Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi opublikowane przez Emhyrion

  1. Troszkę pewnie tak. Ale jak przeglądałem zdjęcia archiwalne to częściej załogi Stukasów miały piaskowe kombinezony niż zielone czy szare. Ramka "oszklenia" kabiny idzie powyżej mocowania chłopaków w kokpicie i choć oczywiście będzie widać, że są ucięci, to aż tak bardzo to się w oczy rzucać nie powinno.

     

    Niestety, nie obejdzie się tego inaczej, bo "kokpit" z racji tego, że jest jednocześnie klapką serwisową (trzeba zdjąć żeby pakiety wymienić) jest rzeczywiście bardzo płaski i inny być nie może. Właśnie dlatego pilot jest ucięty na wysokości mostka a strzelec ma ledwo szyję, bo inaczej by się nie zmieścili pod kabiną. Serwo strzelca zostanie wpuszczone bezpośrednio w "kokpit". 

  2. Lotnicy są fertig. Tyle, że jeszcze poza kokpitem, ten schnie i do jutra jest niedotykalski.

     

    Pilot: Oberstleutnant Hans

    To ten większy, co to mu się całe serwo zmieściło w korpusie

     

    post-13206-0-75363000-1419869618_thumb.jpg

     

    Strzelec pokładowy: Unterfeldfebel Johann

    Ten z serwem na wierzchu :)

     

    post-13206-0-55617700-1419869617_thumb.jpg

     

     

    Dla purystów malarskich - malowanie specjalnie jet "przerysowane". Wiem, jak używać washe, żeby krawędzie nie były takie ostre, ale doświadczenie z kilku ostatnich moich prac wskazuje, że im lepiej i delikatniej były zrobione cienie, tym mniej są widoczne i gorzej wyglądają "pod szkłem" kabiny. Dlatego zdecydowałem się pociągnąć zagłębienia ostrą kreską. 

  3. Święta, święta, i po świętach. Czas na montowanie nowej zabawki :)

     

    Tym razem padło na Junkersa Ju87 Stuka z firmy FMS. Chodził ten model za mną od dawna, ale albo nie było w sklepie, albo był, ale się coś komuś pomyliło i wysłał nie tam gdzie trzeba... Ja już nawet dałem spokój, stwierdziłem, że "najwyraźniej nie jest mi dane", ale Mikołaj dał radę i pod choinką znalazło się wielkie pudło. 

     

    A w pudle model o rozpiętości około 1400 mm. Ja jednak już wiem, że mój do lotu będzie cięższy, a zanim model się wzbije w powietrze to jeszcze sporo czasu trzeba będzie mu poświęcić. Nie, nie dlatego, że fabryczny zestaw do niczego się nie nadaje, przeciwnie. Z tego co czytałem i oglądałem to lata to pięknie, miękko, pewnie i ma lekką nadwyżkę mocy (zwłaszcza w nowej wersji z mocniejszym silnikiem i regulatorem). Ale właśnie z uwagi na tę nadwyżkę będę chciał dołożyć w modelu to i owo. 

     

    A czemu Stukas chodził za mną od dawna? Bo jako model piankowy z FMS (a lubię jakoś te modele) ma chyba największy potencjał do wszelakich konwersji ze wszystkich modeli mogących przenosić "bomby". Pod tym względem takie B25, Thunderbolty czy Mustangi się z nim równać nie mogą. 

     

    Model w wersji pudełkowej wygląda tak:

     

    post-13206-0-35851900-1419776867.jpg

    post-13206-0-00951900-1419776868.jpg

    post-13206-0-64955900-1419776866.jpg

     

    Jak widać jest to wersja Ju-87G2, w malowaniu "mniej więcej" Hansa-Ulricha Rudela, pogromcy sowieckich czołgów. Te samoloty były wyposażone w dwa działka 37 mm, które całkiem sprawnie radziły sobie z ruskimi tankami. Jeszcze nie wiem, czy zostawię to malowanie zagorzałego nazisty, ale takimi szczegółami będę sobie zawracał głowę później. Póki co zamierzam wykonać kilka ruchów, dzięki którym będę mógł na lotnisku sprawnym ruchem zamienić Stukasa w wersji G2 na Stukasa w wersji D7. Jest to o tyle proste, że działka podwieszane pod skrzydłami są mocowane na wsuwki, więc zamiana ich na bomby nie stanowi żadnego problemu. Nawet z samymi bombami nie będzie, bo firma FMS w tej samej skali co Stuka robi też mode samolotu Henschel HS123, który ma pod skrzydłami piękne pianowe atrapy bomb, tylko zamienić z działkami. W wersji D7 będę dodatkowo rzucał bombą podwieszaną pod kadłubem :)

     

    Ale to kiedyś. Póki co skupiam się na kabinie. Model przyszedł z dwoma lotnikami, pilotem i strzelcem pokładowym, już wklejonych pod szklaną osłoną. Od razu widać, że wojna na froncie wschodnim to nie kaszka z mleczkiem, a samolot jest w wersji raczej późno-wojennej. Skąd to wiem? no przypatrzcie się: Luftwaffe wysyła jakieś dzieci na front, sądząc po różnicy wielkości, to tylny strzelec ma co najwyżej kilkanaście lat. 

