Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi opublikowane przez Emhyrion

  1. Tylko "da sie przezyc"? Chyba troche kokietujesz, Pawel. Przeciez ta maszyna musi byc wygodna, bo byla do podrozowania stworzona.

     

    "Da się przeżyć" dotyczyło spalania na poziomie 5.74 (średnie na dystansie około 2,5 kkm). Resztą jestem zachwycony, może za wyjątkiem tego żyro przy zmianie obciążenia na wale. Niby w Deauville też był kardan, ale tam nie próbował kręcić całym motocyklem :)

  2. A u mnie się pozmieniało... była biała Honda NT650V, a jest niebieskie BMW R1100RT

    post-13206-0-20226700-1566813170_thumb.jpg

     

    Jakiś czas się zastanawiałem na zmianą V-ki na boxera, ale koniec końców nie żałuję.

     

    post-13206-0-49910700-1566813163_thumb.jpg

     

    Komfort jazdy zauważalnie większy, po kilkuset kilometrach nic nie gniecie, nie strzyka ani nie ciśnie, osiągi nieporównanie lepsze przy spalaniu średnio litr wyższym, poniżej 6 litrów. Da się przeżyć. 

     

    post-13206-0-10450000-1566813155_thumb.jpg

  3. Wywaliłem zarówno pogięty kadłub, jak i zdjęcia, więc nie pokażę jak to wyglądało, ale wyglądało BARDZO źle. prawie tak, jakby wjechał na pełnym gazie w brzozę. Nie mogę też wykluczyć, że była to jakaś długoterminowa reakcja na farbę. Malowałem farbą do plastików w sprayu, może było za dużo na tym boku i wypaczyło? Trochę byłoby to dziwne, bo model sechł w mieszkaniu po malowaniu i nic złego się z nim nie działo, a w piwnicy się pofalował. 

     

    Widziałem też, że niektórzy wzmacniają modele właśnie oklejając je tkaniną, ale tu mam mieszane uczucia, bo modele z druku już same w siebie nie są takie lekkie, a z dodatkową warstwą robi się naprawdę ciężko. Tym bardziej, że nie wiem, czy zdecydowałbym się oklejać tkaniną tylko łączenia, bo jakoś nie wydaje mi się to trwałym rozwiązaniem, ja chyba bym się zdecydował na jakieś 14-28 g, ale po całości. 

     

    Pozostanę przy drewnie i piankowcach. Druk 3D świetnie za to sprawdza się jako uzupełnienie tradycyjnych technologii... Na przykład kolektory czy tłoki silnika do drewnianego PZL P11 wyglądają mega zajefajnie... 

  4. Na różnych forach poświęconych modelarstwu po pierwszym zachłyśnięciu się nową wspaniałą i nowoczesną technologią obserwuję odwrotny trend. Teraz wszyscy zaczynają narzekać na jakość, trwałość i wytrzymałość plastikowych samolotów.  Nie dalej jak wczoraj widziałem zdjęcia wraku pięknego Ił1, w którym podczas lotu odpadło skrzydło. 

     

    Ja z góry przyznaję się, że żadnego samolotu nie ulotniłem. Zacząłem kleić PZL P11c, nawet fajnie to wychodziło, miałem kadłub i centropłat (o ile tak można to nazwać w P11), pomalowałem to na khaki i z różnych przyczyn musiałem przerwać budowę. Gdy wróciłem do modelu po kilku miesiącach okazało się, że na kadłubie doszło do tragedii, powierzchnia była strasznie pofalowana. Model stał w piwnicy, z dala od okna, a jednak wystarczyło, żeby model sam się zeżarł. 

     

    Teraz mam części na dwie pezetelki i jakoś brak mi zacięcia, żeby ruszyć z budową. PO moich doświadczeniach i opisach ludzi, którym modele dosłownie rozpuszczały się na słońcu dochodzę do wniosku, że szkoda mojego czasu na robienie jednorazówki. 

  5. Ten model jest tak zrobiony, że na etapie klatki kadłuba trudno jest cokolwiek krzywo zrobić. Kadłub to można niemal na kolanie kleić i też będzie równo. 

