Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi opublikowane przez Emhyrion

  1. Dlatego pisałem o jakimś schemacie, względnie może być odnośnik do dobrej strony, gdzie łopatologicznie będzie wszystko pokazane. Naoglądałem się ostatnio filmów na Youtubie i widzę, że sprawa jest bardziej skomplikowana niż przy EP, bo są różne silniki, różne zbiorniki i różne przyzwyczajenia i przekonania użytkowników. 

     

    1. Wiem, że silnik sprzedawany jest z elektrycznym modułem, który daje iskrę. OK. 

    2. Wiem, że za obroty silnika odpowiada serwo. OK. 

    3. Wiem, że paliwo płynie ze zbiornika w którym jest filtr na końcu rurki, luźno sobie latający po zbiorniku, co w założeniu ma chyba sprawqić, że niezależnie od kierunku lotu pływak jest zawsze na dole zbiornika i ssie paliwo. 

    4. Wiem, że tej "iskrownik" jest zasilany dodatkowo pakietem. Podobnie wiem, że ten sam, pakiet ale jeszcze lepiej inny zasila też wszystkie serwa w samolocie. I jeszcze lepiej, jak to przechodzi przez regulator. 

     

     

    Ale nie wiem, dlaczego ze zbiornika wychodzą trzy rurki. OK - jedna idzie do silnika. Na górze zbiornika mam jeszcze dwa kroćce do zamontowania dodatkowych rurek. Po co dwie? domyślam się, że jeden mogę przedłużyć kabelkiem, wyciągnąć jego drugi koniec na zewnątrz modelu i pompować przez niego paliwo. W tej sytuacji ten trzeci to pewnie odpowietrzacz. Czy on też ma mieć na sobie rurkę, czy zostawić sam króciec? jeśli rurkę, to jak długą? Gdzie dać jej koniec, na zewnątrz, czy do środka? Czy benzyna nie będzie się wylewać przez gołą rurkę? A może na końcu ma być jakaś membrana, co wpuszcza powiwtrze do środka, ale płynów na zewnątrz już nie?

     

    Nie wiem, jak ustawić serwo. Dobra, ten etap to jeszcze przede mną, wiem, że wcześniej trzeba przez silnik przepalić ze dwa zbiorniki. Spoko. Ale czy mam ustawiać na serwie bieg jałowy śmigła, żeby tak trochę się kręciło ale nie bardzo, czy też mam na minimum ustawić tak, żeby silnik gasł? Na zdrowy rozsądek powinien być bieg jałowy, a wyłączenia silnika ustawić na kill-switch, ale czy mam rację?

     

    Nie wiem, jak napełniać zbiornik paliwa. To znaczy wiem - rurka, pompka, elektryczna  lub ręczna, spoko. Ale czy mam jechać na stację i zalewać do pełna, czy na przykład tylko 3/4 zbiornika? 

     

    Nie wiem jakie pakiety? 3s? 4s? Jakieś duże czy małe, jaki jest pobór prądu, czy to starcza na dłużej czy po każdym locie trzeba ładować? 

     

    I pytanie bardziej praktyczne – czy robić model na sztywno, zabudowując tak, że ewentualne wyjmowanie zbiornika będzie bardzo trudne, ale bo też w zasadzie nie ma potrzeby grzebania przy nim, czy wręcz przeciwnie, musi być jak najlepszy dostęp, bo w benzynach co chwila trzeba coś pogrzebać i naprawiać?

     

    Póki co skończyłem sekcję ogonową kadłuba i zabieram się za skrzydła. Dziób poczeka na silnik, pilota, kabinę – czyli na kasę. A w międzyczasie zbieram potrzebną wiedzę i porady. 

  2. Tak, byłem na tej stronie. Ale konia z rzędem kto na podstawie tych trzech akapitów poprawnie, nie znając wcześniej tematu, cokolwiek ustawi. To pisał koleś do kolesi, którym niczego nie trzeba już tłumaczyć. Tymczasem uznajmy, że ja w życiu nie widziałem slnika benzynowego i wymagam większej uwagi podczas przeprowadzania przez wszystkie meandry spalinowców. 

