



-
Postów
74 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Corsair LZ
-
Taki pomysł, nie sprawdzony w żaden sposób.... Konstrukcja pokryta słomkami do napojów a na to pokrycie termokurczliwe. Może warto wykonać próbkę? Wagowo powinno być akceptowalne, ale jak by wyglądało? No i łatwo sobie wyobrazić na łatwiejszych fragmentach, ale co ze szczegółami? Na pewno cierpliwości by trzeba. Nb. najnowszy numer niemieckiego pisma FMT zawiera opis ARF-a z imitacją blachy falistej drukowanym pokryciem. Technologia mało domowa, ale ten sam samolot, więc zajrzeć na pewno warto.
-
Uważam, że w olbrzymiej większości przypadków nie ma sensu zastanawiać się, czy akumulatory na zapłon i pozostałą elektronikę mają być oddzielne, czy może jednak jeden wystarczy. Oddzielne maja więcej zalet i już. A jeżeli weźmiemy pod uwagę, ze większość samolotów wymaga doważenia na nos, nieraz całkiem sporego, to dwa ( a może i więcej) mniejszych a dających się upchać gdzieś mocno z przodu akumulatorów są bardzo sensowną alternatywą dla ołowiu. Coś pożytecznego, skoro już "cieżarek" jest potrzebny. Niektórzy wręcz instalują przewymiarowane silniki, bo ciężar musi być, a moc przydać się może, w końcu nie trzeba jej w całości używać do ładnych, skalowych lotów. A z kłopotów może wyciągnąć. Co do instalacji paliwowej to miałem kłopoty z zaworami do tankowania, potrafiły zassać powietrze do wężyków i to złośliwie, raz tak, raz nie, błądziłem jakiś czas po omacku szukając przyczyn gaśnięcia silnika. Obecny samolot dalej ma takowy - bo już miał ładny kołnierz do mocowania, chociaż teraz "bebechy" są już inne. Ale na przyszłość raczej już tego nie zrobię, będzie prymitywnie - wężyk z koreczkiem i tyle. Nawet z bajeranckimi zaworkami ręce benzyną śmierdzą, to niech będzie szczelnie przynajmniej . Tematu szczelności nie lekceważ, to, że stojący samolot da sobie radę z jakimiś bąbelkami w instalacji nie oznacza, że w locie też tak będzie. Na króćce zrób mało eleganckie, a skuteczne opaski z drutu - działa. Mała trytytkę też można użyć, ale większość pęka w momencie, jak człowiek uzna że jeszcze jeden ząbek i będzie dość... I jeszcze jedna uwaga - abecadło o instalacji silnika znaleźć można też na stronie sklepu internetowego Tony Clark-a, chyba w katalogu produktów lub czymś innym do pobrania. Nie mogę teraz poszukać dokładnego linku, ale tam zajrzeć warto więc czas nie będzie stracony.
-
Ktoś, niestety nie pamiętam kto, w kabaretowej treści powiedział: "jak Ci chatę kto rozpirzy, to pamiętaj, ten najblizy...". Strasznie to przykre. Albo ktoś ze złodziejskiej branży znalazł sobie hobby, albo niszę rynkową. Jak i poprzednie posty, i ten poszkodowanemu wiele nie pomoże. Chociaż sercem jesteśmy z Tobą!!! Nie daj się, niebo i samoloty są piękne!!! Niektórzy ludzie mniej...
-
Stanisław chyba ma rację, wygląda na selsyn. Czujnik czegoś blisko, bo ta linka nie może iść daleko, inaczej selsyn byłby bliżej sedna sprawy. Przejrzyj wskaźniki w kabinie, bo odpowiadające mu wskazanie na przyrządzie musi być "wskazówkowe", nie tylko "on - off". Wskaźnik położenia klap??? Linka uczepiona do końca taśmy amunicyjnej? Ale na pewno blisko.
-
Ten polecany klej do oszklenia jest świetny. Rzadki, więc od razu dodam, że w miarę świeży dobrze się ściera czymś zwilżonym denaturatem.
