Skocz do zawartości

MareX

Modelarz
  • Postów

    2 256
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez MareX

  1. Być może, Piotrze, też by mi się przydał jakiś skok, raczej nie w bok czy testosteronu, ale np. nad morze do Kolbergu. Miło pochodzić po zamarzniętej i zaśnieżonej plaży, pokarmić "kaczory"/tak sobie nazwaliśmy z mą lubą tamtejsze łabędzie, "warujące" obok mola/, posiedzieć nad "grzańcem" z chlebem z masełkiem czosnkowym w nadbrzeżnej "Pergoli" i zapomnieć o tym codziennym "łez padole"... Nie ma teraz dobrego pociągu tam na miejsce, a wlec się ponad 15 h zupełnie mi nie w smak. Pozostaje więc dłubanie przy modelu. Skończyłem go szlifować i zagruntowałem zastrzały. Co do oklejania Darku, tych niedogodnych miejsc, to jeszcze nad tym się nie zastanawiam, ale nigdy jeszcze nie było tak, żeby jakoś nie było i myślę, że "jakoś" i te miejsca okleję. Może podziel się swym sposobem na radzenie sobie z zawiasami? Moje, sklepowe zawiasy, mają ośkę na końcu zaciśniętą na jakiejś prasce i nie da się jej wyciągnąć. Mogłem ich na fest nie wklejać, a zrobić to dopiero po oklejeniu modelu, ale czy muszę być perfekcjonistą? Myślę, że wątpię... No i na koniec, tak w nawiązaniu Piotrze, to wierz mi, że mimo wyglądu idioty /jeszcze raz się powtórzę, wybacz/, staram się nim nie być i nie znoszę, kiedy ktoś na siłę próbuje jeszcze dodatkowo mnie nim robić. Tyle w tym temacie.
  2. Twoje życzenie, Drogi Irku, zostaje spełnione w całej rozciągłości. Nacisnąłem "ignoruj" i na tym nasza korespondencja się urywa. Mam nadzieję, że na wsze czasy.
  3. Irku! Co wpis, to aż nadmierna chęć bezinteresownej pomocy, fachowość porad i przejaw pełnej kompetencji. Mimo tego, z autentycznym współczuciem stwierdzić muszę, że masz Drobi Kolego problemy, w których ja w żaden sposób nie jestem Ci w stanie pomóc. Nie jestem po prostu lekarzem, szczególnie okulistą, gdyż Twój pierwszy problem, to coś ze wzrokiem. A symptomy tego, to niezauważanie wyrazów w tekście, jak również niezauważąnie różnic w przedstawianych obrazkach. Co do tekstu, to w swoim wczorajszym wpisie napisałm: "dżwignia prawie w osi obrotu".. co jasno wskazuje na to, że wiem, że nie jest zamocowana w sposób, jak to dobitnie pokazał nam Darek. Pytasz, co w takim razie zmieniłem? Proszę, jeszcze raz dwa obrazki: przed zmianą: i po zmianie: Różnica , to 9 mm! w stosunku do pierwotnego położenia dżwigni. Teraz przesunięcie w stosunku do osi obrotu lotki to 2,5 mm i to dla Ciebie żadna różnica, a dla mnie wręcz przeciwnie. Po drugie, przyznając się do błędu, napisałem, że załatwię "sprawę", a nie, że "przesunę dźwignię". Gdyby tylko o to chodziło, nie wypruwałbym całej konstrukcji poprzedniej półki, a po prostu nawiercił bym dziurki w innym, lepszym miejscu i przykręcił dźwignię. Bo "sprawa" dotyczyła