Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi opublikowane przez Emhyrion

  1. Wszystko da się robić, bo to nie jest autopilot tylko stabilizacja. A autopilocie to sobie ustalisz, że ma lecieć na wprost i leci, obiera kurs, wyrównuje lot i leci. Stabilizator działa troszkę inaczej. To urządzenie niweluje w pewnym stopniu wpływ wiatru. Samolot bez stabilizacji po otrzymaniu podmuchu wiatru zaczyna nerwowo reagować, a to dziób zadrze, a to skrzydłami zaczyna machać. Stabilizator ogranicza wpływa wiatru, gdy szarpnie samolotem w lewo on machnie na chwilę statecznikiem w prawo i samolot wyrównuje lot. Dzieje się to w ułamkach sekund a stopień tych szybkich wychyleń regulujesz właśnie pokrętłami. I tyle... Coś jak kontrowanie sterem jachtu płynącego na dużej fali przy silnym wietrze. 

  2. Nie. Same wychylenia pozostają bez zmian. Działa też DR/EXP. Pokrętłami na stabilizatorze zmienia się tylko wychylenia korekcyjne - od malutkich, które nie sprawdzą się przy wielkim wietrze po olbrzymie, które też się słabo (przynajmniej w moich) modelach sprawdzają. Ja mam ustawione tak około połowy i jestem zadowolony. Modele przestają nerwowo zachowywać się na wietrze, a przy starcie jadą prosto przed siebie, kępki trawy nie wybijają ich z kursu. 

  3. A co tu opisywać. Podłączasz i działa. Można też włączać i wyłączać z poziomu aparatury. Trzema pokrętłami regulujesz stopień korekty, od delikatnej do wariackiego machania lotkami i sterami. Dobrze ustawiony model spokojnie może zawisnąć w powietrzu kładąc się na wietrze jak latawiec. 

    Minusem Orange jak dla mnie jest to, że nie da się jednocześnie ustawić klapolotek i latać z założonym stabilizatorem. Przynajmniej nie dało się z aparaturą Turnigy 9X, w i-10 jeszcze nie próbowałem, ale nie bardzo mam nadzieję. 

  4. warto, ale pod warunkiem, że do dość spokojnego latania. 

    Mam z ABC 3 rodzaje pakietów: 3s 3300, 4s s2600 i 4s 3300. Pierwsze wsadzałem do Cessny z FMS 1400, do spokojnego latania, wsadzałem do Mustanga z Durafly z reglem 35A, więc wytrzymywał wszystko, a parę razy wsadziłem nawet do Bixlera, który co prawda ciężki był jak cholera, ale śmigał ładnie. Pakiety służą mi do dziś, nie widać żadnego spuchnięcia, są jak nowe

    4s 2600 już trochę spuchły. Napędzały Extra300 z Multiplexa, Corsaira i Wildcata z Lanxianga. Zdarzało się, że pod dużym obciążeniem bzyczek piszczał jak głupi. Podobnie z większymi pakietami 4s 3300, które potrafiły piszczeć już przy starcia Mustangiem z FMS 1400mm. Szybko się zestarzały, dziś je trzymam niemal wyłacznie do rekreacyjnego latania wspomnianym Mustangiem, wolnych przelotów nad lotniskiem z kamerką na pokładzie. Do szaleństw się nie nadaje. 

     

    Reasumując - do trenerków będzie dobra. Do czegoś bardziej wymagającego już niekoniecznie. 

  5. eee... ale lipa, zegarek stanął... :)

     

    Krzysztof - jeszcze kilka takich zdjęć i filmików a będziesz musiał pewnie połowie z nas fundować protezy zębowe. Ja przynajmniej ćwiczę opad szczęki za każdym razem jak tu wejdę

    • Lubię to 1
  6. Uznałem, że obok kilku samolotów amerykańskich czy brytyjskich, że zmieści się jeszcze jeden samolot japoński. Klasyka gatunku, czyli Mitsubishi Zero. 

    FMS robi ten model w dwóch róznych malowaniach. Jedno, A6M5 z późniejszego okresu wojny, z zieloną farbą na górnych powierzchniach, i wcześniejszą wersję, A6M2 w malowaniu z okresu ataku na Pearl Harbor, a dokładniej jednej z maszyn lotniskowca Akagi

     

    post-13206-0-83559800-1425219141_thumb.jpg

     

    Nie bardzo miałem wybór wersji, bo w znanym mi sklepie gdzie ceny nie są aż tak bardzo złodziejskie zielonych Zer nie mieli, ale nawet gdybym wybór miał, to zostałbym przy A6M2. Choćby z uwagi na to, że w chwili ataku na Pearl Harbor ten samolot był potęgą na Pacyfiku, a nie kaczką na strzelnicy, jaką stał się w późniejszym okresie wojny. 