-
Cy jesteś absolutnie pewny szczelności układu paliwowego, łącznie z tym, co masz zamontowane do tankowania? Czy po chwili pracy na cały gaz, na ziemi i może z zadarciem nosa dla zasymulowania wznoszenia nie pojawia się w przewodach jakiś niechciany bąbelek? Miałem coś takiego, okazało się zaworkiem do tankowania, który przy większych obrotach puszczał powietrze. Na ziemi pętelki przewodów paliwa jakoś to neutralizowały, ale przy zadartym nosku bąbelek ruszał w drogę!
-
To niewątpliwie da się zrobić, próbowałem już odpalać silnik nie włączywszy zapłonu, słabo idzie... ale możesz chcieć też pokręcić silnikiem z mniej czy bardziej otwartym gazem, ale bez zapłonu, z jakichkolwiek powodów paliwowo-gaźnikowych. Według mnie lepiej to mieć oddzielnie. Co do oświetlenia, mam je na tym samym zasilaniu co zapłon, poza reflektorami do lądowania. A diodkę - kontrolkę kill-switcha polecam umieszczać tak, żeby była w polu widzenia manipulującego przy śmigle, może błysk w oku pilota?
-
Projekt rozporządzenia do prawa lotniczego
Corsair LZ odpowiedział(a) na kryniek temat w Przepisy dla modelarstwa RC
Straszna szkoda, kiedy pojęcie zdrowego rozsądku trzeba zastępować przepisami, bo często okazuje się, że tym przepisom go brakuje a mu chcemy żyć i funkcjonować dalej. Niemniej wierzę, że w wielu, wielu przypadkach popełniającym błędy należy uświadamiać to i owo i ma to szanse powodzenia. Nawet jak zbuntowani najpierw reagują agresją, to może później coś dotrze????? Mamy stworzyć sobie świat, w którym nie będziemy chcieli żyć? Wiem, starania trwają.....- 401 odpowiedzi
-
- art.33
- prawo lotnicze
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie bardzo mogę zrozumieć sens kill-switcha miksowanego z gazem czy czymkolwiek innym. Nawet poszukując ustawień fail-safe chcialbym co najwyżej redukcji obrotów do biegu jałowego, raz zgaszonego silnika w powietrzu już nie uruchomię, pomijając rzadkie i awangardowe rozruszniki on-board. A tymczasem w praktycznych układach w przeróżnych sytuacjach chcemy mieć pełną i absolutną kontrolę nad zapłonem, weźmy najprostszy i nierzadki przykład, kiedy silnik nie chce zapracować, kiedy po dwóch tygodniach przerwy silnik pali od kilku zakręceń a po trzech już nie i wymaga innych zabiegów. Więc kombinujemy, włączamy zapłon, wyłączamy, raz, dwa, trzy razy... nie mylimy się przy tym, bo palców w sklepach internetowych nie sprzedają.... Według mnie - kill switch musi być na oddzielnym kanale, na przełączniku z długą "wajchą", aktywowany ma sterczeć tak, żeby najprostszym gestem, w ułamku sekundy zatrzymać silnik. Jeśli go z czymś łączyć, to tylko z oświetleniem modelu, niech robi to, co w samolocie 1:1, ostrzega: "jestem aktywny". Przy tym przy śmigle może znaleźć się, oprócz ( nigdy nie mylącego się) modelarza dziecko, piesek czy cokolwiek. Nasze silniki są coraz mocniejsze, odpowiednik motoroweru to już powszechna sprawa, a idziemy dalej, mocy coraz więcej. To nie żarty. Jeżeli komuś brakuje kanałów dla oddzielnego dla kill-switcha, to moim zdaniem morał jest prosty - nie kombinować, a postarać się o adekwatną aparaturę, pewnie już czas. Czyli - wszystkie płaszczyzny sterowania, gaz, kill-switch - a potem co już dusza zapragnie a model potrzebuje. Kill switch to bezpieczeństwo, nie ma żartów
-
Wszystkim kolegom z lotniska - wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!! Komu trzeba noszenia pod skrzydła - niech będzie! Komu trzeba płaskiego powietrza - niech będzie! I niech nigdy nie zabraknie planów na przyszłość... Trochę żałuję, że nie wybrałem się polatać w Sylwestra, wystraszyłem się, bo łapki mi szybko marzną. A dzisiaj problem w skali 1:1: do mojej czworonożnej Cessny dołączył zabłąkany noworocznymi fajerwerkami ( tymczasowo ochrzczony) Piper, mały wesoły piesek. Ktoś słyszał, ktoś coś wie, ktoś coś podejrzewa? Rejon ulicy Krzyskiej. Fotka na życzenie. Udało się, dzisiaj Piper bezpiecznie wylądował w swoim domu
- 148 odpowiedzi
-
Nie jestem elektrykiem ani elektronikiem, ale patrzę na nich w pracy ( żegluga), dobry w tej branży to skarb. Pod ręką zawsze, w 99% przypadków mają średni, uniwersalny Fluke. Coś innego tylko do pomiarów izolacji i dużych prądów, jak bogato to coś termowizyjnego do kontroli szaf, skrzynek itp. I to może być wskazówka. Sam mam średniaka mało rozpoznawalnej nazwy, za to jego mięciutkie przewody dają wrażenie PRO . Wygląd też ma tych PRO. Dla mnie wystarcza. Kalibracji nie sprawdzałem.
