Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi opublikowane przez Emhyrion

  1. pamiętaj tylko, że 8s to już mała elektrownia. Będziesz jak rozumiem podłączał dwa pakiety 4s. Powinny mieć przynajmniej z 4000A, żeby to miało sens, żeby samolot lata trochę dłużej niż trwa start, pętla wokół lotniska i lądowanie. A dwa pakiety 4s4000 to już konkretna masa. Moim zdaniem zmieszczenie się z modelem o rozpiętości 1600mm, pewnie jakimś składanym podwoziem, paroma makietowymi dodatkami w 4 kg masy startowej jest niemożliwe. 

  2. Dzieciakom TRZEBA poświęcać czas. Ścigałem się, aby zdążyć przed rzeczywistością wirtualną o której piszesz. Jeżeli czegoś nie pokazałeś 10 latkowi, to 11 latek już nie będzie chciał oglądać. Łatwiej jest włączyć ognisko w tablecie, niż zebrać chrust. Niestety czasem trzeba wyłączyć prąd, Polecam wakacje na łódce z dala od cywilizacji. Tydzień offline czyni cuda. Tak wiem, że są to nudne wakacje ze starymi, ale tydzień muszą wytrzymać i już. Taka umowa.

     

     

    Oczywiście, że masz rację. W pełni się z tym zgadzam. Jeździmy z córkami na narty, na konie, na żagle, albo nawet na działkę, gdzie TV to tylko dwa programy i jakoś trzeba razem spędzać czas, najlepiej aktywnie (łuk, wiatrówka, pływanie wpław czy na desce). W domu ćwiczmy Monopol i Boogle. 

     

    Nie pisałem o sobie, tym bardziej nie pisałem o Tobie. Ani nawet o części moich znajomych. Tylko o tej drugiej części. Bo że młodzież się rozleniwiła to fakt. A wynika z tego, że to my żyjemy w pośpiechu, w stresie, praca po wiele godzin. Wraca potem jeden z drugim do domu i zwyczajnie mu się nie chce. I ja to rozumiem. Mnie też się często nie chce. To jeśli się nie chce Kowalskiemu czy mnie, to czemu ma się chcieć naszym dzieciom? Po co się męczyć, jak można sobie bezstresowo parę godzin na fejsie poklikać...

     

    Z tego co słyszałem od ludzi starszych wiekiem ode mnie, w latach 70-80-tych ubiegłego wieku prawie każdy chłopak miał na ścianie w pokoju jakiś model ;)

     

    No to u mnie już nie każdy. Ja miałem pełne gabloty i plątaninę żyłek pod sufitem, ciągłe afery o odkurzanie tego plastiku, połamany żaglowiec i liczne oberwane kółka czy śmigła w samolotach - przez mamę, która nie doczekała się tego odkurzenia. Jednak w mojej klasie podobnych wariatów było jeszcze może ze trzech.

  3. Ma cukierkowe kolory, wygląda wręcz jak bohater kreskówki. Może jak się przybrudzi trochę będzie wyglądał bardziej bojowo. Mnie też nie pasuje białe malowanie do SE5a, które w wersji "frontowej" chyba niemal wszystkie i bez wyjątków były zielone. A te dwa "polskie" były jeden zielony a drugi być może w ciapki. 

     

    Reasumując - jako model SE5a nie bardzo mi się ta konstrukcja widzi, bo sporo jest uproszczeń i "bezczelnych" odstępstw od oryginału. Jednak jako samolot tak w ogóle - bardzo ładny. Kawał płatowca, robi wrażenie, wykonany solidnie, czysto i estetycznie. Zmień tylko pilota, bo ten jakiś paskudny jest wyjątkowo, a że nie siedzi w oszklonej kabinie to tym bardziej widać jaki brzydal...

     

    Gratulacje, czekam na film z oblotu :)

  4. Nie każdy ma ochotę. I nie każdy ma czas który by chciał na to poświęcić. 

    Wracając do dzieciaków - wszystko jest kwestią wychowania. To, że młodzież się "nie garnie" to nasza wina - nie młodzieży. To my swego czasu poszliśmy na skróty. Zamiast siedzieć z nimi z książką i encyklopedią daliśmy gówniarzom komputery i pokazaliśmy google. Zamiast pograć w grę planszową włączyliśmy telewizor. Zamiast iść na kort tenisowy, na konie, na boisko, na rower, na spacer - kupiliśmy wii czy innego kinecta. I potem mamy takie dzieciaki jak mój kuzyn, który na nartach stoi sztywny na baczność, jak na defiladzie. I przewraca się jak ołowiany żołnierzyk, byle oparcie i pion na chwilę straci to leży. Cóż dziwnego, jeśli przez całe życie leży, z tabletem na łóżku. 