miejsca zamontowania serwa, a nie wyłącznie położenia dźwigni. Oczywiście wiem, że nie jesteś w stanie matematyczno-fizycznie wyjaśnić mi wpływu położenia dźwigni na pracę lotki, choć to zakres wiedzy ze szkoły podstawowej z dziedziny pracy tak złożonej "maszyny prostej", jaką jest dźwignia dwustronna, ale nie o to przecież chodzi, a o praktyczne działanie lotki. Moja "fachowość" została już przeze mnie doprecyzowana, ale takimi swoimi wpisami zupełnie nie wiem, co chcesz osiągnąć? Czy chcesz udowodnić, że jestem idiotą, na jakiego wyglądam, czy też chcesz po prostu uzyskać jeszcze jeden punkcik "pomógł"? A jako, że najlepszym weryfikatorem teoretycznych rozważań jest praktyka, to pokażę Ci jeszcze kilka śliczniutkich obrazeczków mocowania dźwigni lotek w moich i nie tylko, modelach. Pragnę skromnie zaznaczyć, że dwa z nich, mojej "produkcji" doskonale latają i nie mają najmniejszych problemów z przechyłem w zakrętach. Kolejny model, jako makieta, latał w zawodach ogólnopolskich i jego twórca stawał na podium, czwarty model nie latał, ale może kiedyś poleci, a ostatni model, będący własnością Kolegi Roberta, zbudowany z amerykańskiego zestawu, kręci fikołki jak szalony. Oto te obrazeczki: To moje latające modele: "The Duke" i Bristol Scout. To makieta Pipera L-4H /być może teraz też tę dźwignie przestawię/ i Jungmeister: I model Kol.Roberta: Mam nadzieję, że tym definitywnie wyczerpaliśmy temat mocowania dźwigni lotki w modelu, a lokalizacji położenia serwa w skrzydle w szczególności. PS. Za jeden z Twoich fajnych planów Irku, chętnie udostępnię Ci całą dokumentację mojego SE 5a, wraz z dokładnymi obrysami wszystkich elementów składowych modelu i opisami materiału, z jakiego zostały wycięte. Wtedy, jak zrobisz taki model, będziesz praktycznie mógł założyć dźwignię we właściwym miejscu i wykazać wyższość takiego położenia nad wszelkimi innymi. Amen.
  4. Witojcie, chłopy! Znowu musiałem wziąć się za budowę, a już myślałem , że mam to za sobą. Skoro się rzekło, że temat lotek załatwię zgodnie z zasadami sztuki, to też i nie pozostało mi nic innego, jak zacząć od początku. A początek to wyprucie tego, co już niby było takie fajne: I zaczęło się klejenie na nowo, a wońcu z takim efektem: Dzwignia prawie w osi zawiasu /sporego, to na fotce on może taki niepozorny/ , skok popychacza niezbyt duży, a największe wychylenia lotek na tej drugiej dziurze. I od spodu: Nie będę już tego uzupełniał balsą, bo listewki siedzą na sztywno i same są sztywne i twarde. W międzyczasie pomocowałem "na fest" narządy życiowe modelu i tak to teraz siedzi: Nie miałem "rzepa", ale miałem opaski i zacisnąłem tak, że nie ma nic się prawa ruszać, a jak trzeba będzie coś wyjąć, to się opaskę przetnie i już. Reszta tak siedzi: Jutro cd, a dzisiaj już mam dosyć.