-
Mam wrażenie, że ceny niektórych modeli to niejako próba pozycjonowania ich jako "bardziej super" od innych. Pomijam fakt, że rzeczywiście mają czegoś więcej i są fajniejsze, że sprzeda ich się mniej a przygotowanie produkcji kosztuje itd, itd. Spróbujcie porównać to do np. cen zegarków, bywają skrajnie różne, a od pewnego i to wcale niezbyt wysokiego pułapu cenowego czas wszystkie pokazują perfekcyjnie. Nawet kariery polityczne łamią - i nadal te bardzo drogie mają wzięcie.. Skoro klient chce model bardziej ekskluzywny od innych, a nie chce, nie może, nie potrafi ( niepotrzebne skreślić) pójść w te jednostkowe wspaniałości - więc dostaje w ofercie ARF-a wedle potrzeb. Swoją drogą myślę, że fora o niektórych modelach przegląda o niebo więcej zainteresowanych tylko teoretycznie, chociaż nie z wyboru a z koniecznści, niemniej nazwa producenta wpada w oczy, może śni się nawet po nocach? Może działać! Swoją drogą, przed chwilą na RC Universe przeczytałem, że wspomniany w poprzednim moim poście duży Mustang z H9 nie dostanie silnika, dla którego był projektowany, czyli Evo 62 na wtrysku, projekt porzucono bo nie spelniał oczekiwań. EVO 62 będzie, później, i tradycyjnie gaźnikowy. I tu też ciekawe opinie na forum, od drwiny do pochwały za rzetelne podejście do tematu. A firma też odpowiada, wyjaśnia, niewątpliwie słucha głosu ludu . Oby z pożytkiem, więcy my wybierajmy wymarzone modele, planujmy, nie zapomnijmy o zbieraniu kasy! Silnik sie jakiś dopasuje , w końcu o tym jest tak wiele wpisów w wątkach poświęconym konkretnym modelom, czy ten inny silnik podejdzie?
-
Polecam uwadze duże forum zza oceanu o nowym, dużym Mustangu. Kto chce, Google pomoże znaleźć. Modelu jeszcze nie ma, na dniach klienci zaczną go dostawać, emocje już są, ok 1000$ za model, 500 za podwozie, bez silnika też się nie obejdzie, reszta tez coć kosztować musi... 90$ za jedno koło robi wrażenie, samo koło też... Kto chce i może, pewnie się ucieszy. Na forum są ciekawe wypowiedzi o tym, co i za co dostaje się w naszym hobby, nawet w tamtym bogatszym kraju, konkluzja jest prosta, wchodzisz lub nie. Też bym chciał, ale się boję, jeszcze nie ten etap wyszkolenia. Ale ładne cholerstwo! Może któregś dnia?...
