szukałem, ale wtedy zawsze był brak towaru, a wczoraj zabrałem się za reaktywację modelu z żarowym silnikiem, GlowPlug czekał w szufladzie, więc jest okazja do założenia. Myślę, że kostka do kabli lub coś podobnego to będzie to, co trzeba. Najwyżej trzeba wykonać własną wersję, pasującą rozmiarem i dostępem, bo jak wspomniałem, głęboko siedzi. A Sbacha z fotek szkoda, ale na oko wygląda na remontowalny. Najwyżej po tym będzie kilka gramów cięższy, solidniejszy . Już znalazłem w rupieciach odpowiedniego rozmiaru kostkę, to jest to!
  22. Ładnie wyszło! A ta kratka - tablica narzędziowa to jest to! Co do kółek, to polecam z jednej strony, sprzęt jednocześnie jest mobilny i stabilnie stoi na swoim miejscu. Kółek w marketach budowlanych do wyboru do koloru. Swoją drogą post Huberta skłonił mnie, żeby przyjrzeć się sprawie krzesła - i znalazłem . Przeceniony stołek "barowy", na sprężynie gazowej, z niskim oparciem. Mam go kilka dni zaledwie, a już bardzo polubiłem. Przeceniony, bo estetyka jest, powiedzmy, swoista, mechanizm podnoszenia też wymagał drobnej interwencji, ale całość działa i jest wygodna! Można siedzieć albo tylko lekko wesprzeć cztery litery. Taki kompromis pracy na stojąco a jednocześnie nie do końca
  23. Koledzy, podzielcie się, proszę, Waszymi doświadczeniami, jak sprytnie podłączyć "+" do świecy żarowej. Chcę założyć układ żarzenia, ale rozwiązanie tam zaproponowane - mały krokodylek - nie wydaje mi się wiarygodne, ani trochę. Silnik jest czterosuwowy, więc świeca siedzi dość głęboko, dostęp jest tylko z góry. Myślałem o założeniu tulejki - przedłużki z "robaczkiem". Ale może znacie lepsze sposoby, proste, pewne i sprawdzone? Inna sprawa, ten układ żarzenia ma dość duży zakres programowania prądów, do startu i podtrzymania. Maci jakieś sugestie, jak ustawiać? Czy zaczynać od bezpiecznego środka i patrzyć jak robi?
  24. To jeszcze zwrócę uwagę, że heksagonalny pręt, z którego jest wykonana ta nakrętka łącząca wał silnika ze "śrubą czołową" występuje w różnych rozmiarach. Zaprzyjaźnieni tokarze czasem też, nawet początkujący, stożek bez wymogów dokładności i dwa gwinty to akurat dla treningu... A mając ich kilka różnych do wyboru będziesz miał też kilka ciężarków do wyważania, na samym koniuszku . Oczywiście, jeżeli nieco większa masa wirująca nie wpłynie źle dla Twojego stylu latania, za to może być kołem zamachowym. A co do rozruchu z palca albo rozrusznikiem, to warto spróbować też metodę pośrednią - tzw. chicken stick. Kawałek kijaszka, byle tylko nie niszczył śmigła. Drewienko w wężu ogrodowym albo coś... Moja ostatnia wersja to pół plastikowej pompki rowerowej która nie pompowała i za karę została przecięta w połowie. Na ogół wolę z palca, ale przy większej ilości prób, regulacji albo odpalaniu po dłuższej odstawce łatwo o błąd, o sytuację, kiedy silnik będzie szybszy od ręki, dużo prób, głowa zajęta rozmyślaniem: zalany czy może nie dostał jeszcze paliwa??? Patyczek jest też szybszy od dłoni! Oczywiście nie uderzyć a zakręcić nim z wykorzystaniem skrętu nadgarstka. Kwestia przyzwyczajenia, dla bezpieczeństwa paluszków na pewno +. A jak z palca, to duża, gruba, skórzana rękawica. Duża, to się zrzuca ją machnięciem ręki .
  25. Mój stół do lekkiej pracy ( z małym imadłem) to duży, sosnowy, klejony blat z marketu budowlanego, usztywniany kantówkami od spodu, stojący na elementach z odzysku - kawałkach starych mebli z płyty, tworzących zakamarki i półki na różne niezwykle potrzebne rzeczy. Blat zamknięty pionowym elementem z tyłu, żeby drobiazgi nie spadały. Nad lewym rogiem blatu półeczka, taka z dziurami, na najbardziej podręczne śrubokręty, szczypce itp., haczykiem na dremela, ale też miejscem na buteleczki z klejami czy spirytusikiem do zmywania epoksydu, wykałaczkami i tymi drobiazgami "zawsze pod ręką". Swoją drogą, jak jest niezbędna, to bywa też zawalidrogą a to, co sterczy wetknięte w te dziurki sprawnie dziurawi pokrycie... Więc ma być, ale bez przesady z wielkością. Na mniej podręczne drobne narzędzia używam szafki na kółkach w wersji nie-pro i nie-heavy-duty za to za umiarkowaną cenę. Ale to robi, ciągnę ją w ten kąt, gdzie mi poręcznie. Acha - pod stołem, bezkonfliktowo dla nóg, mieści, się też odkurzacz, praktycznie na stałe, bo lubię czysty stół a poza tym on zmusza do porządkowania "śrubek" na bieżąco. Dwie dobre lampy do tego wszystkiego, jedną dostałem w prezencie, taką z lupą ( z wiekiem nabiera znaczenia...) W mojej pieczarze stoi jeszcze, w kategorii stołów, zawalidroga, stół okrągły, którego nie wolno zniszczyć, zamalować, zakleić. Sprawdza się przy pracy ze złożonym modelem, no, większemu trzeba dokręcić ściskiem kawałek deseczki pod ogon ( dwie listewki na krawędziach to się nie zsuwa, to też coś z odzysku, nie wiem nawet co). Co do ergonomii, a zwłaszcza wysokości, to lepiej skoncentruj się na krześle z regulowaną wysokością, będzie pasowało przy innych miejscach też. TRON WŁADCY!!! Można sobie wyspawać, wedle życzenia . Czy władca może sobie spawać tron osobiście? W dzisiejszych czasach, kto wie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.