  5. Dziękuję Koledzy za troskę i dobre rady, ale tak: śrubeczki , oczywiście oryginalnie "amerykanskie", pod "amerykanskiego" imbusa przystosowane, wkręcają się same z siebie bardzo ciasno. Wkręcałem je imbusem -gwiazdką, do francuskich autek, która to gwiazdka dziwnym trafem do tej śrubki wyjątkowo i dobrze pasowała. Po drugie, w mej stałej dyspozycji pozostaję dwie "blokady" popularnie zwane "Lock teitami", o barwie niebieskiej i czerwonej, gdzie barwa niebieska znaczy "słaba siła" blokowania i da się kluczem odkręcić, a czerwona, to "duża siła" i bez grzania palnikiem ani rusz. To "se" niebieską zastosuję, a co mi tam... Po trzecie wreszcie, może, ale niekoniecznie, wystający kawałek śrubki zamierzałem przegwintować na "ludzki wymiar", aby wykorzystać go do mocowania uchwytu do linkowania modelu i być może tak zrobie, ale jestem w trakcie wytężonego myślenia nad tym tematem i może coś innego wymyślę, albo ktoś życzliwy inne, mądrzejsze rozwiązanie mi podpowie. I tak "dla naprzykładu" dzisiaj nasz nieoceniony Kolega Heniu S. oświecił mnie, że "bebechy" wewnętrzne całkiem fajniście mocuje sie na "rzepa"! Proste i genialne jednocześnie. W rewanżu, gdybym umiał, to bym Mu powiedział, jak poradzić sobie ze wstawianiem zdjęć, bo coś sie Heniowi na serwerze amerykańskim popieprzyło i chłopisko fotorelacji z budowy swego RWDziaka wstawiać nie może. I tyle na razie. Jestem heppy, że budowa skończona i zostało teraz tylko "dopieszczanie"
  6. Wyjaśniłeś Darku problem tak jasno, że jaśniej chyba nie można. Nawet ja to pojąłem. :wink: Jako stary chwalipięta piszę znowu, aby się pochwalić definitywnym zakończeniem budowy modelu. Dzisiaj dopasowałem zastrzały skrzydłowe i przykręciłem do nich aluminiowe blaszki, które będą spinać ze sobą oba płaty. Tak to sobie teraz siedzi, już o własnych siłach: i druga para: Teraz już tylko wykończenie, czyli dokładne oszlifowanie całości, w tym także tych zastrzałów, zagruntowanie ich i pomalowanie, ostateczny montaż wszystkich wewnętrznych "bebechów" i wymyślenie oraz wykonanie elementów mocowania olinkowania, a później już tylko oklejenie i spoko. Można będzie docierać silniczek i w górę! Proste, prawda?
  7. No, wreszcie jakaś ciekawa dyskusja i konstruktywna krytyka. Nie będę się kolejny raz usprawiedliwiał, bo już wiele razy o tym mówiłem, ale dla przypomnienia podam nast. fakty. "Na modelarnię" chodziłem będąc w wieku szczenięcym, niezbyt długo, niezbyt regularnie i niezbyt pilnym byłem uczniem. W wieku dorosłym kleiłem "plastiki" i "papierowce" z "MM". Po blisko 50 latach wróciłem do modelowania w drewnie i tak sobie modeluję, jak potrafię i jak mi się "uwidzi". Uwielbiam piękne makiety latające i pewnie dlatego kiedyś zaproponowano mi moderowanie tym działem i tylko tym, choć mogę "mieszać" w całym forum, ale bardzo niechętnie to czynię. Nigdy nie miałem się za jakikolwiek autorytet w dziedzinie budowy modeli i starałem się nie wymądrzać, bo nie miałem i nie mam do tego żadnych podstaw. Tyle faktów, tak ode mnie i o mnie. Teraz przechodząc do meritum: Gapiłem się na plan, taki plan: trochę go sobie zmodernizowałem po swojemu i wyszło, co wyszło. W instrukcji była taka fotka: gdzie już ta plastikowa dzwignia, z użycia której zrezygnowałem, dając swoją ze starych zapasów, jest już posadowiona bliżej osi obrotu lotki, co jest niezaprzeczalnym faktem. Sięgnąłem do książki, kupionej zresztą na Żarze, pt. "Budowa lotniczych makiet RC", gdzie tak na szybko znalazłem taką fotkę: gdzie widać wyraźnie odległość dzwigni od szczeliny, co prawie równa się osi obrotu. I rysunek teoretyczny: gdzie oś obrotu z mocowaniem popychacza tworzą jedną linię, a przy