     

    post-13206-0-83511700-1425219142_thumb.jpg

     

    Model nie wymaga w zasadzie żadnych poprawek. Złożyć można w dwie godziny i latać. Ale nie byłbym sobą, gdybym czegoś nie pomieszał. Przede wszystkim nie podoba mi się kolor, jakim jest maźnięty w fabryce. Nie jest jasno szary, wpada w kremowy. Ma to sens, bo jak czytałem, samoloty były najpierw malowane brązową farbą antykorozyjną, która z czasem wyłaziła spod jasnoszarej, ale na pewno nie wychodziła tak równomiernie. Poza tym, tak sobie myślę, że do ataku rozpoczynającego wojnę z Ameryką samoloty były odpicowane aż miło. Dlatego samolot przemaluję, farby Tamiya już czekają...

     

    A na pierwszy ogień poszedł pilot. Ta fabryczna popierdółka która była w zestawie nie bardzo mi się podobała, więc wykorzystam misia gdzie indziej, a za sterami Zero usiądzie ten samuraj:

     

    post-13206-0-82810600-1425219144_thumb.jpg

  7. Białe napisy robi się na białej kalkomanii. Po prostu dookoła napisu trzeba dać trochę obramówki w kolorze maksymalnie zbliżonym do tego, jakim jest pokrywany model przed oklejeniem. Potem trzeba dokładnie obmalować białe i gotowe. Jedyny problem jaki jest, to gdy biały napis jest na łączeniu dwóch czy więcej kolorów nakładanych aerografem tak, że twoch się płynne przejście. Pędzlem czegoś takiego osiągnąć się nie da, znaczy da, ale to już wyższa szkoła jazdy. Wszędzie tam, gdzie samolot ma jednolity kolor lub przejścia są na ostro, bez rozmywanego koloru - wystarczy obmalować

  8. Był regulamin określający położenie i wielkość szachownic. Skoro był, a samoloty malowano w fabryce, to nie przypuszczam (choć wykluczyć się nie da), że jeden miał przemieszczone i w poziomie i w pionie. Ale nie wydaje mi się... 

    P11 ma śmieszne skrzydła, więc często na ilustracjach znaki są umieszczane od sasa do lasa. Jak mówię, temat 111 Eskadry przećwiczyłem podczas budowy P11 i zebrana ikonografia nie wskazywała na to, by znaki były umieszczane inaczej niż w regulaminie. 

     

    Co w niczym nie umniejsza mojego szacunku dla modelarza i jego dzieła. Model jest śliczny :)

  9. OK... opieram się na monografii Glassa gdzie tak było napisane a zdjęć z innym układem nie widziałem. Ilustracje i owszem, ale zdjęć nie. Jeśli były takie z przekoszonym naniesieniem to przepraszam i przestaję się czepiać :)

     

    Na poniższym zdjęciu widać 111 Eskadrę na lotnisku: wszystkie mają znaki w linii:

    post-13206-0-66898100-1424779213.jpg

     

    "Krzywo" czyli z przemieszczeniem, ale w położone na jednej linii:

    post-13206-0-26758900-1424779395_thumb.jpg

  10. Mam Extrę i spokojnie mogę polecić. Lata to pięknie, ja co prawda nie potrafię, ale znam takich co cuda tym wykręcają, a przy okazji model jest dość pancerny. Podwozie - gniotsa nie łamiotsa, prędzej wyrwie cały moduł z kadłuba niż coś zegnie. Tylko do lądowania na trawie lepiej dać większe koła i zdjąć owiewki. Skrzydła są tak twarde, że wytrzymały już wiele przycięć podczas lądowania - zero strat. A na koniec kadłub - mam w swoim jedno pęknięcie, jak podczas lotu coś jak idiota coś pokręciłem w ustawieniach w aparaturze i w powietrzu lotki odmówiły współpracy, samolot awaryjnie zwalił się na glebę z wysokości jakichś 5 metrów. Zniszczeniu uległo śmigło i kołpak oraz osłona silnika. Kadłub pękł, ale spokojnie dało się to naprawić, resztę części kupiłem w sklepie w Warszawie bez żadnego problemu, Extra dalej lata i cieszy oczy. Choć ostatnio ją przemalowałem, czerwony mi się znudził :)
     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.