  3. Jakby kolega nie był piany tylko czytał dokładnie, to by wiedział... :P

     

    Jeszcze raz, tym razem na kolorowo:

     

    Pod koniec lat osiemdziesiątych, podczas remontu zachowanego egzemplarza PZL P.11c udało się doskrobać do pierwszych warstw koloru jakim był on pomalowany. Na tej podstawie powstały pierwsze poważne opracowania przedwojennych kolorów lotniczych. Jak podaje książka „Polish Fighter Colours 1939-1947 vol 1.” ustalono wtedy kolejność malowania płatowca:

    1. Wszystkie powierzchnie wewn. i zewn.: lakier podkładowy, bezbarwny z dodatkiem pyłu aluminiowego
    2. Powierzchnie zewnętrzne: lakier w kolorze maskującym khaki, brązowo oliwkowy
    3. Dolne powierzchnie skrzydeł i stateczników: lakier szaroniebieski
    4. Oznaczenia przynależności państwowej, typu, nr seryjne, godła i nr taktyczne.

    W tej samej pozycji podjęto próbę odpowiedzi na pytanie, jakie dokładnie odcienie kolorów zostały użyte na przedwojennych samolotach bojowych. Wykorzystano wzornik barw firmy Nobiles, jednego z dostawców lakierów dla lotnictwa. Wg autorów samoloty PZL były malowane w następujące kolory:

    • 1930-1935 – kolor khaki wczesny Nobiles 499/999, odcień ziemisty, odpowiednik modelarski HTKC011 Polish Light Khaki
    • 1935-1938 – kolor khaki średni Nobiles 469/969, odcień oliwkowy, odpowiednik modelarski HTKC018 Olive Drab
    • 1938-1939 – kolor khaki późny  Nobiles 499/999, odcień brązowy,  odpowiednik modelarski HTKC010 Polish Dark  Khaki
    • Kolor dolnych powierzchni skrzydeł i stateczników był mieszany z kolorów Nobiles niebieski 475/975 i popielaty jasny 459/959. Proporcje mieszania nie są znane, początkowo kolor był jaśniejszy, potem ciemniejszy. Proponowany odpowiednik modelarski to HTK-036 Light Blue-Grey.

     

     

    Dorzucam ciekawą grafikę reklamową z tamtych lat. To ten sam Nobiles co dziś sprzedaje farbę do ścian i płotów, może wystarczy tam popytać zamiast tworzyć domorosłe teorie na temat czarnej dziury w niebie. Podpowiedz panu dyrektorowi, skoro masz z nim takie dobre kontakty. 

     

    post-13206-0-08727100-1536653622.jpg

     

    Żądasz źródeł. Pięknie. A na jakich źródłach opiera się pan dyrektor twierdząc, że samoloty PZL P11 świeciły się jak psu jajka? Owszem, pojawia się w opracowaniach informacja, że samoloty stojące na słońcu jaśniały, farba blakła, pewnie pojawiały się zacieki, farba się utleniała. To normalne zjawisko, że z czasem kolor trochę się zmienia, tym bardziej, że farby używane 80 lat temu nie miały tej jakości co dziś. Dziś jak się Nobilesem pomaluje bramę wjazdową, to zielony lakier błyszczy  jeszcze 10 lat później. Poczekam jeszcze ze dwa, jak nie zmatowieje to w końcu złożę reklamację :)

     

     

    I jeszcze jedno - wiesz, po co dodawano pył aluminowy do podkładu? Żeby powierzchnia malowana nie była idealnie gładka. Żeby samolot malowany później docelowym kolorwm nie świecił się jak lustro. Podobny patent wykorzystano podczas malowania hełmów wz31, tyle że tam nie bawiono się w pył aluminiowy, tylko do farby dodawano zmielony korek, przez co hełm miał bardziej porowatą powierzchnię. 

     

    I co, mam uwierzyć teraz dyrektorowi, że po to kładziono podkład zmatowiający, żeby potem malować na błysk? Może jeszcze szpachlowano i polerowano?

     

     

    Dyrektor broni się przed zarzutami i jest to nawet zrozumiałe, żaden dyrektor publicznej placówki z mianowania nie lubi przyznawać się do będów. SAmolot się świeci jak wypicowana bryka w komisie, ludzie się cieszą, co się tam będzie krytyką przejmował. Dlatego z mojej strony EOT, nie chce mi się tu dłużej bić piany. Jak dla mnie malowanie JEDYNEJ muzealnej PZL P11 jest po prostu zwalone, żeby nie użyć trudniejszego słowa i pozostanę przy swoim zdaniu. 