okazji jest uzasadnienie dla mocowania przeniesienia napędu na drugą, górną lotkę. I tyle można by powiedzieć w temacie. Nie była to żadna moja prowokacja, a po prostu ignorancja wynikająca z powodów jw. Wniosek: Sprawa zostanie poprawiona. Jeszcze słowo do Irka. Zapytałeś, czy czegoś jeszcze szukam, więc Ci odpowiedziałem czego potrzebuję, zgodnie z sugestią, abym to podał. Ty mi odpowiedziałeś , co odpowiedziałeś i w sumie mnie tym rozbawiłeś. Stąd moja ironia, którą dobrze dostrzegłeś. Tylko proszę, nie imputuj mi, że do czegokolwiek Cię zmuszam. Ani Cię nie zmuszałem, abyś zrobił wpis, o tym , co masz nt. SE5a, ani nie zmuszałem Cię , abyś mi cokolwiek podsyłał. Po prostu odpowiedziałem na Twoje zapytanie. I tyle też w tym temacie. Jak coś sensownego podłubię przy modelu, to znowu się "pochwalę" :ble:
  8. Zrobiłem sobie napędy lotek. Na razie dolnego skrzydła: i z drugiej strony: Mocowanie napędy lotki górnego skrzydła nie udało mi się uzyskać za pierwszym razem bo śrubeczki, jakimi dysponowałem były zbyt krótkie. Podfrezowałem więc nieco płaszczyznę mocowania i już było by dobrze, ale wolę lepiej. Muszę ten napęd przesunąć w bok, aby szprycha była w osi. Skrzydła na łączeniu przylegają całą płaszczyzną i o to chodziło. A tak sobie już razem leżą i sprawdzałem czy faktycznie są takie same wymiarowo. Założyłem je na swoje miejsce i sprawdziłem, czy są równoległe. Wszystko wygląda , że jest dobrze i zacząłem mierzyć zastrzały skrzydłowe. Reszta, mam nadzieję , nastąpi. :wink:
  9. Dzięki Irku. Wiem, że na odp. stronach mam przykłady, ba, nawet nieco wcześniej takie przykłady sam sobie przedstawiłem. Poszukam odp. stron i będę miał pewność. Jeszcze raz dzięki.
  10. Karolu! Ja to się pierwej "naumieć" latania muszę i mam do tego już stosowny sprzęt, który w pudełeczku wiosny oczekuje. Pisałem o tym w temacie o EPG. Mój pilot-oblatywacz, zwany potocznie "lataczem", jak mu się zachce, to i może fikołka tym wyczyni, ale to jeszcze odległa dosyć przyszłość. Irku! Plamy mnie interesują. Czyli , jak się te różne barwy na ówczesnych samolotach bojowych prezentowały i jaki był to dokładnie kolorek. Niby coś już wiem, ale pewności nie mam.
  11. Adamie i Wojtku! Dzięki za uważne czytanie tych moich, nie zawsze, a raczej przeważnie, niezbyt mądrych wpisów i za Wasze uwagi dot. historii tego samolotu. Oto czym ja dysponuję i co udało mi się zdobyć podczas :wink: 5-cio letnich przygotowań do budowy tego modelu. Najpierw moja "najmądrzejsza" księga: i fragmenty dot. polskiej historii związanej z tym samolotem: Tyle w tej księdze. Drugie źródło to taka kserokopia: a w niej też historia: To wszystko, czym dysponuję, ale w zupełności wystarczająco, jak na moje potrzeby i tej "ćwierćmakiety". Darku! Zauważyłeś także zapewne, że na serwie "gazu" mam założony snap, aczkolwiek przy gaźniku także "beczułkę", jak ją nazywa Mirek /"Mirolek"/. Te "beczułki" to nic innego, jak ułatwienie sobie roboty i po "dowaleniu" odpowiednio dużej siły przez stosownego "gimbusa", "beczułka" nie ma prawa się odkręcić. Tak też "dowaliłem", bo to "polski" rozmiar i dysponuję odpowiednim narzędziem do ich przykręcenia. Te dwie śruby spinające druty steru wysokości to amerykański wynalazek, z "gimbusami" pogańskich rozmiarów. Poradziłem sobie z tym tak, że te wkręty naciąłem piłką do metalu pod polski :wink: śrubokręt i też "dowaliłem", nie żałując siły. Będzie dobrze, bo to "ćwierćmakieta" i fikołków tym nie zamierzam robić, jeno spokojnie i w miarę majestatycznie fruwać nad polami. Skrzydełko wyschło i po zdjęciu ze stołu , o dziwo!!!, nadal pozostało w jednym kawałku, co dobrze wróży na przyszłość. Tyle na razie, cdn.