     

    To, w co my się bawimy z punktu widzenia dzieciaków jest zwyczajnie nudne. Mało spektakularne. Nudniejsze jest już chyba tylko zbieranie znaczków... Brak jest szybkich efektów. Mniejsza o to, czy model buduje się od podstaw czy nie - trzeba jeszcze nauczyć się nim latać. A to też zajmuje czas, w dodatku jest o wiele trudniejsze niż latanie w domu, na symulatorze... To po co się męczyć? Naprawiać? Łatwiej wcisnąć restart, albo ściągnąć inną grę. 

     

    Dokąd zmierza modelarstwo? Tam gdzie zawsze. Przypuszczam, że wciąż będzie grupa pasjonatów, którzy w jakimś wieku (wcześniej lub później) dojdą do tego, że to fajna forma spędzania wolnego czasu. Nie wydaje mi się, by kiedykolwiek było to zajęciem masowym i pewnie nigdy nie będzie. 

    • Lubię to 1
  5. Ten co klei modele jest modelarzem redukcyjnym. Tak? To dlaczego temu, kto montuje (skręca i klei) modele latające ktoś tu próbuje odebrać tytuł modelarza RC? Jeden i drugi kupuje model w pudełku, będący wytworem przemysłowym, powstałym w jakiejś formie...

     

    Jak pisałem - mam w nosie, czy "zasłużyłem" na miano modelarza czy nie. Mnie bawi klejenie, malowanie i latanie. Bawiło budowanie, ale okazało się, że mojej żony nie i tak już pewnie zostanie, że będę kleił, malował i latał, bez wątku "budowa od podstaw". I tylko nie rozumiem, czemu ktoś tu tak strasznie próbuje się dowartościować :) Przecież chyba nie chodzi o to, jak to się nazywa, tylko o to, żeby dawało frajdę. I ktoś tu już odpisał - nie ma młodych, bo mają inne zajęcia. Młodzi żyją szybciej, im jest szkoda czasu na to, żeby przez kilka miesięcy patrzeć jak z niczego powstaje samolot. Oni chcą teraz, zaraz, już. Takie jest to pokolenie i nie zmienimy tego. 

  6. Cóż... Całe życie wydawało mi się, że jak ktoś klei i maluje piękne modele w skali dajmy na to 1:72 to jest modelarzem. Ale w świetle definicji IDFX nim nie jest bo... no właśnie... Bo kupił plastikowy  zestaw w sklepie, a nie wydłubał wszystkiego z kawałka drewna. 

     

    I żeby była jasność - mam w nosie to, czy jestem modelarzem bo zrobiłem kiedyś P11 z zestawu KIT. Albo czy jestem modelarzem, bo gruntownie przerobiłem gotowca F4F Wildcat z LX. Albo czy nie jestem, bo mi się taki tytuł żadną miarą nie należy. Tylko tak mi się wydaje, że ktoś tu niepotrzebnie próbuje zmienić bieguny pojęcia. Modelarzem nie jest ten, kto zrobi latające coś, co ma skrzydła i kadłub ale nie przypomina niczego więcej poza samym sobą. Model ma przedstawiać coś, co występuje w naturze. Czy to plastikowy model czołgu w skali 1:35 klejony i malowany przez kilka tygodni, czy model samolotu Mustang ze styropianu zmontowany w 10 minut - to nadal są modele. W przeciwieństwie do wielu konstrukcji, które przypominają samolot, ale nie są modelem żadnej konkretnej istniejącej konstrukcji. 

  7. Modelarstwo to modelowanie i budowanie a nie latanie gotowymi zabawkami ..

     

     

    Zupełnie się z Tobą nie zgodzę. Modelarstwo to zajmowanie się modelami. Jedne się kupuje, inne składa, jeszcze inne buduje od podstaw. Jedne latają, inne jeżdżą lub tylko stoją lub wiszą na żyłce. Model to coś, co przedstawia inne coś, tylko nie jest tak funkcjonalne, jak to coś. Czy to model samochodu, czy model serca. 