    • Lubię to 1
  4. Po latach latania na EP dotarłem do ściany. Ściana nazywa się model na tyle duży i na tyle ciężki, że elektryfikacja go co prawda jest możliwa, ale bardzo kosztowna i bez sensu, pakiety musiałyby ważyć z tonę, żeby polatać 3 minuty. 

     

    Dlatego wchodzę na drogę smoka i zdecydowałem się na zastosowanie pierwszego w historii mojego hangaru silnika spalinowego. KOnkretnie będzie to benzyna 2-taktowa 55-65ccm, bez znaczenia na razie który konkretnie model. 

     

    Bardziej mnie zastanawia, jak to wszystko podłączyć. Wiem, że z silnikiem kupuje sie elektryczne ustrojstwo, coś jak regulator do elektryków. Wiem, że muszę kupić zbiornik paliwa i odpowiednie kable. Mam już taki zbiornik i zastnawia mnie, że ma jedno wyjście w korku i dwa na górze. Czy dobrze kombinuję, że te dwa wyjścia na górze to jedno jest do odpowietrzenia a drugie do tankowania? Czy one muszą mnieć jakiś filtry założone, rurka do odpowietrzeania? 

     

    Fajnie by było, jakby mi to ktoś na zdjęciach albo obrazku wyjaśnił jak krowie na miedzy, bo jakoś intuicyjnie z lektury setek postów chyba to rozkminiam, ale wolałbym mieć pewność, że niczego nie sknociłem :)

     

     

  5. A jednak! Jak masz pewność, że się nie rozszczepi - niech zostanie, ale widzę, że podobnie jak ja masz tendencję do rozwiązań raczej skomplikowanych niż prostych :)

     

     

    Ba.. nie tylko Wy. Ja właśnie wykombinowałem w modelu samolotu kółko ogonowe, które nie pozostaje ruchome na pasie, nie tylko się chowa do lotu, ale jeszcze ma amortyzator, żeby mi samolot po trawie tak bardzo nie skakał :)

  6. Można mieć nadzieję, że taki serial powstanie. Miniserial

     

    Pamiętam jak dziś trzy scenki, jakie pojawiały się w zajawkach filmu rok temu. akościelny miał dłużsżą akcję ratunkową pięknej sanitariuszki w Polsce. Zakościelny żegnał Jagodę Kochan, która gdzieś miała odjechać na motocyklu, a Zumbach chyba miał odlecieć jakimś RWD do Rumunii. Adamczyk krzyczał niestrjelaj do sowieckich żołnierzy, w których ręce wpadł po 17 września. Żadnej z tych scen w kinie nie widziałem. Albo wyleciały na dobre, albo na potrzeby TV powstanie jakieś 3-4 odcinkowe dzieło i będzie więcej o różnych drogach do Anglii. 

  7. To nie jest film dokumentalny. Żadna z wersji nie jest filmem dokumentalnym, nie będą tego raczej puszczać na Discovery History, to fabuła.

     

    Braveheart to też fabuła i nie odtwarza wiernie historii Wiliama Wallece'a, ani Krzyżacy nie pokazują jak wyglądała bitwa pod Grunwaldem. Nie oczekujmy od filmów dokumentalnych ścisłego trzymania się faktów historycznych. 

     

    Jako fabuła bronią się obydwie wersje. Polska jest ładniejsza wizualnie, angielska ma fajniejszą historię (też nieprawdziwą, Zumbach wcale nie przeleciał skradzionym samolotem do Anglii) i tyle. Jak ktoś chce obejrzeć film wierny historycznie to niech sobie włączy "Diabeł ubiera się u Prady" :P

  8. I tak się rozjeżdża teoria z praktyką... Moja P11 najlepiej latał z CG zaraz za przednim zastrzałem. Wyliczenia wychodziły po środku między nimi i model wisiał ogonem w dół. 