  12. Prace konstrukcyjno-budowlane prawie ukończone i trzeba scalać w jedno, to co się narobiło. Dopasowałem ostatecznie i skleiłem trzy kawałki skrzydła dolnego. Tak sobie teraz schnie: Końcówki podpatre ma odpowiedniej wysokości /2 cale -cóż za pogańska miara - plus 5 mm ze względu na podklejoną od spodu dechę "upiększającą" kadłub/, a w międzyczasie wymyśliłem sobie i zrobiłem dodatkową półeczkę do przyczepienia odbiornika. Widać, wymienione zgodnie z uzyskanymi poradami, dźwignie do serw oraz konstrukcję pod półkę. Tutaj odbiornik już leży sobie na półce i tak to będzie, kiedy klej wyschnie. Teraz idę na partyjkę scrabli, albo też poczytam zaległą gazetę sobotnią, gdzie dużo o naszej noblistce i niektóre z jej wierszy. Cdn.
  13. Witaj Tomku! Mój tartaczek leżał w pudełku 5 lat i nawet nie zgnił, jak to niektórzy podejrzewali. :wink: Teraz te deski nabrały kształtu i Twoje też nabierają, ale niestety "poza forum", co aż się prosi, aby relacjonować też tutaj tę "równoległość" czy lepiej "paralelność". Mój temat stoi dla Twojej relacji otworem, albo też utwórz drugi temat i dokumentuj swoje kroczki w budowie tego modelu. Niby taki sam zestaw, ale model może być zupełnie inny, chociażby ze względu na rodzaj zastosowanego "odchudzania", czy techniki klejenia. A co dwia "szkoły modelarskie" to nie jedna i zawsze jest to bardziej pouczające dla chcącego coś podpatrzeć i się "naumieć". Też mam nadzieję, że mój silnik wystarczy do ciągnięcia tego modelu po niebie, bo tak sugeruje to konstruktor. Jedno, co mogę Ci z całym przekonaniem sugerować, to obniżenie górnego skrzydła. Pooglądałem sobie filmiki z lotów tego modelu bez przeróbek /latali Włosi, gdzieś u siebie, dwa filmiki znalezione przez Google// i w mojej ocenie tak wysoko umieszczone skrzydło wygląda fatalnie, a i może przez to, model lata mało stabilnie w osi poprzecznej, gdzie podgięcie skrzydeł powinno właśnie dawać efekt większej stabilnośći w tej osi. Ale i tak zrobisz po swojemu, bo takie też prawo właściciela i budowniczego. Czekam na fotorelację z budowy.
  14. Znowu trochę prace przy modelu się posunęły, ale najważniejsze, to to, że skończyło się już to nudne klejenie żeberek i można powiedzieć, że skrzydła są gotowe. Nie mogłem sie oprzeć pokusie, aby ustawić model na kołach w całej jego wielkości, jak to będzie się miało po zakończeniu wszystkich prac. Tak to dzisiaj się prezentuje: Jak już sobie do woli na model popatrzyłem, to wziąłem się za dokończenie zrobionych wczoraj gniazd dla serw w skrzydłach: Prosta konstrukcja z twardych listewek sosnowych i już tak po włożeniu serw: i widok "do góry nogami": Teraz wypełniłem to trochę balsą, aby trzymało się większą powierzchnią żeber i dzwigaru i wziąłem się za odcinanie lotek, ale już mi zapał przeszedł i jutro cd.