     

    post-13206-0-47357300-1419777515_thumb.jpg

     

    Wywaliłem gówniarza z powrotem do szkoły, pilota też, a zatrudniłem dwóch innych, których proces szkolenia jeszcze trwa i efekty przedstawię następnym razem.

     

    Tymczasem słowo o śmigle. Jest trójłopatowe, a każda łopata jest przykręcana osobno. Ponadto producent dołączył jedną zapasową, więc jeden kapotaż mam w gratisie, potem trzeba będzie nauczyć się lądować :)

     

    post-13206-0-88622300-1419777661_thumb.jpg

     

    Na koniec jest piękny kołpak, biały z namalowaną czarną spiralą. 

     

    post-13206-0-46204000-1419777697_thumb.jpg

     

    Mam nadzieję, że będzie to w locie wyglądało równie fajnie jak podczas oglądania stojącego modelu. 

     

  4. No to nie będę kręcił, bo mi się nie chce. Ale na poniższym filmie widać, że da się. Od siebie dodam, że miałem takiego samego Corsaira z Flyzone i u mnie też się dało:

     

    w 30 minucie widać, jak fabryczne podwozie zamyka się z prędkością światła. W 34.40 widać, że może się składać także powoli. U mnie udało się to osiągnąć stosując taki spowalniacz:

    http://www.hobbyking.com/hobbyking/store/__8863__Turnigy_3_Channel_Servo_Speed_Direction_Regulator.html

     

    Podłączyłem go tak po prostu, między odbiornikiem a rozgałęziaczem do którego były podczepione mechanizmy podwozia. 

  5. Mi wychodzi, że podczas lotu na wysokości około 200 metrów DHC-2 najdalej odlatuje od nadajnika na jakieś 480 metrów. Hmmm... Niby wystarczy... 

     

    A widzę, że już ciągniesz za język w sprawie kompatybilności odbiorników. Czekamy na odpowiedź :) Poproś jeszcze o test zasięgu :)

  6. Może i tak...

     

    Pozostaje kwestia zasięgu. Turnigy 9X ma podobno około 1000 m. Nie wiem, czy naprawdę tyle ma, ale faktem jest, że nigdy nie miałem problemów z sygnałem. OK - miałem raz, w pobliżu masztu GSM, model uciekł. Ale pomijając takie extrema, zawsze sobie latałem do granic widoczności bez zastanawiania się, czy mam model na smyczy czy już się urwał. Tak jak fruwam nad żwirownią, to sprawdzone punkty nawigacyjne od stanowiska kierowania są w odległości około 420 metrów, licząc po płaskim, ale przecież dochodzi wysokość, myślę, że spokojnie będzie ponad 500 m w linii prostej między samolotem a mną. I to małym stosunkowo DHC-2, a gdy latam szybowcem ASW28 tak wysoko i daleko, że jest małą kropką na niebie? Z pewnością jest jeszcze dalej...

     

    Jest pewnie w ramach telemetrii sygnał utraty sygnału, więc w sumie niebezpieczeństwo utraty modelu jest mniejsze niż przy 9X, ale najfajniej by było, jaby przy zachowaniu odległości z 9X/9XR można było mieć wszystkie bajery z i10. :)

  7. póki co żadnych szczegółów :( , na przykład wciąż nie wiem, czy zwykły odbiornik od T9x/9XR będzie pasował czy nie. Chińczyki zmienili opis, jak aparatura się pojawiła na stronie to pasował, a w tej chwili tylko "wszystkie AFHDS 2", co poniekąd zawęża możliwości. Co prawda pojawił się dziś nowy odbiornik 6-kanałowy w twardej obudowie za normalnie pieniądze to jeśli musiałbym na start kupić przynajmniej pięć "szóstek" i dwie "dziesiątki", to zabawa robi się nieco bardziej kosztowna :(

     

    Co gorsze, w przypadku odbiorników, czy to 6-ch czy 10-ch pojawiła się informacja o zasięgu: >500m. Właśnie zmierzyłem na google map odległość na jaką zdarzało mi się odlatywać Mustangiem i wychodzi mi około 420-450 m. 

     

     

    Mój entuzjazm wobec nowej aparatury opada :(

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.