     

    Jarek - nie zrozum mnie źle, ale czy Ty też latasz, czy tylko siedzisz w wyliczeniach? Bo jak na razie można się doktoryzować na Twoich postach, a nawet nie wiemy, czy idzie za tym jakaś praktyka 

  9. To prawda... Skalski w swojej książce "Czarne krzyże nad Polską pisał:

     

    "Maszyny zostały ukryte w gęstym leszczynowym zagajniku. Na rozkaz dowódcy brygady mechanicy III dywizjonu warszawskiego i eskadry krakowskiej, mający nas obsługiwać aż do chwili przyjazdu naszego rzutu kołowego, natychmiast przystąpili do zamalowywania znaków rozpoznawczych naszych samolotów. Nastąpił pierwszy zgrzyt, gdyż wcale nie wydawała nam się potrzebna ta przesadna ostrożność. Każda eskadra miała swe tradycje, swą dumę; do naszych znaków byliśmy bardzo przywiązani, były naszą chlubą, tym bardziej iż pod nimi właśnie odnieśliśmy już niejedno zwycięstwo nad przeciwnikiem. Znikły jednak ulubione kaczuszki z rozpiętymi skrzydłami: niebieskie 141 eskadry i zielone 142. Znikła widoma oznaka naszej więzi, bardzo silnej, czyniącej z nas zwarty zespół. Trudno było rozpoznać teraz nawet własną maszynę. Przestały się czymkolwiek od siebie różnić, były teraz jakieś szare, jak gdyby martwe. Straciłem też swoją „66”, postanowiłem więc nadać mojej maszynie imię „Zosia”. Wypisałem je własnoręcznie białą farbą na kadłubie, by ułatwić sobie odnalezienie maszyny wśród innych. Chrzest odbył się, niestety, bez obecności patronki, zabrakło też tradycyjnej butelki szampana. Towarzyszyły mi natomiast liczne docinki ze strony kolegów, którzy uznali mój pomysł za dowód niewzruszonej stałości uczuć."

     

    "66". To o tyle ciekawe, że większość plansz malowania PZL P11 czy producentów kalkomanii samolot Skalskiego oznacza numerem "65" :)

  10. nie ma takiej farby, która nie świeci w pełnym słońcu. Znaczy jest, Amerykanie coś takiego wykombinowali, ale całkiem niedawno i prace nad tą farbą trały wiele lat i pochłonęły miliony dolarów. Każda farba odbija trochę promienie słoneczne, jak na zdjęciu P11 powyżej. 

     

    Problem w tym, że ta krakowska "jedenastka" świeci się  nawet w nocy. A to już spora przesada...

  11. nooo... a różowy jaki byłby ładny... albo fioletowy... Taaa, w muzeum mają jeszcze duże pole manewru w tym temacie. 

     

    Problem w tym, że on nie ma ładnie wyglądać. Jeśli to jest eksponat to ma wyglądać wiernie, tak jak 80 lat temu. W przeciwnym razie to nie jest eksponat tylko imitacja. Jakoś innym udaje się tak malować eksponaty, że nie świecą się jak psu jajka. 

     

    post-13206-0-91108900-1536126852_thumb.jpg

     

    post-13206-0-74958800-1536126871.jpg

     

    Farby nitro też mogą być matowe lub półmatowe, wystarczy pójść do marketu budowlanego żeby się o tym przekonać. Owszem, błyszczący samolot jest bardziej szykowny, patrząc na taki myślisz "wow, wygląda jak nowy, ale go odpicowali". Klasyczna zagrywka, którą robią też handlarze samochodów, polerując starego wraka przed sprzedażą. Problem w tym, że "jak nowy" nie błyszczał się w słońcu, nie malowano samolotów błyszczącą farbą, bo to nie miało sensu. Jak samolot błyszczy się w słońcu to nie ma znaczenia na jaki on jest pomalowany kolor, khaki, I, khaki 2, czy ten "bronzowy" - i tak będzie widoczny dla wroga lecącego powyżej.

     

    Dziwię się kolegom. Naprawdę. Jesteśmy w miejscu, które nazywa się forum modelarskim. MODELARSKIM. A modelarz to podobno taki koleś, który na miarę swoich sił, środków i umiejętności odtwarza najwerniej jak się da to co lata, jeździ czy pływa. Tymczasem do tej P11 podchodzicie tak bezrefleksyjnie, że aż zęby bolą. Dlaczego? Bo była polska? No była. Czy dlatego nie można skrytykować tego, co zrobiono z nią w muzeum? Wracam do mojej wcześniejszej wypowiedzi - uczyniliście z tego samolotu bez mała przedmiot kultu. Niestety mnie on się bardziej kojarzy ze złoconą figurą Jana Pawła II, błyszczący i wspaniały, ale skopany przez malarzy muzealnych. 