  15. Chyba pora aby znowu się pochwalić :wink: Prace drobniutkimi kroczkami cały czas postępowały i zaczyna być widać "światełko w tunelu", no chyba, że jest to nadjeżdzający express Pendolino, czy jak mu tam, no wiecie, te co kursują już od dłuższego czasu na "Y". Poskładałem dzisiaj w całość te wszystkie centropłaty, części skrzydeł i końcówek. Tak sobie to stało na mojej skrzynce startowej, która tu, w "modelarni", robi za "kobyłkę warsztatową". I jeszcze jedno ujęcie: gdzie widać zastrzały kadłubowe oraz takie "dżinksy" ułatwiające dokładne zmontowanie i zespolenie cenrtopłatu z zastrzałami. Uważni "kibice" zapewne zauważą dokonane na tych "dżinksach" przeze mnie cięcie i ponowne ich posklejanie "na styk", a to dlatego, że pozwoliłem sobie zmniejszyć wysokość zamocowania górnego skrzydła o całe 26 mm, co wyszło mi ze "skrupulatnych" :wink: wyliczeń w odniesieniu do zamocowania tego skrzydła w oryginale. Oczywiście zachowałem ten sam kąt zaklinowania, a estetyka modelu, moim zdaniem, wiele na tym zabiegu zyska. Nie obrażąjąc nikogo, ale ten model ze skrzynki, trzymany przez sympatycznego Indianę, przypomina mi bardziej "gacoperza", jak mawiał mój synek, lub inną czaplę, choć to też był przezacny i poczciwy szybowiec. Teraz przyklejanie dwóch końcówek, a później mocowanie serw w dolnym płacie i odcinanie lotek. Cdn.
  16. Bardzo dziękuję Darku za przesłany link. Być może da on zakładane przeze mnie efekty w postaci rozszerzenia tematu malowania lepionego aktualnie modelu. Pozwoliłem sobie napisać do jednego z "dowódców" tego forum i zobaczę czy i co mi odpowie. A Ty zasłużenie zarobiłeś punkcik w "pomógł".
  17. No to teraz dopiero masz co robić Adamie! Ja bym wymiękł od razu widząc tę kabinkę.
  18. Darku! Takich dzwigni ja też do tej pory nie używałem, bo po prostu ich nie miałem. Nadarzyła się okazja zakupić w pakiecie różnych drobiazgów, to i serwa z tymi dzwigniami tam były. Skoro takie z nimi Wasze doświadczenia, to dlaczego miałbym ich nie wymienić? Dzisiaj nastąpiła zmiana dekoracji i na stół trafiła prawa część planów skrzydeł. Zacząłem też przylepiać do planu dolną część skrzydła i zacząłem robić górny centropłat. Mało tych efektów, ale zawsze krok do przodu: i w zbliżeniu: Zaczynam dochodzić do "perfidii" /jak mawiał jeden z naszych oficerów w Studium Wojskowym/ w lepieniu tych żeberek, ale nudne to zajęcie i chociaż coraz lepiej mi to idzie, zdania o tym zajęciu nie zmieniam. Tyle na dzisiaj, toż to niedziela, a dzień święty święcić należy, to i idę wysączyć na tę okazję jakiś soczek chmielowy. :wink:
  19. A więc podziałałem trochę przy tych końcówkach i od takiej postaci zaczynałem: Wcześniej dwie części tej wyażurowanej deski skleiłem ze sobą , na styk, poprzez specjalnie gotowe wypusty, które to zostaną później odcięte, wraz z odcinaniem całych lotek. Te widoczne dwie końcówki są od prawych fragmentów skrzydeł, które dopiero mają powstać. A tak l wygląda końcówka dolnego płata na tle planu, jak to widział konstruktor modelu, a na tym płacie leży płat górny, jeszcze z końcówką nieoszlifowaną: A tak wygląda ten wstępnie oszlifowany płat od dołu: Czyli lewe części skrzydeł prawie gotowe, no, jeszcze mocowanie serw, ale to już drobiazg. Cd ,mam nadzieję - nastąpi. :wink:
  20. Poświęciłem Arku ponad 1,5 h na dokładne przeglądnięcie tej relacji z budowy "ćwiartki" kolejnej makiety SE 5a w UK. Cały czas mam nadzieję, że kiedyś i ja dojdę do takiego stanu zawansowania modelarskiego, że będę mógł sobie też jakąś "ćwiartkę" zbudować i poświęcić duuuużo czasu na zajmowanie się drobiazgami i szczegółami, jakie w stosunku do budowanego modelu posiadał oryginał. W każdym bądz razie fajnie się te fotki oglądało, a na końcu facio wziął i model sprzedał... Co do tych dzwigni z Waszą negatywną o nich opinią, to może się i rozkręcają, ale w takim razie dlaczego nie rozkręcają się takie "normalne" dzwignie, skoro są mocowane na tej samej śrubce i na takim samym wieloklinie? Wot, zagadka... Tak, czy inaczej, wg mnie autor wpisu przez chociażby grzeczność mógłby uzasadnić swoją opinię, a nie pozostawiać mnie w rozterce. Ale może nie ma czasu na takie subtelności? Nic to, jego prawo. Idę dziubać przy końcówkach płatów, a mam ich szt 4 do wykonania.