-
Czysto teoretyczne pytanie - in-flight-power-generator
Corsair LZ odpowiedział(a) na TeBe temat w Różne
O sens nie ma co pytać, ale uciechę i satysfakcję można sobie wyobrazić . A i nauczyć czegoś po drodze sie można -
Czysto teoretyczne pytanie - in-flight-power-generator
Corsair LZ odpowiedział(a) na TeBe temat w Różne
Myślę, że dokładnie do tego samego, co na statkach. Silnik ze śruba jest pod wodą, ruchomy, a "elektrownia" tam, gdzie pasuje. Lotniczy odpowiednik to też może mieć liczne plusy, nie tylko rozkład mas, ale i wektorowanie ciągu, wedle potrzeb. Na statkach takie turbiny często są montowane kontenerowo, żeby ułatwić wymianę i serwis. Diesla "robi" się na burcie, jego turbosprężarka jedzie do warsztatu, gdzie są i sprzęt i ludzie. Nie mżna nie wspomnieć, że na wodzie temat masy nie jest aż tak krytyczny jak w powietrzu, bardziej ekonomia rządzi. Niestety, wygląda, że modelarzy mających w zasięgu silniki turbinowe tłumu nie ma, zwłaszcza tych młodych, gniewnych, nie poddających się schematycznemu myśleniu. -
Czysto teoretyczne pytanie - in-flight-power-generator
Corsair LZ odpowiedział(a) na TeBe temat w Różne
Któryś z kolegow wspomniał lokomotywy, ja znam takie kombinowane układy z żeglugi, tzw. diesel - electric. Oczywiste jest, że są skomplikowane (= drogie i się psują częściej i kosztowniej), każde z urządzeń jest swoistą przekładnią, a więc utratą sprawności. W obu zastosowaniach podstawową zaletą jest elastycznść, do tego są stosowane, do pojazdów, wodnych, lądowych czy innych, które cechują się potrzebą manewrowania napedem w dużych granicach i często. Do daleko zasięgowego samolotu mało pasuje... Jest jeszcze coś z tej branży, żeby było stosunkowo małe, ciche i nie wibrujące, czyli coś co wymyślono dla statków pasażerskich ( o militarnych nie wspomnę) - to turbina, a właściwie ich zespół napędzający generatory prądu, a dalej to już same zalety silników elektrycznych. No, sterowanie tym w tej skali mocy to już temat dla najlepszych w branży elektryczno - elektronicznej. Bywały wpadki typu pożar na statku pasażerskim, coś, co ożywia media i wysyła marketingowców na kardiologię... Ale może kombiinacja turbiny i napędu elektrycznego to zestaw wagowo najbliższy potrzebom latania? Jak do tego podejść od strony modelarskiej, to nawet sobie nie wyobrażam. Co nie znaczy, że inni nie mogą... Myślę, że realnie, angażując środki i wysiłki dalej można zajść optymalizując sprawność jednego typu napędu, na lipo, żarówach i benzynowych dwusuwach swiat się nie kończy, tu high tech ma pole do popisu. W amatorskich warunkach nie widze możliwości poradzenia sobie z ciężarem w układach hybrydowych. Co nie znaczy, że się nie da, że ktoś nie potrafi. Tylko on już będzie hobbystą PRO . I może powinien pogdać z prawnikiem od prawa patentowego . -
Uwaga na kradzione rzeczy - okradziono pracownię modelarską.
Corsair LZ odpowiedział(a) na mecenas temat w Różne
A ja wierzę i życzę Ci z całego serca, ze podniesiesz się po stratach. Żaden sk...yn nie może Cię zniechęcić do naszego hobby!!! Nie da rady!!! -
Catalina Great Planes - dobra na śnieg?
Corsair LZ odpowiedział(a) na Corsair LZ temat w Modele wielosilnikowe i łodzie latające