     

     

  12. Tu ośmielę się wtrącić trzy grosze, bo akurat znam sprawę. 

     

    Rozmawiałem z synem Fiedlera, który brał udział przy produkcji. To, że film kończy się wizytą króla i w zasadzie happy endem to właśnie jego zasługa i osobiście jestem mu za to wdzięczny. To historia pilotów walczących i zwyciężających, adaptacja książki, która była trochę jak Trylogia Sienkiewicza pisana ku pokrzepieniu serc. Nikt w 1940 nie wiedział, że alianci nas wydymają, nikt z czytelników tej książki w 1941 w Polsce nie dopuszczał nawet takiej myśli. Ten film to luźna, ale jednak adaptacja książki, a nie paradokument. 

     

    W scenariuszu podobno była jeszcze większa perełka niż tylko "defilada zwycięstwa". Jeden z pilotów miał odejść z lotnictwa, jako cichociemny skoczyć do Polski i zginąć zdradzony przez wszystkich w Powstaniu Warszawskim. To by dopiero był mocny akcent, prawda? Na szczęście syn Fiedlera uparł się, żeby to był film o zwycięstwie, a nie zdradzie, porażce i klęsce. Takich w polskiej kinomatografi jest aż nadto. 

     

     

    Mnie osobiście dziwi co innego. W zajawkach filmu było kilka scen, które nie załapały się do kinowej wersji. Może to będzie jak z Ogniem i Mieczem, 3-4 odcinkowy miniserial? W każdym razie jak pisałem wcześniej - szarpane to jest, trochę naciągane i trochę niezgodne z prawdą historyczną, ale uważam, że jako fil się broni. Byłem pozytywnie zaskoczony. Po raz pierwszy od dawna wyszedłem z kina po polskim filmie zadowolony. 

  13. Nie chce mi się przepisywać całego artykułu, jak masz ochotę to sobie zajrzyj tu:

    https://www.modelpaint.pl/2017/06/24/tajemnice-polskiego-khaki/

     

    Wiadomo, że ówczesne farby się utleniały zmieniając odcień. Wiadomo, że kolor odnajdywany na szczątkach które przeleżały ileś lat w ziemi to już w ogóle nie ma żadnej wartości, bo cuda sie z nim działy. Wiadomo jednak też, że znaleziono wzorniki Nobiles, który był dostawcą farb dla PZL, oraz że nie znaleziono wzornika Porsy, która też była dostawcą farb, a które podobno minimalnie się różniły. Na przestrzeni lat kolor się zmieniał, jedna nigdy nie ewoluował do tego, co jest obecnie na PZL P11 z Krakowa. 

     

    I jeszcze cytacik:

    Na przełomie lat 1937-1938 pojawia się trzeci odcień, brąz bez odcienia zieleni, wyraźnie ciemniejszy od poprzednich, odpowiadający kolorowi „bronzowemu” (pisownia oryginalna) z wzornika Nobiles (nr 469, CMYK C46 M70 Y75 K54). W takim kolorze pomalowano przede wszystkim ostatnie wyprodukowane Karasie, Łosie oraz te myśliwce PZL, które remontowano tuż przed wojną. Odcień nazywany jest „późnym khaki”. Warstwa tego koloru zachowała się na muzealnym P.11c – zapewne naniesiona podczas remontu na pierwotną fabryczną warstwę. Muzeum podaje jej odcień jako mieszaninę 1:1 kolorów RAL 8014 (FS 30097) i RAL 6022 (FS 34084), „Polskie Skrzydła” „Stratusa” jako FS 30108. To właśnie „późny khaki” określany jest często w pochodzących z września 1939 r. raportach niemieckich myśliwców jako „brązowy” lub „brunatny”. Barwy tej nie należy mylić z obecnym kolorem muzealnej „jedenastki” – pomalowanej farbą nieoryginalną, po wojnie.

     

     

    A o symulatorach możemy sobie gadać na Hyde Park ile tylko wlezie. 