  21. Staram się , jak mogę! Mogę, jak się staram, a Wy co? Psińco! :? Kamil nie dał mi spać przez pół nocy, tak mnie wzruszył tymi dzwigniami do serw. Ja mu moje posiadane w całej rozciągłości i ich złożoności, a on co? Milczy, jakby się na moje dzwignie obraził... :cry: Do całości Wielce Szanownego Koleżeństwa wystosowałem pisemną petycję , dwa razy powtórzoną, z prośbą o konkretną, drobniutką pomoc i nic. Trudno się mówi i kocha się dalej... Sam sobie pomogłem, bo tak ponoć starożytni Rzymianie radzili : "jak sam sobie nie pomożesz, to nikt ci nie pomoże" i pewnie mieli rację. Takie coś sobie znalazłem: gdzie na fotce barwy nie są zbyt rewelacyjne, ale w świetle dnia dobrze je widać i tak zapewne sobie tę maszynkę pomaluję. Poza tym dłubię od czasu do czasu przy modelu, ale nie ma się czym chwalić, bo klejenie żeberek jest prawie takie samo, jak konsumpcja tych na kwaśno, czy w sosiku: dużo obgryzania, a mięska mało i w sumie nudne zajęcie. Jak będzie się działo coś bardziej zajmującego, to się obrazkami podzielę.
  22. Dzięki Kamilu za zwrócenie mi uwagi na te dźwignie serw. Takimi dźwigniami, oprócz tych założonych, aktualnie jeszcze dysponuję: Jest ich dziesięć rodzajów i wielkości. Napisz, które byś mi polecał i dlaczego. Jeśli masz jeszcze inne - wstaw ich fotkę i napisz , w czym są lepsze i gdzie można je kupić. Piotrze! W sklepie na ul. Mogilskiej 97, o którym już pisałem, Kolega Wojtek pokazał mi specjalny elektroniczny zasilacz świecy, nowość za jedyne 70 zł, dająca np. żarzenie świecy przy nagłym dodaniu gazu i w sumie buzer XXI wieku. Poprzestanę jednak przy tradycyjnym rozwiązaniu i kabelku od Ciebie, a kolejnych inowacji nie chce mi się po prostu już robić, bo zapał do lepienia gwałtownie mi opada i chyba zrobię sobie małą przerwę.
  23. Nadeszła dzisiaj, dzięki uprzejmości i życzliwości Kolegi Piotra /Pietka/ właściwa "świeczka" zasilająca świecę żarową. Taką samą mam zastosowaną w Bristolku i po chwilowych kłopotach z założeniem kapturka, a raczej jego zawartości, zasilanie świecy z zewnętrznego akumulatora nie stanowi najmniejszego problemu. Tak też i będzie w SE. Piotr odstapił mi to ustrojstwo za godziwą i niewygórowaną cenę i jeszcze raz - dzięki Piotrze! Dzisiaj prawie nic konkretnego nie zrobiłem przy modelu, a to co dziubałem, to była taka zabawa zajmująca czas, a jej efekty są mało widowiskowe. Wyażurowałem końcówki płatów: i odeszły znowu zbędne "kilogramy". Wyszlifowałem krawędz natarcia i spływu. Poprzymierzałem do kadłuba centropłat i to wszystko. Chyba "wena twórcza" mi się kończy i czytanie książki zdecydowanie lepiej mi idzie...