    Gorzej ze skrzydłami. Tu trzeba się nieźle nakombinować, by wyszły symetryczne. Pod tym kątem konstrukcja Suchockiego jest moim zdaniem niedopracowana. Jednak model o rozpiętość 1530 z zestawu Maska ma dodatkowe elementy, z których przygotowuje się "kopyto" do robienia skrzydeł czy centropłata i trudno jest coś skopać. 

  6. Super,

    podkład muzyczny też, ale moim zdaniem ciut głośny  nie słychać dobrze przelotu modeli 

     

    Gdzie  latasz Pawle ?

     

    Chudoby. Bardzo dawno tam nie byłem, bo jak nie wieje to pada, a jak nie pada to praca...

    Tak ja mam nowszą wersję, której silniki mają ładny dżwięk.  Mam pytanie : Czy pamiętasz jakie miałeś w swoim ME-262

    wychylenia  sterów ?  Instrukcja  pokazuje tylko środek ciężkości .

     

    Dokładnie to nie pamiętam. Sprawdzę w domu, czy nie mam jeszcze gdzieś instrukcji, mam wrażenie, że gdzieś pod koniec było pokazane, jak ustawić model.

     

    Z tego jednak to pamiętam, to latałem nim jak większością modeli warbirdów jakie mam, czyli lotki i stery gdzieś na 60-70% maksymalnego wychylenia, jakie można uzyskać na zamontowanych serwach.

  7. Dzięki za rady i ocenę modelu. Zauważyłem  ten słaby punkt i wykonałem odpowiednie wzmocnienia  w  strefie nosa modelu.

     

     

    Spoko.

     

    U mnie latał tak nawet z wyższej i wcale nie takiej równej trawy, to zresztą najlepszy EDF jakiego miałem pod kątem wymagających niewybetonowanych lotnisk. Chodził jak po sznurku, to jest trochę niczym  znak rozpoznawczy modeli Freewinga, które może nie są jakieś pancerne, ale latają pięknie i są bardzo posłuszne. 

     

    https://www.youtube.com/watch?v=dJZ4jt0iDL8&list=UUlpWpI4zvL1A_P24tvmIVTA&index=21

     

    Polecam modyfikację pilota, na filmie zobaczysz o co chodzi :)

     

    Po jakimś czasie jakoś tak mi się zrobiło, że skasowałem z kolekcji wszystko co miało krzyże, więc i Me262 zmienił właściciela, ale jakbym miał kiedyś powrócić do tej konstrukcji, to wymieniłbym turbiny na jakieś 12-łopatowe z alu. Oryginalne brzmiały trochę jak odkurzacz. Pamiętam, że miałem też kiedyś model F86 Sabre, miał właśnie 12-łopatkową turbinę i brzmiał o wiele fajniej, a jakby Me262 miał dwie takie, to byłaby orgia dla uszu. 

     

    https://www.youtube.com/watch?v=7Nj291oWAPo&list=UUlpWpI4zvL1A_P24tvmIVTA&index=18

     

    atak brzmi Sabre. Dla mnie to brzmi zupełnie inaczej :)

    https://www.youtube.com/watch?v=8nqr4HhYfJM&list=UUlpWpI4zvL1A_P24tvmIVTA&index=29

  8. W przyszłości mam zamiar zbudować ME-262 w skali 1:5,5 o napędzie turbinowym , więc aby sprawdzić jak lata się tym typem kupiłem zestaw FREEWING ME-262 o napędzie elektrycznym.

     

    Montaż modelu jest dziecinne prosty. Jak na piankowca model prezentuje się bardzo dobrze. ;)

     

    Czekam na zamówione pakiety zasilające a potem --- oblot i filmik.

     

     

     

     

    attachicon.gifIMG_1783.JPG

     

     

     

     

     

    attachicon.gifIMG_1782.JPG

     

     

     

    attachicon.gifIMG_1784.JPG

    To bardzo fajny model, ale ma jedną wadę - bardzo słaby dziób. Radzę wkleić od środka kilka listew węglowych, inaczej może się zdarzyć, że podczas lądowania przy mocniejszym uderzeniu przedniego koła o kępkę trawy złamiesz dziób na wysokości kadłuba.