     

    Idąc naszą ścieżką - prędzej zgodzę się, że kupiony samolot gotowy jest modelem, bo przypomina prawdziwy samolot, niż jakieś samodzielnie wystrugane skrzydło ze śmigiełkiem, które jest co najwyżej modelem samego siebie.

  8. I pierwsze foty z lotniska...

     

    post-13206-0-08710400-1422875894_thumb.jpg

     

    post-13206-0-49294800-1422875899_thumb.jpg'

     

    Niestety, objawiła się pewna wada modelu. Koła schowane w osłonach wystają na tyle, że przystrzyżona trawa nie powinna stanowić problemu. Jednak śnieg, i to taki w stanie między zmrożonym a topniejącym powoduje, że samolot grzęźnie. Nie daje się nim kołować w takich warunkach. Jedyne co można, to postawić tam, gdzie śniegu jest jakby mniej, dać klapy w dół do połowy i ognia. Po jakichś 6 metrach idzie w górę, grzecznie, jak po sznurku. Inna rzecz, że trochę przesadziłem z wartościami expo i po włączeniu ogranicznika był strasznie tępy na sterach, ale to już poprawiłem. 

    Lądowanie na pełnych klapach to czysta przyjemność, model przy niemal wygaszonym silniku schodzi majestatycznie na trzy punkty. Wręcz podręcznikowe lądowanie. I nawet nie zakopywał się w śniegu :)

     

    post-13206-0-17425300-1422875905_thumb.jpg

     

    Niestety, nie mam filmu. Mobius mi świruje. W domu działa bez problemu, nagrywa nawet półgodzinne spoty. A na dworze lipa, wyłącza się po 20 sekundach. Nie mam pojęcia o co chodzi... :(

  9. Tak jak Robert napisał - trzeba mieć ER9X. Ja nie miałem, bo zatrzymałem się na standardowym T9x, które było bardzo fajną apką, tyle, że bez telemetrii. Wymieniłem na i-10 i mam wszystko to o czym pisałem bez konieczności wgrywania nowego softu czy lutowania, wymieniania czegoś. Dla mnie to objawienie - w stosunku do 9X. 

  10. A ja dziś polatałem troszkę dwoma modelami: Bixler 1400 z HobbyKiga i ASW28 z FlyFly. 

     

    Na pierwszym testowałem te cudaczne ustawienia aileron to rudder, rudder to aileron, krzywe gazu dla różnych trybów lotu. już widzę, że sporo czasu jeszcze spędzę programując te funkcje w pozostałych moich modelach, ale moim zdaniem to nie będzie czas stracony. Ułatwi to później życie. Bardzo ułatwi. Przykładowo: rudder to aileron. Zwykle jest tak, że jak sie machnie sterem kierunku to samolot chciał nie chciał będzie się też troszkę przechylał. Tymczasem można tak ustawić wychylenia, że ster kierunku działa, a lotki same się wychylą\ o tyle, że skręt jest praktycznie całkiem płaski. O ile w przypadku latania w górze nie ma to aż takiego znaczenia, o tyle podczas podchodzenia do lądowania może się okazać nieocenione. Z kolei aileron to rudder może się przydać gdzieś wyżej do zacieśniania zakrętów - ruch lotek wymusza jednocześnie wychylenie SK, dzięki czemu zakręt może być ostrzejszy. albo dla odmiany  - z wywyższeniem. Jak tak kto sobie zaprogramuje. oczywiście można zadać pytanie "po co?" Cóż... Wychodzę z założenia, że jeśli nie latam jakoś doskonale, a aparatura może mi pomóc latać płynniej i bezpieczniej - skorzystam. 

     

    Z kolei ASW próbowałem przetestować zasięg i sposób działania czujnika napięcia pakietu. Pierwsze chyba mi się udało. ASW był na niebie maluteńką kropeczką, choć ma ponad dwa i pół metra rozpiętości. Error rate wykazywał maksymalniej 38%. Nie zauważyłem żadnych problemów z odbiorem sygnału, ani przez chwilę nie miałem wrażenia utraty połączenia. PRzypuszczam, że leciał na wysokości około 800 metrów. Jak dla mnie ten zasięg wystarczy. 

    Nie udało mi się przetestować sposobu działania czujnika napięcia. Po pół godziny bujania się szybowcem zmarzłem na tyle, że posadziłem go na ziemi nie czekając na sygnał z aparatury. Cóż, ASW już tak ma, że można nim fruwać i fruwać...