  24. Z Waszej strony cisza kompletna, więc jako ten stary /ostry??? :roll: / gawędziarz znowu trochę fotek i opowiastki przy tym... Zapoznałem się z grubsza z planami skrzydeł i trzeba się było brać za szlifowanie żeberek, bo też nie były one cięte laserem, czy inną wodą , jak to teraz jest w zwyczaju coraz powszechniejszym, jeno wycięte były przy pomocy matrycy i stąd krawędzie były nieznyt dokładne: Podstawowe żebra już w ilości sztuk 20 połączone dwiema śrubkami i przeszlifowane. Teszta czeka w kolejce na pogrupowanie wg rymiarów i też przeszlifowanie. Widać też trochę innych drobnych elementów, które skoro są , to po coś są - parafrazując najsłynniejszego prezesa, omc /o mało co/ przewodniej siły Narodu. No i trochę jeszcze wczoraj poskładałem w całość tych żeberek i innych listewek: Ten model konstrukcyjnie ma przewidziane tylko dwie lotki na rórnym płacie, ze spuszczonymi drutami od serw po zastrzałach z góry w głąg kadłuba. Jako, że wszystkie "ćwiartki" płatów są dokładnie takie same /no, różnią się "lewością i "prawością" :wink: /, to postanowiłem sobie to odmienić, aby było piękniej i prościej. Tu widoczna lotka, a "ćwiartka" nazywa się "lewy spód": Póżniej przyszli znajomi na partyjkę scrabli i tyle było tego dłubania wczoraj. Dzisiaj znowu się trochę podziubałem i prawie zrobiłem "ćwiartkę" dolną lewą i panel centralny: No i wystarczy na dzisiaj, idę poczytać zaległe gazety i książkę o Żydach i nie tylko... Może jednak ktoś mi coś dowadzi w kwestii malowania "ptaszka"?
  25. Chyba hednak nikt nie zauważył moich wczorajszych poprawek we wpisie, więc dzisiaj robię już nowy wpis, a przeglądających Kolegów proszę o cofnięcie się i chwilę namysłu, czy możecie mi pomóc w prośbie tam zawartej. Dzisiaj kolejna dawka fotek. Otóż uważam sprawę podwozia za definitywnie zakończoną i najpierw fotki tego elementu prawdziwej maszyny w trakcie jej odbudowy: A tak zrobił to, wzorując się na oryginale, pan Anglik w swojej makiecie: Nic dodać, nic ująć. Prawie doskonałe w odniesieniu do oryginału. Ja takiego podwozia nie zrobiłem, gdyż nie robiłem go od podstaw, wykorzystałem załączone w zestawie druty i co najważniejsze, ani mi się śni robić jeszcze takich okuć, jak te powyżej. Wszystkie te niedoróbki powierzchniowe, przebarwienia lakieru, nie mówiąc o niedokładnościach w odwzorowaniu są , umówmy się, :wink: zamierzone i tak to siedzi na modelu: A tak wygląda mocowanie ośki kółek od spodu: Przepraszam za brak ostrości, ale nie przełaczyłem aparatu na szczegóły. W każdym bądz razie 3 mm sznur gumowy doskonale amortyzuje podwozie i jest chyba , jak być powinno. Na ziemi tak to teraz się prezentuje: A pan Pilot dostał "zegary", aby mu się lepiej latało. Owiewka też gotowa, a "skórzana" oblamówka kabiny, jak widać, też już prawie gotowa. Teraz model poszedł sobie czekać na skrzynkę startową: a ja po zrobieniu porządku w tym całym bałaganie, mogę zaczynać lepienie skrzydełek... Najpierw jednak zapoznanie się z planami, "poczytanie" instrukcji i obrobienie bloczka żeberek. Rzeknijcie, proszę, coś konkretnego w spr. malowania tego "ptaszydła".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.