    • Lubię to 2
  14. A ja poprzestanę przy swoim zdaniu. Skoro mamy jedną jedyną PZL P11 to do cholery nie rozumiem, czemu pomalowali ją "jakąś tam zieloną" farbą. Równie dobrze mogli sobie pomalować zielonym młotkowym Hammerite. Nie rozumiem, dlaczego samolot. który powinien być oczkiem w głowie całej kolekcji jest traktowany tak po macoszemu. I dopóki ktoś nie zrobi z nim porządku, będę go traktował jak podróbkę z szacunkiem należnym podróbce. 

     

    Polska myśl techniczna powiadasz... To prawda. Prawie cała. Bo z silnikiem to nie ma zgody. To, że nasze samoloty latały wolno nie wynika tylko z konstrukcji płatowca ale też z tego, że miały słabe zagraniczne silniki. Fajnie, że wciąż chodzi, można go odpalić, przejechać się po lotnisku, ale to Bristol. Produkowany w polskich zakładach Skody na licencji Bristol Mercury. Czym tu się zachwycać, że jakiś Kowalski go skręcał 80 lat temu? No skręcał. Montownie Opla też mieliśmy na Żeraniu, i co z tego?

     

    Samolot jest piękny. Sam wykonałem dwa modele takiego. Problem w tym, że jakoś trudno mi wykrzesać entuzjazm patrząc na to, jak zjeb... jest malowanie i jak wszyscy się podniecają, bo taki ładny, zielony i śmigło się kręci. Wielkie mi halo... Jak dla mnie to, co zrobiono z tym samolotem w muzeum to profanacja. Zupełnie jakby ktoś przemalował na złoto zbroję Zawiszy Czarnego. 

  15. Byłem, widziałem, pochwaliłem !

     

    Zdecydowanie lepsze wszystko w tym filmie od angielskiej wersji niemal tej samej historii .

    Blondyna też fajna ale tango argentyńskie tańczyli jakoś tak po..angielsku.

     

    Polecam !

    Nie oglądałem brytyjskiej wersji. Polska jest spoko. Trochę patosu, trochę szarpanych scen, trochę nieścisłości historycznych (Opłakują dwóch pilotów, a Paszkiewicz wciąż żyje...), jednak po całości całkiem zgrabne kino.

     

    Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

  16. Wydaje mi się, że niektórzy tu obecni najchętniej uczyniliby z tej PZL P11 obiekt kultu bez mała tej rangi, co obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej. 

     

    Przypominam, że PZL P11 - jakkolwiek samolotem jest ładnym i prezentuje kawałek historii naszego lotnictwa, to we Wrześniu nadawał się w zasadzie na złom i latał tylko dlatego, że nie mieliśmy niczego lepszego. Wynoszenie na ołtarze jest więc z lekka bez sensu - to tylko kawałek metalu, jak czytam zwichrowany, a pomalowany tak, że za przeproszeniem wymiotować się chce. Jak na obiekt muzealny to trudno chyba byłoby to bardziej zjeb...ć. Doprawdy dziwię się, że to w ogóle jest traktowane ja eksponat. 

     

    Fajnie, że silnik odpala, spoko, że przyjechali z tym do Radomia, ale na Boga nie róbmy z tego takiego wielkiego halo. Jakby poleciała, to by było coś...

     

    W kwestii symulatorów to też uważam, że Sturmowik aż do przesady symuluje te kołowania i dolot, zasnąć można. Choć pamiętam, że kiedyś zagrywałem się w symulator B17 - tam to dopiero była akcja, jak się leciało kilka godzin nad Berlin. Na szczęście można było trochę "przewinąć". W każdym razie seria Sturovików jest moim zdaniem zrobiona fantastycznie i pewnie gdybym miał jeszcze stacjonarny komputer z dobrą grafiką to bym czasem odpalił. Na laptopie to szkoda nerwów. 

    • Lubię to 1
  17. To, że w filmach gra, to wiem. Tylko ten uśmiech nie pasuje do wizerunku pilota, który parę godzin temu zestrzelił X messerów i ledwo uszedł z życiem. Ale też nie jest to najbardziej istotne w kontekście tego filmu :)

    A jaką Twoim zdaniem powinien mieć minę? Skakać z radości czy wciąż trząść się ze strachu i modlić bo udało się przežyć kolejny dzień? Skąd wiesz jak Ty byś wyglądał po wyjściu z samolotu po walce?

     

    Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.