     

    Poza tym sam miód, malina i orzeszki. Krótki start, łatwe lądowanie i świetne prowadzenie w powietrzu

     

    Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

  9. Robert - jak wspomniałem wcześniej, sam model bardzo mi się podoba i uważam, że odwaliłeś kawał dobrej roboty. Wygląda zajefajnie. 

    Czepiłem się modelu lotu, bo wyszła z tego jakaś podfruwajka a nie odrzutowiec. Przypuszczam, że wiem, z czego to wynika. Jakbym miał za lotnisko taką łąkę jak na filmie, to też bym robił latawce zamiast samolotów :)

     

    Jeśli Cię uraziłem to przepraszam. Nie to było moim zamiarem :)

  10. Każde hobby kosztuje, chyba że czyimś hobby jest gapienie się na chmury. 

     

    Latając elektrykami ponoszę koszty modeli (budowa lub kupno gotowca, przemalowanie, nowe kalkomanie i wszelkiego rodzaju "uszlachetnianie" i waloryzacja), pakietów (kupno i ładowanie), odbiorników (że nie wspomnę o nadajniku), telemetrii, naprawy drobnych czy poważniejszych uszkodzeń gdy do nich dojdzie, wreszcie – koszty przejazdów na lotnisko, 14 km w jedną stronę też kosztuje. W przypadku benzyny znaczne maleją koszty kupna pakietów, za to rośnie cena napędu i paliwa. Tu można by jeszcze dorzucić koszty społeczne – podejrzewam, że silniki spalinowe w większym stopniu zatruwają powietrze, niż elektrownie produkujące prąd konieczny do podładowania pakietów. 

     

    Czy warto liczyć te koszty? Moja żona pewnie powie, że tak. Sama kupuje różne cebulki, badylki, doniczki, ziemię i inne worki ze śmierdzącą zawartością... Ja twierdzę, że koszty związane z uprawianiem hobby są konieczne, bo po to mamy jakieś pasje i zainteresowania, żeby oderwać się od ponurej rzeczywistości. Relaksując się podczas latania modelami wdycham świeże bądź co bądź powietrze, zażywam ruchu na ty świeżym powietrzu (zwłaszcza jak nie uda się wrócić modelem na pas lotniska)  i oszczędzam na kosztach psychiatrów i psychoanalityków :)

    • Lubię to 1
  11. Dla mnie najbardziej podnoszącą ciśnienie sceną w filmie wojennym jest szarża Anglików pod Stirling w filmie Braveheart. A ciemny ekran? Ograny chwyt, występujący w co trzecim filmie wojennym, prawie tak popularny jak "krzyk Wilhelma. 

     

    Dywizjon 303 to nie najgorszy film który z przyjemnością obejrzałem dwa razy w kinie, ale do dzieł wybitnych czy nawet świetnych mu bardzo daleko. Nie ma się czego wstydzić, ale z ekscytacją też bym nie przesadzał. 

  12. Z całym szacunkiem dla powyższych opinii, ale polski film ma o niebo lepsze efekty w porównaniu z wersją brytyjską, jednak warstwa artystyczna, przesłanie, czy choćby gra aktorska w wersji polskiej to jednak niższy poziom... 

     

    Cała historia też opowiedziana trochę naiwnie, a już zupełnie nijak się ma do wersji historycznej. Pamiętajmy, że Fiedler pisał to "ku pokrzepieniu serc", więc to co wylewa się z książki też jest trochę na bakier w wersją prawdziwą. 

     

    W porównaniu obu wersji moim zdaniem wygrywa polska, własnie z uwagi na to, że przynajmniej sceny walk powietrznych nadają się do oglądania. Ale to nie jest dzieło na miarę Szeregowca Ryana czy Bravehearta. Brak dramaturgii, jeden tekst Adamczyka przy zapinaniu pasów czy dyżurny uśmiech numer pięć Zakościelnego to trochę za mało. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.