Zdecydowałem się na tańszą wersję, produkcji Dynam, ze wszystkimi zaletami i wadami piankowego ARF-a niedrogo sprzedawanego z wyposażeniem (wersja bez radia). Na forum rcgroups jest olbrzymi wątek, ponad 400 stron, na temat tego modelu. Ma swoje wady, ale rozmiar wątku mówi za siebie - model jest lubiany! Zwłaszcza, jak ktoś uczy się operować z wody, to odporność piankowca i niska cena są bezcenne. Na razie wiem, że jest ładny . W załozeniu powinien być gotowy do lotu w dwie godziny, jedyne klejenie to ogon i kabinka, poza tym z dziesięć śrubek i niby powinno być... Po lekturze wspomnianego wątku usuwam fabryczne niedoróbki, niedoklejki, wiec raczej dni niż godziny, w powietrzu model jeszcze nie był, pogoda też nie skłania do pośpiechu. Mogę tylko powiedzieć, że wielokrotnie wspominane przez modelarzy uszkodzenia transportowe mnie nie dotknęły, model dotarł do mnie w dobrej kondycji. Poza miejscami wymagającymi poprawienia klejonych spoin, wyrażnym minusem jest zwichrowany ogon (usterzenie poziome nierównoległe do skrzydła). Częsciowo już to pokonałem, zostało jeszcze ciut do dopieszczenia, właśnie teraz tkwi uszywniony w prostej czy raczej prostopadłej pozycji. Powszechnie poprawianym elementem są też podskrzydłowe pływaki, skracane mocowanie i zmieniany kąt. Fabryczny w każdych okolicznościach prowokuje "cyrkle". Kąt na pewno zmienię, może ciut wysokość, do moich celów w zasadzie są w ogóle niepotrzebne. Co myślicie? Do startu z trawy może tylko druciane płozy na koncach skrzydeł? Z miękkiego śniegu chyba nic nie trzeba? Co jeszcze wiem o modelu? Wielu modelarzy zmienia oryginalne ( dużego i małego) śmigła na lewe i prawe, dla ułatwienia manewrowana na wodzie. Niektórzy z sukcesami zrobili podnoszone plywaki, jak w oryginale. Jak będę miał jakieś moje sensowne uwagi i ktoś będzie chciał czytać - napisze w swoim czasie. Swoją drogą: jak prawidłowo nazywa się pojedyncze śmigła dwóch silników pracujące w przeciwnych kierunkach? Przeciwbieżne? A to samo, na jednym wale silnika? też przeciwbieżne? -
Konrad_P dobrze mowi, jak przetrwasz pierwsze kilka sekund, to potem już pójdzie. Nie daj sobie zrobić krzywdy w tym czasie! Ja się uczyłem RC tym sposobem, na tym modelu. Jak już się poczułem lepiej, to po modyfikacjach i przeprogramowaniu bebechów nie zauważyłem, że SW chodzi mi odwrotnie.... mam teraz jeden dobry EGP, a drugi z połamanym kadłubem. Jak coś połamiesz i będzie Ci brakowało, napisz na PW, może leży u mnie? Szczerze mówiąc, oba lezą, latam już czymś innym. A na silniku nie lataj, tylko się "winduj" i nie więcej niż trzeba, silnik stop i szybowiec. I raczej musisz tłamsić jego ochote do tej windy, strome wznoszenia jeszcze nie teraz, przyjdzie i na to czas. Odeszliśmy od tematu wątku, ale pozwole sobie z rozpedu na jeszcze jedną uwagę. jak już przyjdzie czas na loty w wietrzne dni, to idealnym balastem jest pręt gwintowany ósemka w dźwigarze, z marketu, za piątkę. Działa! Prędzej czy później kreta upolujesz, taka natura rzeczy. Lepiej poźniej i nie za często .
-
Moim zdaniem EGP nie jest złym modelem jako pierwszy, trzeba tylko z szacunkiem, lekką ręka go pilotować. I więcej szybować niż na silniku, zacząć od rzutu z ręki, może z lekkiego zbocza porośniętego większą trawą, gdyby chciał się kontaktować z matką ziemią już na pierwszych metrach. Najpierw niech poszybuje ze dwadzieścia metrów, to da szansę dotknąć drażków, uspokoić emocje. I upewnić się, ze EGP rzeczywiscie chce latać, prosto przed siebie. Jak coś za pierwszym razem pójdzie źle, to na silniku nie potrwa nawet tych 4s. Po kilku rzutach, jak już wiadomo, że jest umiarkowanie wytrymowany, to gaz i lekki rzut z ręki - poleci, na tyle daleko i wysoko, że da czas na połapanie się w sytuacji. Tylko musi być wiadomo, że nie ma błędu, który wpakuje go w glebę natychmiast. Jeszcze raz powtarzam, silnika użyj tylko do wznoszenia, potem szybuj. Nie na darmo większość lotników zaczyna szkolenie od szybowca, to ma sens.