  11. Nie wzlatuję tak wysoko zbyt często. Musi być piękna pogoda, dobre światło. Nie dlatego, że nie widzę modelu. Parę osób na tym forum znając mój nick z innego forum wie, że wzrok mam raczej dobry :) Chodzi o to, że tak wysoko wzlatuję tylko w celu sfilmowania panoramy okolicy nad którą latam. Musi być dobre światło, i dobra widoczność - dla kamery.

    Trochę to robię po omacku, po prostu jak kropka przesuwa się za szybko to wiem, że opada, a jak za wolno to znaczy, że jeszcze się wznosi. Szybowiec jest bardzo stabilny w locie i lecąc po delikatnym łuku można to robić "na wyczucie". Gdy uznam, że panorama się nagrała schodzę niżej, gdzie już dokładnie widać, co się dzieje z modelem. Na tych 300-500 metrach mogę sobie pozwolić na pętle, beczki i inne takie widząc, co się dzieje z szybowcem. 

  12. Myślę że tyle nie latasz... Samolot fpv co mam wielkości bixlera czyli 1,2m rozpiętości nie da się z 300m sterować za bardzo a 500 m go nie widać w wogole.... 500m to chyba takim szybowcem 3m się lata... Sprawdzałem bo mam fpv

    U nas na lotnisku chłopaki co mają piperki takie duże rozkładane konstrukcyjne spaliny to max do nas dolatywali czasami a my latalismy 300m od nich. sprawdzałem na Google earth.

     

     

    Myślę, że latam. Analizując nagrywane filmy z powietrza mogę dość dokładnie określić w gogle map gdzie samolot był, a wiedząc gdzie ja w tym momencie byłem dość dokładnie określam odległość. Największa w linii prostej jak do tej pory do 480 metrów. Do tego dochodzi jeszcze parę z twierdzenia Pitagorasa, będzie około 500. Max. Zwykle mieszczę się w trzystu. 

    Szybowcami o rozpiętości 2500 latamy z kolegą na granicy widoczności modelu. Tu po prawdzie nie wiem, jaka jest wysokość, ale skoro rozpiętość modelu jest o metr większa niż warbirda którego dość dobrze jeszcze widzę (nie jako punkt na niebie, bo wciąż ma skrzydła), to analogicznie stwierdzam, że odległość będzie ze dwa razy większa, może trochę mniej. 

  13. W ramach minusów, choć nie zaobserwowałem osobiście:

     

    Koledze przy pierwszym wyjęciu wtyczki kabla po naładowaniu "wyszło ze środka" gniazdo USB. Już\ jest wlutowane, ale nerw pozostał. Przy okazji poczytał na forum, i podobno nie jest jedynym z taką przygodą. 

    Poczytał również o tym, że komuś nie czyta karty SD, a komuś innemu nie daje sygnału PPM. 

     

    Co ciekawe - nasze aparatury różnią się numerem seryjnym o jakieś 30 tysięcy. Moja była zamówiona kilka tygodni wcześniej... Ile oni tego robią dziennie?

  14. W ogóle to albo będziesz miał dobrego i doświadczonego kamerzystę, albo postaw sobie jakąś malutką kamerkę na czapce - na to samo wyjdzie. Nie jest łatwo filmować model w powietrzu. Zwykle działa się z lekką kamerą która lata w ręku, tym bardziej, im większe się "powiększenie" obrazu. W efekcie mamy obraz skaczący i mało ciekawy. Owszem, są tacy co potrafią, ale to wymaga silnej, stabilnej ręki i dużo wprawy. 

    Osobiście zrezygnowałem z proszenia kolegów o filmowanie. Wolę mobiusa przymocować do daszka czapki. Owszem - nie można odlatywać daleko, bo samolot ginie. Ale za to prowadzenie go w kamerze jest płynniejsze. 

  15. Model cudny. Co do spadochroniarzy, to mam wrażenie, że temu jednemu otworzył się z opóźnieniem :)

     

    Mnie się marzy taki C-47 w wersji US AirForce, z pasami inwazyjnymi, wypuszczający spadochroniarzy "nad Normandię". Ale nie jednego czy dwóch podwieszonych pod skrzydłami, tylko przynajmniej 6 wypadających ze środka przez otwarte (otwierane) drzwi. Może kiedyś ogarnę temat... :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.