-
Na pewno w niczym to silnikowi nie pomogo, to fakt. Udało się, że się nie roz... z hukiem. Trudno powiedzieć, na jakie kawałki się to rozpadło, wewnątrz nie znalazłem nic, a szukałem dobrze, łącznie z użyciem silnego magnesu i powietrza. Na tłoku jest rysa, na pierscieniach minimalnie wyczuwalny paznokciem ślad. Większy ślad jest na korbowodzie, taki pojedynczy, chyba tam go zmieliło. Najciekawsze, nigdy nie zauważyłem, kiedy to się moglo stać. Oryginalnie to nie były typowe segery, ale druciane zapinki, podobno mają swoje zalety w porównaniu do segerów, ale dokładnie nie wiem w czym rzecz. Oczywiście wymienłem wszystkie, przy czym jedną zjadło, dwie przy wyjmowaniu zostały odkształcone na tyle, że nie odważył bym się tego więcej zakladać. Pozostała jedna, na oko wiarygodna. Ale - jak wszystko to wszystko. Teraz są katalogowe segery, ósemki. Z nowymi zabezpieczeniami silnik przepracował ze dwadzieścia minut stacjonarnie, temperatury cylindrów były jak zwykle, a potem trzy loty po około 15 minut, bez szaleństw. Wygląda, jest normalnie. Oczywiście ponownie dostał oleju jak na docieranie. A potem zaczęło wiać coraz mocniej, i zimniej, nie chciałem więcej kusić licha tego dnia.
-
Koszt naprawy: 4 x 5 groszy, nie licząc czasu na znalezienie sklepu, gdzie można dostac co trzeba i paliwa na dojazd. Jakoś mało rzeczy w naszym hobby kosztuje 20 groszy....
-
Amortyzowane podwozie wygląda identycznie jak w H9 P-18 Super Cub, być może jest to dokładnie ten sam element, modele są tej samej wielkości. Gdybyś je stosował, to zamień firmowe gumki na coś innego, działają dobrze, ale pękają błyskawicznie, nawet już w warsztacie. Tym bardziej, ze narażone są na spaliny i olej z nich. Ja obecnie założyłem sznur gumowy, taki z pasmanterii, jak używa się w kurtkach, kapturach itp. Mam nadzieję, że wytrzyma dłużej. Niemniej takie podwozie wygląda w akcji super - latam z trawy. A w ogóle to podobieństw w konstrukcji jest mnóstwo, to działa, będziesz zadowolony
-
Tytuł brzmi absurdalnie, ale poczytajcie dalej, co mi się dzisiaj zdarzyło. Po kilkumiesięcznej przerwie przygotowałem model z tym fajnym bokserkiem do lotów, pojechałem na lotnisko, zmontowałem wszystko, zatankowałem i chciałem rozwiać wątpliwosci, czy po tej długiej przerwie gaźnik pociągnie paliwo jak należy. A tu, ku mojemu zdumieniu, śmigłem nie dało się w pełni obrócić, w pewnym miejscu stawiało twardy opór, to samo w drugą stronę, powstał martwy sektor w granicach 60-70 stopni. Jeszcze pół godziny wcześniej, kiedy pakowałem graty do auta, wszystko było normalne! Na lotnisku można było tylko wykręcić świece i sprawdzić, że tłoki chodzą - w granicach tego, ile kręci się wał. W domu zdjąłem cylindry i się wyjaśniło, jeden z pierscieni segera trzymających sworzeń tłoka na miejscu gdzieś zniknał, sworzen się wysunął i haczył o odlew cylindra. Dokładnie- to nie był pierścien segera tylko druciana imitacja, mająca pełnić tą samą rolę. Można zobaczyć na tłoku ślad, ze coś "przełknął", ale minimalny, na pierścieniach jeszcze trudniej go zobaczyć. Za to nietrudno sobie wyobrazić skutki, gdyby to się stało (zablokowało na sztywno) w czasie pracy silnika! Coś by było do wyrzucenia... Wyjazd na lotnisko skończył się kibicowaniem innym latającym, koledze i synowi - ale czy mogę powiedzieć, że to był nieudany dzień? I jeszcze jedna ulga - rozmiar brakującego segera jest typowy, katalogowy. Gdyby nie jutrzejsze święto i zamknięte sklepy, można by nawet mysleć o lataniu już jutro. Na wszelki wypadek znalazłem nawet źródełko zakupu w Internecie, jakby co. A ten silniczek polubiłem. No i umie się zachować, chińczyk jeden .
-
Catalina Great Planes - dobra na śnieg?
Corsair LZ odpowiedział(a) na Corsair LZ temat w Modele wielosilnikowe i łodzie latające
Dzięki, z jakiegoś powodu strona mi sie nie otwiera. Niemniej przeszukałem YT i inne internetowe źródełka, coś się w głowie przejasnia